Skocz do zawartości

[Dyskusja] "Mniej niż zero"


ShadowNote

Recommended Posts

Bry wieczór panie i panowie, klacze i ogiery! Usiądźcie ładnie w kółeczku lub nie bo oto mam zamiar zaprezentować swoją teorię i, mam nadzieję, po dyskutować na jej temat! Może uda się NAM ją rozwinąć do pełni możliwości...

P.S. Kłótnia, czysty hejt czy bez pod stawne argumenty są, a przynajmniej powinny być zbędne i jak najbardziej nie wskazane. No chyba że randomowy wątek fabularny ktoś wepchnie albo żarcik znikąd bo wtedy można się pośmiać bądź uśmiechnąć.

Zacznijmy więc od genezy mej tezy! Otóż pewnego wieczoru natknąłem się na reklamę promującą gry Lotto. Reklama polegała mniej więcej na tym, że grupa ludzi przebranych za zera niecierpliwiła się czekając na inną liczbę, chyba 8, a w gwarze padła lakoniczna, przynajmniej w jakimś stopniu wymiana zdań, a brzmiała ona tak.. "A po co my w ogóle czekamy na tą ósemkę??" "Bo z nią tworzymy coś wielkiego!". I wtedy coś mi przyszło do głowy! Pewnie większość jeśli nie każdy z Was słyszał piosenkę pt. "Mniej niż zero" jeśli nie to polecam, tekst i same brzmienie świetne. Wtedy właśnie ta piosenka rozbrzmiała mi gdzieś pomiędzy uszami łącząc się z dotąd roztrzepanymi myślami aby stworzyć moją teorię.

Ot to i cała geneza, a teraz czas na tort.. W powyżej wspomnianej piosence autor przypisuje człowiekowi liczbę zero, a tym czasem w reklamie autor możliwe nie świadomie doprowadził do filozoficznego odkrycia. Gdy usłyszałem wymianę zdań owej reklamy w głowie pojawiły mi się dwa spostrzeżenia.. 1) Ludziom można przypisywać liczby 2) Nawet największą bandę "zer" jedna i odpowiednia osoba może zmienić w liczbę znacznie przewyższającą poprzedni status grupy. Od tego momentu zacząłem bawić się teoriami np. Jak określać przypisywane liczby ? Jakimi kategoriami ? Kto ma prawo przypisywać innym liczby ? Czy można je zmieniać ? Jeśli tak to na jakiej zasadzie ?

Do niektórych z tych pytań zacząłem dochodzić sam, ale większość to nadal zagadka, a kto wie ile pytań narodzi się drogą dedukcji ? Dotychczas doszedłem do wniosku, że liczby dotyczą osiągnięć ludzi w danej kategorii np. Sztuce, a zupełnie nowa liczba względem konkretnej dziedziny tworząc wiele, ale to WIELE kategorii. Kto ma prawo przypisywać nam liczby ? Zasadniczo to nikt, uważam, że jest to zjawisko umowne występujące samoistnie w społeczeństwie. Pomimo naszego statusu nie każdy może jednak zrobić z zera milionera bez odpowiednich umiejętności przywódczych nie tylko umiejętności w danej dziedzinie.

Jestem szczerze przekonany, że to wszystko czego jestem pewien na temat mojej teorii, wszelkie sprzeciwy są mile widziane gdyż domeną filozofa hobbysty jest podważać wszelkie opinie i szukać własnej prawdy, a między innymi podważać domenę filozofii. Tak więc zapraszam do dyskusji!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, przyporządkujemy ludziom jakieś uporządkowane zbiory liczb. Fajnie. Na pierwszy rzut oka fajny pomysł. Ale po chwili przemyślenia tworzy się dużo wątpliwości.
1) Prostota liczb jest całkowicie nieadekwatna do skomplikowania świata relacji międzyludzkich.

2) Kategorii musiałoby być strasznie dużo i konstrukcja ich nie miałaby sensu. Trzeba założyć że tam jakieś są i zajmować się paroma olewając resztę.

3) Używanie liczb naturalnych w filozofii? Według mnie to raczej słaby pomysł. Są one dyskretne, jest ich przeliczalnie wiele (to taka mała nieskończoność). Słabo. Poza tym system dziesiętny jest zupełnie niewyróżniony wśród innych systemów liczbowych. Lepiej jak już używać dwójkowego.

Dużo innych. Ale:

Większość mich wątpliwości pochodzi zapewne od niezrozumienia twojej teorii. Więc proszę cię o napisanie więcej, w odrobinę jaśniejszy sposób. Taki bardziej uporządkowany.

Z góry przepraszam za "hejt". Jednak tworząc nową teorię w naukach humanistycznych atak na nią jest jedyną rzeczą jakiej można się spodziewać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem pewien, czy dobrze wszystko zrozumiałem. Puki co, mogę napisać tyle:

 

Materialny świat jest stworzony z liczb, więc wszystko można nimi opisać, ale to nie jest wartość stała i pewna. W grupie takich "zer", potrzebny byłby ktoś, kto nimi pokieruje, bez niego grupa przedstawia o wiele mniejszą wartość. Tylko skąd wiadomo, że po jakimś czasie któraś osoba z grupy nie odkryje w sobie tych zdolności przywódczych? Jeśli liczby określają osiągnięcia ludzi, to po zsumowaniu tych samych liczb można uzyskać różne efekty. Lepiej więc obliczać potencjał i prawdopodobieństwo, a to niesie z sobą losowość. Bardzo dużą losowość.

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uuuu, widzę, że są jeszcze na świecie pasjonaci nauk wyzwolonych. Ale do rzeczy, Mordoklapow, twoja opinia jest... Cudowna. Nie czuje się nią urażony w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu wręcz odwrotnie zamiast oznaki "nienawiści" widzę konstruktywną krytykę i objaw zainteresowania. Dziękuję.

Skoro liczby nie do końca spełniają założonego zadania... Po co się nimi dręczyć ? Jak wspomniałem we wcześniejszej wypowiedzi to kwestia umowna. Ale Nam chodzi teraz o sposób żeby opisać to zjawisko. Skoro nie liczbami to może kolorami ? Nie, to brzmi co najmniej śmiesznie bez większych przygotowań do tego wywodu. Ale racja, moja teoria prawdopodobnie za bardzo się rozgałęzia żeby dokładnie zaobserwować pewne zmiany, ograniczenie do ogólnych statystyk powinno rozwikłać problem np. Brać pod uwagę tylko sztukę bez nagrania się w jej osobne dziedziny, ale wtedy za bardzo się ograniczamy... Może podzielić sztukę na kategorie takie jak muzyka, malarstwo itd. ?

Na temat losowości. Wydaje mi się, że względem humanistyki trafniejsze byłoby określenie, że moja teoria jest chaotyczna a chaos jest częścią świata. Liczby w mojej teorii byłyby chaotyczne, nie przewidywalne i nigdy trwałe.. Teraz wydaje mi się, że szarpiemy się z bestią o wiele bardziej skomplikowaną niż przypuszczałem.

Cieszę się, że nie jestem sam w tym bałaganie. :3

Edytowano przez ShadowNote
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż zagdzam się, nikt nie ma praw przypisywać nam liczb, tak samo jak my nie powinniśmy robić tego innym. Przypisane przez nas liczby będą subiektywne bo "on podkradał mi paluszki na wycieczce -5 na start " Albo "o jakiś człowiek na ulicy, nic o nim nie wiem ale będzie miał liczbę 12" Po za tym to jest podłe ocenianie innych, czego nie lubię tak bardzo że nie podobają mi się oceny w szkole, na dodatek wystawianie semestralnej, 3,67 niech będzie cztery 3,52 trzy. Człowiek nie potrafi być obiektywny, nie potrafi obiektywnie ocenić nikogo i niczego dlatego tak często mówi "Moim zdaniem" Nie potrafimy być obiektywni bo nie jesteśmy "Zerem" oceniamy innych przez siebie więc:

Optymista/anythejter (liczba 1)

och ten będzie miał 6

Pesymista/hejter (liczba -1)

Nienawidzę go liczba 4 

itd.

A Przecież chodzi o tego samego człowieka

Każdy z nas ma swoją liczbę i znajdujemy ją próbując ocenić innych, wtedy widzimy jacy jesteśmy i potrafimy ocenić samych siebie.

Czy z fajną liczbą tworzymy coś wielkiego? Nie. dajmy na to te 7 "Zer" i "ósemkę" jeśli "Zera" się dostosują i zmienią na lepsze z czasem i bez "ósemki" będą potężną liczbą taką "ósemką" są np. nauczyciele, którzy z bandy "zer" próbują zrobić wspaniłe liczby.

Zatem jeśli "Zera" mają potencjał i siłę do zmiany osiągają wiele (80000000)

Natomiast jak wszystko może to też pójść w drugą stronę (0.0000008) to sytuacja gdy "zera" są beznadziejne tzw "złe towarzystwo" jeśli  nawet taka "ósemka" tam wpadnie nie zmieni nic,  może się stoczyć do "zera"

 

W moich oczach ocenianie ludzi jest złe.

Docenianie innych jest dobre i wskazane.

Przecenianie dobrze użyte jest ok, źle użyte sprawia że "Zero" myśli o sobie jak o "dziesiątce" i przez to jest zadufnym w sobie gamoniem, mówiącym-"ja jestem spoko, oni nie"

 

Ogólnie zamysł jest niezły, ale przypisywanie liczb innym mi się nie podoba.

 

Wróćmy na chwilę do piosenki

"są tacy, i to nie jest zły żart, dl których jesteś też wart mniej niż zerooo..."

są tacy którzy tak myślą i są też inni, którzy myślą inaczej. (nawet piosenka mnie rozumie)

 

Mam nadzieję że wniosłem coś pozytywnego do dyskusji i że ktoś podziela moje poglądy :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:yay: Panowie ludziowie wnoszą więcej niż przypuszczałem do moich "badań"! Olaboga co tu napisać... Może powinienem sfolgować z postami bo się do końca wypalę. :flutterblush:

 

 No to cóż, że ze Szwecji, chyba narazie zostawię ten temat Wam dopóki sam nie wymyślę czegoś głębszego, nie tak z dna wątroby, a Waszą pomoc będę brał pod uwagę I prawdopodobnie dzielił się z  Wami moimi konkluzjami na ich temat.

 

 Widzę, że skoro przedstawiciele nauk ścisłych szturmują moją teorię w miarę pozytywnym komentarzam to śmiem przypuszczać, że jestę świadkę przełomu I porozumienia pomędzy ogólnie przyjętymi stronami konfliktu. Co zresztą jest paradoksem gdyż nauki humanistyczne zawsze szły w parze z przedmiotami ścisłymi i na odwrót. *oferuje uścisk dłoni* Na pochybel hipokryzji ?

 

 Arecus, w skrócie... Ocenianie innych jest złe, przypisywanie konkretnych liczb jest złe, docenianie tego innych względem tego co są w stanie jest osiagnąc jest dobre, a wywyższanie już nie (Innymi słowy konstruktywna krytyka > zbędne chwalenie ). Jeśli o to chodzi.. Inaczej, jeśli dobrze Cię rozumiem to człowiek nie powinien starać się opisać czegoś czego nie jest w stanie objąć swym umysłem gdyż jego konstrukcja biologiczna jest (przynajmniej narazie) zbyt prymitywna aby w ogóle myśleć kategoriami które by nam pozwoliły rozwikłać tą zagadkę życia... Staram się ogarnąć Twoje poglądy na tą sprawę, a dokładniej fakt, że przypisywanie liczb ludziom jest według Ciebie nie fajne i dochodzę do wniosku, że jest w tym ziarno jeśli nie pełen worek prawdy. Jak już wspomniałeś gatunek ludzki nie jest w stanie obiektywnie podchodzić do spraw wszelakich.. I prawdopodobnie w różnym stopniu, ale podzielam to zdanie i uważam, że nie ma sposobu by się od tego uwolnić ze względu na jeszcze nie zgłębioną wiedzę o podświadomośći ludzkiego mózgu.

 

 Błądząc tym tropem śmiem twierdzić, że ta dyskusja zaprowadzi Nas duuuużo głebiej króliczej nory życia. Powiem też, że nie spodziewałem się tak pozytywnego odezwu i jestem pozytywnie zaskoczony. A i jeszcze jedno... To jedna z kilku teori nad którymi pracuję, jeśli ktoś chciałby podyskutować na inne tematy... Zapraszam!~ Ale uprzedzam, że większość moich spostrzeżeń dotyczy małych problemów, większości z moich wywodów nawet już nie pamiętam gdyż przemijały z wiatrem z braku zainterosowania... No more.~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten cały podział nauki (choć niezbędny) mi bardziej szkodzi niż pomaga, często gdy myślę nad jakąś teorią to dochodzę do wniosku, że w moich rozważaniach dzielenie wiedzy na biologię, chemię, matematykę itd. jest czymś niedorzecznym. Wszystko ma wspólne podstawy i się przeplata. Ciężej zrozumieć świat mając do dyspozycji tylko jedną dziedzinę.

 

Co do tematu, to tak skomplikowane liczby rzeczywiście ciężko ogarnąć. Próby ich obliczenia nie miałyby sensu, natomiast próby odkrycia ogólnych zasad, które tym rządzą nie przekraczają naszych możliwości. Kolory? Raczej nie , zresztą one też sprowadzają się do liczb ( jak wszystko w materialnym świecie). Poziomem dyskusji jestem mile zaskoczony, fajnie że kogoś po za mną takie rzeczy interesują.

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Widzę, że hype powoli spada nie tylko u mnie, nie nalegam oczywiście na dalsze przemyślenia, ale cieszę się, że tak ciepło przyjęliście moją teorię i mam nadzieję, że Nasze drogi będą się jeszcze nie raz krzyżować, nie koniecznie na rozdrożu dedukcji skomplikowanych zagadek ludzkości. :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, nie każdy ma czas żeby ciągle siedzieć fa forum dla miłośników kolorowych taboretów. :rdblink:

Jak dla mnie kolory są izomorficzne z przestrzenią IR^3 (przestrzeń trójwymiarowa nad liczbami rzeczywistymi). W takim sensie, że nie ma w matematyce zbyt dużej różnicy między tymi przestrzeniami, bo każdy kolor da się ładnie zapisać w RGB na rzeczywistych.

Sądzę że najlepszym rozwiązaniem byłyby funkcje po czasie. Funkcje wektorowe. Chociaż byłby to byt raczej całkowicie teoretyczny, i poza filozoficznym gdybaniem, nie miałby absolutnie żadnego użycia.

 

Moje kolejne spostrzeżenie (dość oczywiste; nie wiem czemu dopiero teraz na to wpadłem): już opisujemy ludzi liczbami. Czasem są to nawet wartości addytywne (sumują się). Mówię np. o masie ciała. Wśród tych nieaddytywnych to mamy oceny lub np. IQ.

 

Arceus: Wstawać! Jasne, że wstawać! Na leżąco słabo się udowadnia twierdzonka. Do tego najlepiej się chodzi w kółko po pokoju.

 

 

 


Ten cały podział nauki (choć niezbędny) mi bardziej szkodzi niż pomaga, często gdy myślę nad jakąś teorią to dochodzę do wniosku, że w moich rozważaniach dzielenie wiedzy na biologię, chemię, matematykę itd. jest czymś niedorzecznym. Wszystko ma wspólne podstawy i się przeplata. Ciężej zrozumieć świat mając do dyspozycji tylko jedną dziedzinę.

Według mnie ten podział jest konieczny. I przede wszystkim naturalny. Ludzie nauki zazwyczaj kochają porządkować, dzielić na kategorie i podkategorie. Ten podział był koniecznością historyczną. Poza tym jakby nie patrzeć wewnątrz poszczególnych dziedzin nauki masz ogromne ilości naprawdę przeplatających się kierunków. Sama matematyka ma ich pełno. Fizyka zresztą też. A to, że ciężej zrozumieć świat znając tylko jedną dziedzinę to prawda, jednak podział na matematykę, fizykę i chemię itd. absolutnie nie przeszkadza w poznawaniu ich wszystkim (przynajmniej po trochu). Poza tym istniejemy w takich czasach, że żeby coś ogarniętego robić w nauce trzeba być naprawdę ukierunkowanym.

Edytowano przez Mordoklapow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój fandom taki piękny... *chlip* Kurczaczki moje kochane, zaraz rozpętamy wojnę w tym tempie.

Mordoklapow.. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym wiedzieć o czym Ty do mnie rozmawiasz, ale brak wiedzy w pewnych dziedzinach mi po prostu nie pozwala więc na razie pozostawię twoją wypowiedź innym. X3

Duszy człowieka mówisz... To już jest kwestia sporna o podłożu religijno-etycznym, a wydaje mi się, że bez osobnej sesji filozoficznej to nie przejdzie tak łatwo. Osobiście jestem skłonny posłuchać czegoś więcej... :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że człowieka nie da się opisać liczbami. Duszy człowieka się nie da.

Wyobraźmy sobie najzwyklejszego w świecie człowieka, który wpływ ma tylko na to jaką kanapkę będsie jadł dziś na śniadanie. Jeśli spróbujemy opisać charakter człowieka liczbami wyjdzie nam zero. A później ten człowiek się zmieni. I co? Całe wyliczenia pójdą w cukierni w las.

 

Właśnie dlatego użyć funkcji parametryzowanych czasem. Wręcz ich ideą jest zmienniczość względem czasu. Mówiąca o funkcjach parametryzowanych czasem mam na myśli taką funkcję f(t). Zmienną nie jest jakiś abstrakcyjny x tylko t. Wrzucając do funkcji pewien czas otrzymałbym stan w jakim człowiek się w tym czasie znajduje.

 

Mordoklapow.. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym wiedzieć o czym Ty do mnie rozmawiasz, ale brak wiedzy w pewnych dziedzinach mi po prostu nie pozwala więc na razie pozostawię twoją wypowiedź innym. X3

Pozwól, że ci wytłumaczę.(Jak ja kocham te słowa)

Wiesz co to R^3? To jest po prostu przestrzeń trójwymiarowa. Taka w jakiej żyjemy (olewając relatywistykę bo tam dochodzi czas). Trzy wymiary.Każdy wektor wskazuje na jeden punkt (wektory zawsze mają początek w punkcie (0,0,0) ). Każdy punkt ma trzy współrzędne. Powiedzmy sobie, że, pierwsza współrzędna opisuje natężenie czerwonego, druga zielonego, trzecia niebieskiego. W ten sposób każdy punkt może mieć własny kolor w systemie RGB który zakładam że kojarzysz (jak nie, to polecam zobaczyć na wikipedii). I tak oto klasyfikacja ludzi według kolorów jest tożsama z klasyfikacją wedle wektorów w przestrzeni trójwymiarowej.

PS. taki protip: matematyka nie jest trudna jeżeli uczysz się jej dokładnie krok po kroku, starannie rozumiejąc każdy z nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że człowieka nie da się opisać liczbami. Duszy człowieka się nie da.

Wyobraźmy sobie najzwyklejszego w świecie człowieka, który wpływ ma tylko na to jaką kanapkę będsie jadł dziś na śniadanie. Jeśli spróbujemy opisać charakter człowieka liczbami wyjdzie nam zero. A później ten człowiek się zmieni. I co? Całe wyliczenia pójdą w cukierni w las.

Mam nadzieję, że dobrze napisałam o co mi chodzi. Jutro jak nie będę tak zmęczona napizzę coś więcej.

 

Generalnie zgoda, od początku piszę, że chodzi mi o materialny świat (dusza materialna nie jest). Liczby opisujące człowieka zmieniają swoją wartość co ułamek sekundy, ze względu na procesy (działania), które w nim i dookoła niego zachodzą.

 

 

Według mnie ten podział jest konieczny. I przede wszystkim naturalny. Ludzie nauki zazwyczaj kochają porządkować, dzielić na kategorie i podkategorie. Ten podział był koniecznością historyczną. Poza tym jakby nie patrzeć wewnątrz poszczególnych dziedzin nauki masz ogromne ilości naprawdę przeplatających się kierunków. Sama matematyka ma ich pełno. Fizyka zresztą też. A to, że ciężej zrozumieć świat znając tylko jedną dziedzinę to prawda, jednak podział na matematykę, fizykę i chemię itd. absolutnie nie przeszkadza w poznawaniu ich wszystkim (przynajmniej po trochu). Poza tym istniejemy w takich czasach, że żeby coś ogarniętego robić w nauce trzeba być naprawdę ukierunkowanym.

 

Oczywiście, że podział jest konieczny, chodzi mi głównie o system nauczania w Polsce. Przedmioty mogłyby się bardziej przeplatać ze sobą. Wiedze z jakiejś dziedziny najlepiej powiązać z wiedzą z innych, tak wyrabia się duże pojęcie o świecie i wydaje mi się, że łatwiej coś zapamiętać. Rozumiem też, że łatwiej coś osiągnąć będąc wyspecjalizowanym w jakiejś dziedzinie. W moim przypadku, chcę po prostu lepiej zrozumieć świat.

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisanie ludzi liczbami ich zachowań itp. ... piękne :D. Cały nasz świat nawet najbardziej chaotyczne zjawiska opisuje matematyka. Na pewno istnieje jakiś system opisywania ludzi przez liczby, algorytmy, wzory itp. 

 

Twoja teoria jest interesująca, ale do mnie jakoś nie przemawia, wydaje mi się, że jest w niej zbyt dużo losowości, ale to tylko moje zdanie.

 

Tak dodam, że w psychologii istnieją metody służące do opisywania osobowości, np. model MBTI, albo eneagram.

Edytowano przez Marshewa
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Twoja teoria jest interesująca, ale do mnie jakoś nie przemawia, wydaje mi się, że jest w niej zbyt dużo losowości, ale to tylko moje zdanie.

Absolutnie się z tobą zgadzam. Zresztą pozwól, że zacytuję siebię:


Chociaż byłby to byt raczej całkowicie teoretyczny, i poza filozoficznym gdybaniem, nie miałby absolutnie żadnego użycia.

 


Oczywiście że podział jest konieczny, chodzi mi głównie o system nauczania w Polsce. Przedmioty mogłyby się bardziej przeplatać ze sobą. Wiedze z jakiejś dziedziny najlepiej powiązać z wiedzą z innych , tak wyrabia się duże pojęcie o świecie i wydaje mi się , że łatwiej coś zapamiętać. Rozumiem też, że łatwiej coś osiągnąć będąc wyspecjalizowanym w jakiejś dziedzinie. W moim przypadku, chcę po prostu lepiej zrozumieć świat.

Tylko, że wtedy byłby problem, że niektórzy nauczyciele Poruszają się z materiałem szybciej niż inni. Powstawałyby różnice które często prowadziłyby do błędnego zrozumienia materiału. Chyba, że chciałbyś, żeby wszystkiego uczył jeden nauczyciel, co jednak nie jest możliwe z tego powodu, że np. w liceum żeby uczyć fizyki trzeba się specjalizować. Ciężko znaleźć nauczyciela który mógłby uczyć i fizyki i chemii i matematyki.( btw. trochę offtop)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tylko, że wtedy byłby problem, że niektórzy nauczyciele Poruszają się z materiałem szybciej niż inni. Powstawałyby różnice które często prowadziłyby do błędnego zrozumienia materiału. Chyba, że chciałbyś, żeby wszystkiego uczył jeden nauczyciel, co jednak nie jest możliwe z tego powodu, że np. w liceum żeby uczyć fizyki trzeba się specjalizować. Ciężko znaleźć nauczyciela który mógłby uczyć i fizyki i chemii i matematyki.( btw. trochę offtop)

 

Mądre spostrzeżenie, dlatego uważam, że poza szkołą warto uzupełniać swoją wiedzę. Rodzice mogliby też więcej uczyć swoje dzieci, mi luźna rozmowa z ojcem daje często więcej, niż cały dzień w szkole. Miałem już sytuacje, w której jeden nauczyciel uczył nas paru przedmiotów. Dokładnie informatyki i fizyki, wyszło dosyć fajnie, w sumie chyba lepiej niż w przypadku dwóch nauczycieli.

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam was, że się na razie nie będę udzielać, ale dam o sobie znać kiedy to wszystko dokładnie przemyśle.

Poza tym kurczaczki kochane, muszę was upomnieć właśnie za odchylenie od tematu przewodniego. Nic poważnego się oczywiście nie stało, ale jako założyciel tematu muszę dbać o szczegóły... Taki tam bełkot moderator tematu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...