Skocz do zawartości

Dobro i Zło [ Zapisy ] [ dyskusja ] [ RPG ]


Ohmowe Ciastko

Recommended Posts

ZAPISY ZAMKNIĘTE

 

 

Zawiśliście w pustce międzygwiezdnej. Choć odległe gwiazdy nie dawały prawie żadnego światła wy widzieliście wszystko. Siebie, rozmaitych gatunków, kształtów i płci oraz coś jeszcze. Coś, czego nie widzieliście nigdy na oczy, jednak znaliście to od dawna.

-Powstałem kiedy powstała pierwsza myśl. Od tego czasu rozwijam się tak jak me narzędzia; moi twórcy. Jednak nie jestem sam – istnieje także moje przeciwieństwo, Zło, w swej czystej, rozumnej postaci. Celem mojego istnienia jest harmonia, porządek, spokój i rozwój. On także chce rozwoju – jednak go obchodzi tylko rozwój sposobów czynienia zła. A gdy pierwsza istota pokonała ściany wymiarów – rozlaliśmy się po całym multiwersum, łącząc z naszymi odpowiednikami.

Ja jednak nie ingerowałem bezpośrednio w świat. Byłem tylko tym, który dmuchał na żar waszej duszy, gdy czuliście zwątpienie. Gdy tylko chcieliście podołać próbie, stałem i wspierałem was jak tylko byłem zdolny.

Jednak On nie ograniczał się tylko do tego. Gdy mógł, sam zabijał i ranił. Gdy nie mógł, obdarowywał mocą swoich akolitów. Bo tak to już z ludźmi, że ciągnie ich ku złemu. Dlatego on mógł sobie na to pozwolić – ja musiałem ostrożnie dawkować swą moc, by móc pomóc wszędzie tam, gdzie byłem potrzebny.

Wam się udało. Nie mówię, że nie jest to wasza zasługa. Sami znaleźliście w sobie siłę, by zacząć walkę i rozwijać się z każdą sekundą. Wasi adwersarze pożądali jedynie zniszczenia, otrzymując swą moc od Zła. Ile to razy byliście od włos od wygranej i przegraliście? To właśnie z powodu jego ingerencji. Waszą wartość pokazuje fakt, iż nie daliście się złamać i dążyliście do celu, jakim było zwycięstwo nad złym przeciwnikiem.

Jednak gdyby Zło nie zdecydowało się zakumulować swej mocy, moglibyście ponownie wrócić na drogę ćwiczeń i walk. I niestety, chcę was prosić o to, byście właśnie to zrobili. Zło ukryło się gdzieś, zbierając w ukryciu moc. Nie wiem, co chce uczynić. Wiem jednak, że będzie dotyczyło to każdej istoty nam podległej.

Jeśli jesteście gotowi mi pomóc, wystąpcie przed innych. Zrozumiem, jeśli się powstrzymacie. Nigdy nie pomogłem wam bezpośrednio i nie mam prawa takiej pomocy teraz oczekiwać. Jeśli jednak wasz zmysł dobra chce zmazać istnienie Zła... proszę. Jeszcze raz was proszę, pomóżcie mi.

 


Tl;Dr

Wcielacie się w postaci z bajek, komiksów, filmów itp. Pierwszy świat, do którego traficie będzie lekkim śledztwem z sporą dozą walki, ale kolejne będę starał się tworzyć na podstawie waszych próśb.

Jedyny wymóg co wyboru postaci – bohater musiał skończyć jako postać pozytywna. Może być to Zły, który nawrócił się albo ktoś, kto aż do śmierci działał pod przykrywką – musi być to ostatecznie postać, która miała szlachetne pobudki.

Karta zgłoszeniowa :

Imię

Wygląd ( zdjęcie oraz wzrost słownie )

Charakter ( skrótowo )

Krótka historia

Moc i umiejętności

Link do artykułu na polsko- bądź angielskojęzycznej wikipedii.

 

 

Wyrażam zgodę na utworzenie własnych postaci. Wtedy jednak proszę o przyłożenie się do każdego punktu z karty postaci.

 

Rozgrywka

W postach możecie robić rzeczy pewne. Rozmawiać, siąść tam gdzie staliście itp. W momentach, gdzie wchodzi pewien element ryzyka będą decydowały kości. Jako, że nie znam się zbytnio będę ustalał procentowy próg szansy oraz przemieniał go na kości, dokładniej pięć kości 5k6 – 4. Jeśli macie 20% na coś – potrzebujecie co najmniej 20 oczek. Po pięć procent szansy dla każdego oczka po odjęciu nadmiarowych. Jak ktoś się doliczył nadmiarowego oczka  w możliwych wynikach – to będzie bonus do najbliższego rzutu, w którym ta różnica zmienia wynik.  Progi szans będę tworzył już uwzględniając umiejętności postaci – jeśli ktoś z zdolnością do szybkiego biegu będzie chciał prześcignąć zwykłego człowieka, po prostu opiszę w następnym poście, że to zrobił.

OP postaci nie zabraniam, bo większość głównych bohaterów z fikcji jest OP. Po prostu początkowo będą mieli problemy z używaniem pełni sił w innych światach.

Zasady

I Graj tak, by innym także miło się grało.

Edytowano przez Ohmowe Ciastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Śmierć

Wygląd: Jest to kobieta wzrostu ok 1,84.Jest ubrana w czarne leginsy, glany i czarny gorset. Na ciele ma dziwny makijaż bo pomalowana jest jakby była szkieletem. Ma szare oczy i czarne włosy.

e27a0272af9f09a4bb402b0c173024b7.jpg

Charakter: Rzadko się uśmiecha, mówi cichym lecz stanowczym głosem. Czasami miła a czasami wręcz sadystka. Nie lubi lalusiów.

Krótka historia: Śmierć powstała... Właściwie nie wiadomo jak powstała. Po prostu była. Zawsze cicha i niewidzialna.Pojawiała się tylko ludziom którzy jej się podobali. Jedną z nich był Deathpool. Jest jedyną osobą która może zabić nieśmiertelnych. Sama jest nieśmiertelna lecz nie lubi zabijać. Robi to w ostateczności. Miła dla swoich przyjaciół. Niekiedy można ją skojarzyć z Raven z Młodych Tytanów. Sama zabiła Deathpoola aby nie zabił więcej niewinnych ludzi. Teraz się z nim spotyka w zaświatach i bardzo go przeprasza choć mu pasuje śmierć. Śmierć teraz próbuje znaleźć normalnego faceta i jakieś przygody.

Moc i umiejętności: Śmierć jak śmierć może zabić to co chce ale jej moce jakby osłabły i ne może zabijać nieśmiertelnych sama nie wie dlaczego.

Edytowano przez Dragunov
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-A więc Śmierć. Nie sądziłem, że ciebie tu spotkam. Jednak pojawiłaś się na me wezwanie, za co jestem ci wdzięczny. A jeszcze bardziej uszczęśliwiłaś mnie zgodą na uczestnictwo w tej misji. Nie zdołam oddać ci w światach, po których będziesz podróżowała, pełni twych mocy. Inne byty zajmują się tam zbiorem dusz. Jednak proszę, przecinaj nici żywotów tak rzadko, jak będzie  to możliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Lloyd Cohen/ Maska

Wygląd: Jako człowiek, wysoki i postawny mężczyzna w średnim wieku. Ma krótkie, idealnie zaczesane włosy i niewielkiego wąsa. W skrócie - amerykański dżentelmen z lat sześćdziesiątych. Ma kwadratową twarz i ciemnobrązowe, wesołe oczy. Nos jest nieco wystający, z lekkim garbem pośrodku, a usta wąskie. Ubiera się dość elegancko, preferuje smokingi, acz w luźnych momentach życia ubiera raczej białe koszule i garnitury. W postaci Maski jego twarz jest zielona, zęby nieco przerośnięte i idealnie białe, a wąs skręca się zawadiacko. Ubiór pana Lloyda staje się wówczas nieco bardziej ekscentryczny, z wykorzystaniem jaskrawych kolorów i fantazyjnych wzorów.

$%28KGrHqN,!rcFI44BSYfiBSPWOoHzcQ~~60_35

 

Charakter: Wesoły i dowcipny, dusza towarzystwa. Uwielbia być w centrum uwagi, ale i nigdy nie nadużywa tego zaszczytu. No chyba, że ubiera maskę. Wtedy wszystkie jego cechy stają się trochę przerysowane. Nawet jednak w postaci Maski nie jest agresywny. Może tylko szalony i nieobliczalny, ale z zachowaniem dobrych manier, tak bardzo dla niego ważnych.

Krótka historia: Pan Lloyd Cohen pochodzi z Nowego Orleanu. Był tam autorem tekstów dla wielu ówczesnych gwiazd muzyki rozrywkowej, kompozytorem i docenianym pianistą. Dzięki swojemu talentowi nigdy nie brakowało mu gotówki, ale zdobywszy wszystko zaczął popadać w coraz większe rozgoryczenie. Otoczony sławą i bogactwem, zatracił nieco sens. Pan Cohen często wpadał na szalone i kontrowersyjne pomysły, toteż raz postanowił nawet wybrać się na długą i pustelniczą wędrówkę na bagna, chcąc upodobnić się do średniowiecznych ascetów i zaczerpnąć sensu życia z Biblii chrześcijańskiej. Całkiem przypadkiem odnalazł zatopioną skrzynię, całkiem przypadkiem ze starą, spróchniałą maską nordyckiego boga i całkiem przypadkiem prawie padł ofiarą aligatora, ale koniec końców pan Cohen wrócił z bagien zadowolony i z humorem oraz zaparciem zaczął zwalczać przestępczość. Ot, hobby jak każde inne. Jak znalazł się tam, gdzie się znalazł... No, właściwie można powiedzieć że było to dziełem przypadku, co gorsza pan Cohen nie do końca pamiętał jakiego i dlaczego właściwie miał miejsce.

Moc i umiejętności: Przede wszystkim jest nieśmiertelny, dopóki Maska tkwi na jego twarzy. Jest o wiele bardziej inteligentny, ale jednocześnie niepoczytalny. Potrafi kontrolować otoczenie i tworzyć różne rzeczy z niczego. Jest niezwykle szybki i silny.

 

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Azir ,,Najwspanialszy Imperator Wszechświata, Potenżny Gołomp, Władca Shurimy, Wyniesiony'' 

Wygląd:

 

azir_by_yy6242-d7zqica.png

 

dwa metry piętnaście centymetrów wzrostu
Bez zbroi wygląda jak zwykły człowiek, ma ciemną skórę, trójkątną twarz, błękitne oczy. Wąskie oczy, nos oraz usta. Ciemne włosy związane w cienkie warkocze sięgające mniej więcej do barków. 

Charakter: 
Praworządnie dobry. Dumny, sprawiedliwy, jeśli zażartuje to dość specyficznie. Ogólnie no, jak to cesarz. Do tego półbóg cesarz. Oczywiście da się z nim dogadać ale trzeba się przygotować na to że będzie uważał siebie za idealnego przywódcę. 

Krótka historia: 
,,Shurima, jest wieczna!''

Wersja TL;DR

Imperator zapomnianego przed wiekami imperium Shurimy, zdradzony przez swego nadwornego maga i uwięziony na tysiące lat został przebudzony przez swą potomkinie która została zraniona na pustyni i uciekła do miejsca w którym Azir był uwięziony.

wersja pełniejsza 

 

Odrodzony

Azir kroczył pokrytą złotem drogą Imperatora. Potężne posągi pierwszych władców Shurimy, jego przodków, uważnie obserwowały każdy jego ruch.

Pierwsze promienie wschodzącego słońca sączyły się pomiędzy budynkami. Najjaśniejsze gwiazdy wciąż świeciły nad głowami, ale słońce wkrótce zacieni ich blask. Nocne niebo nie wyglądało tak, jak Azir je zapamiętał – gwiazdy i ich konstelacje nie były tam, gdzie być powinny. Minęły tysiące lat.

Z każdym krokiem Azira jego ciężki kostur wydawał samotny dźwięk, odbijający się echem po pustych ulicach stolicy.

Kiedy ostatnio szedł tą drogą, straż honorowa złożona z dziesięciu tysięcy elitarnych wojowników podążała jego śladem, a wokół rozbrzmiewały radosne wiwaty mieszkańców miasta. Miała to być chwila jego chwały, ale została skradziona.

Teraz było to miasto duchów. Co się stało z jego ludźmi?

Imperialnym gestem Azir nakazał piaskom leżącym wzdłuż drogi unieść się, tworząc żywe posągi. To była jego wizja przeszłości, ożywione echa Shurimy.

Piaskowe figury patrzyły naprzód, z głowami pochylonymi w stronę Słonecznego Dysku wiszącego nad Podestem Wyniesienia. Wisiał nieruchomo, deklarując się chwałą i potęgą imperium Azira, choć nie było już komu na niego patrzeć. Córa Shurimy, która przebudziła go ze snu, zniknęła. Czuł ją na pustyni. Połączyła ich krew.

Gdy Azir kroczył drogą Imperatora, piaskowe echa jego ludzi prowadziły go do Słonecznego Dysku, a ich radosne miny przeradzały się w grymas przerażenia. Usta zamarły otwarte w cichym krzyku. Ruszyli do biegu, potykając się i upadając. Azir obserwował to w milczeniu, z rozpaczą obserwując ostatnie chwile życia jego ludzi.

Pochłonęła ich fala niewidzialnej energii. Obrócili się w proch i odlecieli razem z wiatrem. Co poszło nie tak z jego Wyniesieniem, że doszło do tak wielkiej katastrofy?

Azir wytężył wzrok. Maszerował, silniej stawiając każdy krok. Dotarł do Schodów Wyniesienia i wspinał się po nich, przeskakując co pięć stopni.

Tylko najbardziej zaufani żołnierze, kapłani i członkowie rodziny królewskiej mogli wejść na schody. Drogę wytyczały mu piaskowe postacie poddanych, z uniesionymi głowami, zaciętymi minami i cichym lamentem. Wkrótce także i oni zniknęli razem z wiatrem.

Biegł, pokonując stopnie szybciej niż jakikolwiek człowiek. Jego szpony wbijały się w kamień, tworząc w nim głębokie wyżłobienia. U jego boków wznosiły się piaskowe figury, które chwilę później znikały.

Dotarł na szczyt. Tam zobaczył krąg obserwatorów: najbliższych pomocników, doradców i najwyższych kapłanów. Swoją rodzinę.

Azir padł na kolana. Jego rodzina stała przed nim, poznawał dobrze każdy szczegół wszystkich postaci. Jego brzemienna żona. Nieśmiała córka, ściskająca dłoń matki. Jego syn, już prawie dorosły.

Azir z przerażeniem obserwował, jak zmienia się wyraz ich twarzy. Choć wiedział, co się stanie, nie mógł odwrócić wzroku. Jego córka ukryła twarz w falbanach sukni matki. Syn chwycił za miecz, krzycząc z całych sił. Jego żona... otworzyła szerzej oczy, w których malowała się rozpacz i żal.

Potężna energia obróciła ich w nicość.

Azir nie mógł tego znieść, ale do jego oczu nie napłynęły łzy. Jego mistyczna forma okradła go z możliwości wyrażania smutku. Z ciężkim sercem wstał z ziemi. Pozostawało pytanie, jak zachowano jego rodowód, bo co do jego przetrwania nie było wątpliwości.

Czuł echo odbijające się w powietrzu.

Szedł naprzód, zatrzymując się krok przed podestem i obserwował powietrzną retrospekcję wydarzeń.

Widział siebie w formie śmiertelnika, wznoszącego się w powietrze pod Słonecznym Dyskiem. Ramiona miał rozpostarte, a plecy wygięte w łuk. Pamiętał tę chwilę. Wypełniła go energia i jej boska moc.

Z piasku ukształtowała się nowa osoba. To jego zaufany niewolnik, Xerath.

Jego przyjaciel wypowiedział bezgłośnie tylko jedno słowo. Azir patrzył, jak jego własna postać roztrzaskuje się niczym szkło, przemieniając się w wir piasku.

Xerath – powiedział Azir.

Mina zdrajcy była nieodgadniona, ale Azir widział w nim wyłącznie mordercę.

Skąd wzięła się ta nienawiść? Azir nigdy nie zdawał sobie z niej sprawy.

Piaskowy obraz Xeratha uniósł się wyżej, energia Słonecznego Dysku skupiła się na jego postaci. Elitarni strażnicy ruszyli w jego stronę, ale przybyli za późno.

Potężna fala piasku zniszczyła wszystko, czym kiedyś była Shurima. Azir stał samotnie pośród zamierającego echa przeszłości.

Tak zginęli jego ludzie.

Azir odwrócił się w chwili, gdy pierwsze promienie brzasku uderzyły w Słoneczny Dysk. Widział już wystarczająco. Piaskowy obraz przemienionego Xeratha padł za jego plecami.

Wschodzące słońce odbijało się od pięknej złotej zbroi Azira. W tamtej chwili pojął, że zdrajca nadal żyje. Wyczuł jego zapach w powietrzu, którym oddychał.

Azir uniósł dłoń i armia elitarnych wojowników powstała z piasków u stóp Schodów Wyniesienia.

Xerath – powiedział głosem pełnym złości. – Odpowiesz za swoje zbrodnie

 

Moc i umiejętności: Magia piasku, potrafi tworzyć z niego żywe posągi, miasta a nawet odtwarzać wydarzenia, wszystko to przy pomocy piasku. Odpowiednim będzie stwierdzenie jego armia jest tak wielka ile ziaren piasku jest na pustyni.

Link do artykułu: 
Nie ma na wikipedii

http://gameinfo.eune.leagueoflegends.com/pl/game-info/champions/azir/

 

Edytowano przez Mephisto The Sand Mage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witaj Lloyd. Ciebie to zdążyłem dobrze poznać. Nawet nie możesz wyobrazić sobie ile razy, nawet dla samej pewności, przyglądałem ci się. Jednak ty ciągle umiesz balansować na tej cienkiej linie, która dzieli twą nieobliczalność z Złem. Mam nadzieję, że poplecznicy Zła na widok twej postaci zwątpią, czy ich ścieżka dokądś prowadzi.

 

-Azirze, panie Shurimy. Po dziś dzień słychać echa żyć twych poddanych, które rozbrzmiewają z ciebie. Więc zdecydowałeś się opuścić Pola Sprawiedliwości, by zanieść sprawiedliwość także do innych światów. Spodziewałem się, że ktoś tak dumny jak ty dołączy do tej misji. Niestety, nie będziesz miał okazji znów walczyć ramię w ramię z twą córą. Prócz dobra znalazłem w niej zbyt dużo chciwości i zbytecznych śmierci. Jednak nie bierz tego za obrazę. W momencie próby pokaże swe wnętrze - jednak próba ta musi być o wszystko. [Cip cip Gołomp ]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Springtrap

Wygląd: Springtrap jest maszyną przypominającą, poniszczonego, zzieleniałego, humanoidalnego królika. W jego wnętrzu znajduje się ciało człowieka, który zginął tam na skutek zatrzaśnięcia się sprężyn zatrzaskowych. Jego wzrost to 1,93m. Bardzo lubi fioletowy kolor, wynika to z tego, że pracował w Fredbear Family Diner, gdzie główne gwiazdy miały fioletowe muszki.

 

x240-BBH.jpg

Charakter: Charakter ma dość specyficzny, ze względu na dość bolesną przeszłość rzadko kiedy ma humor, a nawet jeśli ma nie pokazuje tego po sobie. Jednakże stara się jak może, choć nie zawsze idzie mu to najlepiej. Choć w przypadku złego humoru jest cyniczny i nie lubi rozmawiać o swojej przeszłości. Czuje jednak pewien wstręt do zła, również to wynika z jego historii. Do tego trudno mu idzie zawieranie znajomości.

Krótka historia: Springtrap został stworzony około 1983 roku, wtedy zwał się co prawda Spring Bonnie ale istniał był gitarzystą w Fredbear Family Diner gdzie zabawiał dzieci, jednak restaurację zamknięto na skutek przykrego incydentu pięć lat później. Leżał pozostawiony sam sobie, aż pewien człowiek w różowym go wykorzystał by zabić dzieci. On sam tego nie chciał, „jego“ dusza. W 1993 dalej był na zapleczu, jednak zginął w nim niewinny człowiek który był tylko stróżem nocnym, zwany był „fioletowym“. Człowiek ten szukał swego dziecka, wiedział, że pracował tutaj. Więc potajemnie w nocy wszedł do budynku, i został uznany przez animatroniki za mordercę i zginął... Tylko dlatego, że chciał odnaleźć swe dziecko. Jego ciało zostało w kostiumie animatronika co spowodowało tak jakby, zżycie się tych dwóch dusz. Rozumieli się, uznali, że ta niesprawiedliwość jest wynikiem zła więc trzeba je wyeliminować, by zapanowała sprawiedliwość która jest wynikiem dobra. Spring Bonnie przejął nawet kilka celów swego "przyjaciela".
Straszył w Domu Strachu choć nikogo nie zabił, nie potrafił. Umiał tylko straszyć jak mu kazano, jego głównym celem, a raczej duszy zmarłego w nim człowieka który poszukiwał swego syna, chciał go uratować przed mordercą myśląc, że dalej są to te same czasy. W końcu chcąc z tym skończyć a konkretniej legendą zabitych dzieci, podpalił cały Dom Strachu, jednak sam nie wiedząc jak przetrwał pożar uciekając z budynku. Stwierdził, że widocznie ma szczęście lub jego żywotność jest spora. Wtedy ostatni raz widziano tego animatronika... Ten jednak cały czas poszukiwał swej rodziny jak i ciał tych dzieci, chciał uratować ich dusze by było wolne, a swą rodzinę ochronić przed tym mordercą jak i każdego człowieka. Ma dużo chęci, lecz mało możliwości. Próbuje złapać się każdej szansy aby spróbować uratować niewinnych przez mordercą dzieci, ale ten jest zawsze o krok przed nim. Przez to Springtrap traci cały czas nadzieję, myśli jednak cały czas jak wyprzedzić "Człowieka w Różu".

Moc i umiejętności: Można rzecz, że jest nieśmiertelny. Przeżyje umiejscowienie w sercu pożaru, a nawet prawdopodobnie potraktowanie silną bronią, niczym nieumarły wskrzesza się to On, wstaje co prawda z uszkodzeniami ale wstaje. O ile jego endoszkielet jest w jednym kawałku, jest to wymagany warunek.
Drugą rzeczą jest jego szybkość, z racji tego, że jest maszyną może przez przeszkód cały czas biegać o ile się nie przegrzeje co jest wątpliwe, a nawet ma niesamowitą pamięć. Zapamięta niezwykle dużo szczegółów, co mu się przydawało gdy straszył w Domu Strachów, bo tak mu kazano. Znowu z racji tego, że jest maszyną jest dość silny ale bez przesady na tym polu. Jego oczy mają funkcje noktowizora wiec się zorientuje w ciemności idealnie.

Link do artykułu: http://pl.five-night-at-freddy.wikia.com/wiki/Springtrap

(Od razu śpieszę z wyprzedzającymi wyjaśnieniami:
- Nigdy nie potwierdzono, że ta postać jest zła, według wielu teorii które napędzają tą grę mógł być dobrą osobą. Dlatego zastosowałem drugi scenariusz. Zresztą maszyna zła być chyba nie może.
- Historia też trochę oparta na teoriach, jakoś trzeba było ją rozszerzyć. Kto wie, może to prawda?
- Charakter w całości wymyślony a o mocach nie wspominam. Mam nadzieję, że to w niczym nie przeszkadza.)

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz Komputer. Widzę, że się postarałeś, ale tej postaci nie przyjmę. Sam nawet napisałeś, że to maszyna, choć w lore Fnafa coś mowa o duszy. Nie chodzi o to, że jest zły. Po prostu nie uratował nikogo ani nie wykazał się taką chęcią. 

Temat z grą założę najpóźniej jutro około południa. Do tego czasu zbieram karty.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto moja własna postać.

Imię: Mira

Wygląd: Jest to 22 letnia kobieta wzrostu 1,90m. Ma krótkie, proste, blond, włosy. oczy koloru niebieskiego. Ubrana jest w czarne spodnie trzyćwierciowe oraz jasnozieloną koszulkę z krótkim rękawkiem. Buty czarne i nieprzemakalne. Cera jasna. Przez ramię przewieszoną ma pustą, brązową torbę.

Charakter: Mira zwykle dużo nie rozmawia, najwyżej kilka słów o swoich poglądach na daną sprawę. Jest pesymistką i nigdy nie działa pochopnie. Umie świetnie rozpoznawać emocje, choć sama zachowuje kamienną twarz.

Krótka historia: Mira urodziła się w małej wiosce w  kotlinie odciętej od świata pasmem gór, które sięgały chmur. Jej matka umarła na ciężką chorobę. Życie tam nie było łatwe, codzienne trudy wykańczały, a jedzenia nie było tam dużo dlatego ludzie musieli głodować. Przez kilka lat mieszkała razem z innymi mieszkańcami nie szczędząc trudów. W końcu jak Mira miała 13 wiosen jej ojciec, przewodnik i wódz wioski zorganizował wyprawę żeby opuścić wioskę, przejść przez pasmo gór i odnaleźć dla siebie lepszy dom. Gdy byli w połowie drogi Mira zgubiła się. Do tego rozpętała się burza. Na szczęście córka wodza znalazła jaskinię, a jak się później okazało to była świątynia niezwykłej bogini z tego świata. Mira została obdarowana niezwykłą mocą i teleportowano ją do innego miejsca z zadaniem pomagać dobrym osobą. Od tego czasu chodzi po ziemi pomagając ludziom w potrzebie i rozwijając swój niezwykły talent.

Moc i umiejętności: Dzięki pracy we wiosce Mira jest zahartowana i trudno ją zmęczyć. Umie także posługiwać się broną i zna się trochę na ziołach. Jej mocą jest nienaturalna szybkość, umie się poruszać dwa razy szybciej niż człowiek (ale to nie znaczy, że nie umie się poruszać normalnie) oraz moc lewitacji, potrafi poruszać przedmioty siłą woli, ale nigdy nie próbowała na żywej istocie.

((przepraszam za opóźnienie))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... No nic. Jednak jeśli mógłbym, to mogę edytować jeszcze, aby spróbować "uzupełnić" tą lukę. W sumie według dość popularnej teorii, dało by się to walnąć ładnie w historię. Ale jak nie to, najwyżej przebuduje całe KP na inną postać.

Edit: Tak właściwie już edytowałem, przed chwilą.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Springtrap. Wyróżniasz się w tym otoczeniu, nie przynosząc śmierci, choć dookoła ciebie zbierała duże żniwo. Czasami przyglądałem się tobie, choć nadal nie mam pewnej opinii. Choć kto wie? Może w siedzibie zła zostanie neutralnym jest oznaką czystej duszy?

-Mira. Czuję żądzę przygody jaka rozpala twe serce. Jednak to, co może cię spotkać z pewnością będzie przewyższało wszystko to, co dotychczas przeżyłaś. Nie bój się powiedzieć, kiedy będziesz chciała wrócić do rodziny i przyjaciół, bo misja ta będzie długa i ciężka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oto link do gry : http://mlppolska.pl/topic/13882-dobro-i-zło-rozgrywka/

Porozmawiajcie, niech wasze postacie się zapoznają. A kiedy będziecie chciel i zacząć grę, piszcie.

 

Zapisy nadal otwarte. Czujcie się zaproszeni nowi gracze.

Edytowano przez Ohmowe Ciastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(No to Toxin xD)

Imię: Edward Brock/Toxin

Charakter: Jest raczej samotnikiem. Rozmawia przeważnie tylko ze swoim symbiotem, przez co można odnieść wrażenie, że gada sam ze sobą, bo tylko on słyszy symbiota. Gdy zaczyna się bić nie panuje nad sobą. Jest gotowy walczyć do końca nawet, jeśli ma zginąć byleby rozszarpać przeciwnika na strzępy. Ma też dosyć dziwne poczucie humoru często pojawiające się w nieodpowiednich momentach.

 

Wygląd: Edward Brock jest wysokim mężczyzną bardzo dobrze zbudowanym przez liczne treningi. Jego włosy są średniej długości w kolorze blond a oczy niebieskie. W formie ludzkiej poza budową ciała niewiele się różni od przeciętnego człowieka. Przeważnie chodzi w białej koszulce i jeansach jak i typowych czarnych butach. Gdy przybiera postać Toxina jego ciało pokrywa czerwony symbiot.  Na jego ustach pojawiają się ostre kły i długi język zamiast oczu ma dwie plamy. Ma ostre szpony, którymi może rozszarpać wroga.

 

 

1zy80ew.jpg

Historia: Toxin to połączenie dawnego żywiciela pierwszego Venoma Edwarda Brocka i symbiota który jest potomkiem Venoma. Symbiot jest wnukiem Venoma wciąż młodym i uczącym się otaczającego go świata. Jego pierwszym żywicielem był policjant Patrick Muligan. Jednak zostali rozłączeni w tajemniczych okolicznościach. Symbiot jakiś czas był więziony w laboratorium aż nie znaleziono dla niego żywiciela. Wbrew swojej woli został nim Edward Brock który w końcu zdołał się uwolnić od symbiota Venoma. Wspólnie stworzyli nowego Toxina a jego celem stało się ostateczne zniszczenie wszelkiego zła.

 

Moc i umiejętności: Pod postacią ludzką Edward ma siłę równą bardzo silnym kulturystom i świetną formę fizyczną. Jednak nie posiada nadludzkich zdolności. Symbiot natomiast zwiększa zdolności nosiciela. Dzięki symbiotowi Edward jest silniejszy od Venoma i Carnage'a razem wziętych. Na dodatek może używać symbiota jak broni by nim oplątać przeciwników lub dusić. Poza tym ma zdolności zmiennokształtne. Jego zęby podobnie jak Venoma zawierają jad paraliżujący. Jego szpony są również zabójcze dla wrogów. Podobnie jak jego przodkowie on również nie znosi ognia i głośnych dźwięków które mogą być dla niego zabójce lub rozdzielić go z nosicielem.

http://marvel.wikia.com/wiki/Edward_Brock_(Earth-616)

 

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosiłbym o wypowiedź na poniższy temat.

Czy wyrażacie zgodę na podzielenie tego na dwie części? Siedem osób to całkiem sporo, ale osiem w jednej rozgrywce to byłoby za dużo. Dla mnie oraz niewątpliwie dla was. Chcecie takiego podziału? Jeśli tak ,to jak podzielić drużynę? Zostawić tą pięcioosobową i składać kolejną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście doradził bym podział - niby jak dużo to fajnie, ale ciężko to ogarnąć czasami, a to może być utrudnienie sorku - za dużo chaosu, kiepsko się gra.

Z drugiej strony - jeśli jesteś w stanie nas ogarnąć, to nie ma problemu :D

 

PS. Jak tylko wrócę z kina to wrzucę postać.

Edytowano przez Zegarmistrz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...