Skocz do zawartości

Zew Metra [Gra]


Po prostu Tomek

Recommended Posts

(Co tam, że Hiena szedł przy ścianie, by wiedzieć, czy nie chodzi w kółko przez ten sam kawałek tunelu, a inni mogli iść jak chcieli.)

-Co do chuja? - Krzyknął odruchowo Hiena, gdy usłyszał skrzek. Obrócił głowę na innych, by zobaczyć czy jakoś to usłyszeli, schodząc w bok. Następnie celując w potwora z ubojnika, szturchnął najbliższego łokciem i wskazał głową na szybołaza. Był gotów do strzału jeśli bydle się rzuci, a jego śrut powinien go ładnie pocharatać. Nie miał ochoty krzyczeć i go przepędzać, bo woli by coś było martwe, niż ukryte za nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, kiepsko. W miarę szybkim ruchem wyjęła z plecaka nóż i zarzuciła go sobie z powrotem na ramiona. Dobrze, że był w oddzielnej i łatwo dostępnej kieszeni. Zdawała sobie sprawę, że działanie jest raczej pozbawione sensu. Wystarczyło spojrzeć chociażby na długość łap nosalisa, którego szpony znalazłby się w jej brzuchu zanim zdążyłaby pomyśleć o oparciu ataku. Tyle, że kiedy tylko ten 'dobry' mutant rzucił się do ataku, poczuła się w obowiązku przyjąć przynajmniej postawę bojową z nadzieją, że jej zwierz i ona sama wyjdą z tego obronną ręką. Ciekawe, jak szybko działał jego jad...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiena przygotował się do strzału, lecz trzeba było się upewnić, że nie jest to tylko halucynacja. Jednak szturchnięty podwładny pokazał gestami, że też widzi potwora, który stał sobie w miejscu jakby przygotowując się do tego, co miało nadejść. A że szybołazy rzadko kiedy atakowały w pojedynkę, to każdy łatwo się domyślał, iż zaraz zrobi się tu bardzo ciepło. W końcu ludzie doczekali się jakiegoś zdarzenia, ale o dziwo innego, niż wszyscy się spodziewali. Szybołaz stał gdzie wcześniej, lecz zza niego wypadła masa stworów prowadzona przez jakąś nieznaną czarną bestię. Zbiorowy okrzyk zaskoczenia świadczył o tym, że zobaczyli to wszyscy obecni. Baumaniec zadziałał właściwie czystym odruchem, nawet nie zdał sobie sprawy, że nacisnął spust, dopóki rozwarty pysk potwora nie został przeorany śrutem z krótkiego dystansu. Wraz Feliks mógł podziwiać efekty strzału z bliska, bo siłą rozpędu mutant wpakował się w ich drużynę. Zaraz też dołączyła reszta kawalerii. Taniec się zaczął.

 

***

 

Nóż wyglądał niesamowicie biednie w porównaniu z najeżoną pazurami i kłami bladą górą mięśni jaką prezentował sobą jeden z najbardziej rozpowszechnionych po ludziach mieszkańców podziemnej kolejki. Praktycznie cała nadzieja pozostawała teraz w towarzyszu Zdrawki, który rzucił się naprzód w obronie swojej... pani? Jednak nadzieja owa rozwiała  się bardzo szybko, nosalisowi wystarczyło tylko machnąć łapą na odlew, by wyeliminować nieobeznanego w zasadach podziemi przeciwnika. "Dobry" mutant żył jeszcze, a nawet dziabnął nosalisa, lecz ten zdawał się tego nie dostrzegać. Powoli ruszył w stronę dziewczyny, nabierał rozpędu. Ryki rozchodzące się echem po mrocznym tunelu kazały sądzić, iż miał kolegów, którzy też chcieli załapać się na kolację.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiena Również przystąpił do tańca, lecz bawił się w taką małą dziewczynkę co rzuca płatki róż pod nogi pary młodej podczas ślubu, tyle że zamiast sypać kwiatów, rwał śrutem ze strzelby i nie w ziemie, a w mutanty, i nie ruszał się przy tym zbytnio, chyba że leciał w niego mutant, to ogólnie cała reszta się zgadzała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekać nie było sensu, bo i tak bydlak byłby od niej szybszy. Nie czuła paniki, bo po prostu w tym momencie nie wyobrażała sobie siebie w postaci obiadu. Dużo by dała, żeby psowaty mutant nie był za bardzo pogruchotany, a jeszcze więcej by dała, żeby przeżyć spotkanie z wielkim mutantem. Nie zwróciła uwagi na ryki z wnętrza tunelu - była skupiona na tym jednym osobniku i zastanawiała się nad jego reakcją na bodźce świetlne. Oczy miał niby małe, ale je miał. Szybko zdjęła z czoła latarkę i zaczęła nią machać, planując rzucić się w kierunku mutanta i kiedy będzie zdezorientowany, dźgnąć w miejsce które pozwoli jej pokonać przeciwnika i ujść z życiem, nie trafiając na jego łapy. Postanowiła zaatakować z boku, celując w miejsce, w którym teoretycznie być powinna tchawica nosalisa. Masywna szyja była nieco problematyczna, ale szybkie cięcie powinno zadziałać. Na wypadek gdyby nie zadziałało, chciała też trafić w oczodół mutanta.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrawka stwierdziła, że absolutne, chłodne opanowanie to było coś na co właściwie jej ciało tylko czekało. Światło okazało się niezastąpionym, niezawodnym sprzymierzeńcem. Nosalis jako stwór typowo tunelowy był na nie bardzo wrażliwy, dzięki temu nagły błysk prosto w małe ślepia zupełnie go zdezorientował, dając dziewczynie czas. Zadziałała jak zegar, sprawny mechanizm. Niby chciała się rzucić w stronę tunelowej bestii, lecz wyszło to z jakąś taką... gracją, zwinnością. Atak na grubą, mięsistą szyję potwora był automatycznym, acz niezwykle płynnym ruchem, lecz nie zrobił zbyt wiele z powodu sporej ilości skóry i innych ciekawych rzeczy po drodze. Za to późniejszy cios skierowany w oczodół już zadział. Nosalis zawył świdrującym uszy głosem, próbując pochwycić odważną dziewoję. Nie ścigał jej jednak, mając bardzo dużo własnych kłopotów. Ryki z tunelu nasiliły się, jakby w odpowiedzi na bolesny jęk.

 

***

 

Walka w tunelu prędko przybrała chaotyczny charakter. Krzyki ludzi, wycia, porykiwania, huk broni, wypełniły ciasną przestrzeń. Bardzo ciężko było się zorientować co, gdzie i jak się działo, wiadomo było tylko dlaczego. W ogólnym hałasie i zniszczeniu Hiena dopiero po chwili zorientował się, że został oderwany od swoich towarzyszy, z których część cofnęła się pod naporem opętanych żądzą mordu mutantów, a jeden jest właśnie pożerany żywcem przez kilka stworów na raz. Jego krzyki zagłuszały nawet strzelbę.

 

***

 

Ostatnimi czasy w Sojuszu Baumańskim dużo się działo. Naczelnik głównej stacji został w tajemniczych okolicznościach zgładzony, niby to przypadkiem zaraz na następny dzień wybuchła krwawa rewolucja, paraliżująca całą produkcję broni, aż w końcu w sprawę wmieszała się niosąca "braterską pomoc" Hanza. Dalej było już tylko ciekawiej. Nowoobrane władze Baumańskiej i Elektrozawodskiej zgłosiły oficjalny akces do Związku Stacji Linii Okrężnej, ich prośby zostały wspaniałomyślnie wysłuchane. Stacja Siemienowska odcięła się, zamykając grodzie i wytrzymała szturm, broniąc swej niezależności. Paru ludzi widziało tu i tam dziwacznego mężczyznę łażącego wszędzie z... sitarem. I choć wraz z pierwszym i ostatnim atakiem najbardziej burzliwy okres minął, dwie okupowane stacje wciąż pozostawały niespokojne. Wszyscy żyli polowaniem na "terrorystów" i "bandytów" chcących przywrócić Sojusz. Choć schwytanych nie zabijano, to ich los był nie do pozazdroszczenia, dlatego też Dymitr, dla kumpli Iskra, nie wychylał się, nawet gdy już wrócił do zdrowia po strzelaninie przy posterunku. Obserwował rozwój wydarzeń, dbając głównie o własne bezpieczeństwo. Jednak życie było zupełnie inne niż jeszcze tak niedawno temu, nowa rzeczywistość pozostawiała wiele do życzenia. Cóż może począć w takiej sytuacji?

[Bosman, witamy na pokładzie. Jak znowu znikniesz, to dopilnuję, byś odwiedził wszystkie stacje Metra imienia Lenina. Jednocześnie.]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się to wszystko potoczyło zbyt szybko dla Zdrawki, ale najważniejszy był skutek. A skutkiem była całkiem zadowolona, może nawet by się komuś pochwaliła, gdyby tylko mogła. Ha, gdyby tatko tylko widział. Będzie musiała koniecznie opowiedzieć, kiedy już... kiedy... no, kiedy już wróci. Jeśli wróci. Tak jak przed chwilą zwycięstwo nad nosalisem dodało jej odwagi, tak kiedy usłyszała ryki odwaga ulotniła się nagle. Zdrawka postanowiła znaleźć swojego mutanta najszybciej jak się da, potem zgasić latarkę czołową i skitrać się gdzieś pod ścianą, mając nadzieję, że skupią się na czymś innym, nie na niej. W zasadzie nie miała innych opcji - nawet wycofanie się w głąb tunelu dawało w jej mniemaniu małe szanse, bo mutanty przebierały łapami szybciej niż ona, a odwrócona do nich tyłem miała małe szanse na obronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiena chcący ratować swoje życie i to właśnie ono było wyżej na liście priorytetowej od tego wagonika ze sprzętem, więc i on również zaczął się wycofywać. Cały czas rozglądał się, by nie zostać ofiarą mutantów i zaczął pakować w kupę żrącego mięcha na biedaku swój śrut. Robił to według wzoru, strzał rozejrzenie się w poszukiwaniu niebezpieczeństwa i kolejny strzał. Ściśnięty wróg na pewno będzie dostawał, a to było mu na rękę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ Dobra dobra już jestem. Sorry za długi brak odpisów ale trochę innych spraw na głowie było ]

Dimitri ostatni tydzień spędził jaki nigdy dotąd. Nie robił nic tylko starał się nie wchodzić nikomu w drogę, Nie sprawiać problemów itd. Cóż A było mu się dziwić? Tyle się działo, on sam widział to, czego nie chciał widzieć. Teraz, kiedy uspokoiło się trochę Iskra postanowił wyjść w końcu ze swojego, w miarę bezpiecznego schronienia i przejść się po stacji, szukając miejsca, gdzie jego umiejętności elektroniczne byłyby przydatne. Na dodatek zamierzał zajrzeć do baru/knajpy/czegoś, gdzie się można napić/ i tam trochę odetchnąć od tego całego zamieszania. A przy okazji mógł się tam czegoś dowiedzieć. A zważywszy na fakt, że sporo czasu nie wychylał się nigdzie to taka wizyta może być miłą odmianą. I ile słowo miła w tych czasach jeszcze miała takie samo brzmienie jak wiele lat temu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynie dość szybko, najpewniej dzięki strachowi, udało się znaleźć swojego zwierzęcego towarzysza. Nie wyglądał on najlepiej, nosalis ozdobił jego bok kilkoma solidnymi szramami, wciąż broczącymi krwią. Walka się skończyła, więc rana wzięła nad nim górę, leżał na drugim, całym boku niemrawo ją liżąc. Na całe szczęście stwór nie był specjalnie ciężki i wystarczyło trochę go pociągnąć, zwłaszcza iż sam w tym pomagał, zapewne aby jak najmniej go bolało, by wraz z nim stanąć pod ścianą. Latarkę oczywiście zgasiła, gęsty, lepki mrok błyskawicznie otulił ją i mutka, skrył przed wzrokiem potworów. Dopiero wtedy dotarło do niej, że nic już nie było słychać. Niespodziewanie pojawiły się światła, gdzieś hen, dalej w tunelu.

***

 

Jak można było przewidzieć, strzelba plus kupa mutantów na i tak już właściwie martwym kolesiu dawała niesamowicie efektowne rozbryzgi. Nie tylko mięsa i skóry, bo i jeden czy dwa kawałki śliskiego od krwi, śliny czy szczyn płótna też się trafiły. Śrut celu nie wybiera, mieli wszystko równo, tym razem akurat była to droga ucieczki dla Hieny. Broń raz po raz podskakiwała mu w dłoniach, nie musiał nawet składać się do strzału, wystarczyło pruć. W końcu mutanty, jak się pojawiły, tak zniknęły. Nagle. Po mrugnięciu nawet ciała tych zabitych. Został tylko zmasakrowany człowiek i inni goście, rozglądający się z niewiarą dookoła.

 

***

 

Iskra poszwendał się po swojej stacji, zaglądając to tu, to tam w poszukiwaniu jakiegoś intratnego zajęcia, do tego zgodnego z jego umiejętnościami. Znalazł takie zajęcie, i to nawet nie jedno. Był wręcz nawał pracy, bo hanzeaci przywieźli tutaj kupę swoich rzeczy do naprawy lub konserwacji. Niestety, płacili za to bardzo niewiele lub zgoła nic poza zapewnieniem wiktu i opierunku. Tylko bary zostały takie jak dawniej, o czym Dima przekonał się po złożeniu w jednym wizyty. Grała muzyka, pachniało dobre jedzonko, ludzie pili dla radości lub zalania smutków. Cóż, więcej było tych ostatnich. W powietrzu dało się poczuć nieprzyjemną atmosferę, narastającą gdy po wódeczkę wpadł któryś z żołnierzy Okrężnej. Wiele rodzin straciło ojców, synów, braci, którzy zostali zabici w walkach, wygnani ze stacji lub zagonieni do pracy przymusowej Bóg wie gdzie. Aby dowiedzieć się czegoś konkretnego, elektryk musiał troszeczkę popytać. Najlepiej skrycie.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Czas dostać procenty :kappa: )

- Nosz jebany w dupę cwel, kurwa jego mać! - Powiedział Hiena spokojnie, po czym zaklął i zwrócił się do towarzyszy. - Chłopaki! Dobra i zła wiadomość! Dobra to taka, że to była tylko iluzja. Zła że zabójczo realistyczna. Uwaga na wszystko, dalej to co było wcześniej, ale jak ktoś widzi pociąg, to nie zastanawiać się jakim cudem on działa, czy gdzie ja schowałem ten bilet, tylko lizać ścianę, albo trup! - Baumaniec załadował kolejne pociski i ruszył dalej w tunel uważając na wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światła. To mogło oznaczać kilka różnych rzeczy. Po pierwsze, nie zwróciła uwagi na to, że przeszła już calusieńki tunel i jest tuż przy stacji. Po drugie, to kolejna mordercza iluzja, albo też ktoś idzie w jej kierunku. Odczekała jeszcze chwilę, zanim z powrotem włączyła latarkę czołową i zmuszając mutanta do ruchu, poszła w kierunku światła. Gdzieś w małej książce dla dzieci znalezionej na stacji widziała obrazek ryby która żyła cholernie głęboko, na samym dnie oceanu, gdzie nie docierało już światło. Jej organizm wytwarzał więc światło i za jego pomocą wabiła ofiary. Zdrawka miała nadzieję, że na końcu tunelu nie czeka jej ogromna paszcza pełna sztyletowatych zębisk.

Postanowiła stawiać głośne kroki, żeby przypadkiem nie przestraszyć potencjalnych wędrowców, albo ludzi z posterunku. Wystraszony człowiek był zdolny do wielu rzeczy.

- Hej, ho, jest tam ktoś może? - krzyknęła. Był to krok wielce ryzykowny, ale miała już dość tunelu. Co prawda zwycięstwo nad nosalisem ją podbudowało, ale teraz nie była pewna czy to faktycznie zrobiła i wolałaby podróżować z kimś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Zanim zaczniecie zadawać niewygodne pytania, MG dobrze pamięta, że zaczęliście w innych miejscach.]

 

Po słowach Hieny wszyscy postarali się zebrać do kupy, z mniej czy bardziej widocznym skutkiem. O dziwo, raczej bardziej. Wyglądało na to, iż mimo nowicjatu tutejsi mniej więcej wiedzieli, czego można spodziewać się w tunelu. W miarę sprawnie zebrali się, ogarnęli i w niecałe trzy minuty byli gotowi do dalszej napierdalanki, ewentualnie rozpracowywania halucynacji. Podążali za Feliksem póki wiekuistej ciszy nie przerwało krótkie, a ostre:

 - Hej, ho, jest tam ktoś może?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iskra rozejrzał się po barze i wewnętrznie westchnął.

Przynajmniej jedna rzecz jest niezmienna Pomyślał zamawiając jedno piwo. Zapłacił za nie i usiadł przy jakimś stoliku, gdzie widać było, że jest mało osób lub w ogóle stół był pusty. Zaczął powoli sączyć swój trunek. Jednocześnie zaczął przysłuchiwać się rozmową innych osób przebywających w środku. Starał się wyłapywać informacje na temat zmiany sytuacji na stacji lub czy ktoś nie szuka elektryka. Mimo tego, że lubił ryzykować i trochę pracy miał tutaj to siedzenie na stacji przez tyle czasu było już nużące. Poza tym nie czuł się już zbyt bezpiecznie na tej stacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiena uniósł pięść jako sygnał do zatrzymania się i poświecił w tunel. Najpierw powiedział ciszej do swoich kompanów. - Słyszał ktoś to pytanie? - Po czym dodał głośno - To zależy. swój, czy wróg? - Baumaniec był przygotowany do czegokolwiek, kolejnej zwidy, wabika, czegokolwiek co mógł rozwalić swoją strzelbą i porządną dawką śrutu. Nie był też zbyt napięty. Dalej trzymało go poprzednie wydarzenie i w sumie, to jeśli ktoś tam był, to pewnie powie im jak daleko jest jego przyczepa z jego towarem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmienie ludzkiego głosu było bardzo miłą niespodzianką. Właściwie czymś najprzyjemniejszym tego dnia. Rozważała odpowiedź na pytanie, żeby przypadkiem niczego nie zepsuć. 

- Nie mam wrogich zamiarów... Jeśli ty nie będziesz mieć wrogich zamiarów w stosunku do mnie. Właściwie chciałabym już dotrzeć do stacji, byłabym wdzięczna gdyby się udało. Mój... towarzysz jest ranny - odpowiedziała, powol zbliżając się do światła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy mam wrogie zamiary, to się jeszcze okażę. Nie jestem bandytą, tylko oddziałem ze stacji. Czy widziałaś gdzieś porzucony na torach wóz? - Odpowiedział tunelowi. - Mamy na stacji medyków, którzy... UWAŻAJ ZA TOBĄ JEST MUTANT! - Ryknął, gdy tylko zobaczył mutanta obok wędrowniczki i od razu przymierzył się do oddania strzału. - Zejdź w bok, jeśli ci życie miłe!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie strzelaj! - starała się zasłonić nieco zwierza, żeby przypadkiem żaden pocisk go nie dopadł. - Może nie wygląda, ale działa jak pies. To ten ranny towarzysz. Jest bezpieczny, nic nie zrobi! Nie widziałam po drodze żadnego wozu, widziałam tylko trupa, ale teraz nie wiem już, czy na pewno go mijałam, czy był tylko halucynacją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  Ten mutas ma być w polu czyjejś latarki i jeden zły ruch, a nie będzie już potrzebował medyka - warknął Hiena i nie spuszczał go z oka. - Psia mać! To znaczy, że wozu już nie znajdziemy, lub ktoś nas uprzedził. Dobra, chłopaki, niech dwóch idzie przodem, za nimi dziewczyna i mutas, a za nimi reszta, która pilnuje pleców, siebie, ich i mutasa. Jasne? WYKONAĆ!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...