Skocz do zawartości

[Sesja RPG] Nowa era


Arceus

Recommended Posts

O czym ten gość mówi? zastanawiał się smok po czym... Kartka, litery i cyfry, kropki... Xryh nigdy nie nauczył się czytać ani tym bardziej pisać więc mógł tylko udawać, że czyta jednak po chwili zrozumiał że najmniejszego sensu to nie ma więc popatrzył się na burmistrza, a potem patrzył się na swoich kompanów. Sporo tego jest, ja nic nie rozumiem, czyli... Nieciekawie. Zaczął się patrzeć na Silver po czym lekko odkaszlnął. No z tym wiedzeniem może być problem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow nie wiedział co się działo, nic nie rozumiał. Zasady, zasady i zasady. Ale chwila, jakie zasady? Burmistrz podał nam tylko efekty uboczne, ale co z zasadami.

-Pokazałeś nam efekty uboczne, teraz pokaż nam zasady. Jeżeli mamy ich nie łamać musimy je poznać, aby zagrać w tą grę i ją wygrać muszę, echkem, musimy poznać zasady gry. Inaczej nie ma zabawy, prawda?- pegaz wiedział, że walka z chaosem to nie zabawa, lecz co jeśli Discord słucha? Z resztą pan Chaosu stał się już obsesją Shadowa, ten wszędzie się go dopatrywał i ciągły niepokój zdawał się nieco męczyć kuca. Pegaz niby chciał dostać się jak najbliżej pana Chaosu, aby go zabić, lecz to w jaki sposób miał się znaleźć w oczekiwanym położeniu ciągle pozostawało dla pegaza problemem. Teraz jednak trzeba było skupić się na chwili obecnej, ponieważ postać burmistrza była co najmniej dziwna i trzeba było ją bacznie obserwować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zasady na odwrocie.-powiedział obojętnie, ze spokojem. Dość dziwnym spokojem bo w odczuciu wysłańców brzmiało to jak żart, bo przecież już dokładnie obie strony przejrzeli. Mimo wszystko Shadow odwrócił kartkę.

"Zasady:

Patrz punkt 71"

Wyglądało na to, że tyle było w kwestii zasad. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Clint mówiąc delikatnie pogubił się trochę w rozpisie dokumentu i w słowach burmistrza. 

 

-Przepraszam sugeruje pan że mamy posprzątać...czy na to nie jest trochę za późno? Zauważyli nas. Możemy przeczekać tu a później wykraść i schować ciała ale raczej nikt o nich nie zapomni. I jakim cudem ten plan miałby powodować... to wszystko- wskazał na listę, zastanawiając się przy okazji jakby mu przeszkadzało bycie klaczą- Mówi pan trochę nie jasno jeśli można chciałbym wiedzieć DOKŁADNIE jaki jest plan zanim podpiszę cokolwiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ech to jeszcze raz. Teraz się skupcie i słuchajcie uważnie. Przeżyjemy ten poranek jeszcze raz. Tylko że tym razem powstrzymujecie się przed popełnianiem popełnionych błędów.-  Mówił szybko, jednak widząc brak zrozumienia w oczach gości zamilkł i zamyślił się. Zamknął oczy i oparł głowę na kopytach, po czym jeszcze raz powoli zaczął mówić.

-To szczupła lista najczęstrzych skutków ubocznych łamania trzeciej zasady. A no tak być może nie wiecie co to jest. Otóż mówiąc najprościej jest to permamentny zakaz jakiegokolwiek majstrowania z czasem. Jest to zabronione głównie ze względu na skutki zawarte w liście, jednak w przypadku Celestji zasada ta miała inne cele. Chodziło o to żeby nic i nikt nie odebrał jej władzy... Heh nic dziwnego że za samo próbowanie zmieniania przeszłości karała tak okrutnie. A z resztą, celcia to przeszłość. Kogo to obchodzi... Ekhem W każdym razie tu i teraz możemy to zrobić, ale robiąc to musimy być świadomi konsekwencji. Nadążacie?-zapytał i zaczekał chwilę na jakieś potwierdzenie. 

-Cofniemy się do chwili sprzed śmierci EastGuarda i zapobiegniemy temu. W tej walce brał udział tylko Shadow, czy ktoś mu towarzyszył? Później zapobiegniemy rozlewowi krwi na moim trawniku. Proste prawda? Jednak aby to zrobić bez ryzyka efektów ubocznych muszę wiedzieć wszystko o waszym pobycie tu. Co, gdzie i jak robiliście. Mogę liczyć na waszą współpracę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Épée słuchał ze wzrokiem wbitym w kartkę. Czuł na sobie ciężar winy, mimo że w swojej opinii postąpił słusznie. Może nawet i by się zgodził na propozycję burmistrza, gdyby nie pewien szczegół - burmistrz nie miał szacunku dla Celestii, a nawet w pewien sposób się z niej wyśmiewał. To spowodowało, że smutek i poczucie winy ustąpiły miejsca gniewowi. Jak w ogóle można śmieć mówić takie rzeczy?

Szermierz wstał i szybkim ruchem wyciągnąwszy szpadę, przystawił ją "burmistrzowi" do szyi. Nikt w jego obecności nie będzie tak mówił o Celestii. Nie bał się niczego, co może mu się stać, zależało mu tylko na pomszczeniu honoru księżniczki.

- Odwołaj to, co powiedziałeś o księżniczce - wyrzekł przez zęby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najszybsze oko miałoby problem z zarejestrowaniem tego co zaszło. Najszybszy umysł, nie zdołałby zinterpretować tego co zrobił szermierz. A kuc siedzący poprzednio na fotelu siedział dalej nie wzruszony ze szpadą na szyi. Prychnął i popatrzył na to obojętnie po czym rzekł pozbawionym jakiegokolwiek emocjonalnego zabarwienia głosem  -Masz dwie senundy żeby usiąść. Później zawiśniesz...

Epee w tej właśnie chwili poczuł jak coś opada mu na kark i szyje. Cokolwiek to jest jest szorstkie i nie aż tak ciężkie. Epee dosłownie poczuł, że to nie była czcza groźba. A bezduszne i zdecydowanie zniecierpliwione "raz" kuca zza biurka nie napawało optymizmem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Lekceważące określenie władczyni, której Gwardia miała bronić za wszelką cenę, nie spodobało się także i Silver. Co prawda nie cierpiała Chaosu za to, co zrobił z krajem, w którym się urodziła i dorastała, ale cały czas pamiętała o tym, że każda z wsi, każde z miasteczek, czy pełnoprawnych miast, było obecnie pod okupacją. A to nie z okupowanymi powinni walczyć, lecz z okupantem. Pierwszy zareagował jednak Epee, z niewiarygodnym nawet dla elitarnego żołnierza refleksem podnosząc broń na burmistrza. I wpadając w kłopoty. Tak więc, po nagłym zerwaniu glewii z ziemi, wykonała dwa ruchy; posuwistym cięciem rozcięła zawieszoną na szyi szermierza linę, po czym pociągnęła broń w dół, zbijając wymierzoną w burmistrza szpadę. Następnie, spojrzała na Epeego.

 - Epee, schowaj szpadę. Księżniczka nie chce, aby zabijać w jej imieniu. A śmierć tego kucyka przyniesie same problemy nie tylko nam, ale i całemu miasteczku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście - schował szpadę, jednak wyłącznie z powodu polecenia Silver, a nie groźby śmierci. Gdy jednak usiadł, wciąż spode łba patrzył na podejrzanego kucyka.

Gdyby nie autorytet kogoś, kto służył księżniczce w hierarchii wojskowej, krew by się polała. W dwie sekundy zdołałby zabić "burmistrza" i przeciąć linę, więc nic by mu się nie stało, a honor Celestii byłby pomszczony. Skoro jednak nie mógł tego zrobić, to pozostało mu współpracować. Miał jednak pewne pytanie...

- Dlaczego chce pan, by ten potwór żył? Aby mordował innych mieszkańców tego miasta? - pytał się, wiedząc, że przemiana jest nieodwracalna. Przynajmniej tak wynikało z jego doświadczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Widzę, że są wśród Was też rozsądne kuce.- rzekł wyraźnie tym faktem zadowolony. Na obliczu burmistrza zagościł nawet ciepły uśmiech. Skinął na kszesło i powiedział uprzejmie.

-Siadajcie zatem i rozważcie moją ofertę. Możecie zapobiec śmierci dwóch zwykłych obywateli. Zapewniam Was żaden z nich nie był ukrytym monstrum. 

W tym momencie spojrzał na Epee.

-Nie. Po prostu widok córeczki tego "potwora" kiedy dowiaduje się o śmierci ojca chwyta mnie za serce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Każdy zwykły obywatel z takimi ranami, z jakimi go napotkałem, byłby już nieprzytomny. Albo chociaż próbowałby uciekać. Nie zabić - nie potrafił uwierzyć w słowa burmistrza. To, co widział, zdecydowanie było odległe od nawet najbardziej luźnej definicji zwykłego obywatela. Za to mógłby figurować pod wpisem "potwór" w encyklopedii. - Jedynym sposobem uratowania go byłoby powstrzymanie czynnika, który zmienił go w potwora - stwierdził jedną z najbardziej podstawowych rzeczy, jakie zauważa się, chroniąc bezbronnych. - Jeżeli możemy to zrobić, to zgadzam się na pańską propozycję, nawet jeżeli nie przychodzi mi to z całkowitą łatwością - po powiedzeniu ostatniego słowa usiadł. Nie był zadowolony perspektywą współpracy z kimś takim, ale wyglądało na to, że nie miał innego wyboru.

Edytowano przez Advilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Niech będzie - odparła krótko Silver, siadając. Zaczęła co prawda rozmyślać o córeczce zabitego ogrodnika... lecz po chwili stwierdziła, że nie miała pewności co do szczerości słów burmistrza. Nie zmieniło to jej postanowienia pomocy, ale zwróciło uwagę na to, że powinna uważać. Nie miała wszak pewności czy burmistrz nie chce ich oszukać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale... Skoro widok zasmuconej córki jest tak okropny, to czy martwej będzie lepszy? - zapytał się nieco trzęsącym się głosem Épée. Wizja smutnego źrebięcia była przeraźliwie smutna, zdecydowanie chciał jej zapobiec. Gdy jednak miał też do wyboru jej śmierć, wolał jednak to pierwsze. Coś jednak pojawiło mu się w głowie, gdy przemyślał to, co powiedział burmistrz. - Miesiąc? Czyli... Przez ten cały czas był czymś takim? I dopiero teraz zaatakował? Czy... Jak w ogóle do tego ataku doszło? - ostatnie pytanie zadał reszcie drużyny, a nie burmistrzowi.

Edytowano przez Advilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po słowach szermierza burmistrz spojrzał na niego jak na kuca niespełna rozumu. Jego twarz wyrażała zdziwienie i pewien niepokój. 

-O czym Ty mówisz? Kto by ją zabił? Największym zagrożeniem w tej mieścinie jesteście wy. Nikt inny nawet nie myśli o zabijaniu kogkolwiek, zwłaszcza swojej rodziny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow wiedział, że to co powie nikomu się nie spodoba, ale może to być prawda.

-Nie zgadzam się, trupy muszą pozostać trupami. Tak samo jak potwór nigdy nie przestanie być potworem. Chcesz mi powiedzieć, że mamy cofnąć się w czasie i uratować tych, którzy chcieli nas zabić? Chaos wyprał ci mózg, czy jak? My jesteśmy największym zagrożeniem? Kolejny nieudany żart.- pegaz zmienił ton głosu na dużo bardziej wrogi- Chcesz, aby potwór wrócił tylko dlatego, że ma dziecko? A pomyślałeś, że to źrebię może zostać wychowane na potwora? Czy wtedy pozbycie się zagrożenia i wychowanie jej jak trzeba nie jest lepszą opcją?- Shadow zdjął hełm i spoważniał- Każdy popełnia błędy, lecz to dzięki nim możemy się uczyć. Czy jeżeli przyrzekniemy, że po wykonaniu naszej misji naprawimy nasze błędy puścisz nas wolno? Mam na myśli zaopiekowanie się dziewczynką oraz dług jaki spłacę swym życiem wobec rodziny EastGuard'a. Czy przystaniesz na taki układ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo wszechobecnego chaosu oraz własnego nieprawdopodobieństwa w postaci strzelającego kopyta Clint miał trochę problem z ogarnięciem o co chodzi. Po pewnych zastanowieniach odparł:

-Czyli w skrócie i bez marudzenia, mamy się cofnąć w czasie i wszystko naprawić? Cóż.. pomimo oczywistej nielogiczności brzmi to logicznie. Ale to jedna opcja. Jak rozumiem opcja numer dwa to zamknięcie nas gdzieś gdzie do końca życia nie zobaczymy słońca?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wy chyba nie rozumiecie do końca jak to działa. Mój ogrodnik, jeśli chodzi o osobowość niczym nie różni się od Was. No szorstki jest, fakt, ale zdecydowanie nie jest w żaden sposób zły.-Odpowiedział na pytania o ogrodnika.

-Sądzę że po prostu zobaczył smoka, a on smoki traktuje jako szkodniki i po prostu je tępi, potem się jakoś potoczyło. Nie widzę innej możliwości aby zaatakował... Chyba, że któryś z Was ruszył na niego z bronią.-Wyraził swoją ocenę sytuacji, po czym zwrócił się w stronę Clinta.

-Oficjalnie tak, macie te dwie drogi. Nie oficjalnie możecie próbować walczyć, ale umarliście tu już kilkadziesiąt razy. Dla waszego dobra radzę nie sięgać po broń. Ekhem... Jeszcze jakieś pytania?-Zapytał uprzejmie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

 Gwardzistka pokrótce opisała Epeemu całą sytuację, po czym zwróciła się do burmistrza.

 - I zapewne stać szanownego pana burmistrza na to, aby nas tutaj bez końca zabijać? No bo przecież w końcu pojawi się ktoś inny, kto mógłby rozwiązać pański problem, prawda? - zapytała retorycznie Silver, spoglądając surowo na burmistrza. - Wina jest tutaj oczywista, a stoi po stronie rolnika. Zadarł z żołnierzami, otrzymał stal. I tak będzie z każdym bezmyślnym potworem, który odważy, albo raczej wygłupi się na stanięcie nam na drodze. A na pewno nie będę próbować jeszcze wyciągać takich istot z grobu, do którego same się wpakowały - dodała, ze złością. Sama dokładnie nie wiedziała, co ją wzbudziło, chociaż winić mogła ogarniającą ich atmosferę. Wszystkie te rzeczy związane z Chaosem napełniały ją gniewem, aż w końcu zaczął się on przełamywać przez jej chłodną samokontrolę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burmistrz westchnął smutno i popatrzył na gości. Coś jakby go tknęło. Gwardzistka miała wrażenie jakby skrzywił się na słowo "żołnierze". Po krótkiej chwili kuc uśmiechnął się i rzekł 

-Tak, mógłbym Was tu tak zabijać w kółko. Tu, albo przed waszymi zbrodniami.- tutaj uśmiechnął się jadowicie, jednak szybko jego twarz wróciła do pewnej normy - Uważacie się za żołnierzy tak? To teraz posłuchajcie mnie uważnie. Jesteście zzewnątrz, co więcej jesteście żołnierzami i zabijacie bezprawnie naszych obywateli. Można was teraz traktować jak wrogów albo terrorystów. Nie zależnie od tego będziecie ścigani. Daję Wam szansę zmycia z siebie win. Jeśli naprawdę chcecie iść dalej mając na kopytach krew niewinnych możecie odejść. Uczciwie dodam że minutę po Waszym wyjściu puszczam za Wami straż, wiecie "procedury" i takie urzędowe sprawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 To, co powiedział burmistrz, należało do kilku kwestii, jakie miały jakąkolwiek szansę wyprowadzenia gwardzistki z równowagi. Może powiedział to celowo, może nie - w każdym razie, efekt byłby taki sam. A jego mimika wcale nie pomagała w polepszeniu sytuacji. Nie baczyła już na konsekwencje, ani nawet na to, co wcześniej powiedziała. W czasie, gdy kuc przemawiał, jej kopyta zaczęły widocznie drżeć z napięcia, aż wreszcie gwałtownie zerwała się ze swojego krzesła i z impetem rąbnęła kopytami o blat biurka. Czy wystarczająco mocno, aby go złamać? Zależy pewnie od rodzaju użytego drewna.

 - Teraz to ty mnie posłuchaj, "najwyższy sędzio" - zawarczała wściekle, z groźbą spoglądając mu w oczy. Jednocześnie, magią przywołała do swojego kopyta broń. - Dobrze wiem, co zrobiłam, oraz co zrobiła reszta mojej drużyny. I NIE POZWOLĘ, aby jakiś tam skorumpowany urzędasek z zapomnianego przez księżniczki i Discorda zadupia na granicy szkalował nas i szantażował. Tej mieścinie lepiej się powiedzie bez ciebie i osobiście zadbam o to, aby zatknąć twój łeb na wieży ratusza!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Épée też ledwie poskramiał emocje, robił to tylko dlatego, że Silver wcześniej go powstrzymała przed wymierzaniem samosądu. Kiedy jednak i ona w końcu dała upust uczuciom, on nie trzymał się z tyłu ani chwili dłużej. Ta rażąca niesprawiedliwość, uznawanie, że monstrum jest "niewinne", poruszała jego nerwy do głębi. Do tego dochodziło jeszcze to, jak wcześniej "burmistrz" wyraził się o kucyku, który był dla niego ikoną doskonałości i którego honoru pragnął bronić za wszelką cenę.
Wyciągnął znów szpadę i jednym, szybkim ruchem wstał i  przystawił ją burmistrzowi do szyi, zdolny zareagować na jakikolwiek znak oporu. Nie wiedział, czy powinien już wbić ostrze. Nie mogli w końcu zrobić nic innego niż go zabić w obecnej sytuacji. Był gotów to zrobić na choćby skinienie głowy klaczy.
- Nawet, jeżeli mówisz prawdę, to albo poniosę honorową śmierć, albo zmyję plamę, jaką zrobiły moje ponowne wcielenia, pozwalając się zabić. W każdym wypadku, zostanę zwycięzcą i duma oraz prawość będą po mej stronie - zadeklamował, z niecierpliwością czekając na jakiś sygnał. Jego gniew narastał z każdą chwilą, gotów był zabić nawet bez sygnału, jeżeli "burmistrz" ledwie się ruszy. Albo gdy skończy się mu cierpliwość.

Edytowano przez Advilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok przysłuchiwał się rozmowie burmistrza i gwardzistki. Kiedy usłyszał że rolnik zobaczył smoka, odpłynął. Więc... gdybym nie szukał Silver i nie pokazał lub nie dał się temu rolnikowi... Czyli... to moja wina? Gad poczuł się... dziwnie. Jakby... to co zrobił było przyczyną tego co jest teraz. Jakby to była jego wina. Przeze mnie mały kuc mógł stracić ojca? Przez to że pokazałem się rolnikowi? Bo nie lubi smoków i... On chciał mnie zabić i skupił się dla mnie... Dlaczego...? Ale... Jednak z rozmyślań wyrwało łupnięcie kopyt o drewniany stolik. Zatem możemy się cofnąć w czasie, jeśli nie pokażę się rolnikowi, walka może się nie zacząć. Więcej przemocy może tego nie rozwiązać. Reszta...

-Czyli jak nie pozwolę się zobaczyć rolnikowi jeśli... cofniemy się tak w czasie że jeszcze mnie nie zobaczył, to ta walka nie powinna się wydarzyć? - zapytał się głośno burmistrza lekko zagubiony Xryh.

Edytowano przez Dakelin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja w gabinecie doszła do swego punktu kulminacyjnego. Nadszedł moment kiedy granice zostały przekroczone, a zdrowy rozsądek skrył się w cieniu gniewu. Niepewność, nienawiść, gniew to wszystko unosiło się w powietrzu. Zdawało się już słyszeć jęki bólu, czuć krew na kopytach. Cztery kuce i jeden smok. Dwa kuce gotowe przelać krew i jeden jednoróg po przeciwnej stronie. Sytuacja dla niego wydawać by się mogła stracona jednak on dalej siedział nie wzruszony obserwowany bacznie przez szermierza. 

Po niezręcznej chwili milczenia uznał że jest gotowy by zabrać głos, poprawił się nieco na krześle i...

W tej chwili Epee dostał to czego chciał, w końcu miał pretekst by wykończyć zdrajcę zza biurka, które będąc solidnym biurkiem wytrzymało pod naporem kopyt Silver. Gotowy do ataku, wytrawny szermierz gotów był to zrobić gotów był zakończyć tą rozmowę. Zaatakował. Zanim jednak poczuł że jego szpada trafia w cokolwiek zobaczył że róg burmistrza zajaśniał na błękitny kojący kolor. Po tym zobaczył jak jego szpada wbija się w oparcie fotelu na którym siedział jego cel. 

Przez chwilę skołowany szermierz nie wiedział do końca co się stało, jednak wyszeptane zanim "Przepraszam" było dla niego jasną wiadomością, że nie powinien teraz zastanawiać się co zaszło.Wszyscy błyskawicznie odwrócili się w stronę głosu. Widok burmistrza nikogo nie zdziwił, ale widok jego smutku, rozgoryczenia... Widok krwi na lasce i kopycie kurczowo na niej zaciśniętej.

-Przepraszam- Powtórzył -Nie chciałem...- Mamrotał ze spuszczoną głową przez zaciśnięte zęby -Nie jestem mordercą... NIE JESTEM KU***A MORDERCĄ! Nie chciałem znowu zabijać... Proszę...- Jego głos zadrżał, a z kopyta wyleciała laska, on sam zaś padł na kopyta ledwo już tamując łzy - Błagam... pomóżcie mi, pomóżcie mi skończyć to szaleństwo...

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow przez pewien okres czasu patrzył biernie na to co dzieję się w jego pobliżu, lecz ostatnie poczynania burmistrza mocno go wzburzyły.

-Jeśli zabijasz jesteś mordercą. Jeśli nie chcesz nim być musisz przestać to robić, albo zginąć.- powiedział, a następnie ruszył w kierunku burmistrza z młotem w kopytach.- Czas zakończyć twe cierpienie. Niechaj Celestia czuwa nad twoją duszą.- pegaz chciał zabić burmistrza, aby wreszcie zakończyć tą farsę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...