Skocz do zawartości

[SesjaRPG] FE: Przepowiednia


Nightmare

Recommended Posts

[Night]

Klacz usiadła koło mnie i zaczęła mówić o spaniu. W sumie, też byłem zmęczony. Cały dzień szliśmy i mieliśmy jeszcze potyczkę z Złakami, które dla mnie wyglądały jak Zombie z komiksów ojca. Też bym chciał by było tam łózko, albo nawet więcej, lecz nie napalam się na to, bo równie dobrze może się okazać, że w środku DOSŁOWNIE nie ma nic. Ja jednak liczę na jakieś zapasy jak broń, amunicja, leki czy najlepiej Mapa. Po chwili poczułem coś na moim barku... głowa klaczy. Mimowolnie się zaczerwieniłem, ale jak to ojciec mawia "Zawsze trzeba kontratakować, a jak się nie da, to wycofać i przegrupować, by dopiero wtedy przypuścić szturm". Więc Kopytem... obejmuje ją i tak sobie siedzimy, ona z swoją głową na moim barku, a ja ją obejmując. Usłyszałem po chwili jej słowa.

- Nie chciałbym stracić kolejnych członków wyprawy. Nie mniej wiem, że bardzo trudne to będzie zważywszy na te okolice. Nie mniej... u mnie codziennością były patrole po Jaskiniach poza Stajnią by powstrzymywać potwory przed wejściem do naszego domu. Dla mnie akcja jest codziennością, lecz preferowałbym jakąś spokojną pracę. Może to dziwnie zabrzmieć ale... zafascynowały mnie roboty. W naszej stajni ich w ogóle nie było, a w większości rzekomo istnieją. Od zawsze chciałem się zajmować i studiować robotykę, lecz nasza stacja tego nie oferowała. Jednak możliwe, że na pustkowiach są one i przy odrobinie szczęścia mógłbym się nauczyć i zacząć zarabiać. Myślę by po tym wszystkim, jak znajdziemy "ziemie obiecaną", to wyruszę właśnie na pielgrzymkę... by spełnić swoje marzenie i stać się Konstruktorem Robotów. Gdybym tylko jednego mógł dostać - zaczęła we mnie rosnąć ekscytacja nikt nigdy nie widział mnie tak "podjaranego". Mam też nadzieje, że znajdziemy jednego w tym domu. Po chwili westchnąłem.

- Ojciec zawsze się śmiał mówiąc "Roboty i inne mechy to zajęcie dla kujonów, którym mój syn nie będzie! BĘDZIE ON SZEFEM OCHRONY A POTEM PRZEJMIE KONTRO..." nie skończył, bo go matka wtedy walnęła patelnią mówiąc "nie bluźnij". Matka była szczęśliwa, że chciałem iść za marzeniami, lecz widziałem przez chwilkę, że miała nadzieje, że będę kapłanem. Wybacz mamo, ale nie jestem aż tak wierny - rzekłem z uśmiechem a potem spojrzałem jej w oczy. No... trzeba przejąć inicjatywę. Tak więc... do dzieła.

- A co do ciepła, to w razie wypadku będę mógł cię ogrzać... - rzekłem cały czerwony uciekając wzrokiem. Wiem, miałem patrzeć w oczy, ale to zbyt... wiecie.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Ku mojemu zdziwieniu bardzo mi się spodobało znalezienie w objęciu ogiera. Na moim pyszczku mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.


- Te roboty to nie taki głupi pomysł. Tutaj na powierzchni możemy spotkać coś takiego i będziesz mógł nieco rozszerzyć swoją wiedzę na ten temat. No i nie znam absolutnie nikogo z naszej stajni, kto by się w tym specjalizował, więc wbrew pozorom może to się okazać strzał w dziesiątkę - powiedziałam zachęcająco. Idea wprowadzenia odrobiny nieco nowszej technologii bardzo do mnie przemawiała. Rodziła co prawda kilka nowych problemów, ale mogła pomóc rozwiązać wiele innych a co za tym idzie znacząco poprawić warunki życia. Po chwili dostrzegłam, że ogier spogląda mi w oczy, jednak po chwili jego wzrok uciekł w inną stronę. Zachichotałam miło - Ukradłam Ci koszulę a Ty wciąż chcesz mnie ogrzewać?  To naprawdę słodkie. Ale powinieneś uważać z takimi ofertami... - delikatnie złapałam kopyto którym mnie obejmował swoim własnym, po czym docisnęłam je lekko do siebie, a resztą ciała delikatnie wtuliłam się w ogiera. - … bo jeszcze mogę zechcieć z nich skorzystać. - dodałam cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Uśmiechnąłem się kiedy dowiedziałem się, że spodobał się jej mój pomysł. Przydałby nam się robot jako wsparcie, niekoniecznie militarne. Z robotem u boku było by prościej. Na przykład jak ich słynna siła była by prawdą, to mógłby nam otworzyć te drzwi. Mógłby pomagać nam w zbieraniu zapasów, a ja mógłbym się od niego nauczyć samych schematów i zasad działania robotów. To było by coś. Nie mniej muszą one mieć też jakieś źródło zasilania. Tak czy siak powinno się opłacić posiadanie kompana robota. Po chwili kiedy uciekłem wzrokiem, na nieszczęście to zauważyła i... się zaśmiała miło. Wtuliła się we mnie bardziej i ostrzegła mnie, że "bo jeszcze może skorzystać z niej". Cały czerwony a moje serce bije szybciej niż do tej pory. Wdech i wydech... spokojnie Night, będzie dobrze.

- Oj, ale ja nie mam nic przeciwko - powiedziałem "grzejąc" ją mocniej. Oczywiście chodzi mi o uścisk. Teraz bardziej śmiało spoglądam jej w oczy i mówię.

- Wręcz przeciwnie. Kiedy będzie trzeba, oddam ci resztę swego ciepła - rzekłem z uśmiechem do niej. No... widać już... jeszcze chwila a możliwe, że... TO się stanie... NIE CHODZI MI O TO ZBOCZEŃCY! Chodzi o coś... wcześniejszego... z głowami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Zachichotałam wesoło, po czym również spojrzałam w jego oczy. Choć bardzo starałam się tego uniknąć, to i na moim pyszczku zagościł rumieniec.


- Więc kiedy przyjdzie czas z radością przyjmę to co mi ofiarowujesz - powiedziałam cicho, zauważając, że nasze głowy są bardzo blisko siebie. I to jego spojrzenie, któremu nie mogłam się oprzeć… Nawet się nie zorientowałam, kiedy nasze pyszczki połączyły się w pocałunku. Moje przednie nogi delikatnie objęły go za szyję, aby przypadkiem nie spróbował mi uciec. Trzymałam go tak przez ponad minutę, aż w końcu delikatnie oddaliłam swą głowę, spoglądając na niego cała zarumieniona. - Cóż…powiedziałabym, że to było miłe, nawet bardzo miłe - zaśmiałam się słodko, nie kryjąc szerokiego uśmiechu. - Mam nadzieję, że nie był to ostatni raz. Teraz jednak powinniśmy chyba zaczekać na resztę. Minęła chwila od kiedy wysłałeś flarę, wiec nie powinno minąć dużo czasu zanim się pojawią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Spoglądaliśmy na siebie z uśmiechem po czy złączyliśmy się w pocałunku który z przyjemnością odwzajemniłem. Kurwa wczoraj się martwiłem kogo dostanę do ekipy, bo ojciec wolał mi niespodziankę strzelić, a tak to tego wieczora mam fajną klacz z "Bronią Masowego Rażenia" jak to ojciec i nawet matka też tak skomentowała. Matka raczej żartobliwie ale ojciec nie... potem jak wychodził to wyjebał się na schodach z czego się śmiałem... bo on też się z takiej sytuacji śmiał jak się wyjebałem na strzelnicy. Nie mniej ta minuta która trwała, dla mnie i dla niej pewnie też zleciała ona bardzo długo... co mi się podobało. Po chwili kiedy oderwaliśmy swe usta on rzekła, że "to miłe" uśmiecham się i odpowiadam.

- Miłe, to mało powiedziane. To było cudowne. Poczekajmy teraz na nich. Boje się pomyśleć co się działo pod naszą nieobecność. Uśmiałbym się gdyby jakimś cudem przyprowadzili źrebaka albo robota. Albo jedno i drugie - powiedziałem i zaśmiałem się cicho. Po chwili siedzimy wtuleni w siebie i czekamy na przybycie ekipy.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupa z jaskini szła między drzewami, spalonymi przez megaczary, które niegdyś pokryły całe Pustkowia. Mały źrebak po zjedzeniu zaczął się rozglądać po magicznej bańce lewitacyjnej, która ciągnęła go za resztą grupy. Cieniutki sznur z magii prowadził od bańki do jej właścicielki.

Ekipa zdążyła dotrzeć tuż po pocałunku, więc raczej nic nie widziała, a jedynie ściany tego przeklętego domku, który dotąd sprawił papużkom nierozłączkom sporo problemów. Razem powinni wynaleźć jakiś sposób na dostanie się do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss)

 

Niosąc cały czas androida na ramieniu podszedł spokojnym krokiem do Nighta tulącego *Infortunię. Lekko zaskoczył go ten widok gdyż wiedział jakie Night miewał problemy z klaczami. Nie miej jednak nie skomentował nic tylko rzekł

- Melduję iż jaskinia sprawdzona. Pełno tam było różnego złomu z czego udało nam się ocalić trochę części do różnych broni oraz tego robota - rzekł stawiając przed Nightem androida. Następnie westnął i dodał.

- ponadto znaleźliśmy jakiegoś źrebaka... był pegazem.. ale ktoś najwidoczniej urwał lub odciął mu skrzydła... jest kompletnie zdziczały i zastaliśmy go jak wpierdzielał mięso martwych towarzyszy Ray'a... Gdyby nie Melon to Ray by go zastrzelił... ale rozumiem jego reakcje... w sumie gdyby coś jadło moich martwych kompanów to też bym chciałto zastrzelić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Siedzieliśmy wtuleni w siebie do czasu, aż nie wróciła ekipa. Następnie widać, że niechętnie, ale wyszłem z jej uścisku i rzekłem do... zaraz... ANDROID!? Nie... opanuj się... nie jaraj się, równie dobrze, może być uszkodzony. Tak czy siak spoglądam na Abyssa i kiwam głową.

- Robot może się przydać... jeśli działa. Co do źrebaka, pamiętaj, że to tylko źrebak. Co byś zrobił na miejscu jego? Widzisz jedzenie a nie jadłeś być może od wielu tygodni? Powierzchnia to nie jest bezpieczna stajnia. Widać, że źrebak nie jadł nic od bardzo dawna, więc się nie dziwcie, ani nie osądzajcie go za jego zachowanie. Dałbym głowe, że każdy by coś takiego zrobił - rzekłem i podchodzę do źrebaka. Przyglądam mu się i się uśmiecham do niego... nie groźnie. Spoglądam na Flare.

- Konieczne jest trzymanie go w tej bańce? Można już go puścić? - zapytałem się jej, nie odrywając wzroku od dzieciaka. Po chwili podchodzę do androida i sprawdzam jak go można uaktywnić.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Flare popatrzyła się na Night'a i odpowiedziała spokojnie.

- Jak podsunął Abbys, ten źrebak jest trochę zdziczały i nie za bardzo lubi nasze towarzystwo. Upuszczę go jak sugerujesz, lecz będę miała go na oku.

Klacz zdezaktywowała czar przedtem stawiając kucyka na ziemi. Była gotowa by w każdej chwili go złapać by nie zwiał gdzieś. Po chwili rozluźniła się z myślą, że jak ekipa dała mu pokarm, którego w tym świecie nie jest za wiele to nie opuści ich tak szybko. Czekała na reakcję malca z niewielkim niepokojem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[1 trochę na wpół offtopu

30.09.2015 at 21:58 peros81 napisał:

Jak mi ojciec truł przez całą noc przed wyprawą... nie mówić o Stajni. Nie mówić o lokalizacji. Więc mówię...

 

17.12.2015 at 15:00 peros81 napisał:

Powierzchnia to nie jest bezpieczna stajnia.

Hmmm, czyli, że miałeś nie mówić? :P 

2 Przepraszam, że tak długoi że na razie zostawię tu tylko tą niepotrzebną część :/ zaraz dopiszę resztę ;) ]

 

 

(Raymond)

Changeling wraz z resztą ekipy szedł przez coś, co kiedyś zapewne było lasem.

Spalone drzewa, wypalona trawa, pustkowie... Tylko tyle zostało z jakiegoś tętniącego życiem ekosystemu. Teraz, wśród piasku i szczątków drzew, których ogień nie strawił do reszty, przedziera się kilku ocalałych.

Po pewnym czasie marszu dotarli do reszty. Dyskusja zaczęła się bez niego, ale pewien jej wątek był niemalże bezpośrednio o nim. 

-Tak, tak, już to przerabiałem. Słyszałem też, że coś zjadło też jednego z waszych towarzyszy... Rozumiesz zatem mój ból? Rozumiesz dlaczego wtedy pociągnąłem za spust? Czy po momentalnej stracie WSZYSTKICH swoich kompanów nie otworzyłbyś ognia do tego co jeszcze znęca się nad ich zwłokami?-zapytał patrząc mu w oczy. Przerwał na chwilę po czym mówił dalej.

-Mówisz głód go tłumaczy...co jak co, ale z ust kuca to wyjaśnienie nie ma wartości.-rzekł pamiętając tamtą niechlubną kartę historii Changei. (Jeśli nie mam prawa jej znać, to mówcie bo nie wiem niemal nic o tym universum :v )

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Po niezbyt długim okresie oczekiwania reszta grupy w końcu do nas dotarła. Zapewne pozwoliłabym sobie jeszcze przez chwilę nie zwracać na nich uwagi, gdyby nie niecodzienne znaleziska, które ze sobą przynieśli. Znalezienie źrebaka w smoczej jaskini jeszcze mogłam zrozumieć, ale skąd oni wytrzasnęli robota? Nie mogłam się oprzeć pokusie podejścia do metalowego tworu i szybkiego rzucenia na niego okiem. Nie trzeba było być znawcą, aby dostrzec, że przydałoby mu się małe odświeżenie. Uśmiechnięta podeszłam do Night’a i młodego pegaza.


- Wygląda na to, że Twoje życzenie się spełniło - powiedziałam cicho do ogiera, po czym spojrzałam na świeżo uwolnionego z zaklęcia źrebaka, przykucając nieco aby znaleźć się na jego poziomie. - Cześć, nazywam się Infortunia i jestem lekarzem tej niecodziennej grupy. Zechciałbyś wyjawić swoje imię? - powiedziałam najłagodniej jak mogłam. Nie było to zresztą tak trudne, w stajni zdarzało się, że musiałam zajmować się zdenerwowanymi, młodymi kucykami albo podmieńcami. Poza tym nie bardzo obchodziło mnie to, co mówił Abyss o kanibalizmie. Zagłodzony niemal na śmierć kucyk łatwo łamie się i posuwa do tak desperackich kroków aby przeżyć, a źrebakom ciężej kierować się moralnością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Spojrzawszy na Ray'a odpowiedziałem.

- W połowie masz racje. Nie patrzyłbym na coś co je moich kolegów, i strzyliłbym jeśli to byłby mutant albo potwór. Jeśli to byłby kuc... to bym oddał konserwę. Tego mnie uczono od kołyski i tego będę przestrzegał. Zabicie kuca, jest złym rozwiązaniem. Nasza bogini w takich wypadkach nakazuje się podzielić jedzeniem a nie strzelić do biednego kuca. Rozumiem cię całkowicie... lecz strzelanie w pierwszej kolejności to jest naprawdę złe rozwiązanie - powiedziałem po czym jeśli się da... uruchamiam androida. Może nam pomoże dostać się do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Abyss)

 

Patrzył z lekkim zaciekawieniem jak Infortunia zbliża się do malca. W sumie ciekawiło go głównie co się źrebakowi stało oraz to jak zareaguje na klacz. Gdy była już dosyć blisko powiedział żartobliwie

- uważaj... może dziabnąć. - rzekł z lekkim uśmiechem.

Następnie jego uwagę przykuł Night zajmujący się androidem. Tu również było wiele niewiadomych. Podszedł do niego

- słuchaj... moim zdaniem przed uruchomieniem bezpieczniej byłoby go przeprogramować. Wiesz... może mieć zaprogramowane agresywne nastawienie w stosunku do osób nie będących jego właścicielami lub znajomymi od momentu stworzenia - rzekł

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

Spoglądam na Abyssa znów powstrzymany od włączenia.

- Umiesz programować i zmienić mu osobowość? Widzisz jakieś wystające elementy sugerujące broń? Nie. więc uruchomię go - rzekłem i uruchamiam robota ignorując już wszelkie próby kontaktu... chociaż na wypadek strzelbę będę miał w gotowości. Tak czy siak oczekuje co się stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ray)

-Co prawda oprogramowania bym mu nie zmienił, ale znając jego algorytmy mogli byśmy na nim wymusić pewne zachowania... O ile wszystko działa prawidłowo i jest to prosta maszyna. Gorzej by było ze sztuczną inteligencją...-Powiedział z pewnym opóźnieniem. Zamyślił się, poznał trochę algorytmikę i niby podstawy programowania znał, ale to nie była jego profesja, zdecydowanie to nie jego działka. Chciał jednak poznać algorytmy kierujące androidem, mogło by to pomóc w przyszłości, a na pewno samo ich odczytanie nie zawadziłoby. 

Zamilkł na dłuższą chwilę po czym nieoczekiwanie rzekł

-Night... Jak długo już tak wędrujecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maluch opadł miękko na piach i rozejrzał się zdezorientowany. Po chwili odezwała się do niego pani doktor, która od razu zauważyła blizny i oceniła je fachowym okiem. Szwów właściwie nie było, ani w tej chwili ani nigdy. Skrzydła zostały wyrwane, a źrebak cudem uniknął śmierci przez infekcję i wykrwawienie, bo po jego stanie nie dało się stwierdzić jakiegokolwiek użycia środków leczących. Spojrzał on na nią swoimi wielkimi, ślepiącymi ślepiami. Nie wyglądał ani na wystraszone zwierzę zapędzone w pułapkę, ani na zwykłego kucyka. Popatrzył tak przez krótką chwilę na nią, po czym podszedł do drzwi i zaczął grzebać w piasku tuż obok nich.

 

Tymczasem Night włączył androida przywleczonego z jaskini. Oprócz warstwy brudu i kilku zadrapań nie było żadnych uszkodzeń. Niemal natychmiast jego oczy rozbłysły mechanicznym blaskiem.

 

 

Sztuczna klacz przemierzała kolejny dzień po pustkowiach, szukając czegoś. Nie była pewna czego, jednak w małym miasteczku dopadła ją zrozpaczona klacz wołająca o pomoc. Zaczęła płakać, błagać i wyć, by stalowy kucyk wyruszył na pustkowia w poszukiwaniu jej brata, który zaginął dłuższy czas temu. Po jej policzkach płynęły łzy. Zainteresowała się tą sprawą dopiero teraz, ponieważ od patroli przemierzających te rejony usłyszała opowieści o Synu Pustkowi, czyli małym źrebaku widywanym na miejscach pobojowisk. Zawsze zjawiał się tuż po strzelaninie, niezależnie, czy było to w bazie bandytów, pod miastem bądź w jaskiniach zajętych przez łowców niewolników. Zawsze był na miejscu, a opis jego wyglądu pasował do syna jej brata. Klacz powiedziała, że nie zależy jej na tym małym diable, a jedynie na rodzonym bracie.

 

Tak więc Android wyruszył w podróż w dal, w poszukiwaniu nieszczęsnego ogiera. Szedł nieustannie przez tydzień, w tempie równym biegnącemu pegazowi, robiąc krótkie przerwy na doładowanie baterii. Dopiero po przejściu rozległej pustyni natrafiła na śmiertelnie niebezpieczne bagna radioaktywne. Mimo, że nie szkodziły jej mechanicznym częściom, wysoka radioaktywność mogła spowodować wyłączenie systemu, a tego raczej nie chciała. Zaczęła okrążać pułapkę szerokim łukiem, a wtedy natrafiła na spalony przez megaczary las. Rozpoczęła wędrówkę między szkieletami drzew, ale nie zaszła daleko, gdy jej wbudowany licznik Geigera wyskoczył w górę, alarmując o nagłym wzroście radiacji. Kątem oka zarejestrowała coś przypominające smoka, biegnące na nią. Jednak nim zdążyła zawrócić i uciec, dosięgnął ją zielony ogień. Wszystkie jej systemy wyłączyły się w tym samym momencie, a jej lśniące ciało zabrał chciwy na błyskotki gad.

 

Czekała w jego pieczarze aż do tej chwili.

 

[Rozpoczęcie aktywacji]

[Wyłączenie spowodowane przez radiację. Sprawdzanie poziomu]

[Poziom radiacji bezpieczny. Rozpoczęcie aktywacji]

34%

73%

88%

100%

[Wszystkie systemy sprawne]

 

Klacz android ujrzała nad sobą twarze kucyków, a samą siebie znalazła leżącą na ziemi. Jednak nie przejęło jej to zbytnio, gdyż tuż obok niej, zaledwie parę kroków dalej znajdował się Syn Pustkowi. Mały kucyk z bliznami zamiast skrzydeł. Wtedy baza danych automatycznie przypomniała jej zlepki opowieści, które udało jej się zapisać.

 

Syn Pustkowi - źrebak, który pojawia się zawsze po strzelaninie, niezależnie od miejsca. Blizny na bokach wskazują na pegaza. Jednak sama jego obecność nie była powodem do wszczynania opowieści. Maluch zawsze po strzelaninie podchodził do ciał i zaczynał je rozrywać zębami. Pożerał je aż docierał do serca, zjadał ten organ, po czym zabierał się za następne szczątki. Był to jego rytuał, który powtarzał po każdej masakrze, niezależnie od ilości ciał. Zdarzało się, że pożerał więcej mięsa niż sam ważył. Jeśli grupa kucyków do niego podchodziła, uciekał. Jeśli jeden kucyk przerywał jego rutynę, pegaz z urwanymi skrzydłami rzucał się mu do gardła. Nie szło go zastrzelić, zawsze działo się coś, co temu zapobiegało. Dlatego w niektórych grupach zwiadowczych z rangi małego zdziczałego dziecka urósł do rangi zmutowanego demona.

 

Który stał sobie jak gdyby nigdy nic, tuż obok i kopał piasek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nim robot zrobił cokolwiek jeszcze, podstawił widziane nad sobą twarze pod wygląd poszukiwanego kucyka, stworzony przez nią z usłyszanego opisu. Granatowy ogier - jednorożec, czarno-czerwona grzywa. Cyjanowe oczy. Rozbieżność. Szary jednorożec, pomarańczowa grzywa, zielone oczy. Rozbieżność. Przekręciła jeszcze głowę w stronę stojących obok małego kucyka klaczy, robiąc z ich obrazem to samo. Niebieska klacz jednorożca. Czarno-pomarańczowa grzywa. Pomarańczowe tęczówki oczu. Rozbieżność. Musztardowa klacz jednorożca, berzowo-pomarańczowa grzywa. Żółte oczy. Rozbieżność.

 Jakkolwiek nie zainteresowała jej obecność legendarnego źrebaka pośród grupy kucyków, to chciała też wiedzieć w jakiej jest sytuacji. Ktoś ją włączył, więc raczej nikt tutaj nie chciał jej rozłożyć i sprzedać na złom. Raczej. Z drugiej strony, jeden z nich trzymał broń palną. Jakaś strzelba z magazynkiem bębenkowym, na takim dystansie z pewnością rozerwie ją na części w przeciągu zaledwie dwóch strzałów. Postanowiła nic jeszcze nie robić; wolała najpierw ustalić ich nastawienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

Rosła we mnie ekscytacja taka, że ledwo się powstrzymywałem by nie zmienić się w tego entuzjaste co zadaje tysiąc pytań na minutę. Kurwa prawdziwy robot przedemną. Ale nie, trzeba być bezpiecznym. Każdy robot ma numer... przynajmniej tak słyszałem więc się pytam.

- Kim jesteś? I jakie masz zamiary - rzekłem podnosząc lekko strzelbę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 EV, na widok uniesionej w jej kierunku broni, zasłoniła się tylko kopytem, drugim podnosząc przednią część tułowia z ziemi. Teraz mogłaby powiedzieć, ze odczuwa odpowiednik tego, co kucyk nazwałby strachem. Kompletnie nie wiedziała co odpowiedzieć. Kim jest? Chyba każdy widzi; robotem. Ma to powiedzieć? A jak powie źle i miała mówić o czymś mniej oczywistym? Ale o czym? I jakie ma mieć zamiary? Przecież dopiero została ponownie aktywowana, a do tego nie wiedziała nawet gdzie się znajduje i z kim rozmawia. A teraz ten ktoś celuje do niej z broni. Ostatecznie nie odezwała się ani słowem, zamykając "powieki".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(NIght)

Westchnąłem na widok reakcji i opuściłem strzelbę. Widać, że ten robot ma więcej mądrości bo to wygląda na... strach. Zrobiło mi się przykro i od razu się poprawiłem.

- Imię... chodzi mi o to jak ciebie nazywają - rzekłem z strzelbą skierowaną lufą do ziemi. Muszę trochę bardziej ograniczyć moją nieufność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

"A więc takie ma instrukcje na chwile zagrożenia. Ciekawe czy ma jakieś mechanizmy obronne? A co ważniejsze co je uruchamia? Nie jest to dron, raczej bardziej samodzielna jednostka. Brak moralności i gotowość do wykonania każdego zadania czyni z tego robota cennego sojusznika, ale może też być strasznym wrogiem. Ach Night mogłeś zaczekać." pomyślał zaciekawiony maszyną i nieco zawiedziony pośpiechem kompana. 

To maszyna, została gdzieś stworzona i po coś stworzona. Te dwa cele trzeba ustalić im szybciej tym lepiej.

 

Ray podszedł do Night'a i rzekł mu

-Zapytaj skąd pochodzi i jaki ma cel.

Nie czekając na reakcję oddalił się i odszukał tego małego kanibala. Coś kopał. Znalazł coś? A może wyczuł coś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Podskoczyła lekko w miejscu, gdy zauważyła... kucyka - owada. Co to właściwie jest? Kiedy odszedł, wodziła za nim wzrokiem do momentu, kiedy podszedł do źrebaka. Takie kreatury chodzą teraz po spalonej atomowym ogniem Equestrii? Wygląda trochę jak krzyżówka kucyka z jakimś uskrzydlonym owadem. A może kilkoma ich gatunkami? Jest chyba przyjazny, bo reszta nie wydaje się być zaalarmowana jego obecnością. Albo te kucyki chcą żeby był przyjazny, w zamian za trzymanie śrutu strzelby z dala od jego głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Abyss)

 

Stojąc koło Nighta spojrzał na robota. Zadziwiła go reakcja na celowanie z broni w jego stronę. Po chwili się uśmiechnął i podszedł bliżej wysuwając w jego stronę przyjaźnie kopyto.

- Spokojnie. Night nie strzeli do ciebie dopóki go nie zaatakujesz... lub któregoś z nas. Jestem Abyss Flame. Mamy względem ciebie przyjazne zamiary. Więc spokojnie. Jak cię zwą. Skąd pochodzisz i jaki jest twój cel. Nie ma powodów by przed nami cokolwiek ukrywać. W sumie zawdzięczasz nam a w szczególności mi że nie leżysz wyłączony lub wyłączona gdyż nie wiem jaką masz płeć zaprogramowaną w tym smoczym leżu... Ten tutaj - wskazał na Nighta - to nasz szef. Uwież mi ostatnią rzeczą którą by chciał to zniszczenie ciebie. Zawsze się robotyką interesował. - rzekł pomagając androidowi wstać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Wyciągnęła ku Abyssowi kopyto, przyjmując ofertę pomocy przy wstawaniu. Jej twarz, pomimo tego że zdolna do tworzenia wyrazów, pozostawała neutralna.

 - EV-02. Ale można mnie tez nazywać Serenity, proszę Pana. Stworzono mnie w placówce badawczej Lastroad, daleko stąd i dawno temu. Obecnie... próbuję komuś pomóc - odezwała się w końcu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...