Skocz do zawartości

Ziemnogród [Oneshot][Slice of Life][Fantasy][Rasizm]


Cahan

Recommended Posts

O! I to mi się już podobało! Chociaż w pewnym momencie upewniałem się czy w tagach rzeczywiście nie ma [Comedy], bowiem zdarzyło mi się tu i ówdzie uśmiechnąć. Generalnie spodobało mi się całe opowiadanie, ale absolutnie najlepsze jest zakończenie, a wręcz ostatnie zdanie. Nie, nie jestem jakimś rasistą czy coś, tylko mam dosyć makabryczne poczucie humoru. Przedstawienie kucyków ziemskich jako takich typowych niekumatych chłopów jest nieco krzywdzące (czyt. nie mające odzwierciedlenia w serialu), ale całkiem udane i zabawne. Tak to jest jak chce się kogoś uszczęśliwiać na siłę. :lol:

 

No i przyznam się, że aż mi przyszedł do głowy tekst w stylu:

"Wiecie choć, gdzie Canterlot leży?
No daleko, kajsi gdzieś daleko"

 

If you know what I mean...:interesting:
 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to jest przecież jak Dolcze określił "fanfik nienawiści" :rdblink:. A regularnie prowadzę z naszym Potworem Bez Serca kłótnie jednorożce vs. ziemniaki. W ruch idą argumenty pokroju "moja racja jest mojsza" i "adwersarz jest gupi1111one1111one!!!". Ale cieszę się, że się podobało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ każdy wie, że jednorogi są lepsze, bo to takie upgrade'owane ziemniaki (ziemniak + róg). :rainderp:

 

Żartowałem, pegazy są najlepsze. :rbd:

 

EDIT:

A oto i upgrade'owany kucyk ziemski, zwany jednorożcem!

Spoiler

http://www.editer.pl/fotka/55b3f8c3041309e9acf4764372d4594f_1.jpg

 

Edytowano przez Foley
Bo śmieszny obrazek :P
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Może to zabrzmi dziwnie, ale po tagu [Rasizm] spodziewałem się czegoś dużo mocniejszego, czy bardziej dosadnego. Tak, tak, wiem – opowiadanie przecież takie właśnie jest, boleśnie i jaskrawo ukazuje ciemnotę tej najniższej rasy, jej całkowitą odporność na wiedzę, argumenty czy pojęcie o tym, że da się żyć jakkolwiek inaczej, trudno się czytało opis ich warunków bytowych, wsiowa maniera mówienia oraz poziom dyskusji także nie pozostawiają złudzeń. Może to jakieś moje spaczenie, ale to, co znalazło się w fanfiku, przyjąłem jako... no, może nie małe, ale średnie piwo, szykowałem się na coś mocniejszego. Ale tak na poważnie i w pełni szczerze, dużo nie zabrakło i możliwe, że po prostu w tym konkretnym fanfiku, krótka forma prawie spełniła swoje zadanie, zabrakło czegoś, ale w stosunkowo niewielkich ilościach. W sumie, całkiem fascynująca sprawa – co fanfik, to inny przypadek, wszystko jest możliwe :twilight3:

 

Ale czy to znaczy, że jestem totalnie nieusatysfakcjonowany, a wręcz rozczarowany? Nie, skądże znowu. Opowiadanie, chociaż krótkie, stanowi kolejną próbkę możliwości autorki, chociażby w materii opisywania otoczenia, lecz nie w takim stylu, w jakim odbywa się to zazwyczaj. Mam na myśli to, że gdy w innych fanfikach opisywane są zwykłe lokacje, raz po raz trafiają się fachowe określenia, czy też opisy roślinności, przyrody, wówczas to jest ładne, to się lekko czyta, chcemy to sobie wyobrazić i chłonąć klimat. W „Ziemnogrodzie” jest zupełnie inaczej – opisywane są bród, smród i ubóstwo, lecz w taki sposób, by czytelnika odrzucić, by zniechęcić go przed wyobrażeniem sobie wnętrz tych chat, tych ścieżek, czy też brudnych, śmierdzących postaci. Nie jest to nic złego, bowiem nie jest to typ fanfika, który miał być brany „na poważnie”, tylko poziomem swojego wykonania irytuje i odrzuca. Mówimy o świadomym, celowym zabiegu, mającym na celu przerysowanie biedy i zacietrzewienia, opisaniem wszystkiego, co nieprzyjemne z uwzględnieniem licznych detali, aż idzie poczuć tę fekaliadę z ekranu. Ale rzeczywiście, podobnie jak Foley, ze dwa razy rozejrzałem się za tagiem [Comedy], gdyż parę razy aż się uśmiechnąłem, jakby miała to być czarna komedia, a nie fanfik [Fantasy].

 

Zatem ten aspekt fanfika bez zarzutu. Nigdy w życiu nie chciałbym się znaleźć w „Ziemnogrodzie”, chyba prędzej pojechałbym odwiedzić Szkolną 17 w Białymstoku, niż udał do lokacji podobnej do tej, którą autorka opisuje w fanfiku. Mocne, dosadne, acz spodziewałem się więcej. Żeby nie być gołosłownym, może jakaś klacz, która spontanicznie rodzi źrebię i która nie wiedziała, że jest w ciąży? Farmerzy, którzy nie pamiętają ile mają lat? Rzeczy z życia wzięte. Według mnie, jak na ten fanfik, w sam raz.

 

W mojej opinii takie ekstra „smaczki” nie zepsułyby efektu, a tylko go dopełniły. Zresztą, nie chodzi mi o to, żeby robić z tego wielorozdziałowiec, myślę, że realnie byłoby z tego 0,5 – 1 strony. Niewiele, ale mogłoby swoje wnieść. Zresztą, podobnie było przy „Otaczają mnie idioci”, gdzie o efekcie końcowym zaważyły drobne, małe rzeczy i gdyby się ich z fanfika pozbyć, to nie byłoby to samo, opowiadanie straciłoby na klimacie. Myślę, że „Ziemnogrodowi” także wyszłoby to na dobre.

 

W każdym razie, mamy postać Kind Star, która, gdy ją poznajemy, jeszcze wierzy w możliwość wykonania pracy u podstaw i autentycznie myśli, że jest w stanie te biedne kucyki wykształcić, podnieść ich poziom. Ciężko jej jednak współczuć, gdy już zjawia się na miejscu, otoczona tym brudem i ciemnotą, gdyż najwyraźniej z własnej, nieprzymuszonej woli przyszło jej do głowy coś takiego, że o sile królestwa będzie stanowić jego najsłabsze ogniwo i że dopiero będzie miluśko, jak się tym, co są najniżej „zrobi dobrze”, chociaż oni tego nie chcą, bo tak żyli ich pradziadowie, to i oni tak sobie pożyją.

 

Było to dosyć mocne zderzenie ze smutną rzeczywistością, gdyż w gruncie rzeczy, mimo pewnych elementów humorystycznych, okazuje się, że tym kucom nie da się pomóc, bo one same nie chcą pomocy. Nie chcą się zmienić, więc na dłuższą metę taka praca u podstaw to robota głupiego. Z fanfika wyłania się świat, gdzie miejsce w hierarchii oraz role poszczególnych ras są określone w sposób sztywny i nijak idzie to zmienić. W ogóle, fanfik można rozpatrywać jako ilustrację (bądź co bądź dosyć groteskową, ale jednak) nierówności społecznych, co do których coraz szersze grono się zgadza, że są i nie jest to fajne, ale których od lat nie udaje się skutecznie zniwelować. Cóż, smutne, ale prawdziwe.

 

Aha – spodobało mi się to, jak autorka wykreowała postać Koźlibobka (świetne imię, tak swoją drogą :lol:), głównie poprzez niuanse... No, w zasadzie, to tylko jeden, ale rzucający się w oczy i istotny. Chodzi mi oczywiście o wiejską gwarę, każdą jedną jego kwestię mówioną słyszałem w słowie z akcentem z prowincji. To są właśnie takie miłe szczegóły, które znacząco urozmaicają treść i poprawiają ogólny klimat.

 

Technicznie, forma bez zarzutu. Jest to wysoki poziom i zadowalająca dokładność wykonania, jak zazwyczaj prezentuje to przed nami autorka, znalazłem tylko jedną literówkę, mianowicie:

 

Cytat

„Kind Star miała błękitną sierść i ciemnfioletową grzywę z granatowymi pasemkami.”

 

Zbliżając się do podsumowania – wyszło dobrze, jak na fanfik wypełniony taką ilością fekaliów, insektów, zaschniętych plam z błota, gnoju i potu, wszystko naraz czytało się... całkiem przystępnie. Domyślam się, że mogą znaleźć się czytelnicy, których to obrzydzi, ale chociaż fanfik stara się odpychać, zniechęcać, wprawiać w dyskomfort, to jednak chce się go czytać dalej, aż do końca. Jak wspominałem, magia przemyślanego, solidnie zrealizowanego zabiegu stylistycznego. Efekt jest co najmniej ciekawy. Lektura kończy się szybko, ale miałem wrażenie, że ta groteska mogła pójść odrobinę dalej, a efekt końcowy niczego by nie stracił, a tylko zyskał.

 

Koniec końców, na pewno nie jest to tylko „fanfik nienawiści”, ale nie sądzę, że nadaje się on dla każdego i z jakichś powodów ciężko mi go polecić. Osoby, które posiadają dystans, nie obawiają się dosadnych opisów, w ogóle, które traktują poprawność polityczną z przymrużeniem oka, będą raczej niewzruszone, może nawet uśmiechną się pod nosem z lektury. Osoby wrażliwsze raczej zrezygnują, ale ciężko mi sobie wyobrazić, by zapałały niechęcią, czy też poczuły się urażone treścią. Tak, w najgorszym wypadku ktoś po prostu zrezygnuje, ale mimo wszystko, jeżeli to zrobi, może ominąć go... coś innego. To nie jest typowy fanfik, domyślam się, że ma potencjał, by budzić szeroki wachlarz odczuć. Ode mnie okejka, oceniam go pozytywnie, nie żałuję czasu nad nim spędzonego. Kto ciekawski, kto łatwo się nie zniechęca, powinien zajrzeć. Jeżeli jednak komuś sprawy równościowe, socjalne leżą na sercu i uważa, że ubóstwo, wykluczenie, tym bardziej o charakterze strukturalnym, nie są czymś, z czego należy żartować, może niech lepiej nie ryzykuje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

„Ziemnogród”, to fanfik nietuzinkowy. W sumie nie jestem też pewien czym się kierowała autorka, chociaż brakuje mi tutaj kilku rzeczy. 

 

Treść przypomina nie tyle próbę stworzenia fanfika, który przedstawia coś obiektywnie, raczej wydaje mi się próbą napisania bajki dla dorosłych albo... noweli rodem z XIX wieku? Przypominał mi nowele „Janko Muzykant”, „Antek” albo powieść „Ludzie bezdomni” a w szczególności rozdział „Nawłoć”. Tamte utwory miały charakter w dużej mierze dydaktyczny, chociaż nie wiem w jakim stopniu reprezentowały one realny obraz sytuacji na wsi. Prawdopodobnie jednak, aby zwrócić uwagę na palące problemy, sięgano po skrajne przypadki. 

 

Fanfik jednak nie opowiada o sytuacji na polskiej wsi w XIX wieku, ale kucykowej, zwanej Ziemnogrodem albo Ciemnogrodem. Zamieszkują go ziemskie kucyki, które są, jakby to delikatnie ująć, bardzo zachowawcze. Wszystko robią tak jak od wieków czynili to ich dziadowie.

 

Cytat

Wyszli przed palisadę Ziemnogrodu. Nie usypano nawet wału obronnego ani nie wykopano fosy, jak robiły to dawno temu jednorożce. Klacz nie rozumiała, jak w ogóle można tak żyć.
    – Ta palisada… – Tu klacz skrzywiła się. – Nie boicie się, że was napadną?
    – Napadają tak raz na tydzień, zawsze cały ostrokół pójdzie w diaboły. I mus od nowa stawiać – westchnął ogier. – Tedy i po co lepszy budować?
    – Moglibyście wykopać fosę…
    – A jak się wtenczas do grodu dostaniem, mości panienko?
    – Przez most zwodzony? – zasugerowała Kind Star.
    – Przez co?
    – Most zwodzony. Jest most, nie ma mostu, jest most… Opiera się na łańcuchach, można go opuszczać i podnosić.
    – Ziemskie kucyki nigdy nie używały zawodzonych mostów. I po co nam taki most zawodzony? 

 

I to jest najlepsze streszczenie nastawienia umysłowego kucyków ziemskich. Wszyscy muszą przed nim ustąpić. Natomiast wątek jednorożki, która chce zmienić ich byt na lepszy jest potraktowany być może po macoszemu. Ta praktycznie od razu się poddaje. Zastanawia mnie jednak, czemu, skoro jednorożce nie uprawiają ziemi, wie ona o pługu? Czy istnieją jakieś inne osady kucyków ziemskich? Istnieją, czy poziom tam jest wyższy? Najwyraźniej tak. Czemu zatem autorka pokazuje ten najradykalniejszy przypadek?

 

Moim zdaniem Cahan sięga tutaj po klasykę polskiej prozy XIX wiecznej, prozy realistycznej, prozy propagującej pracę u podstaw. Oczywiście rozmawiałem z nią i ona temu zaprzecza, ale ja wiem lepiej czym się kierowała. Być może  wyparła te wspomnienia, ale one żyją w duszy każdego Polaka. Każdy Polak pamięta „Janko Muzykanta” czy „Antka”. To jest w naszym kodzie kulturowym. Cahan podświadomie dążyła do oddania tego co swojskie a czego nie oddawały My Little Pony: Friendship is Magic. Dlatego także i ten fanfik rekomenduje czytelnikom. Bo napisać coś tak znajomego bez używania pewnego słowa na k, jest sztuką. Cahan się ta sztuka udała.
 

Edytowano przez Obsede
  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...