Skocz do zawartości

Dobro i Zło drużyna Δ [rozgrywka]


Ohmowe Ciastko

Recommended Posts

Zostaliście sami. Śmierć. Elegant. Imperator. Kukiełka. Niezwykła dziewczyna. Pustka was okalająca, bez tłumów, które w mgnieniu oka znikły wydawała się jeszcze bardziej pusta.

-Jesteście jednymi z wielu, choć ciąży na was równie wielka odpowiedzialność co na innych. Jednak nawet w takiej liczbie zbadanie wszystkich śladów, jakie znalazłem, zajmie wam wiele tygodni. Przez ten czas będę całymi swoimi siłami chronił miejsc, które tak kochacie. Tylko to mogę dla was zrobić w zamian za wasze poświęcenie czasu. Dlatego wasze serca mogą być o nich spokojne. Jednak zanim was wyślę proszę, porozmawiajcie przez kilka chwil. Jesteście córami i synami różnych światów. Zanim zaczniecie działać jako zespół potrzebujecie odnaleźć nić zrozumienia.

Edytowano przez Ohmowe Ciastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Ha! Wspaniale! To jak ubezpieczenie, nie ma nic lepszego niż ubezpieczenie!  - odezwał się jegomość o zielonej twarzy, w tym momencie ubrany w białą koszulę, jaskrawoniebieski krawat i niebieskie spodnie w czerwone kropki. Miał też czarne, lśniące buty, wyglądające na dopiero co wypastowane. Rozejrzał się po towarzyszach. Jakaś chuda kobieta w czerni. Cóż, wyglądała dla Lloyda jak połączenie kurtyzany z zakonnicą, a zatem połączenie niezwykle groteskowe. Może coś na kształt aktorki z burleski? Twarz przypominała nieco klauna, dziwne. Kolejny jegomość, wysoki mężczyzna w złotej zbroi. Co za ważniak! Od razu jednak Lloydowi zrobiło się go żal. Patrząc na jego nogi zgadł, że ma straszne zwyrodnienia stawów i zmiany hormonalne. Następny towarzysz... o, groza, cóż to za maszkara? W dodatku mało śmieszna, a domyślał się, że taki był jej cel. Może jakiś kombatant zabaw w wojnę? Cały poobdzierany, w dodatku pachnie trupem. I ostatnia pani, całkiem wysoka kobietka. O, ta wyglądała dobrze i z pozoru normalnie. Ciekawe, jakie też mroczne tajemnice kryje...

- Witajcie, moi drodzy! - rzekł energicznie. Podszedł do każdego z towarzyszy. Kobiety pocałował w dłonie, a tym których uznał za mężczyzn dłonie uścisnął. W zasadzie trudno powiedzieć, czy faktycznie do nich podszedł - zrobił to zbyt szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://38.media.tumblr.com/9186c4f99d2f673c589fc9f2111620d6/tumblr_nbyqeglcbB1tm7o5wo1_500.gif

Azir patrzał na każdego z góry, nie żeby się wywyższał, po prostu był wyższy. Nawet jako cesarz nigdy nie traktował nikogo w sposób gorszy. Oczywiście, był dumny, ale sytuacja w której się znajdował, w jego osądach, nie była taką w której mógł od razu każdemu rozkazywać. Na Polach Sprawiedliwości spotkał wiele dziwnych istot, a nawet uosobienie śmierci, co ciekawe było zupełnie inne od tej, do tego człowiek w zielonej masce przypominał mu pewnego klauna, ale trochę mniej morderczego. Jakaś maskotka, cuchnąca trupem. I dziewczyna która zdawała się być zwyczajna. Gdy jego dłoń została uściśnięta, skinął lekko głową na znak powitania.
- Mam nadzieje że współpraca wyjdzie dobrze. - powiedział po chwili. 

Edytowano przez Mephisto The Sand Mage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ho, ho, ho, na pewno będzie wspaniała! - Wyjął z kieszeni bochen chleba i zaczął odrywać jego kawałki, które następnie układał na przeraźliwie złotym i przesadzonym talerzu. Na szczyt dał listek pietruszki. Pojawił się przy imperatorze o wyglądzie gołębia i podłożył mu tacę pod nos.

- Proszę się nie krępować, musi pan być głodny - stwierdził z nonszalanckim uśmiechem i sam wziął jeden z kawałków, aby rozgnieść je między swoimi białymi zębami. Opierał się w tym czasie o ramię Azira.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maszyna rozejrzała się w boki widocznie zdziwiona... Dość nietypowym doborem towarzyszy. Mimo, że w życiu trochę widział to i tak go to trochę zdziwiło. Poprawił sobie fioletową muszkę, którą tak uwielbiał nosić i przyjrzał się każdemu z osobna. Nim zaczął spojrzał na siebie, przy reszcie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy... Ale cóż. Powinni się przyzwyczaić do jego wyglądu, gorzej będzie z zapachem.

- Dwie kobiety, jedna ubrana na czarno... I dość nie zachęcająco wyglądająca. - zaczął mówić pod nosem. - A druga... Wygląda normalniej. Aż chciałoby się do niej przysiąść. - dodał, jego wzrok spoczął na reszcie. Choć najbardziej jego uwagę przykuwał mężczyzna z zieloną twarzą, prawdopodobnie przez dość agresywny odcień zieleni i rzucający się w oczy. - Dwóch mężczyzn. Jeden z twarzą, w kolorze zielonego... Gość przykuwa uwagę trzeba przyznać. Drugi to... "Ktoś" w złotej zbroi, obwieszony niczym Car... I jego nogi... Nie mam pojęcia co to... - skończył swój niezwykle cichy monolog, by tylko on słyszał.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mira popatrzyła na osoby, które pozostały w pustce. Jakiś wysoki mężczyzna w zbroi, kobieta ubrana na czarno, jakiś pan ubrany bardzo elegancko z dziwną zieloną twarzą i o zgrozo... co to jest? Dziwny stwór cały poobdzierany a do tego cuchnący niemiłosiernie. Kobieta nic nie mówiła tylko bacznie słuchała tego, co inni mówią. Kiedy zielono-twarzy towarzysz pocałował ją w dłoń kiwnęła nieznacznie głową. W końcu odezwała się.

- Jestem Mira. - powiedziała cicho, ale w tej pustce zabrzmiało to głośniej niż by chciała. - A jak mam was zwać? - zapytała po chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmierć spojrzała na gościa z zieloną twarzą. Gdy pocałował j\ w dłoń spojrzała na niego z mordem w oczach. - Deatpool. Vzemu ciebie tu nie ma?- zaptytała w przestrzeń. Po chwili popatrzyła na każdego z grupy. Była tam jakaś dziewczyna, potem królik który capił śmiercią i gość w złotej zbroji. Ten ostatni wpadł jej w oko. Uśmiechnęła się leciutko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((To jest Deadpool ;___;  
no i Azir nawet twarzy nie pokazał, odezwał się raz i już jej się spodobał. xD))
- Czy to jest chleb? - zapytał Azir patrząc na tackę. Co prawda był pół bogiem ale po wniebowstąpieniu zaczął uwielbiać chleb. Ciekawe czemu. Wziął kawałek z talerza, i zjadł go. - I zwę się Azir, Cesarz Shurimy. - przedstawił się po tym gdy Mira zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animatronik spojrzał na kobietę która zadawała pytanie, cóż... Swoje imię, nazwę, nazwisko lub cokolwiek lepiej znać. To lepsze niż zwracanie się do siebie ksywkami wymyślonymi na poczekaniu, choć zignorował fakt, że sam często nazywa po "ksywkach" które sam nadaje. Rzadko kiedy pytając o zgodę, choć jego nieustanne obserwowanie tej całej "Miry" mogło dla kogoś być niepokojące, ale sam nie widział w tym nic złego. Przyzwyczaił się do tego, gdy straszył w Fazbear Fright, ale lepiej już się przedstawić, a nie cały czas rozmyślać.

- Jestem Springtrap. - odpowiedział chłodno niezwykle rzeczowo, krzyżując ręce. Nie chciał się bawić w uprzejmości i inne takie. 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Springtrap spojrzał na zielonego słysząc pytanie, zaczął się kierować w jego stronę nie spuszczając wzroku. Musiał szybko odpowiedzieć, ale miał pomysł.

- Pytasz o to czemu gnije? - powtórzył pytanie zatrzymując się, rękami złapał się za głowę a konkretniej szczękę. - Nie wiem jakby to powiedzieć... - mruknął, po chwili pokręcił szybko głową. - Pokażę to ci! - dodał rozszerzając szczękę i pokazując gnijącą wciąż twarz człowieka znajdującą się w głowie animatronika, można dodać, że w niektórych miejscach jest przebita sprężynami zatrzaskowymi. 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Springtrap nie pokazał nic po sobie, słysząc oskarżenie o jego kulturze. Jedynie zamknął szczękę gdy spryskano twarz odświeżaczem powietrza. Cóż, zapomniał wiele manier przez wypadek w 1993, a uczyć się ich od nowa nie miało sensu. Więc jest taki jaki jest.

- A to jest dopiero śmieszna historia. - zaśmiał się udawanie. - Słyszeliście o duszach mam rację. To tego jegomościa we mnie "napadła" piątka taka, sęk w tym, że można było je zobaczyć gołym okiem. Tak go wystraszyły, że założył Mnie a pech chciał, że śmiejąc się nachuchał na sprężyny zatrzaskowe które puściły i zgniotły biedaka. - słyszał wiele razy tą historię od swego towarzysza w środku, więc nie bawił się w jakieś emocje jak smutek. - A co do mojej kultury! - zwrócił się w kierunku Azira. - Była mi całkowicie zbędna w mojej pracy. Zdarza się. - zaśmiał się niezwykle sztucznie, cóż o tych momentach życia mógł opowiadać. 

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ nie chodziło mi o twoją kulturę, chodziło mi o stan zwłok. Źle się zachowały. W sensie że wyglądają na zniszczone. - wyjaśnił imperator. Faktycznie, widział trupy które lepiej przetrwały próbę czasu niż ten tutaj. 

Edytowano przez Mephisto The Sand Mage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Springtrap słysząc odpowiedź Azira momentalnie uderzył się dłonią w głowę, głównie z powodu tego, że źle usłyszał tamto zdanie. Popełnił błąd który jednak źle może wpłynąć na jego wizerunek.

- Wybacz. - mruknął nie wierząc dalej w taką pomyłkę. - Popełniłem głupią pomyłkę. Po prostu źle usłyszałem. - dodał, pokręcił głową aby wyzbyć się tych myśli. - Jednak... Nic dziwnego, że źle się zachowały. Ciało to nie było pochowane i przez 30 lat było zdane na łaskę szczurów. - postanowił w końcu odpowiedzieć, a kiedyś musi zainwestować w odbudowę siebie. Tak jak za dawnych dobrych lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animatronik miał odpowiedzieć, choć nie zrobił tego widząc jak ten Lloyd po prostu ściąga tą maskę. Mrugnął kilka razy, ale szybko się otrząsnął.

- Nie znam się na biologii ani anatomii. Jedyne co mi przychodzi na myśl to sytuacja kiedy mnie odnaleźli, znaleźli te ciało we mnie i zamiast je pochować uznali, że będą na tym nieźle zarabiać. Więc bodajże za pomocą przezroczystego lakieru i czegoś tam jeszcze usztywnili oraz zniszczyli cały smród. - odpowiedział, nie miał jednak sam pojęcia czemu dalej gnije to ciało. - A tak to nie mam złotego pojęcia. - dodał, były to słowa jego tak naprawdę jedynego przyjaciela czyli Fredbeara. Rozumieli się ale w końcu zamknięto lokację a ich zostawiono w pokoju z częściami rezerwowymi. Co by dał aby ponownie się z nim spotkać... Po chwili zdał sobie sprawę, że wbija wzrok w "podłogę" więc szybko ponownie nawiązał kontakt wzrokowy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zatem już się zapoznaliście. Niestety, chciałbym dać wam więcej czasu na spokojną rozmowę, jednak z każdą chwilą Zło zdobywa coraz więcej i ma coraz większą władzę nad swoją domeną. Waszą grupę wyślę do miasta o nazwie Fuyuki, gdzie złe intencje zebrały potężną moc, zdolną nawet obrócić całą planetę w proch. Niestety, żadne was nie pochodzi z tego świata, a całkowite nagięcie reguł tam panujących jest poza moimi możliwościami. Wszyscy pojawicie się tam zapewne odmienieni, by wyglądać jak najbardziej ludzko – formę ten świat nada na podstawie swego własnego doświadczenia, patrząc wam prosto w dusze. Wasze moce będą wtedy znacznie osłabione, jednak wciąż będziecie silniejsi od zwykłych ludzi. Gdy przybierzecie swoją prawdziwą postać, będziecie mogli wszystko co teraz – jednak będzie pożerało to waszą Manę. Gdy wyczerpiecie ją do końca powrócicie do słabszej postaci, jednak będziecie równie silni, co zwykli ludzie. W miarę możliwości będę zapewniał wam Manę. Jednak może zdołacie wyjść bez walki? Ten artefakt jest pożądany przez wielu, jednak na przestrzeni lat często pojawiały się dobre osoby, które uczestniczyły w boju o niego.

 

Noc. Dookoła ku niebu sięgały drapacze chmur, o ścianach z gładkiego szkła, stali i betonu. Staliście na ulicy, pod jedyną niedziałającą latarnią. Reklamy świetlne na okolicznych budynkach początkowo poraziły was w oczy swym światłem, jednak to szybko minęło. Teraz widzieliście napisy na nich. Choć żadne z was nie znało tego pisma, doskonale je rozumieliście. "Lunche". "Sklep spożywczy". "Antykwariat". Takie słowa one mówiły. Wszystkie budynki na poziomie gruntu miały metalowe żaluzje, kryjące duże okna lub drzwi.

Wszyscy ulegliście przemianie, choć jej zakres był różny. Lloyd nie podlegał żadnej. Maskę miał jednak w kieszeni. Z Mirą było identycznie. Jedynej zmianie uległ jej ubiór. W niezmienionej formie, jednak teraz był z innego materiału. Śmierć straciła swój makijaż. Azir był ubrany w obszerne szaty o piaskowym odcieniu, z turbanem na głowie. Springtrap zmienił się prawie całkowicie – choć można powiedzieć, że zamienił się miejscami z zwłokami, które miał w środku. Te wróciły do swej pierwotnej postaci – mężczyzny w średnim wieku, z zakolami oraz siwiejącymi włosami, ubranego w strój stróża nocnego, z pełnym wyposażeniem – krótkofalówką, długą latarką oraz taserem w kaburze.  Jedyne co nie pasowało do widoku to duża, fioletowa mucha pod szyją.

Wyczuliście moc zebraną w oddali, na zachód od was.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było to naprawdę dziwne uczucie, kiedy nagle pojawiliśmy się w wielkim mieście. Mira spojrzała na swój strój. Wyglądał tak samo chociaż był inny. Ciekawe z jakiej tkaniny był wykonany. Zamyśliła się. Reszta też uległa przemianie. Obserwowała wszystkich dokładnie i w końcu powiedziała:

- Wyczuwam jakąś moc. Powinniśmy się natychmiast udać w tamtym kierunku - powiedziała czekając na reakcję pozostałych członków drużyny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...