Skocz do zawartości

Czerwony Diament [Z] [Adventure] [Shipping] [Crossover] [Sci-Fi] [Future] [Dark]


Recommended Posts

Prace nad tym opowiadaniem trwały ponad rok a opowiadanie nadal się zmienia. Dzisiaj mam przyjemność zaprezentować epilog oraz pierwszy rozdział owego Fic-a.

 

Tagi: Adventure    Shipping   Crossover   Sci-Fi   Future   NZ

 

Rozdział 1

https://docs.google.com/document/d/1fWf6u95LCMpvutR70h7OItvbnsZvgs3FlLnLMGDvIkw/edit

Rozdziały 2-6

https://docs.google.com/document/d/1QNwn_FIvCGTN0trMLXDIO0L-gSr7kLD2j9uQqxxutnc/edit

Rozdział 7

https://docs.google.com/document/d/1W7ABj1DKfOzfeH9EtTwgI00jyJw0SxXC2hZx7MCXr7E/edit

Rozdział 8

https://docs.google.com/document/d/1rLYLrmlVil_oP9OXtHfmZF3RPg3hCfiU-4fPYQZBzDs/edit

Rozdział 9 i Epilog

https://docs.google.com/document/d/1DEIWulAIu-OUGOrNzTZrfCzXItJs6v4EueN368sFV_8/edit?ts=5af8ca1d

 

 

Poniżej znajdziecie playlistę do wersji audio (treść jest minimalnie inna ze względu na to iż wersja audio powstała nieco wcześniej niż aktualna wersja prologu i pierwszego rozdziału.

 

Spoiler

 

 

Chciałbym podziękować wszystkim którzy przyczynili się do powstania tego opowiadania.

https://mlppolska.pl/profile/2433-kinro/

http://mlppolska.pl/grento-m4034/

http://mlppolska.pl/erast-m3621/

http://mlppolska.pl/shirogetsu-vermilion-m1262/

http://mlppolska.pl/mei-m5416/

 

 

 

Życzę miłej lektury lub słuchania , jak kto woli :)

Edytowano przez Tokitok210
Poprawa linków
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Bardzo spóźniona aktualizacja o 5 rozdziałów:

https://docs.google.com/document/d/1QNwn_FIvCGTN0trMLXDIO0L-gSr7kLD2j9uQqxxutnc/edit?usp=sharing

 

Tutaj także znajdziecie wersję audio:

Spoiler

 

 

Spoiler

 

 

Spoiler

 

 

Spoiler

 

 

Spoiler

 

 

 

 

 

 

 

Edytowano przez Tokitok210
Poprawa linków
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Zobaczyłem, przeczytałem, początku niezbyt zrozumiałem (ale co tam). A teraz prośbę mam, albo i dwie. Wolę czytać niż słuchać, więc jeśli byś mógł wrzucić link do rozdziału pisanego byłbym wdzięczny. Druga prośba jest taka... Weźże panie pisz to szybciej/częściej/albo_oba_na_raz niepotrzebne skreślić :)

 

Co do samego opowiadania. Jest ono dobre i ciekawie, moim skromnym nic nie znaczącym zdaniem. Pomysł międzywymiarowej podróży i ponifikacji/kucyfikacji/porzemiany w kuca, jak zwał, tak zwał, nie jest nowy. Jednakże ciekawie zostało to tutaj przedstawione, teorie z tym związane są dopracowane, a zarazem zrozumiałe dla człowieka prostego (odezwał się fizyk od 8 boleści w krzyżach). Zaciekawiło mnie użycie akcja-reakcja, oraz przerzucenie pewnej osobistości z powrotem do "domu". Co tu jeszcze, a tak postaci.

Do kanonicznych nie mam co się rozpisywać, ale postać głównego bohatera przyciąga uwagę. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, czy też próbujesz ukazać jego rozwój wraz z postępem akcji fica, ale to wyszło dobrze (nie znam się :D) 
Norman, odlatujemy. Koniec przekazu.

 

Podziękował za link :)

Edytowano przez Add
Podziękowanie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

A któż to zawitał w tym rozdziale? Złodupiec zapowiadany na początku? Czyżby historia miała się rozkręcić? Coś mi się zdaje, że niedługo (patrz 1/2 rozdziały) się przekonamy :D

A co do samego rozdziału, nie był taki znów zły, powiedziałbym raczej, że wyszło SOL.No oprócz ostatniego momentu :)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK mam pytanie do wszystkich osób które interesują się moim fanfikiem. Otóż podczas całego pisania fanfika , za wszelka cenę staram się uniknąć motywu że w Equstri pojawia się tzw ,,anon" i idzie wychędożyć swoją waifu". Ale jak widzę jak ich relacja się rozwija, zastawiam się czy nie dodać jednego momentu gdzie bardziej zbliżyliby się do siebie. Nie będzie to clop (nie ma mowy żebym takie coś kiedykolwiek zaimplementował do opowiadania...blegh) po prostu będzie to co z skrzydłami w kajucie Wrench -a, pójdzie to trochę dalej ale przerwie im coś ważnego ( i tu na serio ważnego....interdimensional thing...). Zatem wypowiedzcie się czy to dobry pomysł czy tylko zniszczy to strukturę fanfika i sprowadzi do wyżej wymienionego motywu.

Jeżeli możecie poprzyjcie swoje zdanie kilkoma argumentami np dlaczego tak uważacie i jak mogłoby to źle lub  dobrze wpłynąć na opowiadanie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliższe zbliżenie powiadasz...hmm... mnie pasuje :) I nawet teraz by się dość dobrze wpasowało w schemat opowiadania z tego względu, że ostatnio ktoś im ciągle przerywał i tak troszku nasza mała Sunset była dość, bo ja wiem, zawiedziona tym faktem. Jeszcze tutaj dochodzi pytanie, jak masz zamiar poprowadzić ten romans. Czy powolną akceptacją czy skoczeniem na głęboką wodę w pewnym momencie. Jak na razie widać, że coś iskrzy ale żadne zbytnio (w moim mniemaniu) nie podejmuje stosownej akcji, odliczam przypadek w kajucie. Rozumiem Wrench-a bo chłopina się waha, ale niezbyt mogę zrozumieć co dokładnie czuje Sunset, w sensie waha się, jest na tak, czy coś innego. I tutaj wchodzi zbliżenie, które mogłaby zainicjować Sunny, aby... No właśnie co? To już zdam się na ciebie :)

Takie jest moje skromne, nic nieznaczące (można pominąć je) zdanie. Liczę na twoją inwencję twórczą, bo sam nie mam pomysłu jakby to poprowadzić :D
Zdrowia i weny życzę. No i co tam jeszcze potrzebne.
Cześć i czołem jestem kołem (emotka koła - brak)
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
  • 4 months later...
  • 1 month later...

No cóż, dawno dawno temu (w odległej galaktyce), kiedy autor dopiero zaczynał pisać ten fanfik, obiecałem mu że gdy skończy, to przeczytam go w całości i postaram się zrobić mu komentarz tutaj na MLP Polska.

A jako że staram się być człowiekiem jak najbardziej słownym, to teraz, po tych długich trzech latach wreszcie mogę to zrobić.

I od razu zaznaczam że wielokrotnie informowałem autora, że mimo znajomości nie będzie miał ŻADNEJ taryfy ulgowej, i mam nadzieję że czytając ten tekst będzie tego świadomy.

I po tym przydługim i zbędnym wstępie możemy zacząć wylewać tą falę hejtu

Więc po pierwsze, fanfik jest po prostu potworny pod względem stylistycznym. Mnie nie obchodzą zapewnienia autora że miał korektę i ile tych korektorów miał, skoro efekt końcowy i tak wygląda jakby NIKT go nie przeczytał. Brak przecinków, kropek, liter, spacji są na porządku dziennym każdego rozdziału. Do tego nawet takie babole jak poprzekręcane wyrazy, które całkiem zmieniają sens i znaczenie zdań. Jeden z nich pojawia się nawet w pierwszym rozdziale, co pokazałem autorowi, ale to wcale na tym się nie kończy.

Dalej kolejny problem czyli opisy. O ile widać że fanfik powstawał długie lata, i późniejsze rozdziały już są pod tym względem odrobinę lepsze, tak ja oceniam pod kątem całości. A wtedy całość leży i kwiczy, bo autor skupia się na używaniu jakiejś technicznej terminologii (nie wiem, może od tego fanfik miał być mądrzejszy, choć myślę że kolejne osoby może to po prostu odrzucić), zamiast skupić się właśnie na opisach miejsc i postaci.

I przechodzimy do mojej ulubionej części czyli historii, którą najłatwiej byłoby skomentować w ten sposób:

Spoiler

 

 

Bo spójrzmy co my tu mamy:

 

- Facet który jest frajerem w swoim świecie przenosi się do Equestrii

- Tam zmienia się w kucyka i poznaje klacz która od razu mu się podoba

- Ratuje jej życie, więc ona tego samego dnia ciągnie go do łóżka

- Następnie klei się do niego w kolejnych dniach, więc on za wszelką cenę próbuje ją ściągnąć do swojego świata

 

tiaaaa :dry:

Czy tylko dla mnie to brzmi jak pięćsetny fanfik pisany przez 15-letniego prawiczka, który chciałby za*chać ale nie ma z kim? Najgorsze że autor jest jednak dużo starszy, i o ile jeszcze w pierwszych rozdziałach naiwnie liczyłem że znajdę tam jakąś nutkę ironii, tak później straciłem wszelką nadzieję.

Najciekawsze w tym jest to że autor mówił mi że zacytuję (mam nadzieję że się nie obrazi, chociaż nie i tak się obrazi :P)

Cytat

no cóż
w shipie w fiku miałem jeden cel
uniknąć motywu

,,przyleciał anon do equestrii i przeruchał swoją waifu"

Bo właśnie nie wiem, czy on sobie ze mnie jaja robił, czy poważnie jako autor nie zauważył, jak ŹLE i żałośnie ten motyw shippingu został tu zrealizowany. I jaką jest mordęgą dla czytelnika, wymęczyć ten tekst na trzeźwo (mi się nie udało).

I oczywiście możemy powiedzieć że nie znam się na shippingach, co jest jak najbardziej faktem, bo nie lubię tego tagu. Ale jednak są przecież fanfiki które mimo tego tagu potrafią wciągnąć czytelnika, zamiast sprawić że łapie się za głowę wywracając oczami  i mówiąc WTF, kiedy to się skończy. Co pokazał chociażby EqueTrip, gdzie też były elementy shippingowe ale jednak podane ze smakiem.

I tu miałem zrobić wielki wywód na temat tego że tak jak czytelnik powinien szanować autora za to że poświęca czas na pisanie, ale też TAK SAMO autor powinien szanować czytelnika, myśląc nie tylko o tym ,,co by tu napisać żeby mi się zrobiło dobrze'', ale też ,,co by tu napisać żebym i ja i czytelnicy mogli czerpać z tego radość'', jednak powstrzymuje mnie przed tym ostatni rozdział.

Bo nagle mimo całego chaosu tam, i mimo że akcja zapierdziela jak głupia, powodując że człowiek nie bardzo ogarnia o co chodzi. I JESZCZE mimo że zakończenie jest mocno konfundujące, to nagle widać tam jakiś ZALĄŻEK czegoś zjadliwego. Do tej pory sądziłem przez ostatnie rozdziały że tego fanfika nie da się uratować, ale gdyby przestać z tego robić na siłę naiwne romansidło, i jakoś rozbudować tamten wątek z końcówki to mielibyśmy jakąś tam sztampową historię o ratowaniu Equestrii, takie naciągane 5/10.

Tutaj jednak w obecnym kształcie może nie jest poniżej wszelkiej krytyki, ale to że na końcu coś się dzieje nie sprawi że mogę dać mu więcej niż naciągane 3/10. Autorowi koniecznie jest potrzebny prawdziwy korektor i prawdziwy mentor. Pamiętam jak w dawnych czasach SpidiVonMarder bawił się w kogoś takiego, i znam osobiście jedną osobę która dzięki jego lekcjom, z grafomana piszącego równie złe fanfiki jak ten, po jakimś czasie dawała radę napisać coś zjadliwego. I tu trzeba dokładnie tego samego.

Mam tylko nadzieję że ta ściana tekstu pomoże w dokonaniu wyboru przyszłym czytelnikom, czy warto się za to brać, a także przyszłym pisarzom że jeśli nie tworzycie do szuflady, to musicie myśleć o swoim czytelniku. A może ktoś specjalnie dlatego przeczyta, by wypunktować wszystkie błędy mojego komentarza, co by było na pewno owocne. W końcu są dużo bardziej doświadczone osoby, tak w komentowaniu, jak i zwłaszcza w pisaniu.

Pozdrawiam i życzę miłego dnia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...

Zacznijmy od tego, że z powyższym komentarzem zgadzam się prawie w całości. Prawie.

 

No ale co do samego fika, to tak, bo trochę szkoda to komentować, no ale skoro podjąłem się jakże świętej i szlachetnej misji czytania fanfików, to warto zostawić za sobą coś innego niż pustka. 

 

Zacznijmy od czegoś pozytywnego:

 

To teraz minusy:
Fabuła to sztampa. Chociaż nie do końca zgadzam się tu z powyższym komentarzem, bohater nie jest typowym przegrywem. Taki jeszcze niemiałby hajsu i ogólnie nawet szansy na miłość, a ten spartaczył drugie tylko przez swoją niewyparzoną gębę. Akcja gna na złamanie karku, a początek jest mocno chaotyczny i niezrozumiały. Odnoszę wrażenie, że autor chciał umieścić za dużo treści w zbyt małej ilości tekstu. To, jak wszyscy reagują na bohatera jest wysoce zastanawiające. Większość tak po prostu przyjmują wiadomości, które mówi. Co może samo w sobie nie jest może skrajnie nie logiczne, zwłaszcza, że część słów jest w stanie udowodnić, no ale jednak więcej sytuacji nie broni się pod tym względem.

 

Postacie... 
Obok całkiem fajnych postaci państwa Wheel, no i może od biedy Normanem, cała reszta to średnio napisane osobistości. Dodatkowo fik nie oddaje dobrze serialowości serialowych (masło maślane) postaci. Nie byłoby to może jakimś problemem, gdyby było ku temu uzasadnienie, no ale Celestia w tym fiku ewidentnie takiego nie ma. Ewentualnie Spike sobie jeszcze radzi. Jest na marginesie wszystkiego, jak zwykle.

 

Stan techniczny:
Jakiś stwierdzono, ale do dobrego brakuje mu dużo.

 

Klimat:
Tak samo jak wyżej. Coś tam jest. Chyba najbardziej udane pod tym względem sceny to te SoLowe.

 

Opisy:
Początkowo pojawia się dużo opisów, które zawierają dużo technicznych sformułowań, co może nie jest złe, no ale można było to kontynuować. Mniejsza jednak z tym. Ogólnie jest mocno tak sobie. Robią swoją robotę, ale niewiele poza tym.

 

Dialogi:
Istnieją? Chyba.


Zakończenie:
Niejasne, co też może nie byłoby problemem, no ale tu jest z prostego powodu: po prostu realnie mogłoby być tą lepszą częścią fika, bo już czuć, że coś się rozwija, no ale autor odciął kroplówkę pacjentowi, więc nic nie wyszło. 

 

Podsumowanie:
Fanfika nie polecam. 4/10, naciągane ze względu na to, że jednak szło się pośmiać z tego fanfika. Co może nie było jego celem, no ale przynajmniej przez to ten fik przyjemnie przeczytałem.

 

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Gdybym miał podsumować tego fika jednym zdaniem, powiedziałbym: za krótki. Stanowczo za krótki. Jest tu kilka ciekawych pomysłów i rozwiązań, ale niestety nie są one rozwijane. Są po prostu wrzucone, jakby w nadziei, że samo coś z nich wyjdzie.

Weźmy chociażby ten gigantyczny statek. On sobie jest i tyle. Owszem, jego komputer gada, ale jakoś nikt nie pyta, jak to lata, nikt nie marudzi, że zasłania słońce, nikt nie panikuje jak takie wielkie coś zawiśnie nad miastem i żaden pegaz nie robi sobie z tego legowiska. Nie ma nawet przypadków, że komputer zidentyfikuje pegaza (albo smoka) jako zagrożenie i ostrzela. Przecież tu jest olbrzymi potencjał dla budowania statku, czy relacji. 

Kolejne zastrzeżenie mam do wszystkich problemów jakie napotyka główny bohater (poza głównym). Otóż rozwiązuje je w trymiga. Zostaje kucem i od razu zaczyna chodzić. Latać się uczy w trymiga (po znalezieniu nauczycielki) i nie popełnia potem problemów. Co więcej, ma kondycję by przelecieć spory kawał Equestrii kiedy mu się zachce. Kryształ też zdobywa dość łatwo. 

Relacje miedzy postaciami też niestety są bardzo spłycone. Sunset bardzo szybko ufa przybyszowi (jak z resztą wszyscy) i bardzo szybko się w nim zakochuje. A jeszcze szybciej mu wybacza, że ściągnął ją z innego świata i naraził na prawne nieprzyjemności. Celestia też za łatwo mu powierza los Sunset. Nie ma też nikogo, kto byłby źle nastawiony. Poza Celestią, która się wnerwia, gdy ta istota atakuje, bo twierdzi, że to ten człowiek ją sprowadził. 

Wracając jeszcze do Sunset, przez cały fik nie jest poruszana kwestia świata, z którego została sprowadzona. Przez cały fik bohater nawet nie myśli o tym, ze może łatwiej jemu przenieść się do jej świata, niż ściągnąć ją do siebie. W ogóle kwestia tego, że przybyła z jeszcze innego świata nie była poruszona. Żadnych pytań, co tam robiła, jak się tam znalazła, czy coś.

Niepowalające są też opisy. Owszem, na początku sporo technikalii, ale potem robi się opisów coraz mniej i mniej. Zwłaszcza w miejscach gdzie jest czas i okazja by się rozwinąć w tej materii. 

 

Ale żeby nie było, że tylko narzekam, są fajne rzeczy. Sam koncept jest spoko (szkoda, że niewykorzystany). Początkowe opisy technologii nawet dają radę. No i jest jeszcze Norman (statek), którego nawet da się lubić . Wprawdzie jego zyskiwaniu świadomości też brakuje opisów i czasu antenowego, ale mimo to, jako komputer pokładowy jest spoko. Nie wiem nawet, czy nie jest najciekawszą postacią w fiku. 

 

 

I jeszcze zdanie o stronie technicznej. Źle nie jest, ale mogłoby być trochę lepiej. Są błędy i niekiedy słownictwo mogłoby być trochę bogatsze.  

 

 

Czy polecam? Jako źródło kilku ciekawych pomysłów na HiE, to może trochę, ale jako fanfik sam w sobie, to nieszczególnie. To, maksymalnie, średnie dzieło. Wprawdzie z potencjałem, ale zabitym przez wspomniane braki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...

Fanfik Czerwony diament to dzieło w pewnym sensie unikalne. Nie jest ono bowiem ani za krótkie ani za długie… gdyż jest zbyt krótkie i zbyt długie jednocześnie. 

Czerwony diament jest fanfikiem z dziś prawie wymarłego (chyba) garunku, gdyż przenosi on człowieka do Equestrii. Dodajmy, że główny bohater jest żądnym zysku sukinsynem. Żądnym zysku do tego stopnia, że gardzi również przepisami BHP i instrukcjami, które pozwoliłyby mu się cieszyć uciułanymi pieniędzmi. W efekcie zostaje on przeniesiony do Equestrii wraz z pojazdem, którego jest kapitanem. Nie jest już jednak człowiekiem lecz pegazem…

 

Pojawienie się pojazdu z innego wymiaru jest czymś zupełnie normalnym w państwie, którym przez 1000 lat rządzi jedna królowa, miasta dręczą parasprite’y, a raz na rok zagrożenie znane od wieków powraca grożąc krajowi katastrofą. Biorąc pod uwagę wspomniane fakty, bohater nie ma problemu by swobodnie poruszać się swoim uzbrojonym pojazdem po całej Equestrii. Celestia nie ma nawet problemu również z tym, żeby powierzyć mu opiekę nad Sunset Shimmer, która zresztą jest ścigana za swe przestępstwa związane z przebywaniem w innym świecie.

 

Jakaś połowa fanfika opowiada o adaptacji bohatera do życia w nowej rzeczywistości. Uczy się m.in. latać. Romansuje również z Sunset Shimmer, znaną lepiej jako Sunny.

Pod koniec ósmego rozdziału autor nagle sobie przypomina, że coś się chyba powinno dziać i zaczyna się dziać… tylko, że w sumie za kadrem. Darujcie, nie jestem w stanie opisać co się działo później, zawiesił mi się mózg i nie byłem w stanie rejestrować tego co się działo.

 

Przejdźmy do omówienia problemów i zalet Czerwonego diamentu. Jest to fanfik krótki, a raczej umiarkowanej długości. W dodatku, za co trzeba autora pochwalić, zakończony. Wiele dobrych fanfików nie doczekało się godnego zwieńczenia. Poza tym język jest tutaj oszczędny, opisywane są tylko rzeczy, które tego wymagają. Nie jestem w stanie ocenić opisów pojazdu głównego bohatera ale nie brzmią przesadnie skomplikowanie tudzież jak technobełkot, maskującym bogatymi opisami ubogą wiedzę techniczną.  Ponadto opisy, dialogi, stany emocjonalne czyta się i słucha płynnie. Brzmią one naturalnie.

 

Problemów jest kilka a może nawet więcej. Mam wrażenie, że tempo jest nierówne. Początek i koniec są poprowadzone nazbyt szybko a środek zaczyna z czasem przytłaczać dłużyznami. Może nie są to momenty,  gdy nic ważnego się nie dzieje się ale nieraz trudno się czytelnikowi wczuć w nastrój emocjonalny bohaterów.

 

Spoiler

Przykładowo w pewnym momencie dowiadujemy się, że rodzina pegazów, która głównego bohatera latania i pomaga w adaptacji do nowych warunków, straciła dziecko w wypadku. Trudno się wczuć w ich stan emocjonalny bowiem znamy ich krótko i sama sprawa pojawia się bez żadnego ostrzeżenia.

 

Sam romans jest mało angażujący, nie ma tutaj gwałtownych emocji, wszystko zmierza jak po nitce do kłębka, bez żadnych problemów. Jest to moim zdaniem najsłabsza część fanfika, pozbawiona jakiejkolwiek ikry. W dodatku cały wątek znajomości z Sunny opiera się na tym, że bohater widział ją w snach i jest mu jakoś przeznaczona. 

 

Pisałem, że jest to najsłabszy wątek? Cóż, sam mam pewne wątpliwości. Potem akcja przyspiesza. Bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnego przygotowania, bez wcześniejszego budowania napięcia. W tym momencie mózg mi się wyłączył. Wiedziałem już, że mogę spodziewać się absolutnie wszystkiego, niekoniecznie powiązanego z logiką wydarzeń. Tak, jest wstęp, który sugeruje taki rozwój wypadków, ale i tak miałem wrażenie, że nie ma tutaj nic co by przygotowało czytelnika. Jest szok, ale nic ponadto.

 

Spoiler

W tej części fanfika główny bohater popada również w konflikt z Celestią. Ma do niej pretensje, że zarzuca mu sprowadzenie masakrującego kucyki potwora, chociaż wcześniej bez żadnego problemu pozwoliła mu latać po Equestrii i zadawać się z przestępczynią! Potem zostaje ona postrzelona przez mechanizmy obronne pojazdu a on wciąż chce gadać z Celestią i wmawia jej, że nie jest winien tego co się stało i co się cały czas dzieje w kraju. I znowu nie mam tutaj logiki, bo skoro, miał on rzekomo być winny sprowadzenia potwora to czemu nie został aresztowany tylko litościwie skazany na wygnanie? Czemu nie próbowała odebrać mu statku? Ale pomimo tagu Dark władza w Equestrii zachowuje się jak w serialu komediowym, co jest doprawdy komiczne choć tragiczne w skutkach.

 

Postacie są miałkie, pozbawione charakteru, jakichś cech które by je wyróżniały. Wszyscy siebie lubią, nikt z nikim nie popada w konflikt, po prostu idylla. Wszyscy ufają głównemu bohaterowi, wszyscy mu pomagają, Celestia pozwala na wszystko.

 

Spoiler

Zresztą główny bohater jest podobny. Gdy dowiaduje się, że jego komputer pokładowy sam siebie programuje i wykazuje się cechami ludzkimi, to decyduje się nic nie robić. Przecież, jako kapitan statku nie ponosi odpowiedzialności za jego potencjalne szkodliwe decyzje. Wybaczcie ten sarkazm, bo ponosi całą odpowiedzialność.

 

Fanfik, co jest rzadkością a właściwie spotykam się z tym po raz pierwszy, jest w całości nagrany. I do tego nagrany w zupełnie przyzwoity sposób. Gdyby na Bronies Corner 2.0 spotkał się z takim lektorem nie byłoby wstydu. Słowa są wybrzmiane dobrze, nie ma tutaj przejęzyczeń, powtórzenia są ale niezbyt często. Słowem dobra robota. Nie pogniewałbym się gdyby ktoś taki czytał mojego fanfika.

 

Podsumowując Czerwony diament wydał mi się fanfikiem niezłym z początku, ale z czasem zaczął mnie po prostu nudzić a nawet denerwować. Słowem nie polecam. Sam sięgnąłem po niego tylko dlatego, że trwa konkurs oraz jest on nagrany. 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...