Skocz do zawartości

Scharlach[wojna][smoki][dramat]


luk123

Recommended Posts

Dołączona grafika

Scharlach


Rozdział#Tytuł#Status#Link
1/3 Szkarłatny smok - https://docs.google.com/document/d/1tGGtxjqtJE8LnJQdCaRwLgzbsRteoZGVm58vNCez2pI/edit
2/3 Biała tarcza - https://docs.google.com/document/d/1jGYydJtScxZbCzOmDoTopNoifhQ6dg6DJKshmoltY3s/edit
3/3 Łzy - 1. czytanie pre-mastera -

Jest to moja pierwsza powieść i zarazem pierwszy tekst poza tematyką techniczną jaki pisze od ogólniaka, więc proszę o wyrozumiałość i konstruktywną krytykę, dłuższą od:"nie podoba mnie się" :derp5:

Uwagi:
Teksty, które przejdą przez mego pre-mastera, będą udostępniane większej publiczności.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w telewizji został wyemitowany film „Obłędny rycerz”. Sceny turniejowe, wzbudziły we mnie taką fascynacje, że kolejny raz dałem się ponieść mym grafomańskim pseudo-zdolnościom.

Nie zakładam nowego postu, bowiem tego dzieła nie ma co publikować jakoś coś samoistnego, a należy traktować jako taki mały wybryk literacki. Dobra, to tak naprawdę zapychacz aby się wam umilić czekanie...

TURNIEJ

W zwyczaju było, że po czwartej pełni licząc od końca zimy , kuce ziemskie brały udział w pradawnym turnieju. Początki tej zacnej walki można doszukiwać w czasach odległych, nim powstało zjednoczone królestwo. Pomimo wielu ofiar i rannych Celestia nie potrafiła zakazać tych spotkań i krwawych zmagań. Na przedstawiciela Ponyville wybrano najsilniejszego spośród ogierów zamieszkujących okoliczne ziemie. Zaszczyt ten przypadł Big Mac'owi, co było nie lada prestiżem i mogło przynieść chwałę całej jego rodzinie.

W szrankach pojawiły się ogiery. Applejack przypatrywała się z podziwem swojemu bratu. Jego grzbiet przywdziany był w skórzaną zbroję gdzieniegdzie wzmacnianą stalowymi nitami. Na barkach połyskiwały srebrzyste płyty, które ozdabiały roślinne ornamenty jabłoni. Szyję ogiera okrywała kolczuga przeplatana atłasowym suknem. Hełm nie posiadał tak licznych zdobień, jednak tępo zakończony róg na skroni, wzbudzał respekt połyskując złotawo rubinową barwą.

Jego przeciwnikiem miał się okazać Zarder z Stalliongradu. Jego oręż nie był tak okazały. Grzbiet skrywał się jedynie za opończą, barki przykrywała smocza łuska z drewnianych płyt i skórzanych pasów. Szyje chroniła prosta kolczuga, a głowę skrywał dwu garbi matowy hełm.

Flaga uniosła się w górę, ciała spięły się i ruszyły. Kopyta zdawały się atakować ziemię wznosząc kawałki piachu. Rozległ się huk, taki jak wydaje skrzynia, która spadnie z wozu. - Bracie co ci jest?! - wykrzyknęła Applejack. Po czole rumaka spływała krew, ogier postawił kilka chwiejnych kroków i wskazując, że mu nic potrząsł grzywą. Przeciwnik zaczął coraz nie pewniej stąpać, po czym upadł upuszczając piany z pyska. Do Zardera podbiegły klacze, które mu towarzyszyły i lekarze. Jego garniec rozszedł się na pól, tak że widać było biel czaszki. Z tłumu posłyszeć można było -Gloria Big Mac, Gloria Ponyville - Radość trwała niedługo, bowiem w południe było mu stanąć w szranki z niebezpiecznym przeciwnikiem.

Następnym oponentem był ogier z gwardii księżniczki Luny. O dwa kopyta wyższy od Big Mac'a. Nie nosił on zbroi turniejowej, lecz ciężki oręż znany tylko z opowieści o dawnych bitwach. Ciało jego pokrywały ciężkie, na trzy podkowy płyty. Pod nimi połyskiwała misternie wykonana kolczuga, przeplatana skórą, wzmocnioną nitami. Spod masywnego i surowego garnca ledwie można było dostrzec blask oczu. Gdyby nie odkryte kopyta nigdy by nie wiedział że ów kuc ma szatynową maść.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, dotychczas gwarny tłum zamilkł na chwilę dając się ponieść atmosferze i wyczekując w napięciu co nastąpi. Z rżeniem ruszyli, ziemia uniosła się, pod kopytami było czuć dudnienie podków, które z dzikością rozrywały bruzdy ziemi. Big Mac zamknął oczy i przygotował się na uderzenie. Jego ciało zostało wypchnięte z impetem, tak że mu podkowy zerwało i poniosło daleko w zebranych. Niczym lalka odbił się kilka razy, po czym padł nieruchomo. Applejack i inne klacze szybko otoczyły nieprzytomnego kuca. Spod hełmu płynęła struga krwi, tym razem jego, a nie przeciwnika. - Żyjesz bracie?- ze łzami w oczach spytała dopiero co oprzytomniałego – Yep – odrzekł. -Oj barcie... Dla mnie jesteś bohaterem...! - wykrzyknęła Applejack tuląc się do niego.

KONIEC

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...