Skocz do zawartości

O Bogu tak po prostu


WhiteHood

Recommended Posts

@Sttark Nie no, gdzie tam.

 

4 godziny temu Sttark napisał:

Upartej wiary w to, że moja wizja boga jest najwłaściwsza i ignorowanie wszystkich innych. Np. konflikt kreacjonistów z ewolucjonistami. Albo protestantów z katolikami itd. Każdy wierzy, że to jego wizja jest najlepsza, ignorując przy okazji inne. 

 

To z pewnością moje urojenia, wynikające z nadmiaru radykalizmu w religii.

 

A tak na poważnie, czy tylko ja w tej wypowiedzi widzę krytykę jasno określonych przekonań religijnych?

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

A tak na poważnie, czy tylko ja w tej wypowiedzi widzę krytykę jasno określonych przekonań religijnych?

 

@Phoenix13 Kto wie? Możliwe, że zwariowałeś :crazytwi3:  Ale nawet jeżeli nie tylko ty to nadal żaden dowód nie będzie. Argumentum ad numerum. 

 

A tak na poważnie, te przepychanki nic nie dają. Ode mnie to tyle jeżeli chodzi o ten temat. 

 

Edytowano przez Sttark
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godziny temu Mordoklapow napisał:

 

Wybaczcie za delikatne odkopanie posta, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.

 

Naprawdę? Zadaj sobie pytanie, czym jest nauka. Otóż powiem ci, czym nauka nie jest. Nauka nie jest obalaniem tez niemożliwych do obalenia, a taką właśnie tezą jest istnienie Boga. Więc, wybacz, ale ateizm jest postawą nienaukową. Tak samo jak wiara w Boga.

 

Nauka nie jest nieograniczona, powinieneś to wiedzieć. Jeżeli uważasz, że np. fizyka jest taka super fajna, to się trochę jej poucz. Wtedy, dowiesz się, że są rzeczy których nigdy nie ogarniemy umysłem. Np. co było powodem powstania wszechświata, albo co znajduje się wewnątrz czarnej dziury (czyt. za horyzontem zdarzeń). Istnieje jeszcze bardzo wiele niewyjaśnionych aspektów, a co gorsza, zamiast ich ubywać - przybywa.

 

Poza tym, wiesz ile istnieje twierdzeń o nierozwiązywalności równań różniczkowych? Nie umiemy nawet ściśle rozwiązać równań Einsteina dla dwóch ciał! A są to tylko równania Riccatiego (z tego co mi wiadomo). Nawet nie umiemy powiedzieć czy naładowana cząstka poruszając się swobodnie w metryce Schwarzschilda promieniuje! To jest niby taki trywialny problem! A tu lipa, każdy fizyk uważa co innego.

Otóż nigdy nie rozwiążemy nawet połowy części problemów wszechświata. Natura lepiej od nas rozwiązuje równania różniczkowe. I na pewno nigdy nie obalimy istnienia Boga, jest to niemożliwe - nie możemy wykluczyć że Bóg jest nieograniczony przez logikę.

 

Więc wybacz, nauka nie jest wcale taka potężna, a intelekt ludzki taki niesamowity. "Magia" jak to pięknie nazwałeś, istnieć będzie zawsze i zawsze jej odpowiednim wytłumaczeniem będzie transcendencja. Niemożliwym do obalenia, tak samo jak do udowodnienia.

 

PS. Wiedziałeś, że jest możliwe istnienie prawdziwego twierdzenia z zakresu teorii liczb, lecz niemożliwego do udowodnienia? Jest to udowodnione.

Doprawdy, nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać. Wobec czego krótko:

 

Po pierwsze. Przeczytaj mojego posta jeszcze raz, a najlepiej ze trzy razy, powoli i spokojnie, a może jego sens do Ciebie dotrze, ponieważ widzę, że po raz kolejny mnie nie rozumiesz. Zakładam, że jest to wynikiem podejścia typu: "co autor chciał przez to powiedzieć", jakiego to podejścia uczono w szkole, Ty zaś wyraźne uważasz, że lepiej od wspomnianego autora wiesz, co miał na myśli (a zdawałoby się, że moja wypowiedź jest prosta i zrozumiała). Byłbym wdzięczny za nie dokładanie urojonych znaczeń do moich wypowiedzi. To się chyba nazywa nadinterpretacja.

 

Po drugie. Łaskawie nie przytaczaj mi tu moich własnych słów i poglądów, które już nieraz na łamach tego forum wypowiadałem i przybliżałem.

 

Po trzecie. Dobra rada z uczeniem się. Szkoda, że wyraźnie sam się do niej nie stosujesz, a jeśli, to znaczy, że na podstawie posiadanej wiedzy nie potrafisz sformułować żadnych wniosków. Albo może posiadasz wiedzę jedynie z pewnej dziedziny, całkowicie ignorując inne, a to nie daje pełnego obrazu, do formułowania tychże (wniosków).

 

Po czwarte:... Nie. W zasadzie, to nie ma to sensu i tak.

 

Dopóki nie nauczysz się czytać ze zrozumieniem (z naciskiem na rozumienie), a Twoje wypowiedzi nie zaczną mieć sensu w stosunku do tekstu, do którego się odnosisz, nie mamy o czym rozmawiać.

 

Życzę miłego dnia.

 

Po co się było w ogóle odzywać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przykładzie świąt Bożego Narodzenie ( mój ulubiony przykład ) opiszę, jakie jest moje stanowisko do tradycji.

 

Weźmy taką choinkę, co to niektórzy uważają, że obowiązkiem katolika jest przytaszczenie jej do domu i ozdobienie świecidełkami ( które ponoć "robią świąteczny klimat" ( wraz ze śniegiem oczywiście, święta bez śniegu to "nie to samo" )). Teraz weź ludziom wytłumacz, że choinka jest zła. Nie zrobisz tego, ponieważ sama w sobie taka nie jest, tylko efekt jaki ona i inne zwyczaje świąteczne wywołują. Ludzie bardziej skupiają się na porządkach, ozdobach, prezentach, opłatku, jedzeniu itd., niż na Jezusie. Osobiście uważam, że jeśli jakaś tradycja ( np. dzielenie się opłatkiem, mimo że tego nie lubię ) nie kłuci się z etyką chrześcijańską, nie zaćmiewa Boga, za to skupia pozytywne emocje i łączy ludzi ze sobą, to nie ma powodu, żeby ją uważać za złą. Bo niby czemu?

 

Wszystko zależy od tego, kto, jak i dlaczego. Choinka nie jest zła. Złe jest zapomnienie o najważniejszym, czyli o Bogu. Złe jest kojarzenie choinki jako obowiązku chrześcijanina, dobrego uczynku, który nabije nam punktów w niebie. Jeśli już świętujesz Boże narodzenie, to je świętuj, a karp to tylko miły dodatek. Jeśli jednak chodzi głównie o karpia, to nie ma sensu udawać, że ma to jakiś związek z Bogiem. Lepiej na wstępie się przyznać, że robimy najzwyklejszą ucztę i popijawę w rodzinnym towarzystwie.

 

Inna sprawa to chrzest niemowląt, który zawsze będę krytykował. Czemu? Ponieważ ten zwyczaj to nabijanie się z Boga, manipulacja ludźmi, oraz odbieranie wartości wierze, rozumowi i przekonaniom. Potem większa część narodu jest ochrzczona. Narodu, w którym większość to ateiści lub pozornie wierzący chrześcijanie i niemal wszędzie widać grzech, a od ochrzczonych można dostać w zęby za chodzenie po parku w nocy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póty ludzie wiedzą, że święta tak naprawdę dotyczą narodzin Jezusa, to nie widzę sensu takiej spiny tego pana na filmie. Ale pójdźmy w drugą stronę. Czy gdybyśmy wyrzekli się/odrzucili dotychczasowe tradycje, to święta byłyby lepsze/ miały ten sam, niepowtarzalny klimat?

 

Święta to nie tylko czas, w którym mamy tylko myśleć o Jezusie, ale jest to czas zjednoczenia oraz zapomnienia wszelkich smutków. Święta nie mają polegać WYŁĄCZNIE na skupieniu się na Jezusie, ale także po to aby innym ludziom pomóc w duchowej drodze. Jezus chce abyśmy za nim podążali i korzystali z jego nauk. "Miłuj swojego bliźniego jak siebie samego", "Czcij ojca swego i matkę swoją". Mam też pamiętać o innych, o mojej rodzinie, bo Jezus tego sobie życzy. Mamy iść za Jezusem, ale nie należy też zapominać o naszym otoczeniu. Pan na filmie raczej to widzi tak: "Jezus, tylko Jezus i nic po za tym". Ludzie też są ważni. Zapominając o innych to tak jakbyśmy porzucali zbłąkaną duszę, która potrzebuje otuchy oraz pomocy, nie tylko od Boga, bo może go nie zrozumieć, ale od drugiego człowieka, który tak jak Jezus, Bóg-człowiek wskażę mu odpowiednią drogę. 

 

Tradycje to tylko dodatek do świąt, który jest pewną metodą jednoczenia bliskich i przyjaciół, i tak długo, aż nie zasłaniają Boga/Zbawiciela, to nie widzę sensu ich usuwania. Gorzej jak są osoby, które kompletnie nie wiedzą skąd są święta i jakie jest ich źródło. Takich to już trzeba douczyć i trudno nazwać chrześcijanami. Żeby nawet nie wiedzieć historii.....  

 

Ogólnie pan w filmiku nie lubi reguł, które ustalił oficjalnie kościół. Tylko, że jest to mieszanie różnych odłamów chrześcijaństwa. My to robimy tak, inni to robią w inny sposób. Stąd są odłamy. Jak nie chcesz chrzcić niemowlęcia to zostań przykładowo świadkiem Jehowy lub wolnym chrześcijaninem. Albo stwórz jeszcze inny odłam :NjdaT:, bo mi się wydaje, że taki chcą stworzyć.

 

Co do chrztu niemowląt - niby racja, że nie powinniśmy bez ich zdania (nawet go nie mają) decydować o religii. Jednak, czy nie warto pokazać dziecku, że katolicyzm to jest religia pokoju i pojednania? Wolę już tak zrobić, niż później usłyszeć, że mój syn/córka woli islam i może jeszcze ten zradykalizowany. Jak już chrzcić to rodzice mają już obowiązek, aby dziecku wyjaśnić co i jak w tej religii. Bez ich pomocy dziecko w późniejszym wieku po prostu tej wiary nie czuje, i zaczyna myśleć nad inną religią.      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Święta to nie tylko czas, w którym mamy tylko myśleć o Jezusie, ale jest to czas zjednoczenia oraz zapomnienia wszelkich smutków. Święta nie mają polegać WYŁĄCZNIE na skupieniu się na Jezusie, ale także po to aby innym ludziom pomóc w duchowej drodze.

Czy taki dzień nie jest codziennie?

 

Bardzo się ciesze, że nie do końca zgadzacie się z człowiekiem na filmie. Ja też nie do końca się z nim zgadzam co do niektórych aspektów. Cieszy mnie, że macie własne zdanie. W Biblii jest pewien fragment "by nie kłócić się o święta" Problem, że nie pamiętam gdzie on jest i nie mogę go skonsultować z całością poprzedzającą i wyprzedzającą.

 

 

Cytuj

Pan na filmie raczej to widzi tak: "Jezus, tylko Jezus i nic po za tym". Ludzie też są ważni.

Czasami trzeba zostawić rodzinę i przyjaciół.

 

 

Cytuj

Co do chrztu niemowląt - niby racja, że nie powinniśmy bez ich zdania (nawet go nie mają) decydować o religii. Jednak, czy nie warto pokazać dziecku, że katolicyzm to jest religia pokoju i pojednania? Wolę już tak zrobić, niż później usłyszeć, że mój syn/córka woli islam i może jeszcze ten zradykalizowany. Jak już chrzcić to rodzice mają już obowiązek, aby dziecku wyjaśnić co i jak w tej religii. Bez ich pomocy dziecko w późniejszym wieku po prostu tej wiary nie czuje, i zaczyna myśleć nad inną religią.  

Tu się z tobą kompletnie nie zgodzę. Nie ma potrzeby chrzcić by nauczać. Najpierw musi być nauka potem wiara i dopiero chrzest. 

Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony     W tej kolejności. Najpierw musi być wiara.

 

Cytuj

Święta nie mają polegać WYŁĄCZNIE na skupieniu się na Jezusie

Chrześcijanie są by służyć, ale cała nasza uwaga ma być skierowana na Jezusa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii chrztu jestem dość rozerwany. Chrzcimy niemowlęta, ponieważ chcemy aby nie miały grzechu pierworodnego. Wynika to też z tego, że rodzice, którzy urodzili dziecko są chrześcijanami, więc z założenia kościół postanowił, że rodzice powinni wychowywać swojego syna/córkę w duchu chrześcijaństwa. Taka niby dziedziczność. 

 

Z drugiej strony można to uznać za manipulacje, bo robimy rzecz, która może się w przyszłości dziecku nie spodobać. Decyzja z góry ustalona. W sumie mogłoby się obyć bez chrztu i dać dziecku czas. Tyle dopiero w wieku 10 lat dziecko ma jako taki pogląd o religiach, a decyzja taka poważna byłaby dopiero pod koniec 18 czy nawet później.

 

Ciężka sprawa. Próbuje ją jakoś wyobrazić, ale ja osobiście tego nie widzę. Sens problemu rozumień, ale trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

W kwestii chrztu jestem dość rozerwany. Chrzcimy niemowlęta, ponieważ chcemy aby nie miały grzechu pierworodnego. Wynika to też z tego, że rodzice, którzy urodzili dziecko są chrześcijanami, więc z założenia kościół postanowił, że rodzice powinni wychowywać swojego syna/córkę w duchu chrześcijaństwa. Taka niby dziedziczność. 

Dobra w skrócie.

Zbawienie jesteśmy z łaski, a nie dlatego, że tak chcemy.

Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony     W tej kolejności. Najpierw musi być wiara

Chrzest niemowląt nie zmazuje grzechu, bo to tylko pokropienie wodą. Chrzest jest widzialnym znakiem tego iż uwierzyliśmy.

Co jeszcze...wiele rzeczy, ale to starczy. Czyżbym w ogóle nie robił nic o chrzcie? Trzeba to zmienić i napisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony " 

A wiesz, że zdanie takie jest w logice przemienne? Fraza "i"  jest odpowiednikiem iloczynu i jest pozwala na rozdzielność. 

W każdym języku to tak działa. Musiałoby by być "jeśli uwierzy to ochrzczony"  zostanie dla jednoznacznej kolejności. Może być też inny odpowiednik "jeśli_to". 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co logika mówi o tym zdaniu?

 

W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: «Oto woda - powiedział dworzanin - cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?» Można, jeżeli wierzysz z całego serca. Odparł mu: Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym"  I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, zeszli do wody. I ochrzcił go.

Dz 8, 36-38

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że werset Dz 8,37 mówiący o konieczności wiary do otrzymania chrztu jest notorycznie wyrzucany z tekstu katolickich przekładów Biblii ("Tysiąclatka") i najczęśniej umieszczany jedynie w komentarzach, toteż czytający nie zaglądający do nich, nie ma szansy się z nim zapoznać:

 

Dowody:

http://www.biblia.deon.pl/2010/rozdzial.php?id=385&werset=3#W3

http://www.nonpossumus.pl/ps/Dz/8.php

 

Zwijcie to jak chcecie, ja to nazywam manipulacją. Poza tym apologeci katoliccy najczęściej mówią przy tym, że jest to werset niepewny, nieodnajdywany we wszystkich manuskrytpach i jest to dopisek późniejszy. Nie raczą jednak wspomnieć, że na ten werset Dziejów Apostolskich zawierają:

 

pisma Ireneusza z Lyonu (II wiek)

pisma Cypriana z Kartaginy (II/III wiek)

pisma  Poncjusza z Kartaginy (II/III wiek)

Wulgata (III wiek) - najważniejszy starożytny przekład Biblii na język łaciński w historii, na którym opierał się Kościół Katolicki niemal do XVI wieku 

 

No cóż... Ale jest to werset rażąco sprzeczny z teologią katolicką więc nie dziwię się, że im się nie podoba :(

Edytowano przez Tostu
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwijcie to jak chcecie, ja to nazywam manipulacją. Poza tym apologeci katoliccy najczęściej mówią przy tym, że jest to werset niepewny, nieodnajdywany we wszystkich manuskrytpach i jest to dopisek późniejszy. Nie raczą jednak wspomnieć, że na ten werset Dziejów Apostolskich zawierają:

 

pisma Ireneusza z Lyonu (II wiek)

pisma Cypriana z Kartaginy (II/III wiek)

pisma  Poncjusza z Kartaginy (II/III wiek)

Wulgata (III wiek) - najważniejszy starożytny przekład Biblii na język łaciński w historii, na którym opierał się Kościół Katolicki niemal do XVI wieku 

 

No cóż... Ale jest to werset rażąco sprzeczny z teologią katolicką więc nie dziwię się, że im się nie podoba :( "

 

Po pierwsze złącz w jedno zdanie logiczne i zobacz ile to ma rozwiązań. (protip pomiędzy 1 a n) 

 

Po drugie. Ta dyskusja nie polega na wylewaniu frustracji na KK, bo zabrania obrażać osób zmarłych(wiem, że kochasz wrzucać te pseudośmieszne rzeczy o JPII, to tak doskonale po Chrześcijańsku) , ustala zasady które są trudne do realizacji i wymagają trochę wysiłku (sprawa małżeństwa między innymi), wymaga chodzenia do Kościoła(oj wej, Ci źli i zachłanni księża! Chcą tylko na tacę!). 

 

Być może za dużo Gazety Wyborczej się naczytałeś, ale to nie moja sprawa. 

 

Jedno jest pewne, robisz dosyć dużo zamieszania wokół KK i w sumie tylko takie posty u Ciebie widziałem w tym temacie. (i nie tylko) 

 

Przedyskutuj  sprawy wiary z kimś kto się na tym zna. (znajdź jakiegoś księdza/nieksiędza) po teologii i się go zapytaj o to. Oni nie gryzą.(tylko mają laser w oczach) 

 

Te pisma co podajesz to całkiem fajna rzecz, lecz wiedz jedno. Nie wiedziałeś jakie problemy z ich odczytaniem mogli mieć historycy, nie znałeś kulis tych badań. Wszystko podciągasz pod "tych złych Katoli" i snujesz jakieś dziwne teorie spiskowe. 

 

Jednakże! Z jednym się zgadzam. Gdyby chrzest był robiony z tak samym przygotowaniem co bierzmowanie to wpłynęło by to o wiele lepiej na stan Kościoła.  Czyli tu warto się nawet "kłócić" z księżmi a nawet próbować dyskutować z wyższym szczeblem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Przedyskutuj  sprawy wiary z kimś kto się na tym zna. (znajdź jakiegoś księdza/nieksiędza) po teologii i się go zapytaj o to. Oni nie gryzą.(tylko mają laser w oczach) 

To wszystko by działało, gdyby nie jeden mały szczegół. Bóg sam przekazuje wiedzę na swój temat. Jaki jest itd. Teologia zamyka Wielkiego Boga w pudełeczku, robiąc z niego malutkiego boga. Kiedyś ufałem teologii, teraz niezbyt. Bo nie da się znać na Bogu. Można znać go osobiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu KochamChemie napisał:

Ta dyskusja nie polega na wylewaniu frustracji na KK, bo zabrania obrażać osób zmarłych(wiem, że kochasz wrzucać te pseudośmieszne rzeczy o JPII, to tak doskonale po Chrześcijańsku) , ustala zasady które są trudne do realizacji i wymagają trochę wysiłku (sprawa małżeństwa między innymi), wymaga chodzenia do Kościoła(oj wej, Ci źli i zachłanni księża! Chcą tylko na tacę!). 

 

Być może za dużo Gazety Wyborczej się naczytałeś, ale to nie moja sprawa. 

 

Jedno jest pewne, robisz dosyć dużo zamieszania wokół KK i w sumie tylko takie posty u Ciebie widziałem w tym temacie. (i nie tylko) 

 

Przedyskutuj  sprawy wiary z kimś kto się na tym zna. (znajdź jakiegoś księdza/nieksiędza) po teologii i się go zapytaj o to. Oni nie gryzą.(tylko mają laser w oczach) 


Gazety Wyborczej nie czytam, bardzoś mnie teraz, Chemiku zresztą tą insynuacją uraził. A co do teologów, czytam Ojców Kościoła, moim bardzo bliskim znajomym (i pastorem) jest Rektor Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego, jestem w stałym kontakcie mailowym również z ich patrystą i apologetą, doktorem Kucharskim, do których się zwracam w sprawach problematycznych. Sam też mam w domu byłą katechetkę a także wielu znajomych katolików po teologii, więc daruj mi, ale znam ich teologię.

 

A dużo zamieszania wokół KRK jest spowodowane tym, że jego nauki są momentami dosyć szkodliwe. Chodzi mi głównie o dwie kwestie: rozbudowana dogmatyka i ich stosunek do nawrócenia.

 

KRK wymaga dosyć jasno, że aby do niego należeć, należy przyjąć wszystkie dogmaty ustalone na soborach i przez wystąpienia papieskie Ex Cathedra. To ludzkie nauki, ludzkie przemyślenia, które zostały ustanowione wieki po ustanowieniu kanonu Pisma. I stały się AKSJOMATAMI, z którymi dyskutować nie wolno, a każdy, kto się do nich nie zapisze, nie jest częścia KRK, a więc sam siebie skazuje na wieczne potępienie, bo "extra ecclesiam nulla salus". Nie mówię, że wszystkie one są sprzeczne z Biblią (Trójca Święta - jest zgodna), ale niektóre te dogmaty są CO NAJMNIEJ niepewne. Mimo wszystko żeby być w kościele musze wierzyć we WSZYSTKIE, ot choćby że Maria była bez grzechu (mimo tego, że Biblia mówi, że NIKT nie był bez grzechu poza Jezusem), że była ZAWSZE DZIEWICĄ (mimo że Biblia mówi, że miała dlaszych synów, a Jezus miał braci), więc ogólnie zostałem z tego kościoła dogmatycznie wyproszony. Dalej na tych dogmatach buduje się kolejne teologie (no bo skoro była bez grzechu to nie umarła - a więc musiała wniebowstąpić, etc. etc.), przez co koniec końców mamy Kościół o wierze bardzo niebiblijnej. Nie ma jednak możliwości jakiejkolwiek jego reformy... bo dogmaty są wieczne i nie mogą być zmienione. Nie wiem czy w pełni rozumiesz konsekwencje dogmatu o nieomylności Papieża. Słowa wypowiedziane Ex Cathedra są RÓWNE BIBLII. To dla katolików NIEOMYLNE słowo wypowiedziane pod natchnieniem Ducha Świętego, które konsekwentnie należałoby wpisać do Biblii jako kolejną księgę prorocką. Potem już zdolni apologeci posługujący się zawiłą logiką wytłumaczą wszystko, pozmieniają definicję, rozszerzą znaczenia słów w Biblii (jest jeden POŚREDNIK między Bogiem a ludźmi, Chrystus, ale "my nie mamy nowych POŚREDNIKÓW między Bogiem a ludźmi, tylko POŚREDNIKÓW do Jezusa - Marię i świętych"), słowem zrobią wszystko, żeby udowodnić, że dogmat da się jakoś wcisnąć obok Biblii... Cała ta szopka tylko po to, żeby się nie nawrócić do tego, co mówi Biblia... Tak czy siak dla mnie to nie jest do przełknięcia. I jest to szkodliwe, bo zamiast mówić ludziom o Jezusie i ich nawracać, musimy im od razu wpajać Biblię z komentarzem, który mówi, że te słowa w Biblii nie znaczą tego, co znaczą, tylko coś zupełnie innego, bo Kościół tak mówi.

 

A'propos nawrócenia, druga sprawa jest o wiele ważniejsza i o ile mogłem się nie wtrącać w sprawy podrzędne, o tyle chrzest katolicki jest elementem większej układanki i wskazuje pewien kierunek działania dotyczącego jednych z najważniejszych rzeczy w życiu chrześcijanina. W kościele katolickim koszmarnie słaby nacisk idzie w kierunku NAWRÓCENIA. Szerzej - metanoi, czyli dosłownie "odmiany sposobu myślenia". Potworna rytualizacja KRK tworzy bardzo niebezpieczne środowisko, przez które osoba, która wychowała się w tym kościele, została ochrzczona jako dziecko, chodzi sobie co niedzielę do kościoła, raz na rok idzie do spowiedzi, żeby się "umyć", potem bierze ślub (KOŚCIELNY, no bo jaki inny), itp. żyje w złudnym poczuciu bezpieczeństwa.

 

Chrześcijaństwo zakłada taką kolejność:

- Żyjesz sobie w grzechu (to nietrudne)

- W pewnym momencie życia zostajesz oskarżony przez Boga, dowiadujesz się o jego Prawie, uświadamiasz sobie, że jesteś grzeszny, krzywdziłeś ludzi, łamałeś Boże prawo, ciąży na tobie gniew Boży i za twoje przestępstwa czeka cię piekło.

- Dowiadujesz się o Ewangelii. Wierzysz, że Jezus, który złożył z siebie ofiarę może cię od tego piekła uratować, jeśli odwrócisz się od swoich grzechów i uwierzysz w jego ofiarę

- Odwracasz się wieć do Boga i od tej pory Duch Święty zmienia twoje życie. Twoje własne sumienie zaczyna cię systematycznie oskarżać i krok po kroku zmieniasz kolejne aspekty życia, w których zalega grzech.

 

Kościół Katolicki od urodzenia wychowuje ludzi w stanie ciągłej złudnej przyjaźni z Bogiem. Jest tak jak za czasów faryzeuszów, kiedy ludzie myśleli, że wykonując uczynki Prawa/Zakonu Mojżesza (a więc nie jedząc złego mięsa, obchodząc nakazane święta, skłądając ofiary oczyszczające za grzechy, dając pieniądze na ofiary, itp.) mogą oni dojść do zbawienia. Cały list Rzymian o tym mówi. List do Galatów przestrzega przed takim życiem. Tak więc po 2 tysiącach lat mamy nowe Prawo i Zakon, tylko tym razem wyglądające bardziej "po jezusowemu", czyli:

 

- Ochrzcij dziecko za młodu (obrzezanie)

- Zaprowadź je do Pierwszej Komunii (na nauki w synagodze)

- Każ mu się spowiadać z grzechów (ofiary całopalne)

- Nie wolno ci jeść mięsa w piątek (koszerne pokarmy)

- Żadnych seksów przed kościelnym ślubem (a jak chcesz być księdzem to w ogóle)

- Przychodź do kościoła na święta (obchodź Paschę/Szemot/Purim)

 

To samow  sobie nie jest ZŁE. W żadnej mierze. Tak samo jak Prawo Mojżesza nie było złe. Ale wprowadzanie ludzi w stan, w którym myślą, że są zbawieni to coś, co zdecydowanie utrudnia ich ewangelizację. Tak więc choćby moja sześciesięcioletnia babcia łazi na różańce i do kościoła, modli się pacierzem raz dziennie, a dalej klnie na swoich sąsiadów, Biblii do ręki wziąc nie chce, ma uczulenie na słowo Jezus i za każdym razem jak jestem chory/zgubię coś/w rodzinie coś ginie sugeruje wyraźnie, że to dlatego, że w rodzinie jest heretyk, który nie chodzi do kościoła. Cały kościół nie jest nakierowany na budzenie wiary, a na podporządkowanie. Stąd niewiele znam osób, które się nawróciły, a potem zostały w kościele. Choć i takie znam... choćby mój wujek, o którym mogę powiedziec wiele rzeczy i świadczyć o owocach jego nawrócenia z byłego dresa/osiedlowego cwaniaka w kochającego męża, uczciwego do szpiku kości i głodnego Biblii i kontaktu z Bogiem. I nie chcę ich wyciągać go z tego kościoła, bo widzę, że tam rosną. Chociaż na ostatnich świętach i on opowiadał, że zaczynają się u niego rodzić duże problemy z akceptacją kilku wierzeń :T

 

Sam mechanizm zbawienia KRK polega nie na tym, że się nawracasz i Jezus składa ofiarę za twoje grzechy, po której jesteś czysty. Tam ofiara za twoje grzechy jest ci dostarczana przez kapłana i to ona oczyszcza cię z grzechów i zbawia. Tymczasem Biblia mówi, że nie ma już być więcej kapłanów (a raczej, że wszyscy są "wiecznym kapłaństwem") poza Arcykapłanem - Jezusem, jedynym pośrednikiem do Boga, że Bóg nie mieszka w świątyniach zbudowanych ludzką ręką (w Tabernakulum chociażby) i że słowami "wykonało się" została złożona jedna, wieczna ofiara, zdolna zbawić wszystkich ludzi (list do Hebrajczyków).

 

Ponownie nie mówię, że KRK jest z gruntu złe. Czyta się tam Ewangelię i całą Biblię. Jezus gdzieś się tam przewija. KTOŚ może się w nim nawracać. Ale jako syn byłej katechetki wycieńczonej duchowo i niechętnej do jakiegokolwiek wiary mogę ci powiedzieć, że osoby chcące się zagłębić w katolicką teologię, dosyć szybko rozumieją jak bardzo jest ona daleka od Boga i jak bardzo skupia się na wkuwaniu na pamięć co znaczą dane fragmenty Biblii zgodnie z komentarzem i imprimatur biskupów, a więc koniec końców nie na nawiązywaniu relacji z Bogiem, a na ciągłym posłuszeństwie i zaufaniu hierarchom :T

Edytowano przez Tostu
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kwestia wiary w Boga to interes każdej jednostki z osobna. Tak samo wielu dzisiejszych ateistów nie wierzy w Boga bo doznali nieszczęścia czy cierpienia w życiu i uznają że to za sprawą Stwórcy oni są pokrzywdzeni. Takie myślenie jest błędne iż nie chwalimy Boga gdy spotyka nas bogactwo czy dobrobyt tym bardziej nie uważamy że to za jego pośrednictwem jesteśmy szczęśliwi i mówimy że mamy poprostu "łud szczęścia". Reasumując nie powinno obwiniać się Boga za nieszczęście które nas spotyka bo nie chwalimy go za to co dobrego spotkało nas w życiu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Twoje własne sumienie zaczyna cię systematycznie oskarżać i krok po kroku zmieniasz kolejne aspekty życia, w których zalega grzech.

Akurat tu, niezbyt się zgodzę.

 

Cytuj

Jest tak jak za czasów faryzeuszów, kiedy ludzie myśleli, że wykonując uczynki Prawa/Zakonu Mojżesza (a więc nie jedząc złego mięsa, obchodząc nakazane święta, skłądając ofiary oczyszczające za grzechy, dając pieniądze na ofiary, itp.) mogą oni dojść do zbawienia

 Albowiem o sprawiedliwości, jaką daje Prawo, pisze Mojżesz: Kto je wypełnił, osiągnie przez nie życie

Ale wiadomo, to jest niemożliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...