Skocz do zawartości

[SesjaRPG] FE: Przepowiednia


Nightmare

Recommended Posts

- Ktoś niedawno podlewał tą roslinę... co oznacza że nie je stesmy w tym miescie sami.. - rzekł i sprawdził dla pewności załadowanie dubeltówki. 

= Nic tu więcej nie ma... trzeba przeszukac nastepne domy... - rzekł po czym ruszył w kierunku kolejnego domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

- Zgoda, nie marnujmy więcej czasu. Będę tuż za Tobą - powiedziałam spokojnie, po czym ruszyłam tuż za Nightem. Trzymałam się blisko niego, aby w razie jakiegoś zagrożenia nie znaleźć się daleko od niego. Wciąż jednak byłam nieco zaniepokojona. To miejsce wydawało się bardzo podejrzane i starałam się psychicznie przygotować na najgorsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Usłyszawszy głos Night'a, nieco się uspokoiłam. Rozmowa jest dobrym sposobem na odgonienie złych myśli i skoro nadarzała się do niej okazja, to zamierzałam z niej skorzystać.

 

- Oczywiście, że mogę. Najprościej byłoby powiedzieć, że jestem chodzącym amuletem nieszczęścia - powiedziałam po części żartem a po części całkowicie poważnie. Była to prawda, ujęta w lekkich słowach. - A nieco dokładniej, to zwyczajnie mam pecha. Ciągle coś przy mnie spada, coś upuszczam, albo jakaś maszyna przestaje działać bez żadnego konkretnego powodu. Zdarza się, że z tych wypadków są rany, choć na razie nigdy nie były one naprawdę groźne. No i ten pech jest w pewnym sensie zaraźliwy - rzuciłam lekko, jednak zorientowawszy się, że mogło to zabrzmieć dość przerażająco, szybko dodałam miłym tonem. - Spokojnie, nie masz czego się bać. Jeszcze nigdy nie dotknął on nikogo, kto był w stosunku do mnie przyjaźnie nastawiony. Ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności kucyki i podmieńce które mi dokuczały, nagle miały bardzo pechowe dni. - zachichotałam wesoło, a mój pyszczek odwiedził niewielki uśmiech mściwej satysfakcji. - Czyli tak długo jak jesteśmy w jednej drużynie, jedyne czego musisz się bać z mojej strony, to przypadkowy wystrzał upuszczonej broni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night Star)

- Matka mi coś o tym wspominała. Mi tam twój pech nie przeszkadza, a skoro dotyka twych wrogów to można go wykorzystać przeciwko im. Obiecuje ci, że cię nie zdradzę. Rodzice mnie uczyli by dla przyjaciół być dobrym. Wrogom też trzeba okazywać szacunek, ale bez przesady. No i to, że moi Rodzice to szlachta... czytaj, Nadzorczyni i Szef Ochronny to sprawiło, że inni Bali się ze mną gadać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

- Jeśli Twoja matka jest Nadzorczynią to nie dziwię się, że coś o tym wspomniała. Swego czasu kapłani się dwoili i troili aby się tego pozbyć. Ale się im nie udało. Ale nie narzekam, przyzwyczaiłam się do tego. No i pomogło mi to dostać się do grupy. "Po co trzymać źródło pecha przy sobie, skoro można rzucić je na wrogów". I tak, to moje słowa, skierowane do kapłanów, aby mnie puścili. Jak widać zadziałały - zachichotałam, po czym rzuciłam przyjaźnie. - Nie martw się, ja nie będę bała się z Tobą rozmawiać. I nie tylko z powodu mojej przypadłości - dodałam żartobliwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night Star)

Spoglądam na nią... przyjaźnie.

- No... więc moja Pierwsza Przyjaciółka... albo przynajmniej Znajoma. Tak czy siak, cieszę się, że nie uciekasz ode mnie jak inni w stajni. Choć... tak przyglądając ci się, to powiem, że nie raz widziałem cię na korytarzu. Jak mniemam dwa dni temu przechodziłaś koło stołówki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

 

Skończyłam szkicować i od razu pogalopowałam do Abbys'a.

-Jak wrócimy to namaluję to i zrobię specjalną galerię!

Powiedziałam przyglądając się otoczeniu.

-No nie! Jeszcze jedno cudo. Co to jest? Muszę to narysować ale przyrzekam, że to ostatni szkic.

Usiadłam, głupio uśmiechając się do Abbys'a po czym przykucnęłam obok owego cuda zaczynając szkicować

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss Flame) 

 

Abyss zrobił lekkiego Facehoofa rozglądając się następnie uwaznie do okoła. Nie podobało mu się to miejsce... niby nie było tu nikogo ale nie było zaniedbane. Były więc dwie mozliwości... albo ktoś tu mieszka ale się schował albo nikt tu nie mieszka ale ktoś regularnie przychodzi i dba o to miejsce. Tak czy siak i jedna i druga mozliwość zawiera w sobie potencjalne zagrozenie w postaci osoby obcej i nieznanej.

- Tylko się pośpiesz... właściciele mogą nie być przyjaźnie nastawieni.. - rzekł

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

- Nie wiem, czemu miałabym uciekać. To, że masz wpływowych rodziców, nie oznacza, że jesteś osobą, którą od razu trzeba unikać. I dwa dni temu... owszem, byłam tam. Na praktyce lekarskiej leczyłam syna właściciela stołówki, za co dał mi zniżkę na obiad, z której akurat wtedy zamierzałam skorzystać - powiedziałam miło, zapominając początkowo, że mówię do kucyka, który mógł wpędzić wymienioną przeze mnie osobę w niemałe kłopoty. - Emm... tylko nie mów o tym rodzicom. Pan Green Cream nie ma uprawnień do dawania zniżek, a nie miał za bardzo jak mi inaczej podziękować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

- Dzięki. Nawet nie wiesz jak źle bym się czuła, gdybym wpędziła go w kłopoty - powiedziałam z widocznie niemałą ulgą. Ostatnim czego było mi potrzeba, to sprowadzić na kogoś nieszczęście za to, że po prostu chciał się odwdzięczyć. - No... ale teraz to już raczej nie masz szans na wystraszenie mnie swą rangą. Więc jeśli chcesz, to możemy wejść na poziom relacji, który zaproponowałeś jako pierwszy - zachichotałam przyjaźnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Lekkie przyspieszenie, bo wieki miną :P )

Grupa przeszukała szybko domki, co było właściwie bezcelowe, gdyż wszędzie były tylko doniczki z roślinami. Wtedy stanęli przed dziwną, szarą wieżą, górującą nad miasteczkiem. Jedyne miejsce, któktórego nie zbadali.

Edytowano przez Nightmare
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

- Łatwiej się ich nie bać, kiedy jest się poza stajnią. I nie widzę powodu, aby stosunek do Twoich rodziców miał wpływać na nasze relacje - rzuciłam miło, rozglądając się. - Poza tym aktualnie mam coś czego należy bardziej się bać, niż Twoja rodzina. To miejsce naprawdę mnie przeraża, nie powinno tak dobrze wyglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...