Skocz do zawartości

[Pojedynek] [B] Detonato300 vs Rex *Monster* Crusader


Hoffman

Detonato300 vs Rex *Monster* Crusader  

5 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto popisał się większą potęgą i zasłużył na miano zwycięzcy?

    • Detonato300
      3
    • Rex *Monster* Crusader
      2


Recommended Posts

Jak sądzicie, czego potrzeba do oderwania od ziemi gigantycznego, skalnego Koloseum? Zaznaczam, że nie jest to, co być może mieliście okazję oglądać w podręcznikach. Mówimy o kamiennych płytach, połączonych ze sobą spiralnymi ścieżkami, oprawionych przez kilka stalowych pierścieni opatrzonych magicznymi runami, które utwierdzają całą konstrukcję. Ale jak to w ogóle ma latać, zapytacie?

 

Potrzeba było specjalnie wyhodowanych, wzmocnionych magią przywołania skrzydeł, tworzących aż dwanaście par, po dwie na każdą płytę. Gdybyście spojrzeli na strukturę z góry, kamienne płyty stanowią jakby wierzchołki sześciokąta foremnego. Łączące je spirale pną się ku górze. Skrzydła nie wyrastają bezpośrednio z powierzchni płyt, ale są z nimi połączone magiczną energią, której źródło znajduje się w centrum areny, poza zasięgiem uczestników. Nie miejsce jednak złudzeń – arena nie jest przeznaczona do podniebnych podróży, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzięki skrzydłom płyty oraz łączące je spirale są w stanie oderwać się od podłoża, zawisnąć w powietrzu i spokojnie krążyć wokół centrum. Synchronicznie, do co milimetra. Możecie to sobie sprawdzić sami, przy innej okazji.

 

Stanowiący „zasilanie” areny kryształ podłączony jest do wszystkich platform, od spodu, drogą specjalnie wykutych łańcuchów, przez które do areny dociera magia. Klejnot zawieszony jest kilkadziesiąt metrów pod kamiennymi płytami. Został zawczasu uodporniony na manipulacje z zewnątrz, co zapewnia stabilność areny. Zdaje się,  że jedyną mocą, jaka jest w stanie jakkolwiek wpłynąć na panujące w przestworzach warunki, jest słońce. Ciepło sprzyja wytwarzaniu dużych ilości energii, ale nie sądzę, że podłoże nagle stanie się parzące. Co nie zmienia faktu, że Wasza magiczna aura może odpowiedzieć w inny sposób, niż na co dzień, zatem uważajcie.

 


fight__by_dalagar-d5fb9od.png

 

 

Skryta pośród chmur arena będzie polem kolejnej bitwy, którą już niebawem stoczą Detonato300 oraz Rex *Monster* Crusader! Zasady są proste: limit czasowy wynoszący trzy tygodnie, z uwzględnieniem czasu oczekiwania na odpowiedź oponenta, wynoszącym pięć dni. Jeżeli po tym czasie nie będzie odzewu, pojedynek zakończy się wcześniej.

 

Ufam, że zasady są Wam znane, ponieważ nie jest to Wasz pierwszy raz pośród sal magicznych pojedynków. Czas na kolejny pojedynek!

 

Powodzenia i nie pozwólcie batalii zakończyć się przedwcześnie.

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo myślałem nad tym w jaki sposób wejść na arenę. Zastanawiałem się czy powinienem być skromny czy też nie szczędzić magii na głupoty. Ja jak to ja, stwierdziłem że skromność to nie jest moja ulubiona cecha, nie ta cecha w ogóle nie ma nic ze mną wspólnego, dlatego wybór był jasny.

-Beginnst du!- rozległ się mój głos, choć pomimo mocnego i zdecydowanego tonu gryzłem się w myślach, czy to co właśnie powiedziałem jest poprawne. Wróćmy jednak to tego co moje słowa rozpoczęły.

Najpierw delikatnie zaczęły skrzypce, potem dołączył się kontrabas, ale to w co przeszedł ten dźwięk powinno zdziwić wszystkich. Dźwięk tych instrumentów przeszedł mianowicie w alarm nuklearny. Nic wielkiego, za to jak pobudza. Na ten dźwięk jednak cała ziemia zaczęła pokrywać się szronem, delikatnym, cieniutkim i takim pięknym. Szron był jednak tylko fazą wyjściową do mojego następnego kroku. Na płytach najbliżej mojego wejścia na arenę wyrosły dwumetrowe sople lodu. Syrena alarmowa gra nadal, kiedy lód zaczyna pękać i wychodzą z niego fińscy żołnierze z okresów II wojny światowej. Każdy z nich wyposażony w typowy ubiór żołnierza Wehrmachtu, do tego PM 100 i oczywiście katanę. Jak się bawić to się bawić.

-Teraz pora na moje wejście- stwierdziłem po ukazaniu jednego ze swych asów. Sposób w który wszedłem na arenę był całkiem dziwny nie powiem, mianowicie zamiast mnie wyszedł wilkołak, który dopiero po przejściu kilku metrów wybuchł ukazując mnie będącego w środku. Wszystko dookoła zostało oczywiście ubrudzone krwią. Ach, zapomniałbym o moim stroju, ubrany byłem tym razem w zbroję samuraja( kolor ciężko stwierdzić, całą zbroja była we krwi), w prawej ręce trzymałem katanę, a na placach oczywiście miałem swój ukochany półtorak. Machnąłem niedbale ręką, a moi żołnierze ustawili się za mną gotując się do walki. Pstryknąłem jeszcze palcami, aby ta syrena wreszcie ucichła.

-Dziwna arena.- powiedziałem całkiem głośno, po czym wziąłem powietrze z areny głęboko do płuc, następnie zwróciłem się do moich żołnierzy- Wir musst gewinnen.

Odpowiedziała mi salwa z karabinów wystrzelona w powietrze. Nagle uświadomiłem sobie, że zapomniałem o kilku ważnych rzeczach. Natychmiast to naprawiłem, najpierw moje oczy zaczęły płonąć niebieskim płomieniem( w końcu jestem liszem), potem zacząłem plugawić ziemię pode mną, aby ta regenerowała moje siły. Na sam koniec zwróciłem się w stronę wyjścia mojego przeciwnika.

-Zaczynaj, wrogu. Teraz jest twoja kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna walka, kolejny przeciwnik, i może i wygrana na konto. To myśląc relaksowałem się w poczekalni harmonizując swoją aurę tak aby dostosować ją do otoczenia. Hoffmann miał rację aura była inna niż w ZitaToli i Equestrii. A z powodu dość częstych podróży między-wymiarowych moja aura była strasznie niestabilna. Pod powiekami zaczęły pojawiać się różnobarwne plamy, które przeistoczyły się w tekst “Witaj w Equestrii” po czym  otworzyłem oczy. byłem cały czas w szatni jednak udało mi się wyczuć arenę i będącą na niej istotę. Dzięki zharmonizowanej aurze czułem napływ pozytywnej energii z otoczenia.

 

Nagle dobiegły do moich uszu dźwięki instrumentów. Które przerodziły się w “Symfonię Atomową” . Słyszałem jak mój przeciwnik przyzywa armię pomocników. Wszyscy byli uzbrojeni w karabiny maszynowe. Salwa pocisków wystrzelona w górę spowodowała że podskoczyłem i uderzyłem głową o sufit.

 

- No dobra. Tego to się nie spodziewałem. - Szepnąłem gładząc guza na głowie. - Pomyślmy przeciwnik zajmuje się lodem, bo zmroził arenę. Wytworzył żołnierzy którzy mają metalowe hełmy i broń. Hmm. Może pora wykorzystać “Plazmę Tolitu”

 

Spokojnym krokiem, wyprostowany zmierzałem na swoją połowę areny. Moje ciało delikatnie falowało. Ciało miałem elektryczne. Było widać otaczającą mnie aurę ładunków. Skupiłem energie w moich łapach. Powoli zaczęły materializować się w nich małe kulki. Kiedy dotarłem na swoje miejsce kule były idealnej wielkości  Usiadłem patrząc na przeciwnika i jego armię. Ziewnąłem. Wszystko co wykonałem od wyjścia z poczekalni trwało parę sekund. Wyobraziłem sobie treść przekazu dla Licza i  jego podwładnych . Dla Licza chciałem wysłać powitanie, zaś dla jego pomocników wiadomość o tym, że obojętnie co zrobią to i tak zostaną straceni. Przekaz wykreował się w mojej głowie w ciągu milisekund i  natychmiast został wysłany dla obydwu typów istot.  Złączyłem łapy i natychmiast rozpłynąłem się w powietrzu.

 

Była to iluzja która miała zmylić przeciwnika. Prawdziwe moje ciało było w powietrzu. Latałem nad przeciwnikiem. Zbierając energię z Tolitu i ładunków elektrycznych które znajdowały się na mojej sierści. Pomiędzy łapami znajdowała się pokaźna kula energii elektrycznej i Tolitowej. Kula była ciemno-niebieska a po jej zewnętrznej powłoce krążyły łuki elektryczne które z kolei były pomarańczowe. Takiej kuli już nie mogłem utrzymać. Skierowałem kulę w stronę wojska przeciwnika. Z kuli wystrzelił promień energetyczny. Był wycelowany w żołnierzy. Jeżeli ich trafi to łuki elektryczne przejdą przez hełmy i spowodują dostanie się energii tolitu, która miała to do siebie że w połączeniu z elektrycznością powoduje paraliż umysłu i niewrażliwość na sugestie i jakiekolwiek próby kontroli. Mówiąc krótko, byli by nieprzytomni.

 

Po wykonaniu swojego pierwszego ruchu pora na obronę.

- Komendy popitu. “Osłona Repulsorowa” - Po wypowiedzeniu komendy Popit (Wygląda tak jak SmartWatch) który znajdował się na mojej lewej łapie wibrował delikatnie.


Patrzyłem na przeciwnika oczekując jego kontr-ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ich verstehe nicht.- odpowiedziałem z nutą rozbawienia w głosie- Nie wiem czy wiesz, ale lisze mają umiejętność "Prawdziwe widzenie", czyli mogę przejrzeć każdą iluzję. Co prawda moi żołnierze tej umiejki nie mają, ale mają inne plusy.- Kiedy kula energetyczna trafiła w moich żołnierzy wybuchłem śmiechem- Co ty chcesz zrobić? Czy nie wiesz, że umarłym prąd nie działa? Co najwyżej możesz ich lekko przypalić.- odwróciłem na chwilę głowę w stronę żołnierzy, kilku straciło głowy, ale nowe zaczęły już się tworzyć, jeden stracił rękę, lecz ta już się regenerowała.- Ech, nie wiem czy wiesz, ale moje wojska regenerują się, a splugawiona ziemia przyśpiesza ten proces.- mówiąc to wskazałem ręką w stronę ziemi, która rzeczywiście została splugawiona.- Co powiesz na kontratak?- wskazałem ręką pozycję mojego przeciwnika, po czym machnąłem ręką, a moi żołnierze otworzyli ogień, choć nie widzieli swojego wroga uwierzyli w moje słowo.- Teraz moja kolej.- po tych słowach przystąpiłem do ataku. Najpierw wytworzyłem dwa sople lodu i wystrzeliłem je w kierunku mojego przeciwnika, następnie wyciągnąłem rękę przed siebie i krzyknąłem.
-Zamieć- jak można się domyślić stworzyłem zamieć.
Wyciągnąłem moją katanę i zamachnąłem się przed siebie- Cieniste cięcie!- sam cień uderzenia pomknął ku mojemu przeciwnikowi.
-Twoja kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Po szybkości reakcji mojego przeciwnika mogłem wysnuć wniosek, że nie widział mojej iluzji. Promień trafił ale przeciwnicy szybko się regenerowali. Zdecydowanie za szybko. Po chwili poleciał w moją stronę grad pocisków.

 

- Heh. Standardowa obrona na takie ataki. - Zaśmiałem się pod nosem. - Zmiana materiału : Ogień poziomu 5 .

 

Moje ciało błyskawicznie rozgrzało się do temperatury zapłonu. Ciało pokrywało się warstwą ognia. Jego temperatura była wystarczająca aby roztopić pociski. Kiedy owe pociski uderzały w ognistą osłonę, roztapiały się sprawiając, że na płyty spadały duże krople ciekłego metalu. Natychmiast kiedy uderzały o nią, przeistaczały się w małe ogniste golemy.

 

Na dokładkę sopel lodu który trafił w ogień roztapiał się, ale jego prędkość powodowała, że cofałem się do tyłu. Para wodna rozprzestrzeniła się po arenie tworząc gęstą mglę. Niestety usłyszałem znajomy pisk oznaczający wzrost ilości negatywnej energii w moim ciele. To nie dobrze. Cienisty cios jeszcze bardziej podniósł poziom do góry. Aktualnie było 80% do przemiany w DARK DET’a . Zamieć przeciwnika delikatnie zniosła mnie z kursu, ale szybko skorygowałem prędkość lotu by wiatr i śnieg nic mi nie zrobiły.

Podczas tej krótkiej chwili kiedy czekałem na ruch przeciwnika zdołałem się czegoś ciekawego dowiedzieć. Coś związanego ze zniszczeniem pojemnika na duszę a co skutkowało zniszczeniem Licza.

 

Teraz pora na atak.

 

Zamieć pomogła mi z wykonaniem kolejnego ruchu. Zamieć ZitaToli

Wystrzeliłem z Hiper-Prędkością i latałem po pionowym okręgu, tak aby wir który się tworzył ustawił się wzdłuż areny. Wiatr się wzmocnił jeszcze bardziej. A jego aura zmieniła kolor na żółty, efektem czego było doładowanie mnie energią. Arena zaś pod wpływem pozytywnej aury zamieniała się z powrotem w litą skałę. Do tego zmieniła się gęstość powietrza na to jakie jest w ZitaToli więc byłem jakby w swoim środowisku.

Silny wicher spowodowany przez poziome zawirowania. Przesuwał armię przeciwnika do krawędzi płyty.

 

- Komendy popitu : Przemiana. - Usłyszałem ciche “pip” a na moim ognistym ciele, które powracało do normalności, materializowała się Tolitowa zbroja. Na wysokości splotu słonecznego tworzył się żółty Tolit w kształcie rąbu. W przeciwieństwie do niebieskiego Tolitu, ten zwiększał moją odporność na obrażenia i zimno. Moje uszy zmieniały swój kształt. Stawały się szpiczaste a na końcówkach kolor sierści zmieniał się na szary. W tym samym czasie u mojego prawego boku materializował się ulepszony miecz świetlny. Zaś u lewego Pistolet energii światła i dobra. Na moich nogach materializowały się ochronne buty z diamentowymi układami wewnątrz. Diament jest wytrzymały ale zrobienie z jego pomocą, układu scalonego jest nie lada wyczynem.

Twoja kolej

Edytowano przez Detonato300
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Brawo.-powiedziałem ironicznie widząc zamieć mojego przeciwnika- Przywołanie Banshee. Komenda: Przejmij kontrolę nad zamiecią.- zanim przywołana istota się do końca zmaterializowała została natychmiastowo poświęcona, dzięki tej ofierze to ja kontrolowałem zamieć. Widząc, że moi żołnierze coraz bardziej się ode mnie odsuwają ruszyłem ręką, a z płyt wysunęły się ręce, które chwyciły moich żołnierzy za nogi.- Zamieć, wykonuj rozkazy: Zamieć mieczy, zamieć mrozu, zamieć szkieletów i burza lodowa.- dzięki moim komendom zamieć całkowicie zmieniła swoją postać, eteryczne miecze latały wszędzie i cięły wszystko co napotkały na swojej drodze, oczywiście moja armia sama się regenerowała, więc dla mnie zagrożenie nie istniało, następnie zamieć gwałtownie oziębiła całą arenę i co ciekawe czerpała energię na oziębianie z samej siebie, czyli temperatura ciągle spadała, potem dołączony został motyw zamieci szkieletów, czyli w różnych miejscach areny zostały rzucone szkielety, które oczywiście służyły mi, a na koniec najlepsze burza lodowa, ulepszona zamieć mrozu, która dodatkowo ograniczała widoczność do kilku metrów, ale ja oczywiście mam umiejętność "Prawdziwe widzenie", czyli dla mnie w widoczności nic się nie zmieniło.- I jak podoba się chłodek, hmm?- mówiąc te słowa, nie przestawałem szykować innych niespodzianek dla mojego przeciwnika. Mocno nadepnąłem w płytę na której stałem i w kierunku mojego przeciwnika wystrzelił słup ziemi.- Teraz się zdziwisz.- powiedziałem cicho do siebie, po czym stworzyłem dwa bananowce i zacząłem miotać bananami w mojego przeciwnika. Kiedy skończyłem zaśmiałem się i powiedziałem.

-Twoja kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem jak armia przeciwnika została zatrzymana tuż przy krawędzi.

- Heh. Powoli zaczyna mnie to nudzić. - Powiedziałem w myślach czując zmieniającą się materię zamieci. -Hiper prędkość AKTYWACJA!

Czas się zatrzymał pociski wytworzone przez przeciwnika stały w bezruchu. Wszystko się zatrzymało a ja się poruszałem.

- Pora zająć się armią i pogodą! - Zaśmiałem się. - Kursor popitu: Włącz tryb usuwania.

Przede mną pojawiła się holograficzna mysz komputerowa, a cała arena była jakby pulpitem. Przeciągnąłem myszkę w prawo. Natychmiast pojawił się kursor komputerowy. Był w kształcie trójwymiarowej strzałki. Przytrzymując LPM i przesuwając ją po skosie zaznaczyłem całą armię przeciwnika. Pojawiło się menu kontekstowe z dźwiękiem wysuwania szuflady. Kliknąłem przycisk [uSUŃ] A następnie potwierdziłem komendę klikając [TAK]. Powoli armia przeciwnika znikała z areny a ja wyłączyłem mysz a wywołałem kolejne komendy.

Menu popit : Narzędzia / Podkręcacz pogody

Otworzył się program który pokazał aktualny stan pogody i możliwe opcje. Wybrałem [WYCZYŚĆ WSZYSTKO] I potwierdziłem. Program wysłał informację do emitera aury wbudowanego w mikrokomputer, a on z kolei wyczyścił aurę areny z zamieci zmodyfikowanej przez REXa.

- Hiper prędkość: Dezaktywacja. - Czas na arenie powrócił do normalności. Powoli zaczęłem czuć zmiany w jakości powietrza , Do tego. Armia przeciwnika zniknęła a pogoda powróciła do normy. Lecz w moją stronę nadal leciały banany.

W mgnieniu oka chwyciłem prawą dłonią za miecz świetlny i przecinałem banany jak w grze. Zaś z kryształów na mojej zbroi wystrzeliły promienie światła. Były wycelowane w przeciwnika, a jeden był ustawiony na przewidywanie ruchu aby trafić Licza w brzuch niezależnie co zrobi.

- Co to ma być? FrutNinja? - Zaśmiałem się pod nosem. - I jak na to odpowiesz?

Musiałem to powiedzieć? W tym samym momencia jak to powiedziałem na arenie zmaterializował się licznik punktów. Każdy banan albo combo było liczone. Więc jeszcze intensywniej przecinałem banany które następnie spadały pod płyty.

Przeciwnik nawet nie zauważył jak podczas przecinania owoców wytworzyłem swojego klona który właśnie przelatywał pod areną, unikając energii przesyłanej przez kryształ. Słyszałem jego myśli. [Niewidzialność] To był dobry pomysł. Na ten ruch nie pomoże Liczowi nawet "Prawdziwe Widzenie" a muj klon swobodnie przeleciał za przeciwnika i szykował się do uźycia UDC, zbierając ogromną ilość energii nad głową. Efekty UDC nie są w pełni przeze mnie znanę. Raz ta kula wybucha, innym razem jest to energia pozytywna, jeszcze innym razem jest to energia snu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak armii powinien mi doskwierać, ale nadal miałem kilka asów w rękawie. Widząc lecące pociski światła wysunąłem prawą rękę przed siebie i powiedziałem.

-Odczuwanie bólu: 0.- teraz nic nie mogło mi zaszkodzić, ciało przecież się zregeneruje, a dusza jest bezpieczna w Otchłani. Pociski rzeczywiście mnie przebiły, lecz to wszystko, zbroja po strzale zregenerowała się, a ja nawet się nie zgiąłem.

-Pora na mojego asa, chociaż nie użyję dwóch. Pierwszy to będzie użycie twojej własnej broni przeciwko tobie.- otworzyłem wirtualny pulpit, palcami wszedłem w panel sterowania i zakładkę użytkownicy, następnie wszedłem w konto mojego przeciwnika. Zaśmiałem się i przycisnąłem odbierz możliwości usuwania lub zmiany plików.- Jak teraz będziesz usuwać moich żołnierzy?- zaśmiałem się i zacząłem wykonywać "drugiego asa", w tym samym panelu sterowania wszedłem w panel "Grawitacja" i przycisnąłem klawisz "Odwróć grawitację", szybko również wykonałem ruch ręką i krzyknąłem- Teleportacja!- Szczerze mówiąc nie miałem pomysłu gdzie się teleportować, dlatego tylko przeniosłem się po prostu na drugą stronę płyty na której stałem.  Do tego szyderczo powiedziałem.- To co dla Ciebie jest sufitem dla mnie jest podłogą.- Nagle zorientowałem się, że jeszcze nie zaatakowałem mojego przeciwnika, uniosłem obie ręce i powiedziałem.- Ognisty feniksie przybądź!- Zgodnie z moimi słowami z moich ramion wyleciał feniks o rozpiętości skrzydeł 3 metry i począł lecieć w kierunku mojego przeciwnika.

-Twoja kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaśmiałem się widząc co robi mój przeciwnik.

- Walka na pc? Tak? Dobra sam tego chciałeś! - Otworzyłem panel sterowania po czym przywróciłem sobie opcje usuwania i modyfikacji plików. A następnie zmodyfikowałem konto przeciwnika zmieniając jego grupę i permisje na [GOŚĆ]. - Ok teraz coś spróbuj zrobić. Ostrzegam że nie masz już uprawnień! I mam dla ciebie niespodziankę. Komendy systemowe: Zmiana grawitacji (Normal) - Przeciwnik zaczął spadać w kierunku kryształu.- Zmiana poziomu odczuwania bólu dla Rex : Poziom 20. Teraz będziesz czuć 2 razy większy ból niż normalnie. Twój feniks nie stanowi dla mnie problemu. Komendy popitu: Armatka wodna z odkurzaczem czarnej dziury.

W mojej lewej dłoni materializowała się snajperka wodna . Od razu wycelowałem w feniksa. Pociski wodne poleciały prosto w niego i w miejsca gdzie mógłby zrobić unik. Następnie włączyłem odkurzacz na tryb automatyczny. Kiedy feniks zamieni się w popiół zostanie przesłany do czarnej dziury.

Tym czasem mój klon wyrzucił UDC w stronę przeciwnika. Kula światła, pełna pozytywnej energii skumulowanej na powierzchni. Kula przyśpieszała z każdą milisekundą! Była samo-celująca więc uniki nic nie zrobią. A teleportacja będzie skutkowała uderzeniem UDC w płytę i zachwianiem energetyki areny.

Edytowano przez Detonato300
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszymi rzeczami, które zobaczył mój przeciwnik były dwa okna błędu. Jedno mówiło: "Rex nie może stać się gościem", a drugie: "Niewykonywalny ruch, schemat odczuwania bólu u nieumarłego jest w skali od 0 do 0.". Ja za to spadałem w dół, skrzyżowałem ręce i postanowiłem nadal spadać w dół. Podczas wykonywania tej niezmiernie nudnej czynności począłem obserwować otoczenie. Moje spostrzeżenia były całkiem ciekawe, przeciwnik miał klona, stosował magię opartą na energii i nie posiadał żadnej wiedzy na temat feniksów.

-Zakończono.- powiedział nagle mechaniczny głos, którego pojawienie zgrało się z ukazaniem się okna obok mnie.

Teraz rozpoczęła się moja ofensywa. Najpierw w oknie wpisałem, poprzez klawiaturę( która również się pojawiła), komendę: "Zatrzymaj spadanie gracza [Rex]", co spowodowało, że po prostu moje ciało zawisło w powietrzu. Kolejna komenda: "Usuń pocisk [UDC]", kula po prostu zniknęła.

-Uważaj na swoje drugie ja.- powiedziałem wpisując jeszcze inną komendę: "Usuń [Klona Deto]", los klona był dokładnie taki sam jak los kuli światła. Zacząłem się śmiać, kiedy już nacieszyłem się swoimi działaniami teleportowałem się na swoją wyjściową płytę, tylko tak abym stał stopami na płycie. Wyciągnąłem przed siebie rękę i powiedziałem.

-Wspaniały feniksie przybądź i przyprowadź do mnie swych braci!- w miejscu w którym zginął feniks pojawił się on, jak i jego bracia: Feniks lodu, Wodny Feniks, Feniks elektryczności i Feniks wiatru.- Kontynuować misję.- po czym zwróciłem się do mojego przeciwnika- Z odnawianiem feniksa liczy się miejsce w którym zginął, czyli gdzie pozostała jego dusza, a nie miejsce w którym są jego zwłoki, dlatego odkurzacz na nic Ci się nie przydał.

To nie był jednak koniec moich działań, ponownie wziąłem się za wpisywanie komend na klawiaturze. Pierwsza komenda: "Wykonaj w powietrzu miecze cieni", druga komenda: "Miecze cienie są nieusuwalne", trzecia komenda "Wyślij do [Deto] plik [Błąd] i powtarzaj dopóki [Deto] żyje". Zaśmiałem się, bo wiedziałem czym jest plik błędu. Mały niepozorny plik nie robiący nic złego w dużej ilości może okazać się mocno wkurzający. Dlaczego? Ponieważ wyświetla okienko błędu z napisem: Hackuję Cię, lol", a kiedy odpala Ci się w ilości 5 okienek na sekundę może być z nimi problem.  Czy da się go wyłączyć? Nie wiem, wiem że wyciągnięcie wtyczki z zarażonego nim kompa pomaga, ale co robić kiedy to człowiek zostaje nim zarażony, a wokół  niego pojawiają się te okna? Szczerze mówiąc ciekawiło mnie to co zrobi mój przeciwnik.

-Twoja kolej, lepie na wirusy.- powiedziałem uśmiechając się złośliwie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed jego ruchem zdążyłem tylko powiedzieć jedno. “Chyba nie wiesz o tym, że twoje komendy nie są kompatybilne z komendami Popitu? “

Błąd wyświetlił się tylko u mojego rywala.

A kula UDC nie zniknęła z powodu zmodyfikowanej materii. W kuli znajdował się mikrochip z programem jeśli ktoś próbował go usunąć aktywowała się sekwencja 2!

Kula nie znikła a powiększyła się do jeszcze większych rozmiarów pochłaniając ogromne ilości mrocznej energii z przeciwnika, co z kolei jeszcze bardziej potęgowało jej moc. Skrypt wykrył lokalizację duszy REXA i po prostu wytworzył portal do otchłani gdzie się znajdowała. Kula do niej wleciała.

 

 

Mój klon też nie musiał się martwić zniknięciem. Antywirus w jego głowie poinformował go o próbie usunięcia. Zdążył wytworzyć klona siebie po czym zniknąl i usłyszałem jak jego klon powiedział “ Seq X00645285 aktywacja” Sekwencja nieskończoności. Mój klon chyba się wkurzył skoro aktywował tą sekwencje. Jego ciało rozjaśniało sprawiając, że oślepiający blask redukował skutecznie jego widoczność. Klon zaczął się przemieniać w swoją 2 formę. Transformacja zaczęła się od stóp. Jego łapy stawały się jeszcze bardziej napuszone. Sierść na łydkach i udach stawała się jeszcze jaśniejsza a mięśnie powiększały się tworząc nienaturalne wybrzuszenia. Na jego brzuchu widać było jeszcze większe umięśnienie podobnie na ramionach i łapach przednich. Następnym etapem jest wytworzenie mu zbroi. Z jego dłoni materializowała się powoli biało złota zbroja idealnie dopasowana do jego ciała. Powoli rozprzestrzeniająca się po jego ciele pozytywna energia zamieniała się w tą zbroję. Kiedy energia doszła do głowy przemieniła się w maskę zakrywając całą głowę nie utrudniając oddychania klona. Na splocie słonecznym zmaterializował się biały Tolit. Był on odpowiedzialny za przepływanie pozytywnej energii po jego zbroi i ciele. “Świetlisty Det przemiana zakończona.” Powiedział donośnym głosem. A za nim wytworzył się zwykły klon mnie. (Lecz też z zabezpieczeniami)

 

W moją stronę zaczęły lecieć feniksy.

 

Usłyszałem dwie komendy przeciwnika. “Wykonaj w powietrzu miecze cieni” , “Miecze cienie są nieusuwalne.” i próbował wysłać do mnie błąd. Parsknąłem śmiechem. “Miło mi, że samemu sobie blokujesz możliwość usuwania tych mieczy. Co się stanie jak prze-konfiguruję ich skrypt energetyczny?” Skupiłem się i zamieniłem skrypt w mieczach. Wystarczyło dodać jedną linijkę (#destroy if t  > 2ms) Zapisałem ich nową aurę. Niestety jeden drasnąłem łokciem przez co stopień negatywnej aury był wystarczający do przemiany. A co do pliku [błąd] i próby hackowania mnie. Antywirus w popicie zatrzymał atak i go odbił. Każde powtórzenie skryptu pliku powodowało zwrot do nadawcy. Każda wiadomość wyświetlała się nie u mnie lecz u Rexa. Czas zwolnił kiedy używałem hiper prędkości.

 

Moje ciało zaczęło niemiłosiernie swędzieć. Czułem chęć podrapania się lecz nie mogłem ruszać ciałem. Mrowienie rozprzestrzeniło się po całym ciele po czym powiedziałem demonicznym głosem. “ DarkDet przemiana : aktywacja” Poczułem ogromny ból w sercu. Moje ciało ciemniało, a mięśnie niemiłosiernie piekły powiększając swoją objętość i siłę. Nagle mroczna energia we mnie eksplodowała wychodząc na zewnątrz i okalając ciało ciemnofioletową kulą. Ciało w środku przemieniało się. Uszy zamieniły się w węglowo czarne szpiczaste uszy a na ciele tworzyła się nowa zbroja z czarnym Tolitem. Co się więc stało z prawdziwym mną Tolitowa zbroja przeniosła się na Mojego zwykłego klona, podobnie też moja świadomość. Ból ustał kiedy znalazłem się w moim ciele. Widziałem jak kula okalająca DarkDeto niknie ukazując jego formę.

- Transformacja zakończona. - Powiedział najmroczniejszym i najciemniejszym głosem jaki człowiek i demon są razem sobie wyobrazić. - Teraz to dopiero się zacznie.

 

DarkDeto spojrzał na feniksy lecące w naszą stronę. i mruknął “Zaczynamy balangę.” (Całość do tąd trwała 2 sekundy)

- Super prędkość: aktywacja. - Powiedzieliśmy chórem i polecieliśmy na naszą płytę z gracją unikając ciemnych i mrocznych mieczy które powoli znikały. Kiedy już wylądowaliśmy na naszej płycie. Przyjęliśmy pozycję bojowe w rzędzie i patrzyliśmy na lecące w naszą stronę feniksy.

- Komendy kursora popitu Światła, Ciemności i Tolitu: Masowe usuwanie bytów! - We trójkę wysunęliśmy prawe łapy do przodu. A w naszych dłoniach zaczęła się materializować kula energetyczna. Nasza sierść falowała do tyłu od bijącej siły kul. Nagle z kuli Mrocznego i świetlistego mnie wystrzeliły pioruny w kierunku mojej aby ją doładować. Przed naszymi trzema kulami pojawiła się czwarta. Połączona z resztą. Słychać było narastającą energię kul . Nagle czwarta kula poleciała w kierunku feniksów. Kiedy znalazła się wystarczająco blisko wystrzelił z niej czerwono-złoty promień trafiając we wszystkie feniksy spowodował, że po między feniksami i kulą tworzyła się siatka promieni. Feniksy do feniksów i do kuli. Nagle z feniksów zaczęło bić jaśniejące światło i mrok jednocześnie. Aby po osiągnięciu jasności halogenu spowodować eksplozję i zniszczenie ich ciał i dusz. Dusze feniksów przeniosły się do nieznanego dotąd wymiaru. Nawet ja nie wiem gdzie jest.

Przybiliśmy piątkę ze sobą po udanej dematerializacji.

- I co ty na to? - Powiedzieliśmy. A nasze głosy odbijały się od kamiennych płyt tworząc pogłos.

Edytowano przez Detonato300
;) BEZ KOMENTARZA
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszą moją reakcją na ruch przeciwnika było znudzenie, druga rozśmieszenie. 

Przeciwnik odbił mi plik, problem jest taki, że ten plik nic nie robił. Aby coś zrobił trzeba go otworzyć, bez tego nic się nie dzieje. 

-Słabe znajomości programowania.- mruknąłem pod nosem i obserwowałem dalej.

Kiedy nastąpił koniec jego ruchu ziewnąłem i wziąłem się do pracy. 

Pierwszą rzeczą było stworzenie od nowa mojej armii szkieletów, teraz znowu rozpoczęła ona natarcie. Do tego kilka klasycznych portali z których wyleciały chmury strzał.

Coś jeszcze? Może frytki do tego? A czemu nie! Choć w życiu nie widziałem samobieżnego działa frytkowego, ale stworzenie go nie było trudne. Hmm, chyba bycie poważnym mi w tym momencie nie wychodziło.

Postanowiłem, więc się uspokoić i spoważnieć. Z tego powodu stworzyłem też klasyczne armaty, naładowałem je magicznie i celując w moich wrogów odpaliłem je.

Teraz przydało by się jakoś uziemić przeciwników, ale to później.

-Twoja kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

- Znowu przyzywasz istoty? - Pomyślałem czując jego znudzenie. po czym zauważyłem strzały lecące w naszą stronę. -  Heh.

 

Świetlisty ja od razu począł działać. Od podłogi tworzył się gruby mur energetyczny, wykrzywiał się tak aby na końcu przemienić się w kopułę. Chronił nas przed pociskami a do tego mieliśmy doskonały widok na to co dzieje się po drugiej stronie. Od zewnątrz z kolei wyglądał jak zwykły ceglany mur.

 

W tym samym czasie ...

Kula energetyczna UDC w ostatniej chwili aktywowała seq 2 przez co jej silniejsza kopia poleciała po duszę Rexa. W środku otchłani było ciemno jedyne co było widać to 2 jaśniejące punkty. Pierwszym była kula UDC. A drugim fioletowawy kryształ w którym znajdowała się dusza Rexa, (Dlaczego mogę opisywać to co tam jest skoro mnie tam nie ma? Bardzo prosto mi jest to wyjaśnić. Otóż. Magia którą tworzę UDC zawiera w sobie trochę magii tolitu. Akurat tyle aby wysyłać mi informację o stanie kuli i otoczenia.) Kryształ w którym się znajdowała miał silną aurę, dlatego wysłałem informacje do UDC za pomocą tolitu aby zwiększał poziom pozytywnej energii. Skoro przeciwnik jest “Mroczną” istotą to energia pozytywna sprawia mu bul.

 

Wracając do nas.

 

Widzieliśmy jak szkielety przeciwnika zmierza w naszą stronę. Powoli szli do celu. Kiedy jeden dotknął tarczy, przeszła przez niego iskra, która w mgnieniu oka rozprzestrzeniła się po wszystkich sprawiając, że przez chwilę trzęśli się. Była to magia świetlistego Tolitu. Efektem tego było przemienienie aury szkieletów na pozytywną i zmianę celu na Rexa. Szkielety obróciły się w stronę przeciwnika i wycelowały strzały. Te ładowały się pozytywną energią i zaczynały błyszczeć. Czekali teraz tylko na rozkaz.

 

Strzały z kolei po uderzeniu w tarcze zmieniały swoją aurę i zawróciły w stronę przeciwnika.

 

Działa magiczne i frytkowe wybuchły, z powodu złego zmaterializowania ich, i opryskały swoją zawartością Rexa. W jego kierunku poleciało pełno frytek i magii. A że zmaterializowane jedzenie i magia miały kolizję ze wszystkim Rex wyglądał teraz co najmniej zabawnie. Cały był obłożony frytkami a magia z działa rozpłynęła się w powietrzu.

 

Tym czasem nasza trójka tworzyła kule energetyczne przed sobą. Energia mroczna, tolitu, elektryczności, ognia, i światła, połączyły się ze sobą tworząc kulę która rosła z każdą nanosekundą. Kiedy osiągnęła odpowiedni rozmiar. Powiedzieliśmy razem. “ZitaToli cię zwycięrzy!” Promień poleciał z prędkością światła zamykając wszystkie portale wytworzone przez Rexa i zniszczył wszystkie negatywne aspekty na arenie by w końcu trafić swój cel.

Zdążyliśmy tylko dopowiedzieć chórem.

- Teleportacja nic ci nie da ten promień celuje w ciebie. A jak wytworzysz jakiś portal aby go przesłać na nas. To doładuje nas energetycznie!

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni państwo, pojedynek dobiegł końca. Jest godzina 17:08, najwyższy więc czas udzielić Wam głosu i zapytać jak oceniacie wyczyny uczestników tego pojedynku.

 

Kto, Waszym zdaniem, okazał się silniejszy i dlaczego? Czyja moc zadziałała bardziej przekonująco? Czyje zaklęcia utkwią w Waszych głowach na dłużej? Wznoście kikuty w górę i wskażcie swojego faworyta! Czy lepszy okazał się Detonato300, czy tez może Rex *Monster* Crusader?

 

Czekamy na Wasze głosy.

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...