Skocz do zawartości

Zamówienie [Oneshot][Slice of Life]


Recommended Posts

Krótkie, radosne (mam nadzieję), lekko komediowe opowiadanko z działowego konkursu.

 

Zamówienie [One-Shot] [slice of Life]

 

Opis: Po wyjątkowo zapracowanym przedświątecznym okresie jedyne, o czym marzy Bon Bon, to spędzić Święta Zjednoczenia we względnym spokoju... co, rzecz jasna, nie jest jej dane.

Liczba stron: 15

Liczba słów: >6000

 

Wszelkie komentarze mile widziane <3.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie od początku domyślałem się kto dostanie tort, a napis jeszcze to potwierdził, lecz nie zepsuło mi to dobrej zabawy przy czytaniu. Dobrze prowadzone opisy tego co czeka przy produkcji takiego tortu w tak krótkim czasie jeszcze bardziej podnosiły napięcie i sprawiały, że człowiek z zapartym tchem śledził wyścig z czasem obu klaczy.

Zdecydowanie polecam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na samym końcu szlag mnie jasny trafił, ale do tego wrócę później.

 

Generalnie, opowiadanie odebrałem jako dobry przykład tego jak o zupełnie zwyczajnych, codziennych rzeczach, z czasem „zrastających się” z nami (uroki wieloletniej pracy zawodowej),  można pisać w taki sposób, by uczynić z nich coś w pewnych aspektach unikalnego, interesującego, a przynajmniej grającego na emocjach na tyle, by przeżyć małe „ożywienie”. Na chwilkę zapomnieć o tym, że to przecież rutyna i nie powinna ona aż tak ekscytować.

 

Takie właśnie miałem wrażenie, gdy po przemyśleniach i zażaleniach Bon Bon nadeszła pora na realizację specjalnego zamówienia. Początek i dochodzenie do kluczowego telefonu od Lollipop oraz samego pojawienia się u niej, nie tyko dobrze wprowadza czytelnika w ogólny klimat i fabułę, ale także buduje wizerunek zmęczonej, zdenerwowanej i dosyć nieprzyjemnej cukierniczki, która nie czuje ani atmosfery Świąt, ani nie ma za bardzo ochoty na świętowanie własnych urodzin, ani w ogóle na nic. Przytłoczona obowiązkami, przestaje się wczuwać w cokolwiek, byle tylko swoje zrobić i zaznać świętego spokoju. Jakby uciekły z niej chęci do życia.

 

Ale potem następuje mały zwrot akcji i Bon Bon zostaje zmuszona zmienić i tak już napięty grafik. Kiedy po pewnych opóźnieniach dociera do przyjaciółki, coś zaczyna się w niej zmieniać. Niby wciąż jest wzburzona i nie ulega wątpliwości, że wolałaby robić coś innego, ale z jakiegoś powodu nie czuć już od niej autentycznego wstrętu do okresu świątecznego. Przy całym tym natłoku i świadomości jak wiele jeszcze się po kraju najeździ, wydaje się (jakkolwiek dziwnie w odniesieniu do treści opowiadania to zabrzmi) pogodniejsza, bardziej tryskająca energią. Ale energią przeznaczoną na jeszcze jeden mistrzowski wypiek, a nie na rozwalenie określonego kawałka świata. Po prostu, na nowo wstępują w nią chęci… W pewnym sensie (skończyć to i wracać do domu).

 

Nie jest to być może najbardziej wyrazisty kontrast, całkiem możliwe, że mocno nadinterpretowałem sobie to i owo, niemniej jednak, bogate opisy skłoniły mnie do zajrzenia nieco głębiej między zdania i słowa. W ogóle, jestem pod wrażeniem detali i płynności w ich przedstawieniu, a potem opisywaniu. Czytając „Sok pomidorowy” pomyślałem, że autorka studiuje prawo, ale po „Zamówieniu” nie zdziwię się, jeśli okaże się iż potrafi upiec niejeden wypiek i to nie gorzej od samej Bon Bon. Jakby ćwiczyła to od lat. Ale też nie zdziwię się, gdy oba tropy okażą się fałszywe.

 

I tak samo nie zdziwiłem się na końcu opowiadania. Jak nadmieniłem na początku tego postu, jasny szlag mnie trafił, bo to już któraś z kolei sytuacja, w której odgaduję sobie końcówkę (choć za każdym razem błagam los, by okazało się coś zupełnie innego). Ostatnio przesłuchałem pięciu creepypast i w trzech przypadkach niemalże bezbłędnie przewidziałem jak się zakończy historia. A w „Five Nights at Freddy’s” wiem jaki za chwilę animatronik mnie zabije -.-

 

Ale przy „Zamówieniu” pojawiło się coś jeszcze. Jakieś dziwne wrażenie, jakbym gdzieś już widział ten motyw. Niemniej jednak, wybór był dobry na zakończenie tego niedługiego opowiadania. Zamknięcie maratonu świątecznych prac i „niespodzianek” zostało zatem bardzo ładnie zrealizowane, pomimo pewnej przewidywalności ;)

 

No nic, przejdźmy może do oceny klimatu. A ten, jak zawsze zresztą, został oddany bez większych zarzutów, choć ubolewam nad tym, że mógł okazać się „serialowy”, lecz w ostatecznym rozrachunku pozostał czysto „fanowski”, głównie przez kilka nieszczęsnych epitetów i wstawek z jelitami, flakami i tego typu atrakcjami. Ale i tak jest tu bardzo dobrze, czarująco wręcz. Słówko odnośnie wstawek, oddzielonych od reszty tekstu nawiasami – część z nich sprawdziła się jako wtrącenia i dopowiedzenia, lecz pośród nich znalazło się kilka niechlubnych przykładów, kiedy to zamiast urozmaicić treść, nieco nachalnie wdarły się do poszczególnych akapitów. Generalnie, były to te dłuższe, które spokojnie mogłyby posłużyć za „zwykłą” część akapitu, albo w ogóle odrębny akapit. No i przy okazji – na początku trafiło się kilka troszeczkę zbyt długich zdań złożonych, potem nie występowały już tak gęsto. Główny problem z nimi był taki, że po jakimś czasie zaczynały się rozmywać i czytelnik zapomina od czego to się zaczęło. Musi powracać do początku zdania by jakoś to zgrać z jego końcem, co z czasem staje się trochę męczące.

 

Z przedstawionych postaci, najbardziej do gustu przypadła mi specyficzna przy swym podejściu do zawodu, nieco roztrzepana i przewrażliwiona Lollipop. Bon Bon była niezła, choć całe jej to wzburzenie, jakkolwiek autentyczne i zainspirowane prawdziwymi doświadczeniami by się nie wydawało, średnio mi do niej podpasowało. Zdecydowanie, im bliżej końca, tym fajniejsza sama w sobie się wydaje, a na pewno bliższa atmosferze przedstawionej w serialu. Bardziej „bon bonowata”. No i do tego Lyra, której choć nie było tu aż tak wiele, to jednak swoją rolę odegrała znakomicie.

 

Podsumowując, na koncie Madeleine ląduje kolejny udany kawałek tekstu, aczkolwiek, między bogiem a prawdą, nie wyróżniający się niczym szczególnym na tle tego, do czego zdążyła nas przyzwyczaić. Po prostu – otrzymaliśmy więcej tego, co lubimy. Syte dozy klimatu, połączonego z takimi smaczkami jak bogata ilość detali związanych z pieczeniem, ugniataniem, dekorowaniem, mieszaniem, a do tego wzmianki o rodzinie Bon Bon oraz informacje o nastawieniu jej do utartych zwyczajów, które „wypada” kultywować – wszystko to tworzy dookoła tej prostej, można by rzec generycznej historii miłą otoczkę, dzięki której poczynania bohaterki śledzi się z zaciekawieniem, być może nawet serdecznym uśmiechem.

 

Niby nic nadzwyczajnego, ale wciąż, dobrze sprawdzającego się jako fanfik do poczytania przy porannej kawie, bądź wieczornym piwku. Ot, kolejny solidnie zrealizowany, sympatyczny kawałek życia, godny polecenia.

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...

Witam!

 

Tak, to zdecydowanie dobra komedia. Bo chociaż jest w niej jeden, przewidywalny i udany żart, to za to jaki! Nie powiem, roześmiałem się dość mocno, chociaż się tego spodziewałem.

 

Technicznie nie mam większych zarzutów – jest bardzo dobrze. Styl także jest bardzo dobry. Czyta się płynnie i przyjemnie.

 

Wszystko ma bardzo przyjemny, chociaż ubrudzony, SoLowy klimat.

 

Historyjka jest bardzo prosta, z zaledwie jednym poważnym zwrotem akcji (reszta jest dość mała). Przyjaciółka Bon Bon przyjmuje zamówienie na tort, niestety, jej pomoc kuchenna (w postaci pracowniczki jednorożki Plum) nie może pomóc, więc jest zmuszona prosić główną bohaterkę o pomoc. I oczywiście zamówienie jest na ostatni dzień. Oczywiście większość rzeczy, które mogą pójść źle, idą źle.

 

Aż mi szkoda przepracowanej Bon Bon, która jest dobrze napisana i wiarygodna. Lolipop (jej przyjaciółka) także daje radę, ale choć występuje na niewiele mniejszej powierzchni tekstu, to zasadniczo jej budowie jest poświęcone znacznie mniej czasu.

 

Sam główny żart daje radę, naprawdę się roześmiałem. Umiarkowanie polecam, dobry fanfik, dobra komedyjka.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...