Skocz do zawartości

Magia Serdecznosci [Oneshot][Slice of Life][Sad]


Malvagio

Recommended Posts

Kopu kopu kop. Jako że praca, Fallout 4 i mój coraz bardziej chory perfekcjonizm skutecznie uniemożliwiają mi napisanie czegoś nowego ("Tajemnice", dlaczego nie chcecie napisać się same?!), postanowiłem przeszukać archiwum swoich starszych fików w poszukiwaniu jakiegoś, którego jeszcze nie opublikowałem na forum. Jak można się domyślić, poszukiwania zakończyły się sukcesem i udało mi się odkopać jedno z moich pierwszych opowiadań... możliwe, że trzecie lub nawet drugie (wiem, że pierwszym był "Pielgrzym i Pani"). Pamiętam, że powstało ono w ramach Mojego Małego Fanfika na FGE, ale nie mogę sobie przypomnieć, której edycji. Tak, czy inaczej, napisałem je jeszcze przed moim okresem alicorno-sombryjskim, jak mógłby to pewnie określić Hoffman, pod pewnymi względami może więc stanowić ciekawostkę.

 

Tytuł: Magia Serdeczności

 

Tagi: [Oneshot], [Slice of Life], [Sad]

 

Obrazek okładkowy:

large.png

 

Link: https://docs.google.com/document/d/14aejJLJZHaM7fWFQ5nIW2JuYZihjfBanGyok-y40el4/edit

 

Opis: Rodzinne obchody Wigilii Serdeczności.

 

Życzę miłej lektury.

 

Edytowano przez Malvagio
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm. Otóż jak dla mnie 'rodzinne' to bardzo dobre słowo, które podkreśla przesłanie fika.

Magia serdeczności może być istnym przekleństwem, przez które zadajesz kłam temu czego doświadczasz co rok? Przeczytaj i się dowiedz sam, co może za tym stać!

Wewnętrzne życie stoi w ruinie, a powodem jest ponoć najszczęśliwszy dzień w roku. Cóż może być lepszego? Dla mnie porządny, fajny i doskonale zrealizowany fik.

Nie znam się na pożądnej recenzji, ale swoje zdanie wypowiem.

Brawo za postacie, głównie za ojca, męża i podszytego głównego bohatera, gdyż w stefie uczuć pragniesz wręcz wrzucić jego żonę. Pinkie, jak to Pinkie, po prostu to ona.

Nie chce Ci nic wyrzucać, ale jakoś mnie to nie rzuciło, poczułem pewne ukłucie, któro mnie odrętwiało, ale nic więcej.

Nasz główny prowodyl kłamstwa, sam w nim żyje i nic z tym nie zrobi, skoro strach potrafi sparaliżować mu język.

Mimo to, opowiadanie ma sens, jest spójne i dokładnie wykonane.

Takie 7.5 na 10. Polecam bardzo gorąco :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

No proszę, tylko jeden komentarz przy takim fanfiku? :hmpf:

 

Do rzeczy:

Normalnie nie przepadam za tagiem [Sad], w zasadzie nie jestem też wielbicielem "slajsoflajfów", ale mimo całego tego sceptycyzmu muszę przyznać, że opowiadanie jest wyborne! Z klimatem trafiłem idealnie, bo przecież ledwo co minęły święta, więc jeszcze część tej atmosfery została. Sam nie wiem, co dokładnie spowodowało, że fik wywarł na mnie tak pozytywne wrażenie, więc zakładam, że jest to po prostu całokształt. Styl autora jest bardzo przyjemny w odbiorze, jasny i klarowny. Dwójka głównych bohaterów została oddana bardzo dobrze, przede wszystkim realistycznie, ale też i w taki sposób, że czytelnik dosyć łatwo może ich polubić - a to przecież raptem kilka stron! Samo zestawienie Wigilii Serdeczności z hm... rodzinną tragedią, że tak to nazwę, jest naprawdę sprytnym posunięciem i trzeba przyznać, że również lekkim zaskoczeniem. Co prawda spodziewałem się "czegoś", ale jak widać nie tego. :dunno: Takie Slice of Life to ja rozumiem, ani grama nudy!

A więc... za atmosferę, za bohaterów, za pomysł... i za całokształt w sumie też... piątka z plusem! Naprawdę warto poświęcić te kilka minut, żeby zapoznać się z tym tekstem. Gorąco polecam! :brohoof:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, macie takie podobne awatary, że w pierwszej chwili nie zorientowałem się, że to nowy komentarz, heh.

 

godzinę temu Foley napisał:

No proszę, tylko jeden komentarz przy takim fanfiku? :hmpf:

 

Cóż mogę powiedzieć... tak jakoś wyszło. Może odzew byłby lepszy, gdybym wrzucił opowiadanie bliżej okresu świątecznego? No ale cóż, co się stało, to się nie odstanie. Prędzej, czy później doczekam się pewnie komentarza od Spidiego i naszego drogiego opiekuna działu (którego serdecznie [tak na Mordeczową Modłę] pozdrawiam!). Ech, kiedyś dopisałbym tu jeszcze Madeleine, ale niestety odeszła...

 

Muszę przyznać, że ja sam także nie należę do wielbicieli "plasterków życia" i z tego też względu za wiele ich w swoim pisarskim skarbczyku nie mam. Ten konkretny jest jednak w pewnym sensie dla mnie wyjątkowy, ponieważ pojawia się w nim postać, która była zdaje się moim pierwszym wkładem w fandom.

 

22.11.2015 at 01:11 Świeży rekrut napisał:

 Pinkie, jak to Pinkie, po prostu to ona.

 

Cieszę się, że udało mi się ją dobrze przedstawić. To zdaje się jedyna moja praca, w której pojawia się Pinkie - nie przepadam za nią zbytnio i raczej unikam zamieszczania jej w opowiadaniach.

 

Dziękuję za opinie i cieszę się, że opowiadanie przypadło Wam do gustu. Zachęcam też oczywiście do zapoznania się z innymi moimi pracami (z nadzieją, że i one znajdą Wasze uznanie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Na pierwszy rzut oka – coś nietypowego, świeżego, zważywszy na to, jakie zazwyczaj tagi stosuje autor (głównie mam na myśli [Dark]) oraz jaką na ogół podejmuje tematykę. I rzeczywiście, otrzymaliśmy fanfik zupełnie zwyczajny, w którym nie zobaczymy ani jednej księżniczki (co najwyżej poszczególne koronowane głowy zostają zaledwie wspomniane), nie wspominając już o mrocznym królu Sombrze, mało tego, nie uświadczymy wzmianek o wszechogarniającym protagonistów mroku, czarnych jak smoła cieniach, które spowijają otoczenie, zabraknie napięcia, ale nie zabraknie pierwiastka intrygi. W każdym razie, tym razem autor zaserwował nam niedługą opowieść o zwykłych kucykach z Ponyville, które obchodzą zwyczajną Wigilię Serdeczności i które składają z tejże okazji wizytę komuś bliskiemu, tak dla odmiany, dotkniętego nie aż tak zwyczajną przypadłością. Zaledwie pięć stron tekstu. Jak się udało?

 

Ano udało się bardzo dobrze, chociaż moją uwagę zwróciło nieco inne formatowanie – wydaje mi się, że autor zazwyczaj stosuje większą czcionkę. W każdym razie, mimo zgoła innego nastroju i tematyki, po dopracowanych opisach oraz kompozycji, widać jak na dłoni, że to kolejny fanfik Malvagio, No, może nie od razu, ale idzie się połapać niedługo po rozpoczęciu czytania, mamy przecież ten charakterystyczny, jeszcze nie aż tak wyrafinowany styl, stojący na bardzo wysokim poziomie artystycznym, co objawia się w konstrukcji zdań, słownictwie, ogólnym flow oraz lekkości, z jaką brnie się do przodu z treścią, nie wspominając już o klimacie, który, o ile znacznie bardziej rodzinny, ciepły, o tyle zachowuje pewną nutę tajemniczości, bo czekamy na zakończenie, chcemy się dowiedzieć dlaczego postacie (no, głównie Crimson) zachowują się tak, jak się zachowują, dlaczego najwyraźniej coś je martwi i co wyniknie z zapowiadanej wizyty u Shadowa, o którym początkowo nie mamy pojęcia, kim jest dla tych postaci, ani dlaczego budzi takie, a nie inne emocje.

 

Dzięki temu tekst śledzi się z zaciekawieniem przez cały czas, czytelnik chce się dowiedzieć prawdy, a w międzyczasie cieszy się obchodami Wigilii, które w opowiadaniu zostały ukazane rodzinnie i wiarygodnie, całkiem serialowo. I to się mi bardzo spodobało, troszkę jak zaczerpnięcie świeżego powietrza między jednym nieco mroczniejszym fanfikiem z księżniczkami, a drugim. W mojej opinii cenne urozmaicenie dorobku fanfikowego autora, nieduża rzecz, ale w sumie cieszy.

 

Zdecydowanie najbardziej spodobały mi się odchody świąt w Ponyville, w ogóle, była to jedna z wielu okazji, by ukazać relacje małżeńskie między parą głównych postaci, to również moim zdaniem wyszło wiarygodnie, przyjemnie, no i przyzwoicie. Widać uczucie łączące tych dwoje, wzajemną miłość oraz troszeczkę to, że spędzili już ze sobą trochę czasu, ale ogółem przesympatyczne, zwykłe postacie kucykowe ;) Przykład tego, że nie zawsze trzeba być rozpoznawalną postacią kanoniczną, ani oryginalnym charakterem z rozbudowaną, skomplikowaną historią tudzież niebanalnym charakterem, by zaskarbić sobie sympatię odbiorcy.

 

Czy to poranek i śniadanie, czy kolędowanie, czy też przedstawienie (w sumie, fajnie, że postaci Crimsona i Blue zostały napisane niuansami, tzn. on jest miłośnikiem teatru i podchodzi krytycznie do zwykłego przedstawienia świątecznego, Blue kolęduje, zachwyca się, prześciga z inną klaczą w tym, która z nich jest bardziej przejęta), cały czas czuć atmosferę świąt, powiem też, że idzie wyczuć w tym coś swojskiego. Aż prawie zapomniałem, że nasza główna para miała po wszystkim kogoś odwiedzić.

 

Tak oto docieramy do zakończenia, które... no, powiem tak – w jakimś sensie kawałek ten był przewidywalny, bo owszem, podejrzewałem, że ów Shadow okaże się kucykiem chorym, niesamodzielnym, dystansującym się, cokolwiek z nim okaże się nie tak, byłem pewien, że to będzie powód, dla którego nie spędza świąt z parą protagonistów i że stoi za tym smutna historia. Tak też było. Ale! Choroba, która dotknęła Shadowa, okazała się czymś zupełnie innym, niż przewidywałem. I w tym sensie, poczułem się zaskoczony. Znów – niby nic wielkiego, ale zrealizowane na tyle dobrze, że po prostu trzeba to docenić, nie wspominając już o tym, że końcówka mocno kontrastuje z resztą opowiadania. Do tej pory było raczej ciepło, raczej rodzinnie, wesoło, świątecznie, końcówka natomiast, okazała się przygnębiająca, w pewnym sensie dramatyczna. Zdziwiłem się troszkę, gdy posiadłość nagle zniknęła, pozostawiając po sobie krater, tak doskonale widoczny w otoczeniu śnieżnych zasp, zapewne jakieś zaklęcie, ale... To było niezłe. Dodało na sam koniec szczypty tajemnicy. W ogóle, geneza tej choroby, to, jak ten kucyk musi na co dzień funkcjonować, dlaczego zniknął wraz z całym domostwem i gdzie się teraz znajduje i jaki to ma związek z tym, że...

 

Spoiler

...najwyraźniej rodzice tylko w wieczór wigilijny mają możliwość udania się pod posiadłość syna. Czy to jakaś klątwa, za którą stoi coś znacznie większego, zaś choroba Shadowa to tylko jeden ze skutków? Czy ten dom pojawia się tylko raz w roku? Czy ten czar/ przypadłość dałoby się złamać, gdyby Shadow uwierzył, że to naprawdę są jego rodzice, we własnej osobie?

 

Cóż, dzięki temu zakończenie muszę ocenić pozytywnie. Jasne, ogólny zamysł był przewidywalny, ale to, o co konkretnie chodzi i jaka za tym może stać historia, to okazało się zaskakujące i nadało opowiadaniu pewnej tajemniczości, powiem wręcz, że poczułem się zaintrygowany opisanym w tekście zaklęciem, stąd zakończenie stanęło na wysokości zadania i zapewniło satysfakcjonujące, smutne i przede wszystkim klimatyczne zakończenie.

 

Jak już wcześniej wspominałem, forma stoi na wysokim poziomie, ikonicznym wręcz dla autora. W jednym miejscu chyba dopatrzyłem się literówki.

 

Cytat

„Okrzyk wisiał przez chwilę w powietrzu, zanim w końcu przebrzmiał – dy to się stało, posiadłość zniknęła w ciemnofioletowym rozbłysku, pozostawiając po sobie jedynie ogromną wyrwę w warstwie śniegu.”

 

Zjedzona literka – powinno być „gdy” ;) No, chyba, że chodzi o jakąś starą formę, co miało dodać charakteru, tylko ja jestem niedokształcony, ale w razie czego, proszę zwrócić mi uwagę :D Ale poza tym, zero błędów, nie uświadczyłem też rzucających się w oczy powtórzeń, czy też gorzej brzmiących zdań – wszystko sprawiało znakomite wrażenie, fanfik wydaje się starannie przemyślany, zrealizowany z dbałością o detale, a to zawsze godne podziwu oraz pochwały.

 

Zdecydowanie polecam opowiadanie, być może jego nastrój w pełni rozwija skrzydła porą zimową, naokoło świąteczną, ale myślę, że nawet bez śniegu czy wigilijnych przysmaków można cieszyć się jego klimatem, a także dać się porwać treści. Nie jest to długi tekst, niemniej okazał się naprawdę solidny i starannie wykonany, podczas lektury ma się wrażenie, że w rzeczywistości jest dłuższy. Warto rzucić okiem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...