Skocz do zawartości

Owadzie Opowiesci [NZ][Seria][Dark]


Malvagio

Recommended Posts

Tytułem wstępu - tym razem mam do zaprezentowania opowiadanie całkowicie świeże, które nie było wcześniej publikowane na FGE, ani nie stanowiło części składowej zamieszczonej na tym forum antologii. W ramach ciekawostki mogę jeszcze powiedzieć, iż mam w planach napisanie jeszcze kilku prac o zbliżonej tematyce (ale bez powiązań fabularnych), co - jeśli dojdzie do skutku - sprawi, że "Pszczoła" stanie się pierwszym opowiadaniem SERII. Jako że jednak chęci to jedno, a rzeczywistość/wena/motywacja do pisania/takie tam to drugie, dopóki nie powstanie kolejna praca, pozostanę przy prostym, znanym i lubianym [One-shot]. Później zawsze będę mógł to zmienić... prawda?

 

Zmiana się powiodła, seria się rozpoczęła!

 

Pszczoła [Oneshot][Dark]:

 

Nie, to opowiadanie nie ma nic wspólnego z "Pszczołami" Madeleine, a jego tytuł nie stanowi żadnej prowokacji. Choć ciekawe, ile osób zajrzy tu, żeby to sprawdzić, heh.

 

Spoiler

Tagi: [Dark]

 

Obrazek okładkowy:

 

ponyville_hospital_by_konsumo-d70cfvr.pn

 

Link: https://docs.google.com/document/d/1SwsJ4FeNqd6m_66qACP99CUXCJveo7vmSdn00LBNSvs/edit

 

Pre-reading&korekta: Bodzio i StyxD

 

Opis: Jeden dzień, który odmienia wiele żyć.

 

Szarańcza [Oneshot][Dark]:

 

Spoiler

Tagi: [Dark]

 

Obrazek okładkowy:

 

large.png

 

Link: https://docs.google.com/document/d/1OodZ9KxkbOZh3RV_vYY0r7w3CTNaMl3ERkj0w6r7_gg/edit

 

Pre-reading&korekta: Bodzio i StyxD

 

Opis: Opowieść Króla o losach jego poddanych.

 

Pająk [Oneshot][Dark]:

Spoiler

WIEM, ŻE PAJĄKI TO NIE OWADY!

 

Tagi: [Dark]

 

Obrazek okładkowy:

1860831.png

 

Link: https://docs.google.com/document/d/1Ao1DbnLGWlMYN0ZH6_r4sYn5OLKZRV2oOYsmb-cT8lI/edit?usp=sharing

 

Pre-reading: Bodzio

Korekta: Rarity

(Wielkie dzięki!)

 

Opis: W nowoczesnych czasach rodzą się nowocześni łowcy.

 

Życzę miłej lektury.

Edytowano przez Malvagio
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, to opowiadanie nie ma nic wspólnego z "Pszczołami" Madeleine, a jego tytuł nie stanowi żadnej prowokacji. Choć ciekawe, ile osób zajrzy tu, żeby to sprawdzić, heh.

Zajrzałem, żeby sprawdzić. Rozczarowałem się. Fica nie czytam, bo tytuł oszukuje. >:|

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malvagio, Malvagio...

 

Zanim przejdę do sedna sprawy, czyli oceny opowiadania, muszę zadać (w sposób dość brutalny) zasadnicze pytanie:

 

Na cholerę taki tytuł?

 

I owszem, dałoby się go usprawiedliwić treścią opowiadania (jak dla mnie zbyt luźno, nawet biorąc pod uwagę kilka aspektów), ale brzmi to niestety dość pretensjonalnie. Co jak co, ale Ty nie musisz się grzać w blasku niczyjej chwały, a nazwanie utworu "Pszczoła" z taką tematyką i takim opisem wstępnym zdecydowanie wychodzi poza dystyngowaną aluzję i puszczenie oka do widowni. Wątpię też, by było przyjacielskim gestem, choć byłbym bardzo rad, gdyby ktoś wyprowadził mnie z błędu.

 

Tak czy inaczej tytuł jest największym problemem opowiadania. Reszta jest znacznie lepsza.

 

Jak wspominałem kiedyś, nie jestem specjalnym... nawet nie że entuzjastą, ale raczej "miłośnikiem" Twojej twórczości. Z każdym opowiadaniem zaczynam jednak zmieniać "jestem" na "byłem", ponieważ moim zdaniem Twoje dzieła ewoluują w dobrym kierunku, stają się coraz lepsze i coraz ciekawsze.

 

"Śnienie" może podobało mi się trochę bardziej pod względem tematyki, jednak "Pszczoła" stanowi ogromny krok do przodu jeśli chodzi o atmosferę i styl. Styl, jak dla mnie, w połączeniu z tym, co i jak opisujesz, stał się naprawdę... znowu brakuje mi słów... hmm... "właściwy" pasuje najlepiej.

Bo teraz oddaje opowiadanie dokładnie tak jak powinien. Nie jest przesadnie pompatyczny lub przepoetyzowany, jest ładny, zgrabny, nawet pokuszę się o nazwanie go kunsztownym. Wszystko w nim widać, dobrze się go czyta, ma w sobie sporo elegancji, czego chcieć więcej?

 

A klimat i tematyka też niczego sobie. Jako, że ostatnio przeżywam wielki powrót do Warhammera (moja pierwsza roleplayowa miłość), mam ogromną fazę na drugie dno i organizacje skrycie wykonujące swoje cele z podziemi. Tutaj zostało to zarysowane ładnie zarówno od strony emocjonalnej, ideologicznej, jak i opisowej. Po prostu opowiadanie wie o czym mówi i mówi to dobrze. Tak jak powinno. Jest odpowiedniej długości do problematyki i pobudza wyobraźnie. To sukces.

 

Ale... no właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Tutaj jest, poważne. To, które sprawiło, że "Śnienie" jednak podobało mi się bardziej. Brakuje mi oryginalności, przebłysku, czegoś nowego. Od strony wykonania musiałbym się czepiać bardzo na siłę, jednak pomysł...

Podmieńcy... którzy podmieniają dzieci... Trochę skojarzyło mi się z irlandzkimi trollami... Nie o to jednak chodzi. Na dobrą sprawę nie widziałem tutaj niczego naprawdę nowego, żadnej celnej myśli, pokazania czegoś więcej niż to, co już o tej rasie wiemy. To straszny mankament tego opowiadania, większy nawet niż jego nieszczęsny tytuł (wiem, że na początku napisałem coś innego, ale teraz już sam nie wiem).

 

Kończąc myśl wewnątrz spoilera: jeśli miałby to być początek serii, to jestem bardzo dobrej myśli. Biorąc pod uwagę, jak łatwo idzie mi przekonywanie się do Twojego sposobu pisania z każdym opowiadaniem stwierdzam, że mam na co czekać. Zwłaszcza, że problem numer jeden opowiadania dałoby się łatwo zatuszować następnymi, błyskotliwymi pomysłami.

 

 

Tak czy inaczej mogę polecić "Pszczołę" do przeczytania. Z więcej niż jedną Pszczołą porównywać samotnej Pszczoły nie będę, bo to dwa zupełnie inne opowiadania i zupełnie innymi opowiadaniami powinny pozostać na zawsze... A ten tytuł niepotrzebnie wskazuje na coś innego. Tak czy inaczej jest dobrze i będzie jeszcze lepiej niż jest.

 

Pozdrawiam i czekam na rozwój tematu!

Edytowano przez Alberich
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cholerę taki tytuł?

 

I owszem, dałoby się go usprawiedliwić treścią opowiadania (jak dla mnie zbyt luźno, nawet biorąc pod uwagę kilka aspektów), ale brzmi to niestety dość pretensjonalnie. Co jak co, ale Ty nie musisz się grzać w blasku niczyjej chwały, a nazwanie utworu "Pszczoła" z taką tematyką i takim opisem wstępnym zdecydowanie wychodzi poza dystyngowaną aluzję i puszczenie oka do widowni. Wątpię też, by było przyjacielskim gestem, choć byłbym bardzo rad, gdyby ktoś wyprowadził mnie z błędu.

 

 

Zapewniam, że nie chodziło o próbę grzania się w blasku cudzej chwały. Opowiadanie nazywa się tak, a nie inaczej, ponieważ jego główna bohaterka jest bardzo mocno powiązana z pszczołą. Bardzo konkretną pszczołą.

 

Nie chodzi tylko o wygląd, ale też jej imię (bo nie wziąłem pierwszych lepszych literek i nie złożyłem ich w ładnie brzmiące słowo, heh) i związane z nim pochodzenie pomysłu na nią. Pierwotnie (jeszcze na długo zanim zacząłem pisać) myślałem o "Kukułce". Taki tytuł mówiłby jednak zbyt wiele, jak na mój gust. Poza tym, podmieńcy bardziej mi jednak pasują do owadów. Stąd pszczoła. Pszczoła-kukułka (są takie!), jeśli idzie o ścisłość.

 

Tak, czy inaczej, dziękuję za opinię i cieszę się, że praca znalazła jednak Twoje uznanie. Mam nadzieję, że jeśli uda mi się faktycznie zrealizować kolejne, będą one pozbawione wspomnianych przez Ciebie mankamentów.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.
Czytało mi się Pszczołę bardzo miło, choć nie dałabym temu tagu [Dark], a raczej [slice of Life] albo [sad].
Podobała mi się sama historia i pomysł. Jest przyjemne, a fakt że to seria intryguje i sprawia, że czekam na więcej, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Lubię Twój styl pisania, więc cały fanfik mi podpasował.
Fabuła może i nie jest jakaś wielce odkrywcza, ale to nie czyni jej wcale gorszą. Wykonanie, przedstawienie głównej bohaterki - naprawdę fajne.
Jednak zdecydowanie brakowało mi opisów.
Minusy za pegazki i jednorożki. Jak już musisz to... Pegazica i jednoróżka brzmi lepiej. Mniejsza herezja.
A sam tytuł? Uważam go za niepotrzebnie prowokujący, szczególnie, że "pszczółki" w tekście są zbędne i można je było bez problemu zastąpić innymi słowami. Pewna zbieżność w nazwie jest, a że Pszczoły to klasyk polskiej sceny fanfikowej, a Ty jesteś głównym konkurentem Madeleine... Budzi pewien niesmak.

Edytowano przez Cahan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane

 

Czas na moją nieobiektywną opinię (a czyja niby jest obiektywna? :crazytwi:)

 

Beware the spoilers!

 

Częściowo zgodzę się z przedmówczynią - tutaj aż się prosi o tagi [slice of Life] i ewentualnie [sad], jednak nie zamiast [Dark] a obok niego. Wtedy opis byłby idealny.

 

Treść mnie urzekła. Od opisu znerwicowanego ojca, który jednocześnie stara się zachować niedbałą pozę arystokraty, przez doskonale pokazana zmęczenia świeżo upieczonej matki aż po tajemnicze działania głównej bohaterki opowiadania i samą końcówkę, która w naturalny, niewymuszony sposób zamknęła fanfik, jednocześnie dając płynne możliwości na kontynuację bawiłem się świetnie. Co prawda brakowało tu typowego Malvagiowego, przygniatającego do ziemi klimatu, jednak w wypadku tego opowiadania jest to zdecydowanie zaleta. Nie ma przerostu formy nad treścią, osiągnięty został niemalże balans idealny. Co prawda nie wywarło na mnie tak piorunującego wrażenia jak "Pielgrzym i Pani", ale zdecydowanie pod powyższym względem można spokojnie je uznać za jedno z Twoich lepszych opowiadań.

 

Jeżeli chodzi o formę, to jak zwykle na bardzo wysokim poziomie, jedną czy dwie uwagi natury ogólnej zostawiłem w tekście.

 

A raczej można by było, gdyby nie pewien straszliwie irytujący szczegół. Szczególik wręcz, dla wielu niemal niegodny wzmianki czy zauważenia, jednak dla mnie stanowiący prawdziwą zbrodnię na tekście. Otóż czytam opowiadanie, wczuwam się w klimat, daję pochłonąć lekturze i nagle dostaję w łeb słowem "jednorożka". A potem doprawione zostaje to "pegazką". W tych momentach cały, tak misternie zbudowany klimat sypie się w gruzy a na usta wprost ciśnie się gorzkie przekleństwo. Jak można było zadać tak dotkliwą ranę, tak przyjemnemu opowiadaniu? No jak? To naprawdę bolało.

 

Jeżeli chodzi o sam tytuł to z punktu widzenia czytelnika sądzę, że wspomniana wcześniej "Kukułka" byłaby wręcz idealna. Natomiast obecny tytuł... cóż, przykro na coś takiego patrzeć. Po prostu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznaj, Mal, jak bardzo liczyłeś na mój komentarz w tym temacie?

 

Dobrze, zacznijmy od tego, co najważniejsze, czyli treści opowiadania.

 

Powiem tak: zgadzam się właściwie ze wszystkimi wcześniejszymi wypowiedziami. Najbardziej uderzyło mnie to, że ten tekst - znowu - czyta się po prostu wyśmienicie. Mówiłam to już przy "Śnieniu", tutaj z przyjemnością powtórzę - to dzieło płynie, nic nie jest w stanie rozproszyć czytelnika (a przynajmniej mnie nie rozproszyło i chwała za to), lektura kończy się szybciej, niż można by się było spodziewać. Ponieważ twój styl, bardzo piękny, swoją drogą, chociaż mocno specyficzny, opiera się przede wszystkim na, em, jakby to ująć... odpowiednim doborze słów i często ciężkiej, "gęstej" atmosferze, kolejny raz zostałam pozytywnie zdziwiona. W przypadku "Śnienia" pomyślałam przez chwilę, że po prostu odszedłeś od lubianej przez siebie konwencji i do niej wrócisz, a tu się okazuje, że to jest chyba zmiana stała... I fajnie. Niektórzy to nazywają progresem czy tam rozwojem twórczym, ja osobiście nie uważam, żeby twój poprzedni styl wymagał wielkiego progresu, ale tak, zmiana jest zauważalna i skoro twoje teksty przez to czyta się lepiej i szybciej, to jestem na tak.

 

A teraz co do samej historii...

 

Bohaterowie scharakteryzowani są wzorowo. Zresztą, nie oni są tutaj najważniejsi - mamy lorda, któremu rodzi się źrebię i który denerwuje się pod salą, jak każdy inny ojciec denerwowałby się na jego miejscu; mamy młodą matkę, zmęczoną i przeszczęśliwą, tulącą w ramionach swoją maleńką córeczkę (a tutaj dygresja: w miejscu, w którym opisujesz karmienie młodej, czekałam na moment, kiedy napiszesz coś o karmieniu "piersią" i to tylko po to, żeby z mściwą satysfakcją wysłać ci w poście jakiś elaborat na temat końskiej anatomii... ale kurde, chyba mi się osoby pomyliły, zapomniałam, że ty nie jesteś taki głupi, heh); mamy wreszcie pielęgniarkę, położną z pokolenia na pokolenie, która naprawdę kocha dzieci i swoją pracę.

 

Historia toczy się spokojnym torem i właściwie do punktu kulminacyjnego nie miałam pojęcia, że siostra Cure jest podmieńcem. Potem to już stało się oczywiste, kiedy szła z dzieckiem do piwnicy, ale raczej nie przyszło mi do głowy, że ona jest przedstawicielką innego gatunku - pomyślałam po prostu, że je podmieni (tak to jest, jak się czyta spoilery w komentarzach poprzedników, "kukułka" kojarzy się jednoznacznie). Swoją drogą, teraz jak na to patrzę, to bardzo dobrze, że wprowadziłeś do akcji podmieńca, bo w przeciwnym wypadku podmiana dziecka byłaby trudna do wyjaśnienia, a tak - idealne i proste wytłumaczenie. Świetne.

 

Podoba mi się również sama idea podmiany dzieci. Ta wzmianka o tym, że źrebięta (larwy? Nie wiem, jakiego powinnam użyć słowa) podmieńców nie chorują, są zawsze grzeczne i nie sprawiają przykrości swoim nieświadomym zastępczym rodzicom jest naprawdę niepokojąca. Nie wiadomo, do ilu takich przypadków doszło... a może w całej Equestrii roi się od takich przyszywanych dzieci, które są perfekcyjne w każdym calu i z których rodzice są tak strasznie dumni? Z tekstu właśnie coś podobnego wynika. Napisałeś, że jest szansa na serię powiązaną wspólnym motywem - domyślam się, że motywem tym będą podmieńce; jeżeli faktycznie ci się uda to pociągnąć, a wierzę, że tak będzie, to przeczytam z przyjemnością, bo to opowiadanie bardzo dobrze mi się czytało.

 

I jeszcze jedno na temat zakończenia. Szczerze mówiąc, niespecjalnie mi podeszło. Chodzi o fakt, że siostra nie zamordowała pacholęcia, co byłoby rozwiązaniem najlogiczniejszym i najbezpieczniejszym... niby przyjmuję jej tłumaczenie, to wszystko o doświadczeniu życiowym, że kiedyś ta istota może być źródłem pożywienia dla kolejnych pokoleń podmieńców, że inni mordują dzieci, ale ona nie, bla-bla-bla... Ja to wszystko rozumiem i wydaje się to logiczne, JEDNAK: zawsze istnieje obawa, że rodzice spotkają w przyszłości taką klacz, niezwykle podobną do swojej "córki", i co wtedy? Nie mówiąc już o tym, że siostra-podmieniec wyniosła dziecko do sierocińca w tej samej miejscowości, do budynku oddalonego od szpitala pewnie o kilka-kilkanaście kilometrów. Zabezpieczyłeś się, co prawda, przed takim zarzutem, w fiku jest mowa o "znalezieniu źrebięciu domu poza miastem", ale na wszelkie bóstwa, to nie musi się stać. Zabicie dziecka byłoby bezpieczniejsze i logiczniejsze... a że okrutne? Cóż. Życie.

 

I zgadzam się również z tym, że inne tagi byłyby odpowiedniejsze. Tutaj właściwie nie ma Darku, przynajmniej nie tyle, co w innych twoich dziełach.

 

Podsumowując: jest to bardzo dobre opowiadanie z ładną historią, świetnie napisane, dobra miniatura na chwilę refleksji. Punkt kulminacyjny w idealnym momencie, bez dłużyzn, opowieść jest płynna i czyta się to z przyjemnością. I w tym momencie powinnam zakończyć swój komentarz, nieprawdaż? Ale przecież nie byłoby radości, gdybym JA się nie wypowiedziała w poruszonej wyżej drażliwej kwestii, NO WEŚŚŚ!!!

 

Tak, weszłam do tego tematu tylko ze względu na tytuł (nie nick autora, bo akurat przeglądałam forum w wersji mobilnej i nick mi się nie wyświetlił). Pierwsze, o czym pomyślałam, to oczywiście parodia albo wyśmianie w inny sposób (w sumie, to byłoby nawet miłe, doczekanie się parodii własnego dzieła to prawie jak posiadanie prywatnego, osobistego hejtera, świadczy o prestiżu i o ugruntowanej pozycji) - szczególnie po spojrzeniu na osoby pre-readujące tekst (co za ironia, że są to akurat ci panowie, hehe). Jakże się okrutnie rozczarowałam...

 

... bo ten tytuł nie ma właściwie nic wspólnego z treścią i nie mam pojęcia, czemu jest właśnie taki, szukam argumentów, naprawdę szukam, ale jedyne określenie, jakie przychodzi mi do głowy, to "wabik". No wybacz, ale gdzie tam jest ta pszczoła?

 

Rodzice mogli nazywać swoją córeczkę jakkolwiek inaczej, chociażby "kukułeczką" - wówczas tytuł, który zaproponowałeś (i który jest genialny w swej prostocie, swoją drogą), nabrałby nie tylko sensu, ale i głębi. Może i by nieco spoilerował, ale nie tyle, żeby czytelnik domyślił się najważniejszego aspektu, a o to przecież chodzi. Ponadto podsumowywałby treść w sposób tak perfekcyjny, że biłabym ci pokłony, że potrafiłeś tak trafnie nazwać opowiadanie. Tak, jak jest, jest bez sensu. I nawet wygląd pielęgniarki po przemianie w changelinga mnie nie przekonuje, nie przekonują mnie inne drobne nawiązania albo owadzie konotacje jej osoby... to wszystko jest rozmyte i wciśnięte na siłę.

 

Otóż czytam opowiadanie, wczuwam się w klimat, daję pochłonąć lekturze i nagle dostaję w łeb słowem "jednorożka". A potem doprawione zostaje to "pegazką". W tych momentach cały, tak misternie zbudowany klimat sypie się w gruzy

 

CANTERLOCIE, CANTERLOCIE, CANTERLOCIE. (Bo czemu cię nie wkurzyć jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że mieszkańcy miasta przeżyli twój wczorajszy przemarsz.)

Nie sądzę, żeby pojedyncze określenie niszczyło klimat... chyba że jest tego naprawdę dużo i jest naprawdę irytujące. Nasuwa mi się jedno dzieło, które było przesycone zdrobnieniami do porzygu i to dopiero niszczyło klimat, ale nie podam tytułu, żeby nie pastwić się nad autorem (nad którym i tak swego czasu pastwiła się jedna czwarta forum).

 

Natomiast obecny tytuł... cóż, przykro na coś takiego patrzeć. Po prostu.

 

Uważam go za niepotrzebnie prowokujący (...) Pewna zbieżność w nazwie jest, a że Pszczoły to klasyk polskiej sceny fanfikowej, a Ty jesteś głównym konkurentem Madelaine... Budzi pewien niesmak.

 

brzmi to niestety dość pretensjonalnie. Co jak co, ale Ty nie musisz się grzać w blasku niczyjej chwały, a nazwanie utworu "Pszczoła" z taką tematyką i takim opisem wstępnym zdecydowanie wychodzi poza dystyngowaną aluzję i puszczenie oka do widowni.

 

A więc tak.

1. Nie mam monopolu na używanie tego słowa. Nie zastrzegłam sobie tytułu swojego fika i uważam, że Mal miał prawo zatytułować swój tekst, jak mu się żywnie podobało. W moim mniemaniu jednak tytuł kompletnie do tego fika nie pasuje i tak, niepotrzebne budzi skojarzenia, szczególnie, że tej pszczoły, jak napisała Cahan, serio było jak na lekarstwo. Jednak nie sądzę, żeby to była kwestia, hm... budzenia niesmaku. Raczej przewrócenia oczami tudzież uniesienia brwi w wyrazie totalnego niezrozumienia (bo skoro nie DLATEGO, to DLACZEGO).

2. Co do wypowiedzi Albericha: ja tylko pragnę przypomnieć, że to raczej ja byłam osobą, która wpierniczyła się ze swoim sianowłosym ja i gdyby nie splendor, jakim cieszyły się fiki Mala, nie byłoby tej całej hecy z "konkurencją", "walką", "wrogami" itd. Fakt, że JEGO twórczość cieszyła się już pewnym rozgłosem, sprawił, że po części i na moje opowiadanie skapnęło nieco złotego pyłu. Więc tę sytuację można interpretować dwojako i nie sądzę, żeby mówienie o grzaniu się w blasku chwały było potrzebne.

 

I to chyba wszystko. Opowiadanie jest bardzo dobre i czekam na kolejne części serii.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Przecież-Musiałam-Się-Tu-Pojawić-Madeleine

 

 

PS

 

a Ty jesteś głównym konkurentem Madelaine

 

Canah, skarbie, jak ty, osoba, której wiecznie zmieniają płeć, mogła popełnić taki błąd ;-;

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie, że pomimo pewnego wyrobionego stylu, który teoretycznie mógłby sugerować monotonię, Ty nas ciągle czymś zaskakujesz. Elementy slice of life, w dodatku jakże słodkie! I to u Malvagia!

Choć znając Twoją twórczość wiedziałem, że gdzieś czai się demon ;)

I ten demon pomimo, że bazuje na kilku znanych schematach i jest mocno zakorzeniony w kanonie serialu, to jednak został przez Ciebie przedstawiony w sposób po prostu dobry. Nie mam uwag.

Historia jest bardzo ciekawą wariacją na temat podmieńców, to mi się zdecydowanie spodobało.

Warto docenić, że pomimo pewnego tragizmu historii, nie dzieje się tutaj nikomu jakas obrzydliwa krzywda w sensie dosłownym. To cenna wskazówka dla innych autorów, że można opisać tragedię bez elementów masakry i potworów wyskakujących z szafy.

Określiłbym opowiadanie jako jedno z Twoich lepszych, szczególnie dzięki tym sympatycznym opisom życia codziennego, które sprawnie transformujesz w elementy grozy.

Na koniec po raz kolejny wyrażę nadzieję, że kiedyś uraczysz nas czymś dłuższym i bardziej rozbudowanym. Bo byłoby fascynującym ujrzeć Twoje opowiadanie na 50 stron, minipowieść lub wręcz powieść!

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, ale wiecie, że najzwyczajniej w świecie obrażacie mnie takimi oskarżeniami wobec tytułu? Po co miałbym robić takie rzeczy? W imię czego? Muszę powtórzyć to, co odpisałem Alberichowi - opowiadanie zatytułowane jest "Pszczoła", ponieważ główna bohaterka bardzo mocno jest z pszczołą związana.

 

I nie, nie chodzi tu wcale o małą Meadow, do której ojciec i pielęgniarka zwracają się "pszczółko" i "pszczółeczko". Ten zwrot zastosowałem tylko w ramach zmylenia czytelnika, żeby myślał, że to właśnie o niej mówi tytuł. Prawdziwą pszczołą jest tutaj "Swift Cure", czy też raczej Królowa Coucabeille. Ona jest pszczołą-kukułką, o której już wcześniej wspomniałem. Dobitnie widać to nawet w jej imieniu, które powstało ze zbitki "abeille coucou", co po francusku przekłada się na pszczołę-kukułkę właśnie. No i jej wygląd ma też trochę pszczelich cech.

 

Zatytułowanie opowiadania "Kukułką" tylko by mu zaszkodziło - przede wszystkim z powodu wspomnianego już zasugerowania na samym wstępie, co się w nim wydarzy. Poza tym, koncept tego tytułu pochodzi z czasów, gdy jeszcze nawet nie myślałem o tworzeniu serii. W tym momencie - jako że mam już zaplanowane tytuły kolejnych opowiadań - "Kukułka" już w ogóle do niczego by nie pasowała.

 

Mam nadzieję, że tym razem ten temat zostanie już ostatecznie zamknięty.

 

Czytało mi się Pszczołę bardzo miło, choć nie dałabym temu tagu [Dark], a raczej [slice of Life] albo [sad].

 

Częściowo zgodzę się z przedmówczynią - tutaj aż się prosi o tagi [slice of Life] i ewentualnie [sad], jednak nie zamiast [Dark] a obok niego.

 
Z tymi tagami to zawsze są problemy. W ramach ciekawostki mogę powiedzieć, że jedna z osób, która czytała pracę przed jej publikacją, uważała, iż powinienem użyć tagu [Grimdark]. Tak, czy inaczej, nie mogę się zgodzić z opcjami [slice of Life] i [sad]. W końcu, czy przedstawione w opowiadaniu wydarzenia są takie "codzienne"? Za smutne jeszcze można je ewentualnie uznać, ale w mojej opinii są o wiele bardziej niepokojące i to ten aspekt jest najważniejszy.
 

Otóż czytam opowiadanie, wczuwam się w klimat, daję pochłonąć lekturze i nagle dostaję w łeb słowem "jednorożka". A potem doprawione zostaje to "pegazką".

 
Muszę się tutaj zgodzić z Madeleine (Canterlocie!), nie bardzo rozumiem, jak pojedyncze słowa (których zresztą używam w swoich opowiadaniach od zawsze) miałyby wpływać rujnująco na klimat. Zwłaszcza, kiedy chodzi o coś takiego, jak tworzenie żeńskich form "jednorożca" i "pegaza". Osobiście uważam, że takie słowotwórstwo nijak naszemu językowi nie zaszkodzi, a jest lepszym rozwiązaniem, niż udawanie, że pisze się w języku angielskim. 
 

Przyznaj, Mal, jak bardzo liczyłeś na mój komentarz w tym temacie?

 
Bardzo liczyłem, w końcu zawsze na nie liczę. Cenię sobie Twoją opinię. Chyba nie myślisz, że fakt, iż jesteśmy Wrogami, Nieprzyjaciółmi, Adwersarzami, czy wręcz NEMEZIS swemi mógłby stać temu na przeszkodzie?
 

Co się tyczy zakończenia - nie zapominaj, że Coucabeille podmieniła dziecko wysoko urodzone, szansa na spotkanie się tych dwóch światów (przy założeniu, że dziecko nie zostanie wysłane poza Canterlot, a wysłane zostać powinno, żeby nie doprowadzić czasem do zakłócenia spokojnego, stabilnego życia canterlockiej elity) nie jest znowu taka duża. Poza tym, nie jest powiedziane, że wygląd prawdziwej i fałszywej Meadow będzie się zmieniać z wiekiem tak samo (z naciskiem na kwestię Znaczka). No i jeszcze ta kwestia, że u kucyków z "rodzinnym podobieństwem" często jest na bakier. W najgorszym razie skończyłoby się pewnie na powtórzeniu znanego motywu księcia i żebraka. A jeśli zrobiłoby się bardzo niebezpiecznie, wtedy Coucabeille... i jej dzieci... zawsze mogliby zainterweniować.

 

Na koniec po raz kolejny wyrażę nadzieję, że kiedyś uraczysz nas czymś dłuższym i bardziej rozbudowanym. Bo byłoby fascynującym ujrzeć Twoje opowiadanie na 50 stron, minipowieść lub wręcz powieść!

 
Obawiam się, że ten scenariusz ciągle pozostaje niestety nierealny. Nie potrafię zobaczyć siebie piszącego coś dłuższego.
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Bardzo liczyłem, w końcu zawsze na nie liczę. Cenię sobie Twoją opinię. Chyba nie myślisz, że fakt, iż jesteśmy Wrogami, Nieprzyjaciółmi, Adwersarzami, czy wręcz NEMEZIS swemi mógłby stać temu na przeszkodzie?

Wasz wątek sam w sobie zasługuje na fanfika. jak będę kiedyś robił quasi konflikt dwóch autorów, to już wiecie, kto posłuży mi za inspirację :)

 


Nie potrafię zobaczyć siebie piszącego coś dłuższego.
A próbowałeś? Bo w sumie napisanie czegoś na 10, a na 50 stron to to samo, tylko więcej opisów i dłuższa fabuła... przynajmniej moim zdaniem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A próbowałeś? Bo w sumie napisanie czegoś na 10, a na 50 stron to to samo, tylko więcej opisów i dłuższa fabuła... przynajmniej moim zdaniem.

 

To nie to samo :P Niektórzy po prostu mają taką lekkość w tworzeniu dłuższych opowiadań, być może ty również, a niektórzy... Cóż, nie za bardzo :P Dla mnie napisanie rozdziału, który miałby 50 stron byłby katorgą i batożeniem xd

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Nie jest to typ tekstu, który lubię, ale mimo to mi się podoba. Jeśli już miałbym selekcjonować, czy jest lepszy lub gorszy od poprzedniej owadziej opowieści, to podoba mi się mniej... ale to w sumie nic nie znaczy.

 

Jak zwykle bardzo dobre opisy, gęsty klimat i autentycznie dobijający wydźwięk, o co chyba chodziło. Mam dziś podły nastrój, a teraz jeszcze podlejszy :crazytwi:

 

Czyli fik jest dobry.

 

Mógłbym polemizować z naturą przedstawionych stworzeń, ale nie widzę w tym celu. To Twoja wizja i jest bardzo kompletna, co najważniejsze. Szarańcza (idea) oddana prima sort. Grunt, że wydźwięk i głębia spełniają swoje zadania. 

 

Słowo krytyki? Tym razem nie powiem, że jest za krótkie, bo nie jest. No to rzecz w sumie bardzo osobista i masz świete prawo mieć to gdzieś... ale ja

królową opisałbym bardziej... erotycznie? Kusicielsko? Dodał jej uroku? Wiem, że to nie Chrysalis, ale skoro Chrysalis była niczym sukkub, to.. to jest chyba dobry pomysł. Chyba.

 

Tylko... kim jest narrator? To Sombra? Czemu ocalał? Przydałaby się jakaś sugestia, że to ważne... a chyba jest ważne...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pierwszego spoilera - nah, to nijak by nie pasowało ani do tej postaci, która nie miała mieć żadnego takiego uroku, ani całego opowiadania w ogóle. Zupełnie nie te klimaty. A poza tym

nie bardzo rozumiem, skąd przekonanie o jakiejś "sukkubowatości" Krysi.

 

Co do drugiego spoilera - przykro mi, nie zgadłeś, heh.

 

Tak, czy inaczej, cieszę się, że Ci się podobało i dzięki za opinię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spidi

 

Twórcy mogli nieco wzorować się na sukkubach z tym całym wysysaniem miłości, ale, no właśnie, to jest miłość a nie... coś bardziej fizycznego, co wysysały sukuby.

Równie dobrze można by podmieńce zestawić z wampirami (kły!) i wymagać, żeby pożywiały się także krwią.

 

Poza tym, akurat sposób działania tej królowej nie ma nic wspólnego z uwodzeniem. Erotyczne przedstawienie pasowałoby jak pięść do nosa... a poza tym, na takie rzeczy jest osobne podforum. :crazytwi3:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wampiry były i są obiektem nierzadko wykorzystywanym w sferach erotycznych, a także po prostu miłosnych. Serialowa Chrysalis ze swoimi ząbkami, spojrzeniem i intonacją głosu ("A, a, a!") moim zdaniem bardzo pasuje na sukkuba. Oczywiście nie każdy musi do tego tak podchodzić.

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...

Ohmygosh, ruch w tym temacie, czy to być może...? TAK. Napisałem wreszcie trzecie opowiadanko z tej małej serii, tak, że faktycznie zaczyna przypominać serię, a nie duet, heh. Obrazek okładkowy i tak dalej w pierwszym poście.

 

I uprzedzając od razu biologiczną nagonkę - tak, wiem, że pająki NIE SĄ OWADAMI. I tutaj ma jak najbardziej sens, heh.

 

Pająk [Dark]

 

Życzę miłej lektury.

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...