Skocz do zawartości

Waking Up As Rarity [PL][NZ][Romans][Komedia][Alternate Universe][Human]


Cirth

Recommended Posts

Waking Up As Rarity [PL] [NZ] [Romans]

[Komedia] [Alternate Universe] [Human]

 

rvyoib.jpg

 

 

Autor: TonydBrony

 

Tłumaczenie: Nikicior/Lepus/Qo (jedna i ta sama osoba)

Opis:
Hej, Czytelniku. Tak, mówię do Ciebie. Cześć. Mam na imię Tony. Moje życie właśnie zostało wywrócone do góry nogami, choć myślałem, że dziś będzie miły, zwykły, piątkowy poranek. Byłem w błędzie. W wielkim błędzie. Tego ranka obudziłem się z białymi, pokrytymi sierścią kopytkami kucyka. Kopytkami Rarity, ściśle mówiąc. W zupełnie nowym ciele, nie mając zielonego pojęcia, jak je kontrolować, muszę odkryć, co stało się z moim starym ciałem – oraz, czy coś podobnego spotkało kogoś jeszcze. Co poszło nie tak w moim niegdyś szczęśliwym, ludzkim świecie – tylko czas pokaże.

Ostrzegam przed pojawiającym się niekiedy wulgarnym językiem.

 

 

1 – Zwariowany piątek

2 – Na słodko i ostro

3 – Stare nawyki

4 – Niezwykła życzliwość

5 – Daj z siebie wszystko!

6 – Zakupy to magia

7 – Ciężki deszcz

8 – MMM

9 – Gry i zabawy

10 – Walka lub ucieczka

11 – Trwając w nadziei

 

 

Informacje ode mnie:
Podjąłem się próby (nieudolnej zapewne) tłumaczenia tego fika, za co miałem się zabrać już jakiś czas temu. W oryginale historia nie jest ukończona. Dałem identyczne tagi co autor, plus oczywiście [PL] i [NZ].
Z racji, że ma to być komedia, postaram się tłumaczyć luźno i nie przebierać w kolokwializmach. Nikomu to chyba przeszkadzać nie powinno. Poza tym pozwalam sobie tłumaczyć notki od autora, gdyż czemu nie.
Zarówno ja, jak i autor jesteśmy otwarci na wszelkie opinie.
Link do fimfiction.net: klik.

Opowiadanie powstaje w ramach projektu PonyEarthVerse.

Jestem świadom, że moje pierwsze tłumaczenie pewnie będzie kuleć i mieć mnóstwo dziur. Głównie dlatego zabrałem się za coś niezbyt popularnego. Z góry mówię, że nie mam pojęcia, co ile będą ukazywać się nowe rozdziały (choć są tak niesamowicie króciutkie...). Chyba tyle ode mnie.

Powodzenia.


Dziękuję za 1000 wyświetleń!

Edytowano przez Qo
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co mam powiedzieć... Mam wrażenie, że panuje w tym tekście, nie lada chaos narracyjny, ale biorąc pod uwagę że to tłumaczenie, może faktycznie ma tak być i jest co zupełnie celowy zabieg. Jakby to było zapisane tylko i wyłącznie po polsku wszystko bym poprzestawiał i zrobił inaczej, ale tak to nie wiem co trzeba byłoby zrobić, o ile faktycznie coś trza. Niech może lepiej wypowie się jakiś rozgarnięty tłumacz zamiast mnie na ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to określił autor na końcu - fik nie jest idealny. Właściwie to do ideału daleko mu jak stąd do Canterlot. 

 

W tekście - dosyć krótkim, notabene - panuje chaos nieopisany. akcja zapieprza jak radziecki T-34 pod Prochorovką, bohater momentalnie przystosowuje się do swojej dziwnej sytuacji. Przemyślenia są, ale zbyt krótkie i płytkie, jak na mój gust. Nie wiem, czy samo zamieszanie wśród akapitów to kwestia tłumaczenia, czy oryginał jest taki sam w sobie, ale pasowałoby naprawdę solidnie na tym przysiąść. Co do samej fabuły - mam wrażenie, że gdzieś już widziałem coś podobnego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, da się ten chaos zauważyć. Autor przeskakuje z wątku na wątek nie zagłębiając się w żaden zbyt głęboko. Może to po prostu próba zwięzłego przedstawienia historii w jak najkrótszej ilości tekstu? Jeśli tak, to pojechał po bandzie.

 

Z drugiej strony w oryginale (przynajmniej wg mnie) nie rzucał się on aż tak bardzo w oczy. Może kwestia mojego lamerskiego tłumaczenia.

Poza tym miejmy nadzieję, że tak ja, jak i autor rozkręcimy się w dalszych rozdziałach, i będzie tylko lepiej.

Edytowano przez Lepus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, w porządku. Dzięki za rozwianie wątpliwości, czy ktoś to czyta. Chociaż mnie fik (a przynajmniej główna linia fabularna) zaciekawił, to rozumiem, że ma swoje mankamenty (duże, nie da się ukryć).

Więc ujmę to tak - po prostu jeśli ktoś zechce, bym fika dalej tłumaczył to niechaj napisze tutaj lub na PW, to z chęcią się za to zabiorę. Historia (wg mnie) może fajnie się rozwinąć i jak ktoś nie chciałby się męczyć z angielską wersją to służę pomocą.

Póki co panzer halt i dzięki za opinię.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałem osobiście zmierzyć się z tym tekstem, od czasu do czasu porównując go z oryginałem. Kilka opinii i fragmentów na chybił trafił pomogły mi tylko ogólnie wyrobić sobie nastawienie... To było raczej neutralne, nie spodziewałem się ani arcydzieła, ani czegoś wyjątkowo słabego. Co dostałem?

 

Sam nie wiem.

 

Po kolei:

 

Graj muzyko!

 

 

Zacznę od tłumaczenia, co ogólnie sądzę na temat Twojej pracy. Widać, że jesteś młody i niedoświadczony, test epatuje brakiem wprawy w przekładaniu. Nie jest jednak tragicznie, sam oryginał w końcu nie powala stylem, a Twoje tłumaczenie da się czytać. Błędy nie rzuciły mi się w oczy, formatowanie jest trochę dziwne (choć zgodne z oryginałem), jedyne, co zaznaczyłem już na początku, to sugestia zamiany dywiz na półpauzy. Reszta to kwestia niezbyt płynnego przechodzenia znaczeń. Niektóre wyrażenia, które brzmią normalnie i całkowicie naturalnie w języku hamburgerożerców, po polsku zdają się... koślawe. Nie jestem jednak autorytetem w tej dziedzinie, by punktować konkrety. Co radzę? Czytać tłumaczenia i porównywać z oryginałem. No i ćwiczyć, ale to akurat robisz. Sądzę, że to przede wszystkim kwestia wprawy i przyzwyczajenia, potem przekład wejdzie Ci w nawyk.

 

Standardowe przeprosiny dla większości tłumaczy – nie znam się zbytnio na tej działce, więc tylko szczątkowo komentuję Waszą ciężką i nieraz niewdzięczną pracę. Zamiast tego wolę skupić się na samym tekście, o którym mogę powiedzieć znacznie więcej. A "Waking Up..." jest po prostu interesujące, jako dzieło, więc chętnie sobie trochę pogadam na jego temat. Przez "jako dzieło" rozumiem, że sam fakt istnienia i wykonania tego opowiadania ciekawi mnie bardziej niż jego treść.

 

Do rzeczy:

 

Styl, jak już wspomniałem, nie powala. Nie jest jakiś bardzo zły, ani bardzo "głupi", ale daleko mu do ideału. To kwestia wykonania opowiadania, nie tłumaczenia, choć po polsku pewne rzeczy naturalnie brzmią jeszcze gorzej, niestety. Chaotyczność, której nie lubię, trochę się tu wdarła, ale nie w jakimś naprawdę przeszkadzającym stopniu. Pod tym względem styl zdaje egzamin. (W przeciwieństwie do treści, ale o tym niżej) Jak scharakteryzowałbym tę narrację, najkrócej jak mogę? "Typowy brony, jakich wielu". Ani więcej, ani mniej. Sam autor na każdym kroku podkreśla, że jest początkującym. W sumie, to chyba lepiej, bo przynajmniej mamy dowody, że zdaje sobie z tego sprawę. Niestety, widać po nim brak umiejętności, prawdę powiedziawszy ciekaw jestem, czy dalej mu się wyrabiają.

 

Tekst ma jeden, kardynalny, paskudnie bolący problem. Skróty, wszechobecne skróty. Cholera, właśnie ktoś stał się kucykiem! Mało tego, klaczą! Mało tego, bohaterką z bajki dla dzieci! Na Miłość Boską, to jest powód, by wszystko wywróciło się do góry nogami, całe życie jakie znał skończyło się, musi budować swoją tożsamość od nowa, pewnie przeżyje kryzys, czy przyjaciele się od niego odwrócą?

Zobaczymy to w opowiadaniu? Ja nie zobaczyłem. Zamiast tego bohater idzie szukać jedzenia! Tak, ma ochotę na jabłko, a potem je pizze! Rozumiem, że jest głodny, to normalne, ale w takiej szczególnej sytuacji raczej nie myśli się o żarciu. Gdybym ja obudził się teraz jako na przykład Celestia, myślałbym o tysiącu rzeczy na raz, o jedzeniu dopiero na końcu.

Dobra, może to tylko wypadek przy pracy, zaakcentowanie czegoś, specyfika... Gdzie tam! Potem po prostu siada do komputera i gra w Minecrafta z kolegą! Poważnie! A takich sytuacji jest więcej...

 

Co w tym złego? Skoro autor nie potrafi pokazać, że sytuacja jest poważna, nam, czytelnikom, trudno będzie ją za taką uznać. Miałoby to nawet jakiś sens, mogłoby być całkiem przyjemnym wstępem do wesołej komedyjki, porcją lekkostrawnego absurdu. No i elementy tego są... ale to elementy. Okruchy dziwactw w czymś, co pozoruje względną normalność. W ten sposób dostajemy chimerę, która ani nie jest opowiadaniem o życiu, ani randomową komedią. Jest... czymś. A jak coś jest wszystkim po trocho, często nie jest niczym. To smutne, moim zdaniem to największy grzech tego opowiadania.

 

Bohater jest taki jak styl fanfika – typowy, przeciętny brony. Ktoś powinien, kurcze, zrobić magisterkę z tematu "Archetyp brony'ego w literaturze fandomowej", byłoby co czytać. Bohater gada z własną głową(!), mieszają mu się w głowie charaktery jego własny i Rarity (to akurat świetny pomysł, choć boję się, że ponad możliwości warsztatowe autora), żyje sobie gdzieś w stanach z rodziną. Nie jest jakiś bardzo zły lub denerwujący, aczkolwiek wciąż ciężko mi się z nim utożsamić. Nie jest to chyba wina samej kreacji, a raczej skrótów, o których pisałem wyżej.

 

Kolejnym problemem tekstu jest sporadyczny bezsens i chaos. Nie na etapie stylu, lecz właśnie treści. Do teraz nie wiem, czemu Tony (i Rarity w jednej osobie, jak tu go nazywać?) nie mógł pojechać z ojczymem do Nowego Jorku. Nie mam pojęcia, czemu postanowił biec na drugi koniec Stanów. Prawdopodobnie autor zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego i w jakim celu to robi... Ja jednak nie mam pojęcia i obawiam się, że nigdy nie będzie mi dane się dowiedzieć.

 

Doleję jeszcze trupiego jadu, kwasu lub po prostu gorzkich łez nad losem tego fika, do beczki-opinii. Cały pomysł jest interesujący. Kilku ludzi zmienia się w kucyki. Co z tego wyniknie? Co stanie się ze światem? Jak znajdą się w nowym życiu? A że, o czym wiele razy już pisałem, opowiadania ludzie-kucyki mają w sobie jakiś wewnętrzny magnes, aż się prosi, by poczytać na ten temat więcej. Tylko, przy obecnym poziomie wykonania, projekt został praktycznie zabity. Nie wiem jak poszło innym autorom, ale tu... jest po prostu słabo.

 

Uważam jednak, że autor się stara i doceniam to. Opowiadanie o człowieku, który nagle stał się Rarity może być fajne... i, choć chyba w głębi duszy się tego wstydzę, ciekawią mnie jego dalsze losy. Nie przekreślam tego opowiadania, bo... choć daleko mu do bycia naprawdę dobrym, nie jest szczególnie kłującą po oczach abominacją. Ponadto, skoro to początkujący twórca, może warto dać mu kredyt zaufania. Jak znajdę chwilę w przyszłości, wrócę tu i zobaczę, co się z tego urodzi. Nie przekonało mnie niestety na tyle, bym miał czytać oryginał. Tym bardziej dziękuję tłumaczowi, że poświęca swój cenny czas na przekład.

 

W skrócie – brak doświadczenia, boleśnie niszczące jakość skróty i brak logiki w niektórych fragmentach. Jak dla mnie jednak da się to uratować i ja gotów jestem "Waking Up..." czytać dalej. Jednak coś w sobie ma, choć sam nie wiem co.

 

Pozdrawiam tłumacza i autora, choć on pewnie moich pozdrowień nie widzi!

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...
  • 2 weeks later...

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...