Skocz do zawartości

O Bogu tak po prostu


WhiteHood

Recommended Posts

  • 2 weeks later...

Przy wielkim wybuchu nie było światła. Wtedy w ogóle nie było wybuchu. Była za to zupa kwarkowo-gluonowa. (nie mylić z zupą skwarkowo-glonową)

Promieniowanie rzeczywiście się pojawiło, jednak głównie było to promieniowanie gamma. Widzialnego było tam skrajnie niewiele, bowiem temperatury które wtedy osiągano były znacznie, znacznie większe niż te na słońcu (patrz promieniowanie ciała doskonale czarnego).

 

Ogółem rozumienie wielkiego wybuchu jako wybuchu jest dość płytkie.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oo.. Brawo. Dotknęło to i to mocno mojego tematu. Wiadomo- z tej zupy kwarkowo -gluonowej powstało właściwie wszystko. W tym Słońce.

A Słońce daje światło. Nikt nie pomyślał o tym?

Edytowano przez Sparkle
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu Sparkle napisał:

Oo.. Brawo. Dotknęło to i to mocno mojego tematu. Wiadomo- z tej zupy kwarkowo -gluonowej powstało właściwie wszystko. W tym Słońce.

A Słońce daje światło.

 

Napisałeś to trochę tak, jakby światło było śrubkami, a słońce fabryką śrubek.

 

9 godzin temu Sparkle napisał:

Nikt nie pomyślał o tym?

 

Nie, nikt. Jesteś pierwszym wielkim odkrywcą w tej dziedzinie.

 

PS. "A co to jest światło? Światło daje słonecko! W promyckach!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu Phosky napisał:

Napisałeś

Napisałaś. Jestem kobietą.

15 godzin temu Phosky napisał:

Nie, nikt. Jesteś pierwszym wielkim odkrywcą w tej dziedzinie.!"

Chodziło o ludzi w tym temacie. Takie to trudne?

 

7 godzin temu SpringHandy napisał:

Słoneczko też ktoś musiał stworzyć.:pinkie3:

Pisałam, że wytworzyło się samo z tej zupy, jak wszystko inne. Według nauki, ludzie wierzący myślą inaczej.

Edytowano przez Sparkle
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musiał zostać zainicjowany. Początek wszechświata jest też początkiem czasu. Wnioski spróbujcie wyciągnąć sami.

 

Według nauki, ludzie wierzący myślą inaczej.

Z tego co mi wiadomo, według nauki ludzie wierzący mają statystycznie niższe IQ i są gorzej wykształceni. Takie życie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Mordoklapow napisał:

Według nauki, ludzie wierzący myślą inaczej.

Z tego co mi wiadomo, według nauki ludzie wierzący mają statystycznie niższe IQ i są gorzej wykształceni. Takie życie.

może nie mamy naukowej...Lecz morzemy  mieć mądrość życiową :angelscoot:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu SpringHandy napisał:

może nie mamy naukowej...Lecz morzemy  mieć mądrość życiową :angelscoot:

Dokładnie. I mówiłam tak:

 

44 minuty temu Sparkle napisał:

Słoneczko też ktoś musiał stworzyć.:pinkie3:

 

Pisałam, że wytworzyło się samo z tej zupy, jak wszystko inne. Według nauki, ludzie wierzący myślą inaczej.

To przecież część całości, wycinanie tego i próba robienia z tego samej całościjest tak bezsensowna jak zabieranie Pinkie Pie znaczka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu Sparkle napisał:

I ktoś musiał zrobić Wielki Wybuch. Gratulacje. Doszliśmy do punktu wejścia, czy jak tam to się pisze.

Czemu "ktoś"? Właściwie to nie jest możliwe, gdyż żeby ktoś coś zrobił, potrzebowałby czasu. A jak nie istniał wszechświat, to nie istniał czas.

 

5 minut temu SpringHandy napisał:

może nie mamy naukowej...Lecz morzemy  mieć mądrość życiową :angelscoot:

Nie sądzę, żeby to tak działało. Po prostu jesteśmy głupsi, pogódźmy się z tym. Nie wyciągajmy sobie z dupy komplementów.

 

Przy okazji: jeżeli chcecie filozofować na temat powstawania wszechświata, zapoznajcie się najpierw z tematem. I nauczcie się abstrakcyjnego myślenia, bo wyobrażanie sobie Boga jako wielkiego dziadka siedzącego w niebie jest uwłaczające. Jeżeli zakładacie że Bóg jest nieograniczony przez czas, powinniście również zauważyć że używanie w jego kontekście czasowników jest trochę bezsensowne.

Naprawdę, wyszło tyle dzieł z zakresu metafizyki czy ontologii, że nie byłoby żadnym nadużyciem trochę się dokształcić z tej dziedziny. Oczywiście byłoby to pewnie problematyczne - takie dzieła wymagają analityczno-abstrakcyjnego myślenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej.

Major zorientował się jaki jest mój przekaz w wiadomym temacie i postanowił się odgryźć. Brawo, tylko trochę ponad miesiąc zajęło mu przetrawienie w głowie moich trzech postów. Mi zazwyczaj tyle zajmuje ogarnięcie połowy podręcznika do algebry wyższej, ale cóż, nie oceniajmy ludzi pochopnie, zdarzają się i zaćmienia i olśnienia umysłowe.

Sądzę jednak, że powinienem zripostować parę rzeczy. Otóż, Majorze Degtyarev:

Po pierwsze, proszę Cię, nie obniżaj poziomu w tym temacie. Kiedyś działy się tu całkiem fajne rzeczy, i tylko po to, by za Twoją sprawą przejść na gimbusiarskie memy? Trochę uwłaczające, nie sądzisz?

Po drugie, jestem chrześcijaninem, więc próba wpasowania mnie do ateistycznego memu jest niezbyt błyskotliwa.

Po trzecie, Twoje kompleksy nie zmienią stanu rzeczywistości, ludzie wierzący są statystycznie głupsi. Pogódź się z tym. No, chyba że nie zależy Ci na byciu mądrym człowiekiem (czego nie wykluczam) wtedy nie masz się z czym godzić. Good for you.

 

edit: Ojej x2 Post Majora zniknął. A taki śliczny mem był.

Edytowano przez Mordoklapow
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Mordoklapow napisał:

Czemu "ktoś"?

 

Głównie dlatego, że chrześcijański Bóg sam siebie przedstawia jako osobę. Taki wykształcony ateista powinien poza algebrą i podręcznikami do metafizyki i ontologii przeczytać choć broszurkę na temat podstaw wiary chrześcijańskiej...

 

Cytuj

Właściwie to nie jest możliwe, gdyż żeby ktoś coś zrobił, potrzebowałby czasu. A jak nie istniał wszechświat, to nie istniał czas.

 

Weź pod uwagę, że czas w naszym wszechświecie może być dla Boga (twórcy wszechświata, a więc i czasu) tym, czym dla nas jest zegar w Simsach albo licznik dat w Europie Universalis. Może być przedstawieniem idei istniejącej na wyższym poziomie, ale podobnej w założeniach. Może też w ogóle nie istnieć, a być wymyślony na potrzeby uporządkowania istnienia materialnych stworzeń, toteż możemy w ogóle nie być przystosowani do istnienia w jakiejkolwiek rzeczywistości istniejącej bez czasu (tak, uważam, że zdolności poznawcze umysłu są ograniczone).

 

Tak czy siak jednak stwierdzenie, że "czas zaczął się w chwili stworzenia wszechświata i jest to dowód, że nie mogło nic się wydarzyć, więc nie ma Boga" (co kiedyś zasugerował podajże Hawking) jest tak sensowne jak gdyby hipotetyczny samoświadomy Sims uznał, że nie istnieje programista czy jakikolwiek hardware, ponieważ istnieje zegar Unixowy, w którym 0 stanowi pierwotną datę, toteż nie mogło przecież istnieć nic przed datą 000000000...0.

 

Cytuj

Przy okazji: jeżeli chcecie filozofować na temat powstawania wszechświata, zapoznajcie się najpierw z tematem. I nauczcie się abstrakcyjnego myślenia, bo wyobrażanie sobie Boga jako wielkiego dziadka siedzącego w niebie jest uwłaczające.

 

Ad personam 

Strawman 

 

Cytuj

Jeżeli zakładacie że Bóg jest nieograniczony przez czas, powinniście również zauważyć że używanie w jego kontekście czasowników jest trochę bezsensowne.


Używanie w jego kontekście czasowników jest bezsensowne? To mój ulubiony post ateisty w tym temacie :,D

(Z mojej strony trochę ♪ ad personam )

 

Co do unikania czasowników, uznajmy, że jest to ciekawy pomysł, pomyślimy o tym, ale póki nie wynajdziemy lepszego kodu do opisywania rzeczywistości bezczasowej niż ludzka mowa zagnieżdżona w rzeczywistości zależnej od czasu, będziemy używali tego, zwłaszcza, że przez ostatnie dwa tysiące lat filozofowie chrześcijańscy jakoś sobie radzili. Nawet nie wspominając o tym, że jedno z imion naszego Boga to Jahwe, co można bliżej lub dalej przyrównać do "jestem"... Zresztą nasz Bóg nie miał jakiegoś wielkiego problemu, żeby w swoim objawieniu mówić o sobie używając czasowników ("Elohim stworzył niebo i ziemię", "Jam cię wywiódł z ziemi egipkiej", "zanim Abraham był, ja Jestem"), czy (o, zgrozo!) analogii życia codziennego ludzi jak małżeństwo ("Izrael jest moją oblubienicą"), odniesień do przyrody ("Jam jest krzewem winnym"), itp. Nasz Bóg miał też okazję przyjąć ludzką postać, kiedy to mógł jeść obiady, a nawet pić wino i umrzeć na krzyżu, więc ciężko jest opisać to wszystko bez używania czasowników.

 

Ale rozumiem, że używanie czasowników jest trochę bezsensowne w przypadku nie boga chrześcijańskiego, a jakiegoś ogólnie pojętego absolutu, który niby jest, ale nie przejawia się w żaden sposób, istnieje, ale nie daje żadnego znaku życia, itp. Taki fajny, niegroźny, fantastyczny, trochę ateistyczny Bóg, którego istnienie nic nie zmienia rzeczywiście jest trudny do opisania przy pomocy czegokolwiek. Ciężko jest opisać czymkolwiek coś, co nie istnieje.

 

Cytuj

Naprawdę, wyszło tyle dzieł z zakresu metafizyki czy ontologii, że nie byłoby żadnym nadużyciem trochę się dokształcić z tej dziedziny. Oczywiście byłoby to pewnie problematyczne - takie dzieła wymagają analityczno-abstrakcyjnego myślenia.

 

Ad personam x2 

 

Cytuj

Brawo, tylko trochę ponad miesiąc zajęło mu przetrawienie w głowie moich trzech postów. Mi zazwyczaj tyle zajmuje ogarnięcie połowy podręcznika do algebry wyższej, ale cóż, nie oceniajmy ludzi pochopnie, zdarzają się i zaćmienia i olśnienia umysłowe.

 

 

♪ Ad personam ze mną jeszcze raz, ostatni raz 

♪ aż skończy się ten rak... 

 

Fajnie, że lubisz się znęcać nad niedoświadczonymi gimnazjalistami na tym forum, ale na przyszłość proszę o więcej merytoryki, mniej chwalenia się swoją znajomością algebry i biciu w chochoły. Chyba nigdy nie rozumiem skąd biorą się tacy apostołowie ateizmu jak ty :v

Edytowano przez Tostu
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAAAK! Nareszcie! Szansa na merytoryczną dyskusję!!!

Nawet nie podejrzewasz jak się cieszę.

 

Najpierw jednak chciałbym Cię wyprowadzić z drobnego błędu. Otóż wyobraź sobie, że nie jestem ateistą, tylko chrześcijaninem, praktykującym przez regularne uczęszczanie na katolickie nabożeństwa. Chociaż szczerze mówiąc nie zgadzam się w 100% z doktryną kościoła katolickiego.

 

Nie jestem tutaj po to, by przekonywać ludzi do mojej racji, bowiem już ją mniej-więcej mają - też są to osoby wierzące. Jestem tutaj by w pewien specyficzny sposób utrudnić im życie. Jaki? Zmusić ich do myślenia! Spora część społeczeństwa wyrabia sobie poglądy w wieku przedszkolnym i ich nie rozwija. Nie zderza ich z rzeczywistością, tudzież innymi poglądami. Nie martwi się ich sprzecznością czy nielogicznością. A nawet jak to ludzie robią - to rzadko i z marnym skutkiem.

Nie jestem obeznany z historią filozofii, toteż wybacz jeżeli źle zrozumiałem metodykę wielkiego greckiego filozofa - Sokratesa - bowiem częściowo nią staram się inspirować.

Wracając jednak do czasów współczesnych, pisząc takie niemiłe posty (z wyjątkiem tego ostatniego, który był ripostą na próbę obrazy) chciałem zapytać się użytkowników piszących w tym temacie o coś w guście "Czy na pewno jesteście świadomi, o czym piszecie?", "Czy wasze poglądy leżą na stabilnych fundamentach?" lub "Czy wiecie w co wierzycie, za co powinniście być w stanie oddać życie?".

 

Zgodzę się odnośnie faktu że Bóg nie ma problemu by pisać o sobie jako o normalnej istocie. Jednak warto sobie też uświadomić, że (chyba) Bóg może być istotą pragmatyczną - czyt. nie przekazuje nam surowej prawdy, tylko tam sformułowaną informację, by można było w nią PO PROSTU WIERZYĆ. Jakby na pierwszych stronach pisma świętego istniała rozprawa na temat sensu wpisywania Boga w logikę dwuwartościową, to szczerze wątpię, by wyszła godnie ze starożytności. Zniknęłaby w odmętach historii, a proroków traktowano by jak świrów. Prawdopodobnie dlatego w Biblii wszystko jest ukazane - na pierwszy rzut oka - dość infantylnie. Gdyby tak nie było, religia nie rozniosłaby się pewnie po świecie, i część Jego dzieci mogłaby nigdy Go nie poznać. Pragmatyzm. Poza tym Bóg pewnie "chce" być zrozumianym przez nas, na poziomie chociaż tym najbardziej podstawowym i prymitywnym. Czemu tak myślę? Cóż, tego nie da się udowodnić, w to się wierzy. 

 

Ale co do znalezienia kodu, lepiej opisującego Boga byłbym bardzo za. Serio. Brzmi to trochę głupio...  ale hej, czy przypadkiem tak nie powstała matematyka?!

Na razie jednak takowego nie mamy, toteż wszyscy musimy się posługiwać naszym prostym, prymitywnym językiem. Jednak powinniśmy być świadomi że jedynie aproksymuje on Boga, a nie opisuje. Uświadomienie tego ludziom także traktuję jako osobisty cel. Poza tym, co do ów ateistycznego Boga - może On oddziaływać inaczej niż przez czynności opisywane przez czasowniki. Jak? Nie mam zielonego pojęcia.

 

Co do czasu, logiki i Boga, jest to naprawdę ogromny problem, którego sam jak na razie nie jestem w stanie rozwiązać. Tego typu tajemnice są trudne, skomplikowane i wymagają czegoś bardzo nietrywialnego - spojrzenia z dystansu. Porzucenia aksjomatów matematyki, logiki i tym podobnych rzeczy. W pełni - jako że jesteśmy produktem świata logiki - jest to niemożliwe. Rozwiązanie, lub chociaż jego kawałki, zobaczyłbym z ogromną chęcią.

 

Faktu, że przed wszechświatem nie było czasu nie traktuję jako dowodu na nieistnienie Boga. Co więcej, jako że uważam że jest On nieograniczony przez logikę, udowodnienie Jego nieistnienia jest więc niemożliwe.

 

Jednak po co to wszystko?

By dojść do prawdy. By nie wierzyć w bałwochwalstwa, czary czy mitologię. By być świadomym swej wiary i gotowym na spotkanie z Nim.

 

No, i jeszcze powinienem Ci podziękować za przywołanie mnie do porządku. Chyba rzeczywiście byłem trochę zbyt ostry w poprzednich postach. Głównie przez irytację, bardzo źle reaguję na rzeczy pisane bez zastanowienia. Ach, i nie mówię o ostatnim poście skierowanym do Majora. Jest on prostą ripostą na próbę obrazy, z resztą konflikt z nim to jest trochę inna bajka. Nie można jednak zaprzeczyć, że tego typu zachowania znacznie obniżają poziom - jakże przez nas lubianego - tematu.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Tostu napisał:

Głównie dlatego, że chrześcijański Bóg sam siebie przedstawia jako osobę. Taki wykształcony ateista powinien poza algebrą i podręcznikami do metafizyki i ontologii przeczytać choć broszurkę na temat podstaw wiary chrześcijańskiej...

 

Fajnie, że lubisz się znęcać nad niedoświadczonymi gimnazjalistami na tym forum, ale na przyszłość proszę o więcej merytoryki, mniej chwalenia się swoją znajomością algebry i biciu w chochoły. Chyba nigdy nie rozumiem skąd biorą się tacy apostołowie ateizmu jak ty :v

 

@Mordoklapow nie jest ateistą, tylko chrześcijaninem, który myśli i stawia pytania. Warto dokładnie przeczytać czyjąś wypowiedź, zanim się wystawi pochopne wnioski. Jeśli chodzi o "niedoświadczonych gimnazjalistów" ( z 4 klasy technikum ) to chciałbym Cię poinformować, że publikowane czegokolwiek w internecie wiąże się z pewną odpowiedzialnością i wiek/wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy. Niemerytorycznie byłoby wtedy, gdyby @Mordoklapow na głupi mem odpowiedział innym głupim memem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Spoiler

 

Ja wieżę zarówno w to co ustalono w sposób naukowy jak i w boga. Wiecie dla czego? Bo zauważyłem że te obie historię się pokrywają. Nie wierzycie mi? Pomyślcie.Na przykład stworzenie wszechświata Bóg powiedział: Niech się stanie światłość! i stała się światłość.To się w pewnym się pokrywa z teorią wielkiego wybuchu. Bo przecież przy wybuchu wydostaję się światło!

Mam nadzieje że pokazałem tym przykładem że nauka i religia nie muszą być wrogami.

(Wiem że tekst całkowicie wyrwany z kontekstu ale Chciałem przedstawić swoje zdanie).

 

Uwierz w słownik, błagam.

 

Spoiler


ludzie wierzący są statystycznie głupsi. 

 

Mnie tam bycie głupim nie przeszkadza .

Edytowano przez White Hood
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Phosky Nie oceniałbym Tosta tak pochopnie, włączył mu się tryb jechania po gimboateistach. Też tak czasem mam. A jakby przestawić parę literek, moje posty wyglądają naprawdę obrzydliwie. Np. Nie sądzę, żeby to tak działało. Po prostu jesteście głupsi, pogódźmy się z tym. Brzmi niesamowicie uwłaczająco, gdybym coś takiego zobaczył, to sam bym zadziałał pod wpływem emocji (co się chyba nawet nieraz zdarzyło).

Poza tym, rzeczywiście z dwie osoby były młodsze i jechanie po nich tanimi chwytami erystycznymi było niemiłe. Nie każdy czytuje Schopenhauera, szczególnie w tym wieku. Ale cóż, nadal uważam, że warto się dokształcić, chociażby przy pomocy porządnego i rzetelnego pop-sci, bowiem przechodzenie przez to w porządnej nauce to jest męka. Już sam aparat matematyczny to z 2,5 roku hardej matmy.

 

43 minuty temu White Hood napisał:

 

Mnie tam bycie głupim nie przeszkadza .

Mi niestety tak, w szczególności że aspiruję do bycia fizykiem.... Ciężkie życie mądral i półinteligentów....

Edytowano przez Mordoklapow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Phosky napisał:

Jeśli chodzi o "niedoświadczonych gimnazjalistów" ( z 4 klasy technikum ) to chciałbym Cię poinformować, że publikowane czegokolwiek w internecie wiąże się z pewną odpowiedzialnością i wiek/wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy.

 

K, nie bronię już nikogo :v

 

Cóż, @Mordoklapow, nie wiem czy nadam się na dyskutanta w twoich rozważaniach... W skrócie wyjaśnię czemu...

 

4 godziny temu Mordoklapow napisał:

Najpierw jednak chciałbym Cię wyprowadzić z drobnego błędu. Otóż wyobraź sobie, że nie jestem ateistą, tylko chrześcijaninem, praktykującym przez regularne uczęszczanie na katolickie nabożeństwa. Chociaż szczerze mówiąc nie zgadzam się w 100% z doktryną kościoła katolickiego.

 

Z uczciwości już na wstępie się określę ( Cygnus tak to lubi :3 ) - ewangeliczny chrześcijanin, początkujący student teologii protestanckiej

 

4 godziny temu Mordoklapow napisał:

Zgodzę się odnośnie faktu że Bóg nie ma problemu by pisać o sobie jako o normalnej istocie. Jednak warto sobie też uświadomić, że (chyba) Bóg może być istotą pragmatyczną (...)

 

Oj, żebyś wiedział, że jest. Patrząc na historię objawienia w Biblii... do czasów Jezusa kolejna wiedza była bardzo ostrożnie dawkowana Izraelowi. Ale objawienie skończyło się, udało się je przekazać ludzkim językiem i na tę chwilę zdaje mi się, że ten język wystarczy, skoro relację z Bogiem mógł nawiązać prosty pasterz Abram 3000 lat temu, nie mając pojęcia o teologii i filozofii nowożytnej, a Jahwe nie wysyłał swoich uczniów na studia filozoficzne do Aten :v

 

4 godziny temu Mordoklapow napisał:

Poza tym, co do ów ateistycznego Boga - może On oddziaływać inaczej niż przez czynności opisywane przez czasowniki. Jak? Nie mam zielonego pojęcia.

 

Ateistyczno-deistyczny Bóg nie oddziałuje, bo nie istnieje. Typowy wyimaginowany deistyczny absolut jest ideą o tyle śmieszną, co zupełnie niesprawdzalną. Ot, stworzył świat i nigdy nie dał znaku życia, więc jego istnienie nie ma żadnego znaczenia dla stworzeń. Wprowadziłem go w postaci pewnego żartu, ponieważ jak widzę stoisz chyba w miejscu zastanawiania się nad istnieniem pewnego Boga uniwersalnego, nieco bezpiecznego, niedookreślonego, bezosobowego Absolutu... Takie odniosłem wrażenie.

 

Problem w tym, że Jahwe jest nieco innym Bogiem. Drastycznie innym. To Bóg osobowy, którego cechy są jasno określone. Jest dobry, jest miłosierny, nienawidzący grzechu i krzywdy ludzkiej, sprawiedliwy, ale łaskawy. Jahwe nie jest chociażby kłamcą, więc jeśli powiedział, że ludzkość po zjedzeniu owocu umrze, to nie może ot, tak cofnąć swojego słowa, bo okazałby się kłamcą. To dla wielu teoretyków-filozofów z którymi rozmawiałem już zbyt wielkie ograniczenie, aby nazywać go Absolutem. Bo "osobowość go ogranicza". Stąd niechętnie schodzę na tematy takich szczególików jak istnienie czasu przed wszechświatem czy inne pierdoły jak tworzenie niepodnoszalnych kamieni. Po prostu nie mam na to siły. Niestety wyrosłem z tego, więc raczej nie będę się chciał zagłębić w tego typu rozważania :v

 

Tak więc mamy Boga, który nie siedział sobie na chmurce jak kibic przed telewizorem, tylko wtargnął do swojego świata, aby nawiązać relację ze swoim stworzeniem, brał czynny udział w kształtowaniu historii ludzkości i przyszedł do swojego stworzenia w sposób najpełniejszy, w jaki da się to wyobrazić - w postaci jednego z nich. Kiedy już się pozna takiego Boga i zaakceptuje się jego panowanie, ciężko jest się nieustannie cofać do rozmowy o takich podstawach jak istnienie czasu w boskim wymiarze, teoretyczne przeintelektualizowane rozmowy, które NIC NIE WNOSZĄ do życia człowieka, a mają na celu zaspokojenie jego bezsensownego dążenia do jeszcze większego poznania rzeczy, których nie może sprawdzić ani wykorzystać. Zwłaszcza gdy jego Objawienie w Biblii jest tak obszerne, że jego studiowanie trwa wiele lat, a czasu na tej ziemi mamy ograniczoną ilość. Zresztą ten temat to "o Bogu tak po prostu", a nie "o Bogu w gronie teologów".

 

4 godziny temu Mordoklapow napisał:

Jednak po co to wszystko?

By dojść do prawdy. By nie wierzyć w bałwochwalstwa, czary czy mitologię. By być świadomym swej wiary i gotowym na spotkanie z Nim.

 

Och, stary... Przywołanie przez zadeklarowanego katolika terminu bałwochwalstwo w rozmowie z protestantem to machanie płachtą przed bykiem :v

(Pozwolę sobie niepytany nie odpowiadać co sądzę o podejściu katolików do Bożego Prawa, ale jeśli chciałbyś posłuchać, to daj znać. Po jutrzejszym egzaminie z Systemów Operacyjnych chętnie odpiszę).

 

Ale przesłanki do poszukiwań są dobre. Podpowiem ci złotą myśl na resztę życiowych poszukiwań, że wiara w naszym dzisiejszym języku jest lepiej oddawana przez słowo "zaufanie". Jak Jakub w swoim liście pisał, w życiu chrześcijanina nie chodzi o to, żeby wierzyć w istnienie Boga (bo i demony wierzą w jego istnienie i drżą przed nim), tylko o to, żeby wypełniać to, co on nakazał, bo sama wiara w istnienie Boga to ledwie otwarcie furtki na drodze do jego poznania. Nie można stać w bramie całe życie, bojąc się wejść dalej. Żeby być chrześcijaninem, trzeba pewnego dnia zaufać, że nie jest kłamcą. Ufać, że jego Słowo przekazane w Biblii jest prawdą, ufać, że jego syn rzeczywiście przyszedł po to, po co mówił, że przyszedł i ufać, że apostołowie umierali, wiedząc, kto ich posłał. Uczyć się tego i zacząć rozumieć, co ma on nam do przekazania.

 

Jeśli nie ma zaufania do jego słowa, to do końca życia będziemy stali w bramie i zastanawiali się czy wejść, dyskutując o tym, że w sumie to podobno czas tam nie płynie no i nie mogę uwierzyć, że ten niepodnoszalny kamień jest sensownym wymysłem. I nigdy nie spotkasz się z Bogiem.

 

Idę spać, życzcie szczęścia na egzaminie, bo kasa na warunki przyjemniej wygląda w kieszeni studenta niż na koncie uczelni.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurdę,  strasznie te posty przeładowane ironią ostatnio. 

 

Stąd niechętnie schodzę na tematy takich szczególików jak istnienie czasu przed wszechświatem czy inne pierdoły jak tworzenie niepodnoszalnych kamieni. Po prostu nie mam na to siły. Niestety wyrosłem z tego, więc raczej nie będę się chciał zagłębić w tego typu rozważania :v "

Ej, mieliśmy taki temat i nawet nie zakończył się kupoburzą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu KochamChemie napisał:

Ej, mieliśmy taki temat i nawet nie zakończył się kupoburzą. 

 

Pozwól, że zacytuję słowa Jezusa dotyczące podobnej postawy :v 

 

Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi?»

Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?»

Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!»

(ostatnie słowa ewangelii Jana)

 

Ponadto, mój synu, przyjmij przestrogę: 
Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, 
a wiele nauki utrudza ciało.

Koh 12,12

 

Można sobie gdybać, można sobie kombinować, ale...

 

Wszystkiego tego wysłuchawszy: 
Boga się bój 
i przykazań Jego przestrzegaj, 
bo cały w tym człowiek! 

Koh 12,13

 

Nie ma sensu zmarnować na to całego życia. Są ważniejsze tematy niż ontologia i rozważanie o wyższej logice, które mają większy wpływ na życie człowieka. Jak Ewangelia... bardziej naukowo cała soteriologia. Nakłanianie ludzi do badania i przestrzegania Bożych dróg w taki sposób, aby koniec końców uratować ich od śmierci. To jest coś, co ma realne przełożenie nie tylko na to życie, ale i na całą wieczność. Stąd z lekkim dystansem odnoszę się do dysput młodocianych filozofów, co całe życie usilnie czegoś szukają, ale za żadne skarby nie mogą nic znaleźć, bo stoją na wejściu przytłoczeni tymi ikonicznymi "niepodnoszalnymi kamieniami" :v

Edytowano przez Tostu
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyższa filozofia, abstrakcyjne myślenie itd. 

A ja zacytuje, tak po prostu. 

 

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. (Mt 11:25-27)

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...