Skocz do zawartości

Dla siostry [Oneshot] [NLR vs SE] [Sad]


Ampere

Recommended Posts

Od kiedy tylko spotkałam się z podziałem na Nową Lunarną Republikę i Solarne Imperium wiedziałam, że muszę coś o tym napisać. Wiem, że pewnie to nie będzie nic odkrywczego, ot, kolejna historyjka. Jednak zamieszczam ją, bo być może komuś się spodoba. Proszę o krytykę, bardzo proszę.

https://docs.google.com/document/m?id=1-TsuuBbv2m62ZVW7Lfpm-1prgq8-f1uPuFQCqOlo2uI

Indżoj!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię takie motywy, mimo że już dawno powinny mi się znudzić, to ja nadal je lubię. A co do samego opowiadania, to jest zdecydowanie zbyt krótkie, jest takie żeby tylko wytłumaczyć sytuacje na przemarszu. W związku z tym ciężko je oceniać, ale czyta się przyjemnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Czy ktoś jeszcze pamięta to uniwersum? NLR vs SE? Szczerze mówiąc ja mam wrażenie, że ten całym koncept odszedł do lamusa. Czy słusznie? Wydaje mi się, że tak, ponieważ to uniwersum jest już na tyle zdefiniowane i ma mocne podstawy, że potrzeba by wiele wysiłku, aby wykrzesać z NLR vs SE choć trochę świeżości (nie gubiąc przy tym cech definiujących tego “taga”).

 

SPOJLERY

 

Ponieważ odwieczny konflikt dwóch potęg zawęża nam pole do popisu i to w znacznym stopniu. Zauważcie tylko; sam serial MLP oferuje niemal  nieskończone możliwości wymyślania nowych historii, dodawania swojej własnej treści, nawet bez burzenia kanonu. NLR vs SE to jak oddzielny fanfik, w którym muszą pojawić się pewne elementy, aby tożsamość została zachowana. Mimo wszystko ten konflikt zbrojny zawsze musi się gdzieś przewinąć, czy to na głównym planie, czy w tle, jednak zawsze. Nie mówię, że pisarze fandomowi mają całkiem skrępowane ręce w wymyślaniu czegoś nowego; jednak pewne ograniczenia są na nich nałożone, a każda żyła złota kiedyś się skończy.

 

Jak jest w przypadku wyżej omawianego fika? Bardzo… dziwnie. Cieszy mnie fakt, że konflikt zbrojny został odsunięty na bok. Sceny batalistyczne są czymś, czego każdy spodziewa się w pierwszej kolejności. Natomiast tutaj spotykamy się z zupełnie innym podejściem. Wojna toczy się na innej płaszczyźnie; na poziomie dyplomacji oraz propagandy, co mogłoby nam udowodnić to, że pióro jest silniejsze od miecza. Niestety tak się nie dzieje. Ale najpierw przyjrzyjmy się samej historii.

 

Wszystko zaczyna się od sceny w sali tronowej Celestii. Jeden z posłańców przybywa do władczyni Solarnego Imperium i z przerażeniem w oczach wyjawia, że ktoś zbezcześcił pomnik Pani Dnia. Widzimy, że postać księżniczki Słońca bardziej przypomina Daybreaker niż serialową, białą alicorn, ponieważ ta w tej historii sprawia wrażenie wyniosłej i okrutnej. Celestia po usłyszeniu tych wieści, postanawia wezwać do siebie ministra Propagandy o imieniu Chief Conductor. Zaczynają rozmawiać o sprawie zamalowanego pomnika władczyni;

 

“- Trzeba to nagłośnić. Musimy pokazać, że Nowa Lunarna Republika chce zniszczyć nasz perfekcyjny ład.

Uśmiech Chiefa stał się jeszcze szerszy.

- Pomnik przecież jest strzeżony. Społeczeństwo pomyśli, że pani strażnicy są do niczego.

Celestia zmrużyła oczy. To był fakt. Strażnicy nie mogą stracić swojej pozycji. W innym wypadku jeden z najważniejszych środków przymusu upadłby.

- Więc co proponujesz?

Chief Conductor chwilę zastanowił się.

- Moglibyśmy powiedzieć, że strażnicy zostali zaatakowani i dotkliwie pobici. To sprawi, że Republika zostanie przedstawiona w niezbyt korzystnym świetle.

- Doskonale.”

 

Okej, nie uznaję tego za absurd tylko dlatego, że później Chief okazuje się być zdrajcą. Jednak ta rada jest do niczego. Jasne, słusznym jest podtrzymać respekt społeczeństwa wobec służb porządkowych, jednak sposób, w który chcą to uczynić, jest beznadziejny. W jaki sposób fakt, że strażnicy zostali pobici, ma poprawić skuteczność strażników w oczach całego Solarnego Imperium? Tak czy siak zawiedli, a do tego pozwoli obić się paru chłopakom (czy nawet jednemu) po mordzie i to ma poprawić ich wizerunek? Absurdalne. To, co ja bym osobiście zrobił, to w pierwszej kolejności poszukanie jakiś kozłów ofiarnych (najlepiej, jakby to byli przeciwnicy politycznie), oskarżyć ich o rozbój, aby na oczach całego społeczeństwa zmusić ich do naprawienia szkód, a następnie ukarać dotkliwie i wynagrodzić tych, którzy pomogli całej sprawie. Oczywiście wszystko na samej scenie przebiegałoby wedle litery prawa, jednak za kurtyną wrzałoby od spisków i machlojek. Hehe… Drugą opcją byłoby zatuszowane wszystkiego, jeżeli wieści o zniszczeniu pomnika jeszcze nie wypłynęły w świat.

 

Tak czy siak, Celestia oraz Chief postanawiają rozwiązać to na swój sposób. Następnie przenosimy się do Lunarnej Republiki. Luna od jakiegoś już czasu dostaje tajemnicze listy od zagorzałego wielbiciela, który dokonał wielu aktów przeciwko Solarnemu Impierium. Między innymi to on postanowił oszpecić pomnik starszej siostry. W swoich wiadomościach wyjawia również to, że zaplanował zamach na Celestię. To punkt zwrotny dla księżniczki Luny. Zaczyna mieć wątpliwości. Z jednej strony jest w stanie wojny ze swoją siostrą, a z drugiej wciąż ją kocha. Po krótkich rozterkach decyduje się wylecieć ze swojej siedziby i ostrzec Celestię przed próbą zamachu. Bardzo szybko dociera na miejsce. Dziwne jest to, że udało jej się bez niczego dostać na paradę Pani Dnia tak bez niczego, a do tego udało jej się zbliżyć do najważniejszej osoby w Solarnym Imperium. Wtedy również następuje big reveal (o którym już wspomniałem). Oto Chief jest tym wielbicielem Lunarnej Republiki i to on stał za tym wszystkim. Wymierza broń w Celestię i strzela. I co się dalej dzieje? Luna osłania siostrę swoim własnym ciałem i pada martwa. Były już minister propagandy nie może w to uwierzyć, podobnie jak Celestia. Niestety księżniczka Nocy ginie, ale przynajmniej ma to jakieś konsekwencje. Otóż… od tej pory konflikt między dwoma państwami ma zostać zażegnany, a przynajmniej zakończenie daje to do zrozumienia.

 

Brzmi jak całkiem fajna historia, co? Jasne, to, co zostało tu przedstawione przejawiało się już wielu dziełach kultury. Zdrada najbardziej zaufanego sługi, nienawiść dwóch stronnictw do siebie nawzajem, aż w końcu bohaterska śmierć, moment zadumy, która finalnie zakopuje wojenny topór. Tak, to wszystko było, jednak wciąż można było zrobić z tego coś bardzo dobrego. Niestety w tym fiku to się nie udało. Nie można, no po prostu nie można poprawnie skonstruować fabuły, rozpisując się na ledwie dwie strony. Tak, dwie strony! Całe opowiadanie przypomina bardziej streszczenie niż prawdziwą, dobrze opowiedzianą historię. Niby wiadomo o to chodzi, jednak brakuje tutaj porządnej podbudowy. Moralny konflikt Luny został przedstawiony strasznie płytko i nijako. Domyślamy się, dlaczego Luna postąpiła tak a nie inaczej, lecz zostało to poprowadzone zbyt szybko. Omawiany fik jest porządną miniaturką i konceptem, któremu zabrakło wielu stron tekstu. I to jest największy problem; długość tego dzieła. Tak naprawdę wystarczyłoby dołożyć więcej wątków, skupić się na dyplomacji, propagandzie, rozgrywkach politycznych, dorzucić parę scen batalistycznych, a to wszystko okręcić wokół głównego konfliktu, jakby byłaby wspólna nienawiść oraz jednocześnie miłość dwóch sióstr do siebie nawzajem. Ech… Szkoda, że tego zabrakło. Ale kto wie, może jeszcze kiedyś wyjdzie nowa wersja.

 

Stronie technicznej mogę zarzucić dziwny sposób opublikowania tego dzieła. To nie jest typowy dokument w google dosc, tylko jakaś stronka bez żadnego justowania. Bardzo źle to wygląda i przeszkadza w czytaniu. Jednak nie dopatrzyłem się innych błędów pod tym względem.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...