Skocz do zawartości

[Archiwa Forum] Rayman


Linds

Recommended Posts

Możecie się ze mnie śmiać, ale mi do gustu przypadł "Rayman uczy angielskiego", potem bacznie obserwowałam jak siostra grała w nowsze wersje 3D.

 

Najnowsze Raymeny? Grafika miodzio, piekielnie trudne, ale nie potrafię strawić jednego, czemu z fajnego bohatera tylko celach humorystycznym musieli zrobić z niego kretyna? 

Ogółem Rayman jest świetną grą, ale razem z moją kumpelą stwierdziłyśmy też, że twórcy fabularnie sami się już pogubili i robią fanom papkę z mózgu nie podając konkretnych informacji chociażby o stworzeniu głównego bohatera, ale karmią nas takimi bezsensownymi zapychaczami o tym jak Raymen dostał swoje włosy, co moim zdaniem to wyglądało jak robione na siłę i raczej śmiać się z tego czułam zażenowanie. 

 

Raymen fabularnie już obumierał i próbował być na siłę śmieszny już za czasów gdy wyszła część z tymi felernymi królikami.

Raymen? Tak! Ale fajny byłby powrót tego bardziej poważniejszego bohatera jak z cześć 1,2,oraz 3.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że w młodości tata kupił mi Raymana 2, 3 i M w specjalnym pudełku ala śniadaniowe, wydane z okazji 10-lecia Raymana. 2 byłą wspaniałą, 3 zawsze wydawała mi się trochę na szybko zrobiona, ale również grało się świetnie a poczucie humoru w tej grze po prostu mnie miażdżyło. W "M" natomiast uwielbiałem ten deathmatch i ogółem cała ta gra była fajna. Była to chyba pierwsza "wyścigówka" w jaką grałem i mi się podobała (i chyba w sumie jedyna, która mi się podoba). Później dostałem to z tymi królikami i mi się strasznie nie spodobało (chociaż poprzez strasznie słabego wtedy kompa nie miałem szans nic w tej grze zrobić) i sądziłem, że już nic dobrego z tej serii nie wyjdzie. Parę lat potem stwierdziłem, ze dla pewnej gry (Skullmonkeys) muszę mieć PSX i go dostałem. Potem natknąłem się na Raymana 1 i pomimo, iż w pierwszej chwili mocno mnie odpychał, tak po obejrzeniu paru odcinków stwierdziłem, że gra jest zaje*ista. Wszedłem w jej posiadanie, zagrałem, mówię "O *uj, jakie trudne" i w sumie, z wielkim trudem to przeszedłem. Potem przeszedłem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz (wtedy jeszcze byłem takim graczem, że niektóre gry mogłem przechodzić po sto razy z rzędu), i wtedy już gra mi się zaczęła wydawać w miarę łatwa. Raymana Orgins i Legends kupić planowałem, ale jakoś mi się nie chce. Ktoś tutaj jeszcze wspomniał o Rayman uczy angielskiego i jeśli chodzi o tą przerobioną jedynkę, to muszę przyznać, że ta gra jest wręcz straszna. Pamiętam, że pierwszy film jaki widziałem z tego pokazywał skutki błędnych odpowiedzi z muzyką "escape fom the dragon" oraz potem z jakiegoś horroru w tle, dzięki czemu śmierć poprzez wybranie złej odpowiedzi wydawała się... straszna.

Tak czy tak, seria legendarna i wiecie, jak to w polskim internecie się mówi:

Gimby nie znajo

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet sekcja ze śliwką na lawie, która kiedyś wyciskała mi mózg przez oczodoły, dzisiaj daje się przejść za pierwszym podejściem.

 

 

A ja wciąż mam przy tym ragequity :rainderp:

Grałam tylko w dwójkę, tata chyba kiedyś kupił mi płytę z jakiejś gazety o komputerach i często do niej wracałam. W sumie dopiero w tym roku udało mi się przejść całość, lol.

Miałam nawet starszą koleżankę, która mi opowiadała o wyższych levelach, ja chyba wtedy utknęłam przy jaskini tego dziwnego kolesia, co w niej było pełno grzybów. To miejsce, zaraz po kryptach ze szkieletami w Gothicu, było dla mnie najgorszym miejscem xd

A potem odkryłam Grobowiec Starożytnych.

 

OK I'M DEAD.

 

Muzyka jest bardzo fajna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierwszy raz styczność z Raymanem miałem przy okazji "Rayman uczy polskiego" o ile dobrze pamiętam tytuł. Ale największy sentyment, bo i najwięcej czasu, spędziłem przy "Rayman 2" (różne wersje - pecetowe i PSX-owe "The Great Escape", "Revolution" na PS2, które wbrew pozorom zawierały ZNACZNE różnice, ale o tym w następnym poście), "Rayman M" i "Rayman 3". Swojego czasu posiadałem własne forum o Raymanie.

 

Jeżeli ktoś tutaj pamięta "Rayman Tychy", to pozdro i przepraszam za to, że w tamtych czasach byłem jednym z największych gimbusów, jakich znam.

:fluttershy5:

W fandomie znalazłem 2 osoby jeszcze, które były z tamtym forum związane

 

Podobnie jak pisała Otto, poziom zaczął leciutko spadać już w trójce nawet (brak bajkowego klimatu w porównaniu do trójki, za to jednak lepsza grafika, lepszy humor, lepszy gameplay), ale przy Kórlikach to poziom poleciał łeb na szyje. Od początku nie podobała mi się wizja Kórlików jako przeciwników (choć sama walka muzyką wydawała się być ciekawa), ale dopóki nie zrobili z tego serii mini-gierek, szło to zaakceptować jeszcze. 

"Rayman Origins" i "Rayman Legends" to fajne gry, ale dla mnie to nie ten sam Rayman. Zupełnie, jakby to było Alternative Universe, bo raz, że z Raymana zrobiono tępego licealnego głupka, do tego on i Globox wyglądają jak banda napalonych/zjaranych debili, to jeszcze są pewne smaczki, które poważnie naruszają kanon.

 

Ogółem Rayman jest świetną grą, ale razem z moją kumpelą stwierdziłyśmy też, że twórcy fabularnie sami się już pogubili i robią fanom papkę z mózgu nie podając konkretnych informacji chociażby o stworzeniu głównego bohatera, ale karmią nas takimi bezsensownymi zapychaczami o tym jak Raymen dostał swoje włosy, co moim zdaniem to wyglądało jak robione na siłę i raczej śmiać się z tego czułam zażenowanie. 

 

Ogólnie trudno dopatrzeć się jakichś informacji, z których można by utworzyć jakiś kanon. 

W "Rayman 2: The Great Escape" (celowo podkreślam podtytuł, bo to było tylko w wersji PC), jak się przytrzymało jakiś klawisz - chyba F5 - to Rayman się skupiał i wchodziło się do tekstu, który rozwijał się wraz ze zdobywaniem lumsów. Zgodnie z nim, pochodzenie Raymana nie jest znane, ponieważ został odnaleziony przez rybaków, a ten nic nie pamiętał. Do tego Polokus jako stwórca świata, którym w "Rayman Origins" wydaje się być ten brodaty dziwak. Choć wolałbym go uznać za jakiegoś mędrca. 

Nie grałem w "R: Legends", więc nie mieszam tego. 

Wracając. W "Rayman Origins" jak sama słusznie wskazałaś, była historyjka o włosach, która uderzała w podaną przeze mnie historyjkę - bo się okazało, że Rayman ma matkę, od której uciekł. 

Ucieczka od matki, by nie stracić włosów i po drodze utrata pamięci? Taka opcja czyni Raymana jeszcze większym debilem... 

 

To mnie bardzo boli. Rayman oberwał komercjalizacją gry (tzn. większym skupianiem się na zyskach, zwłaszcza z casualowych graczy) i jeszcze to, czym nie oberwał, odbiło się i uderzyło w niego. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że może jednak kiedyś normalny Rayman powróci. 

 

akurat króliki z Raymanem nie mają tak wiele wspólnego - Ubi chciało po prostu użyć znanej marki żeby wypromować nową. zauważ że w grach z królikami jest z tytułu na tytuł coraz mniej Raymana

 

Ja uważam, że pierwotnie "Rayman 4" miał być czymś w rodzaju trójki z Kórlikami. Ale wychodziło na świat Nintendo Wii, to i trzeba było jakiś tytuł tam zapewnić. Rayman to wtedy była znana i lubiana marka, a trudno przy takich konsolach jak Wii oprzeć się pokusie przekształcenia tego wszystkiego w serię mini-gier. Zauważ, jak wyglądały pierwsze zapowiedzi. Tutaj przykładowy trailer, w sumie nie pamiętam ile ich było.

 

https://www.youtube.com/watch?v=f2JVIWG_E-s

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przeszłam całą trójkę sama, bo kiedyś to się tylko patrzyło jak siostra gra jak się miało 5 lat... wszystko wydawało się inne. Jak się było małym to sie myślało że ta wróżka z dwójki (Ly) jest taka pienkna i magiczna i majestatyczna, a teraz?

482.3.jpg

Już nie tak majestatycznie jak kiedyś :<

 

W jednego z tych nowszych też grałam (w Rayman Origins tak dokładniej) i z tego co pamiętam to są cholernie trudne (zwłaszcza jak się gra w kilka osób i jest wojna kto zbierze więcej lumków) ale bardzo fajne.

 

Rayman i Kangurek Kao: w to się grało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z okazji, że mam dziką chorobę lokomocyjną nie byłam nawet w stanie grać w Raymana 2, ale pamiętam jak w podstawówce chodziło się do biblioteki miejskiej, gdzie stał komputer i tam była pierwsza gra Raymana zainstalowana. Łoooooo, szaleństwo z cywilizacją! A jaki ubaw? Dzieciaki się biły o ten komputer. (Były też Wormsy, Smurfy i coś jeszcze XD ). 

Rayman 3D podobał mi się bardzo. Nie jestem dobrą recenzentką gier... ani w ogóle recenzentką, więc powiem po prostu- dobra gra. Sterowanie mnie nie denerwowało, muzyka i grafika bardzo przyjemne. Wszystko fajnie.

Najnowsze wersje Raymana denerwują mnie tylko jednym - bohaterowie wyglądają jakby mieli psychozę z ADHD i IQ -100. No po prostu nie lubię takich szaleńczo tępych wyrazów twarzy u postaci, którymi gram. Ale tak poza tą jedną rzeczą gry są świetne, cieszy mnie powrót do stylu dwuwymiarowego. Muzyka w Rayman Origins - świetna. Jak na razie chyba najlepsza ze wszystkich gier. W Rayman Legends próbowałam grać krótko, bo na próbę i na pewno spróbuję w przyszłości przejść całość. Bardzo podoba mi się możliwość wyboru różnych postaci do gry. :D

Ogółem: Rayman był ze mną od dzieciństwa i z czasem staje się coraz lepszy, co mnie bardzo cieszy. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z okazji, że mam dziką chorobę lokomocyjną nie byłam nawet w stanie grać w Raymana 2, ale pamiętam jak w podstawówce chodziło się do biblioteki miejskiej, gdzie stał komputer i tam była pierwsza gra Raymana zainstalowana. Łoooooo, szaleństwo z cywilizacją! A jaki ubaw? Dzieciaki się biły o ten komputer. (Były też Wormsy, Smurfy i coś jeszcze XD ). 

 

Jak choroba lokomocyjna mogła ci przeszkadzać w graniu? Czyżby levele ze zjazdami i pływanie z Sssamem cię dobijały?  :ohmy:

U mnie w klasie 5. była walka o mój komputer na lekcjach informatyki, bo to był jedyny komputer na sali z zainstalowanym Froggerem 3D  :ajawesome:

 

A skoro weszliśmy na temat soundtracku - osobiście trudno mi wybrać, w której grze był on najlepszy - to zarzucę ciekawostką. Na lekcje muzyki w gimnazjum mieliśmy przygotować własne interpretacje jednej piosenki, nie pamiętam tytułu, ale to raczej jakaś stara, polska wojskowa. Ja przygotowałem podporządkowując ją pod jeden z utworów z Raymana 3 i dobrą notę dostałem za oryginalność  :v6Jdq:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie jedna z najlepszych platformówkowych serii gier

I podobnie jak Linds w taką dwójkę grałem w trzech wersjach czyli na PC, PSone oraz Revolution na PS2

I osobiście z tych trzech najbardziej podobała mi się wersja na pierwsze PlayStation (mimo najsłabszej grafiki). Właśnie nie pamiętam czy wersja na PS2 miała dubbing, ale jego brak w wersji komputerowej wyjątkowo mnie wkurzał w tamtych czasach. Do tego niektóre plansze też w wersji komputerowej były trochę zmienione i to moim zdaniem na gorsze.

 

Następnie zagrywałem się w Raymana 3 i to też na PS2 i PC. Wersja komputerowa jeśli nie miało się pada to był koszmar, sterowanie wyjątkowo niewygodne, za to polska wersja GENIALNA :D . Ogólnie oceniam ją gorzej od dwójki, ale mimo wszystko i tak bawiłem się bardzo dobrze w obu wersjach

 

I ostatnie Raymany w jakie grałem to Origins i Legends (oba na PC, zastanawiam się czy nie kupić kiedyś sobie Originsa na PS3). I o ile pod względem fabularnym to jest dno i wodorosty, tak pod względem gameplayowym są to po prostu dla mnie NAJLEPSZE odsłony. To jest właśnie idealny przykład że platformówki nie powinny wchodzić w trzeci wymiar tylko pozostawać w normalnym 2D. Gra się szybko, gra się łatwo (czyli 2 guziki wystarczają) i do tego poziom trudności praktycznie idealny. Latwo skończyć poziom, piekielnie trudno osiągnąć w nich dobre wyniki.

 

Dlatego bardzo mnie interesuje jak ta seria się rozwinie i czy twórcy będą mieć na tą serię jeszcze jakieś dobre pomysły

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem oglądać, ale była fatalna, tym bardziej, że większość postaci wzięte znikąd, jakieś totalne randomy spoza gier, z samej gry wzięto tylko Raymana i Brzytwobrodego, którego zdegradowano z funkcji admirała Robopiratów do funkcji sługi Riggatoniego - właściciela cyrku... 

Serial był fajnym pomysłem, miał potencjał, ale zmarnowano go już na starcie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jak choroba lokomocyjna mogła ci przeszkadzać w graniu? Czyżby levele ze zjazdami i pływanie z Sssamem cię dobijały? 

 

Działanie kamery, jej zbyt "agresywne" obracanie się na strony + słaba grafika w starszych grach natychmiast powodują u mnie nudności. Mózg ma taką atawistyczną reakcję, gdy wydaje mu się, że się ruszasz ale fizycznie nie wykonujesz odpowiednich ruchów. Dlatego nudności występują nie tylko w samochodzie ale i przy graniu. Tak naprawdę zacząć gejmić mogłam dopiero przy nowych grach, gdzie sterowanie i kamera są płynne. ^^"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och tak, pamiętam jak mnie nieco irytowało podwyższanie przyjaźni Raymana i Ly do poziomi shippingu :D

 

 Samo znalezienie zamieszczonego przeze mnie obrazka wymagało ode mnie przebrnięcia przez tonę shippingowych obrazków, ale jak byłam mała to ich shippowałam, pamiętam! xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Samo znalezienie zamieszczonego przeze mnie obrazka wymagało ode mnie przebrnięcia przez tonę shippingowych obrazków, ale jak byłam mała to ich shippowałam, pamiętam! xD

 

Pierwszy ship dzieciństwa :rainderp:

Od tego się zaczęło.

Chociaż ja jeszcze shippowałam Jazza z tą żółtą, Lori chyba xD

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat.

 

Te wspomnienia... pamiętam jeszcze zapis gry ojca na DOS-ie... nie byłem w stanie go ogarnąć. Osobiście na poważnie rozpocząłem od 2-ki. Z drugiej ręki od siostry ciotecznej, Niezapomniane wrażenia... i tak, Ly wtedy wyglądała lepiej. Niemniej jednak wtedy chyba wszyscy dostrzegaliśmy mniej wad w tym co było wokół.

 

Nie zaszedłem daleko... utknąłem, płyta niestety doznała uszkodzenia... to było z... dekadę temu?

 

... a na zeszłe święta kupiłem młodszemu bratu całą antologię... do dziś razem gramy.

 

 

offtop:

 

Pierwszy ship dzieciństwa  :rainderp:

Od tego się zaczęło.

Chociaż ja jeszcze shippowałam Jazza z tą żółtą, Lori chyba xD

 

 

Ktoś tu jeszcze pamięta Jazz Jackrabbit 2! Aaach, to było coś...

 

... z bratem ciotecznym we dwóch na ten dziki świat... z dramatycznymi momentami, jak ten, gdy nie mogliśmy pokonać tej latającej maszyny z kulami na łańcuchu, która namierzała Cię celownikiem... i zawsze, z krwawiącymi sercami, poświęcaliśmy się... albo jeden albo drugi - aby zglitchowana maszyna wzięła trup na cel i znęcając się nad nim nie zwracała uwagi na drugiego. Nie potrafiliśmy inaczej jej przejść...

 

Jazz, Spaz. Lori.

 

Shipy commenced.

 

... a potem okazało się, że wszyscy troje byli rodziną...

 

... i dekadę później, gdy czytasz, że twórcy oficjalnie mieli uczynić Lori dziewczyną Spaza, tylko zostali zmuszeni do zmienienia tego w ostatniej chwili...

 

Edytowano przez Plothorse
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecałem wam opisać różnice w wersjach z Raymana 2. Oto one, postaram się opisać je w miarę pokolei  :lunawasup:

 

UWAGA, MOŻLIWE SPOILERY. 

 

* Moment poznania Teensienów - sposób dotarcia, szczegóły sceny i sam portal się różnią - w wersji PC jest olbrzymia niekończąca się kosmiczna przepaść, na której można wytworzyć portal, w innej wersji jest płyta portalowa,

* Przechodzenie z jednego lvlu do drugiego - np. w wersji PC jest znana malutka kraina portalowa, w której wybieramy poziom. W wersji "Revolution" mamy bardziej jak w Spyro - duża kraina, po której chodzimy, rozmawiamy z postaciami i czasem by dojść do wejścia do następnego poziomu, trzeba się nieco wysilić, przy okazji możemy zobaczyć jak wygląda np. dom Globoxa.

* Bossy - strażnicy w wersji PC nic się nie odzywają, w wersji PSX i chyba też w "Revolution" nie dość, że mówią, to poznajemy trochę ich charakter (np. Foutch jako oszalały strażnik, Umber jako pomocny i nie topiący się w lawie), to nieco się odzywają, do tego - przynajmniej w wersji "Revolution" bossów jest więcej, m.in Grolem 13 (strażnik 4. maski), czy majtek Robopiratów w czołgi Bidi-tank. 

* Jak już jesteśmy przy bossach - w wersji PSX Umber po przetransportowaniu nas do maski ostrzega przed bossem Robopiratem Ninja. 

* Wielorybica Carmen - w wersji PC poznajemy jej imię, nawet nam pomaga. W wersji PSX zaś o ile dobrze pamiętam to na pewno imienia nie poznajemy. Uwalniamy ją, ale nie ma levelu podwodnego.

* Znajdźki - przeważnie jest 1000 lumsów, w innej wersji jest 800 lumsów, jeszcze do tego kwestia co się uwalnia z klatek. W jednej wersji są lumsy, w innej wróżki, jeszcze gdzie indziej stwory a'la Murfy 

* Różnice są również w sposobie walki z Brzytwobrodym. Przeważnie jest walka w hali na zasadzie "leć, znajdź, wróć i zestrzel", ale w wersji PSX to lecisz za Brzytwobrodym w Ciebie strzelającym, po drodze unikasz przeszkód i dobijasz. 

* Minigry - pamiętam, że tu były różnice, ale teraz nie umiem sobie przypomnieć jak to było konkretnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielorybica Carmen - w wersji PC poznajemy jej imię, nawet nam pomaga. W wersji PSX zaś o ile dobrze pamiętam to na pewno imienia nie poznajemy. Uwalniamy ją, ale nie ma levelu podwodnego.

Co do braku imienia w wersji PSone to się zgadzam, nie pojawia się ono, natomiast cały level podwodny gdzie trzeba łapać bańki powietrza i uciekać przed piraniami oczywiście jest

Dodatkowo nie wymieniłeś że w wersji komputerowej, jak i chyba na Sedze Dreamcast nie ma żadnego dubbingu, o czym już wspominałem i niektóre światy różnią się budową

Dodatkowo dość sporą różnicą (zwłaszcza jeśli biorąc pod uwagę następne części jest postać Murphiego.

W wersji komputerowej jest naszym informatorem o planszach i przeciwnikach, w wersji na PSone to tego celu służy Ly, natomiast Murphy jest po prostu jednym z gatunków stworzonek które uwalniamy z klatek

Edytowano przez mariusz391
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kandydat do najlepszego utworu soundtracka "Raymana 3: Hoodlum Havoc": http://koniar.wrzuta.pl/audio/al9w3VmwkYV/rayman_3_soundtrack_-_hoodoo_theme

Pamiętam jak specjalnie nie walczyłam w tej sekcji z żadnym z mroklumów, bo ta muzyka mi się za bardzo podobała  :x

 

Podobnie jak Talar rodzice kupili mi trójpak (a właściwie 'czwór' licząc Print Studio). Byłam wtedy może w... nie wiem, pierwszej/drugiej klasie? W Ray'u 2 jako, że bałam się komarów w pierwszym poziomie przechodziłam wszystko z kimś... i choćbym teraz chciała zagrać i przejść grę sama to nie mogę, bo płyta się zarysowała. Co do M - trochę mnie martwił ten strasznie poważny Rayman na okładce i myślałam, że to coś 'dla starszych' (a co najśmieszniejsze w Ameryce musieli zmienić tytuł z powodu tego M xD) ale ostatecznie, odpaliłam, zagrałam i... majgad, jak ja tą grę masterowałam! Do dziś myślę, że to jedna z tych 'lepszych' wyścigowopodobnych gier. No i 3... chyba moja ulubiona. Co prawda krótka, ale ile mam z nią dobrych wspomnień~! Postacie były świetne, świat piękny, gameplay cudny, a muzyka? Ooooh, muzyka... jeden z moich najulubieńszych soundtracków wszechczasów. Potrafiła zrobić epicki klimat. Słuchając ją teraz, wciąż daje mi mocno z liścia nostalgią :') Tak teraz o tym myśląc to Rayman był chyba pierwszym fandomem, w którym uczestniczyłam ^^ Byłam niczym Murfy - wiedziałam wszystko i chciałam wiedzieć więcej.

W sprawie Kórlików muszę się zgodzić z resztą. Były bardzo, BARDZO meh (dalej uważam, że modele 'dzieci' Globox'a są najohydniejszymi modelami czegokolwiek co kiedykolwiek widziałam) Dobrze, że zrobili z nimi oddzielną serię :l. I całe szczęście, że Origins wybiło serię znowu do góry (pomijając historię... ugh)

 

 

Mój kandydat to Curious Globox (WIELBIĘ teren otaczający Radę Rusałek ;~; )

...albo muzykę Lasu Czystoliścia/theme Reflux'a/Snowboard RaSOUNDTRACK Y U SO GUD.

Edytowano przez RainbowDash123456789
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Levele portalowe w R3 były genialne, miały swój klimat. Ale wyżej od tej nutki jakoś cenię to: 

 

 

I to jest właśnie nutka, którą wykorzystałem raz do zaliczenia lekcji muzyki w gimnazjum - za zadanie było wykonanie własnej interpretacji jakiejś pieśni żołnierskiej. Wtedy wydawało mi się to jedynym dobrym pomysłem dla mnie. Teraz - nie dziwie się, że cała klasa i babka na mnie oczy wywalili  :ajawesome:

 

A w R3 najbardziej klimatyczna walka to zdecydowanie była pierwsza walka z Refluxem w odmętach Pustynii Knaarenów. Lokalizacja, lava, nie łatwy i faktycznie przerażający przeciwnik, a do tego TA nutka:

 

 

Na szczycie Wieży Leptysa to po przemianie wyglądał bardziej komicznie (z tymi jego wrzaskami), ale cała ta gra to jedna, wielka komedia przygodowa  :twilight2:

 

Co do Raymana M - w ogóle nie spodziewałem się, że to będzie gra o charakterze sportu multiplayerowego. Zobaczyłem okładkę, podjarany byłem Raymanem 2, to bez wiedzy rodziców zamówiłem. A rodzice szok, ale na szczęście 35 zł wtedy to kosztowało, więc uszedłem cało  :aj3:

 

 

Bosz, ja chcę "Raymana 4" w końcu  :

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znacie się. Najlepszy i najbardziej klimatyczny kawałek w Raymanie (trzy) to:

 

Zawsze uwielbiałem "Ziemie Żywych Umarlaków", czy tam "trupów" nieważne, a zjazd w bucie z tej wysokiej wieży był epicki. Szkoda, że często miałem jakiegoś buga i mi się ta muzyka nie wczytywała ;_;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Rayman 3" jakby nie patrzeć, miał nieco bugów, a przy dużej eksploatacji płyty szło uzyskać naprawdę ciekawe kąski. Do dziś nie zapomnę wodospadu liści z drzewa ze śliwkami, który mi się raz zrobił w 1. planszy Krainy Żywych Umarlaków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...