Skocz do zawartości

FE: W zapomniane [Gra]


ShadowNote

Recommended Posts

Mephisto von Pheles poziom: 1

Umiejętności:

Targowanie: 10

Siodła bojowe: 16

Mat. Wybuchowe: 16

Broń palna: 44

Otwieranie zamków: 14

M.E.W: 46

Mechanika: 14

Medycyna: 14

Broń biała: 8

Przedmioty ścisłe: 14

Skradanie: 44

Mowa: 10

Survival: 16

Bez broni: 16

Eragon333 poziom: 1

Targowanie: 12

Siodła bojowe: 10

Mat. Wybuchowe: 16

Broń palna: 14

Otwieranie zamków: 14

M.E.W: 46

Mechanika: 20

Medycyna: 50

Broń biała: 8

Przedmioty ścisłe: 20

Skradanie: 44

Mowa: 12

Survival: 10

Bez broni: 10

Pelerynek poziom: 1

Targowanie: 10

Siodła bojowe: 16

Mat. Wybuchowe: 14

Broń palna: 16

Otwieranie zamków: 46

M.E.W: 14

Mechanika: 10

Medycyna: 10

Broń biała: 14

Przedmioty ścisłe: 10

Skradanie: 16

Mowa: 10

Survival: 46

Bez broni: 46

Gray Picture poziom: 1

Targowanie: 10

Siodła bojowe: 14

Mat. Wybuchowe: 10

Broń palna: 46

Otwieranie zanków: 16

M.E.W: 10

Mechanika: 16

Medycyna: 16

Broń biała: 12

Przedmioty ścisłe: 46

Skradanie: 46

Mowa: 10

Survival: 14

Bez broni: 14

Oksymoron poziom: 1

Targowanie: 10

Siodła bojowe: 14

Mat. Wybuchowe: 46

Broń palna: 16

Otwieranie zamków: 16

M.E.W: 16

Mechanika: 46

Medycyna: 16

Broń biała: 4

Przedmioty ścisłe:

Skradanie: 46

Mowa: 10

Survival: 14

Bez broni: 14

Riddle poziom: 1

Targowanie: 8

Siodła bojowe: 18

Mat. Wybuchowe: 42

Broń palna: 44

Otwieranie zanków: 14

M.E.W: 12

Mechanika: 10

Medycyna: 10

Broń biała: 50

Przedmioty ścisłe: 10

Skradanie: 14

Mowa: 8

Survival: 18

Bez broni: 18

Na potrzeby gry zamiast bazy 10 punktów i dodatków po prostu odpowiednia rubryka S.P.E.C.I.A.L razy dwa plus 30 z taga. Ale każdy poziom daje zawsze +15 punktów do rozdania. Nie ma doświadczenia. Awansuje postacie według uznania i będę rozdawał perki zgodnie z tym w czym się postać specjalizuje. To chyba ostatnia informacja tutaj, a dokładniej to jak awansuję postać piszcie mi na PW gdzie i ile dodać. Jeszcze jedno jednak... Perki nabyte w trakcie gry będę też zapisywał tutaj. Często będziemy odwiedzać stronę tytułową po prostu. To wszystko z teorii, teraz tylko wystartować.

Cała reszta informacji o postaciach oczywiścje znajduje się w pierwszym temacie ze względu na moją nieudolność we wklejaniu linków. Naprawdę próbowałem, ale technologia znowu wygrała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był kolejny chłodny dzień. Jak każdy jeden już od naprawdę długiego czasu. Nie były to żadne mrozy, ale ciężko sobie wyobrazić życie tutaj bez ciepłych ubrań. Po karczmach szlajały się plotki o miejscu gdzie wszystko było zupełnie jak przed wojną, nie sposób żeby ktoś kto żyje w Cervidas od jakiegoś czasu choć raz nie słyszał tej historii. Kuce biadoliły o tym jak to nie wyruszą w wielką podróż, ale z upływem lat nawet wymówki się nie zmieniały. Co prawda całkiem zrozumiałe, to naprawdę kosztowne przedsięwzięcie a nikt nie chce robić za darmo i bez pokrycia. Ale ktoś wkońcu wpadł na pomysł. Czemu nie zorganizować grupy która wspólnie zarobi na wszystko co będzie im potrzebne ? Tak właśnie pomyślała pewna zainteresowana tematem klacz. Opłacając karczmarzowi na jednym z głównych szlaków handlowych rozgłaszanie informacji z czasem pojawili się zainteresowani. Pierwszymi była drobna klinika która miała się zajmować niesieniem pomocy kiedy tylko to możliwe. Nie wszyscy zgodzili się na spotkanie, chcieli żeby klinika była otwarta cały czas więc jako siłę reprezentacyjną przedstawili gryfa imieniem Zake. Z korespondencji wynikało, że klinikę tworzy trójka przyjaciół więc Zake będzie mógł decydować o warunkach współpracy czy też nawet odrzucić ofertę.

Dzień przed spotkaniem natomiast pojawiła się kolejna propozycja współpracy. Oczywiście klacz odpisała z prośbą o spotkanie. W dniu spotkania dotychczas anonimowa klacz okazała się szarym i postawnym jednorożcem. Wyróżniała ją proteza prawej nogi, przestrzelona na wylot w jednym miejscu jakoś dawała radę. Jej matowe oczy były różnych kolorów, czerwonego prawe i ciemno zielonego lewe. Podczas spotkania wytłumaczyła na czym ma polegać współpraca. Wspólnicy mieliby odprowadzać większość zysków z zadań które będzie im organizować na rzecz funduszu który będzie ostatecznie wykorzystany w organizacji wielkiej ekspedycji. Spotkanie natury biznesowej nie trwało długo, ale oboje rozmawiali jeszcze jakiś czas prywatnie. Wtedy klacz połączyła wszystkie fakty. Gdy Zake opowiadał jej o tym skąd pochodzi wkońcu wtrąciła mu się w wypowiedź informując, że kolejny gryf z którym miałaby się niedługo spotkać to bardzo prawdopodobnie jego siostra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, Zeke był jedyną osobą która mogła i nadawała się na spotkanie biznesowe. Sun Flare, lekarka, była zajęta pacjentami, na pustkowiach nigdy ich nie brakuje, Fire Prism z kolei był Ghulem, nie wiele osób chciało by wpuścić Ghula do baru, domu albo innego przybytku. Nic dziwnego, większość Ghuli była dzikimi mordercami. 

Sam Zeke, był ubrany w to co zwykle, brązową kurtkę z kołnierzem podszytym dodatkowym futrem, wyglądała jak nieco przerobiona pilotka, miała jedną naszywkę po lewej stronie, mniej więcej na klatce piersiowej, naszywka przedstawiającą skrzydła. Do tego chusta, tym razem szaro brunatna. Na szyi wisiała też zadrapana lornetka, tylko jedna część była sprawna, druga była ucięta w połowie. Miał też juki, przerobione tak by bardziej pasowały do ciała gryfa, nie wymagało to dużych modyfikacji ale zawsze. Do juków podczepiona była broń, karabin myśliwski związanych w kilku miejscach taśmą, stan nie był idealny, ale dało radę z niej jeszcze strzelać. Większym problemem była amunicja, obecnie gryf miał tylko cztery pociski. Ostatnią cechą szczególną u gryfa był PipBuck na prawym ramieniu, typowa rzecz wśród mieszkańców Stajni. Również tych byłych. 

Gryf nie zamierzał tak po prostu przystać na ofertę ekspedycji, oczywiście że chciał odnaleźć miejsce gdzie życie nie było by takie jak na pustkowiach, ale to nie znaczyło że pozwoli tak po prostu zabrać wszystko to co jego przyjaciele i pracodawcy zarazem, mają. Współpraca przedstawiona przez klacz nie była dla niego jednak tak oczywista, miał kilka pytań,
- Po pierwsze, chcę się dowiedzieć jakie mamy mieć zadania. Na czym będą polegać? - zapytał. Nie zamierzał wkopać nikogo w nic niemożliwego, - Po drugie, chcę wiedzieć czy na takie misje każdy będzie musiał wyruszyć? Ja osobiście czuje cię całkiem nieźle na solowych misjach, no a medyk jest zbyt cenną osobą żeby tak po prostu biegał po pustkowiach i szukał niebezpieczeństw. - sam Zeke był zwiadowcą i mógł chodzić po pustkowiach, nie miał z tym problemu, podobnie Ghul, był żołnierzem więc też nie było to dla niego trudne, gorzej z lekarką, ta wciąż komuś pomagała, nie miała czasu chodzić po pustyni, a zostawieni jej samemu mogło być niebezpieczne bo lekarz na pustkowiach to raczej rzecz którą warto mieć. - Jeszcze jedno, czy jeśli my będziemy pomagać tobie, ty w razie potrzeby pomożesz nam? - Te pytania i żądania zarazem definiowały jego odpowiedź. Jeśli zostaną spełnione, zgodzi się. Jeśli nie, będzie musiał to przedyskutować z resztą grupy. 

Informacja o tym że jutro ma się pojawić inny gryf, rzekomo też pochodzący ze Stajni, to napełniło go nadzieją na to że zobaczy swoją siostrę. Tęsknił za nią i miał naprawdę wielką nadzieje na to że znowu ją zobaczy. Oczywiście wciąż mogło okazać się że to nie ona, ale nadzieja była. Widać było że zrobił się nieco żywszy i szczęśliwszy, nawet pojawił się delikatny uśmiech pod nosem.
 

((Mam nadzieje że dobrze to opisałem)) 

Edytowano przez Mephisto von Pheles
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama oferta podróży wydawała się być kusząca. Anda nie myślała o skutkach - ostatecznie, nie narzekała na życie w zniszczonej Equestrii. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Chodziło raczej o sam fakt przeżycia czegoś interesującego, a może i zmiany miejsca pobytu? Wszystko to zaczynało ją nudzić. Z opowiadań które obecnie zyskały status legend słyszała wiele o przygodach dzielnych kucyków z przeszłości. Magia przyjaźni? Tak to szło? Cóż, ostatecznie okazała się być słabsza niż megaczary. Nie zmieniało to jednak faktu, że młodej samicy gryfa marzyła się podróż. Podróż okraszona przygodami, walkami z przestępcami i różnymi tego typu akcentami. Niby wiedziała, że tak naprawdę najczęściej ci źli wygrywają, ale przecież nikt nie zabronił marzyć.

A potem oprócz oferty pojawiło się wspomnieni o gryfie, który uciekł ze Stajni. Pewnie wiele było w Equestrii gryfów które ukryły się w Stajniach, ale w sercu Andy rozbłysł płomyk nadziei, od którego uporczywie nie mogła się odciąć. Postanowiła, że przyjdzie na spotkanie. Musiała na nie przyjść, chociaż starała się siebie samą przekonać, że to na pewno nie był Zeke - jej brat. Tak na wszelki wypadek, żeby się nie rozczarować.

Zjawiła się w karczmie trochę wcześniej, uzbrojona w swój nie-do-zdarcia  czarny kombinezon i torbę. Rozglądała się dyskretnie w poszukiwaniu tajemniczego gryfa. Brata?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz nieco zdziwiona pytaniami odparła.

- Wydawało mi się, że to oczywiste, będziecie najemnikami. Jak ktoś będzie chciał zapłacić, a nie może znaleźć robotnika to zwróci się do nas. Może to się nie zgadza z twoją definicją najemnika, ale zajmowalibyście się dosłownie czym się da. Nawet sprzątaniem jeżeli przyniesie to zysk. Nie musicie też koniecznie pracować całą grupą, to zależy do was. No chyba, że zadanie jakie wam znajdę będzie wymagać całej ekipy na życzenie zleceniodawcy, ale na ogół raczej nie. I jeszcze jedno... Zależy o jaką pomoc Ci chodzi. Jeżeli będzie trzeba komuś opłacić leczenie to fundusz to pokryje, no chyba, że fundusz będzie za mały... Ale nie spodziewajcie się, że osobiście przybiegnę wam na pomoc z każdym zgrzytem. Pomiędzy zadaniami róbcie co chcecie, możecie prowadzić klinikę czy coś. Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje ?

__

Następnego dnia, Zake naprawdę widocznie się stresował nadchodzącym spotkaniem. Strach przed rozczarowaniem i nadzieja mieszały się tworząc naprawdę drażliwego gryfa. Anda miała się pojawić później, ale Zake nalegał by wyjść wcześniej więc tak też zrobili. Oboje mieli ważny powód by się z nią spotkać.

Warto wspomnieć, że gryf mając zapewne swoje powody zaprosił do drobnej osady swoich przyjaciół z daleka.

Wchodząc do karczmy szybko zauważyli samicę gryfa. Wkońcu to jednak gryf, a te stanowią mniejszość nie tylko w Cervidas. Bardziej od gryfów rzucają się w oczy tylko pegazy albo ghule. Zanim jednak postanowili się przywitać klacz zaczepiły dwa podobnie do siebie ubrane kucyki, jeden wyjątkowo rosły jak na standardy pustkowi, drugi natomiast okazał się być klaczą prawie o połowę mniejszą od kolegi obok. To w żadnym stopniu nie dotyczyło gryfa więc posłała go na spotkania możliwie, że z siostrą i zajęła się jak mniemała do tej pory strażnikami jakiejś karawany.

- Słucham państwa, w czym rzecz ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chodziło mi o pomoc z poważniejszymi problemami. Ale skoro to jest już wyjaśnione, to zgadzam się. - powiedział. Pytania były raczej po to żeby mógł się upewnić, teraz pewność miał. Dopełnieniem rozmów było przybicie brohoofa, a w zasadzie coś na kształt brohoofa bo gryfy nie mają kopyt, no ale wiadomo o co chodzi. 

 

Kolejny dzień był dla Gryfa znacznie bardziej emocjonujący, szansa na potencjalne spotkanie siostry wprowadzała go w zachwyt, jednocześnie, szansa na to że to będzie tylko losowy gryf ze Stajni sprawiała że taki wesoły nie był, jednak starał się zachować spokój, co i tak było trudne. Przed wejściem wziął kilka głębokich wdechów potem dopiero wszedł. Dość szybko zauważył samicę gryfa, wiedział że jego siostra będzie wyglądać inaczej, w końcu kilka lat minęło, jednak zauważył podobny schemat kolorów, wręcz identyczny. Gdy jego towarzyszka była zajęta on podszedł do stolika z gryfem. Odchrząknął aby zwrócić na siebie uwagę, to co zobaczył, ucieszyło go, na jego dziobie pojawił się nawet uśmiech. Po chwili złapał gryfkę za ramię i pociągnął ją na zewnątrz. 

Edytowano przez Mephisto von Pheles
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszała zgrzytnięcie drzwi. Anda odczuła stres, jakiego nie czuła już dawno. Odwróciła się powoli, źrenice się zwężyły. Była tam jakaś klacz, i... Gryf. Tak, jej durny brat. Rozpoznała go, mimo że wydoroślał i to bardzo. A potem podszedł z tym swoim durnym uśmiechem i wytargał ją na zewnątrz. O, nie. Musi palant odpowiedzieć za te lata rozłąki. 

Kiedy tylko stanęli, Anda przyłożyła Zeke'owi z prawego sierpowego w dziób. Rzuciła się na brata i zaczęła go okładać. 

- Zostawiłeś mnie, pacanie! Lata się włóczyłam po pustkowiach bez ciebie!  Czego się szczerzysz?No czego? Zaraz ci zetrę z dzdziób ten uśmiech, ty ciemnoto przebrzydła, dziobata, pierzasta!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili otrzymywania ciosów Zeke złapał jeden z pazurów Andy i uniknął drugiego. Był od niej silniejszy, chociaż do silnych nigdy nie należał to i tak miał więcej krzepy od swojej siostry. Zatrzymał jej ciosy, potem sam przywalił jej, niezbyt mocno, znaczy poczuć się to dało i nawet zabolało ale nic groźnego. 
- Szukałem cię. Większość czasu w jakim mogłem chodziłem po pustkowiach w poszukiwaniu ciebie. - powiedział, po chwili. Mimo przyjęcia tylu ciosów na twarz wciąż się uśmiechał. Nie minęło dużo czasu a przytulił siostrę. - Tęskniłem za tobą... - powiedział, płakał? Tak, jednak ze szczęścia. Nie smutku. Był uradowany. Przytulał ją jeszcze przez chwilę a potem znowu przywalił jej w łeb, ponownie niegroźnie ale wciąż nieco boleśnie. - Nie bije się braci do cholery. - dodał karcąco. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eee... No witam - Kuc przywitał się z organizatorką, patrząc na bijące się gryfy - Mighty Warden jestem.

W pierwszej chwili ogier pomyślał, że należałoby interweniować i rozdzielić walczące ptaki, nim przerodzi się to w coś bardziej zajadłego, lecz gdy zrozumiał, że to dawno niewidzące się rodzeństwo w końcu się spotkało to wrócił uwagą do rozmówczyni.

- Ooo... A klacz tu to Green Weed - Wskazał na towarzyszkę - Chcielibyśmy dołączyć do tej grupy do zadań niespecjalnych. Chciałbym tylko wiedzieć jak duża część zysków będzie odprowadzana na fundusz, oraz gdzie gromadzone pieniądze będą trzymane. Masz jeszcze jakieś pytania Weed?

 

Ewentualna opieka medyczna mogłaby być pokrywana z funduszu, lecz tego typu robota stwarzała jeszcze innego typu wydatki. Fajnie było by mieć je z czego pokryć, pomyślał sobie kuc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz skinęła głową na powitanie. Mighty zdążył ich już przedstawić i wyjaśnić, po co zaczepiają klacz-organizatorkę, więc Weed nie zostało zbyt wiele do powiedzenia.

- Tak, mam kilka pytań, a właściwie tylko dwa - opowiedziała Green. - Chciałabym widzieć, jakiej wielkości zysków zazwyczaj moglibyśmy się spodziewać za... hym... wykonanie zleconych zadań. Oraz kiedy, ewentualnie, moglibyśmy zacząć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeke przytulił swoją siostrę jeszcze mocniej. Pociągnął nosem. Dało się nawet słyszeć że płacze. 
- Cieszę się że żyjesz Młoda. - powiedział przytulając Ande. Wreszcie wytarł oczy i spojrzał na siostrę. Dopiero teraz poczuł ból dzioba ale i tak się uśmiechnął. - W sumie to co ty tu robisz? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Osoby z którymi współpracuję uznały że będę najlepszą osobą do udania się na rozmowy, znaczy, jedna osoba jest zajęta pacjentami a druga nie nadaje się do takich rozmów. - powiedział, po chwili wstał i podał swojej siostrze łapę żeby pomóc jej wstać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ooo, witam. Tak się składa, że miałam już dzisiaj umówione spotkanie, więc zanim coś powiem weźmy resztę.

Po tych słowach zabrała ze sobą kuce i wyszła z nimi na zewnątrz do rozczulających się kurczaków.

- Anda, Zake. Musimy wkońcu porozmawiać, szczególnie z tobą Anda. Jak już się tak zebraliśmy to nie mamy po co wracać do środka. Tak więc to jest Green Weed i Mighty Warden - wskazując na nich stara się zwracać do wszystkich - Jako, że też pewnie będziesz miała pytania pomyślałam, że warto odpowiedzieć na wasze. - zwracając się teraz do dwójki obok kontynuowała - Po pierwsze zysk zależy wyłącznie od zleceniodawcy, a ta część która trafi do mnie, tak do mnie, będzie trzymana tutaj i jeżeli się zgodzicie zamiast po prostu gromadzić to mogę to wykorzystać w handlu zwiększając z czasem sumę. Jestem tylko kucem tak więc wiem jak ciężko jest tu żyć więc to co mi oddajecie to wasza własna dobra wola i jeżeli potrzebujecie tych pieniędzy ustąpię, jeżeli będziecie mieli taki kaprys możecie mi oddać wszystko. To kiedy i jakie zadania wam zaoferuję też zależy wyłącznie od zleceniodawców tak więc niczego nie gwarantuję. To chyba wszystko o co się mnie pytaliście, a teraz Anda. Masz jakieś konkretne pytania... ? - zwracając się bezpośrednio do niej nawet się nieco uśmiechnęła widząc rodzeństwo znowu razem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zobaczę co da się zrobić, zależy na czym Ci zależy, ale dynamit na przykład nie będzie problemem, no poza czasem oczywiście. Znaczy wszystko mamy ustalone... Możecie wracać do swoich zajęć jak na razie, ale Ty chyba na kogoś czekasz. - zwracając się do Zake'a nie chciała się zbytnio wtrącać - Chciałeś, żeby twoji przyjaciele przyjechali więc pewnie są już stosunkowo blisko, warto na nich poczekać. A! Mam nadzieję, że szybko wam coś znajdę. To wyjątkowa sytuacja, raczej nie będziemy się często widywać. Dobranoc.

Kończąc tym rozmowę obejrzała się tylko po obecnych i skinąwszy z aprobatą wróciła do domu na przeciwko, na pierwszy rzut oka rudera, ale ciężko o coś dużo lepszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flare ubrana w czarny, wełniany płaszcz obrobiony skórą przystosowany na pegaza kłusowała rozglądając się na boki. Miasto do, którego przybyła razem  z Prismem niewiele się różniło od innych miast w powojennym Cervidas. Ot co w jednym miejscu karczma w innym dom z blachy. Znalazłaby się pewnie gdzieś i klinika. Klacz spieszyła się do pewnej karczmy w, której miał się znajdować Zake i reszta grupy wraz z tą "organizatorką". Podskoczyła jeszcze lekko by poprawić juki ciągle spadające z jej grzbietu.

-Trzeba będzie znaleźć jakiegoś krawca, który przyszyje mi do tych toreb jakikolwiek pas, ponieważ cały czas mi spadają. Ehhh... Sądzę, że będziemy mieli czas na rozejrzenie się po tym miasteczku. Tak w ogóle to co myślisz o tej całej wyprawie Prism?

Zdenerwowanie klaczy szybko zmieniło się na zaciekawienie wywołane oczekiwaniem na odpowiedź.

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mighty Warden zwiesił na sekundę łeb i westchnął cicho.

- Znów to samo.

Po tych słowach szybko uniósł pysk do góry. Jego spojrzenie było pełne zacięcia.

- Dora to ja idę popytać wśród tubylców. Może któryś z nich cierpi na nadmiar pieniędzy i brak chęci do wykonywania roboty samemu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Prism, jak zresztą prawie zawsze, miał na sobie swój mundur, wraz ze skórzanym napierśnikiem, oraz juki. Twarz jego owinięta była materiałowym szalem i ciemnymi okularami, a na głowie założony miał kapelusz typowy dla piechoty NER, ukrywając tym samym fakt bycia ghulem. Na wszystkim znajdowały się jeszcze juki, oraz siodło bojowe z karabinem, teraz zabezpieczonym, oraz pistolet wiszący w kaburze z przodu tak, aby w razie czego można go było szybko złapać w pysk. Podobnie z nożem bojowym w specjalnej pochwie. Może i wyglądał podejrzanie, w połączeniu ze swoim mundurem którego jeszcze nie pozbawił oznaczeń NER, ale wolał to od ciekawskich lub pogardliwych spojrzeń mijanych kucyków. Osada raczej nie została zbudowana na jakichś powojennych ruinach, co widać po budynkach zrobionych w sposób prosty, ale całkiem praktyczny. Szedł obok Flare, w razie potrzeby schodząc z drogi ewentualnemu przechodniowi.

 - Ano, można się rozejrzeć. Albo samodzielnie się za to zabrać. Róg masz, poradzisz sobie. A co myślę... zobaczy się jeszcze - powiedział nieco zachrypłym głosem.

Edytowano przez Riddle
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miasteczko co prawda takie stare nie jest, choć jednak jest dość porządnie rozbudowane jak na możliwości klimatu i stosunkowo krótkie istnienie. Głównie dzięki swojemu położeniu na głównym szlaku handlowym rozwinęło się tak szybko, materiały i pieniądze przepływają tędy regularnie nawet jak na pustkowia. Miasto przybrało nazwę Iverness. Budynki długo nie będą dorównywać tym odrestaurowanym sprzed wojny, ale mimo to są conajmniej przystępne.

--

Moment pierwszego spotkania po podpisaniu kontraktu zbliżał się coraz szybciej. Klacz dostała zlecenie od kupca w trasie, nie powiedział skąd jest, ale był bardzo rostrzęsiony całym zajściem. Mimo jego niedoli sprosiła całą, jeszcze obecną w osadzie drużynę żeby omówić szczegóły u niej w domu.

Powiedziała też, że dostała zaliczkę co bardzo ją ucieszyło, mimo to zagroziła też, że brak obecności równa się brakiem działki. Czekając na tarasie siedziała na ławce owinięta peleryną i wypatrywała swoich wspólników pociągając przy tym z fajki. Wygląda przy tym na wyrazie zadowoloną przebiegiem zdarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Green chodziła po okolicy osady, szukając jakiś ziół, ponieważ nigdy nie wiadomo, co można znaleźć, nawet przypadkiem. Można też nie znaleźć nic ciekawego, jak tym razem, ale klacz się tym nie przejęła, nie miała na to zbytnio czasu, godzina spotkania była już tuż tuż. Szybko otrzepała z ubrania z ziemi, wyjęła jakąś niezidentyfikowaną gałązkę ze włosów i pokłusowała w kierunku domu klaczy-organizatorki.

- Witam - powiedziała już na miejscu. - Przyszłam pierwsza? - spytala, po czym rozejrzała, w sumie niepotrzebnie, bo nikt raczej nie  ukrywałby się na tarasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taaa, jesteś tu pierwsza partnerko - nie wzruszona zbytnio jej przybyciem skinęła tylko głową - Zapewne też, że nie ostatnia, a przynajmniej mam taką nadzieję. Jak chcesz to usiądź ze mną, poczekamy razem.

Wracając co jakiś czas do swojej fajki wypuszczała kłęby dymu. W Cervidas tytoń stał się jedną z powszechniejszych używek za swoją porównywalnie niską szkodliwość i łagodne efekty. Sama fajka wyglądała na przedwojenną a sama klacz nie puszczała jej nawet na krótką chwilę co nadawało jej turkusowo-zielonej aury.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedługo później dało się słyszeć ciężkie kroki zbliżającego się Mighty Wardena.

- Dobra, jestem.

Kuc z głośnym tupnięciem usiadł na deskach obok, sprawiając, że cała konstrukcja zaskrzypiała. Na jego pysku zagościło zakłopotanie, a uszy opadły.

- Umm... Przepraszam. Z tego co zrozumiałem, mamy coś do roboty? To świetnie.

Edytowano przez Pelerynek
Niezrozumienie opisu otoczenia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anda miała bardzo, bardzo dobry humor. Idąc na miejsce spotkania starała się możliwie jak najczęściej zaczepiać Zeke'a i 'przeszkadzać' mu w prostym pokonywaniu drogi. Trzeba było nadrobić zaległości ze straconych lat szczenięcych. Ujrzała klacz z fajką na miejscu spotkania i zaczęła rozważania na temat tego, że fajka dodaje palącemu klasy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...