Skocz do zawartości

[Gra][Zapisy] The Castle


Arceus

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 189
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

-No to dobrze. - Sztygar podszedł do szafki w przebieralni i zaczął zakładać świeże ubrania. - Wy znajtie... Zawsze zastanawiało mnie czemu piloci sami nie dbają o swoje maszyny. Przecież to tak jakby soldat o swoje vintovke nie dbał. - Zamyślił się. "Nie mówił tego by dopiec, a raczej by po prostu poinformować, ze to wydaje mu się dziwne. - Wszak to jak pierworodny, ili żona...

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz, pilot ma latać, a mechanik ma zrobić tak, żeby pilot miał jak polecieć - odpowiedział mu. - Piloci nie znają się na mechanice, zaś mechanicy na pilotowaniu.
Tom zamyślił się na chwilę po czym dodał: - Pilot z maszyną to jak mąż i żona, a mechanik to ginekolog.

Edytowano przez Maćko z Bogdańca
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

[To nie był sierżant. Wasz kolega Still poszedł sobie, a do stolika dosiadł się ktoś inny. Zatem dla uzupełnienia powiedziałeś to za wychodzącym sierżantem czy do "nowego"?]

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar zaśmiał się w głos. Musiał przyznać, że takiego porównania się nie spodziewał. - Rozumiem. Do zobaczenia zatem przy śmigłowcu. - Mężczyzna ruszył do swojej kwatery i zaczął wszystko szykować. Plecak, jedzenie, woda, taśma srebrna i izolacyjna... Gdy wszystko było gotowe ruszył do zbrojowni po kombinezon oraz broń i amunicję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zbrojowni panował nie mały ruch. Wielu żołnierzy postanowiło jeszcze raz sprawdzić sprzęt. Na pobliskiej strzelnicy słychać było strzały, pewnie postanowili przypomnieć sobie jak strzelać, albo czy zamek działa jak należy. Każdy kombinezon miał odpowiednie dla siebie miejsce dodatkowo każdy był podpisany, imię na piersi pomagało w komunikacji, zwłaszcza wtedy kiedy hełm zasłaniał twarz. Kombinezon był mocny, ale stosunkowo wygodny i nie ciążył zanadto użytkownikowi. Nie był malowany w żadne barwy maskujące, goła stal ze środkiem, aby tego rdza nie zżarła. Paru ludzi siedziało na ławce i ostatni raz sprawdzało broń, przed próbą na strzelnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prysznicu Tom udał się do zbrojowni. Musiał zabrać wszystko co najpotrzebniejsze żeby potem nie robić zamieszania. Miał w planach zabrać dużą apteczkę, swojego CZ75, którego zostawił do wymiany lufy na gwintowaną, żeby można było dołączyć tłumik, który miał też zabrać, oraz racje żywnościowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas po posiłku ruszył do zbrojowni, prysznic zaliczył jeszcze przed przydzieleniem misji więc nie było problemu, no  a wzięcie swojego sprzętu i broni to ważna rzecz. Gdy dotarł na miejsce zobaczył już parę osób które już znał, kiwnął im tylko głową na przywitanie, potem wziął swój kombinezon, ubrał się w niego i wziął swój granatnik, RGP-40. Wziął też całą resztę sprzętu, racje, granaty, C4, detonator i tym podobne. Gdy już wszystko miał postanowił pójść na miejsce zbiórki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar podszedł do swojego kombinezonu i przyjrzał mu się dokładnie Przynajmniej namepatch został odratowany z poprzedniego. Założył na siebie wszystko i dopasował ponownie Wszystko musiało grac i tańczyć. Następnie ruszył po broń i amunicję. Biorąc pod uwagę co może ich spotkać wolał wziąć 7.62 niż 5.56. Uznał, że siła obalająca będzie jak najbardziej wskazana i wziął M60E4 wraz z zapasowymi pasami amunicji. Ponownie sprawdził czy wszystko jest na miejscu i udał się na płytę lotniska pod śmigłowiec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy uzbroili się, obsługa naziemna kończyła pracę. Na płycie zaczęli ustawiać się żołnierze. Na kilka minut przed wyznaczoną godziną przyszedł sierżant i stanłą przed oddziałem. Spojrzał na półsetki ludzi lecących na tą misję. Powiedział z dumą i pewnym zadowoleniem

-Lecicie na zapewne oatatnią misję na tej ziemi... To zaszczyt, pokażcie że jesteście go godni. Do dzieła żołnierze, nie zawiedźcie swoich!-spojrzał na zegarek i zawołał-wszyscy do maszyn!

Po chwili pośród szumu wiatru dało się słyszeć dźwięk silnisilników i śmigieł tnących powietrze. Śmigłowce oderwały się od ziemi. Teraz odwrotu już nie było.

Lot trwał około godziny. Po niej wszyscy widzieli mury potężnego zamczyska. Piloci przelecieli nad nimi i wylądowali między wierzami pałacu na wmiarę równym placu. Żołnierze wysiedli i zajęli pozycje. Teren czysty, a nawet jałowy w polu widzenia nie było nawet roślin, wszędzie jedynie kamienie tworzące miejsce do którego przylili.

-idziemy-zadecydował Still. Przed nim ruszył człowiek który dosiadł się do nich do obiadu, teraz po za bronią którą miał przy sobie na stołówce miał też maczete, lub krótki miecz, nie ważne, broń białą. Żołnierze szli w milczeniu po spowitych mgłą, okalających jedną z wierz, schodach. Czasami zdawało się jakby coś rzucało na nich cień. Kto wie na razie jest spokojnie, ale kruk (Cień) wydawał się jakby zaniepokojony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierz poczuł że jego kompan dziobnął go lekko w ucho.

-O co ci chodzi?-szepnął do ptaka ale ten na to tylko lekko przekrzywił głowę.

-Słuchajcie nie chcę was niepokoić ale Cień ma złe przeczucia co do tego miejsca. Lepiej trzymajmy się na baczności. To może pytanie na początek mogę się gdzieś rozstawić ze sprzętem?-spytał Stilla

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Człowiek na przodzie zachichotał, a Sierżant przystanął. Oddział szedł dalej, tylko nieznacznie zwolnił. Still wskazał na jedną dośś odległą wierzę i powiedział do niego

-to nasz cel, jeśli jesteś w stanie zapewnić nam tam wsparcie z tego miejsca możesz się rozłożyć nawet tu, tylko oddział przepuść. Jednak radził bym ci jednak nie zostawać samemu.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar milczał. Zachowywał się diametralnie inaczej niż w bazie. Był spokojny, opanowany i nadal wypatrywał celu. Słysząc słowa Cartera przeładował broń i odbezpieczył ją. - Szefie... - Zagadnął cicho do sierżanta. - Mamy zabezpieczyć tą wieżę czy szukamy czegoś konkretnego wewnątrz niej? - Pytająć nadal rozglądał się w poszukiwaniu zagrożenia. Widać było w jego sposobie poruszania sie, że służył w siłach specjalnych. Mimo ciężaru jaki miał na sobie poruszał się niemal bezdźwięcznie i z charakterystyczną dla żołnierza gracją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

-To drugie.-odpowiedział szybko i odwrócił się. Zaczął iść dalej do celu. Cały czas każdy z tu obecnych daremnie wypatrywał zagrożenia. Każda szczelina w ścianie, każda rysa na murach była źródłem niepokoju.

W pewnym momencie ciszę przerwał krzyk. Nadgryziony zębem czasu stopień ukruszył się pod stopą jednego z żołnierzy spychając go w przepaś. Lucas stał najbliżej, był jedynym, który miał możliwość wydobycia pechowca z grobu do którego już jedną nogą wszedł.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto moje KP. Poprosiłbym o jakieś wprowadzenie, jako że gra już ruszyła.

 

Imię: Mariusz

 

nazwisko: Kolanko

 

Ksywa: Fugas

 

Wiek: 28 lat

 

profesja: Technik

 

Odbyte misje: Żadna, tylko praca w warsztacie i pilotowanie transportowców.

 

status: Szeregowy

 

Informacje dodatkowe: Prawo ręczny, ma zielone oczy i czarne włosy. Jest dosyć krępej budowy. Pochodzi z Polski okolice granicy wschodniej. Ukończył Technikum Mechaniczne. Lubi się bawić w Elektryka, więc często można go zastać jak coś majstruje. Brawurowy chodź nie do końca. Jak widzi okazję do działa to śmiało rusza przed siebie. Często kwestionuje rozkazy. Nie lubi ludzi, taki typ samotnika. Ale to dobry towarzysz, na pogawędkę nie ma co liczyć, ale swoim zawsze pomaga.

Edytowano przez Halik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korn, bo to właśnie on był tym pechowcem jęknął.-Moja noga.- mruknął wychodząc przy pomocy Lucas'a. - Za co?- zapytał. Pomasował nogę.-Kolejna kontuzja.- warknął.- Dobra. Możemy iść.- powiedział wstając kulał tylko trochę. Poprawił opaskę na oku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ Hmmm

Korn, bo to właśnie on był tym pechowcem.

Wiesz tym pechowcem miał być Mariusz i tak mieliście go poznać. Na przyszłość nie róbcie mi czegoś takiego że stawiacie się w miejscu nieokreślonego żołnierza, bo teraz to był stopień na -nastym piętrze ale w przyszłości może to być cokolwiek. 

Dzięki za inicjatywę, to miło że ktoś postawił się w "przegranej pozycji" (jak chcesz mogę Ci swoje dokonania w tej dziedzinie przedstawić) ale też nie przesadzajmy. PS jak będę miał zabłąkaną rakietę wiem na kim ją wylądować ;) 

Tak czy siak MAMY NOWEGO! przywitajcie go ładnie i bawcie się grzecznie :3]

 

Pechowiec został ocalony. Kilka miłych uśmiechów od przechodzących żołnierzy i klepnięcie w ramię było nagrodą dla Toma, nawet człowiek z mieczem spojrzał na niego poważniej. Ale nie czas na medale i gratulacje, przed nimi wciąż daleka droga. Schody skończyły się i oddział przeszedł do pomieszczenia. Świst przeciągu i blade światło wpadające przez okiennice nie sprawiało dobrego wrażenia. Po chwili oddział wszedł do korytarza. Dość długi i ciemny, nawet bardzo ciemny, nie miał żadnego okna, miał tylko ślady świadczące o tym że kiedyś były tu pochodnie. Latarki penetrowały mrok odsłaniając to co było w nim ukryte. Oczom ludzi ukazały się strzępy obrazów, jedne w lepszym, inne w gorszym stanie. Każdy miał na sobie ślady walki, to nie były kule ani miecze, w większości wyglądały jakby coś zanurzyło w nie szpony. Oddział maszerował w otoczeniu obrazów pamiętających złe czasy, byli w korytarzu, a światła na jego końcu nie było widać. W każdym razie nie gołym okiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Korn wpadł do dziury Sztygar, natychmiast wycelował w stronę hałasu latarkę wypatrując wroga.  Niestety przed ukruszonym schodkiem ciężko uratować kompana. Nadal milczał i nie powiedział ani słowa. To miejsce nic nie przypominało. Żadne miejsce, w którym wykonywał misje na Ziemi. Choć niewątpliwie wolał otoczenie budynku to jednak było tu inaczej. Kątem oka zerknął co przedstawiają owe obrazy oraz nasłuchiwał czy przed nimi coś sie dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas po wyciągnięciu kompana z dziury spojrzał na resztę. No i gdy wszyscy ruszyli on też ruszył. Oglądał wszystko co było w zamku. Miał ochotę powiedzieć że to miejsce jest fascynujące i chciałby wiedzieć co się tam stało ale powstrzymał się, na razie wolał być cicho, ale za to przyglądał się wszystkim zniszczeniom. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zniszczenia nie napawały optymizmem. Wnikliwsze przyjrzenie się nim ujawniało to czego nie widać od razu, oczą Lucasa ukazały się krople krwi. Każda kolejna rysa w jego oczach była coraz zasobniejsza w ten płyn. Lucas miał wrażenie jakby cały czas było jej więcej. Poczół jak jego serce zaczyna bić szybciej, poczuł że kręci mu cię w głowie, że znacznie ciężej mu stać. W pewnym momencie usłyszał śmiech. Coś rzuciło go na ziemię.

Momentalnie wszystko ucichło, żołnierz wstał, był zobolały i zdezorientowany, ale zaczynał widzieć i czuś normalnie. Widział swoich kolegów i panią psycholog, widział Stilla i innych. Nie widział krwi, którą widział przed sekundą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...