Skocz do zawartości

[SesjaRPG] FE: Przepowiednia


Nightmare

Recommended Posts

(Infortunia)

 

Usłyszawszy ostrzeżenie dziwnej klaczy, niemało się przestraszyłam. Najwidoczniej ktoś się zbliżał, ktoś kto miał złe zamiary. Co prawda nie miałam zielonego pojęcia, skąd Melon mogła wiedzieć o zagrożeniu, ale wolałam nie ryzykować pozostania samą w najlepiej widocznym budynku w mieście. Pobiegłam za Pie i resztą drużyny, z nadzieją, że nie będziemy musieli brać udziału w walce w trakcie pierwszego dnia wyprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melon szybko pomogła grupie wejść na dachy. Jedynym, który nie chciał przyjąć jej pomocy był Ragnarok. Pie nie nalegała i sama wlazła na dach. Wszyscy stali w ciszy i oczekiwaniu.

Wtedy powietrze przeszył niekuczy wrzask, niczym bełt. Grupa skierowała się w stronę, z której on dobiegał. Wtedy zobaczyli je.

Ciężko nazwać je kucykami, gdy na ciele w niektórych miejscach nie miały skóry, a obrzeża tych dziur i ich wnętrze wyglądało, jakby gniło.

Potworów było około tuzina. Ragnarok widząc je zaczął podskakiwać, próbując dosięgnąć krawędzi dachu.

Na próżno. Nie docenił nieumarłych, którzy niewiarygodnie szybko go dostrzegli. W jednej chwili dopadły jednorożca, a jego krzyk bólu nagle się urwał...

Ragnarok, aktualizacja statusu: martwy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss Flame)

Widząc te istoty uniósł strzelbę. Nieumarli... zupełnie jak w jednej z tych starych powieści które czytał. Nie strzelał na razie bo go nie zauważyły. niestety nie zdążył uratować Ragnaroka... na twarzy miał wyraz gniewu z tego powodu. Jednak wiedział że przy ich szybkości odkrycie swojej pozycji było by głupstwem więc czekał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Miałam nadzieję, że nic złego się nie stanie. Że jakoś uda nam się dotrzeć do tego "raju" całą drużyną, najwyżej z jakimiś ranami. Ale najwidoczniej niemało się przeliczyłam. Nie byliśmy na powierzchni nawet przez godzinę, a Ragnarok już stał się ofiarą zewnętrznego świata.

 

- Tego chyba nie uda mi się wyleczyć... - powiedziałam drżącym głosem. Chciałam być spokojna. Oddychałam powoli i głęboko, chcąc pozbyć się strachu. Jednak niewiele mi to pomagało. Nawet nie myślałam o dotknięciu swojej broni. Nie chciałam więcej śmierci. O ile to "coś" można było jeszcze zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Złe, złe! - krzyczała Melon na potwory. One w odpowiedzi zacharczały na nią dziko. Przytominało to wrzask agonii. Klacz zzaczęła okładać je po głowach, gdy próbowały się do was wspiąć. Nie ma rady, trzeba je wybić. Oblegają wasz budynek, kłkłkłapiąc zębami i rozchlapując wokół krew Ragnaroka.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

 

Nie wiedziałam co robić. Wyjęłam rewolwer i zaczęłam strzelać. W moim przypadku to było jak strzelanie do much. Chyba nawet nie trafiłam ni razu. Po wyczerpaniu magazynka spróbowałam przeładować rewolwer lecz to nie przyszło łatwo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Choć dach wydawał mi się miejscem, w którym uda nam się przeczekać najazd chmary trupów, to niestety okazało się, że nie jest on tak bezpieczny. Nieumarli powoli wspinali się na górę, a huk broni moich towarzyszy przyprawiał mnie o ból głowy. Narastające poczucie zagrożenia sprawiło, że mimowolnie sięgnęłam po swoją broń. Wyruszając miałam nadzieję, że nie będę musiała jej użyć, jednak chodzące trupy potrafią pchnąć kucyka do rzeczy, których zapewne normalnie by nie zrobił. Ustawiłam się za resztą towarzyszy, celując w otwór w podłodze. Gdyby któremuś przeciwnikowi udało się wejść na tyle wysoko, aby jego głowa pojawiła się ponad poziomem podłogi, to czekałaby go niemiła niespodzianka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NightStar -6 ammo

Abyss -2 ammo

Flare -10 ammo

Walka była zażarta, na szczęście Infortunia nie musiała strzelać. Wszystkie potwory powoli padały pod ostrzałem. Wreszcie na uliczkach małego miasteczka nie pozostał ani jeden nieumarły kuc. Wraz z wymordowaniem stworów odsłoniło się też objedzone ze skór i mięśni ciało Ragnaroka. Zawartość jego toreb została rozsypana na ziemi wokół, część nawet uległa zniszczeniu przez kopyta potworów z Pustkowi.

- Złe, bardzo złe! - krzyczała Melon Pie na zwłoki straszydeł. Tak samo krzyczy rozwścieczona klaczka, gdy ogierek jej zabierze lizaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

 

- N-Nic mi się nie stało Night...

Powiedziałam po czym sprawdzać mój stan amunicji.

- Dwa magazynki i 4 naboje w broni. Na Celstię!  W takim tempie nie będę miała jak się bronić!

Z oburzeniem powiedziałam.

- Nie wiem czy bym wyruszyła jak bym wiedziała, że tak będzie.

Zapłakałam.

-Może będę bliżej ciebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss Flame)

 

Przeładował strzelbe śrutem i ruszył początkowo w stronę Night'a by po chwili namysłu jednak podejść do Flare. Połozył jej kopyto na ramieniu.

- Hej... dobrze się czujesz? - rzekł z lekkim usmiechem. był to jednakewidentnie i oczywiście uśmiech wymuszony, dobra mina do złej gry jak to mówią. A było tak dlatego gdyż wzbierała w nim wściekłosc że nie zdołał ochronić towarzysza wyprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

W końcu huk broni ucichł, wraz z wrzaskami nieumarłych stworzeń. Okolice opanowała cisza, przerywana tylko przez głosy moich towarzyszy. Powinnam zapewne czuć teraz ulgę, jednak tak nie było.

 

- Ze mną wszystko w porządku. Chyba... - Podeszłam powoli do zejścia i spojrzałam w dół. Pomimo iż udało mi się spamiętać kilka rys Ragnaroka, to jego odnalezienie wśród ciał okazało się bardzo trudne. Widok przerażający i paskudny, od którego zrobiło mi się niedobrze. Oddaliłam się od zejścia, nie chcąc oglądać tej masakry dłużej niż trzeba. - Albo i nie - dodałam, zakrywając pyszczek kopytem. Miałam nadzieję, że uda mi się nie zwrócić śniadania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(eragon - nie, żyje, nie ma skóry, ani mięsa, ale żyje... -_- )

Powoli ekipa otrząsnęła się z szoku spowodowanego odejściem przyjaciela. Teraz trzeba jeszcze podzielić między członków ekipy te kilka ,rzeczy, które ocalały z jego ciała.

- Jasne, że mogę z wami iść, jakem Melon Pie! - zawołała radośnie klacz i uniosła w górę kopyto, pewno by ktoś je przybił. Gorzej, że było ono ubrudzone ciemną krwią potworów, które tłukła bez użycia broni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss Flame)

 

Krew go nie zraziła bowiem klacz mimo swojej znacznej niepoczytalności zachowała sie brawurowo i ocaliła prawie ich wszystkich (a zwłaszcza jego) Dlatego przybił jej kopyto. Sam miał je w krwi bo przecież przechodził koło trupów.

 

- Ja jestem Abyss Flame. Miło poznać. - rzekł wciąż z tym gorzkim uśmiechem kogoś kto nie zdołał obronic towarzysza. 

Edytowano przez Shirogetsu Vermilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Przełknęłam ślinę i zignorowałam klacz.

-Nie ma już tego... czegoś gdzieś jeszcze?

Wyjrzałam zza drzwi wieży.

-naprawdę to spotkanie nie było wcale miłe. A tak właściwie co to jest Ekhm... Melon pie?

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Cała ta wyprawa zaczynała się dziwnie. Najpierw walka z irytującymi drzwiami, potem nagłe pojawienie się Abyssa, potem spotkanie dziwnej klaczy, która o dziwo chce się do nas przyłączyć. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Z jednej strony miłe byłoby towarzystwo kogoś z zewnątrz, kto nie jest mordercą. Z drugiej dołowało to, że w zamian musieliśmy stracić jedno z nas.

 

- Nowa osoba chyba nie zaszkodzi... - powiedziałam zaskakująco spokojnie, po czym ponownie spojrzałam w dół, na wszelki wypadek trzymając kopyto przy pyszczku. - Zgaduję, że nie miał żadnych leków, które mogłabym przygarnąć - dodałam z cichą nadzieją, że się mylę. Sama nie miałam za wiele. Niestety przydziały ze stajni, które trafiały do mych kopyt były dość marne. Może i potrafiłam zaradzić części ran bez nich, ale pewniej czułabym się wiedząc, że poradzę sobie z najgorszym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość ekwipunku Ragnaroka uległa zniszczeniu po spotkaniu z potworami. Na szczęście ostał się jego rewolwer, trzy magazynki i jakiś naszyjnik. Składał się z łańcuszka wykonanego z czarnego złota, a jego serce przypominało żółty kryształ o kształcie równej kuli, oplecionej przez czarne pasma changelingowego metalu.

- Nope - odparła Melon Pie. Właściwie, to ostała się jeszcze puszka z suszonymi grzybami, ale klacz ją kopnęła kopytem jak najdalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...