Skocz do zawartości

[SesjaRPG] FE: Przepowiednia


Nightmare

Recommended Posts

(Night)

Kiwnąłem w podzięce do Abyssa. Po chwili spojrzałem na robota. Serenity bardziej pasuje do Klaczy, z resztą też przypomina budową klacz. Usłyszałem iż ten robot próbuje komuś pomóc... ciekawe.

- Jestem Night, nieformalny dowódca tej ekipy. Możesz nam powiedzieć coś więcej o tym kogo szukasz? Być może moglibyśmy ci pomóc. Od tego tutaj jesteśmy - rzekłem do robota. Nie musisz się bać - rzekłem chowając strzelbę całkowicie - I wybacz za początkowe celowanie do ciebie. Serenity... tak? Mam nadzieje, że oboje będziemy mogli sobie pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss Flame)

 

Spojrzał na Nighta to na Serenity. Po chwili lekkiego zamyślenia rzekł

- no cóż... zbliża się noc a my znaleźliśmy schronienie problemem jest jak widać kłódka... nie chcemy jej zniszczyć gdyż może się przydać a żadne z nas nie zna się na otwieraniu zamków. Jeżeli miałabyś jakiś sposób by je otworzyć to z chęcią przyjęlibyśmy ta pomoc. Ponadto...  Zawsze przyda sięjedna para oczu i uszu w ekipie więcej. Pomożemy ci z twoim zadaniem i bardzo byśmy chcieli byś siędo nas przyłączyła... Zwłaszcza Night byłby ucieszony z tego powodu... No i chętnie usłyszałby od ciebie więcej o robotyce bo pewnie jako przedstawicielka tego mechanicznego gatunku masz co nieco informacji na ten temat - po tych słowach uśmiechnął się lekko i przyjaźnie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

- Dokładnie. Możemy ci pomóc w poszukiwaniach twojego celu jeśli przyłączyłabyś się do nas. Co ty na to? W grupie zawsze raźniej - rzekłem podając kopyto. Jak je przybije lub uściśnie to mogę o uznać za akceptacje. Kurwa, prawdziwy robot w ekipie. Naprawdę zapowiada się ciekawie. Tak czy siak czekam na reakcje robo-klaczy. Więc może jednak spełnie swoje marzenie szybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Serenity)

 - Zrobię co mogę żeby wam pomóc. A na rozmowy jeszcze przyjdzie czas, prawda? W każdym razie, mogę się do was przyłączyć. Nawet jeśli nie zdołacie pomóc mi. Oh, emm... co Pan chce z tym... - patrzyła na kończynę próbując pojąć, o co może chodzić temu kucykowi. - Aha! - wypowiedziała to tak, jakby nagle przypomniała sobie o czymś oczywistym. Uśmiechając się lekko z niezręczności sytuacji, w końcu uścisnęła kopyto granatowego ogiera. Po chwili zwolniła uścisk, odwracając głowę w stronę domu.

 - Odstrzelenie zamka nie wchodzi w grę? Drzwi można w razie potrzeby czymś zastawić.

 Przyjrzała się dokładnie widzianej przez nią stronie domu, usiłując znaleźć coś, co mogłoby zapewnić wejście do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Abyss)

 

Przyglądał się z uśmiechem na całą sytuację. Gdy Serenity spytała o ostrzał kłódki rzekł

- no cóż... istnieje taka możliwość ale z całą pewnością wystrzał z broni mógłby nam coś ściągnąć na głowy, a tego raczej nikt by nie chciał...

Po tych słowach podszedł do Flare

- jak tam? widzę że mały jakoś nie próbuje uciekać... słuchaj Flare... masz może jakiś pomysł jak rozbroić tą kłódkę nie powodując przy tym dużego hałasu? - spytał patrząc to w jej oczy to na drzwi.

W głowie Abyssa kotłowało się w tym momencie wiele myśli. Stanowczo zbyt wiele. Potrzebował odpocząć jak każdy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

-Rozmawiami, ustalamy plan i właściwie nic nie robimy. Ten tu zdaje się coś robi.- rzekł wskazując na kopiącego mutanta. 

-ustaliliście jak otwierają się te drzwi?-zapytał cały czas obserwując tą dziwną istotę.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Na początku Flare wcale nie zwracała uwagi na Abyss'a, ponieważ zajęła się dziwnym zachowaniem źrebaka. Nie podobała jej się ten kucyk co raz bardziej.

-Słucham?

Klacz odwróciła się w stronę rozmówcy.

-Otworzyć kłódkę? EHhhh... Szczerze mówiąc to nie studiowałam otwieranie zamków, ale w takim prymitywnym świecie nie mogą być takie trudne mechanizmy,

Flare powiedziała to praktycznie do siebie, lecz Abyss słyszał ją dobrze. Wyciągnęła swój nożyk i podeszła do interesującego jej przedmiotu omijając malucha. Rozpatrzyła całą budowę zewnętrzną, ale bardziej interesował ją środek mechanizmu. Kucyk widział ile wytrychów poszło na otworzenie tych cholernych drzwi.

- Sprzęt niczego sobie. Nie zdziwię się jeżeli ta rzecz jest także z tego Lastroad.

Wsunęła powoli nóż do zamka próbując odblokować wszystkie zatrzaski.

-Mam nadzieję, że ten dom jest warty takiej wspaniałej broni.

Powiedziała do siebie, próbując w jak najbardziej ostrożnie manewrować między zapadniami.

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Robot wskazał kopytem na małego, pozbawionego skrzydeł źrebaka.

 - To nie jest zwykły dzieciak. Mówi się o nim w legendach i opowiadaniach, gdzie figuruje pod nazwą Syn Pustkowi. I jeżeli są one prawdziwe, to od takiej grupy jak my powinien już dawno uciec. Gdzie go znaleźliście? - Spojrzała jeszcze na klacz pracującą przy zamku. - Szczerze powiedziawszy, proszę Pani, takie sposoby zamknięcia są bardzo prymitywne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Abyss)

 

wysłuchał uważnie słów metalowej klaczy po czym rzekł.

- Nie wiem nic ożadnym "Synu Pustkowi" w sumie ja pierwsze słyszę. Natknęliśmy się na niego jak wracaliśmy ze smoczej jamy. Był bardzo zajęty zjadaniem martwych kompanów Ray'a którego ocaliliła nasza ekipa... Ray by go zastrzelił gdyby mu Melon - tu wskazał na klacz - nie przeszkodziła... z początku chciał uciec ale dałem mu puszkę jedzenia i pozwolił się zabrać... może zwykle uciekał dlatego że do niego strzelano... nie sądzę by te legendy jakiekolwiek one nie były miały w sobie dużo prawdy... prawdą natomiast jest to że malec był wygłodzony i skrzywdzony bardzo przez los..

Patrzył na Serenity wzruszając kopytami

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - To wszystko pasuje do opowiadań. Mały wyjada serca z martwych stworzeń, przy czym przychodzi zawsze po strzelaninie, więc pewnie przyciągają go odgłosy broni palnej. Ile było tam ciał? Zrobiłby to samo z każdym, bez wyjątku. Więc wasz... owad chciał go zastrzelić? Widocznie mu się nie udało. Nigdy nikomu się nie udaje. Wiedzcie po prostu, że nie wy pierwsi spotykacie tego źrebaka i jego kanibalistyczne obrządki. I prawdopodobnie nie wy ostatni. Chociaż z tego co słyszałam, to nie powinien trzymać się tak blisko grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

-Nie wiem czy wam, ale mi to wystarczy do ustrzelenia tego kanibala. Mówcie co chcecie, był głodny zmęczony i tak dalej. Jednak jeśli to, co ten robot mówi jest prawdą naprawdę nie zamierzam spać obok tego.-powiedział spokojnie, zbyt spokojnie jak na takie okoliczności. Stał tak samo jak wcześniej, jego kopyto nawet nie uniosło się po broń. Nie chciał wychodzić przed szereg, ale jeśli ktoś zawoła aby go zastrzelić zrobi to... Tym razem jednak przypilnuje Melon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Ładowanie nie zajmuje mi aż tyle czasu co kucykowi sen. Jeżeli przyjdzie potrzeba, to mogę go pilnować przez całą noc. Nie jestem jakąś robo-nianią, ale dam radę obserwować co robi, w razie czego go powstrzymać. Mam jeszcze pytanie do... Ray'a, tak? Jak bardzo różnicie się od kucyków? Może ta zmutowana tkanka mogła jakoś na niego wpłynąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

- Co do pilnowania w nocy, to ja nie będę spał tylko czuwał - rzekłem i spojrzałem na robota - Co do dziecka. Syn Pustkowi, co? Skoro nikomu się nie udało go zastrzelić to oznacza, że musi wiedzieć co robi. Bez obrazy Ray, ale młody wciąż zostaje. Jeśli ona - wskazuje na robota - mówi prawdę, to powinien od nas już dawno uciec. Może nas polubił albo chce się odwdzięczyć... nie wiem. Nie mniej będę go miał na oku jak zamierzałem... jak jesteś silna? - spytałem Serenity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Siłowniki hydrauliczne zamontowane w moich kopytach w wypadku intensywnej aktywności potrafią osiągnąć średnią moc piętnastu setnych konia mechanicznego w zaokrągleniu do części setnych, czyli sto dziesięć watów. - powiedziała, unosząc prawą przednią kończynę i wykonując nią kilka szybkich ruchów. - Skąd to pytanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(night)

- Bo jeśli jesteś na tyle silna by rozwalić te kłódki - wskazałem na nie - to można byłoby to wykorzystać. A potem jakąś szafą się zastawi wejście i będzie bezpieczna kryjówka na noc. Jak myślisz, dasz radę? - spytałem się jej. Jeśli tak no to mamy rozwiązanie. Jeśli nie to będzie trzeba coś innego wymyślić. Mam nadzieje, że w środku są tam jakieś zdatne łóżka do spania. Jeśli nie to będzie trzeba kombinować. Tak czy siak czekam na odpowiedź robota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

- Masz rację. Nie jest to najnowszy szyk mody, lecz kuce, które to robiły znały się na swoim fachu.

Flare nieco oburzona próbowała kontynuować robotę, lecz zaprzestała po chwili. Klacz szybko się denerwuje, ale nie trwa to długo. W tym przypadku wpadła na pomysł i od razu zapomniała o wszystkim innym.

- Czy ty przypadkiem nie masz jakichś wbudowanych wihajstrów, Serenity? No, na przykład wytrychu albo czegoś innego, magicznego do otwierania zamków. Ty mogłabyś szybciej otworzyć to gdyż jesteś maszyną, a ja zwykłym kucem.

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 EV-02 spuściła głowę i nią pokręciła.

 - Nie wydaje mi się abym mogła je choćby uszkodzić, nawet jeżeli metal pordzewiał. Jakiś większy robot przemysłowy lub militarny pewnie dałby radę. Ale ja siłą nie przekraczam kucyka. I nie, nie mam żadnych wbudowanych wihajstrów, bo nie jestem Pan Złota Rączka((Mister Handy)). A nawet jeśli, to nie znam się na otwieraniu zamków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

-Właściwie w jakim celu powstałaś? Przeprasza, może to pytanie jest nieuprzejme, ale nie miałem na celu urażenia cię. 

Spokojnie, pamiętam twoje pytanie i nie wiem za bardzo jak odpowiedzieć. Jak widzisz jestem changelingiem, jednak z wyglądu teoretycznie nie muszę się różnić od kuca.- powiedział cały czas obserwując tamtego źrebaka. Po chwili rzucił swym pozbawionym źrenicy okiem w stronę robota i z uśmiechem, nie kryjąc kłów rzekł

-Odpowiedziałem na twe pytanie, a czy ty odpowiesz na moje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Flare)

Flare przytaknęła.

- Szczerze mówiąc nie widzę sensu ślęczenia nad tym zamkiem, ponieważ malec przedostanie się tam szybciej niż ja.

Klacz spojrzała dokładnie na to co robi źrebak.

- Jeżeli ten budynek nie stoi na fundamencie to najprostszym sposobem jest rzeczywiście podkop.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Robot skrzywił się na widok uśmiechu Ray'a.

 - Proszę, nie rób tak. To wygląda strasznie. - Szybko przerzuciła wzrok na coś innego. - I przepraszam, ale tego nie wiem. Robiono ze mną różne testy, ale nie mam pojęcia dlaczego. Mój ojcie... to znaczy, stwórca, nie chciał ze mną o tym rozmawiać. Był dla mnie bardzo miły, ale o wielu rzeczach mi nie mówił. Chyba nie mógł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Night)

Zaciekawiony spoglądam na źrebaka. Możliwe młody chyba ma pomysł. Po chwili rzekłem.

- Możliwe, że młody robi podkop. Jest możliwość, że przez te lata powstały dziury w podłodze, jeśli są z desek zbudowane - spojrzałem po chwili na robota.

- Zmierzamy na północ, po drodze możemy pomóc w poszukiwaniu tego kuca o którym mówiłaś, lecz nie jestem pewny czy przeżył, tutaj nic nigdy nie wiadomo - rzekłem i podszedłem do młodego i sprawdzam jak mu idzie... jeśli ta teoria z podkopem jest prawdą. 

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Raymond)

Changeling pokiwał głową i odwrócił się od mechanicznej klaczy. Jego wzrok ponownie wylądował na malcu, a do uszu dobiegły słowa Nighta.

Ray stał dalej, wziął głęboki oddech i rzekł obojętnie

-On nie robi tego dla nas. Nie wiem co jest za tymi drzwiami, ale mam złe przeczucia. Nie mówię, że tam jest potwór czy coś jednak mam powody by twierdzić, że coś tam umarło. Ten mały nie kopie bo tak, bo mu się nudzi on ma swoje powody.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flare odeszła od drzwi z pustymi kopytami. Nie osiągnęła niczego więcej prócz zadrapanego noża, a raczej nie było to jej celem.

Zanim ktokolwiek obecnych zdążył podejść do drzwi czy do malca, źrebak dotarł do celu swojego kopania. Sięgnął łebkiem do niewielkiego dołka, który właśnie wykopał i po chwili wydobył z niego zardzewiały klucz. Podlazł sobie spokojnie do drzwi i wetknął go w pierwszą kłódkę. Zaczął niezgrabnie otwierać zamek za pomocą kopyt, chwiejnie stojąc na tylnich. Gdy tylko skończył, kłódka pękła z trzaskiem, kończąc swoją wieczną wartę. Maluch ponownie podniósł klucz ze szczątek strażnika i zabrał się za kolejną. To samo uczynił z trzecią. Na koniec klucz rozsypał się w kawałki metalu i strzępy rdzy, które utonęły wśród niedawnych strażników tego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Infortunia)

 

Byłam bardzo zadziwiona reakcją źrebaka. Co prawda spodziewałam się, że nie odpowie na moje pytania, ale kopanie w ziemi zdecydowanie było niecodziennym zachowaniem. Zastanawiałam się, czy powinnam zareagować, jednak ostatecznie uznałam, że lepiej nie próbować robić niczego na siłę. Dlatego po prostu stałam obok niego, obserwując go i słuchając rozmowy jaką nawiązała reszta drużyny z androidem. Najciekawszymi były wiadomości o młodym pegazie, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie powinniśmy go zostawiać. Kto wie, co mógłby zrobić, gdyby odszedł.

 

Nie ukryję również, że z niemałą radością przyjęłam odnalezienie przez malca kluczy. Owszem, było to dziwne, niepokojące i dosyć przerażające, ale perspektywa dachu nad głową bez potrzeby wymyślania skomplikowanych planów dostania się do środka, albo spędzania kilku godzin na robieniu podkopu była zbyt pokrzepiająca, abym się tym jakoś bardziej przejęła.


- Wygląda na to, że młody miał jeszcze lepszy pomysł na przedarcie się do środka - powiedziałam zaskakująco spokojnie, podchodząc do odblokowanych drzwi. Następnie spojrzałam na pegaza z szerokim uśmiechem. - Świetnie Ci poszło, szczególnie z otwieraniem tych kłódek. W Twoim wieku to niezły wyczyn. Ale następnym razem nie musisz się tyle męczyć, ktoś mógł Ci z tym pomóc - dodałam miło, po czym odwróciłam się do reszty grupy. - To kto wchodzi pierwszy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...