Skocz do zawartości

Equestria Times 05/2015 (6)


Dolar84

Recommended Posts

Ok%C5%82adka%20-%20web.jpg

 

Witajcie ponownie!

 

I znowu udało nam się miesiąc po miesiącu wydać kolejny numer. Co prawda może być to z mojej strony przejaw radosnego hurraoptymizmu, jednak sądzę, iż zdołaliśmy w końcu wpaść w niejaką rutynę - w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego określenia. Dosyć jednak trucia, pora przybliżyć Wam nieco zawartość najnowszej odsłony Equestria Times.

 

Tym razem mamy sporo wieści - kwiecień i początek maja okazały się w nie wyjątkowo zasobne. Zdecydowanie mniej recenzji fanfików, za to publicystyka... no trzeba powiedzieć, że jest jej niemal nadmiar, z czego dużą część stanowią redakcyjne oceny kolejnych odcinków - mieliśmy przy ich pisaniu masę zabawy. Naturalnie oferujemy też szeroki wybór artykułów na różne tematy, zarówno te związane z MLP jak i inne. Z radością mogę również poinformować, że na nasze łamy powracają komiksy, po krótkiej, nieplanowanej przerwie. Niestety tym razem nie zdołaliśmy skonstruować przeglądu muzycznego, ale na pewno jeszcze do niego wrócimy.

 

Mam nadzieję, iż te kilka zdań zdołało zainteresować Was na tyle, żebyście zechcieli poświęcić nieco czasu na lekturę naszego magazynu.

 

Dolar84

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz pierdzielone Issuu. Znowu lekko zmienili design i znów trzeba się dokopać do opcji ściągnięcia gazetki, choć wystarczy tylko kliknąć tutaj: http://prntscr.com/75rduq

 

No i oczywiście tak uważnie czytałem spis treści, że aż nie zauważyłem, by były jakiekolwiek recenzje ficów ;p Oh well... A co do tekstu Cygnusa... Krótkie jego podsumowanie: żydzi :cyg: Nawet przeczytałem to całe, raduj się :cyg:

 

A reszta ok... Rzuciłem na to okiem, przeleciałem, jest ok, chyba...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nosz pierdzielone Issuu. Znowu lekko zmienili design i znów trzeba się dokopać do opcji ściągnięcia gazetki, choć wystarczy tylko kliknąć tutaj: http://prntscr.com/75rduq


Mi też sie nowy design issu nie podoba nikrab bo zlkiwdwoal mozlwosć interkatwynego przesouwania ekranu, co utradniało mi czytanie nawet pierdolnych newsów, ale przmogłem się i to co mnie zaintresowało najbaardzije czytałem z zapałem równym mojemu poczuciu patriotyzmu (które mam wyższe niż statstyczny Polak bo chodzę głosować na wybory). Powiem tak jest ok, a nawet powiem, że lepeij niż w poprzednim numerze, bo poza Artykułami Spidiego, którego zawsze będ czytał, choćby miał napisać tylko  przepis na muffiny, spodobał mi się artykuł OneTwo o totalitaryzmie w świecie MLP i artykuł Albrechta o starzęniu się fandomu (niektóre przytoczonoe przez niego objawy odczuwam, bo tworzę sygnaturki kucykowe wektory wiersze czy nawet fiki, ale przez tak zwane Zyćie i brak aktywności komentatorskiej co do moich nowych wypocin)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do issuu, to mnie też denerwuje ta zmiana. Aktualnie myślę albo nad totalną rewolucją w składzie, albo przeprowadzką na inną platformę. Ewentualne zmiany może by się pojawiły przy kolejnym numerze, ale tylko jako dodatkowy eksperyment obok normalnego wydania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba coś jest w powiedzeniu, że szewc chodzi w dziurawych butach. Ja będąc naczelnym i jednoczenie główną osobą odpowiedzialnym za skład, dopiero teraz przeczytałem na spokojnie 2 artykuły, tak aby móc sobie je przemyśleć. Jednym z nich był tekst Albericha "Starość, nie radość", z bardzo ciekawymi tezami...
 
...z którymi się częściowo nie zgadzam. Zacznijmy od wizji uosobienia fandomu jako człowieka w podeszłym wieku. Ja bym raczej porównał nas do osób w okresie 20-30 lat, którym skończył się czas luzactwa w trakcie szkoły/studiów i przyszło się zderzyć z zwykła codziennością pracy która ma nas utrzymać. Zacznijmy od przyrosty członków. Dobrze rozpoznajesz okres największego przyrostu, ale uważam że błędnie identyfikujesz powody jego spadku. Świat ma skończoną liczbę mieszkańców i większość z nich która z niewyjaśnionych powodów była podatna na magię kucyków, już wchłonęliśmy w nasze grono. Zresztą większość z nas próbowało zachęcić swoich znajomych do serialu, na zasadzie "obejrzyj to, może ci się spodoba". No i czasami się udawało, ale też nie rzadko było tak że "magia nie podziałała". Aktualni nowi członkowie wynikają raczej z zwykłej demografii, bo w 2011/2012 roku byli jeszcze trochę za młodzi (w różnym rozumieniu tego słowa). Względem tych osób dalej działają wspomniane etapy odkrywania i przełamywania się w poznawaniu nieznanego. Jako dowód że pewne myślenie nie zanikło, to odsyłam cię do artykułu w playboyu który linkujemy w aktualnych wieściach.
 
Powszechność odejść też mnie nie dziwi i jest bardzo normalnym etapem rozwoju naszego "człowieka". Przecież ja sam przez okres szkoły i studiów miałem okazję poznać 210 osób (liczę tylko swoje klasy i mój kierunek), ale teraz kontaktu utrzymuję z jakimiś 30-40 osobami. Z fandomem będzie podobnie, ale w końcu ta tendencja się zatrzyma. Zaś co do powodów to zauważ, że w momencie największego napływu ludzi, pojawili się też którzy przyszli tutaj tylko na zasadzie stada/mody. Wraz z minięciem tego bumu, one zaczęły się wykruszać. Oczywiście są z tej grupie osoby które właśnie dzięki temu nurtowi nas znalazły i się z nami związały, ale reszta po prosty sobie odpłynie dalej w inne rejony internetu. Taki osób już nie zawrócimy i jedynego czego możemy im życzyć, to aby spotkanie z nami sprawiło że będą lepszymi osobami. Zgadzam się też jednak z tobą, że części z pośród odchodzących osób, to ludzie którym się fandom zwyczajnie przejadł. Tacy wbrew pozorom po pewnej przerwie rokują szanse na powrót. To czy on już nastąpi to zupełnie inna kwestia.
 
Kolejne rzecz przy której chcę coś dodać to aktywność. Poprawnie identyfikujesz wszystkie problemy, ale gubisz jeszcze jeden. Wspomniana przeze mnie grupa która przyszła na zasadzie stada/mody, wcale nie była biernymi obserwatorami. To co zawsze mnie fascynowało w tym fandomie, to delikatne, można powiedzieć że nie wprost, przymuszanie wszystkich do aktywności i tworzenia czegoś na jego potrzebę. Gdzie się człowiek nie obejrzał, to ten pisał, ten rysował, ten korektorował itd. W taki towarzystwie ciężko jest siedzieć i nic nie robić :hBB25: . A ponieważ przywołana przeze mnie grupa jest wybitnie podatna na takie działanie, to i ona masowo tworzyła i komentowała. A gdy odeszła, to znikło nie tylko komentujący ale i tworzący wraz z dziełami. Spójrz na ostatni remanent w dziale fanfikowym który zakończył się  dosłownie kilka godzin temu. Z działu wyleciało 8% tematów i w przypadku tych zarchiwizowanych dość często powtarza się schemat brak linków/dokument w koszu. 
 
Z resztą punktów się z tobą zgadzam, że lekko stanęliśmy w miejscu. Mamy swoich znajomych, rutyna nas dopadła, a scena twórcza zabetonowała. Popieram również twoje propozycje wyrwania się z tego marazmu. Do nowych musimy podchodzić z hasłem "Friendship is Magic" i jako pierwsi wykazywać inicjatywę w wprowadzeniu ich w fandom (łącznie z pozwoleniem wygadania się w stylu "którego kucyka lubisz najbardziej"  :rdblink: ). Nie zbywać inicjatyw rutyną typu "było, nie wyszło", bo zawsze możemy z dostępną wiedzą pomóc tak, aby tym razem jednak wyszło. Zaś do początkujących twórców mieć dużą taryfę ulgową – w końcu nikt nie rodzi się z perfekcyjnym warsztatem, ale dochodzi się do niego przez praktykę i życzliwie (oraz DELIKATNE) uwagi. Jednak nie patrzę na te pomysły (zostając przy twoich metaforach), jako środki mające delikatnie ocieplić nasze bardzo podeszły wiek. Dopiero weszliśmy w dorosłość i zaczynamy układać życie po burzliwym początku. To jak teraz je ułożymy, zdefiniuje naszą codzienność na wiele lat.
 
 
A intuicja podpowiada mi że czas starość fandomu nadejdzie nie prędzej, niż nasza jesień życia, gdy na bujany fotelu będziemy sobie wspominać, zgodnie z tradycją starszych ludzi, jak to w aktualnych czasach było pięknie  :celgiggle:

Edytowano przez Macter4
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tak mało wyświetleń i komentarzy? Bieda trochę  :fluttercry2:.

 

Numer rzecz jasna przeczytałam. Teraz czas na ocenę i polemikę.

 

Zacznę od tekstu o wyjątkowości tego fandomu autorstwa Spidiego. Absolutnie się z nim nie zgadzam. Jako wieloletnia członkini fandomu fantastów (konkretnie sektor larpowy) widzę, że relacje są, meety (częste) są i w ogóle. Tylko że raczej nie w formie ponymeetów w parku czy w sklepie. To bardziej prywatne spotkania, na które generalnie trzeba być zaproszonym. Bez tego nawet się nie wie, że coś jest. Bronies są bardziej publiczni i powierzchowni pod tym względem. Ale też relacje są inne - fantaści nie toczą takich wojenek, a nasze raki się wywala poza pewne grono osób i w ten sposób problem znika.

 

Nie zgadzam się też z tekstem o hiperanalizach - Spidi, traktujesz to chyba zbyt poważnie. Nauka? Analizujesz głupią bajkę dla małych dziewczynek! Tu nie ma logiki, głębszych aspektów, a twórcy często są kompletnymi laikami z dziedzin do których wrzucają nawiązania (w końcu dziewczynki i tak się nie skapną, że coś tu nie gra). Ba! Regularnie sami się gubią w swoim dziele i to widać. Dlatego nie można porównywać marnowania czasu na setne oglądanie odcinka kolorowych salcesoników do jakichkolwiek prac naukowych.

 

Tekst Albericha? Zgadzam się. Fandom się starzeje i to normalna koniec rzeczy. Ale nie umrze póki coś robimy. Dlatego zróbcie coś i skomentujcie ten numer magazynu Equestria Times (albo wstąpcie w nasze szeregi).

 

Chwalę tekst OneTwo o komuchach oraz tekst Zodiaka, który ma zupełnie inny punkt widzenia na kreację postaci Keegena niż ja.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dlatego zróbcie coś i skomentujcie ten numer magazynu Equestria Times

 

:lol:

 

(albo wstąpcie w nasze szeregi).

 

:lol: :lol:

 

Nie :cyg:

 

Zatem tak podsumowując: recenzje ficów w porządku, jak zawsze, recenzje odcinków okiem redakcji... można zerknąć. Podsumowanie utopii Starlight... good. Cygnus to żydzi i organizacja :cyg: Czyli czytało się dobrze. Hiperanalizę lepiej odpuścić, bo grozi to odciskami w mózgu :drurrp: I krótka piłka do Cahan: po co to robić? Bo można, ot co.

 

Co dalej... kolejne lekcje fikotwórczości od Pani Rosiczek... W porządku, acz to nie to samo co Tajemnice Wieży Zegarowej. Jakoś czyta mi się to ciężej niż tamten poradnik Albericha... Anyway, Zodiak i jego przemyślenia na temat ficów... Ok, brzmi sensownie xd I widziałem leminga inside... No cóż... Ale i tak Spike to popierdółka i popychadło :v Dobrze, że przynajmniej, jak na razie, Sezon Piąty traktuje go w miarę normalnie.

 

Dalej Cahan niszczy niewinność oglądających brutalną prawdą o pucach i ich rozrodzie. Czyste zło :cyg: Felietonów zwykle nie czytam, więc i tym razem je pominąlem. Recenzja aTOMa dobra i z pewnością może przekonać kilku do opisywanej przez niego - także z nutą nostalgii - gry. Wspominane przez Dolara produkcje sprzed wielu, wielu lat są zawsze fajne, zwłaszcza, że ten drań mi tak skutecznie przypomina, ile mam lat, skoro te gry (nie wszystkie, ale sporo) pamiętam. Dolcze, no zgadnij, gdzie jest twój herbatnik :crazytwi:

 

Poza tym to już nic nie zwróciło mojej uwagi, więc nie patrzyłem ;p A Sok to już czytałem tuż po ogłoszeniu konkursu, więc nihil novi.

 

No, coś tam napisałem, możecie smutać dalej :cyg:

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się też z tekstem o hiperanalizach - Spidi, traktujesz to chyba zbyt poważnie

 

Nie da się pasji traktować zbyt poważnie albo za mało poważnie. Komuś, kto ćwiczy do maratonu i codziennie biega po 4 godziny, też powiesz, że podchodzi do tego poważnie? Sądzę, że nie, bo maraton nie jest różowy, nie jest dla dziewczynek i w ogóle serious business. 

 

Kucyki są moją życiową pasją i to, że Ty podchodzisz do nich z przymrużeniem oka lub nawet z pewnym lekceważeniem nie znaczy, że inni też mają taki obowiązek.

 

 

 

Tu nie ma logiki, głębszych aspektów, a twórcy często są kompletnymi laikami z dziedzin do których wrzucają nawiązania (w końcu dziewczynki i tak się nie skapną, że coś tu nie gra). Ba! Regularnie sami się gubią w swoim dziele i to widać. Dlatego nie można porównywać marnowania czasu na setne oglądanie odcinka kolorowych salcesoników do jakichkolwiek prac naukowych.

Właśnie potwierdziłaś, że kucyki i nauka mają ze sobą dużo wspólnego :crazytwi: Naukowcy to przecież też często banda laików, która nie wie co robi (za publiczny hajs lub pieniądze sponsorów) i gubi się we własnych tezach, a potem ciemnym ludziom wciska swoje prywatne wyobrażenia. Oczywiście kucyki jako materiał nie są aż tak rozbudowanym tematem, jak chociażby geneza Słowian czy inne zabawne zagadnienia tak bardzo naukowe. Jednak, jak pisałem w artykule, metody są często podobne. Jak ktoś bada na potrzeby magisterki twórczość Dantego, to robi to podobnie, jak my badamy kucyki. Ale wiadomo, Dante wielkim artystą był, a kucyki to komercyjny szajs dla małych dziewczynek :P

 

Problem w tym, że Leonardo też swoich najwiekszych dzieł nie namalował dla nas, abyśmy to wieszali w muzeach, a po prostu dla hajsu :) Czy on do tego podchodził artystycznie i jak, to się nigdy nie dowiemy, bo byśmy musieli go przesłuchać... pamiętniki przecież kłamią.

 

Wbrew pozorm, jak się wczytasz w mój artykuł znajdziesz tam pełne wyjaśnienie mojego podjeścia, a także spory dystans do tego, co robię. Obojętne, czy to badanie kanonu kucyków, czy archeologia. Bo tutaj i tutaj trzeba miec potężny dystans, gdyż materiały badawcze są równie mętne.

 

A czy twórcy są aż takimi laikami? Wiem, że ogólnie tak postrzegasz innych ludzi, więc obawiam się, że tutaj również niedoceniasz scenaryztsów. Oczywiście, że są tam bzdury, na które nieraz także narzekałem. Ale mimo to wykazują się niezwykłą błyskotliwością tu i ówdzie, o czym również piszę w swoich artykułach.

 

 

 

 

Jako wieloletnia członkini fandomu fantastów (konkretnie sektor larpowy) widzę, że relacje są, meety (częste) są i w ogóle. Tylko że raczej nie w formie ponymeetów w parku czy w sklepie. To bardziej prywatne spotkania, na które generalnie trzeba być zaproszonym.

Właśnie o tym napisałem, że Ci ludzie spotykają się głównie na konkretne rzeczy. Również należę do fandomu fantastów, choć oczywiście nasze doświadczenia zapewne się różnią. Tak jak jest różnica między fandomem bronies trójmiejskim, a wrocławskim, tak samo tym. I wojenki też się zdarzają, choć być może nie są już tak medialne. 

 

 

Swoją drogą dzięki za przeczytanie artykułu. Doceniam szczególnie, że chyba mało kto to zrobił...

 

 

 

bo poza Artykułami Spidiego, którego zawsze będ czytał, choćby miał napisać tylko  przepis na muffiny

Dzięki! Może gdzieś przemycę jakiś przepis.

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Niklas

 

Nie dziwota, że ciekawsza jest dla Ciebie seria Albericha. Sama bardzo ją lubię. Po prostu target CUiB to osoby, które stawiają swe pierwsze kroki w sztuce pisania. Czyli prawię tam banały i czasami trochę pisarskich sztuczek.

 

@Spidi

 

Naukowcy laikami? No nie wiem czy człowiek, który bada nowe leki jest laikiem. Masa powtórzeń, duża grupa organizmów badanych, próby kontrolne. To o czym mówisz nie ma prawa do miana naukowca. Bo jeśli ktoś nie wie co to legionista czy kim był Cezar, to niech sobie lepiej odpuści odkrywanie Rzymu zanim się nie douczy.

 

Kucyki są Twoim życiem? Smutne. To bajka dla 5latek. Książka/film/piosenka całym życiem?! Trochę biednie. Pasją może być tworzenie - np. pisanie, a nie sama kreskówka :rainderp:.

 

A co do fantasów - no a na co mają się spotykać? Nie lepiej mieć cel - zdobyć górę, zjeść kiełbaski, pograć w planszówki niż szwendać się bez celu?

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że w Twoim układzie współrzędnych jestem smutny, ale wydaje mi się, że to jest właśnie odwrotnie. To Ty jesteś smutna, szufladkująca rzeczy jako "dla dorosłych, poważne" i "dla dzieci, niepoważne". Czyli nie wolno mi opierać swego życiowego szczęścia na rzeczach "niepoważnych"? Zamiast tego lepiej, abym był smutny i zdołowany, bo nie wypada, aby kucyki były moim szczęściem?

 

Abstrahuję, czy na pewno są dla 5 letnich dziewczynek, Lauren Faust zawsze podkreślała, że nie opracowywała tematyki z myślą o jednej, wąskiej grupie wiekowej.

 

No, chyba że lepiej być stereoptypowym samcem, który opiera swoje szczęście na kupnie od czasu do czasu nowego auta, piwie z kumplami, oglądaniu meczy i sporadycznemu całowaniu żony na dobranoc, która w sumie posłużyła mu głównie do przedłużenia swojej linii genetycznej. Jakoś mnie to nie kręci :crazytwi:

 

Wolę być tym niepoważnym, smutnym, ale napchanym radością facetem, który autentycznie jara się kolejnym obrazkiem z Twilight, nowym odcinkiem lub wymyślaną przez samego siebie historią, gdzie kucyki przeżywają jakieś przygody. Padło na kucyki, ale równie dobrze mogłyby to być Gwiezdne Wojny lub kościół katolicki. To się nazywa pasja... a pasje z reguły wydają się być irracjonalne i na tym polega ich urok.

 

Dlatego życzę Ci, abyś znalazła więcej radości w życiu, obojętne w czym, gdyż dzięki temu nie będziesz, kolokwialnie mówiąc, aż taka smutna. Wszak najważniejszą ozdobą damy jest jej uśmiech.

 

A co do powagi nauki, to zdaję sobie sprawę, że w Twojej branży są zupełnie inne normy dotyczace szerokiego wachlarza rzeczy, ale jesli wnikniemy w psychikę naukowców, to możemy się nieco zdziwić, jak mało oni są stereotypowo naukowi. Ile rzeczy robi się na czuja i tak dalej. Zresztą mniejsza, nie będę Ciebie przekonywał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyki są moją życiową pasją i to, że Ty podchodzisz do nich z przymróżeniem oka lub nawet z pewnym lekceważeniem nie znaczy, że inni też mają taki obowiązek.

 

Może w niektórych kwestiach, mamy inne zgoła poglądy, ale... Spidi, w pełni się zgadzam z twoja opinią :) Sory za offtop, ale musiałem to powiedzieć...

 

"Abstrahuję, czy na pewno są dla 5 letnich dziewczynek, Lauren Faust zawsze podkreślała, że nie opracowywała tematyki z myślą o jednej, wąskiej grupie wiekowej." - Tak BTW, tu tez się z tobą zgadzam... Bajki tworzą dorośli ludzie, więc zajmują się czymś niepoważnym? NIE!! Bajki są dla każdego, bo są ponadczasowe, a przynajmniej ich PRZESŁANIE :)

Edytowano przez Accurate Accu Memory
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie nie ma nic złego w lubieniu dziecinnych rzeczy takich jak kuce (byłoby dziwnym jakbym miał, lel). A jak jest to dla kogoś pasja to już jego osobista sprawa, nie oceniam, nie hejtuję, nie pochwalam, bo to nie moja sprawa czym się kto pasjonuje, żyj i daj żyć innym itd. itp. (pomijając ekstremalne przypadki zagrażające innym ludziom i/lub łamiące prawo).

 

Co do naukowców - fakt, wiele odkryć było przebłyskiem geniuszu, intuicji, czyli były niejako robione "na czuja", jednakże prawda jest taka, że naukowcy na co dzień muszą zapi***alać jak dzikie osły i bez przerwy publikować (zasada "publish or perish" czyli "publikuj lub giń"), żeby nie obcięli im kasy na badania. A jak któryś jest "laikiem" ssącym kasę na pierdoły to nie jest naukowcem tylko debilem i pijawką na posadce, co w sumie nie jest tak rzadkie pośród kadry naukowej na naszych uniwerkach. Wracając do tematu, to np. polscy naukowcy nie opracowali rewolucyjnej techniki produkcji grafenu "na czuja", tylko w wyniku żmudnej pracy i na podstawie obszernej, specjalistycznej wiedzy i danych. Mówienie, że naukowcy tak naprawdę nie wiedzą nic na 100%, gubią się w teoriach i robią wszystko na hurra jest w najlepszym wypadku błędne, a w najgorszym jest manipulacją i obelgą.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba źle się wyobrażam - pasja nie może być rzeczą. To czynność. Więc Twoją pasją jest raczej np. robienie hiperanaliz.

 

Ja? Smutna? No wiesz co?! Nie uśmiecham się z innych powodów... Technicznie nie potrafię tego zrobić. I nie jestem damą, nie obrażaj mnie  :hmpf: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem, że nikt niczego nie wie i że każdy to dyletant.

 

Być może, dałeś jednak do zrozumienia, że według Ciebie wielu z nich nie bardzo się zna na swojej pracy i wciska ludziom kit, oraz że ich praca często jest podobna do rozkminiania, co autor serialu dla dzieci miał na myśli. W ostatnich czasach mamy wystarczająco różnych osób/grup biadolących ludziom, że szczepionki są szkodliwe, GMO to niemalże holocaust, a globalne ocieplenie to mit i wymysł "lobby naukowego" (że o "ekspertach" z zamachowej ekipy Macierewicza nie wspomnę). Mógłbyś chociaż tu na forum nie pisać takich rzeczy, bo jeszcze ktoś to przeczyta i zapamięta, że naukowcy to oszuści i matoły. Autorytet i zaufanie społeczne wobec naukowców zostały już wystarczająco nadwątlone.

 

Tak, wiem, marudzę i wyolbrzymiam, robię z igły widły, niemalże hiperanalizuję, niezmiernie mnie jednak tego typu rzeczy wkurzają, żeby nie rzec dosadniej. Musiałem to z siebie wyrzucić.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spidi

 

Ech... wiem, że skaczę z zewnątrz i nic mi do tej rozmowy, ale jak czytam, to nie mogę.

 


Obojętne, czy to badanie kanonu kucyków, czy archeologia. Bo tutaj i tutaj trzeba miec potężny dystans, gdyż materiały badawcze są równie mętne.
Źródła historyczne mogą być mętne, jednak mają to do siebie że mogą kłamać, bo istnieje prawda. Rzeczywistość. Coś, co można próbować odkryć.

 

Jeśli nadworny kronikarz księcia Ziemowita Kocimiętki pisze, że był on władcą wybitnym i miłościwym, a kronikarz jego brata, z którym był skłócony, pisze że był pożerającym nowonarodzone dzieci antychrystem, to mimo wszystko coś, gdzieś, kiedyś, się wydarzyło, co skłoniło te dwa źródła do przestawienia tego władcy na te dwa różne sposoby. A sam władca istniał (bądź nie) niezależnie od tego co napisano.

 

Kucyki zaś nie istnieją i nie ma tam żadnej "prawdy". Jeśli w jednym odcinku Pinkie powstrzymuje Rainbow przed zrobieniem kawału Fluttershy, bo ta druga jest wrażliwa, a w innym Pinkie opowiada radośnie Fluttershy, jak ta zrobiła z siebie publiczne pośmiewisko, nie zważając na jej uczucia... to żadne ze źródeł nie kłamie, żadne nie jest bardziej prawdziwe. Można mówić, że jedno nie pasuje do drugiego, że jakiś scenarzysta kaleczy naszego ulubionego kucyka... ale to wszystko jest opinia. Znaczna większość scenarzystów ma gdzieś kanon. A wszystko co pojawiło się w serialu jest równie kanoniczne, nieważne jak wewnętrznie sprzeczne.

 


No, chyba że lepiej być stereoptypowym samcem, który opiera swoje szczęście na kupnie od czasu do czasu nowego auta, piwie z kumplami, oglądaniu meczy i sporadycznemu całowaniu żony na dobranoc (...) Wszak najważniejszą ozdobą damy jest jej uśmiech.
To ciekawe, że potrafisz narzekać na stare i ograniczające stereotypy o męskości, by w tym samym poście sięgnąć do tego samego wora po stereotypy o kobiecości.

 

A o naukowcach i laikach nie chce mi się nawet mówić... inni już powiedzieli.

 


A co do fantasów - no a na co mają się spotykać? Nie lepiej mieć cel - zdobyć górę, zjeść kiełbaski, pograć w planszówki niż szwendać się bez celu?
Heh, z tego powodu przestałem chodzić na spotkania bronies i zacząłem na fantastów.

 

PS. Z pewnymi oporami zacząłem czytać czasopismo i nawet mi się podoba. Ale skomentuję numer w lepszych okolicznościach.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. I nie jestem damą, nie obrażaj mnie

To się dogadaliśmy.

 

 

Mógłbyś chociaż tu na forum nie pisać takich rzeczy, bo jeszcze ktoś to przeczyta i zapamięta, że naukowcy to oszuści i matoły. Autorytet i zaufanie społeczne wobec naukowców zostały już wystarczająco nadwątlone.

Wsadziłeś mi w usta wiele rzeczy, których nie powiedziałem, aż trochę czuję się niczym wypchane trofeum myśliwskie. Ponieważ nie wiem, od czego zacząć, to skrócę to jednym zdaniem: absolutnie nie to miałem na myśli i nie w takiej skali. 

 

Tak, wiem, marudzę i wyolbrzymiam, robię z igły widły, niemalże hiperanalizuję, niezmiernie mnie jednak tego typu rzeczy wkurzają, żeby nie rzec dosadniej. Musiałem to z siebie wyrzucić.

To w sumie zdrowe, że to z siebie wyrzuciłeś, więc w sumie stało się coś dobrego. Mogę jedynie się cieszyć, że Ci pomogłem. Dałem pretekst. Prawie jak Woody Allen, cholera...  :rarityderp:

 

Jeśli nadworny kronikarz księcia Ziemowita Kocimiętki pisze, że był on władcą wybitnym i miłościwym, a kronikarz jego brata, z którym był skłócony, pisze że był pożerającym nowonarodzone dzieci antychrystem, to mimo wszystko coś, gdzieś, kiedyś, się wydarzyło, co skłoniło te dwa źródła do przestawienia tego władcy na te dwa różne sposoby. A sam władca istniał (bądź nie) niezależnie od tego co napisano.

 

Kucyki zaś nie istnieją i nie ma tam żadnej "prawdy". Jeśli w jednym odcinku Pinkie powstrzymuje Rainbow przed zrobieniem kawału Fluttershy, bo ta druga jest wrażliwa, a w innym Pinkie opowiada radośnie Fluttershy, jak ta zrobiła z siebie publiczne pośmiewisko, nie zważając na jej uczucia... to żadne ze źródeł nie kłamie, żadne nie jest bardziej prawdziwe. Można mówić, że jedno nie pasuje do drugiego, że jakiś scenarzysta kaleczy naszego ulubionego kucyka... ale to wszystko jest opinia. Znaczna większość scenarzystów ma gdzieś kanon. A wszystko co pojawiło się w serialu jest równie kanoniczne, nieważne jak wewnętrznie sprzeczne

No i dlatego analiza kucyków i historii jest równie zabawna, bo jedno i drugie to duzo domysłów. Oczywiście warto znaleźć rzeczy dla siebie równoważne, analiza historii II wojny światowej jest możliwa dzięki miliardom lepszych i gorszych źródeł, więc tutaj kucyki przegrywają na całej linii. Ale już taka polityka Mieszka I czy bitwa pod Cedynią to równie bogate tematy jak "nieśmiertelność alicornów". też nikt tak naprawdę (póki co) nie wie, jaka była ta prawda, bo źródeł jest mało, prawie ich nie ma i są beznadziejne.

 

 

Ale wiem, o co Ci chodzi. Kucyki są fikcją, historia nie. odkrycie prawdy jest niemożliwe, ale możemy się do niej mniej lub bardziej zbliżyć, czyli dzięki odpowiednim nakąłdom pracy, badaniom i oczywiście szcześciu w końcu określić ten przebieg bitwy pod Cedynią... bo np. znajdziemy jej miejsce i zrobimy tam wykopy. Z kucykami tego komfortu nie ma i w dodatku "prawd" tak jest kilka, co się wzajemnie wyklucza.

Taki przykład.

Równocześnie mam wrażenie, że nie czytaliście mego artykułu uważanie. Przecież:

 

Takie działanie z jednej strony jest absurdem, gdyż to tylko bajka dla dzieci… Przecież nikt rozsądny nie pokusi się o wykonanie studium anatomicznego zwierzaczków z „Happy Tree Friends” lub nie napisze magisterki o polityce w „Śwince Peppie”.

Ale… może jednak nie jest to takie głupie? Wszak twórcy wymyślając ten świat musieli się na czymś wzorować! Dlaczego by nie dokonać próby odtworzenia ich toku rozumowania?

To jest podstawowy argument tłumaczący sensowność hiperanalizy, a więc dokładnego rozebrania serialu, jego uniwersum, fabuły i założeń na czynniki pierwsze. Powyższy argument rozkłada się na poniższe założenia:

• Serial nie jest zawieszony w próżni, a jego twórcy musieli wzorować się na innych dziełach, od innych seriali, aż po rdzeń kultury ludzkiej, czyli mitologie, folklor, zwyczaje i prawa homo sapiens sapiens od czasów jego powstania.

• Uniwersum My Little Pony jest po tylu sezonach już bardzo rozbudowanym światem, pełnym detali. Aby sami twórcy się w nim nie pogubili, musieli tworzyć schematy i ustalenia, które spajają ten świat i czynią go w jakimś stopniu logicznym. Przykład: to pegazy kontrolują pogodę, choć jednorożce też dałyby radę. Ustalono jednak, że robią to skrzydlaki.

• Nasycanie produktu jakimiś podtekstami, odwołaniami do innych dzieł, kultury masowej i dziedzictwa kulturalnego, podwyższa jego wartość merytoryczną i intelektualną, pozwala odbiorcy na zabawę w odszukiwanie ich, a także poszerza target dzieła. Tak działają komedie familijne, gdzie są treści dla dzieci, a podteksty dla dorosłych.

• Autorzy serialu, jak wszyscy artyści czy twórcy, będąc dorosłymi ludźmi lubią podszywać swoje dzieło ciekawostkami.

Jak widać, istnienie podtekstów, drugiego dnia, a także głębszej prawdy w kucykach jest uzasadnione. Nawet na poziomie pierwszego sezonu, kiedy produkt był autentycznie adresowany do młodszej widowni, ilość smaczków była ogromna.

Tak, to przypomina prawdziwe badania naukowe

Nigdzie nie napisałem, że to jest nauka. Jedynie, że można przeszczepić metody, czyli zastosować poważne metody do niepoważnej rzeczy. Czy to grzech z mojej strony?

 

by w tym samym poście sięgnąć do tego samego wora po stereotypy o kobiecości.

Najważniejszą ozdobą człowieka jest jego uśmiech. Lepiej? Bo faceci jak są ponurasami, to też mniej przyjemnie się spędza czas w ich towarzystwie. Zresztą nawet jakbyśmy przy dużej dawce dobrej woli dostrzegli w uśmiechaniu się kobiety jakiś stereotyp (trochę to przykre, że tak fundamentalną dla osobowości kwestię ropatrujemy w takich szarych kategoriach), to porównanie obu stereotypów z mojego postu ze sobą jest bardzo krzywdzące.

 

Ech... wiem, że skaczę z zewnątrz i nic mi do tej rozmowy, ale jak czytam, to nie mogę.

Po to prowadzimy tę rozmowę na publiku, aby każdy ją widział i każdy mógł wziąć w niej udział, więc nie czuj się winny, że się odezwałeś ^^ Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedział Ci dlaczego tego nie robić? Jeśli nie, to go lepiej zapytaj.

Powiedział, że bardzo tego nie lubisz... W sumie, przypominasz mi nieco Morgen Stern/Morning Star, z forum Lost Tales... Tamta postać, tez taka bezuczuciowa i bezduszna była. Za tulanki chyba od niej można było w łeb by dostać :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...