Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

OSTATNIE STARCIE

Elizabeth Eden

 

To już ostatnia karta tej historii.

Jak zwykle życzę miłej i owocnej gry!

 

Aby dostać się do tego świata wystarczy przeczytać dokładnie trzy księgi. To chyba nie tak dużo?
Księga Zasad

Księga Fabuły

Księga Postaci

 

Spoiler

Bierzesz udział w trylogii po raz pierwszy? Nadal czegoś nie rozumiesz? Moja skrzynka wiadomości prywatnych czeka na twoje pytania!

Spoiler

Prowadząca zastrzega sobie prawo do edytowania ksiąg, gdyby zaszła taka potrzeba.

 

Edytowano przez Elizabeth Eden
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Golding Shield obecnie znany, jako Karol Patris
 
Płeć: Mężczyzna
 
Wiek: 29 lat, choć po przemianie w człowieka jego ciało doznało pewnego odmłodzenia i biologicznie można uznać, że ma 25 lat

Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka
 
Wygląd: W formie jednorożca był bardzo dobrze zbudowany. Gabarytami przypominał ziemskiego kuca. Wyraz jego pyska był dość ciepły. Jego oczy były niebieskie, dzięki czemu mógł wrogom rzucać lodowe spojrzenie. Sierść była w barwie żółtej a grzywa i ogon były bardzo długie. Grzywa sięgała jego grzbietu. Zarówno grzywa i ogon były lekko postrzępione i były w barwie czarnej. Jego cutie mark przedstawiał dwa miecze skrzyżowane na tarczy. Obecnie jest wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną. Jego włosy są czarne i dość długie i przypominają uczesanie jego dawnej grzywy. Wzrok pozostał mu teraz całkowicie lodowaty. Ciężko doszukać się w jego oczach jakiś innych uczuć. Skóra Goldinga jest lekko opalona z powodu dość częstego przebywania na powietrzu.
 
Zawód: Szef ochrony korporacji medycznej. Prywatnie głównodowodzący dawnych mieszkańców Equestrii w swojej siedzibie.
 
Cechy charakteru: Chaotyczny dobry
 
Krótka Historia: Golding Shield jest dawnym oficerem gwardii księżniczki Celestii. Od zawsze był oddany księżniczce i wierzył każdemu jej słowu do czasu aż nie zawarł dość niezwykłego sojuszu z podmieńcem. Dzięki temu sojuszowi jego światopogląd zaczął się całkowicie zmieniać. Choć z początku nic na to nie wskazywało, ale sojusz przerodził się w coś większego, przez co Golding stał się najbardziej wierny swojej sojuszniczce. Golding zdołał dostać się do zaginionego miasta wraz z Lust. Jednak nie przewidział wdarcia się tam buntowników. Nie zdołał uratować księżniczki i na własne oczy zobaczył jej zgon a sam został ciężko ranny. Zamiast jednak skonać obudził się w nieznanym mu miejscu w formie, której nigdy się nie spodziewał u siebie zobaczyć. Nie potrafił zrozumieć, kto i dlaczego mu to zrobił. Przez pierwsze dni pałętał się bez celu nie mając już celu w życiu. Stracił miłość, rodzinę i krainę, której służył wszystko to zaczynało go coraz bardziej przytłaczać do tego stopnia, że zaczął stawać się cieniem samego siebie. Jednak dowiedział się, że nie tylko jego spotkał podobny los. Nie tylko kucyki zostały zmienione w ludzi, ale i wiele innych istot zamieszkujących jego dawną krainę. Zrozumiał, że jego zadanie nie dobiegło końca i musi pomóc tym nieszczęśnikom za błędy, które popełniły władczynie. Z czasem spotkał dość ciekawą kobietę, która również była kiedyś kucykiem podzielała większość jego poglądów a na dodatek posiadała spore możliwości w świecie ludzi. Wspólnie postanowili zwrócić wszystkim dawne życie, jeśli tego zechcą i stworzyć nową Equestrie z dala od ludzi i ich problemów. Chociaż Golding wciąż ma wątpliwości, co do prawdziwych intencji jego nowej sojuszniczki...

 

Preferowana grupa: Chwała Equestrii
 
Zdolności: Jako jednorożec charakteryzował się wielką siłą fizyczną znacznie większą niż przeciętne jednorożce uzyskał ją dzięki licznym treningom, w których męczył swe ciało do granic możliwości. Posiadał również duże pokłady energii magicznej jak dość spory talent do kontroli samej magii. Obecnie w postaci ludzkiej pozostała mu siła fizyczna znajomość walki jak i bardzo dobre posługiwanie się bronią nawet tą ludzką, nad którą trenował władanie od czasu przemiany.

 

Słabość: Problem z nawiązywaniem znajomości
 
Postać: Główna

 

***


Imię: Crystal obecnie Felicja Romanis
 
Płeć: Kobieta
 
Wiek: Obecnie 28. Z powodów znanych tylko sobie nie chce podać wieku, jaki miała, gdy zamieszkiwała Equestrie

 

Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka
 
Wygląd: Gdy była jednorożcem jej wygląd był dosyć charakterystyczny jej grzywa jak i ogon były w barwie białej były bardzo długie. Grzywa zakrywała połowę jej pyszczka i sięgała niemal ziemi opadając z grzbietu. Była bardzo szczupła a jej sierść była w barwie błękitu ponadto była troszkę wyższa niż przeciętna klacz. Jej oczy  były w barwie pomarańczowej a jej cutie mark przedstawiał pergamin. Obecnie jest wysoką kobietą o długich blond włosach sięgających końca pleców. Zawsze chodzi w rozpuszczonych włosach. Jej sylwetka jest szczupła i bardzo dobrze się prezentuje. Jej oczy są obecnie zielone. Na dodatek wydają się tajemnicze, gdy się w nie dobrze spojrzy.  Poza tym Crystal jest bardzo blada jest to spowodowane najpewniej tym, że niemal nigdy nie opuszcza swojego pomieszczenia w jej biurowcu.
 
Zawód: Szefowa wielkiej korporacji medycznej posiadającej główny wpływ na produkcje leków na świecie. Prywatnie druga głównodowodząca siedziby dawnych istot, które zamieszkiwały Equestrie.
 
Cechy charakteru: Neutralnie zła
 
Krótka Historia: Przeszłość Crystal to wielka tajemnica, którą nie bardzo ma ochotę ujawniać. Wiadomo, że urodziła się jednorożcem. Jednak tylko tyle mówi o sobie. Z jakiegoś znanego sobie tylko powodu nie chce mówić o swojej przeszłości. Jednak po jej zachowaniu można się domyślić, że ma jakiś wielki uraz do wszelkich stworzeń, które nie urodziły się kucykami a nawet ma niechęć do swych pobratymców, którzy urodzili się pegazami lub ziemskimi kucykami. Jednak nie próżnowała po przemianie w człowieka oddając się rozpaczy zamiast tego zaczęła natychmiast działać. Zaraz po tym, gdy do tego doszło postanowiła wykorzystać to, że Ziemia była dopiero w budowie. Sama od podstaw stworzyła firmę, która z czasem stała się gigantem kontrolującym światowy rynek zdrowia. Sama dokonuje selekcji pracowników wybierając tych, którzy urodzili się kucykami, po czym używa swych wpływów by zatrzeć jakiekolwiek ślady, że urodzili się oni w Equestrii. Wszyscy uważają, że zarówno ona jak i wszyscy, którzy z nią pracują są rodowitymi ludźmi. Z czasem z pomocą dawnego oficera gwardii Equestrii stworzyła organizacje, która miała zrzeszać wszystkich dawnych mieszkańców Equestrii. Choć sama otwarcie stwierdzała, że nie chce tam nikogo, kto nie urodził się kucykiem. Ostatecznie uległa naciskom "sojusznika". Zrobiła wszystko by organizacja wyglądała na jakiś klub dla elity zrzeszających wybranych członków. Obecnie sama działa w ukryciu wyręczając się innymi i ukrywając istnienie wszystkich działań organizacji. Jednak jej prawdziwe cele są znane tylko jej...
 
Zdolności: Crystal, jako jednorożec odznaczała się niesamowitą wiedzą jak i zdolnościami magicznymi. Jednak skąd posiadała cały zakres swych zdolności jest nie do końca znane. Utraciła jednak większość swych zdolności po zmianie w człowieka. Obecnie jest zręczną manipulatorką. Wykorzystuje innych by osiągnąć swe cele sama nie brudząc swoich rąk.

 

Preferowana grupa: Chwała Equestrii

 

Słabość: Pewność siebie
 
Postać: Główna

 

***


Imię: Thomas Carlson
 
Płeć: Mężczyzna
 
Wiek: 27
 
Wygląd: Thomas jest wysokim mężczyzną o średniej długości czarnych włosach. Jest całkiem dobrze zbudowany. Jego oczy są w barwie błękitu. Jego karnacja jest dość przeciętna. Jako kucyk był ziemskim kucem w barwie ciemnego brązu. Jego grzywa była dość krótka i wraz z ogonem były typowo czarne. Cutie mark przedstawiał rewolwer.
 
Zawód: Dawny łowca nagród. Obecnie pracownik Eden's Laboratory

 

Płeć: Mężczyzna

 

Rodzaj: Człowiek prawdziwy
 
Cechy charakteru: Chaotyczny dobry
 
Krótka Historia: Thomas jest dawnym łowcą nagród urodzonym w Kanadzie. Jego głównym celem zawsze pozostawał zabójca jego rodziny. W tym celu wyjechał do Polski by dorwać swój cel. Jednak nie przewidział, że zostanie tu dłużej niż sądził. Podczas pobytu poznał Elizabeth, z którą nawiązał romans, czego skutkiem była ciąża. Jednak nie przewidział w tym wszystkim nagłego pojawienia się Equestrii. Dość niespodziewanie został kucykiem. Na dodatek został rozłączony od swojej nowej partnerki. Mając już dosyć zabijania i będąc już zmęczonym i przygnębionym po stracie kolejnej osoby, na które mu zależało zaczął krążyć po tej krainie bez celu. Wszystko się zmieniło wraz z upadkiem Equestrii. Jednak nie tylko to się zmieniło. Ku jego radości odkrył, że Elizabeth żyje. Teraz postawił przed sobą zupełnie nowe wyzwanie odcinając się od przeszłości i starając się zacząć swoje życie na nowo.
Preferowana grupa: Wolność i równość
 
Zdolności: Specjalista w posługiwaniu się bronią palną. Jest również zdolny, jeśli chodzi o sztuki walki.

 

Słabość: Troska o rodzinę
 
Postać: Epizodyczna

 

***


Imię: Jim Grayson/Striding Rason
 
Płeć: Mężczyzna

 

Rodzaj: Człowiek prawdziwy, choć obecnie ciężko to określić
 
Wiek: 40 lat według czasu jednak wpływ chaosu i eliksiru odmłodził go i obecnie posiada 26 lat
 
Wygląd: Ciężko określić jego wygląd gdyż niemal nikt nie widział jego ludzkiej twarzy. Jednak, na co dzień jest krótko ostrzyżonym brunetem o zielonym jak i czerwonym oku Jego wzrost jest raczej przeciętny. Nie jest również imponująco zbudowany. Jednak widać po jego posturze, że jest po licznych treningach. W czasie akcji nosi metalową maskę, która zasłania całą twarz. W miejscu oczu na masce widać czerwone światło. Tył głowy pokrywa kaptur. Całą resztę jego ciała pokrywa pancerz. Charakterystyczne w pancerzu są dwa duże ostrze na obu jego rękach w okolicach nadgarstków. Jako kucyk był jednorożcem o sierści w barwie jasnego błękitu. Oczy dalej były zarówno w barwie czerwieni jak i zieleni. Natomiast grzywa i ogon były granatowe. Cutie mark przedstawiał katanę otoczoną gwiazdami.
 
Zawód: Płatny zabójca/najemnik
 
Cechy charakteru: Neutralny
 
Krótka Historia: Jim Grayson przeszedł długą szkołę przetrwania od czasu, gdy był człowiekiem. Zawsze jednak towarzyszył mu pech. Najpierw zdradził klan, który wyszkolił go w zabijaniu, przez co stał się natychmiast celem zabójców. Następnie wstąpił do wojska gdzie postanowiono go wrobić w zniszczenie cywilnej wioski. Ostatecznie został uznany za zmarłego a on sam postanowił to wykorzystać. Zaczął używać swych talentów by stać się najlepszym zabójcą i w końcu zarobić by spokojnie odpocząć. Wszystko się zmieniło z chwilą, gdy pojawiła się Equstria, która zupełnie odmieniła jego życie. Na własnej skórze przekonał się jak potężna jest magia tego miejsca. Z własnej woli porzucił człowieczeństwo wybierając życie wśród kucyków. W końcu znalazł swoje spokojne miejsce. Gdy zaczęło dochodzić do fal buntów wybrał Equestrie. Jednak jego dotychczasowe życie w Equestrii dobiegło końca z chwilą, gdy ponownie został niespodziewanie zmieniony w człowieka. Po utracie nowego domu wrócił do starego fachu a świadomość tego, że zabijał odpowiedzialnych za zniszczenie jego nowego domu jeszcze bardziej go napędzała. Obecnie stał się narzędziem chaosu, z który wciąż wiąże go pakt i choćby z tego powodu musi znaleźć sposób by wrócić do Equestrii i dotrzymać swojej umowy.
 
Zdolności: Jest specjalistą w posługiwaniu się zarówno bronią palną jak i białą. Poza tym jest niezwykle szybki i nieuchwytny dla innych

 

Preferowana grupa: Wolność Equestrii

 

Słabość: Ponowna przemiana w człowieka i wpływ chaosu coraz bardziej atakuje jego umysł. Ma nadzieje, że odzyskanie formy kuca zdoła mu pomóc.
 
Postać: Drugoplanowa

 

Imię: Snow Night/Ewelina Szymańska

 

Płeć: Kobieta

 

Rodzaj: Człowiek przemieniony z kucyka

 

Wiek: 26 lat

 

Wygląd: Jako kucyk Snow była dosyć wysoka o dosyć delikatnej urodzie. Była również szczupła. Jej sierść była w barwie błękitu. Natomiast grzywa była rozpuszczona. Ogon był długi zakończony czerwoną wstążką. Zarówno ogon jak i grzywa klaczy były w barwie białej. Oczy miała w barwie błękitu natomiast znaczek przedstawiał kawałek materiału. Obecnie Snow zmieniła się w kobietę o delikatnej urodzie wręcz kruchej można by rzecz. Barwa jej skóry jest obecnie typowa mleczna jej włosy natomiast są średniej długości sięgają jej ramion i są w barwie ciemnej blond. Na ogół są rozpuszczone rzadko, kiedy zmienia fryzurę. Widać również po niej, że mimo wszystko dba o swoją urodę.

 

Zawód: Projektantka mody

 

Cechy charakteru: Dobra

 

Historia: Snow Night urodziła się, jako jedynaczka w Canterlocie od źrebaka była bardzo wesoła, towarzyska i ciekawa świata. Wychowywała się w szczęśliwej rodzinie. Jej ojciec podobnie jak ojciec Goldinga był gwardzistą natomiast matka była lekarzem. Całe jednak niemal jej dzieciństwo spędzała wspólnie ze swym kuzynem. Pomimo wielu różnic zawsze się nawzajem wspierali. Golding był wręcz jej głosem rozsądku w czasach, gdy byli młodzi. Snow również nigdy nie przejawiała jakieś wyższości z powodu tego, że pochodziła z Canterlotu. W czasach szkolnych nie przykładała się do nauki głównie, dlatego że zawsze chodziła z głową w chmurach nawet nie wiedząc, co chce robić w życiu. Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia jej przyjaciółka zniszczyła nową suknię od rodziców. Bała się im o tym powiedzieć a Snow zrobiło jej się szkoda, więc podczas przerwy chciała spróbować jej pomóc zszyć suknię. Gdy tylko chwyciła igłę i nić poczuła jakby miała to robić od zawsze. Nie dość, że naprawiła suknię przyjaciółki to jeszcze ją lekko poprawiła. Wraz z tamtym dniem pojawił się jej znaczek i wiedziała już, co chciała w życiu robić. Wraz z ukończeniem szkoły średniej w przeciwieństwie do kuzyna nadal nie przykładała się do zajęć na uczelni gdzie mówiąc szczerze się nudziła. Zamiast słuchać nauczycieli głównie rysowała projekty różnych strojów w zeszycie, jakie mogłyby być w modzie z czasem. Rozmyślała nawet gdzie powinna zacząć swój szalony plan. Uznała, że Canterlot nie jest odpowiedni, ponieważ była tu za duża konkurencja. W wieku 21 lat opuściła Canterlot nie kończąc nawet uczelni. Wyprowadziła się do Crystal Empire widząc wielkie możliwości tego królestwa. Jej początki nie były łatwe. Nie daleko po jej wyprowadzce jej rodzice zginęli w wypadku i został jej tylko kuzyn i ciocia mieszkający nadal w Canterlocie przez pewien czas sama szyła swoje stroje mieszkając w niewielkim domku. Jednak w końcu dostrzeżono jej talent i dano jej szanse podczas jednego z pokazów mody pojawiły się jej suknie. Tam też poznała wielu projektantów, z którymi zaczęła współpracę. Tym samym sama skończyła szyć sprzedając stroje poznanych projektantów. Jej życie układało się idealnie do czasu aż Equestria zniknęła. Snow po przemianie w człowieka była przerażona nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zawsze wierzyła w księżniczki i nie mogła zrozumieć, co się stało, że do tego doszło. Na początku swego ludzkiego życia spała w tanich motelach w podejrzanych dzielnicach. Ciężko pracowała na szyjąc na maszynie różne stroje za marne pieniądze by tylko przeżyć. Co noc bała się o przyszłość. Nie mogła nawet spać wciąż płacząc do poduszki nad obecnym życiem. W duchu błagała by księżniczki powróciły lub aby jej kuzyn, który zaginął ją znalazł. Pomimo wielu podejrzeń ludzi na temat jej prawdziwego pochodzenia nigdy nie przyznała się do bycia kucykiem głównie z powodu strachu. W końcu jednak będąc już na skraju załamania postanowiła wziąć się w garść. Wiedziała, że została sama księżniczki nie wrócą a Golding zginął. Jedyne, co mogła zrobić to zmierzyć się z tym wszystkim samotnie. Przez długi czas pracowała nad nową suknią w końcu zdołała ją ukończyć, czym zdobyła niewielkie uznanie. Nie była już w stanie nawiązać dawnych kontaktów, więc wróciła do szycia. Jej stroje zdobywały coraz większy rozgłos aż w końcu oszczędziła dość pieniędzy by otworzyć swój własny sklep w  Warszawie. Mimo wszystko wciąż czuła strach o przyszłość i najbardziej pragnęła odzyskać dawne życie.

 

Zdolności: Głównie duża znajomość mody i dosyć łatwe nawiązywanie znajomości

 

Preferowana grupa: Wolność Equestrii

 

Słabość: Nie jest zbyt silna ani fizycznie ani też psychicznie. Łatwo można ją doprowadzić do załamania. Poza tym jest dosyć lękliwa

 

Postać: Drugoplanowa

Edytowano przez Magus
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Lena Engster (człowiek) Skyline Drop ( kucyk)

Wiek: 19

Płeć: Kobieta
Rodzaj: Człowiek który kiedyś był kucykiem.

Wygląd: Ma dosyć niepozorny, lekko dziecinny wygląd, wygląda na 16 lat. Młodości dodaje jej także niski wzrost - 158 cm. Jej sylwetka to figura gruszki, ale nie oznacza to ,że ma nadwagę. Wręcz przeciwnie, jest chuda. Ma kręcone platynowo - blond włosy do ramion, i spalone czarne końcówki włosów. Jej cera jest dosyć opalona. Na głowie nosi ciemnobrązową czapkę. Ma dosyć duże oczy o jasnoniebieskim kolorze. Jej jedno oko często odchodzi na bok, co spowodowane jest ślepotą prawego oka. Ma brązowe, cienkie brwi, oraz pełne usta. Jej wygląd dopełnia blizna ciągnąca się od góry brwi do połowy policzka. 

Zawód: Złodziejka, Bezrobotna, 

Cechy charakteru: Chaotyczna, neutralna

Krótka Historia: Od zawsze mieszkała w domu dziecka, i wieku 13 lat stamtąd uciekła. Pierw nie radziła sobie i wychowywała Zaczęła kraść i żyć na własną rękę. Nagle w jej życiu nastąpił przełomowy moment. Od 4 lat została poddana przymusowemu transportowi. Uznała to za nową szansę i rodzaj resocjalizacji. W przeciwieństwie do niektórych na początku spodobał jej się nowy świat. W międzyczasie jednak zaczęła postrzegać ludzi jako po prostu zło po ujrzeniu ich świata. Zaczęła tęsknić za dawnym życiem, chociaż niezbyt jej sprzyjało. Po czasie dołączyła do ,,Chwały Equestrii" bo mimo wszystko tamten świat wydawał jej się być lepszym. Przybrała niemieckie nazwisko, ale obecnie przebywa w Polsce i dalej prowadzi taki tryb życia jak za czasów kiedy jeszcze przebywała w swoim świecie jako kucyk.

Zdolności: Umiejętne posługiwanie się bronią palną, wytrzymałość, dobra kondycja.

Słabe strony: Porywcza, agresywna, wysportowana, niezorganizowana, brak myślenia o konsekwencjach, niezdecydowanie.

Preferowana grupa: ,,Chwała Equestrii"

Postać: Drugoplanowa

 

Edytowano przez Selenium
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postacie główne:

Imię i nazwisko: Lüge ~ Natalia Romanova

Wiek: Nieznany/ nie do ustalenia ~ w paszporcie 24

Płeć: Żeńska

Rodzaj: Istota zrodzona z chaos w sercu człowieka

Wygląd: Nie miała wyboru, co do ciała które otrzymała ~ niebezpiecznej roli którą musiała przez nią odgrywać, mając więcej niż dwie twarze... Znienawidzonej roli, bo wręcz głupiej i nielogicznej. Żałowała tego, ale wiedziała również, że nie jest wstanie nic zmienić, gdy patrzyła na siebie w kuli swoimi srebrzysto~niebieskimi oczyma. Wodząc po niej palcami w kwestii nieskutecznych, magicznych formułek kolejnej klientce, która wierzyła w każdą brednie co się miała w istocie wydarzyć za jej sprawą... ale tylko przez pierwsze piętnaście minut... Później przestawało ją to obchodzić.

Patrząc na siebie w lustro, nie wierzyła kim się stała... Jasna skóra na całym ciele... Dziwny wygląd... Słaba płeć bez możliwości na pierwszy rzut oka ~ bezsilna. Ciemne, proste włosy do samych łopatek zazwyczaj przykryte czerwoną chustą z jakimiś fikuśnymi metalowymi ozdobami... Biała luźna bluzka z bufiastymi rękawami i czarna spódnica prawie do kostek... To stanowiło jej ubranie robocze, gdy musiała odprawiać magię...

Zastanawiała się krótko dlaczego właśnie tak to wszystko wyglądało i w gruncie rzeczy wszystko zależało od roli którą miała odegrać sama Natalia w światowej polityce...

Zawód: Wróżka...

Cechy charakteru: Neutralna ~ niestabilna

Krótka historia: Swoje realne życie zyskała dopiero po upadku Equestrii... Nie wie dlaczego, nie wie jak to się wydarzyło. W gruncie rzeczy nie interesują ją te czasy, gdy nie mogła żyć samodzielnie i wydawało się jej że... istniała jak bierny obserwator widząc wiele ale nie wszystko chociaż i do tego miała niemałe dylematy. Ile tak naprawdę wiedziała?

Sama zdołała uświadomić sobie tylko że od zawsze chciała żyć i zapewnić sobie przetrwanie tylko po to by odłożyć własną śmierć najlepiej na zawsze. To właśnie wydaje się jej życiowym celem. Jej fatum co ją prześladuje na każdym kroku. Wpływa na wybory.

Zdolności: Znaczący wpływ na rachunek prawdopodobieństwa.

Słabe strony: Strach przed śmiercią, pewność własnego losu.

Preferowana grupa; Niezdecydowana

 

Imię i nazwisko: Lust Tale ~ Anna Kowalska

Wiek: 28

Płeć: Żeńska

Rodzaj: changeling

Wygląd: Lust Tale zmieniła się w kobietę o figurze typowej gruszki... Szerokie biodra, wąskie ramiona i nie za duży biust ~ nic czym pragnęłaby się pochwalić, zwłaszcza że posiadała ciemniejszą karnację niż wszyscy w koło i coś co zawsze chciała ale nie bardzo mogła wykorzystać ~ płodność. Przynajmniej taką miała nadzieję. Musiała jednak porzucić swoją starą naturę, chowając się za kurtyną kruczoczarnych włosów prostych jak druty. Minęły jej te czasy że za rogiem mogła być kimś innym. Musiała być tylko ta jedna Lust... Ta poważna i nie znająca błędów.
Ona sama była dość egzotyczną postacią o niesamowitej wiedzy którą potrafiła wykorzystać gdy rzucała swoimi zielonymi oczami na coś i uśmiechała się wiedząc że podoła. Nie straszyła nikogo swoim pochodzeniem bo zaliczyła odpowiednią wizytę u dentysty.

Zawód: Szefowa Wywiadu Państwa Polskiego.

Cechy charakteru: Neutralnie zła

Krótka historia: Jej celem w Equestrii na samym początku było tylko i wyłącznie przetrwanie własne i zapewnienie go swoim siostrą, które znajdowały się na kontynencie amerykański... Zbiegiem okoliczności, a również z przyczyn osobistych, poznała Golding Shielda... i od tego cała przygoda i romans się rozegrały, co musiały wpłynąć na losy całego świata...

Zdolności: Empatia

Słabe strony: Historia i sposób zachowywania się w wielu sytuacjach ze względu na poszukiwanie korzyści dosłownie wszędzie i nie dawanie nic w zamian.

Preferowana grupa: Oficialnie Równość i Wolność

Edytowano przez Hoffner
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Sandra Fainher, dawniej znana jako Sandy Finder

Wiek: 30 lat

Płeć: Kobieta

Rodzaj: Changeling zamieniony w człowieka

Wygląd: Sandy jest wysoką kobietą, ma konkretniej 1,97m, nieźle podrosła po transformacji w człowieka. Ma czarne włosy zwykle spięte oraz żółte oczy, które są pozostałością po jej dawnych oczach. Ma również dłuższe kły od zwykłego człowieka, z racji, że była Changelingiem, drugą cechą po procesie przemiany jest ciemna skóra ale przyzwyczaja się do niej. Jest jednak wysportowana przez ćwiczenia wręcz wojskowe w organizacji, do tego często nosi na sobie nowoczesny strój wyposażony w najważniejsze rzeczy na polu walki. Również rzadko go zdejmuje.

http://i173.photobucket.com/albums/w63/simjake/PS3/MGS4/mgs13.png

Zawód: De facto brak. Jednak służy jako Kapitan w szeregach Nowego Porządku

Charakter: Sandy pod wpływem Czarnej Magii oraz Nowego Porządku, stała się chłodną i nieempatyczną osobą. Może wymordować całe miasto bez mrugnięcia okiem, jednak często wykorzystuje swój autorytet jako kapitan. Choć woli działać niżeli mówić, nie ma z nikim przyjacielskich relacji, jedynie jak wspólnik z wspólnikiem. Jednak można powiedzieć już o lojalności. Jest wierna organizacji, i sama chce wnieść wkład w nieuniknione jej zdaniem zwycięstwo Nowego Porządku.

Cechy charakteru: Chłodna, nieempatyczna, pokorna, inteligentna, cierpliwa, dowódcza, nie zna się na zawiązywaniu znajomości i samotnik.

Krótka historia:

Sandy po swych „przygodach" w Equestrii, ścigana przez gwardię a nawet przedstawicieli swej rasy coraz bardziej popadała w obłęd spowodowany używaniem Czarnej Magii. Sytuację psychiczną pogłębiał fakt, że wcześniej była męczona psychicznie w więzieniu w Canterlocie oraz raz zabita przed „siostrę", o ile tak to można nazwać. Udało się jej uciec z Equestrii do świata ludzkiego, jednak jej jedynym przyjaciołom się nie udało. Przed prawdopodobną śmiercią poprosili ją tylko o to, aby się ogarnęła.

Sandy wzięła sobie do serca ostatnią wolę przyjaciół, i po zmianie w formę ludzką, niestety permanentnie musiała znaleźć dla siebie miejsce w tym świecie. A o to nie było lekko, używanie wcześniej Czarnej Magii zostawiło spory ślad na jej psychice, dlatego łatwo popadła w alkoholizm aż w końcu spadła na same dno. Przeżyła tylko dlatego, że jako dość znana przez dawnych Equestrian została znaleziona przez przedstawicieli nowo tworzonej organizacji, którzy za lojalną służbę zaproponowali jej dołączenie i zrobienie tego co się da, aby się podniosła duchowo.

Zgodziła się. Została skierowana transportem lotniczym aż do bazy w górach Ural. Tam też była u psychologa, który starał się eliminować pozostałości po czarnej magii, które mogły powodować skłonności psychopatyczne. Jednak zostawiał takie, by mógł zrobić z niej nieczułą istotę. Wszystko według rozkazów dowództwa. Zabieg się udał, sama Sandy też niewiele pamiętała ze swej przeszłości. Choć w razie czego dzięki specjalnym substancjom, w razie dużej potrzeby mogła odzyskać wspomnienia z życia z Equestrii, jednak obecnie te są „zakopane w mózgu". 

Od tego czasu ćwiczyła po prostu walkę i dowodzenia, by stać się niczym maszyna. W końcu udało się jej zdobyć stopień Kapitana, oraz z nowym imieniem i nazwiskiem czyli Sandra Fainher wiernie służy, by wykonać każdy rozkaz dowódcy.

Zdolności: Znajomość sztuk walki, zna się dobrze na obsłudze broni, zna się na dowodzeniu, woli działać niż mówić, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach.

Słabe strony: Zbyt pewna siebie, chłodna: słowo uczucia są jej obce, nie zna się na sterowaniu pojazdami, nie zna się na informatyce, uparta, zależna od elektroniki.

Preferowana grupa: Żadna

Postać: Główna

--------------------------------------------

Imię i nazwisko: Simon Stark

Wiek: 33 lata

Płeć: Mężczyzna

Rodzaj: Człowiek, przejściowo pegaz

Wygląd: Na co dzień z przymusu odziany w czarny kombinezon stworzony z dość wytrzymałych, lecz niezbyt dobrych dla organizmu materiałów. Wyposażony w maskę, która ma wbudowany noktowizor i filtr powietrza, wraz z rurami doprowadzającymi jedzenie i wodę. Tylko lekarze maja pozwolenie na zdjęcie maski, która pozwala mu żyć.

http://cdn.superbwallpapers.com/wallpapers/fantasy/gas-masked-soldier-29323-400x250.jpg

Zawód: Żołnierz od brudnej roboty w Nowym Porządku

Charakter: Simon jest osobą dość niepoważną pomimo swego fachu, poważny staje się tylko w krytycznych sytuacjach lub w razie rozkazów regulujących jego charakter. Uwielbia wybuchy i ogień, choć jednak ma niechęć do „kucofili“. Kucyki zawsze będą mu się kojarzyć z okupantem i nikim więcej. Jest przy tym osobą pokorną, zawsze wykonuje a raczej stara się wykonać rozkazy jak najskuteczniej.

Cechy charakteru: W wielu przypadkach niepoważny, lubi wybuchy i ogień, pokorny, ksenofob, inteligentny, pomysłowy, szalony gdy wpadnie w szał walki, ma poczucie humoru.

Krótka historia:

Simon pochodzenia Angielskiego, podczas światowego kryzysu związanego z pojawieniem się Equestrii był typowym ksenofobem jak pewna część ludności ziemi. Wraz z pojawieniem się pierwszych sponyfikowanych, dołączył do jednej z nowo utworzonych organizacji. A konkretniej FOL, w którym służył. Szczególnie podczas potyczek z POZ, wtedy zasłynął jako osoba znająca się na widowiskowej destrukcji. Ba! Stworzył własny miotacz ognia, niepozbawiony wad jednak miał do niego sentyment.

Został śmiertelnie zraniony podczas pewnej potyczki w Baku, szybko został przetransportowany do szpitala i założono na niego strój, który pozwalał mu żyć. Jednak z czasem było tylko gorzej, trzeba było mu dodawać nowe urządzenia, by mógł żyć. Jednym z nich był rozrusznik serca, który ustabilizował jego życie na tyle, że pomimo sprzeciwu dowództwa wrócił do czynnej służby.

Z biegiem czasu przeszedł do RFL, po swego rodzaju wojnie domowej w szeregach FOL. W nowej organizacji służył aż do ostatecznej porażki. Został pegazem, który postanowił wieść spokojne życie, jako iż był zdrowy. Jednak wraz z powrotem ludzi, jego płuca i inne narządy znowu się uszkodziły. Przez około miesiąc nie potrzebował większej pomocy, ale po tym okresie dowiedział się, że ma kilka dni życia. Wtedy też tajemniczy dobroczyńca opłacił koszty stworzenia kombinezonu, z nowoczesną technologią która pozwoli Simonowi żyć.

Tym dobroczyńcą okazał się Nowy Porządek, który potrzebował weteranów w swych szeregach. Ten niechętnie się zgodził, jednak z czasem przekonał się do celi organizacji stając się dowódcą grup uderzeniowych. Nie przeszedł swego rodzaju prania mózgu, jak jego wspólniczka Sandra. Nie wiedział o niej zbyt wiele poza tym, że była kiedyś Changelingiem. Ma jednak z nią dobre stosunki, choć są raczej jednostronne. Często współpracują. 

Zdolności: Znajomość sztuk walki, zna się na broni i informatyce, z racji znania się architekturze wie jak rozwalić większość budynków.

Słabe strony: Nie umie latać pojazdami, nie zna się budowie pojazdów, łatwo zakręca się w bitwie, uszkodzenie jego pancerza może go zabić, w wielu wypadkach jest niepoważny, zależny od elektroniki i zbyt pewny siebie.

Preferowana grupa: Żadna

Postać: Główna

 

Edytowano przez Komputer
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko:

Jennefer Hunt

 

Wiek:

Nieokreślony, w żółtych papierach 21.

 

Płeć:

Kobieta.

 

Rodzaj:

Prawdziwy Człowiek.

 

Wygląd:

Wysoka dziewczyna o figurze typowej "klepsydry". Blada skóra, chłodne spojrzenie. Twarz owalna, oczy niebieskie choć na co dzień nosi fioletowe soczewki. Włosy długie, proste koloru kruczoczarnego, sięgające jej za łopatki. Właśnie z ich powodu czasem nazywają ją krukiem. Usta w odcieniu jasnego różu pomieszanego z brązem. Zwykle nosi białą koszulę z krótki rękawami. Czarna bluza i spodnie w tym samym kolorze. Naszyjnik z ukrytą porcją trucizny.

 

Zawód:

Płatny zabójca.

 

Cechy charakteru:

Osła, pesymistka, nie uśmiecha się i z lekka psychopatka. Choć czy zawsze jest taka? W końcu niedawno dopadło ją rozdwojenie jaźni nad którym nie panuje...

 

Historia:

Urodziła się w Peru. To tutaj dorastała i uczyła się tego, co najważniejsze. ,,Wojna, dziecko, wojna to szansa na życie!" ~ ojciec zawsze wpajał jej do głowy, że człowiek rodzi się po to, by walczyć. Że życie nie jest za darmo, trzeba za nie płacić. Choćby samą śmiercią. A Jennefer uparcie w to wszystko wierzyła. Ufała ojcu bardziej niż samej sobie i zawsze brała z niego przykład. Matki nie miała. Zginęła przy porodzie, ale Jennefer nie ubolewała nad jej śmiercią. Nigdy nie interesowało jej to, jaka była, jak wyglądała. Była ślepo zapatrzona w ojca, a tematu matki, z jakichś tylko jej znanych powodów, nigdy nie poruszała. Uśmiech na jej twarzy zjawiał się rzadko, ale najczęściej tylko wtedy, gdy miała szansę coś unicestwić. Jakiekolwiek żywe stworzenie. To przepełniało ją okrutną satysfakcją. Często łapała jakieś polne myszy, jaszczurki, czy węże, by móc rozcinać je, tarmosić, robić wszystko, co przyniosłoby im jak najwięcej cierpienia. Często, gdy ojciec wracał z wojny, Jennefer siadała na jego kolanach, cała umorusana krwią. Zawsze była chwalona za mordy, których dokonała. Ojciec uważał, że to całkiem dobry trening, że w przyszłości będzie wielką wojowniczką. 
Pewnego dnia ojciec Jennnefer nie wracał. Spóźniał się już dobre parę godzin i dziewczyna zaczęła się niepokoić. Miała przecież pokazać mu niespodziankę... Wprawdzie schwytanie ptaka to nie lada wyzwanie. Co dopiero jego zamordowanie, własnymi rękami! Jednak ojciec się nie zjawiał. Na drugi dzień dowiedziała się, że to już koniec. Ojciec zmarł na wojnie. Była sama. Jennefer po raz pierwszy w życiu płakała. Przychodziła na grób ojca codziennie, i codziennie przynosiła mu swoje nowe zdobycze (martwe jaszczurki, myszy, nawet z ptakami szło jej coraz lepiej). Jednak nigdy już nie było tak samo, jak kiedyś. Już nie mogła siadać na ojcowskich kolanach, pytając co nowego na wojnie i chwaląc się swoimi osiągnięciami. Tym razem była naprawdę sama. Wyjechała, by móc o tym wszystkim zapomnieć... Wkrótce nastały dziwne czasy. Kucyki zapanowały światem. Jennefer zbytnio nad tym nierozpaczania, raczej podobało jej się to. Jednak uważa, że bycie człowiekiem jest leprze. Po ponownej przemianie w człowieka szybko odnalazła swoją rolę w społeczeństwie.

 

Zdolności: Używanie ostrych przedmiotów, ukrywanie się, skradanie.

 

Słabe strony: Czasami nie może opanować...

 

Preferowana grupa:

Żadna, woli się trzymać sama.

 

Postać:

Pierwszoplanowa

***

Imię i nazwisko:
Snow Ginger (kucyk), Cirilla Notheworty (człowiek).

 

Wiek:
Nieznany, w dowodzie osobistym 22 lata.

 

Płeć:
Kobieta.

 

Rodzaj:
Kucyk zmieniony w człowieka.


 

Wygląd:
Ginger stała się całkiem wysoką dziewczyną o jasnej cerze. Jej sylwetki nie można nazwać "wieszakiem" bądź "kościotrupem". To typowa "klepsydra" wąskie ramiona, szerokie zaokrąglone biodra. Jej ślepia mają odcień ciemnej pistacji, ma lekko zadarty nosek i usta w kolorze jasnego różu. Bląd włosy sięgają jej za łopatki i są splecione w dwa warkocze. Zwykle ubiera białą koszulę o szerokich rękawach, spiętą brązowym pasem. Rękawiczki ze skóry w odcieniu takim co pas. Ciemnobrązowe spodnie bez kieszeni. Czarne bojówki. A na szyi naszyjnik z wilkiem. O to nasza Ginger.

 

Zawód:

Uliczna Śpiewaczka

 

Cechy charakteru:
Tajemnicza, odważna, hojna.

 

Krótka Historia:
Urodziła się w lesie Everfree, i mieszkała tam gdyż jej rodzinę nie było stać na ziemię w Ponyville czy Fillydelphi. Od zawsze musiała walczyć o to by przetrwać. Gdy dorosła stało się to jej pracą. Podróżowała po Equestri i zabijała potwory. Pewnego dnia obudziła się w dziwnym miejscu. Wyglądała dziwnie. Była człowiekiem? Wrótce zaczęła normalnie funkcjonować. No, prawie normalnie. Zwykle włóczyła się gdzieś. Postanowiła pokazać swój głos. Jako iż nie miała jako takiej pracy w Equestrii, postanowiła że tu zarobi na śpiewaniu. Zwykle można ją spotkać śpiewającą na ulicy.

 

Zdolności:
Śpiew, szermierka.

 

Słabe strony:

Nie kontroluje się gdy koś wytyka jej to, że jest kucem. Zaczyna płakać lub atakuje.

 

 

 

Preferowana grupa:

Equestria

 

Postać:
Pierwszoplanowa.

Edytowano przez ThePolishVinyl
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Imię i nazwisko: Magda Scythia.
Wiek: 31.
Płeć: Kobieta.
Rodzaj: Człowiek prawdziwy.
Wygląd: Jest przeciętnego wzrostu kobietą o dość szczupłej figurze. Posiada krótkie szatynowe włosy sięgające ledwo za ramiona, są prawie zawsze związane by nie przeszkadzały jej w codziennych czynnościach.  Na co dzień nosi czarne bojówki i koszulkę, nigdy nie ubiera się w sposób "elegancki" nawet jeśli sytuacja tego wymaga. Jako biżuterię traktuje zawieszony na szyi nieśmiertelnik na którym są wygrawerowane trzy rzeczy: Jej imię, nazwisko i przynależność do jednego z trzech obozów na które podzieliło się społeczeństwo - Prawdziwy człowiek.
Zawód: Pilot wojskowy, aktualnie bezrobotna.
Cechy charakteru: Złośliwa w typowy dla siebie sposób (Gwardziści z 2 sesji coś o tym wiedzą) Zwykle niecierpliwa, posiada zdrowy rozsądek, odrobinę arogancka, Wytrwała, Odważna. Chaotycznie dobra/neutralna.
Krótka historia: Gdy Equestria zniknęła Fire nie wiedziała co ma do końca z sobą zrobić. Przez cztery i pół roku o niczym innym nie myślała niż o walce z gwardzistami, nigdy nie zastanawiała się co będzie potem. Dwa tygodnie po przywróceniu świata ludzi wróciła do swojego rodzinnego miasta jakim był Wrocław, zrobiła to dosyć niechętnie ponieważ nie była przekonana co do nowego rządu Polski. Według niej kucyki się nie poddadzą, będą walczyć tak samo jak ludzie a Natalia Androwicz swoją polityką tylko im w tym pomaga. Mimo to próbuje wrócić do normalnego życia co przychodzi jej dosyć ciężko, nie może znaleźć pracy odpowiedniej dla siebie. Każda jest... Nie tym czego oczekuje. Teoretycznie dzięki jej umiejętnościom mogła liczyć na dobrze płatne zajęcie w polskiej armii ale uznała to za słaby pomysł. Przeżyła tak parę miesięcy co dwa tygodnie zmieniając pracę aż do pewnego przełomowego dnia który miał to zmienić. Otrzymała email od osoby która podawała się za Siergieja. Sama wiadomość zaczynała się dosyć ciekawie i wyglądało na to że miał interesującą propozycję której nie mogła tak po prostu odrzucić. 
Zdolności: Wszystko to co dla pilota typowe. 
Słabe strony: Zdarza się jej nie słuchać rozkazów i działać po swojemu zwłaszcza jeśli wchodzi w grę uratowanie życia przyjaciela czy chociażby znajomego, oprócz tego trudno zmienić jej zdanie gdy się uprze. 
Preferowana grupa: Prawdziwy człowiek
Postać: Główna


Imię i nazwisko: Siergiej Ivanow.
Wiek: 38.
Płeć: Mężczyzna.
Rodzaj: Człowiek prawdziwy. 
Wygląd: Mężczyzna o wysokości około 1,86 metra, jego dość wysportowana sylwetka teraz jest zaniedbana dlatego teraz ma raczej bojler zamiast kaloryfera. Posiada szare oczy i krótkie brązowe włosy, skóra nie jest zbyt mocno opalona mimo to że nie przebywa większości dnia w budynkach. Jest to po prostu efekt krótkiego dnia i słabo świecącego słońca.
Zawód: Były żołnierz.
Cechy charakteru: Neutralnie/Chaotycznie dobry.  
Krótka historia: Po tym jak Equestria została pokonana sceptycznie przyglądał się nowemu ładowi jaki zapanował na świecie. Szczerze mówiąc poczuł się jakby dostał kopa w tyłek, oni cztery i pół roku męczą się i walczą z kucami by ludzie mogli istnieć... A zdecydowana większość była za Równością i wolnością która ochrania Chwałę Equestrii? Coś tu było zdecydowanie nie tak i trzeba było to naprawić zanim będzie za późno. Był jednak jeden problem, stara baza zniknęła wraz z całym uzbrojeniem, samolotami i czołgami dlatego trzeba było zacząć od początku. Najlepiej na niczyjej ziemi, nie miał wielkiego wyboru ponieważ została tylko Grenlandia - teren o dość surowym klimacie w połowie pokryty lodem. 

***

Postanowił założyć nowe ale dosyć małe państwo dla ludzi każdej narodowości którzy podzielają jego zdanie na temat kucyków. Początek nie był łatwy, co prawda Grenlandia posiadała niezbędną infrastrukturę do tego, w końcu kiedyś mieszkało tam 60 tyś osób ale był pewien problem. Potrzebowali pieniędzy i to sporo żeby ten plan miał szansę powodzenia. Sam nie mógł tego zrobić, to było niewykonalne dlatego ktoś musiał mu pomóc, ktoś kto się lepiej na tym zna. Znał tylko jedną taką osobę która znała się na zarządzaniu, nazywał się Michael Cleveland. Razem z nim i starą ekipą liczącą około pół tysiąca osób mógł zacząć coś działać.

***

Pierwszym zastrzykiem gotówki była sprzedaż złota które prawdopodobnie zostałoby już dawno eksportowane gdyby nie nagłe pojawienie się Equestrii. Z uzyskanych funduszy zorganizowano import jedynego czego brakowało na tym lądzie - żywności. Po uruchomieniu elektrowni wodnej mieli już wszystko co było potrzebne by przeżyć dlatego teraz potrzebowali już tylko ludzi, w zasadzie rekrutowano każdego kto był prawdziwym człowiekiem i uznawał że kuce nadal stanowią zagrożenie i nie chcą mieszkać w ich sąsiedztwie.

Zdolności: Dobrze strzela z broni palnej i potrafi zamaskować się w terenie. Potrafi dobrze dowodzić podczas walki. 
Słabe strony: Jego zdolności dotyczące obsługi broni palnej i maskowania osłabły z powodu siedmiu miesięcy braku ćwiczeń i treningu.
Preferowana grupa: Prawdziwy człowiek.
Postać: Główna.

Edytowano przez Shatter
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Flash Moon, obecnie Feliks Moon

Wiek:29 lat

Płeć: Męska

Rodzaj: Jednorożec zmieniony w człowieka

Wygląd: Włosy farbowane po lewej na czarno, po prawej na biało, wysoki, umięśniony, zielone oczy, zawsze ubiera się asymetrycznie (czerwony-niebieski, czarny-biały), nosi okulary, enigmatyczny uśmiech

Zawód: Właściciel biblioteki

Cechy charakteru: spokojny, przyjazny, pomocny, lubiący swoje towarzystwo

Krótka historia: Urodził się w Manehattan, gdzie pracował w bibliotece. Gdy Equestria nadeszła na Ziemię, zaczął poznawać ludzkie zwyczaje i opisywać je w swoje książce, którą następnie wydał. Po zabiciu księżniczki i zamianie w człowieka przystosował się do nowej sytuacji i założył swoją własną bibliotekę. Starał się od tamtej pory nie wychylać i wieść spokojne życia. Czasami tęskni za Equestrią.

Zdolności: Szybko się uczy, łatwo zauważa różnice, ma czuły słuch

Słabe strony: Nie rozumie jeszcze niektórych ludzkich zwrotów i gestów , ma problemy z nawiązywaniem kontaktów

Preferowana grupa: Wolność i równość

Postać: Główna

Edytowano przez Lightning Energy
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KONIEC ZAPISÓW

Dostały się następujące osoby - Magus, Hoffner, Komputer, Shatter, Lightning Energy

Szansę na poprawę kart(myślę, że do dwóch dni od pierwszego posta fabularnego) mają: Selenium, ThePolishVinyl, Seluna

Chęć gry i prośbę o możliwe późniejsze dołączenie wyrazili: Po prostu Tomek, Crazy Night

Osoby te wysyłają mi karty na wiadomości prywatnej, zaakceptowane karty trafią do Księgi Postaci.

 

Pisać posty fabularne mogą tylko gracze, których karty znajdują się w Księdze Postaci.

 

___

Pogoda w Polsce - zimny deszcz, około 4 stopnie Celsjusza, przejaśnienia na zachodzie*

Europa - niska temperatura, deszcz, w niektórych obszarach zastąpiony przez śnieg. Najcieplej na zachodzie i południowym zachodzie.

Północne obszary Ziemi - duże mrozy i gęsty śnieg

Azja - na wschodzie ciepłe deszcze, zachód częściowe zachmurzenie bez deszczu.

 

Magda

Tego dnia padał nieprzyjemny późno-październikowy deszcz. Ostre, zimne krople przecinały powietrze i wytrącały z równowagi wszystkich, którzy tego dnia zdecydowali się iść gdzieś pieszo. Na Warszawskich ulicach było dość ponuro i nieprzyjemnie, więc niektórzy mogliby stwierdzić, że euforia po odzyskaniu Ziemi zaczęła po tych siedmiu miesiącach mijać i wszystko zaczyna wracać do normy. To tylko wina przygnębiającej pogody - powiedzieliby inni. Nie było sensu tego wszystkiego rozpatrywać, wiadomo przecież, że większość ludzi cieszyło się jak nigdy ze swojego odzyskanego życia. Co do Equestrian... to już inna sprawa. Magdallene wiedziała o tym najlepiej, bo napatrzyła się już wystarczająco na przerażone, szeroko otwarte oczy, a w uszach ciągle brzęczały jej te same, zawsze zadawane pytania: "Co teraz?" "Jak mam sobie poradzić?" "Jak tu przeżyć?". Była już wykwalifikowana w odpowiadaniu na nie, było o wiele gorzej, kiedy trafiał się jakiś wściekły były kuc, który był gotowy rzucić się na nią, jakby była wszystkiemu winna. Nie była. Jej samej podobało się w Equestrii, widziała tam wiele szans dla siebie. Ale co mogła teraz poradzić? I tak była w o wiele lepszej sytuacji, niż rodowici mieszkańcy kolorowej krainy, w końcu wiedziała jak poradzić sobie na swoim "prawdziwym" terenie. 

 

Magda dobrze wiedziała, że powinna skupić się raczej na drodze, niż na rozmyślaniu, więc to właśnie zrobiła. Miała o tyle szczęścia(albo rozumu), że widząc rano szare, nieprzyjemne chmury po prostu wzięła auto. Jechała na zakupy, tak przynajmniej się mówi, chociaż ona niezbyt lubi ten termin. Nigdy nie była "typową" dziewczyną. Jedyny cel jaki dzisiaj miała to kupienie nowej marynarki, bo potrzebowała ją mieć już na jutro, a wszystkie jakie miała w swojej szafie są albo w praniu albo nie pasują do idei jej pracy. W końcu jako asystent pani premier nie mogła wyglądać nieelegancko. Oczywiście zdenerwowała się strasznie, kiedy odkryła, że jej stały punkt zakupu odzieży jest zamknięty, ale lata praktyki sprawiły, że nie było tego po niej kompletnie widać. Miała tak samo delikatną, wręcz słabą twarz jak zawsze. Kiedy już wycieraczkom udało się raz na jakiś czas przerzedzić tą zupę na jej przedniej szybie, zobaczyła, że zbliża się do jakiegoś sklepu odzieżowego. Lepiej niech mają tam marynarki - mruknęła do siebie bardzo cicho i zatrzymała się w odpowiednim przepisowo miejscu. Już nawet nie trudziła się z wyciąganiem parasola, po prostu przebiegła ten krótki dystans, starają się jak najmniej zamoknąć i szarpnęła za klamkę. W środku było przyjemnie sucho i o wiele cieplej.

- Dzień dobry - powiedziała pogodnie na wejściu, zachowując się w uprzejmy i formalny sposób, taki jakiego można by oczekiwać od asystentki tak genialnej kobiety jak Natalia Androwicz.

***

Natalia

- Rozumiem, dziękuję, życzę miłego dnia - wysoka, chuda kobieta odłożyła powoli słuchawkę telefonu na jej właściwe miejsce. To normalne, że tak często do niej wydzwaniają, w końcu jest premierem. Mimo wszystko było to trochę męczące. Kiedy już usiadła na swoim wygodnym fotelu przed jasnym i czystym biurkiem skrzypnęły drzwi od jej gabinetu. To Hanna, na którą Natalia lubiła mówić Cloud, bo takie było jej dawne kucykowe imię. Mimo iż wszyscy byli Equestrianie zmienili już dawno swoje imiona i oficjalnie trzeba ich było tymi nowymi imionami nazywać to Natalia wiedziała, że jej pracownikom robiło się miło, kiedy mówiła do nich tak, a nie inaczej. A Natalia chciała dbać o to, by wszyscy z jej najbliższego otoczenia ją lubili. Cloud ostrożnie weszła do środka niosąc tacę z kawę i ciastem. Była ubrana w trochę zbyt kolorową na ludzkie standardy elegancji garsonkę, ale Natalii to w ogóle nie przeszkadzało. 

- Dziękuję, Cloud. Ale prosiłam tylko o kawę - wspomniała bez złośliwości, z uśmiechem.

- Wiem, proszę pani, ale skoro ciasto już było, to dlaczego miałabym nie wziąć - odpowiedziała dziewczyna z mysimi lokami.

Miała jasną skórę i ostro zakończony nos, a pewność siebie w jej oczach mogłyby dla sprawniejszego obserwatora świadczyć o jej dawnym życiu pegaza. - Czy mogę coś jeszcze dla Pani zrobić?
- Nie, nic więcej nie potrzebuję - odpowiedziała pani premier spokojnie i odprowadziła sekretarkę wzrokiem.

Odgarnęła blond włosy i upiła łyk z filiżanki, obserwując nieprzyjemny deszcz za ozdobnym oknem. Jak wiele musiała jeszcze dziś zrobić? Spotkanie z dziennikarzami i rozmowa z kilkoma osobami z partii. Ale akurat to może zrobić późnym wieczorem, wiedziała, że wszyscy będą jeszcze wtedy w budynku. Magda też powinna niedługo wrócić. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w szybie, które pojawiło się na niej z powodu szarości na zewnątrz i światła pięknego żyrandolu w jej gabinecie. Tyle pracy, ale tak wielki sukces. Wiedząc, że ma jeszcze przynajmniej godzinę spokoju i układania myśli, rozsiadła się trochę wygodniej w fotelu. Może jednak skusi się na to ciasto?
***

Elizabeth

- No do cholery jasnej! - w pomieszczeniu dla pracowników rozległ się zdenerwowany syk Alice, jednej z nowych laborantek. 

Dla Elizabeth nowi pracownicy zawsze byli kłopotem, bo raczej nie lubiła zmian w swoim laboratorium, ale kiedy po przejęciu Ziemi przez Equestrię zginęła Julia, Michael oraz Clare, niestety musiała ich kimś zastąpić. Musiała przyznać, że tęskniła za nimi, trochę, ale to nie było aż tak silne jak jej wcześniejsza tęsknota za laboratorium i nie było chyba nic, co mogłoby ją teraz wybić z rytmu pracy, którą tak lubiła. Niestety, utracili też mnóstwo Obiektów, szał wymiarów przetrwały tylko najsilniejsze, ale z tym zdążyła się już pogodzić. Było w końcu nadal wiele eksperymentów do zrealizowania. A to, że znaczna część jej nowych "baz" pod badania to byłe kuce, które zdążyły podpaść już po pierwszych kilku dniach po powrocie Ziemi nawet ją nie obchodziło. W jaki sposób podpadali? Ci bardziej nerwowi wpadali w szał po stracie księżniczki i zostali wyłapywani przez naprędce skleconą policję. Co prawda dzisiaj już ukradkowe wykradanie niektórych z nich nie było możliwe, władze doskonale pilnowały, by każdy miał uczciwy proces i karę odpowiednią do przewinienia, więc trzeba było wrócić do starych metod. Poza tym jeśli bierze się pod uwagę myśl Klary, że "tamte kuce nie chciały być zwykłymi ludźmi, pomagamy im spełniać marzenia", to było to nawet logiczne. Kiedy Elizabeth stwierdziła, że od kilku minut wpatruje się w archiwa, które trzyma w ręce, ale nie pamięta tego co przeczytała, postanowiła w końcu podnieść głowę i zwrócić uwagę dlaczego Alice od dobrej już chwili tak bardzo sztorcuje Franciszkę. Franciszka była tu co prawda tylko sekretarką, ale od ostatnich miesięcy pełniła też rolę opiekunki dzieci Elizabeth. Nie ważne jednak, że były to jej pięciolatki, jeśli komuś przeszkadzały to zawsze była wina Franciszki. Eliza zmarszczyła brwi, mając dość tego hałasu.

- Alice, skończ - powiedziała przez pokój, a młoda laborantka natychmiast ucichła.

Dziewczyna była jak dla niej zbyt nerwowa, niecierpliwa i arogancka, więc podejrzewała, że wkrótce poda o przeniesienie jej. Była to tylko laborantka niższego stopnia, nie była tutaj aż tak ważna, poza tym pewnie i tak przyślą kogoś innego na jej miejsce. Elizabeth nie zwróciła już uwagi na serdeczny uśmiech Franciszki, ani na to jak dwa małe urwisy próbowały wyrwać rączki z jej uścisku kiedy wyprowadzała ich z pomieszczenia. Przysunęła się bliżej zalanego deszczem okna i znów zatopiła w lekturze.

 

Co nowego w gazetach?**
Zabójca Danuty H., niejaki Grzegorz E., zamieszkały w Łodzi, skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Jak twierdzi powodem zabójstwa, jest jej "brudne, końskie pochodzenie".

 

Natalia Androwicz po wizycie w Ameryce: "Teraz jestem już całkiem pewna, że mnie i pana prezydenta Smitha czeka owocna współpraca"

 

Wielki sukces edukacyjny w Anglii, ponad 1800 byłych Equestrian uczy się w szkołach przystosowujących do życia na Ziemi.

 

---

*informacja o pogodzie nie musi być w każdym moim poście, ale jeżeli już się pojawi, to trzeba ją traktować poważnie.

**powyższa zasada dotyczy też gazet.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Feliks Moon wyszedł ze swojego mieszkania i poszedł do pracy. Miał na sobie niebieskie spodnie i czerwoną bluzę, na którą nałożył swoją ulubioną kurtkę. Doszedł do "Literackiej Komnaty", czyli biblioteki, którą prowadził. Otworzył drzwi, wszedł do środka, powiesił kurtkę na zapleczu i zasiadł za biurkiem. Wyjął termos z gorącą kawą i książkę, którą zaczął czytać. Miał nadzieję, że będzie miał dzisiaj klientów, bo ostatnio było ich dosyć mało. Popijał gorący napój i wciągnął się w literaturę, nie zważając na nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

 

Nie wielu miało pojęcie o całej spuściźnie komunistów na ziemiach polskich w postaci bunkrów przeciwatomowych, gdzie jeden znajdował się pod samym Pałacem Kultury... Żeby tego było mało... Sami Polacy rozbudowali sieć ultraszybkich kolejek między większymi miastami tworząc węzły bezpiecznej wymiany informacji na zaś jakiegoś niebezpieczeństwa czy nietypowej potrzeby. Nie często ich używali ale były i mogły zostać użyte w każdej chwili przy odpowiedniej autoryzacji.

Taką właśnie puszką przemieszczała się Anna Kowalska skrywająca w swojej głowie tajemnice, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Starym nawykiem było dla niej obserwowanie wszystkiego i analizowanie tego co może w postaci swojej mocarnej logiki. Wiozła właśnie w teczkach zdjęcia satelitarne terenów X ~ oznaczonych po prostu jako niebezpieczne dla rządu państwa w którym mieszkała... Czuła się bezpiecznie więc nie musiała sobie niczego odmawiać by utrzymać ten stan w którym się znalazła. Nie wszystko się jej podobało co widziała...

 

Dlaczego robiła to osobiście, zamiast powiedzieć komuś jak szefowa że ma zrobić to, to i koniec? W głowie nadal miała rozbudowaną nieufność i poszukiwanie zagrożenia wszędzie... Nie ufała ludziom właściwie wcale choć niewątpliwie cieszyła się że w człowieka się zmieniła... Mogła żyć tak jak oni ~ posiadając większą wolność ~ unikając jednocześnie ich błędów, bo widziała ich umysły nie raz do głębi. Każdy zakamarek, gdy się na nich jeszcze zdarzało żywić.

Mogła ukrywać swój stary los changelinga... Spiłowane zęby... Kolor skóry obcy na tej szerokości geograficznej z przed przybycia Equestrii... Jednak populacja się wymieszała i sam jej wygląd nie był tak dziwny. Mogła się ukryć w tłumie nie wzbudzając niczyjej uwagi. Historię mogła wymyślić. Miała do tego prawo po losie który sprawił jej świat. I taką własnie świat ją znał... Jako Annę Kowalską.

 

Jej środek transportu powoli zaczął wyhamowywać... Wiedziała że to koniec jej podroży. Zdjęcia zdążyła przeanalizować sama z pomocą lupy. Mogła je bezpiecznie oddać innym specjalistą... Znając już wyniki. Wiedziała gdzie powinna skierować swoje oczy i polityka który był jej bronią w tym świecie. Jej zabezpieczeniem. Nie mogła pozwolić by ktoś zniszczył jej raj. Tak tą rzeczywistość właśnie nazywała ~ rajem...

Doszła do swojego biura parokrotnie przechodząc przez bramki bezpieczeństwa będąc wylegitymowaną mimo że to ona własnie dawała im pracę. Nie widziała wyjątku by miało być inaczej. Każdy miał przechodzić te same procedury bez wyjątku...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Gdy się obudziła odruchowo spojrzała na zegarek, było parę minut po jedenastej a to znaczy że znowu spóźniła się do pracy jednak zamiast się zerwać z łóżka spokojnie poszła w kierunku kuchni. Nie miała po co się śpieszyć, i tak była już zwolniona skoro kolejny raz nie przyszła na czas. Zjadła szybkie śniadanie w postaci jajecznicy i dwóch kromek chleba, normalnie wyszła by na dwór ale gdy padał deszcz nie miała na to najmniejszej ochoty. Wróciła z powrotem do łóżka po drodze zabierając laptopa, najpierw zamierzała obejrzeć jakiś film a potem poszukać jakiegoś nowego zajęcia dzięki któremu będzie mogła przeżyć kolejny miesiąc. Naprawdę sądziła że za te prawie pięć lat walki z Equestrią spotka ją coś więcej... niestety bardziej pomylić się chyba nie mogła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandra]
Szłam właśnie przez korytarze Naszej bazy, były zrobione z czarnego metalu jako iż ten kolor pasował kolorystycznie do pancerzy Nowego Porządku. A te były koloru ciemnoszarego zwykle. Jednak musiałam zameldować się u generała Hectora, który wzywał mnie w pilnej sprawie podobno. Po drodze mijałam również kilku wyższych stopniem pracowników, jako iż tacy rzadko noszą wojskowe mundury tylko czarne, eleganckie stroje. Salutowałam tym których mijałam, ale tylko tyle było uprzejmości.

 

Mam nadzieję, że nie będę musiała znowu prostować kilku żółtodziobów... Nie lubiłam tego. Zawsze czas wtedy dłużej mijał. Westchnęłam. Na szczęście czuję, że tym razem mogę dostać ciekawsze rozkazy niż zwykle. Pokręciłam głową, aby wyzbyć się myśli i skupić na drodze. Zauważyłam swój cel, duże drzwi do sali sztabowej. Jedno z niewielu pomieszczeń, o którym śmiesznie mało wiem. Nie licząc tego, że tam spotykają się najwyżsi stopniem i planują kolejne ruchy Nowego Porządku. I to tyle tak naprawdę.

 

Doszłam jednak do drzwi kładąc dłoń na klamce... Chwilę zastanowiłam się nad wejściem, nie byłam zwolennikiem tego generała. Wolałam innych jednak, to właśnie Hectorowi podlegałam. Z tym musiałam się pogodzić.
- Co tym razem ma dla mnie? - zapytałam samą siebie, przekręcając klamkę, by wejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Biegłem przez wielki gąszcz drzew. Nie wiedziałem, dlaczego to robię, ale wiedziałem, że muszę dotrzeć na miejsce. Nie zważałem, że to las Everfree. Wszystko ugniatało się pod ciężarem mych kopyt. Musiałem znaleźć się na miejscu po prostu musiałem. Zawsze ta sama wędrówka i zawsze kończy się tak samo. Jednak nie tym razem. Gdy w końcu dotarłem w pobliże zamku dwóch sióstr wszystko przerwały jakieś głos, które stawały się coraz bardziej rozpoznawalne.

 

- Dlaczego my musimy się gapić w te ekrany a Golding może spać? - stwierdził męski głos ze znużeniem.

- Zamknij się lepiej chyba nie chcesz go zdenerwować? - odpowiedział drugi głos.

- Spokojnie nawet Golding nie jest w stanie wszystkiego usłyszeć... - jednak niedane było mu dokończyć

- To prawda nie jestem w stanie - powiedziałem znużonym głosem nie otwierając oczu. - Jednak gadasz tak głośno, że nieboszczyk by cię usłyszał - powiedziałem wrednie otwierając jedno oko by na nich spojrzeć. Młodziaki, których nie dawno szkoliłem. Tak jak i ja byli rodowitymi kucykami, którzy chcieli odzyskać dawne życie. Oboje ubrani w mundury ochrony. Zwykła przykrywka dla naszych działań nic więcej. Musieliśmy ukrywać, kim jesteśmy a wzbudzanie podejrzeń nie było dobrym rozwiązaniem.

- A więc się nudzicie? - powiedziałem powoli wstając i podchodząc do nich. W jednej chwili moje dłonie znalazły się na ramionach obu i spojrzałem w monitory. - Więc mam dla was propozycje. Następnym razem wy będziecie latać całą noc za kolejną rzeczą, która pomoże naszej sprawie a ja będę sobie patrzył w kamery. Co wy na to? - spytałem wrednie.

- To nie tak Golding. My tylko żartowaliśmy - stwierdził jeden z nich lekko przestraszonym głosem.

- Jakoś nie bardzo rozumiem wasze poczucie humoru - powiedziałem twardo ściągając dłonie z ich ramion i łapiąc jedną z nich  kawałek pizzy, którą nie dawno zamówiliśmy. Była już nieco zimna, ale wciąż całkiem smaczna. - Działo się coś, kiedy spałem? - spytałem lekko rozciągając mięśnie.

- Nic, o czym warto mówić. Kolejny nudny dzień - odpowiedział drugi ponownie znudzonym głosem.

- I chwała temu oby więcej było takich dni - powiedziałem szczerze. Nie miałem ochoty na takie zabawy już zbyt wiele rozrywek tego typu przeżyłem. Nagle w radiu w kieszeni moich spodni można było usłyszeć kobiecy głos.

 

- Karol zgłoś się - brzmiał komunikat. Karol? Wciąż nie potrafiłem przywyknąć, gdy mnie tak nazywano, ale tak było bezpieczniej. Między sobą mogliśmy używać prawdziwych imion. Jednak przez tego typu urządzenia woleliśmy nie ryzykować. Powoli złapałem radio.

- Zgłaszam się. Co jest?

- Felicja chce się z tobą zobaczyć. Prosiła abyś przybył jak najszybciej do jej gabinetu - zmarszczyłem lekko brwi. Ta Crystal wciąż jej nie ufałem, ale była skutecznym sojusznikiem. Nie mogła mi wydawać rozkazów. Robiłem tylko to, co mi odpowiadało. Znając ją znów będzie mnie próbować nakłonić abym wyrzucił z naszej bazy dawne podmieńce, gryfy czy zebry. Może próbować ja zdania nie zmienię.

- Zrozumiałem - powiedziałem krótko do radia. - Dobrze chłopcy ja idę pomówić z Crystal a wy tu nie zaśnijcie, bo w przeciwnym razie czeka was dodatkowa praca jak wrócimy do bazy - powiedziałem wrednie powoli opuszczając pomieszczenie. Czy martwiło mnie jak ich traktuje? Nie. Wiedziałem, że zbyt bardzo byli mi wdzięczni by coś takiego mogło wpłynąć na nasze relacje. Poza tym sami chcieli bym ich ostro traktował. Tak najłatwiej przeżyć. Słabi zawsze giną zbyt wiele razy się o tym przekonałem.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Sklep był pełen bardzo znamienitych strojów. Co ciekawe widać, że były to głównie stroje dla kobiet. Wiele było przygotowanych na specjalne okazje takie jak bankiety czy spotkanie na romantycznej kolacji. Były tu nawet suknie ślubne. Można było również zauważyć kilka strojów na ważne spotkania choćby biznesowe. W całym sklepie nie było nikogo poza jedną kobietą, która właśnie grzebała przy jednej sukni. Z wyglądu można by było pomyśleć, że ma najwyżej 24 lata. Jej uroda była delikatna a skóra mleczna. Można było wręcz pomyśleć, że zaraz ucieknie, jeśli ktoś zacznie na nią krzyczeć. Włosy kobiety były średniej długości sięgały ramion, co najwyżej i były rozpuszczone, ale widać, że były zadbane. Była dosyć wysoka, choć jej ciało wyglądało krucho. Widać było jednak, że ta dba o siebie. Na dźwięk otwarcia drzwi powoli zostawiła strój i poszła do klientki.

 

- Dzień dobry - odpowiedziała spokojnie. - W czym mogłabym pani pomóc? - spytała dość niepewnie. W jej zielonych oczach można było dostrzec pewien strach. Jednak ciężko było określić, czego się boi. Jednak można było zauważyć, że jej ton nie był typowy dla zwykłego pracownika sklepu, który znów musi obsłużyć kolejnego klienta. Wyglądało to bardziej jak prawdziwe zainteresowanie, co może zrobić by pomóc klientce. Przyglądała się też dość bacznie obcej osobie jednak ciężko było określić, czemu.

 

Thomas Carlson

Mężczyzna spokojnie jechał samochodem słuchając swoich ulubionych rytmów country. Wciąż ciężko mu było przywyknąć do obecnej sytuacji. Jeszcze nie przywykł do tego, że znów może chodzić na dwóch nogach czy prowadzić samochód. Jednak to zapewne z czasem minie. Brakowało mu czasem jego dawnych przygód. Jednak obecnie towarzyszyły mu większe wyzwania. Musiał dojechać do laboratorium. Zastanawiał się trochę, co go spotka na miejscu. Miał tylko nadzieje, że jakiś stwór nie wyrwał się z klatki i nagle się na niego nie rzuci. Ale chyba jeszcze bardziej go przerażało, jeśli Elizabeth będzie dziś nie w sosie. Z tym nie mogło równać się żadne monstrum.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karty Seluny i Po prostu Tomka dodane do Księgi Postaci. Życzę miłej gry!

____

 

Magda

Kobieta odetchnęła całkiem po zamknięciu drzwi i odgrodzeniu się od tej beznadziejnej pogody. Zauważyła z satysfakcją, że była tutaj praktycznie tylko kobiece ubrania, a po pierwszym rozejrzeniu się doszła do wniosku, że są tu też takie stroje jakich potrzebowała. Jakaś młoda i krucho wyglądająca kobieta odeszła właśnie od jednej z pięknych sukni i podeszła bliżej. Magda trochę się z nią utożsamiła, bo miała tak samo słabą budowę ciała jak ona. Nigdy tego nie lubiła, bo zawsze była odbierana za najsłabszą i taką, którą łatwo zastraszyć. Ale to było tylko wrażenie, dużo osób się już o tym przekonało.

- Szukam jakiejś eleganckiej marynarki. Najlepiej do kompletu ze spódnicą, można powiedzieć, że coś w rodzaju garsonki - zagadnęła pogodnie i weszła trochę głębiej do sklepu. Na początek tylko rozglądała się po ubraniach, ale potem spojrzała na właścicielkę. - To wszystko pani robota? Jeszcze się nie spotkałam z tak dopracowanymi strojami z hurtowni.

Mówiąc szczerze skupiła się na tej kobiecie po raz pierwszy od wejścia do sklepu i jej oczy zmrużyły się nieznacznie w zastanowieniu. Jej dość napięta postawa, trochę przestraszony głos i entuzjazm do pomocy bardzo przypominały jej byłe kucyki z którymi zetknęły się już nie raz w pracy. Ale z tego co wiedziała w Warszawie nie było byłych kucyków pracujących jako właściciele sklepów odzieżowych, a przecież długo studiowała listę dawnych Equestrian ze stolicy, bo czasami musiała składać im wizyty kontrolne. Między innymi, żeby sprawdzić, czy sobie radzą. Mimo wszystko wiedziała, jak płochliwi byli niektórzy z nich, więc nie zmieniła ani miny ani postawy, tylko nadal uśmiechała się lekko. Żeby nie speszyć kobiety odwróciła od niej znowu wzrok i skupiła się na strojach, zostawiając na chwilę swoje podejrzenia.

***

Elizabeth

Elizabeth była już dostatecznie znudzona papierkową robotą, więc podrzuciła część archiwów jednej z laborantek, żeby odniosła je do gabinetu Aurory. Ona poradzi sobie z tym o wiele lepiej, bo, w przeciwieństwie do Elizy, o wiele bardziej lubiła w tym laboratorium teorię od praktyki. W holu za recepcją siedział jakiś młody chłopak, który zajęty był wstukiwaniem czegoś w komputer. Ani trochę jej to nie obchodziło, bo w dużej mierze to właśnie Aurora zajmowała się nadziemną częścią budynku. Tak naprawdę jedyne, czego kobieta teraz chciała to wrócić do pracy, ale wiedziała, że musi poczekać na Thomasa, żeby potem nie musiał szukać jej po piętrach. Oparła się o jedną z białych ścian i przyglądała się Franciszce, która schodziła z piętra z jej dziećmi po obu stronach. Nie można powiedzieć, że Eliza nie była zadowolona ze swoich pociech, chybaby oszalała w Equestrii z nudów, gdyby nie musiała się nimi przez cały dzień zajmować. Teraz jednak przez większość czasu tylko przeszkadzały. Jedyną rzeczą jaką z nimi zrobiła od czasu powrotu Ziemi to chwila opieki, kiedy Franciszka naprawdę miała coś ważnego do zrobienia, a nie było ani Thomasa ani Miriam, jej matki, która, od czasu kiedy pojawiła się ta mała dwójka, czasami tu nawet przyjeżdżała. Czy żałowała tego dystansu od swoich dzieci? Nieszczególnie, kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy będą na tyle duże i wyuczone, że będą mogły razem z nią pracować. Teraz nie było z nich zbyt wielkiego pożytku. Kiedyś nawet zabrała je na poziomy, to było jakiś tydzień po wznowieniu pracy laboratorium, bo z jakiegoś powodu jej się wydawało, że poradzi sobie równocześnie z pracą i pilnowaniem ich. To był bardzo, bardzo zły pomysł i miała nadzieję, że Thomas nigdy się o tym nie dowie. Chociaż w sumie, nawet gdyby się dowiedział, to co z tego? To przecież nie tak, że nie znał jej dość niebezpiecznego stylu bycia. Jeszcze chwilę obserwowała te dwie małe głowy, jedną blond drugą ciemną, zmierzające razem ze swoją opiekunką do kuchni, a potem znów zatopiła się we własnym świecie badań i Obiektów, skutecznie zamykając większość swoich uczuć w bardzo odległym zakątku umysłu.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Powoli opuściłem pokój, w którym przebywałem wcześniej z dwójką moich podwładnych. Pomieszczenie znajdowało się na parterze jednak było monitorowane jak wszystko wokół. Gdy wyszedłem od razu w oczy rzuciły mi się białe wykafelkowane podłogi jak i starannie pomalowane ściany. Wszystko było w białej barwie i wyglądało dość nowocześnie. Niemal w całym budynku były kamery, które obserwowały każdy ruch. Przed wejściem do budynku trzeba było przejść przez bramkę, która miała kontrolować czy ktoś nie wniósł czegoś niebezpiecznego. Nie powiem ułatwiało nam to czasem zadanie. W całym budynku było pełno ludzi. Ochroniarzy jak i zwykłych pracowników. Jednak tylko nieprawne oko mogło wziąć ich za ludzi. Były to same dawne kuce. Crystal nie chciała w swojej firmie żadnych innych mieszkańców, Equestrii i tak ledwo ją zdołałem przekonać by mogli być z nami w bazie i pomagać w naszym zadaniu. W końcu i oni wiele stracili.

 

Nie docenianie naszej ochrony również należało do głupoty. Co prawda wyglądali jak zwykli ochroniarze, ale w rzeczywistości odbyli morderczy trening ze mną. Dostali taki sam trening, jaki ja dostawałem będąc w gwardii Equestrii. Gdy powoli kroczyłem w stronę windy mijałem innych pracowników. Każdy z nich się do mnie przyjacielsko uśmiechał lub okazywał mi szacunek. Co prawda nie musieliśmy tu pracować. Jednak bez pieniędzy nie osiągniemy naszego celu. A jako że byliśmy wszyscy dawnymi kucykami to dobrze nam się tu pracowało ze sobą.

 

No może prawie wszystkim. Nawet wśród dawnych mieszkańców Equestrii czułem się obco. Wiedziałem, że straciłem coś, czego już nigdy nie odzyskam. Czasami różne myśli kłębiły się w mojej głowie. Jednak musiałem je na razie odrzucać. Tak rozmyślałem siedząc w windzie, która właśnie dojechała na ostatnie piętro wieżowca gdzie było biuro Crystal. Przed wejściem siedziała młoda dziewczyna za biurkiem patrzyła w komputer. Na oko miała z 19 lat i to by się zgadzało. Znalazłem ją bez celu samotną, gdy miała 18 lat. Teraz znalazła dom i cel wśród nas. Na mój widok się szczerze uśmiechnęła.

- Witaj Golding - powiedziała z powagą. - Crystal już na ciebie czeka za drzwiami - kiwnąłem tylko w milczeniu głową i ruszyłem ku wielkim drewnianym drzwiom, które pchnąłem by wejść do wnętrza jej gabinetu.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

- Cóż w pewnym sensie - odpowiedziała dość niepewnie na pytanie kobiety jakby dalej się czegoś obawiała. - Dawniej zamawiałam stroje od znanych projektantów jednak ostatnio moja sytuacja się trochę zmieniła. Więc sama zajęłam się tworzeniem strojów, które mam nadzieje trafią do gustu każdego - powiedziała wbijając wzrok w ziemię. Do czasu, gdy kobieta nie wspomniała o tym, że szuka marynarki. Nagle dziewczyna podniosła głowę a w jej oczach pojawiła się jakaś iskra radości. Jakby właśnie dostała prezent, na który od tak dawna czekała.

 

- Marynarki? Wnioskuje, więc że wybiera się pani na bardzo ważne spotkanie. Musimy dopasować coś, co nada pani w takim wypadku powagi a jednocześnie podkreśli pani kobiecość Myślę, że dopasujemy coś idealnie - mówiła coraz bardziej radośnie. Gdy nagle zrozumiała, że nie powinna się tak zachowywać. Nie jest już w Equestrii tu takie zachowanie nie przystoi. Nagle opuściła wzrok i znów wbiła wzrok w ziemię lekko przecierając dłonie

 

- Przepraszam za moje zachowanie - powiedział trochę podłamana. - Jestem pewna, że znajdziemy coś dla pani na zapleczu - powiedziała bez emocji, które nagle jakby zniknęły. Była ubrana w elegancką długą spódnicę w barwie czerwieni, która idealnie dopasowywał się z jej delikatną koszulą w  żółtej barwie. Była bardzo ładna można wręcz było pomyśleć, że kolor był wzorowany na słońcu w pełni blasku. Nietypowa u niej była mała chusteczka gdzie były wszyte niewielkie klejnoty.

 

Thomas Carlson

Powoli zaczął dojeżdżać na miejsce. Miał nadzieje ze się nie spóźnił. Bo tylko brakowało mu dodatkowych kłopotów. Może Elizabeth pozwoli mu dziś pobawić się z dzieciakami dla odmiany? To byłoby znacznie przyjemniejsze niż latanie po laboratorium z tymi stworami. Zaparkował w końcu samochód i powoli z niego wysiadł idąc do laboratorium. Jak zwykle na głowie miał swój kowbojski kapelusz. Zastanawiał się czy Elizabeth czekała na niego. Powoli otworzył drzwi i wszedł do środka.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda

Jeśli kobieta do tej pory nie była pewna pochodzenia właścicielki, to teraz wszystko się zmieniło. Wcale nie wyglądała na zdenerwowaną albo zdegustowaną radością dziewczyny, mówiąc szczerze to właśnie takie byłe kuce lubiła najbardziej. 

- Dobrze pani wnioskuje. Jestem pewna, że nie stracę jeśli zaufam na pani wyborze - stwierdziła z uśmiechem i podeszła do niej trochę bliżej.

Wybierając się na te całe "zakupy" Magda wyszła z założenia, że po prostu wybierze to co jej najbardziej odpowiada i jak najszybciej wróci do pracy, ale skoro trafiła jej się tak interesująca osoba mogła zaczekać i spróbować do niej dotrzeć. W końcu nie co dziennie spotyka się ukrywającego się byłego kuca. Magda zastanawiała się trochę z jakiego powodu biedna dziewczyna się na to zdecydowała. Zerknęła na jej chustę wyszytą klejnotami - kolejny dowód jej pochodzenia. Zwykli ludzie raczej nie noszą takich rzeczy, chociaż nie jest to też coś na co przeciętna osoba z ulica zwróciłaby uwagę. Moda rządzi się w końcu własnymi prawami. 

- Proszę się nie denerwować, nie mam w zwyczaju oburzać się czyimś entuzjazmem - dodała pogodnie, czekając jeszcze trochę z wyrażeniem prawdy, którą odkryła, żeby dziewczyna mogła poczuć się przy niej trochę pewniej.

***

Elizabeth

Kiedy Elizabeth zobaczyła Thomasa wcale nie wyglądała na zbyt zadowoloną, ale też nie była jakoś bardzo wkurzona.

- Cześć. Niezbyt ci się spieszyło - skwitowała chłodno i chyba chciała coś jeszcze dodać, ale przerwało jej dwoje pięciolatków, które wybiegły z pokoju dla pracowników, zupełnie jakby wyczuły kto przyszedł. Franciszka dreptała za nimi, ale była chyba dość zadowolona, że dzieciaki zajęły się na razie kimś innym.

- Tato! - Anne i Alexander uczepili się obu nóg Thomasa i nie chcieli puścić.

Franciszka stanęła z boku, zadowolona, ale Elizabeth w głębi ducha była tylko zirytowana tym, że ktoś jej przerwał. Skrzyżowała ręce i powiedziała jeszcze nawet spokojnie:

- Tata jest teraz zajęty, idźcie z Franciszką na górę i nie przeszkadzajcie innym laborantom.

 

 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandra]
Po pchnięciu drzwi i wejściu do pomieszczenia, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to monitory przedstawiające głównie RPA i Brazylię. Nie jest to niespodzianką dla mnie, że są to obecnie główne cele dla Komandora. W końcu nasz przywódca stara się po kolei zdobywać kontrolę nad państwami, a takie działanie jest niezwykle logiczne. Czego innego można by się spodziewać od Komandora?
Jednak zauważyłam mój cel. Rudy mężczyzna, na oko 43 lata, ubrany w typowy mundur oficerski Nowego Porządku o kolorze czarnym jak smoła. Miał błękitne oczy, jednak niezwykle stalowy wzrok. Podeszłam do niego, by po chwili zasalutować.
- Jakie rozkazy generale? - zapytałam stojąc na baczność przed przełożonym. Ten tylko gestem ręki pokazał, że mogę spocząć.
- Cóż. Kapitanie, mówiąc rzeczowo musicie się udać do Polski. - po kilku kliknięciach na tablecie, pokazała się mapa wspomnianego kraju. - Jako iż tak właściwie nie dostajemy jakieś dużej ilości informacji z Europy, udacie się do geograficznego środka Europy, czyli akurat Polski. Nie miasta. Miejsce stacjonowania pozostawię do waszego gustu. Jakieś pytania? - zapytał po wydaniu rozkazu.
- Sama lecę generale? - zapytałam bez emocji w głosie, choć wątpiłam aby samą mnie wysłali.
- Oczywiście, że nie. Będzie towarzyszył ci 9 osobowy oddział, na czele z twoim wspólnikiem. - odpowiedział, wiedziałam już jednak o kogo mu chodzi. - Co do zadania. Interesuje nas głównie sytuacja polityczna. - dodał, odpowiadając na pytanie które chciałam zadać. - Teraz jednak możecie już iść. Pojazd czeka w hangarze. - odwrócił się i zaczął patrzeć się na monitor, przedstawiający Europę. Jak na ironię, tylko właśnie ten ją przedstawiał.

Jednak odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia wzdychając z ulgą, nie lubiłam z nim rozmawiać. Jednak teraz wolę skupić się na drodze przez korytarz do hangaru, tylko trzeba wymyślić trasę podróży. Choć w duchu się cieszyłam. Nie będę musiała wiecznie siedzieć na tym kawałku zmarzliny. Mam nadzieję tylko, że dostanę wyszkolonych żołnierzy. Nie chcę aby to byli rekruci, z nimi zawsze jest najgorzej... Jeszcze będzie trzeba skoczyć do posterunku na Uralu, dla bezpieczeństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Wnętrze gabinetu Crystal nigdy się nie zmieniało. Jak zawsze na środku pokoju stało biurko a na nim telefon i laptop. W rogu stała szachownica, która była tu, od kiedy pamiętam. Co ciekawe nigdy nie widziałem by ta grała z kimś w szachy. Raz jej nawet zaproponowałem wspólną grę, bo całkiem lubię szachy. Jednak ta mi odmówiła mówiąc, że nie jestem gotowy by z nią zagrać. za biurkiem stało wielkie okno. Nie sądziłem by było ze szkła. Crystal miała za dużą obsesje na punkcie swojego bezpieczeństwa. Więc na pewno je odpowiednio zabezpieczyła. Stała odwrócona do mnie plecami wpatrzona w okno. Ubrana była w zielony sweter, jeansy i zwykłe buty. Nic nie mówiąc usiadłem na wolnym miejscu przed biurkiem nawet nie czekając na jej pozwolenie, które mówiąc szczerze nie wiele mnie obchodziło. Nie była moim szefem. Tylko udawanym nic więcej. Nagle obróciła się w moim kierunku i lekko zmarszczyła brwi.

 

- Cieszę się, że w końcu dotarłeś Golding - powiedziała spokojnie idąc na miejsce przede mną.

- Przyjemność po mojej stronie - powiedziałem bez entuzjazmu. - Dobra skoro formalności mamy za sobą. Może powiesz mi, czego chcesz? - powiedziałem niezwykle poważnie.

- Chciałam ci tylko pogratulować twojej wczorajszej akcji. Znów przysłużyłeś się naszej sprawie - powiedziała kładąc dłonie pod brodą.

- Oh, jakie to urocze - powiedziałem z udawaną radością. - A tak naprawdę? - powiedziałem wyrzucając kawę na ławę. Nagle ta rzuciła gazetę gdzie treść artykułu była następująca. "Ukradziono niezwykle ważne dokumenty. Nikomu na szczęście nie stała się krzywda. Strażnicy zostali uśpieni jednak nikogo nie zabito. Jak na razie sprawców nie znaleziono"

- Dlaczego wciąż się powstrzymujesz? Czy myślisz, że oni by na twoim miejscu zrobili to samo? Odpowiem za ciebie. Nie. Oni by nawet nie pozwolili by ci się wysłowić. Obcięli by ci głowę i pokazywali tłumom za to, że byłeś gwardzistą. Nie byłoby sądu niczego. Po prostu by cię zabili od tak. To oni ci wszystko odebrali. Czemu nie pozwolisz się temu uwolnić? - pytała wpatrując się na mnie.

- Masz racje. Będę ich zabijał przelewał ich krew aż będzie się lała chodnikami. To na pewno mi zwróci wszystkich, których utraciłem i sprawi, że nadal będę kucykiem. W końcu, czym będę się różnił wtedy od nich? - powiedziałem wściekle. - Ich śmierć nic mi nie zwróci a zabierze jeszcze więcej - powiedziałem chcąc skończyć ten temat. Na co ta tylko pokręciła głową.

- Głupio patrzysz na świat Golding kiedyś to zrozumiesz. Więc może pomówimy o tych stworzeniach, które trzymasz w naszej bazie? Myślisz, że jak stworzymy nową Equestrie okażą ci wdzięczność? Nie. Oni tego nie potrafią. Zabiją cię przy pierwszej okazji...

- Skończ! - wrzasnąłem wściekle nie dając jej dokończyć. - Nic o nich nie wiesz. Oni są ofiarami większymi niż my. To my sprowadziliśmy ludzi nie oni. To my im odebraliśmy ich spokojne życie. Mają jeszcze większe prawo by je odzyskać niż my! Rozumiesz?! - powiedziałem wściekle patrząc na nią. Ta znów pokręciła głową i rzuciła jakiś folder na biurko.

- Co to? - spytałem zaciekawiony.

- Twoje ostatnie badania psychologiczne. Twoja depresja się rozrasta. Wciąż wkładasz przed nami maskę nie chcąc powiedzieć, co cię dręczy. Może gdybyś podzielił się z kimś twoim problemami byłoby ci lepiej. Martwimy się o ciebie. Nie chcemy byś zrobił sobie coś głupiego - powiedziała poważnie na mnie patrząc.

- Martwisz się o mnie? A to ciekawe... - powiedziałem z udawanym zaciekawieniem, gdy nagle moje oczy zwróciły się na szachownicę. - Ciekawe ułożenie figur. Na czym to ma polegać? - spytałem bardziej by chcąc skończyć ten temat.

- Nie rozumiem, o czym mówisz - powiedziała zdziwiona wstając od biurka i kierując się do szachownicy. Nagle szeroko otworzyła oczy. Nie rozumiejąc jak mogło do tego dojść. - Golding nasza rozmowa na razie dobiegła końca. Możesz wyjść - powiedziała tonem, w którym ciężko było jej odmówić. Tylko wzruszyłem ramionami i zacząłem iść ku wyjściu. To nie była moja sprawa a i tak miałem już dość tej rozmowy z nią.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna nagle znów podniosła wzrok i promiennie się uśmiechnęła na słowa kobiety. Bardzo się ucieszyła, że trafiła jej się tak miła klientka. Ostatnio było to sporą rzadkością. Ludzi, którzy tu przychodzili zwykle nie interesowało jej zdanie, jeśli chodzi o modę. Sami wybierali, co im się podobało. Nagle powoli podeszła do kobiety.

 

- Strój to coś więcej niż to, co wkładamy na siebie. Ma nas wyrażać w każdej sytuacji. Jeśli mam dobrać pani coś odpowiedniego niech mi pani powie, co chce pani by ten strój wyrażał, gdy będzie go pani nosić? Jaki kolor pani lubi? - Pytała z prawdziwym zaciekawienie, które na pewno nie było udawane. Widać było, że naprawdę to było jej pasją a jej celem było by każdy był zadowolony z jej pracy. Miała nadzieje, że zdoła sprostać wymaganiom klientki i obie będą szczęśliwe, gdy w końcu dobiorą odpowiednią garderobę.

 

Thomas Carlson

- Tak mi też ciebie miło widzieć Elizabeth - powiedział z lekkim uśmiechem, gdy nagle wbiegły dzieciaki, które się do niego przytuliły a ten zaczął je czochrać po głowach i znów spojrzał na Elizabeth.

- Daj spokój nie musisz być ciągle taka poważna. Nie poradzicie sobie dziś beze mnie? Ja bym mógł zabrać dzieciaki na jakąś wycieczkę lub do lunaparku. Wtedy ty byś mogła skupić się na pracy a one by miały, radochę. W końcu nie możemy zabierać im dzieciństwa - powiedział dalej je czochrając po głowach i patrząc na Elizabeth z uśmiechem. Miał nadzieje, że ta jednak ustąpi i się na to zgodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda

Kobieta uśmiechnęła się do niej, widząc, że jej początkowy strach zaczyna znikać. To ważne, by nie była zestresowana, o wiele trudniej dogadać się z kimś, kto boi się podnieść wzrok z podłogi. Zastanowiła się chwilę nad pytaniem. Mówiąc szczerze, zwykle nie zastanawiała się nad tym, co ma wyrażać jej strój, musiał być po prostu elegancki i raczej niezbyt jaskrawy, w końcu nie mogła zwracać na siebie większej uwagi niż pani premier.

- Sama nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam - odpowiedziała zgodnie z prawdą i rozejrzała się trochę po sklepie, jakby w zastanowieniu. - Oczywiście musi być elegancki, jak na każde ważne wydarzenie, ale dobrze też by nie był zbyt wyzywający i kontrastowy. Chciałabym już na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie kogoś uprzejmego i wyrozumiałego. W mojej pracy się to przydaje, jestem w końcu nie tylko asystentką pani premier, ale też prowadzę biuro w którym pomagam byłym Equestrianom z ich problemami. Trudno przecież oczekiwać, żeby każdy z nich od razu zaklimatyzował się na obcym terenie - napomknęła niby przypadkiem, a potem uśmiechnęła się i znów spojrzała na właścicielkę - lubię raczej neutralne i uspokajające kolory, pistacja, zieleń, fiolet.

***

Elizabeth

Elizabeth spojrzała sceptycznie najpierw na dzieci, potem na Thomasa. Jeśli teraz by wyszli, to to całe jej stanie w holu i czekanie na niego stałoby się bezsensowne. Zastanawiała się nawet, czy ze zwykłej złośliwości im nie odmówić, w końcu to nie tak, że Franciszka by się małymi nie zajęła. Ostatecznie jednak musiała przyznać przed samą sobą, że Thomas ma jednak z jakiegoś powodu potrzeby spędzania czasu z Anne i Alexandrem, mimo że jeszcze nic nie potrafią i są jak każde inne dzieci nieznośne. Powstrzymała westchnięcie i spojrzała na niego, stwierdzając, że niech mu będzie.

- Dobrze. Ale nie na zbyt długo. Rozumiem, że nie masz już potrzeby spędzania czasu ze mną - odwróciła się i odeszła do windy.

Wcale nie była zazdrosna o dzieci, ale nie mogła tak po prostu mu na to pozwolić bez zagrania trochę na jego uczuciach. Zasłużył.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

Siedziała znużona w centrum Warszawy w jednej ze starych kamienic, gdzie nie było napisane że prowadzi właśnie tam tą niedorzeczną działalność... Informowały o tym z rzadka zszarzałe ulotki na mieście, których i tak nie było jakoś strasznie wiele. Przestała je rozwieszać Natalia... Odkąd udało się Lügę przejąć jej ciało i funkcje... Całkiem nie dawno, bo ściany jej więzienia osłabły na tyle by mogła się znowu wydostać na plan materialny niedługo po tym jak Celestia zniknęła... Nie miał kto jej bronić tego prawa. Prawa do życia.

Siedziała na oknie obserwując melancholiczną Warszawę pokrytą kolejnymi falami deszczu niesionego przez porywy wiatru wybijającego dany rytm... W jej rękach znajdowały się karty. Nie wiedziała czego powinna się bardziej bać. Tego co dopiero zobaczy czy tego co już widziała... Śmierć... Była pewna że czuła już własną śmierć... Jak siły ją opuszczały. Od tamtego momentu mały pokój był wypełniony gazetami. Urywkami artykułów... Zdjęciami. Różnymi powiązaniami... Czasami niedorzecznymi a jednak w większości się sprawdzały. Dopiero wtedy doszła do wniosku że jest wstanie zmienić czekający ją los po przez wzmożoną ingerencję w świat. Sama była do tego zdolna. Kto miał jej to bronić? Kto miał zauważyć zmiany które mogła wprowadzić...

Nie mogła zapomnieć też kim była Natalia i jakie było jej zadanie... Kolekcja złotych pierścionków nie była niczym innym jak zapleczem finansowym... Pod łóżkiem biurowy komputer... Mała antena satelitarna na dachu wciśnięta między dachówki. Dla kogo to wszystko było? Dla Natalii i jej prawdziwej pracy. Nagle coś zapikało a ona wzdychnęła dość głośno. Znowu się zaczynało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawło

Odrapany autobus jednej z tych naprawdę tanich linii międzynarodowych, prosta parówa bez żadnych udogodnień, telepał się na od biedy zarównanej drodze. Ostatnie poprawki robiono tu, o ile dobrze pamiętam, z okazji jakiegoś takiego ważnego wydarzenia sportowego, dawno temu. Nie wiem, mistrzostwa w piłce nożnej, coś takiego. Choć i droga, i pojazd nie były najlepszej jakości, wciąż nie mogłem otrząsnąć się z tej prawie dziecięcej radości, że mogę po prostu siedzieć i jechać. Nie muszę ciągnąć wozu, galopować na czterech nóżkach, chować się w krzakach, mogę wygodnie umościć się na gąbczastym fotelu, popatrywać na krajobraz za oknem, pruć naprzód tym cudem techniki, samobieżną maszyną. Minęło trochę czasu odkąd wróciliśmy... znaczy odkąd Ziemia wróciła, ale mało który z nas miał od razu pieniądze na takie luksusy. A drogo było, oj drogo. Gospodarka była w takim dołku, iż tylko cudem był fakt, że ktoś po prostu nie wykupił Ukrainy wraz z całym rządem oraz wszystkimi obywatelami.

 

Gdzieś półtorej godziny minęło, zanim dotłukliśmy się do polskiej granicy. Dobrze, że nie musiałem wysiadać by dokumenty sprawdzili, bo lało na zewnątrz jak z cebra, a daszek nad budkami celników i tak dawno diabli wzięli. Ruch był duży - sporo ludzi chciało wjechać do stabilniejszego państwa - więc czekaliśmy też długo. Nawet zdążyłem się zdrzemnąć. Ale w końcu się udało, choć strażnik graniczny patrzył na mnie jak na jakiegoś terrorystę. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Wiecie, jakie bomby u nas drogie? - zażartowałem. - Toż musiałbym nerkę sprzedać, by dostać jakiś mały fajerwerk. A u was i tak nie kupię, dawne kuce nie sprzedadzą.

Czy trafiłem na luzaka, czy po prostu potrzebował rozweselenia, nieważne. Zaśmiał się niemrawo, choć całkiem szczerze. I dobrze.

 

Jeszcze kilka godzin i znalazłem się w Lublinie. Tam zrobiłem najlogiczniejszą w tym momencie rzecz, zaraz po kupieniu parasola u takiej miłej pani. Zacząłem pytać o robotę na parę dni, by odpracować bilet. Zwiedzę sobie Polskę, złażę wzdłuż i wszerz, a potem ruszam dalej, tak sobie kiedyś postanowiłem. Przyszła pora wprowadzić plan w życie.

 

Iwan

Mężczyzna patrzył na krople zimnego deszczu miarowo rozbijające się o szyby w oknach niewielkiego biura, którego był właścicielem. Czuł lekką niechęć do tej pogody, do tego tak ponuro witającego go dnia. Padało od rana, wpierw deszcz ze śniegiem, potem sam deszcz. Co spadnie wieczorem, grad? Odwrócił się od okna z westchnieniem, spojrzał na plik papierzysków, które ktoś umieścił na jego biurku, uczynnie stawiając obok nich parującą kawę w styropianowym kubku. Siadł na prostym obrotowym krześle, pociągnął łyka. Raport terenowy z Moskwy, raport z Riazania, raport z Tweru, propozycja nowego wzoru ulotek, meldunek od zaprzyjaźnionego policjanta dotyczący przestępstw na tle rasistowskim... nie było w tym nic ciekawego, lecz obowiązek kazał przebrnąć dokładnie przez każdy papier. Mógłby zwalić to na sekretarkę... ale niestety nie miał sekretarki. Wolał wszystko robić sam, to poprawiało jego wizerunek. Gdyby był trochę starszy możnaby ukuć wizerunek Ojczulka Iwana, do późnej nocy trapiącego się problemami kraju i jego ludzkich mieszkańców. Taaak, to byłoby coś.

 

Wreszcie ostatni dokument znalazł się w odpowiednim segregatorze, z wyjątkiem tego o ulotkach, który trafił do przegródki "zatwierdzono". Trzeba będzie wynagrodzić gościa, który wpadł na wzór ulotek: kucyki w maskach ludzi rzucające jakieś grosiki obdartym kobietom i dzieciom. Prosty, wyrazisty rysunek, a tyle przekazywał. Gierojew przeciągnął się w fotelu, wstał i opuściłem niewielki pokoik, skłaniając głowę kiedy mijał swych podwładnych oraz współpracowników, pouczając się, że jedno nie wyklucza drugiego. Miał dzisiaj jeszcze jedną ważną rzecz do zrobienia, wyszedł więc z ciasnej, szarej, kanciastej i zdecydowanie niedogrzanej chruszczowki zmienionej w biurowiec, wsiadł do wysłużonej łady i ruszył powoli w stronę Kremla.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...