Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Anna Kowalska]

- Nigdy nie zaprzeczyłam że jestem changelingiem... - Pokręciła głową.... - Może najpierw się przedstawię... - westchnęła dość przeciągle znajdując w głowie kolejne słowa... - Jestem jedną z dwudziestu pięciu prawdziwych dzieci Królowej Chrystalis... - Jej oczy uważnie studiowały jej mimikę... Temperaturę ciała i oddech... Widziała aż za dobrze że to terapia szokowa, ale czy mogła zrobić to inaczej? - Trutówką wyhodowaną tylko po to by miał kto zająć jej miejsce... a także przedłużeniem jej władzy... - Uniosła brew... a jej ton nabrał dumy gdy wyrzekła swe imię.

- Nazywam się Lust Tale w waszym języku... I twojego kuzyna poznałam na Gali w Canterlocie... Chciałam się bawić... Zdobywać, co niedostępne. Później grałam mu na nosie dłuższy czas, jak i samej Księżniczce Celestii ale nie mogli mi nic zrobić, bo tak stanowiło prawo... Później poznał prawdę o mnie w sposób bardzo podobny do tego jak teraz ty to słyszysz... - Uniosła dłoń podpierając na niej dłoń by zamilknąć... Czekała na jej reakcje. Zostanie czy ucieknie... Jej kalkulacje cały czas się zmieniały...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna wpatrywała się zszokowana w Anne a raczej jak to powiedziała te Lust Tale. Już kiedyś słyszała część tego imienia a mianowicie Lust jednak nie te drugą część. A więc żołnierze Goldinga mówili prawdę cały ten czas. Kobieta, której do tej pory ufała zawsze ukrywała przed nią swoją przeszłość. Dłonie dziewczyny zaczęły lekko drżeć nie było pewne czy to z powodu gniewu czy też strachu. Rodzina jej jak rzecz jasna Goldinga tyle wycierpiała przez te stworzenia. Zawsze bała się tych stworzeń żywiących się miłością kucyków. Teraz, co prawda wszyscy byli tacy sami jak wszyscy ludzie, ale jak to wszystko zapomnieć? W pierwszej chwili miała ochotę wstać i po prostu odejść stąd nie chcąc nawet o tym myśleć. Jednak zaczęła do niej dochodzić, że z jakiegoś powodu księżniczka i Golding jej ufali. Poza tym ludzie też zrobili wiele krzywd kucykom a jednak Magda była dla niej jak siostra. W końcu znów spojrzała teraz jak na zupełnie nieznaną jej osobę.

 

- Ojciec Goldinga zginął z ręki twoich pobratymców a był naprawdę dobrym kucykiem nigdy nie zrobił nikomu krzywdy. To od tamtego dnia bałam się o Goldinga, że pewnego dnia podzieli jego los - jej warga lekko drżała, gdy to mówiła. - W czasie buntów niewielka grupka z was wkradła się do Crystal Empire i ukradła księgę mrocznej magii króla, Sombry - zmarszczyła lekko brwi. - Zaatakowaliście nas w czasie najpiękniejszego dnia księżniczki Cadence - starała się panować nad emocjami, gdy to wszystko mówiła. - Nie znam się na waszej hierarchii. Tak samo nie wiem czy chcesz zastąpić dawną królową, gdy wrócimy do domu skoro jesteś jedną z jej następczyń. Jednak chce wiedzieć, czego chcesz od Goldinga? - jej wzrok spoważniał. - To dobry kucyk dość się już wycierpiał należy mu się odpoczynek od tego wszystkiego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Pierwszą część przemilczała... Nie miała ochoty zaczynać nawet tego tematu. To już się stało... i nie mogła wygrać z tym czy nawet zaprzeczyć. Czy zresztą nie rozmówiła się na ten temat już z samym Goldingiem dawno temu? Wiedział przecież chyba wszystko, a jej tłumaczyć nie musiała tego.

- Księgę ukradła sama Sandy Finder dla własnej korzyści... - Warknęła że błędy jednaj są przypisywane wszystkim. - Nie oskarżaj o to changelingów... To tak jak bym powiedziała że wszystkie klacze na wiosnę szaleją za sprawą za dużej ilości hormonów... - Uniosła brew, wiedziała że szokowała, to od zawsze był jej środek przekazu w dyplomacji, Zacisnęła pięść uderzając w oparcie fotela na samą myśl o tym wyrzutku. - Sama zalazła mi za skórę, gdy pomagała w zamachu na księżniczki. Nie udało mi się jej powstrzymać... Potem zostałam zamknięta w Canterlot... Przez jej zapędy, nawet nie wiesz jak wiele cierpiało po obu stronach. - Pokręciła głową, a na jej twarzy nie padł nawet cień ekspresji. - Zginęła moja mentorka z Manechatanu, próbując ją zatrzymać. - Zamilkła zanim zebrała kolejne fakty. - Ona pomagała ludziom, gdy większość z nas pomagała tak czy inaczej kucykom. 

- Ten atak na Canterlot był tylko pomysłem samej Królowej... - Tu jej głos nabrał swego rodzaju rozpaczy. - I nikt nie był wstanie nawet się sprzeciwić... przed robieniem czegokolwiek. - Spojrzała na nią o wiele ostrzej. - Wiesz jakie to uczucie być marionetką? Żaden changeling nie zrobiłby tego z własnej woli... gdy żyliśmy od lat między wami i wiesz... Było nawet nie najgorzej... Wiedliśmy spokojne. bezkonfliktowe życie... - Zamyśliła się w odpowiedzi na pytanie.

- Chce by żył tak jak mu obiecałam kiedyś... jak tylko się to wszystko skończy. To że sobie kogoś znalazł... - Uśmiechnęła się pod nosem. - To moja robota - rzekła z niemałą dumą.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna nic nie mówiła słuchając tylko kolejnych słów obcej jej teraz kobiety. Słuchała i rozmyślała nad każdym słowem, które teraz tutaj padło. Mogła zrozumieć pierwszą część. Faktycznie nawet wśród kucyków zdarzały się czarne owce. Rzadko, bo rzadko, ale jednak czasem bywały. Więc równie dobrze mogło być tak i u podmieńców. Jednak kolejne rzeczy same sobą zaprzeczały. Nie wierzyła by podmieńce były pod taką kontrolą. Niema bezwolnych stworzeń. Każde rozumna istota ma własną logikę i może odmówić. Zwłaszcza, że to wytłumaczenie kłóciło się ze sprawą tamtej Sandy. Kolejną sprawą jest związek Goldinga. Był on tylko z Forest Song i chyba nadal byli razem sama już nie wiedziała. W każdym razie ona jej mówiła jak się poznali. Zmarszczyła lekko brwi i spojrzała na kobietę przed sobą.

 

- Wybacz, ale nie do końca jestem w stanie to zrozumieć. Powiedziałaś, że atak na Canterlot w czasie ślubu księżniczki był tylko i wyłącznie pomysłem królowej a wy nie mogliście odmówić? - spytała jednak kontynuowała dalej. - Jednak teraz mówisz, że z własnej woli jedno z was ukradło księgę czarnej magii utrudniając przy tym życie waszej rasie. Dlaczego więc wasza królowa na to pozwoliła skoro wszyscy byliście pod jej wolą? Co do związku Goldinga to ci nie wierze kompletnie. Poznałam klacz, z którą był i być może dalej jest. Wiem jak się poznali jednak ty nie masz z tym nic wspólnego - odrzekła twardo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Westchnęła przeciągle słysząc jej słowa.

- Układ hormonalny... ale tego nie będę Ci tłumaczyć i tak nie zrozumiesz... Na czym polega recesja... Bo inaczej jakbyś wytłumaczyła changelingi które się zarejestrowały? - powiedziała patrząc na nią ze swego rodzaju politowaniem. - Ona była zarejestrowana. Pozwoliliście jej na to...

 

- Akceptuj co mówię, bo to zawsze najłagodniejsza wersja... - rzuciła lekko po czym przeszła w parę szybkich wyprowadzonych ciosów. - Każda inna to sztachety w twoje serce, które koniec końców nie wytrzyma. Nie ma świętości, nie ważne jakby coś piękne nie było ~ nie jest. - Kręciła głową.

 

- Goldinga przekonałam do siebie tylko tym że zawsze mówię prawdę. Mi możesz nie wierzyć. Zaufaj temu że on ma powód. - Zamilkła na moment. - Prawda, nie ważne jakby nie była pokręcona... To zawsze lepsze niż najpiękniejsze kłamstwo. - Tu jej głos nabrał mniej znowu o wiele mniej słodkiego tonu. - Nie chcesz bym udowodniło że faktycznie tak było, ale wiesz... Wystarczy tylko twoje słowo. - Wzruszyła ramionami.

 

- Odważysz się? - Uniosła brew patrząc na nią. - Myślisz że nie było mnie na Wigilii Ciepłych Serc, gdy byłam zanudzona do granic możliwości... Szukałam rozrywki - mówiła bez zająknięcia się. - Nie zarzucaj mi nieszczerości, bo uznam że jesteś niedojrzała na prawdę, którą oferuje, bo wychodzi to z ust istoty której przypięłaś dane cechy... - Tu mona było swego rodzaju obrzydzenie do uprzedzeń.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

- Chcieliśmy wam pomóc tymi rejestracjami. Poza tym skoro wszyscy byliście tak nieszczęśliwi pod jarzmem królowej również mogliście przyjąć te rejestracje i żylibyśmy w pokoju - powiedziała, gdy jej dłonie lekko się trzęsły ze zdenerwowania. Nie była to łatwa rozmowa, bo nawet podczas niej kobieta używała słów jak broni. Dawała wyraźnie do zrozumienia, że musi uważać na wszystko, co powie. Nie była pewna czy chce poznać całą prawdę. Tak samo nie rozumiała jak Golding mógł zawrzeć tak dobry sojusz podmieńcem. Zawsze był dobrym gwardzistą działającym w świetle prawa czy nie wiedział nic o niej w momencie zawierania sojuszu? Z drugiej strony wspominała , że poznał jakąś prawdę czy to wystarczyło? Znów podniosła lekko wzrok.

 

- Nie dziw się, że ciężko mi w to wszystko uwierzyć - odrzekła z lekkim poirytowaniem. - Ciekawe jak ty byś reagowała na moim miejscu? Obie wiemy jak wiele kłamstw padło już z waszej strony. Robiliście wszystko dla własnego dobra często nie myśląc o innych - zmrużyła lekko oczy i westchnęła. - Kiedy pierwszy raz się poznaliśmy powiedziałaś, że Golding uratował ci życie czy to prawda? A jeśli tak to wiedział już, kim byłaś? - celowo spytała o to na razie nie chcąc się zagłębiać w inne tematy. Czy naprawdę się mogła bać prawdy? Sama nie wiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Bo kto wykarmiłby tych, którzy nie mieli wyboru wcale? - rzuciła, w jej głowie kształtowały się kolejne wspomnienia. Te same które obudziła, gdy rozmawiała z Goldingiem. Te same struny drgały w jej głosie... - Zdecydowałabyś się wybrać wolność ze świadomością że skazujesz kogoś nieznanego na śmierć głodową i to nie jeden raz, a ofiary liczyłabyś w setkach po nocach... - mówiła to jakby to było takie lekkie doznania. Ale głos chciał jej się złamać. Jednak dyscyplina w niej nie pozwalała na to.

 

- Nie... 

 

- Służyłabyś dalej. Robiąc dobrą minę do złej gry. Golding też się nie odważył... - Kiwała głową. - Tak jak ja że nikogo nie zabiłam i nie kazałam zabić przez całe me życie... - Zapowietrzyła się a pod jej nosem znowu padły te same słowa. - Moje decyzje to zawsze było mniejsze zło. Obyś ty takich decyzji nie musiała podejmować. - Odetchnęła, a emocje z niej topniały.

 

- Przepraszam... Wpływ emocji jest mi nadal obcy... - Zamilkła na moment, zanim znowu zabrała głos.

 

- Współpracować można tylko wtedy, gdy ma się do siebie  jakieś zaufanie. - Spojrzała na nią ale tylko na moment. - Wiedział. To był jego wybór. Jego poświęcone sumienie... - wyliczała ze spokojem - ale gra wtedy była warta świeczki. Chodziło przecież o Equestrie - podkreśliła coś o co zawsze walczyła ale w zupełnie innym sensie. Ona walczyła zawsze za spokój. - Dlatego zawdzięczasz mu więcej niż myślisz. Wybrał mniejsze zło...

 

- Bo Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, a ja posiadam swój honor. Dlatego usta jedno, serce drugie, a cel zupełnie inny... - przytoczyła słowa Glamore. - Bo nigdy nie posługiwałam się celowo kłamstwem tylko pożądaniem - wyszeptała ostatnie słowo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Mrugnęła kilkukrotnie słysząc wytłumaczenie Lust jakby coś ważnego do niej doszło. Nie mogła się dziwić jej wyborowi skoro nie chciała śmierci swych pobratymców. Musiała być związana bardzo mocno ze swoim gatunkiem. Nagle jednak przypomniała sobie, że ta nie posiada już kłów, czyli tak jak by nie chciałaby być dalej z nimi powiązana. Na dodatek ta jej złość na spotkaniu, gdy słyszała o tej, która kieruje podmieńce w grupie Goldinga. Jaki więc teraz właściwie miała cel? Mogłaby również zwrócić uwagę na wiele innych rzeczy, które padły z jej ust tak jak to, co wybrał Golding zawiązując z nią współpracę. Jednak najbardziej zwróciła uwagę na jedno słowo a mianowicie pożądanie. To właśnie, gdy to padło otworzyła mocniej oczy.

 

- W Equestrii przez pewien czas działały - gdy to mówiła wyraźnie krzywiła się z obrzydzenia. - Te tak zwane kluby, w których obie dobrze wiemy, co robiłyście - znów się skrzywiła nie chcąc wdawać się w szczegóły. - Golding prowadził na ich temat prywatne śledztwo z tego, co wiem. No i właśnie to jemu udało się odkryć ich tajemnice - odrzekła z lekkim zamyśleniem. - Będę zgadywać, że dopadł i ciebie jednak nawiązaliście porozumienie w lochach i ci pomógł uciec i tak nawiązaliście współpracę zapewne. Jednak nie rozumiem, czemu nie chciałaś się zemścić za jego czyn? W końcu skazał twoich na głód a sama mówiłaś, że robiłaś wszystko by tak się nie stało. Nie chciałaś zemsty? - spytała zaciekawiona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nic z tych rzeczy... - Pokręciła głową, a jej oczy nawet się zaśmiały na te słowa. - Sama do niego przyszłam, bo zawsze w Canterlocie byłam krok przed większością, ale nawet mnie dało się w jakiś sposób pokonać - westchnęła melancholicznie. - Musiałam się wycofać. - Zamknęła na moment oczy.

 

- On nigdy by się tego nie podjął ~ złamania prawa... - podkreśliła znowu bawiąc się słowami. - Powinnaś to wiedzieć. Mógł je nagiąć, gdy nikomu nie działa się krzywda, ale nie wystąpienie jawnie przeciwko niemu... - Przeciągała głoski. - Pozwolił nam żyć i obserwować, aż tyle... - Pstryknęła palcami.

 

- Zemsta to zbiór emocji ~ wszelakiej nienawiści... - filozofowała swoimi definicjami a jej głos stał się niezwykle lekki jak nigdy - Czy ja mogłam jej chcieć skoro przyszłam do niego dobrowolnie? - Pokręciła głową siłując się ze sobą by się nie uśmiechnąć. - Nie... Kierowała mną ciekawość i potrzeba. Przecież odłamek prawie mnie zabił... - zamilkła na moment. - a ja już od dłuższego czasu mu uprzykrzałam życie na tysiące sposobów. - Przypomniała sobie galę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalia/Jolanta

Jolanta westchnęła ze złością i sama chwyciła za plaster na swoim ramieniu. Natalia zareagowała zbyt późno, minister zdążyła już wyszarpnąć igłę z żyły i przycisnąć do niej chusteczkę. Zaraz potem podniosła się z łóżka i uśmiechnęła z przekorem do Celestii, która obserwowała ją z irytacją.

- Siostro, miej we mnie więcej wiary. Spotykały nas w życiu o wiele gorsze rzeczy - brzmiała na rozbawioną, po raz pierwszy od momentu w którym Golding ją spotkał.

- Mogłaś zrobić sobie krzywdę - przypomniała premier, ale nie naciskała na nią więcej.

Poprawiła ostatni raz garsonkę i ze zmartwieniem spojrzała na Crystal, która wydawała się coraz bardziej blednąć. Zastanawiała się, czy nie wezwać lekarzy, ale wtedy Jolanta zbliżyła się do drobnej kobiety i położyła jej dłoń na czole.

- Dopiero co odzyskałaś siły - zaczęła trochę surowo Natalia.

Luna pokręciła głową.

- Nie zamierzam wchodzić do jej snów. Mam nadzieję ją tylko odrobinę uspokoić - na chwilę przerwała, skupiając się na Crystal. - Już późno. Musimy wracać do Kancelarii. Ten oddział jest starannie chroniony, ale myślę, że dobrze byłoby zostawić dwóch gwardzistów jako dodatkową obstawę. Kiedy będzie już w lepszym stanie prawdopodobnie będziemy potrzebować pomocy twojej... asystentki - zakończyła z lekkim przekąsem, a Natalia uśmiechnęła się lekko.

Jolanta długo nie tkwiła nad nieprzytomną kobietą. Wkrótce ruszyli do wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I tak oto gaśnie kolejna świeca... - zniekształcony głos wypełnił stary magazyn, który znajdował się na obrzeżach stolicy Polski. Kolejnym dźwiękiem, który nastąpił było przeładowanie broni... A konkretniej strzelby, z jej lufy dalej unosił się dym po wystrzale. A jego posiadaczem była postać odziana w czarny płaszcz, a jej twarz przysłaniała biała maska... Maska przypominającą jakąś istotę z horroru lub czaszkę, jednak nie ludzką. Jednak podświadomie kojarzyła się ze śmiercią, takie też było jej zadanie.

- Hahah... To było... Orzeźwiające... - mruknęła zamaskowana postać wyjmując telefon z kieszeni, kilka kliknięć i w edytorze tekstu zamieniła czcionkę jednego imienia i nazwiska na szary, a także dodała obok napis "Nie żyje". Po tej krótkiej akcji telefon ponownie znalazł się w kieszeni i człowiek odwrócił się na pięcie, po to, by opuścić tą fabrykę. Gdy tylko znalazł się na zewnątrz, rozejrzał się wokoło, by upewnić się, że nikogo niepowołanego tu nie ma i skierował się w stronę najbliższej polany z tylko sobie znanym celem...

*********

- To już kolejny... Inaczej nie mogę się... Zemścić... - mruknęła do Siebie zakamuflowana osoba, jednak pomimo usiłowania wymuszenia w siebie jakiejkolwiek pokory, ton głosu dalej był obojętny. Reakcją na to było uderzenie zaciśniętą ręką w ziemię obok prowizorycznego nagrobka, wykopanego prawdopodobnie naprędce... Westchnięcie opuściło usta zakamuflowanego. Dawno nikt nie odwiedzał tych grobów, nie mówiąc o zapaleniu jakiegokolwiek znicza... Dlatego to był Jego... a raczej Jej obowiązek to zrobić, w końcu nie może o nich zapomnieć. Jedyni, którzy ją wspierali odeszli... Częściowo z jej własnej winy... Ale szczególnie z winy innych... Szczególnie tak zwanych "Buntowników" i Gwardzistów... Tych pierwszych niepotrzebnie wspierała, a ci drudzy byli zbyt żałośni i słabi, by powstrzymać ludzi pragnących zemsty... Jedyne co jej pozostało po tamtym świecie to... Żądza Potęgi... O tak! Co by dała aby ponownie móc używać tej niszczycielskiej siły zwanej jako "Magia"! Sprzedałaby nawet własną duszę, jednak... To i tak niemożliwe, by mogła po raz kolejny ją wykorzystać... Pozostawała jej ludzka broń, która była doskonałym narzędziem do niesienia śmierci tym którzy na to zasługują w jej oczach....

- Już się zbieram... Wkrótce powrócę... Z kolejnymi wieściami i z jeszcze większą ilością krwi na rękach... O tak! Z jeszcze większą! - zaśmiała się cicho pod nosem, po czym skierowała się w stronę samochodu pozostawionego nieopodal. To wszystko wydarzyło się tak nagle... I ma tu na myśli Ziemię. Wystarczył jeden impuls, by przypomnieć sobie Wszystko, to właśnie także sprawiło, że czas było odejść od tej żałosnej organizacji... Kiedyś w nią wierzyła, ale okazała się zmarnowaniem czasu. Zamiast tego trzeba polegać na Sobie, inni są tylko ciężarem i potencjalnymi zdrajcami! Ach! Jak cudownie się kolejny dzień zapowiada... Nawet cieszyła się w duchu, że ten trwał tak dłuugo, a przynajmniej takie było wrażenie, dzięki temu była pewna już swoich obecnych decyzji i celi. Trzeba je tylko konsekwentnie wprowadzać w życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Crystal/Felicja Romanis

Otworzyłem szeroko oczy widząc, co chce zrobić księżniczka. Jednak nim zdążyłem zareagować lub cokolwiek zrobić było już po wszystkim. Księżniczka wyrwała igłę z żyły, na co niemal się skrzywiłem. Widziałem w życiu wiele jednak takie widoki nigdy nie należały do przyjemnych przynajmniej dla mnie. Zdziwiłem się jednak widząc rozbawienie u księżniczki po czymś takim. Naprawdę potrafiły mnie zadziwić. Podobnie jak księżniczka Celestia nie byłem jednak zadowolony widząc, że zaczęła kierować się do Crystal. Uspokoiłem się jednak lekko słysząc, że ta niema zamiaru się przemęczać. Gdy dłoń Luny dotknęła czoła, Crystal na twarzy kobiety zaczęły pojawiać się powoli naturalne barwy a oddech się uspokoił. Spoglądałem na to wszystko w milczeniu. Zdecydowałem się otworzyć usta dopiero, gdy zaczęliśmy wychodzić.

 

- Czy mam zostać by jej pilnować? - spytałem w końcu dotrzymując im kroku. Nadal się czułem temu wszystkiemu częściowo winny i chciałem jakoś naprawić swe błędy. Nie chciałem również by stało się coś nieprzewidzianego z kobietą, którą tu zostawiamy. W końcu od niedawna jest wolna i zupełnie nie zna obecnego świata.

 

Crystal cień

Volcanic nic nie zdążyła odpowiedzieć już Cyrusowi, bo nagle cienista istota wyglądała jakby przez chwilę zaczęła zanikać aż w końcu otworzyła czerwone ślepia. Zaczęła wpatrywać się we wszystkich wokół i nie ruszała się niczym posąg. Nikt nawet nie otworzył ust tylko wszyscy patrzyli na mroczną istotę w milczeniu. W końcu Crystal uniosła cieniste kopyto przed swoje oczy. Połączenie zostało przerwane. Zanim jednak to nastało znów poczuła obrzydliwą ingerencje pani nocy. Musi odzyskać ciało. Chciała zrobić to inaczej. Ale skoro nie pozwalają jej na dręczenie jej psychicznie posunie się dalej.

 

- Przygotujcie projekt Pandora - odparł ponury głos istoty. Wszyscy słysząc to zbledli przerażeni. W końcu na przód wyszła Volcanic, która jakby zebrała w sobie odwagę.

- Pani... - mówiła drżącym głosem. - Nie jesteśmy gotowi, jeśli wymknie się spod kontroli to wszyscy zginie... - w tym momencie oczy istoty zaświeciły się a po pomieszczeniu rozniósł się wrzask kobiety, gdy padła na ziemię jęcząc. W końcu jednak ból się zakończył i mogła się słabo pozbierać.

- Volcanic więcej zaufania sądzisz, że skazałabym was na śmierć? Jesteście dla mnie jak dzieci - powiedziała bardziej ciepło. - A teraz przynieś mi mapę chce wybrać dobre miejsce. Chce tylko zademonstrować, co możemy a nie już otwarcie tego użyć na wszystkich - kobieta nic już nie powiedziała tylko kiwnęła głową i odeszła. Nagle wzrok Crystal powędrował na Cyrusa. - Witaj chłopcze. Myślę, że wiem, co na początek będziesz mógł zrobić

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Była krok przed gwardią i księżniczkami? Ale to było niemożliwe niby jak? Pomyślała Snow z niedowierzaniem, gdy tego wszystkiego słuchała. Jednak miała racje, co do tego, że Golding nigdy by nie złamał prawa. Jednak podmieńce były poszukiwane, więc czy zatajanie wiedzy nie było jego łamaniem? Czy Golding mógł mieć poczucie winy, że skazał podmieńce na głód i być może śmierć? To by do niego pasowało. Jednak, gdy mówiła dalej Snow nie wiedziała, co myśleć. Jak mogła przyjść do niego z własnej woli i dlaczego? Odłamek?

 

- Czyli mam rozumieć, że udając kucyka chciałaś zgłosić gwardii że jakiś odłamek niemal cię zabił jednak zamiast tego napotkałaś Goldinga opowiedziałaś mu o wszystkim i tak się poznaliście? - pytała z niedowierzaniem. - Nadal jednak nie rozumiem, czego byłaś taka ciekawa w stosunku do mojego kuzyna? W Canterlocie było pełno innych gwardzistów. Dlaczego i jak to właśnie jemu uprzykrzałaś życie? - pytała cały czas na nią spoglądając. Ta rozmowa stawała się dla niej naprawdę trudna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Za 200 metrów, skręć w lewo. - po samochodzie rozległ się głos niezawodnego GPSa, chwilę później rozległ się dźwięk kilku kliknięć o matrycę wspomnianego urządzenia. Od tego momentu nie był już potrzebny... Sandra bez żadnego problemu już dojedzie gdzie chce, czyli do swojej małej... "Kryjówki". Dzisiaj już wykreśliła jedno życie z tego świata, pewnego buntownika, którego imię stało się nieważne jak wszystko co dotychczas osiągnął... Zabawnym jest to, że można osiągnąć wiele... Naprawdę wiele... Sławę, miłość, można przyczynić się do rozwoju lub być potworem w ludzkiej skórze... Ale w obliczu śmierci wszelkie osiągnięcia stają się nieważne... Coś może pozostanie, może nie ale nic z tych rzeczy nie przyda się w pustce po drugiej stronie. Nic a nic. I to jest właśnie najwspanialsze w tym zjawisku.

Kilka minut później samochód zatrzymał się przed małą przyczepą kempingową, która ewidentnie miała swoje najlepsze czasy za sobą... Jednak dawała wszystko co było potrzebne w prywatnej krucjacie... Schronienie przede wszystkim. Gdy tylko zamaskowana i uzbrojona kobieta wyszła ze swego środka transportu, zablokowała wejście do niego i skierowała się do swojej tymczasowej kryjówki... A jej wnętrze nie było imponujące, spora skrzynia, mały stolik z dużym laptopem na nim, kuchnia i rozkładane łóżko. Wszystko co było potrzebne do egzystencji. A najlepsze jest samo umiejscowienie tej bazy wypadowej... Niedaleko przedmieść stolicy, tuż przy jakieś wsi, ukryta wśród drzew. Doskonała miejscówka.

- Jaki to jutro wspaniały dzień mnie czeka? - zaśmiała się pod nosem podchodząc do brudnego już kalendarza, chwilę później włączyło się światło... Oczy ukryte za maską wertowały dzień po dniu na kartce, w poszukiwaniu tego upragnionego... - Ach! Jutro są urodziny Sneaky, heheh... Już mam pomysł na idealny prezencik... - mruknęła odchodząc od kalendarza i siadając przy stoliku, po to, by włączyć laptop. Po długiej, ciągnącej się w nieskończoność minucie maszyna już była gotowa do pracy. Kilka kliknięć, kolejna minuta i była już podłączona do sławnego DeepWebu... Była to niezwykle przydatna część internetu, dzięki niej mogła namierzać swoje ofiary, a konkretniej dzięki innym ludziom, którzy za opłatą zgadzali się na znalezienie wszelkich informacji o jakieś osobie. A miała już renomę, oj miała... Zawsze płaciła równo, jednak więcej niż wynosiła średnia więc lubiono wykonywać tego typu roboty, wiedząc, że i tak otrzyma się wiele.

Tak czy inaczej czas wysłać kolejne zlecenie... Ci ludzie potrafili znaleźć tyle informacji o jakieś osobie na podstawie już samego imienia i nazwiska, nieważne czy ludzkiego czy kucykowego... A w tym wypadku znała tylko to drugie, jednak było to całkowicie wystarczające... Po kilku kliknięciach w klawiaturze już miała przed sobą imię jak i nazwisko... "Shady Clue"... Pytanie czy żyje czy jest martwa. Bo jeśli jej funkcje życiowe występują, to jej krew będzie idealnym prezentem urodzinowym... Do tego dochodziły jeszcze kwestie osobiście, Sandy nigdy nie zapomni jak wiele problemów ten Changeling sprawił, jednak konsekwencje kiedyś musiały nadejść... Albo już to zrobiły, albo dopiero w jej postaci przybędą pod jej drzwi.

- Aż nie mogę się doczekać! - rzuciła sama do siebie, podgłaśniając laptop, by w razie czego słyszeć powiadomienie i sama się wzięła za przygotowanie przekąski. Była głodna po dzisiejszym przecinaniu nici życia, a nawet sama śmierć musi od czasu do czasu coś zjeść. Tak czy inaczej jej krucjata będzie trwała, jak nie ten jeden Changeling to inny... Co prawda może to wygenerować opóźnienia, ale czy to jest ważne? Oczywiście, że nie! Nawet jak będzie musiała okrążyć ta planetę, to dorwie swój cel. Prędzej czy później... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nie... - Pokręciła głową, czy ona naprawdę myślała że mogłaby się od tak poddać. Przecież to wbrew jej charakterowi - To zrobiłam włamując mu się bezpardonowo do domu... - Uśmiechnęła się. - Jednak sporo później się to stało. Przed poszukiwaniami...

 

- Ujawniłam mu się w noc koszmarów. Po całej aferze Na tym samym fotelu, gdzie podczas kontroli powiedziałam mu że jest jedynym kucykiem zdolnym do zrozumienia dlaczego tak się poniżam robiąc to co robię... - Zastukała palcami o blat. - Wtedy zyskał pewność kim jestem, a on mnie wypuścił, gdy wytłumaczyłam mu że to nie tak jak myśli... - urwała na moment. - Że mamy wspólny cel... 

 

- Właśnie dlatego że nie chciał ulec to wszystko spadło na niego... - rzuciła urywając zdanie swoim jakże wymownym milczeniem że nie chciałaby tego słyszeć.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Coraz więcej informacji wywoływały coraz większe wybuchy emocji u Snow, które starała się ukrywać jednak, co jakiś czas jej mimika ukazywała zdziwienie czy złość. Domyślała się, co miała na myśli mówiąc o poniżaniu się. W końcu każdy wiedział, co takiego podmieńce wyrabiały w tych klubach. Co mówiąc szczerze było odrażające i tak mówiła wcześniej Lust upadlające. Jednak podmieńce, które to robiły to jedno. W końcu robiły to by przetrwać, ale kucyki, które korzystały z usług takich domów to było zupełnie odrażające. Nie wierzyła jednak by Golding był jedynym kucykiem, który nie uległ. Z pewnością pełno było ogierów, które nawet nie postawiły kopyta w takim miejscu.

 

- To chyba poznałaś naprawdę mało kucyków - odrzekła lekko zaciskając zęby na samą myśl o tym. - Jestem pewna, że tylko zdecydowana mniejszość ulegała. Golding nie był w tym wypadku jedynym jestem pewna - mówiła niemal gniewnie jednak zaraz ponownie się uspokoiła. - Znałaś, więc Goldinga dobrze a czy Forest Song także znałaś? - spytała podnosząc wzrok. Była ciekawa jak wiele wiedziała o jej kuzynie i jego życiu osobistym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Spytaj się kuzyna o moją duszę...- Sprzedała jej delikatny uśmiech. - To jest odpowiedzią na wszystkie twoje obecne pytania... Czym była, co zawierała. - Pokręciła głową nie wierząc że może być pewna czegoś czego nie widziała. - Bo za bardzo wierzysz w moralność swojego gatunku Snow, przez to że jesteś klaczą i swego rodzaju wyższość nad innymi... - westchnęła z przyzwyczajenia tylko chyba. - Bo mi nie uwierzysz... A co do Forest.. Znałam ją tak sobie.

 

- Mało? - Znowu posłała jej ten sam rodzaj uśmiechy wymieszanego z zdziwieniem. - Żyłam wśród was 22 lata jak tylko osiągnęłam dojrzałość... - Stukała palcami w rytm wypowiedzi. - Czyli ponad połowę swojego życia, które pozostało mi w Equestrii... A mam 28... - Jej dłoń gwałtownie opadła. - Nie powiedziałbym że to mało, gdy zdążyłam poznać większość waszych miast od podszewki... - Tu właśnie kryła się jej wyższość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Duszę? Pomyślała zdziwiona kilka razy mrugając. To pewnie była przenośnia na coś innego. Pewnie znaczenie tej przenośni znała tylko ona i Golding. No, bo jak niby dusza mogła na coś odpowiedzieć? Każdy wiedział, że duszy nie można zobaczyć czy dotkną była rzeczą, w którą się wierzy a jednak nie sposób cokolwiek z nią zrobić nawet zobaczyć. Jednak nadal nie chciała wierzyć by kucyki były tak zdemoralizowane jak mówi. Być może uwiodła kilku ogierów, ale tego nie można było zapewne określić nawet, jako pełny procent populacji. Ulżyło jej jednak, że Forest nie bardzo o tym wszystkim wiedziała. Jeszcze pękłoby jej delikatne serce. Tak wiele w życiu już przeszła.

 

- Nie wiem jak pojmujesz granice czasu, ale 22 lata z pewnością nie jest ponad połową życia. Miałaś go jeszcze wiele przed sobą a nawet, jeśli żyłaś tyle u nas to skąd wiadomo, że nie żywiłaś się na jednym osobniku rok lub kilka miesięcy z tego wynika, że nie mogłaś poznać aż tyle kucyków - lekko westchnęła i znów spojrzała na Annę. - Nie chcesz już być podmieńcem prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Changelingi dożywają tylko czasem czterdziestki jak mają to szczęście... - mówiła ze spokojem. - W tej mierze to ponad połowa. - Jej palce strzeliły jak zacisnęła pięść. - Żyjemy w niesamowitym tępię. Nie śpimy, nie chorujemy, cały czas tylko działamy lub jesteśmy gotowe je podjąć... - zawiesiła głos by zaraz nabrał większej siły. - Dlatego to przekleństwo. Tym czym żywimy się nas zabija z czasem... Bo to nie jest miłość, a silne, ukierunkowane emocje. - Spojrzała na nią innym wzrokiem. Trochę zmęczonym. - A kto by chciał takie życie? Bez uczuć... z iluzją ograniczonego wyboru... ale ciało bez wad... idealne - zabrzmiała w jej głosie zwyczajna melancholia.

 

- Mam pewność tego co mówię, bo posiadam wspomnienia czterech tysięcy siedmiuset dwunastu kucyków... - Uśmiechnęła się pod nosem. - Ich dzieciństwo... myśli, plany na przyszłość... - Odchyliła się do tyłu i powiedziała będąc bardzo do przodu. Wręcz z arogancją. - Nadal sądzisz że twój punkt widzenia jest tym bez uprzedzeń? Świat oparty jest na chciwości i podążaniu jednostek do celu...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Nie mogła uwierzyć w to, co teraz usłyszała. Kucyki zawsze uważały podmieńce za potwory. Bezlitosne monstra gotowe zrobić wszystko by zaspokoić swój apetyt. Wiele bitew stoczyły oba gatunki i ciężko było wyliczyć, kto na nich lepiej wychodził. Jednak nigdy nie próbowano się doszukać drugiego dna. Nikt nigdy nie pomyślał, że egzystencja tych istot to klątwa od momentu narodzin. Oczywiście, jeśli nie kłamała a na to nie wyglądało. To, dlatego Golding jej właśnie zaufał? Było mu szkoda zarówno jej jak i jej gatunku? Ciało doskonałe, ale, za jaką cenę. Na dodatek świadomość tego na ilu kucykach żerowała wprawiała ją w jeszcze większy szok. Nie mogła po prostu uwierzyć w to, co słyszała.

 

- Nie rozumiem - powiedziała lekko drżącym głosem. - To jest przecież niemożliwe byś posiadała aż tyle wspomnień - mówiła lekko kręcąc głową w zaprzeczeniu. - Nie jestem psychologiem jak Magda, ale wiem, że od takiej ilości informacji można oszaleć. Żaden umysł by tego nie pomieścił - spojrzała poważnie na Lust. - Jeśli to prawda to nie zatraciłaś samej siebie dawno temu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

[Anna Kowalska]

- Dorastasz właśnie w moich oczach... -  westchnęła kontrując jej spojrzenie, a jej ton okazał się aż nazbyt wyrozumiały dla burzy która miała dopiero nadejść.  - Nieświadomość nie boli... - Pokręciła głową przed tym zanim zadała kolejny cios.

 

- Ciastka kradliście z niebieskiego słoika. Dlatego ma moją bezwzględną lojalność - rzuciła od niechcenia. Znała aż za dobrze wspomnienie z wyspy smoków i wolała do niego nie wracać. - Poświęcenia nikt mi nigdy wcześniej nie pokazał - powiedziała to nawet głosem który można było nazwać rozmarzonym.

 

- Nie zatraciłam się tylko przez dyscyplinę i cel którego nikomu nigdy nie zdradzę, ale to też powód dla którego giniemy tak prędko... - Opuściła głowę... ale jednym okiem cały czas obserwowała Snow... - Nie ma nic bez skutków i konsekwencji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volcanic Storm

Kobieta akurat przebywała w jednym z pokojów. Widać było zarówno po jej zachowaniu jak i minie, że nie była zadowolona z obecnej sytuacji. Ciężko jednak było stwierdzić czy powodem był niedawny ból zadany jej przez Crystal czy raczej cała ta operacja. Rozrzucała wszystko po pokoju szukając mapy, o którą wcześniej prosiła jej pani. W końcu udało jej się znaleźć papier, którego szukała. Rozwinęła go na biurku chcąc się upewnić, że jest właściwa. W tym właśnie momencie niemal odskoczyła słysząc głos Cyrusa. Zmarszczyła lekko brwi i zwinęła mapę.

 

- A jak myślisz? - odparła zdenerwowana jakby to pytanie było zupełnie nie na miejscu. - Operacja Pandora jest niebezpieczna. Jeśli coś pójdzie nie tak wszyscy zginiemy i nie będzie, o co już walczyć. Crystal musi być naprawdę zdesperowana, że po to sięga - westchnęła ciężko. - No nic musimy jej zaufać. Na pewno wie, co robi. A teraz chodź - odrzekła powoli opuszczając gabinet.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna lekko się uśmiechnęła pomimo wszystkiego, co niedawno padło. Słysząc w ustach Anny, że dorasta w jej oczach. Nie bardzo wiedziała, dlaczego ale było to miłe. Jej uśmiech zaraz jednak zmienił się grymas gniewu, jakiego wcześniej nie było u niej widać. Powiedziała właśnie coś, o czym mogła wiedzieć tylko ona i Golding. Jednak była pewna, że ona nigdy nie opowiadała takich historii Annie. A tym bardziej była pewna, że jej kuzyn by nigdy się nie zwierzał z takich rzeczy. On był jak zamknięta książka, której nie sposób było otworzyć. Szybko, więc połączyła fakty z tym, co wcześniej słyszała.

 

- Żerowałaś na moim kuzynie?! - wrzasnęła niemal wściekle ledwo powstrzymując kipiącą furię. Pierwszy raz można ją było zobaczyć w takim stanie. - Golding na pewno nie poszedł do twojego klub on taki nie jest - warknęła ledwo powstrzymując krzyk. - A więc tak to było. Uratował ci życie poprzez żer na nim?! To, dlatego ta rozmowa chciałaś mi powiedzieć, co mu zrobiłaś?! Czujesz się z tego dumna? - pytała wściekle patrząc teraz na Annę jak na trędowatą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nadal wygląda na to że jesteś klaczką... - rzuciła wstając dość gwałtownie ~ zła. Nawet nie próbując na nią spoglądać. Nie dała jej żadnego powodu by brać ją na poważnie, po tym jak zachowywała się jak zwyczajna małolata... a ona nie mogła tego tolerować. Zresztą nie zdzierżyłaby tego nigdy - Pomogłam mu złamać zaklęcie ciążące na nim. Ceną był jedyny pocałunek... - mówiła to z pogardą i wyrzutem że nadal nie mogła zrozumieć że nigdy nie robiła nic bez powodu.

 

- Na tym zakończę... - westchnęła ciszej ze smutkiem ale już z pełnym spokojem. - Nie zasługujesz na więcej... i tak nie chcesz spróbować zrozumieć. - Odwróciła się schodząc powoli ze schodach. Jakby z oporem zatrzymując się na 3 pokonanym stopniu. - Przyjdź jak będziesz gotowa. Nie chce w tobie wroga....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Z reguły nigdy nie dawała się ponosić emocjom. Jednak sama myśl o tym, że Golding mógł być jednym z wielu kucyków, które służyły jej tylko za posiłek wprowadzała ją w złość. Po tym, co wcześniej słyszała było jej nawet przez chwilę szkoda Anny i jej pobratymców. Jednak sama myśl, że jej ukochanego kuzyna mogło coś takiego spotkać odegnało z niej całe współczucie. Dopiero, gdy usłyszała kolejne słowa kobiety zaczęła znów do niej wracać równowaga. Pocałunek zaklęcie? Co to wszystko miało znaczyć? Jednak nie to ją trapiło a to jak potraktowała Lust, mimo że ta nic właściwie nie zrobiła. Opuściła lekko głowa zażenowana a ostatnie słowa kobiety była jak szpilka godząca w jej serce. Nagle wstała i pobiegła w jej stronę.

 

- Naprawdę mi przykro proszę wybacz mi - powiedziała załamanym głosem. - Golding jest dla mnie jak starszy brat i zależy mi na jego dobrze. Ale sama zapewne to wiesz - odrzekła podnosząc lekko głowę. - Naprawdę chce wiedzieć spróbuje bardziej nad sobą panować, ale muszę wiedzieć, o co chodziło z tym zaklęciem i dlaczego je rzucono na niego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Anna nie zareagowała na jej zaczepkę przynajmniej z początku. Kiedyś opuściła ją by bez jednego słowa, ale w tamtej chwili? Dawno stało się dla niej niemożliwe. Mimo że zawsze powinna być tą tajemniczą zielonooką. Musiała odejść... Widziała od początku że się to tak skończy.

- Wiesz... Gdybym zdobyła jego zaufanie w ten sposób. Nie ufałby mi w tej postaci nigdy. Niech to da ci do myślenia, gdzie wędrują twoje myśli, bo ja ostrzegałam - rzekła tym samym tonem którym posługiwała się na początku znajomości. Właśnie wracały do punktu wyjścia i ona już nie mogła nic na to poradzić. Przecież musiała się trzymać swoich zasad, by nie wpaść w kłopoty. Zawsze gdy je łamała ~ źle się to kończyło... Wolała nie ryzykować.

- A jak teraz wybaczę naprędce, bo tego chcesz ~ nie nauczysz się niczego... - Przełknęła ślinę, zanim wypowiedziała słowa, które obracały w perzynę całkiem sporo. Jednak wiedziała że będzie musiała ją pilnować. - Znikam, jak obiecałam... - powiedziała jak gdyby to ona była tylko służką.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal cień

- Nie wiem, co dostaniesz to Crystal nadzoruje te operacje i ona powie, co masz zrobić - warknęła bardziej wściekła niż kiedykolwiek jakby nie chciała tego kontynuować. Przez całą resztę drogi nic już nie mówiła aż nie dotarli do gabinetu gdzie właśnie czekała Crystal. Jednak nim tam weszli tuż przed drzwiami rozległ się przeraźliwy damski wrzask, który rozniósł się po całym budynku. Volcanic tylko lekko zmrużyła oczy jednak nic nie powiedziała powoli pchając drzwi by je otworzyć. Gdy tylko weszli do środka można było ujrzeć na ziemi coś, co najpewniej kiedyś było ciemnowłosą kobietą a teraz były to wysuszone zwłoki pozbawione życia, nad którymi stała Crystal. Machnęła cienistym kopytkiem na dwóch ludzi a ci odpięli ciało z łańcuchów i zaczęli je ciągnąć ku wyjściu. Dopiero wtedy spojrzała na, Volcanic która lekko przełknęła ślinę i rozłożyła mapę na stole. Mroczna postać zlustrowała mapę wzrokiem i podeszła do niej chwile patrząc.

 

- Idealnie chyba mam wspaniałe miejsce by to sprawdzić - skierowała wzrok na jednego mężczyzn w tłumie. - Ty idź rozmieścić ładunki w tym miasteczku - wskazała mrocznym kopytkiem na niewielki obszar kilkadziesiąt kilometrów dalej. Musiał być bardzo słabo zaludniony patrząc na mapę. Mężczyzna lekko się ukłonił i wyszedł. Crystal spojrzała po kolejnej grupie 8 ludzi. - Gdy skończy wy sprawdzicie efekty - spojrzała teraz prosto na Cyrusa. - Natomiast ty chłopcze pójdziesz z nimi. Dadzą ci odpowiednie rzeczy byś wrócił cały i pod żadnym pozorem nie rób nic głupiego. To nie jest groźba a ostrzeżenie przed konsekwencjami tego, co może nastać, dlatego słuchaj wszystkiego, co mówią - jeden z mężczyzn podszedł do Cyrusa.

- Chodź im szybciej tym lepiej

 

Snow Night/ Ewelina Szymańska

- Każdy zasługuje na drugą szansę sama mi to kiedyś powiedziałaś - odrzekła ze smutkiem w głosie słysząc słowa Anny. - Czy ja, więc na nią nie zasługuje? - spytała załamanym głosem. Naprawdę żałowała, że tak ją zraniła. Nigdy nie sądziła, że tak jej będzie szkoda podmieńca. Jednak nie tak chciała to wszystko skończyć. - Zachowałam się głupio i impulsywnie to prawda jednak, jeśli odejdziesz to nigdy nie otrzymam tej szansy - lekko pociągnęła nosem mówiąc dalej. - To, co powiedziałaś wbrew pozorom dotyczy też mnie, bo nie mam już innej rodziny poza Goldingiem. A ja muszę wiedzieć, co się wtedy stało i o co chodzi z tym zaklęciem, bo się o niego martwię - lekko westchnęła. - Jeśli ty mi nie powiesz on to zrobi po powrocie. Sama, więc zdecyduj z czyich ust lepiej by to padło? - pierwszy raz poczuła się tak pewnie. Jednak musiała po prostu wiedzieć. Naprawdę była gotowa również wypytać o to Goldinga a łatwo pozna, kiedy skłamie, bo on nic nie umiał przed nią ukryć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...