Skocz do zawartości

[Gra] Bring me that horizon!


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Annie patrzyła jeszcze chwilę dziwnie smętnym wzrokiem na kobietę po czym spojrzała na Samuela i uśmiechnęła się do niego, jak to czasem dzieci miewają z byle powodu. To że ktoś ją nosi było całkiem miłym faktem i w sumie też było to wygodne, nie musiała przynajmniej iść i co chwilę się potykać.

- Już nie będę na nią patrzeć, obiecuję. - powiedziała. - Jakoś nię chce wylądować w tym bajorze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 288
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Zuch dziewczyna. - powiedział, uśmiechnął się tylko do Annie po czym znowu spoważniał, nawet ogólnie pogodna osoba jak on w tym miejscu wydawał się być wręcz skamieniały. Ani uśmiech, ani groźna twarz. Po prostu spokój. Spojrzał na Annie, dobrze że go posłuchała, wiedział że jako dziecko jest mimo wszystko bardziej naiwna niż dorosły. Dlatego na nią taka metoda była o wiele skuteczniejsza niż na niego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Utopce zdawały się nie przejmować ostrzeżeniami. Nieczęsto miały gości i zamierzały wykorzystać okazję. Oślizgłe ręce zaczęły wspinać się na wąski trakt i ciągnąć za nogi do wody. Problem polegał na tym, że były silne. Zbyt silne.

Jako pierwszy do wody wpadł Samuel z Annie, bo nie mógł złapać równowagi - miał zajęte ręce. Avalon poślizgnęła się i uderzyła o mulisty brzeg, ale zaraz później poczuła uścisk wokół łydki. Ten sam los spotkał Drake'a i wszyscy poczuli, jak są wciągani pod wodę. Annie została oddzielona od Samuela.

Nad powierzchnią wody pozostał jedynie Kapitan, Thomas i Bjorn, którzy wystarczająco szybko wyjęli broń. Problem był taki, że utopców była olbrzymia wprost masa. Zrzuciły z siebie iluzję i teraz ich powykrzywiane, często napuchnięte od wody, upiorne oblicza spoglądały na pozostałych na drodze ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Durni poszukiwacze przygód. Potrafią tylko zakłócić spokój zmarłym, rozwścieczyć duchy...i jeszcze trzeba ich ratować

Nieopodal tego zjawiska stał ktoś, kogo raczej już ciężko utożsamić z człowiekiem. Wyglądał tak że nawet utopce wyszłyby na piękne, urocze stworzenia. 

Widok atakowanych ludzi śmieszył go. Śmieszyła go ich głupota, ich niezrozumienie sił nadprzyrodzonych. Mimo wszystko to byli ludzie, nie należy ich zostawić na pastwę losu.

Szaman wyciągnął z kieszeni swojego płaszcza przyozdobionego kośćmi małą lalkę, przypominającą wyglądem właśnie utopca, która to cała chmara postanowiła zasilić brzuch łowcami przygód. Przybliżył ją do ust po czym mówił do niej w języku niezrozumiałym dla cywilizowanego świata. Gdy skończył zaczął ją dźgać nożem rytualnym. Celował w czułe punkty jak oczy czy serce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie na całe swoje szczęście potrafiła pływać i to nawet całkiem nie źle. Przydawało się to w niektórych okolicznościach właśnie takich jak ta. W ostatniej chwili nim została wciągnięta pod wodę wzięła głęboki oddech. Szybko wyciągnęła z buta nie wielki sztylet po czym spróbowała kilka razy dźgnąć utopca który ją trzymał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn przykucnął, gdy tylko usłyszał jak do wody wpadają towarzysze. Walił młotem po łbach jakby gwoździe wbijał. Szybko celnie i z reguły raz. Spróbował sięgnąć po tonących, lecz nie wychylał się, swój ciężar usadowił twardo na ścieżce, by nie wpaść do wody. Jego nikt by nie dał rady wciągnąć. No chyba że utopce, ale to nie była miła perspektywa. Nie to, że był złym pływakiem, bo nie był, tyle że jego gabaryty utrudniają ludziom pochwycenie go dość dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tajemniczy obywatel wyspy zbliżył się wykonując serię bliżej nierozpoznanych gestów,utopce zaprzestały ataku. Wszystkie w jednym momencie spojrzały w stronę jegomościa i zastygły na powierzchni wody. Rozszedł się szmer połączony z piskami i charakterystycznym 'klikaniem'. Porozumiewały się między sobą.

Popłoch nastąpił po wbiciu noża w lalkę. Upiory zwijały się w bólach i rzucały, mącąc wodę i robiąc zdecydowanie zbyt wiele hałasu. Puściły swoje niedoszłe ofiary i chcąc ratować swoje nędzne życia, pognały aby zakopać się w mule na dnie wód i zregenerować siły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas rękoma odpędzał się od świetlików. Te jednak za nic miały jego próby, nie zaprzestając choćby na chwilę swoich szeptów. Chciały, by wpadł w rozpacz z powodu życia przeżytego z mieczem w dłoni. Jednak każde ich słowo upewniało go w tym, że jak dotąd wszystko robił dobrze.

Szedł przed siebie, bezskutecznie odganiając świetliki tak, by widzieć choćby drogę. Na szczęście nie potknął się, ostrożnie stawiając kroki, jakby walczył na mokrym lakierowanym drewnie w szmacianych skarpetach. Dzięki dziadkowi.

Gdy usłyszał ostrzeżenie o utopcach położył dłoń na rękojeści miecza. Widział, że jego pomoc jest niepotrzebna. Wolał nie zmuszać ich do pomocy kolejnej osobie. Dlatego tylko przystanął czekając, jak reszta.

Gdy tylko ujrzał pierwszą dłoń sięgającą jego stóp, z cichym świstem, wyciągnął miecz. Od razu wyprowadził cięcie, poważnie uszkadzające te ręce. Tak samo postąpił z następnymi, odcinając nawet jedną z dłoni. Gdy już sam poczuł się odrobinę zabezpieczony zaczął ciąć okoliczne utopce. Jednak jak z hydrą, gdy uciął jedną dłoń, zaraz taflę wody przebijały dwie kolejne. To mu jednak nie przeszkadzało. Na razie miał sporo czasu na wyszukiwanie celów.

Aż w końcu jego umysł zarejestrował jakichś krzyk. Coś dziwnego, tylko z postawy podobne stało w oddali ścieżki i narzekało na coś. Kolejne cięcie i jeszcze dwie dłonie odłączyły się od rąk. Te kończyny jednak nie sięgały już po nikogo. Ot, wystawały nad powierzchnię wody razem z cielskiem, do którego były wcześniej przymocowane.

To jednak było ostatnie cięcie. Zniknięcie pod taflą wody uszkodzonych kończyn było zwykłe. Ale nie był taki natychmiastowy powrót do siedliska wszystkich potworów.

Wyciągnął z kieszeni szmatkę i już miał zacząć próby wyczyszczenia ostrza, gdy przypomniał sobie o towarzyszach. Szybko ściągnął większość wilgoci z jego powierzchni, nie chcąc zalewać całej pochwy i włożył ją do środka. Następnie wyciągnął pomocne dłonie do topiących się.

A i tak dowie się wszystkiego mimochodem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utopce z głowy. Nie są żadnym zagrożeniem, o ile wie się jak sobie z nimi poradzić. Z duchami będzie większy problem. Nie da się ich połączyć z lalkami.

Mężczyzna schował kukiełki utopców. Na duchy istniał inny sposób. Usiadł na ziemi, a nożem którego wcześniej używał naciął lewą dłoń i ustawił ją tak by krew swobodnie spływała na ziemię. Do tego znów zaczął odprawiać coś w rodzaju modłów. To miało zwrócić uwagę na niego, sprawić by zostawiły przyjezdnych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to po cholerę odpisujesz, skoro nie ogarniasz? Nie masz nic do napisania - nie piszesz. To nie jest trudne.

 

 

Kapitan, wciąż z mieczem w dłoni spojrzał na dziwnego przybysza. Trzeba przyznać, że jego wygląd zdecydowanie nie był standardowy, ale w spojrzeniu kapitana było coś, co podpowiadało, że nie widzi tego człowieka pierwszy raz.

Zbliżył się nieco w jego stronę.

Byłoby dobrze, gdyby tajemniczy mężczyzna mieszkał na wyspie i miał tu swój dom. Jeszcze lepiej, gdyby był gościnnym gospodarzem z dużą ilością koców - niedoszlym ofiarom utopców było naprawdę zimno. Wiatr wzmógł się, a woda przesiąkła niemal do kości. Ubrania oblepiły ciała, wzmagając jeszcze uczucie przeraźliwego zimna. Wszystko zależało teraz od tego jegomościa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eddie patrzył na Kapitana cały czas, od razu gdy natknął się na tą gromadkę. Znał go, mimo upływu tylu lat znał go i to bardzo dobrze. Może nawet za dobrze.

Wyciągnął nadal krwawiącą rękę w stronę Kapitana. Na twarzy zagościł mu uśmiech z którego można było wyczytać za równo radość jak i złość.

- Na co czekasz Intyre?! - Krzyknął. Słychać było że z trudnością składał zdania. - Zbierz tą swoją...załogę i zbliż się!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaman nie do końca wiedział co ma oznaczać ten gest. Powoli i niepewnie wstał z klęczek, mimo to patrząc głęboko w oczy kapitanowi załogi. 

- Jeszcze żyje? - Posłał pytanie, jednakże nie wiadomo do kogo. Można było dostrzec że teraz jego mózg przetwarza bardzo dużo informacji...lub wspomnień. 

Eddie powoli zaczął unosić ręce, naśladując Kapitana. Jednak za nim jego kończyny znalazły się na tej samej wysokości co Intyre to posłał mu kolano w przyrodzenie. Jak na kogoś o tak zniszczonej posturze było to całkiem silne uderzenie.

- Zakłócacie spokój tej wyspy, denerwujecie duchy a ty chcesz się tulić? - Krzyknął. Ślina wręcz strzelała z jego ust. - Wy wszyscy powinniście zostać zgubieni. Nie ważne czy stary czy młody. Wy wszyscy jesteście tak samo winni! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas wzdrygnął się, odruchowo ściskając mocno kolana, jakby to na niego było skierowane kopnięcie. Tak jednak nie było, więc szybko rozluźnił się, o ile przebywanie w takim miejscu, które już zdążyło już zmienić jego spojrzenie na świat, mogło pozwalać na bycie rozluźnionym.

-Umarli powinni leżeć w ziemi, a duchy być sobie w zaświatach - odpowiedział na oskarżenie dzikusa. - A nie odbierać żywym miejsce na świecie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...