Skocz do zawartości

[Dyskusja] Lepiej być singlem, czy mieć parę?


BiP

Recommended Posts

Witajcie, jak sądzicie, lepiej żyje się singlom, czy parom? Słyszałem różne opinie, jedni twierdzą, że samotnie nie daliby rady i trzymają się swojego partnera/ki, inni zaś usilnie szukają swojej drugiej połówki, a jeszcze inni wolą żyć samotnie...  Jakie jest wasze zdanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudny temat, osobiście jestem samotny i nie narzekam. Są jednak chwile kiedy potrzebna jest taka osoba.

Nie umiem jednoznacznie określić, oba rozwiązania mają swoje wady i zalety, ale to co bardziej się ,,opłaca" zależy od wieeelu czynników. Są jednak chwile gdy jedno rozwiązanie jest lepsze od drugiego,

ale normalnie???

Dochodzi jeszcze ewentualne rozstanie... Czy warto? Nie wiem, to każdego osobista decyzja.

Edytowano przez LeszyJLB
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc - to zależy od konkretnych osób i konkretnej relacji. 

Czysto subiektywnie.

Jeśli o mnie chodzi, to gdybym mógł mieć "związek" polegający na emocjonalnej szarpaninie, lizaniu się po kątach i braku jakiegokolwiek głębszego sensu (smutna prawda, ale większość "związków" na tym polega), to zdecydowanie wolę być tym wielce "nieszczęśliwym" singlem. Definitywnie. Bo to wcale nie jest takie złe. Jestem sam ze sobą, nie muszę znosić czyichś zachowań, jest w sam raz. 

Z drugiej strony - jeśli znajdzie się osoba, która nie będzie mnie męczyć psychicznie, pod różnymi względami, z którą mógłbym budować jakąś głębszą i sensowną relację - to jak najbardziej by mi to odpowiadało. I wcale nie wolałbym być wtedy sam. Ale tylko w tym wypadku, a na to na razie się nie zanosi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Oczywiście, że lepiej mieć kogoś kogo się kocha! :squee:

Miłość zmienia ludzi na lepsze (poza dziwacznymi wyjątkami). Sprawia, że stają się łagodniejsi, dostrzegają potrzeby innych i tym podobne. Mając kogoś kogo się kocha automatycznie ma się osobę, na której wsparcie można liczyć. Nie czujesz się samotnie, masz z kim porozmawiać, masz komu się wyżalić. Możesz się do swojej ukochanej osóbki przytulić. 
Taka sytuacja: zimowy wieczór. W domu chłodno, bo słabo grzeją. Siadasz na kanapie przed telewizorem, włączasz jakiś film, bierzesz do rąk swój ulubiony przysmak i opierasz się o swego ciepłego faceta, bądź twoja kobitka kładzie ci się na kolanach, lub zwyczajnie się obejmujecie~ W nocy można tulić się do drugiej osoby. W chorobie ktoś się tobą zajmie i ci pomoże. Masz z kim pójść do kina, masz z kim dzielić marzenia. Możesz uszczęśliwiać swoją drugą połówkę, a ona będzie uszczęśliwiać ciebie. Śniadania do łóżka, wspólna kąpiel, wspólne obijanie się, granie w różne gry~ 

A będąc samym? Tkwisz w domu sam jak kołek. Czasem możesz się do kogoś przytulić, ale nie zawsze i nie tak samo. Nie ma wspólnych kąpieli, nie ma tulenia się w nocy. Może ktoś o ciebie zadba jak zachorujesz, ale nie ma pewności. Zapewne większość problemów będziesz musiał rozwiązać całkiem sam. Wiele smutków także. Wsparcie może i jakieś dostaniesz, ale na pewno mniejsze. W sumie jedyna zaleta to, że robisz co chcesz, masz więcej kasy i nikt nie zajmuje twojej przestrzeni osobistej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie jedyna zaleta to, że robisz co chcesz, masz więcej kasy i nikt nie zajmuje twojej przestrzeni osobistej. 

I na nikim się nie rozczarujesz, nie zawiedziesz się, bo niczego nie oczekujesz. Co prawda czasem byłoby miło ale ,,...te chwile zwałem złotem

tamte chwile to tombak, bo już wiem co było potem" ja niestety szczęścia na tym polu nie mam, stąd moje sceptyczne stanowisko.

Wiem, może być inaczej ale ja jakoś nie czuję się by znowu przez ten syf przechodzić. Łaski bez...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że mając kogoś jest lepiej, ale dwóch moich znajomych powiesiło się, po tym jak dziewczyny ich zostawiły. Ten pierwszy się zakochał, dał jej wszystko co chciała, zaciągnął kredyt dla niej na 10.000 zł, a po otrzymaniu kasy, zostawiła go. I się koleś załamał i powiesił w wieku ok 32 lat.

Inny natomiast, zapił się do tego stopnia, że padł na chodnik przed moim sklepem, w którym oboje pracowaliśmy, wówczas nasz kierownik z kimś tam jeszcze zawijali go na socjal sklepu, żeby policja go nie zawinęła i jeszcze mu mandat wystawiła..

Tak więc, mając parę jest ok, ale rozstania niszczą życie na długo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ejże, chłopaki. Ja tutaj mówię o miłości, a nie chwilowym zauroczeniu. Mówię, że jak znajdziesz sobie DRUGĄ POŁÓWKĘ, która zostanie z tobą do końca życia to jest dobrze i o wiele lepiej niż być singlem. Przecież temat dotyczy drugiej połówki, a nie suki, której się znudzisz i sobie pójdzie :/ 

 

Edit: A poza tym rozumiem, że rozstania są bolesne jednak nie warto tracić szansy na szczęśliwe życie ze strachu przed tym, że ktoś cię rzuci, to głupota! Jak ktoś tak mówi (a wcześniej nie przeżył podobnego dramatu) to uważam, że taki ktoś jest tchórzem i szuka sobie wymówki. 

Edytowano przez Uszatka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ejże, chłopaki. Ja tutaj mówię o miłości, a nie chwilowym zauroczeniu. Mówię, że jak znajdziesz sobie DRUGĄ POŁÓWKĘ, która zostanie z tobą do końca życia to jest dobrze i o wiele lepiej niż być singlem. Przecież temat dotyczy drugiej połówki, a nie suki, której się znudzisz i sobie pójdzie :/ 

Problem leży w tym, że trudno poznać, czy to już jest ta prawdziwa miłość, czy tylko super laska, wykorzystująca swój wygląd do uwodzenia samotnych facetów, dla np pieniędzy. I to samo się tyczy drugą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak, mam wrażenie, że zapominamy o tym, że KAŻDY człowiek ma inny charakter, inne podejście do niektórych spraw.

Bo są ludzie, którzy nie potrzebują niektórych rzeczy i bliskości. Przykładowo takie spanie obok kogoś i tulenie się w nocy. Dla jednej osoby - świetna sprawa, romantyczne to i miłe i w ogóle. Dla innej - problem z tym, żeby się po ludzku w nocy wyspać [*] Inny przykład, chodzenie za rączkę, tulenie się na ulicy. Dla jednej - to takie urocze, pokażmy wszystkim, że się kochamy. Dla drugiej - głupia pokazówka, po co to komu. 

Ja się już nie oszukuję od niedawna. Zauważyłem, że się po prostu do relacji międzyludzkich najzwyczajniej w świecie nie nadaję. Zbyt męczą mnie ludzie. Za bardzo potrzebuję przestrzeni osobistej. 

A poza tym, jak to było, nie szukam i nie potrzebuję drugiej połówki, bo po prostu jestem jedną całością. I najwyżej może kiedyś znajdę drugą taką całość z którą będę mógł po prostu... być. Razem, rzucając w tego kogoś kapciem na dzień dobry, zrzucając z łóżka "bo zajmuje za dużo miejsca" i tak dalej, a jednocześnie nie męcząc siebie wzajemnie, przytulając na powitanie, czy turlając się w kocu po podłodze, krzycząc że jesteśmy delfinami, czy coś. Mój "związek" musiałby mieć formę czystej, luźnej relacji i po prostu bycia. I wszelkiego rodzaju gesty, jak u większości par, pokroju współżycia, chodzenia za rękę, tulenia się do siebie nonstop... są mi właściwie zbędne na dłuższą metę. Owszem, trochę czułości nie będzie mi przeszkadzać, ale wymaganie ode mnie jakichś dziwnych romantyzmów automatycznie przekreśla ideę istnienia razem, bez emocjonalnej szarpaniny. 
Wiecie co mnie na przykład zawsze wręcz śmieszyło? Akcje pokroju publicznych oświadczyn. Dla mnie to taka... tandeta, zbędna, głupia i idiotyczny performance, żeby pokazać wszystkim wokół, jak to bardzo się kogoś "kocha". 

Ja się chyba serio nie nadaję do relacji międzyludzkich. Prędzej umrę ze starości niż znajdę kogoś o podobnym podejściu, z którym jeszcze będzie nam się dobrze razem przebywało, haha. Dlatego ja tam jestem przy byciu singlem. Mój ostatni pseudo-związek rozleciał się właśnie przez to, że mam takie anty nastawienie do "chwalenia" się związkiem, a tamta osoba wręcz pragnęła obwieścić całemu światu o tym, że jesteśmy razem. To były.. dwa miesiące emocjonalnej szarpaniny i niczego więcej, chociaż ten ktoś rzekomo mnie "kochał", haha. Dobre sobie. I oczywiście skończyło się na tym, że to ja jestem tym złym i niedobrym i nie mam uczuć. Może faktycznie jestem? Nie wiem. Ale to na pewno nie była dla mnie odpowiednia osoba. I nigdy więcej takich akcji.

Bycie samemu ze sobą ma bardzo wiele plusów, naprawdę, przynajmniej w moim wypadku.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...