Skocz do zawartości

Pamiętnik Apple Bloom


Cipher 618

Recommended Posts

Witajcie. W tym temacie Apple Bloom, będzie prowadziła swój pamiętnik. Mam nadzi...

 

Hola, hola... coś ty za jeden? 

 

Ja również cieszę się, że Ciebie poznałem. Nazywam się Triste Cordis. Od tej pory będę Twoim opiekunem :)

 

Co? Co to, to nie. Moją opiekunką jest Applejack, a nie ty.  :grumpybloom:

 

No dobrze, źle się wysłowiłem, przepraszam. 

 

W porządku. Powiedz mi jedno. Dlaczego piszesz w MOIM pamiętniku? I dlaczego zmieniłeś mój kolor?

 

Hej, to po prostu pierwsza strona. Chcę wyjaśnić zasady. Potraktujmy to jako... Hmm... Wspólny, powitalny wpis, dobrze? A kolor? Nawiązuje do twojego umaszczenia.

 

Ma sens, a reszta wpisów? To w końcu mój pamiętnik   :dry: 

 

Masz rację. Każdy następny wpis, będzie tylko i wyłącznie twój. Pisz o czym tylko chcesz. Właśnie to chciałem wytłumaczyć, ale mi przerwałaś.

 

Więcej nie będę. Obiecuję :angelbloom: 

W takim razie do dzieła, moja droga.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Wpis #1
 

Dzisiejszego poranka, dotarło do mnie jedno - nic nie wiem o moim nowym opiekunie. Słyszałam, że Lyra coś o nim wie. Żadna nowość. Lyra zna wszystkich i każdemu wciska swoje teorie, czego nie cierpi nikt. Mimo to musiałam, ale to MUSIAŁAM z nią pogadać. Sama zauważyłam, że jest taki, jak mój brat: spokojny i strasznie nieśmiały. Dla mnie to za mało.

W połowie drogi spotkałam Spike'a. Miałam nadzieję, że powie o nim cokolwiek, ale tylko pogorszył sytuację. Powiedział, że coś tam o nim słyszał, ale niewiele. Odesłał do Lyry lub Bon Bon. Chciałam wypytać go o szczegóły, ale ten lowelas spieszył się do Rarity. Normalka, ale dlaczego Bon Bon? Dobrze, że mieszkają razem. Mogłam wypytać obie. Byłam szczęśliwa (dwie klacze, które coś o nim wiedzą), dopóki nie spotkałam Octavii. Jest bardzo miłą i spokojną damą.  Powiedziała mi tylko, że "Triste Cordis? Jest opiekunem Lyry. Wcześniej opiekował się nami" CO??? :grumpybloom:  Vinyl, Octavia, Lyra, a teraz ja? 

Gdy dotarłam do Lyry, usłyszałam coś, co prawie zwaliło mnie z kopyt. "Triste Cordis? To nasz - (chwila... NASZ???)- opiekun. Mój i Bon Bon". Na miłość Celestii!? Kim on jest? Wcześniej opiekował się Vinyl oraz Octavią, a teraz: Lyrą, Bon Bon i mną. Nic tylko czekać, aż "zaopiekuje się" całą Equestrią.

Myślałam, że każdy kucyk ma tylko jednego opiekuna, że opiekun to ktoś, dla kogo jedna z nas jest wyjątkowa. Jedna i jedyna, a nie połowa Ponyville. Byłam taka wściekła! Lyra chyba to zauważyła. Zaprosiła mnie do siebie. Rozmawiałyśmy dobre dwie godziny. Wytłumaczyła o co w tym wszystkim chodzi. Niby to ma sens, ale już ja z nim pogadam. Mógł mi o tym powiedzieć, jakoś wytłumaczyć! Dobrze, że Bon Bon dała mi kilka cukierków na drogę. Nie wiedzieć czemu, wyglądała na wściekłą. Stwierdziła też, że cieszy się z mojej wizyty, ale musi porozmawiać ze swoją przyjaciółką. Natychmiast. Może i ją zdenerwowało to "multi-opiekuniostwo"?

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #2

 

Zbliża się koniec roku szkolnego. Jutro Applejack idzie na wywiadówkę. Ostatnio trochę się rozleniwiłam, dlatego może być nieciekawie. Może nie będzie wściekła, ale i nie będzie mnie przytulać z radości. Będzie "tak po środku". Między wrzaskiem, a przytulasem. Nie zawoła też mojego brata na "pogawędkę". Ten to dopiero by mi nagadał. W mieście każdy myśli, że jest nieśmiałym milczkiem. W jednym mają rację. Może i jest nieśmiały, ale tylko na podwórku. W domu jak się rozgada z babunią, to ciężko ich wyciszyć. A jak krzyknie, to kury uciekają do kurnika bo myślą, że burza idzie.

 

Trochę zawaliłam matmę, ale po prostu tego nie łapię. Pani Cheerilee powiedziała, że gdybym uważała na pierwszej lekcji, gdy uczyła podstaw tych wzorów, nie miałabym problemów z zaawansowanymi. Ma sens. Zobaczymy jak to jutro będzie. Mam nadzieję, że będzie tak "po środku", skończy się na wykładzie siostry, a nie zawałem kury.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis #3


Applejack wróciła z wywiadówki. Nie wiem w jakim była humorze. Usłyszałam tylko: "Pogadaj z nią, tylko nie przeginaj. Wiesz co mam na myśli". Przez chwilę, byłam pewna, że sprawdzi się najgorszy scenariusz. Moje oceny nie były dobre, ale hej, nie aż takie, żeby na mnie wrzeszczeć. Gdy tylko usłyszałam głośne tupanie, zaczęłam żałować, że nie przygotowałam sobie stoperów. Odruchowo odrzuciłam gdzieś na łóżko mój zeszyt, w którym bazgroliłam z nudów, lub strachu i przygotowałam się na najgorsze... 
 
To co się stało, a raczej słowa, które usłyszałam zapamiętam do końca życia. Big Mac wszedł do pokoju i ku mojemu zdziwieniu, zamknął drzwi bardzo delikatnie. Tak jakby chciał, żeby nikt nie dowiedział się o naszej rozmowie. Usiadł na ziemi tuż obok mnie, chwycił zeszyt do matematyki, który leżał na łóżku, przejrzał kilka stron i... 3... 2... 1... Krzyk?
 
NIE??? Spojrzał mi tylko w oczy, odłożył "notatnik", po czym powiedział bardzo delikatnym głosem. Takim jakiego jeszcze nie słyszałam: "Typowe... Zeszyt to nie blok rysunkowy. Apple Bloom. Wiesz, dlaczego jestem taki surowy i krzyczę na ciebie gdy masz słabe oceny"? Nie wiedziałam. Do tego dnia. "Robię to, dla twojego dobra. Nie wiem dlaczego, ale czuję się jak wasz ojciec, jakbym miał go zastąpić. I robię to. Nie chcę, żebyś musiała orać pole tak jak ja, czy pracować tak jak Applejack. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale haruje do upadłego. Nasi rodzice pragnęli jednego - aby choć jeden członek rodziny Apple mieszkający w Ponyville, trafił do szkoły w Canterlot. Być może tam uzyskasz swój upragniony znaczek? Jesteś ostatnim kucykiem, który może tego dokonać. Nie chodziło im o wnuki, czy prawnuki, ale ich dzieci. Jesteś najmłodsza... Ostatnia. Applejack uczyła się tak jak ty, miała 'średnie' oceny. Pomyśl o tym wszystkim... Proszę. Już nigdy na ciebie nie krzyknę. No chyba, że będziesz chciała mnie wyswatać. Znowu". Mówiąc to ostatnie, uśmiechnął się.
 
Kurcze. Na serio muszę poprawić te oceny. Myślałam, że wydzierają się, bo mam złe oceny. Ale rodzice... To postanowione. Jutro kupię zeszyt, przepiszę wszystko "na czysto". Do tego wezmę jakiś notatnik. Muszę mieć coś, na czym będę mogła "rysować". W domu, nie na lekcjach.  
 
Wpis ten, dedykuję mamie i tacie, za którymi tak bardzo tęsknię...  :sab:  Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #4

 

To już prawie wakacje! Na szczęście nie muszę martwić się o oceny. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tylko część kucyków musi się męczyć, żeby nie mieć na koniec "dwójki" i czerwonego paska. I nie chodzi mi o świadectwo, a okolice uroczego znaczka. Mnie to nie grozi. Pani Cheerilee, powiedziała, że ci którzy mają dobre oceny, mają luz na lekcji. No dobra, użyła innych słów, ale chodziło jej o to, że możemy pochować książki i zeszyty. Porozmawiać - byle cicho, porysować, a nawet posiedzieć na schodach, przed szkołą. Wkurzyło ją tylko to, że Scootaloo zrobiła z dmuchawca trąbkę - taką piszczałkę. Nie wiem jak ona to robi, ale to coś było tak głośne, że wystraszyło panią Cheerilee.

Mniejsza o kwiatko-trąbki. Jeszcze trochę i wakacje! Na pewno nie będziemy się obijać. Każdego dnia będziemy robić wszystko, żeby w końcu otrzymać uroczy znaczek. Ok, robimy to cały rok, ale tylko w wakacje mamy na to cały dzień! Póki co, nie mamy planów, ale na pewno coś wymyślimy. Może... hmm... skoki do wody? Takie z dużej wysokości? Albo na takiej gumowej linie? Wspinaczka? Zobaczymy... Jeszcze kilka lekcji, na których możemy się obijać. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #5 

 

Minął tydzień od rozpoczęcia wakacji, a non stop leje! Pegazy twierdzą, że muszą zadbać o plony kucyków, inaczej wszystko wyschnie. Zapytałam Rainbow Dash, czy nie mogą zrobić jednej, ale to konkretnej ulewy w środku nocy. Powiedziała, że nie. Co to za różnica? Zmoczyć ziemię raz a dobrze, a nie podlewać przez tydzień, jak z zatkanej konewki. Stwierdziła, że takie coś bardziej by zaszkodziło, niż pomogło. Dzięki równomiernym opadom... bla bla bla... Obiecała, że od jutra będzie słonecznie i  na bank upalne. "20% fajniej" - skończyłaby z tymi procentami. Nie jest cydrem dla dorosłych  :grumpybloom:  Kurcze, przez ten deszcz, nie mam o czym pisać. Bo niby o czym? O nowej parasolce Rarity? Przemokniętej Fluttershy, która liczyła żaby w okolicach jeziora? 

 

Wczoraj spędziłam pół dnia w naszym domku. Gadaliśmy o planach, gdy już przestanie padać. Dwa dni temu, to samo, trzy i cztery też. Jak tak dalej pójdzie, będziemy szukać znaczków w kajakarstwie lub żeglarstwie... obok ratusza. Oby Rainbow dotrzymała słowa... 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #6


Przestało padać. Jednego dnia spróbowałyśmy: żonglerki, strzelania z łuku, skoków do wody oraz malowania. Wyszło... jak wyszło. Scootaloo ma guza, po tym jak oberwała tym kręglem do żonglowania. Sweetie Belle postrzeliła krowę (na szczęście strzały nie były ostre), ja skoczyłam "na bombę" - mój zadek nadal trochę boli. Z malowania wyszły nici. Chyba, że bohomazy można uznać za sztukę. Ja nie byłam lepsza jeśli chodzi o strzelanie. Strzała śmignęła przed nosem jakiegoś kucyka. Był "trochę" podirytowany. Cośtam biadolił pod nosem - pewnie przeklinał. Przed nami teatrzyk, budowanie łodzi - takiej małej, i nie tak jak ostatnio z gazety. Może uda się namówić Bon Bon, żeby pozwoliła nam spędzić trochę czasu w kuchni? Sweetie Belle chce spróbować sił w bibliotece. Nie wiem co to ma jej dać, ale kto wie?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #7

 

Bon Bon się zgodziła. Lyra pomogła ją przekonać, a nie było łatwo. Jutro spróbujemy zrobić kilka cukierków. Zobaczymy jak to będzie. Dzisiejszy pobyt w bibliotece nie należał do udanych. Twilight poprosiła nas o pomoc przy układaniu książek. Niby proste, ale niechcący potrąciłam drabinę, na której stał Spike. Odruchowo chwycił się półki, ale złapał ją zbyt daleko, spadł a wraz z nim kilkadziesiąt książek. No cóż... bibliotekarkami to my nie będziemy. Ku naszemu zdziwieniu, Twilight nie była zła. Powiedziała jedynie, że następnym razem będzie lepiej. Wystarczy tylko rozglądać się uważniej.  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #8

 

Miałam... no właśnie. Sama nie wiem czy piękny sen, czy koszmar. Tak czy inaczej, śniło mi się, że otrzymałam uroczy znaczek. Niestety nie pamiętam jaki - głupi sen. Gdy się obudziłam, tak bardzo chciałam, żeby się spełnił. Przestać być "pustym bokiem" i pośmiewiskiem, ale po chwili dotarło do mnie jedno - nie będę już członkinią naszej ligi. Może nie dosłownie, Sweetie i Scoot nie wygonią mnie z naszego domku, ale stracę ten... no, "status". Nie będę musiała już szukać, nasze poszukiwania z mojej perspektywy stracą sens. I nie będą takie same. Albo zdobędziemy je razem, albo w ogóle.  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis # 9

 

Scootaloo i Rainbow Dash faktycznie coś łączy. Obie są pegazami. Obie uwielbiają sporty ekstremalne. Obie przeceniają własne siły, przez co mają "karnet stałego klienta" w szpitalu, na oddziale ortopedii. Dobrze, że nie padają na pysk, inaczej wyglądałyby jak nasza babunia. Tak czy inaczej, dwa dni temu Scoot uparła się, że zjedzie z górki i wyskoczy z własno-kopytnie skonstruowanej skoczni, czy tam innej rampy. Już na rozbiegu szło jej kiepsko (w końcu to tylko łąka, a na łące leżą kamienie). Wybicie z progu, jak dla mnie było idealne. Niestety lądowanie było fatalne. Zamiast na tylnych, wylądowała na przednich kołach i rąbnęła o ziemię. Złamała przednią lewą nogę i teraz leży na wyciągu. Tak jak swego czasu Rainbow Dash. Ciekawe, czy Twilight przyniesie jej książkę...   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis #10

 

To już dziesiąty wpis. Dobra, trochę się lenię, ale co poradzę, że nie ma o czym pisać? O kolejnych próbach zdobycia znaczka, które kończą się katastrofą? Applejack zaproponowała, żebyśmy wyremontowały nasz domek. W końcu powoli zbliża się jesień. I szkoła. Ech. Zajmie to nam dobry tydzień, może jedna z nas dostanie znaczek, a poza tym będzie ładniej. I cieplej, bo moja siostrzyczka mówiła coś o ociepleniu. Ktoś ma nam pomóc. Musimy zacząć od wyniesienia wszystkiego. Będzie trochę męki. Doskonale pamiętam, jak wnosiłyśmy stół... katorga. Po wszystkim Big Mac zasugerował, że przecież mogłyśmy zmontować go w środku. Niby tak, ale wolałam żeby zrobił go dorosły kucyk. My już raz próbowałyśmy budowania rzeczy z drewna. Także lepsza męka z solidnym stołem, niż wygoda i stoło-podobne coś, które rozwali się pod wpływem "ciężaru" kartki papieru. Ech, jutro zaczynamy remont środka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis #11

 

Remontu ciąg dalszy. Dziś pora malowania. Od robotników, którzy pracowali przy renowacji ratusza, dostałyśmy pięć puszek farby. Powiedzieli, że i tak są już nie potrzebne, a jeśli mogą się do czegoś przydać, to nie mają nic przeciwko. Szkoda tylko, że każda jest innego koloru. Scootaloo uparła się na błękit - bo taki jak niebo, Sweetiee chciała biel, bo taka jak jedwab a ja na czerwień, bo taka jak jabłka. Doszłyśmy do wniosku, że na niebieskim tle, każda z nas namaluje to co chce. Ot taki krajobraz. Efekty są... cóż, jak to powiedziała Applejack: "abstrakcyjne". Nie jestem pewna czy to dobrze, czy źle i co to w ogóle znaczy, ale niech jej będzie. Niestety, ale przez kilka dni nie będziemy mogły siedzieć w naszej bazie. Śmierdzi tam niemiłosiernie. Nic dziwnego, że oddali nam te farby. Pewnie były przestarzałe. Mam nadzieję, że przez kilka dni nie będzie padać. Tak się bowiem składa, że czeka nas malowanie domku z zewnątrz. Przynajmniej nie będzie śmierdzieć.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis #12

Malowanie z zewnątrz dokończone. Jak na złość wieczorem zerwała się wichura. Farba jeszcze dobrze nie wyschła, dlatego przylepiło się do niej mnóstwo śmieci: liście, kilka owadów, piasek i takie tam. Scootaloo się podoba (nie wiem dlaczego), ale ja i Sweetie mamy inne zdanie. Dobrze, że możemy odłożyć te przeklęte pędzle. Jeszcze tylko kilka etapów i będziemy "w domu", a raczej domku. Na drzewie. Rarity obiecała, że uszyje nam firanki i zasłony. Mam nadzieję, że nie przesadzi, tak jak z pierwszą kolekcją zaprezentowaną przez jej przyjaciółki. Nie znam się na modzie, ale wyglądały jak klauny. Szczególnie moja siostra. Kaloszy jej się zachciało.  

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Wpis #13

Remont domku dobiegł końca. Jest prześliczny! Zaprosiłyśmy moją siostrę i jej przyjaciółki. Spike'a też. Nie wiem co miał na myśli mówiąc, że teraz musimy zrobić jakąś "parapetówę", ale oberwał za to od Twilight i przez resztę dnia chodził nadąsany. Pinkie Pie była zachwycona. Mówiła tak szybko, że zdążyłam wyłapać: "pomysłowaśne", "kolorowe", "cukierek"... Chyba chodziło jej o pomysłowy dobór kolorów. Rarity padła z wrażenia. Dosłownie. "Niebieski nie pasuje do zielonego, a zielony do różowego..." Mówiła tak przez pięć minut, dopóki nie zemdlała. Nie nasza wina, że dostałyśmy aż tyle kolorów. Twilight zażartowała, że wnętrze jest takie jak grzywa Rainbow po zderzeniu z drzewem. Tęczowe z dodatkiem zieleni i brązu. Ta naburmuszona wypaliła, że nie ma AŻ takiej mieszanki. Poza tym, sufitu nie trzeba malować. To był pomysł Scoot - miał być jak niebo. I jest. Fluttershy nie miała zastrzeżeń. Najważniejsze, że nam się podoba. Aha. I w końcu przestało śmierdzieć farbą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wpis #14

Niestety, ale póki co muszę odstawić pisanie na bok. Wiedziałam, że w nowym roku szkolnym będzie trudniej, ale żeby aż tak? Applejack powiedziała mi kiedyś: "nie doceniasz tego, co masz". Chyba miała rację. Nie dość, że pani Cheerilee zadaje pracę domową każdego dnia, to jest jej tyle co rok temu... na dwa dni. Na szczęście mamy jeszcze czas na poszukiwania znaczków. Niewiele, ale jednak. Może w końcu się uda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...