Skocz do zawartości

Mit o Equestrii [Z][Violence][Crossover][Human]


Recommended Posts

Drogie klacze, Szanowne ogiery!

 

Mam zaszczyt przedstawić Wam moje pierwsze opowiadanie z zakresu MLP. :fluttershy6:

Inspiracji, jak i do samego tematu zapoznał mnie Poker War Pony. Dziękuję Ci raz jeszcze! Trzy miesiące pisania, ale było warto, żeby teraz to wrzucić.  :aj5:

Mam nadzieję, że nie łamię regulaminu, ponieważ jestem nowy itd. (administrator: Ta sama śpiewka! Poczekaj to się doigrasz!) :crazytwi:

Krótki opis: 3 ludzi postanawia zniszczyć naszą Matkę, Ziemię. W wyniku walk o Mars stajemy przed zagładą, jednakże zjednoczeni potrafimy pokonać wszystko. Po prawie półtorej wieku wojen następuje pokój. Jednakże na horyzoncie pojawia się nowy i jeszcze gorszy wróg. O co w tym wszystkim chodzi z kucami? Czy to wszystko jest kłamstwem? A może to próba? Spoko, tylko próba czego?  :rarity4:

Autor/Tłumacz :pinkie4:  / Korektor: Świeży rekrut       Inspiracja do stworzenia tego czegoś: Poker War Pony  :rdblink:

Szczerze, to w moim opowiadaniu zawarłem ledwo 20%, tego co chciałem w nim zawrzeć. Ale mam też inną robotę  :molestia:   :9rovb:.

W tekście można spotkać, błędy w pisowni, błędne znaki interpunkcyjne, dwuznaczne sytuacje, samokrytykę autora, wulgarny język, narkotyki, używki i różnego rodzaju brutalne sceny i akty przemocy. Każdą, najgorszą krytykę przyjmę na siebie. Jeśli ktoś to przeczytał to poproszę o cenę od -nieskończoności do 10. (i tak wiem, że nie dostanę nawet -0)

Mam nadzieję, że czegoś w tym przesyłaniu jak i opowiadaniu nie skiepściłem. Nie obrażę się jeśli nawet ktoś napisze, że samym błędem było napisanie tego. Chociaż czasu, inspiracji, pomysłów i każdego napisanego słowa, nie zabierze mi absolutnie nikt :truestory:  . Życzę miłego czytania.

 

 

oto te linki, opcja hejtowania włączona:

https://docs.google.com/document/d/1Hiptcsyy5deGaxEQhb36f14vEzwdj9LJrJGtVdraBUg/edit?usp=sharing Część I

https://docs.google.com/document/d/10CiwyZR5pz7TH9_agmiTfaWCvWsJw-ylbUMIGMe8VqM/edit?usp=sharing Część II

https://docs.google.com/document/d/1Y-Sy7dWxs5gnCi1gtnyzV5IkTLe8U4FVEQDDABbyGy4/edit?usp=sharing Część III

https://docs.google.com/document/d/1XJsSwwgCbSFInIC9GttGFAgMQEZxF_Fy7Bx5zhCP_Hs/edit?usp=sharing Część IV

https://docs.google.com/document/d/1BqQgDHF8YWvTq29WVJadMfVZzUryYGcM_JSPftwHR6I/edit?usp=sharing Część V

Edytowano przez Świeży rekrut
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Powoli zastanawiam się nad likwidacją tematu i możliwym jego poprawieniem, ale to w swoim czasie. A w tej chwili jest już 300 wyświetleń! To Wasza zasługa! Dziękuję Bardzo, ale wiem, że jakość jest pomstą do nieba, ale postaram się coś z tym zrobić. Może wtedy zyska to czego nie miał wcześniej.

Edytowano przez Świeży rekrut
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...

Przeczytane, zatem pora na komentarz. Z podziałem na kolejne części

 

Część pierwsza

Chyba trafiłem na kolejny, rzadki przykład fika, który jest zły, ale mi się podoba. 

Zacznijmy od fabuły, która zaczyna się dość dobrze i dość ciekawie. Mamy trzech ludzi, którzy spotykają się w tajemnicy i ustalają plan przejęcia władzy nad światem w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. A jeden z nich oznajmia, że zostanie nowym carem ZSRR. Odważnie, biorąc pod uwagę jak skończył poprzedni car w ZSRR. 
Później przenosimy się w przyszłość, gdzie wielka i potężna rosja bije amerykanów na bliskim wschodzie, a radzieccy sołdaci z głośnym uraa, zdobywają budynek, zaś ich dowódca ginie w chwale po zatknięciu czerwonego sztandaru. Jeszcze później zaś okazuje się, że pojawia się trzecia siła w postaci korporacji księżycowej z armią kobiet, a eksplozja atomowa na biegunie sprawia, że ziemia wypada z orbity i trzeba się ewakuować w kosmos. Najpierw na księżyc, a potem na marsa, gdzie czekają niezbyt przyjaźni kosmici. Zaś ludzie, którzy nie zmieścili się na statkach ewakuacyjnych próbują ratować się teleportem. 
Słowem, fabularnie jest tu niezły miszmasz, który przy okazji skutkuje tym, że w zasadzie z żadnym bohaterem nie zostajemy na dłużej niż jedna, albo dwie sceny. Poza tym, jest też sporo przeskoków w czasie i miejscu, przez co wątki wydają się być mało istotne dla całości. 
Jednak w tym całym chaosie i przeskokach między scenami jest jakiś urok i klimat. Może trochę naciągany i na siłę, ale jest. Nawet jestem ciekaw, co z tego wyniknie i w jaki sposób w tym wszystkim pojawią się kuce. 

Niestety ta znośna fabuła jest przedstawiona w bardzo słabej formie. Na dzień dobry mamy brak justowania i brak wcięć. A idąc dalej trafiamy na takie piękne kwiatki jak angielski zapis dialogów, a co gorsza na to, że kilka osób potrafi mówić w jednym akapicie, co wprowadza straszny chaos do tekstu. I tu muszę od razu zaznaczyć, że to nie wynika z niewiedzy autora. Otóż, jesli dobre zrozumiałem jest to zabieg stylistyczny, bo te ponad 200 stron takiego a nie innego zapisu, okazuje się opowieścią na dobranoc. Tak, chyba najgorszy element tego fika, na który strasznie narzekałem był celowy. Czy to coś zmienia? Mój stosunek do tego na pewno. Bo co innego nieudany zabieg artystyczny, użyty z dobrych pobudek, a co innego zwykła niewiedza i nieumiejętność myślenia. 
Ale cóż, ten zabieg niestety nie wyszedł. 
Do tego są też literówki, problemy z interpunkcją i trochę chaosu w opisach. A na dodatek mamy takie piękne kwiatki jak:

 

Cytat

był żonaty z trójką dzieci


...zakrztusił się krwią, a w oczach mu pociemniało, życie z niego uciekło, po czym ruszył dalej zabijać.


Tak więc niestety forma podania fabuły jest zwyczajnie mało czytelna. A jeśli narzekam na to ja to już naprawde oznacza, że jest źle. 
Aczkolwiek, jeśli dobrze widzę, ten fik jest debiutem Świeżego Rekruta. I patrząc na niego z perspektywy tego faktu, oraz tego jak wyglądały późniejsze dzieła autora, to muszę przyznać, że to nie jest zły debiut. Widziałem naprawdę wiele gorszych. Co więcej, muszę przyznać, że od tego fika autor poczynił znaczące postępy. 

Podsumowując, ten fik się dość ciężko czyta. Ma sporo wad i niedociągnięć. Głównie w formie. Ale, ma też kilka ciekawych pomysłów, zapał i o dziwo sprawia mi przyjemność. Zdecydowanie zamierzam czytać dalej by zobaczyć, co jeszcze autor wymyślił. 


Część druga

No i mamy wreszcie kuce. Jak się okazuje, kuce zostały sztucznie stworzone i umieszczone na specjalnie przygotowanej planecie, a naukowcy uważnie obserwują jak ich społeczeństwo się rozwija. Ciekawy pomysł, ma potencjał na rozwinięcie się w kilku kierunkach. Podoba mi się również fakt, że rok u kucy trwa inaczej niż rok ziemski (który chyba stał się rokiem kosmicznym, biorąc pod uwagę, że ziemia już nie istnieje). To ciekawe urozmaicenie. 
Ponadto, w tej części wreszcie widzimy do czego prowadził ten długi wstęp. I muszę przyznać, że nie spodziewałem się tu Kapitana Bomby. (pewnie mogłem przeczytać opis). I choć widziałem chyba tylko jeden czy dwa odcinki, to jak na razie, mam wrażenie, że jestem w stanie zrozumieć kim są pojawiające się postacie i jakie jest zagrożenie ze strony kosmitów. 
Swoją drogą, mam wrażenie, że crosover z Bombą to dobry pomysł, bo zarówno on, jak i niezbyt inteligentni, ale waleczni kosmici mogą sporo namieszać w spokojnym i pokojowym świecie pastelowych taboretów. Nawet, a zwłaszcza w światopoglądzie mieszkańców. Jednak, patrząc z tej perspektywy muszę stwierdzić, że pierwsza część jest w sumie zbyt długa. Jeżeli faktycznie fik ma być o Bombie w Equestrii, to nie potrzebujemy aż tak długiego początku. Wystarczyłoby kilka stron wstępu o powstaniu Equestrii i sytuacji politycznej. 

Co zaś się tyczy strony technicznej, to tu bez zaskoczenia. Poziom niestety jest taki sam jak w części pierwszej. I owszem, jest pewna samokrytyka autora w tej materii, ale nie zmienia to faktu, że tekst jest męczący. 

Podsumowując, naprawdę, szczerze jestem ciekaw co z tego wyniknie dalej. I gdyby nie naprawdę męcząca forma, już w tej chwili rozważyłbym polecanie tego innym.

 

Część trzecia

Technicznie jest tak samo jak w poprzednich częściach. Jeśli zaś chodzi o fabułę, to trochę mój entuzjazm oklapł. Tylko trochę. 

Zacznę od tego co mi się nie podobało. Po pierwsze, scena z uszkodzonym błotnikiem i chyba cała sekcja ze szkoleniem, która została napisana tylko po to by tą scenę upchać. Po prostu mnie nie bawił oryginalny filmik z YT, więc wpychane w fiki przeróbki nie bawią mnie tym bardziej. Poza tym, to nic nie wnosi do fabuły.
Po drugie, humor. Ja wiem, że Żarty Bomby nie są jakieś wysokich lotów i spodziewałem się, że żarty raczej nie będa wysokich lotów, ale  spodziewałem się, że będzie ich trochę więcej. A tu… cóż, nie widzę specjalnie prób wplatania jakichś żartów czy złośliwostek. 

Dobra, starczy narzekania na treść, pora omówić najważniejszą część, czyli spotkanie Bomby z kucykami i przygotowania do wojny. Ogólnie, jak na ten fik jest OK. Bomba to kozak z bajerancką technologią, kuce mu ufają od razu i w ogóle. A jak chcą go sprać, to lądują na ścianie i tyle w temacie. Plus za to, że była delegacja przyszłych najeźdźców i jak przebiegła. Pasuje mi to do tego co już widziałem. Wprawdzie ten wątek można było rozwinąć i zasiać pewne wątpliwości wśród kuców, co do Bomby (a później je wykorzystac do rozłamu wśród kuców), ale i tak jest to dobry dodatek. 
Poza tym, fabuła raczej trzyma poziom poprzednich części, ale jakoś się zwyczajnie nie wybija. 

 

Część czwarta

Zaczynają się ostateczne przygotowania. Ludzie ściągają na planetę i zaczynają szkolić kuce. Oczywiście musi się okazać, że te są pacyfistami i nie umią walczyć, a ludzie mają superturbo sprzęt i są w ogóle najlepsi. A już zwłaszcza Polacy. I o ile normalnie bym na to pewnie narzekał, o tyle tu mi to nie przeszkadza. Po prostu pasuje mi to do całej konwencji tego szalonego fika. Podoba mi się. 
Podoba mi się też pomysł, że kosmici się dogadują z podmieńcami. Moim zdaniem to też pasuje. Tak samo jak geneza dziurawonogich i ich pewna troska o planetę. W końcu sami na niej żyją. Jestem ciekaw, co z tego wyniknie. Bo widzę w tym motywie potencjał.
Zastanawia mnie z kolei pojawiający się na końcu wątek zmarłej żony dowódcy kosmitów. Niby jest poprowadzone dobrze (jak na ten fik) i powiedzmy, że nieco rozwija postać głównego dowódcy, ale z drugiej strony wydaje mi się być taki trochę na siłę, by w ostatnim rozdziale ten dowódca miał jakąś podstawę do wewnętrznej przemiany, odpuszczenia, czy coś. Może się mylę, ale po prostu mam wątpliwości. 

Technicznie jest to samo. Poziom stabilny.

 

Część piąta i ostatnia

No i mamy wojnę. Ostatnie przygotowania i wreszcie brutalny atak. Przyznam, że zanim odpaliłem rozdział, obawiałem się, że dostaniemy 35 stron i cała wojna będzie bardzo skrócona. Ale tu mi czytnik ebooków pokazał 116. Dużo. 
Tym niemniej, nadchodzi wojna. Armia ludzi się szykuje, kończy szkolenia i organizuje linie obrony z wykorzystaniem kuców. Tymczasem kosmici przyszykowali superdziało, które zabrało na planecie magię. Jednorożce nie czarują, a pegazy spadają z nieba jak gołębie obżarte sfermentowanymi wiśniami. Dobry zwrot akcji.
Tak też spada Soarin ze Spitfire. Lądują na osobności i… i czytając tą pikantną scenę doszedłem do wniosku, że autor chyba próbował odpisać od autora Beliefa tak żeby facetka się nie poznała. Ewentualnie wprost przeciwnie, zrobił właśnie tak by facetka się poznała. Ale plus za to, że przynajmniej Rekrut oszczędził nam dalszego ciągu (końca swojej sceny też mógł oszczędzić), bo niestety zgadzam się z jego samokrytyką, że pewnie nie opisałby tej sceny dobrze (no chyba, że by pożyczył resztę Beliefa). 
Dalej, są walki bohaterskich żołnierzy i niemniej bohaterskich kuców ze złymi kosmitami i podmieńcami. Mam wrażenie, że w tych walkach dzieje się za dużo i za szybko. Owszem, chaos bitwy jest wskazany, ale tu niestety współpracuje ze znikomą ilością opisów i chaosem w dialogach. Poza tym, ogranicza się do krótkich scen, przez co napięcie rozwiewa się jak dym po zdmuchnięciu świecy. 
Mamy też Rainbow Factory. Oczywiście musi być Rainbow Factory. I początkowo miałem ochotę skrytykować ten wątek, ale po tym co było dalej, stwierdzam, że on nie jest zły. Pojawia się jednak trochę późno, a do tego dość szybko przemija. Ogólnie, wątki mane 6, to co mają za uszami i jak kończą, to dobry motyw, ale niestety niewykorzystany i pojawiający się w zasadzie znikąd i na końcu fika. Uważam, że dużo lepiej by wyszło, gdybyśmy mieli wolniejsze budowanie problemu, ale to by wymagało zupełnie innego podejścia. Takiego, które skupaiłby się raczej na samej wojnie, a nie na przygotowaniach i może na mniejszych starciach i kwestiach tyłowych. 
Plus za to, że powraca wątek tych, co próbowali zwiać z ziemi teleportem. Naprawdę pomysł dobry, sensowny, podoba mi się. Niestety znów, kończy się za szybko. A przecież to można było tak rozbudować, tak rozwinąć i jeszcze do tego wrócić. No cóż. 
Mamy też wielkie bitwy, gdzie kuce i ludzie giną na polu chwały, sytuacja jest napięta i niepewna i ma się rozstrzygnąć w wielkiej bitwie o Canterlot. Przy okazji warto zauważyć, że wojna spowodowała wybicie wszystkich podmieńców. Bo oczywiscie ich przywódca nie wpadł na to, że nie posyła się 100% poddanych na wojnę. Cóż, trudno w dzisiejszych czasach o kompetentnych władców roju.
Oczywiście dochodzi do potężnej bitwy pod Canterlotem, ludzie cudem wygrywają w ostatniej chwili, a sama planeta robi restart. O ile bitwa trochę meh opisana, o tyle pomysł z restartem planety i zamianą ostatniej żywej klaczy w człowieka bardzo fajny. Chyba jeden z lepszych w tym fiku. poza tym, dobrze przy tym wykonany.
Dalej jest zakończenie, domknięcie wątków i ostatnia scena z perspektywy kuca polaka, w której okazuje się, że… autor jednak wie co to półpauza, a to na co narzekam od początku, to celowy zabieg, bo przecież te 5 rozdziałów to bajka dla dzieci na dobranoc. O jeżu kolczasty i borze szumiący! Znaczy tak, lubię jak pojawiają się w tekście różne zabiegi stylistyczne, jak zmiana czcionki, czy układu tekstu, albo na przykład narracja zależna od tego jaka postać jest bohaterem sceny, ale takie rzeczy trzeba stosować z głową i tak, by mimo wszystko nie utrudniały czytania i nie skłaniały do pobicia autora klawiaturą. 


Podsumowując całość fika… forma jest słaba. Błędy, literówki, składnia, braki wyrazów… chyba wszystko co może się znaleźć. Do tego ten paskudnie irytujący zapis dialogów, który choć wynikał z dobrych zamierzeń, to się nie sprawdził. Opisy też nie powalają i często były za skąpe. Fabuła idzie za szybko, często przeskakując i kończąc wątki za szybko, oraz dając czas dla wątków, które zdają się być nieistotne i nieciekawe. 
ALE
Ale widzę tu sporo fajnych pomysłów, widzę, że autor włożył w to trochę serca. I mimo wszystkich wad, czytanie tego fika sprawiło mi pewną przyjemność. 
Myślę też, że tekst powinien opowiedzieć jednak o czymś innym. Powinno być dużo mniej wprowadzenia przed powstaniem x-21 (może kilka-kilkanaście stron), kolejne kilkanaście albo kilkadziesiąt stron o rozwoju x-21 i może obserwacji tego przez ludzi i reszta o wojnie, ale ze skupieniem raczej na mniejszych akcjach, rozwoju mane 6, oraz Arka z Kamilem i Bomby, a także odkrywaniu brudów skrytych pod powierzchnią. Jak chociażby to, jak mane 6 doszło do swojego końca. 


A czy polecam? Nie. Nie odradzam, ale nie mogę polecić, właśnie zew względu na ten nieszczęsny zapis. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...