Skocz do zawartości

[SesjaRPG] FE: Przepowiednia


Nightmare

Recommended Posts

(Night)

Spojrzałem się na Podmieńca i usłychałem jego prośby. - Abyss jest dobrym strzelcem, nie masz się o co martwić. Nie znamy cię, więc nie chce ryzykować - spoglądam na Melon. Ona mu nie ufa... a to powód bym ja mu nie Ufał. Nie mniej... bezbronnego go nie puszczę... a skoro on trzyma.

- Zrozum, ja chce zapewnić ekipie bezpieczeństwo a ciebie dopiero co poznaliśmy. Udowodnij, że można ci ufać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

Changeling był zaskoczony propozycją. W jego głowie zabrzmiało jedno pytanie "jak?" Po chwili ppostąpił w stronę Nighta i po przystawieniu pyska do jego twarzy rzekł.

-śmiało, uderz. Nie oddam.

I oddawać nie zamierza. Patrzył mu w oczy wyzywającym wzrokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

- I tutaj muszę cię poprawić - powiedziałem i spojrzałem w niebo. - Kiedy wyruszaliśmy, obiecałem Matce i Ojcu, że ochronię każdego uczestnika tej wyprawy. Że zrobię wszystko by włos im z łba nie spadł. By wszyscy dotarli do celu. Zawiodłem gdyż niedawno straciliśmy kompana... dlatego musisz mi coś udowodnić. Przez niemal całe życie pracowałem w służbach Ochrony. Mieliśmy pewien test. By dostać się do oddziału... trzeba pokonać strażnika w walce na kopyta. I to jest mój warunek. Będziesz mógł z nami iść... jak pokonasz mnie. Wtedy jak będziesz chciał, pójdziesz z nami. Muszę mieć pewność, że nie zginiesz podczas możliwej walki która prędzej czy później nastąpi. Zgadzasz się na te warunki, kolego? - spytałem się spoglądając na niego z oczekiwaniem.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

Changeling syknął coś pod nosem. Zastanowił się nad tą propozycją, nie podobała mu się, ale czół, że wyboru nie miał. 

Odsunął się i stanął w pewniejszej pozycji przed Nightem, po tym rzekł

- Niech i tak będzie. 

Czeka gotów do obrony, maksymalnie skupiony na przeciwniku. Porzucił myśli jakie przed sekundą kręciły mu się po głowie, odsunął niepewność, nie widział specjalnego związku z pokonaniem strażnika, a zaufaniem. Tamten widział i Raymond musiał się z tym zgodzić.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

Pomysł zajrzenia do samego leża smoka wydawał mi się równie szalony, co głupi. Ale nie można było zaprzeczyć, że w środku mogło być coś co mogło pewnego razu uratować komuś życie. A skoro i tak nie musiałam tam iść… cóż, po co wtrącać się w nieswoje. Najwyżej będę miała później sporo pracy przy ich łataniu.

Nie podobała mi się natomiast rozmowa Nighta z tym nowym podmieńcem. Rozumiem brak zaufania i ostrożność, ale posyłanie go jako żywa(jeszcze) tarcza było co najmniej nieodpowiednie. Szczególnie, że drastycznie zmniejszało to szanse przeżycia ich obydwu, a nie tylko Ray’a.

I jak miałam się do tego nie mieszać, to wyzywająca postawa podmieńca wobec Night’a, całkowite ignorowanie zaleceń lekarskich oraz ta bezsensowna bójka która była tylko o krok od wybuchnięcia. I co ona miała niby udowodnić? Na szczęście obydwaj byli tak zajęci tym absurdem, że nawet nie zwracali na mnie uwagi. Podeszłam więc od tyłu do podmieńca i uderzyłam go w tył głowy, może niezbyt mocno, ale na szczęście pamiętałam, gdzie znajduje się największy z siniaków w tych okolicach. I zanim którykolwiek z ogierów zorientował się co się dzieje sprzedałam Nightowi silny policzkowy.

- Możecie mi jeden z drugim wyjaśnić co to ma na celu? Co ta głupia bójka miałaby udowodnić? - powiedziałam z widoczną irytacją, po czym zwróciłam się do podmieńca. - Jeśli dobrze pamiętam, kazałam Ci nie szarżować. Bądź więc tak miły i nie wdawaj się w głupie i bezcelowe walki - następnie przeniosłam wzrok na Nighta, wyraźnie zawiedziona tego typu postępowaniem. - A Ty jeśli możesz to nie pokazuj nas jako zwykłych barbarzyńców. Problemów nie powinno się rozwiązywać okładając się kopytami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Patrzyłem na podmieńca z oczekiwanie i po chwili usłyszałem infortunie. I dostałem w ryj. O kurwa... - Masz racje - powiedziałem i odchodzę od ekipy dalej poza jaskinie. - Jednak dali mi zadanie bym trzymał "Tą ekipę Barbarzyńców" przy życiu. Jak chcecie iść z Podmieńcem badać tą jaskinie to proszę bardzo. Droga wolna. Ja nie zamierzam. Ja idę szukać schronienia i kto chce iść ze mną to proszę - powiedziałem patrząc się w ziemie. Ja kurwa chce zapewnić im bezpieczeństwo... "Nie ważne jakim kosztem"... to mi mówili...

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

Ray czekał na ruch ogiera gdy nagle coś boleśnie udeżyło go w głowę.

-ty powalona kobyło! - zawołał w pierwszym odruchu. Chciał coś dodać o honorze i innych bezużytecznych bzdurach, które o dziwo coś dla kucyków znaczą, gdy ta sama "kobyła" uderzyła też Nighta.

-głupia owszem, bezcelowa nie.- odparł krótko rozmasowując ból. Zwrócił się do Nighta. - powiedz mi szczerze jaką miałbym korzyść z tego, że skrzywdzę przypadkowego wędrowce, który ocalił mi życie. Nieco nielogiczne nie sądzisz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Po długim rozmyślaniu Flare wyszła z osłupienia. Zawsze tak ma jeżeli myśli nad czymś głęboko. Pokłusowała w stronę Night'a

-Night. Nie sądzę, żeby strzelanie było konieczne. Można się tam przekraść niezauważenie. Tylko to musi być ktoś, kto jest w tym dobry. Jeżeli nikt się nie znajdzie to mogę ja.

Sun od razu pożałowała tych słów. Już chciała mówić, że jednak nie, ale ugryzła się w język. Nie chciała wyjść na strachliwą idiotkę więc miała jedynie nadzieję, że znajdzie się ktoś lepszy do roli "włamywacza"

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

- Nie o to chodzi. Nie znam cię, ty nie znasz nas. Ja nie wiem czy ci ufać. Oni mogą. Ja nie muszę. A to jak nazwałeś Infortunie - rzekłem patrząc na niego wrogo - Nie sprawi, że szybko ci zaufam. A teraz ją ładnie przeproś... - powiedziałem patrząc na niego z oczekiwaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzał na medyczkę z zakłopotaniem.

- wybacz, afekt... Następnym razem możesz złapać za ramię. To wystarczy. Postaw się w mojej sytuacji, jakaś klacz od tak daje ci w łeb, a ty jej nawet nie znasz. Ciężko być miłym w takich okolicznościach. 

Sapnął i rozejrzał się za bronią.  

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

- Dla Klaczy, zawsze trzeba być miłym. Nie ważne w jakich okolicznościach. Mimo iż niektórzy w naszych stronach nazwali mnie "Barbażyńcą" po ojcu, to wiem jak jest być Dżentelmenem - powiedziałem i słucham chętnych na ruszenie ze mną po kryjówkę. Najchętniej ja i inna osoba, by się nie rzucać w oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss)

 

Opuścił broń i zabezpieczył przed przypadkowym wystrzałem z opuszczoną głową... drżał lekko by po chwili nie wiadomo dlaczego zacząć się śmiać na tyle głośno że ekipa go słyszała. Wyglądało to dosyć dziwnie... wszyscy poważni a on się śmieje. Zwłaszcza że jego śmiech był z lekka psychodeliczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Czekając na odpowiedź Ray'a, usłyszał śmiech. Śmiech Abyssa. Spojrzał na niego z miną WTF i niemal od razu zrobiłem facehoofa. Zaczyna mnie denerwować. Nie dość, że nie słucha rozkazów to jeszcze zachowuje się niestosownie do sytuacji.

- Ja na twoim miejscu bym się nie śmiał tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

-Nie podoba mi się ten plan.Wolałbym, aby chociaż ktoś... Ummm...stabilniejszy do mnie mierzył. - nie wiedział jak to nazwać, ale nie podobało mu się, że jakiś typek "rozstrojem nerwowym" będzie, w razie czego, do niego strzelał.

-ech idziemy? - zapytał chcąc skończyć tę dyskusję i zapobiec kolejnym nerwowym sytuacją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

- Abyss. Przed chwilą zabłysłeś i się uspokój. Na razie się nie odzywaj - powiedziałem i oglądam się do ekipy.

- Więc tak. Abyss ty idziesz z Flare, Melon i Rayem przeszukać jaskinie. Melon może się wam przydać. Infortunia - powiedziałem odwracając się do niej. - Idziesz z nimi czy mi pomożesz w szukaniu kryjówki na noc?

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

-Abbys zbierajmy się. Im szybciej pójdziemy tym szybciej wrócimy. Nie miliło mi się siedzenie tam długo, a jak Night wspomniał o promieniowaniu...

Flare odchodząc od grupy, patrzyła na Abbys'a ukośnym wzrokiem

~Czy Abbysowi coś dolega? Może nałykał się radiacji?

Sun przeszły dreszcze po grzbiecie.Odwróciła się do reszty ekipy oczekując na dołączenie pozostałych z drużyny przeznaczoną do ekspansji jaskini

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

Bardzo niemiłe określenie mnie przez podmieńca nie sprzyjało wyrabianiu o nim dobrej opinii. I zapewne gdyby nie reakcja Night'a i uzyskany przez nią efekt to planowałabym teraz niemałe nieprzyjemności dla Ray'a. Na szczęście okazał tyle manier aby przeprosić, choć i ja tu wiele zawiniłam.

- I ja przepraszam za tak silny bodziec. Musiałam być pewna, że mnie nie zignorujecie - powiedziałam spokojnie. Myślałam, czy nie powinnam czegoś dodać, ale nagły krzyk Abyss'a wyrwał mnie ze wszelkich rozmyślań. Pewnym jednak było, że będę musiała go zbadać. Serio, rozstrój nerwowy? Brzmiało to co najmniej głupio i nie wiem, czy nie powinnam go przebadać w wolnej chwili. W końcu coś może być na rzeczy i może już psychicznie nie wytrzymywać wizyty na pustkowiach. Ale to była kwestia na jakąś inna chwilę niż obecna. Teraz wolałam się skupić na czymś bardziej teraźniejszym.

- Mówiąc całkowicie szczerze, to wolałabym szukać schronienia. Szczególnie, że mogłabym przypilnować, aby warunki były dość higieniczne. Gdyby komuś coś się stało, to pomogłoby to w leczeniu ewentualnych ran. - powiedziałam spokojnie, będąc po cichu wdzięczna, że nie próbował przydzielić mnie do grupy jaskiniowej. Cały ten wypad uważałam za zbędne niebezpieczeństwo, ale po co strzępić sobie język, a nie mogłam ukryć, że mimo wszystko mogło to wyjść na dobre.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Uśmiechnąłem się na wieść, że jednak nie będę sam szukał schronienia. Po tym jak Infortunia już do mnie podejdzie to mówię.

- Dobrze. Abyss zna napewno zaklęcie Flary więc jak wyjdziecie to wypuście ją w powietrze i czekajcie. Kiedy my znajdziemy schronienie a zauważymy flarę to odpowiem tym samym podając wam lokalizacje. Nie mamy radia, więc trzeba będzie sobie tak radzić. No to zaczynajmy. Jak znajdziecie coś ciekawego to weźcie to ze sobą, gdyż może się przydać. My ruszamy szukać obozu - powiedziałem i idąc przodem, ruszam przed siebie w głab lasu w nadziei na jakiś domek. Po drodze mówię do kompanki.

- Przepraszam, za moje zachowanie przy nim. Chodzi o tą bójkę. Tylko, że ja mu nie ufam... rozumiesz mnie, nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

Ray podszedł do Flare. Kiwnął jej z uśmiechem głową na powitanie i po ewentualnym znalezieniu swoich rzeczy zabiera je. Jeśli dalej by ich nie widział szukałby dokładniej. Fakt widok jego rozerwanych towarzyszy nie ułatwiał mu tego, a wręcz obrzydzał mu to, ale sprzęt trzeba mieć. Podszedł do smoka. Zobaczył rozerwane ciało swego kolegi. Widok krwi i wypływających wnęczności o mało nie doprowadziło go do wymiotów. Jednak ciekawość była silniejsza. Changeling chciał sprawdzić co z karabinem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

Ruszyłam więc za Nightem, starając się trzymać tuż obok niego. Nie byłam najlepsza w walce, więc w razie kłopotów lepiej było się od niego nie oddalać. Poza tym lepiej czułam się w jego obecności.

- Nie gniewam się. Zresztą jakżebym mogła być zła za coś tak naturalnego? Nie da się od tak zaufać przypadkowo spotkanej osobie. Nie kiedy w głowie tak świeżo wyryta jest śmierć towarzysza. Kiedy wszystko sypie się na samym początku. - spojrzałam na ogiera z troską. - Ale proszę, nie rób głupstw i nie narażaj się niepotrzebnie. Wiem, że boisz się stracić jeszcze kogoś, ale miej na uwadze, że niektórzy nie chcieliby stracić Ciebie - zamilkłam na chwilę, po czym dodałam nieco weselszym tonem. - I następnym razem postaram się uderzyć nieco słabiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Zaśmiałem się cichutko - Byłbym wdzięczny - rzekłem z uśmiechem do niej. Nastaje cisza... po kilku minutach napadła mnie myśl. No... milszej osoby nie spotkałem. Uwagi Ojca o tym bym uważał na każdego członka ekipy mam gdzieś, Flare, Abyss... Infortunia... oni są dobrymi kompanami... jak na razie. Jednak Abyss mnie zdenerwował. Jakim on cudem się dostał do Ochrony? Przecież ten śmiech nie pochodził od osoby normalnej. Że kogoś mi takiego przydzielili. Nie mniej dobrze jest. A to, że straciliśmy kompana... to inna sprawa. Nie mniej...

- Wiesz... Cieszę się, że wydostałem się ze Stajni. Patrząc w niebo wciąż z automatu zadaje se pytanie "gdzie sufit?", mimo iż wiadomo jaka jest odpowiedź. Prawda, jest tu sporo niebezpieczeństw... jak nam mówili. Ale... nie jest tak źle. Przynajmniej dla mnie - rzekłem. W niej jest coś co sprawia, że się uspokajam... że złość z automatu ucieka i biegnie w nicość. Lubię ją... nawet bardzo.

- A jak się ty trzymasz? Zostawienie Rodziców i swojego ogiera musiało być trudne - dodałem po chwili. Musi mieć. Nie wierze by taka klacz jak ona, nie miała kogoś... specjalnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Flare przytaknęła ze zrozumieniem. Na widok przechodzącego obok Changelinga uśmiechnęła się, lecz jakby z trudem. Ten trud przyszedł jej nie z tego, że nie dowierzała kompanowi, choć nie pałała do niego stu procentowym dowierzaniem. Miała w tej chwili wielki natłok myśli i to tylko wytrącało ją z toru po, którym mentalnie idzie. Opracowywała plan. Jej plany nie były błyskotliwe, ale na zareagowanie odpowiednio do danej chwili wystarczały. Po dosyć długim rozmyślaniu pokłusowała za Ray'em. Zauważyła, że czegoś on uporczywie szuka.

-Hmmm... Może pomóc?

Zapytała się spoglądając w stronę podmieńca.

Edytowano przez eragon333
Z której strony ci to robak?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...