Skocz do zawartości

Trzecia strona [Zapisy][Gra]


Pawlex

Recommended Posts

Mentalność ludzi jest doprawdy fascynująca. Toczycie spory, wojny o prawie wszystko. Prawdopodobnie nie istnieje nic, co zadowoliłoby całą ludzkość w pełni. Nie mów że jest inaczej, dobrze

o tym wiesz. 
Zanim ja oraz mój brat postanowiliśmy na jakiś czas opuścić was, ludzi, sprawy miały się troszkę inaczej. Lecz teraz, ojej. 
Mógłbym rzec, że w kwestii technologii jesteście z jakieś pięć tysięcy lat do przodu. Doprawy, tak koszmarnego, strasznego, niepokojącego wykorzystania nauki nie widzieliśmy nigdy. Potężne metropolie, takie z wieżowcami sięgającymi chmur. Oślepiające światła neonów, cieżka elektroniczna muzyka, oraz cybernetycznie zmodyfikowani ludzie. Doprawdy ciekawe, potraficie poświęcić własne człowieczeństwo dla większych profitów. Hej hej, to nie znaczy że jestem do tego sceptycznie nastawiony. Skądże! To wygląda bardzo interesująco. Mógłbym rzec że nawet podniecająco! 
Zastanawiacie się pewnie cóż ta technologia ma związanego z moim wywodem o ludzkiej mentalności. To nie jest wcale takie trudne jak myślisz.
Istnieje druga strona tego szlabanu ludzkiej moralności. Po drugiej stronie są ludzie. Tacy prawdziwi ludzie, takich których pamiętamy. Czyści, bez żadnych tych tych wszczepów, czy tam implantów. Tacy, dla których liczy się natura, piękno przyrody, czyste powietrze. Pomyślicie "ekoterroryści". Cóż, może. 
Tak oto zrodził się nowy konflikt. Konflikt ludzi oraz "odrutowanych odmieńców". W porządku. Bracie, czas abyśmy i my wplątali się w ten konflikt. Niech ludzie i cyborgi spotkają coś, czego jeszcze nie widzieli. Nie zwierzęta, nie sztuczna inteligencja. Żadne duchy, zjawy czy inne wasze dziecinne wymysły.

======
Drogi czytelniku, masz okazję aby doświadczyś czegoś nowego. Nie nie, udział w konflikcie na pewno nie będzie nowy, wiem że nie raz się w coś takiego bawiłeś. Walczyłeś z innymi na pięści, miecze, słowa. Lecz to nie znaczy, że tego nie oczekujemy! Bardzo dobrze że masz jakieś doświadczenie. 
Wybierz swoją stronę, stronę nowoczesności bądź natury. Walcz o swoją rację, swój światopogląd. Obiecujemy że...hehe, nie będziemy...się wtrącać.

KP
Imię/pseudonim:
Płeć:
Wiek:
Wygląd:
Charakter:
Ideologia (technika/natura):
Umiejętności:
Historia:

 

 Sesja prowadzona przez dwóch MG. Czyli mnie (bystrzaku) oraz Oksymoron.

Edytowano przez Pawlex
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryć nieodkryte. Nawet w świecie w którym technologia nie stanowi dla człowieka żadnej tajemnicy istniały miejsca, które zostały zapomniane przez Boga... a czasem przez kilku bogów. Oto polana otoczona lasem. Niektóre lasy pozostały nietknięte - tylko tyle, aby na Ziemi wystarczało tlenu.

Oto kamienie ułożone w krąg. Zatarte i zwietrzałe, o sercach z żelaza. Straciły kształt już wieki temu, ale miejsc nie zmieniły. Wieczni strażnicy. To, czego strzegą jest ukryte. Czego więc strzegą?

Oto kolisty wał ziemi. Kiedyś ponad nią wystawał mur, a nad murem było kamienne sklepienie. Oto dwie ściany ustawione blisko siebie, prowadzące do kolistego pomieszczenia którego tylko strop nie oparł się upływowi czasu. Oto kamienny, płaski prostokąt wolny od trawy. Kiedyś był ołtarzem, ale kamień z którego był zrobiony był zbyt cenny. Rozebrano go. Nie został ani jeden ślad krwi, kiedyś tak często przelewanej w tym miejscu. Kiedyś, za lepszych czasów. Zniszczenie ołtarza było pierwszym krokiem do zatarcia pamięci. Kiedy nie zadziałały już groźby, obietnice zniszczenia albo obietnice bogactw, nadszedł czas na ostateczną decyzję. Bóstwa umierają bez czcicieli, oto ich słabość. A te bóstwa nie chciały umrzeć.

Oto, co zobaczylibyście gdybyście byli na polanie otoczonej lasem tamtej nocy. Była to noc znacząca - przesilenie wiosenne, które również zostało już zapomniane. Do lasu zbliża się grupka ludzi. Niewielu, ośmiu zaledwie. Wędrowcy, odkrywcy z zamiłowania. W tygodniu pogrążeni w sporze - jedni popierają rozwój technologiczny, inni tęsknią za utraconą z naturą więzią. Ale kiedy przychodzi czas wypraw, spory odchodzą na bok. Odkrywać, zdobywać - to jest celem.

Ominęli kamienny krąg. Właściwie nawet go nie zauważyli - kamienie sięgały najwyżej do kolan, choć pamiętały czasy kiedy górowały nad najwyższymi z ludzi. Ruszyli dalej, rozmawiając żywo. Ktoś od czasu do czasu rzucił jakimś nieśmiesznym żartem, ale że humor dopisywał wszystkim, całe towarzystwo raczyło uprzejmie zachichotać. Minęli wał z ziemi, zmierzając do skalnego korytarza. Teraz żarty zostały zamienione na rozważania. Kto kogo tu czcił? Czy składano ofiary z ludzi? Czy starożytni tańczyli tu nago wokół ognisk, urządzając huczne i niezbyt humanitarne rytuały? Na szczęście, ludzie są już cywilizowani. Tak, tak, inaczej strach pomyśleć, co by było...

Jeden z nich, wysoki i młody mężczyzna, kroczy raźnie jako pierwszy. Niekwestionowany przywódca stada, muskularny i przystojny. Jest zbyt pewny, kiedy kroczy w stronę serca grobowca. Jego stopa zahacza o źdźbło trawy. Klnie, kiedy się potyka, ale utrzymuje równowagę. Czy na pewno źdźbło...?

Mechanizm został uruchomiony. Nie używano wtedy metalu do takich rzeczy. Kamienie musiały wystarczyć i wystarczały całkowicie. Coś stęknęło, coś uderzyło lekko w mur, ściana zadrżała

Z klatki piersiowej mężczyzny strzeliła krew. Ostrze z diamentu, malutki sztylet przebił tkanki przywódcy stada. Kiedyś ludzie byli niżsi. Kiedyś krew z szyi, tętniąca i ciepła zalałaby ołtarz i zostałaby łapczywie spita przez ziemię. Ale teraz krwi było mało. Musiało wystarczyć.

Rozległ się krzyk, kiedy mężczyzna upadł na ziemię. Dorodny, zdrowy i silny - znakomita ofiara. Cała reszta zgromadzenia rzuciła się ku niemu, szukając powodu nagłego upadku. A życiodajna krew rytmicznie wypływała. Rytuał się dokonywał.

Zaschnięte trupy, powykręcane ciała, skóra owlekająca kości. Zadziwiające, że zostało aż tyle. Byli stworzeniami ziemi i to ziemi oddali się na wieczny sen, z nadzieją na powrót. Czerwona ciecz dotknęła tego, co zostało z ust. Dotknęła kości. Zaczęło się przebudzenie...

Teraz, ku przerażeniu wędrowców krew wypływała z rany coraz szybciej. Popadli w panikę, ku uciesze zagrzebanych w ziemi bóstw. Nie pogardzali ludzi - kochali ich i oto ludzie przybyli do nich, aby złożyć ofiarę. Wzruszające. Ziemia zaczęła się ruszać. Ludzie zapomnieli o konającym towarzyszu, próbując biec, próbując się ratować. Ale jedna ofiara na dwóch to za mało. Uciekająca niewiasta potknęła się o wystający z ziemi korzeń. Nie wystawał tam przypadkowo. Runęła na ziemię, a jej żywot skończyła igła która wysunęła się z podłoża. Pozostali mogą odejść. Dar został zaakceptowany.

Spod ziemi wysunęła się trójkątna głowa. Ogromny wąż wysunął swoje cielsko z ziemi. Granatowe łuski odbijały światło księżyca. Księżyc, krew, równonoc - idealnie. Zaraz potem z ziemi wyłoniła się umięśniona sylwetka o rogatej, podłużnej głowie i kopytach. Odepchnęła się rękami od gruntu i wyprostowała.

- Przepiękna noc, Żmiju. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że wiele się zmieniło przez nieobecność, a rytuał dokonany został przypadkowo.

- Nie Żmiju, nie. Po co mamy robić pułapki. Przecież ludzie nas kochają, będą składać nam ofiary przez wieki wieków. Ty i ta twoja pewność ludzkiej natury, Wiju. Ciesz się że twój brat zawsze ma opcję awaryjną...

- Zostaliśmy zapomniani. Świat który znamy, nie istnieje. Czy to nie ekscytujące? Wyczuwam spór...

- Ja również. Czyli jednak trochę z tamtego świata zostało. Spory były zawsze i będą zawsze. Pomyśleć że ci śmiertelnicy mają siłę aby cały czas walczyć ze sobą. Sąsiad z sąsiadem, grupa z grupą, kraj z krajem. Władza z ludźmi. Rany...

-----

 

Uniwersum to świat opanowany przez technologię i zmechanizowanych ludzi. Jeśli staniecie po stronie techniki, możecie być cyborgami i mieć dodatkowe umiejętności, które odkryte zostaną w trakcie sesji. Po stronie natury dodatkowe umiejętności będą bez metalowych wszczepów, ale z obecnością mutacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim: Eto
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 28
Wygląd: Trudno jest zauważyć jego prawdziwy wygląd. Widoczny pozostaje tylko wysoki wzrost oraz chuda sylwetka. Twarz zasłonięta chustką, z której widać tylko bladą skórę i niebieskie oczy. Gdzieniegdzie wystają także czarne włosy. Ma z własnej chęci amputowane wszystkie kończyny, a wstawione zamiast tego mechaniczne. Nosi zazwyczaj czarne ubrania, przykryte także czarnym płaszczem oraz okrągły kapelusz w podobnych barwach.
Charakter: Jest fascynatem technologii. Aż za dużym. Nienawidzi zwolenników ,,zielonego' świata, ma wielką chęć rozprawienia się z ekologami. Jest samolubny i introwertyczny. Cechuje go także nienawiść do wszystkiego co nie nowoczesne. O dziwo, jest marzycielem. Marzy m. in o uzyskaniu ulepszeń, dąży do zostania całkowitym cyborgiem, niezbyt odpowiada mu jego ludzkie ciało. Wstydzi się swojego pochodzenia, jest to duża słabość mężczyzny. Zawsze ukrywa swoje uczucia i mówi poważnym tonem, niezbyt lubi okazywać emocje, chyba ,że w samotności, którą kocha.
Ideologia (technika/natura): Technika
Umiejętności: Szybkie bieganie.
Historia: Urodził się w Ottawie. Był wychowywany przez ekologów. Podobało mu się aż do momentu nastoletniego buntu, kiedy to postanowił poddać się operacji i uciec do domu. Wyrzekł się swojej rodziny, a sam po pewnym czasie znalazł mieszkanie, i zaczął żyć jak dorosły. W międzyczasie coraz to bardziej negatywnie nastawiał się do przeciwników technologicznego świata.

( Ubogo, ale mam nadzieję ,że wystarczy. Miło się z wami pisze :) )

Edytowano przez Selenium
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim: Adam ,,Khada'' Singh 
Płeć: mężczyzna 
Wiek: 26
Wygląd: niski, ciemnoskóry mężczyzna mającego cechy zarówno mulata jak i hawajczyka. 
Okrągła twarz, szeroki i lekko zadarty nos, szerokie, niebieskie oczy, wieczne rozczochrany, szerokie usta. Kilka niedoskonałości na twarzy. Lekki zarost.

Z postury jest niski (coś koło 175 cm), krępy. 

W zasadzie to nie wyróżnia się niczym. Po prostu zwyczajny człek, zwyczajny do bólu. 
Charakter: Jest bardzo wyluzowanym człowiekiem, nie przemęcza się, lubi spać, odkłada wszystko na później. Jest inteligentny Często żartuje, w suchy sposób, czasem nawet za bardzo. Z pozoru nie jest zbyt wplątany w te ideologiczne wojny ale po dogłębnej analizie widać że jednak walczy za sprawą... swoim sposobem. 
Ideologia: Natura
Umiejętności: Ma całkiem niezły refleks, no i naprawdę dobrą intuicje. Czasem. Jest dobrym chemikiem, zna łacinę i nawet potrafi przeczytać niektóre litery w wymarłych językach, ale za krótko się uczy. 
Historia:
Ekhem... Pan Adam, szerzej znany jako Khada, jest bardzo zwyczajnym człowiekiem o historii tak zwyczajnej że aż nadzwyczajnie ciężko uwierzyć w jej prawdziwość, otóż pan Adam urodził się w średnio zamożnej rodzinie, takiej idealnej przykładniej rodzinie mieszkającej na przedmieściach amerykańskiego miasta. 
Pan Adam ma młodszego (za to wyższego od niego) brata. Chodził sobie do szkoły jak przykładny szaraczek. Zdobył wyższe wykształcenie jako chemik i potem miał zwykłą jak na osobę ze swoim wykształceniem pracę, wtedy też zaczął widzieć problemy ze światem, te które tak go bolą. 
Ludzi nie będących ludźmi, maszyny w kształcie ludzi, to było coś czego Pan Adam nienawidzi, zamienianie się w maszynę tylko po to by był lepszym niż zwykły człowiek?! Jeśli ludzie tracili kończyny i potem mieli protezy robili to by móc żyć, ale jeśli ktoś chciał być maszyną tylko dla samego bycia maszyną. To go bolało. 
Wtedy pojawiła się jego pasja i zamiłowanie, nauka o naturze, o starych bogach, tradycjach. 
Jego marzenie to znaleźć ołtaż jakiegoś starego boga. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim:Koneko

Płeć: Kobieta

Wiek: 17 lat

Wygląd: Koneko to mała ( 160 cm wzrostu) słodka, dziewczynka. Ma czarne do pasa włosy, grzywka zasłania prawe oko. Ma zielone tęczówki. Jest dość wysportowana lecz nie przesadnie. Ma idealną figurę w ładnym ubranku. Zwykle jest ubrana w ładną krótką sukienkę, białą koszulę. Na nogach podkolanówki i trampki. Uwielbia pluszaki. :P

Charakter: Jest ona naprawdę miła i słodka. Uwielbia się przytulać i siedzieć na barana u wyższych od siebie. Jeśli już się do kogoś przywiąże to nie da mu spokoju. Bardzo trudno zdenerwować a jak już się to komuś uda to współczuję. 

Ideologia: Natura

Umiejętności: Ma dobry refleks, jest szybka i dość inteligentna. Umie też posługiwać się łaciną. :) uwielbia gotować. Umie tworzyć lekarstwa z roślin (mama ją nauczyła)

Historia: Koneko jaka mała dziewczynka mieszkała w Ohajo (nwm jak się to pisze :c). Rodzice dziewczyny byli zwykłymi pracownikami firmy budowlanej. Lecz też geologami co się nie podobało ani pracodawcom rodziców dziewczynki ani zmechanizowanym pracownikom firmy.  Pewnego dnia w czasie pracy obydwoje zostali zgnieceni przez kupę żelastwa. Mówiono że to wypadek ale Koneko wiedziała, że to było zaplanowane bo jej rodzice sprzeciwiali się zmechanizowaniu ludzi oraz kochali naturę. Dowiedziała się jednak, że jej rodzice zostali zamknięci w więźniów politycznych sprzeciwiających się rządowi. Od tego czasu zaczęła się interesować historią i budową lasów. Od czasu utraty rodziców mieszka w sierocińcu lecz próbuje się stamtąd uwolnić by uciec i uratować rodziców choć nie ma nawet dobrego planu. Jej marzeniem jest zamieszkać z jakimś miłym i słodkim facetem w środku lasu. :3

Edytowano przez Dante
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim: Saya Mei
Płeć: Kobieta
Wiek: 17
Wygląd: Saya ma granatowe oczy i brązowe, krótkie włosy. Jest blada i szczupła. Jest także niska (168 cm.). Jej wyraz twarz jest niezmiernie spokojny.
Charakter: Saya ma dość prostą osobowość. Jest bardzo pracowita i zawsze stawia dobro przyjaciela ponad własne. Jest małomówna i bardzo często niezauważalna (Przez niski wzrost). Ogólnie rzecz biorąc jest ona bardzo spokojną i rozsądną, ale czasami potrafi być głupkowata i dziecinna. 
Ideologia (technika/natura): Natura
Umiejętności: Dzięki swojemu niskiemu wzrostowi potrafi być niezauważalna. To bardzo się przydaje aby zmylić przeciwnika. Potrafi dobrze walczyć wachlarzem bojowym. Jest bardzo zwinna i dość szybka.
Historia: Saya pochodzi z japońskiej rodziny. Mama była japonką, natomiast ojca nigdy nie znała. Zawsze chciała mieć młodsze rodzeństwo.. Albo jakiekolwiek rodzeństwo. Mama uczyła ją jak się bronić w razie niebezpieczeństwa. Kilka dni po jej 15-stych urodzinach jej mama zmarła, gdyż była poważnie chora. Od tamtej pory starała się wychowywać sama i szło jej to bardzo dobrze. Przyzwyczaiła się już, że straciła kogoś, kogo tak bardzo kochała i podziwiała. Nie lubi mówić o swojej rodzinie za dużo. Kiedy ktoś ją o to pyta zazwyczaj milknie albo zmienia temat. Zawsze sobie powtarza "Żyj pełnią życia i nie patrz w przeszłość, bo to Cię zgubi". Jet to jej motto życiowe i tego motta stara się trzymać. Zawsze kochała naturę i była do niej bardzo przywiązana. Czasami kiedy patrzy na różne drzewa czy kwiaty widzi obraz siebie jako małej dziewczynki. To dodaje jej siły i polepsza humor. Kocha obserwować ptaki i czasami stara się łapać motyle.

 

Wiem, że nie umiem pisać historii postaci. Natomiast się starałam, aby to jakoś wyglądało. .3.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim: Spencer Savage „WZOL - Wojskowy Zmechanizowany Organizm Ludzki"
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44lata
Wygląd: Jego prawdziwy wygląd jest niemożliwy do zobaczenia, od kilku lat jest chodzącą maszyną. Jedyna rzecz, które świadczą o byciu człowiekiem są organy, które są pod metalem i wspomagane przez różną elektronikę, występują tylko w klatce piersiowej oraz w głowie. Najbardziej zrobotyzowany został mózg, w nim jest najwięcej implantów oraz kabli, które wspomagają procesy myślowe.
Co do jego zewnętrznej powłoki jego ciało ma kolor niebiesko-szary, a sama budowa ciała nie różniła znacząco od ludzkiej. Wyjątkiem jest głowa, jeden duży szkarłatny sensor za nim znajduje się jedno ludzkie oko, podłączone do pokaźnej ilości kabli i tym podobnym, także głośniki, by mógł mówić.

Spoiler

https://cdn3.artstation.com/p/assets/images/images/000/762/639/small/andrew-voelkl-mechcompcloseup2av.jpg?1432520219


Charakter: Interesuje się informatyką i wszystkim związanym z SI, a także dochodzą militaria. Jednak nie potrafi odczuwać części emocji, dlatego jest taki „Sztywny" jak to inni ujmują i niezwykle rzeczowy, wszystko stara się obliczać. Gardzi jednak słabością ludzkiego ciała i jest zadowolony z posiadania „długowieczności“. Jedyna wada to potrzeba ładowania od czasu do czasu.
Ideologia (technika/natura): Technika
Umiejętności: Ma komputerowy refleks oraz jego receptory są niezwykle czułe na wiele bodźców, wyjątkiem jest dotyk a najbardziej zaawansowane są sensory ruchu oraz receptor wzrokowy. Potrafi korzystać z broni w stopniu dobrym i dobrze widzi w ciemności, o ile włączy podczerwień.
Historia: Spencer pochodzi z Richmond w stanie Wirginia, pochodził z rodziny o korzeniach wojskowych. Ojciec był oficerem a matka pielęgniarką, sam postanowił pójść w ślady ojca, by nie przynieść wstydu swej rodzinie jak to ujęli rodzice. Po dobrych wynikach w normalnej szkole ruszył do szkoły wojskowej gdzie sobie nawet dobrze radził, następnie po zdaniu ruszył do szkoły oficerskiej, tam mu poszło o wiele gorzej, ba! Nie udało mu się jej nigdy ukończyć. Poświęcił się informatyce i budowie dronów, chciał na czymś zarabiać o to było trudno przez jakiś czas. Udawało mu się coś zarobić ale dalej było to za mało, z czasem los "uśmiechnął" się do niego. Dowiedział się, że wojsko szuka ochotnika to "zamiany" w robota. Ten zgodził się aby w końcu uszczęśliwić swych rodziców. Po serii testów dopuszczono go do udziału w eksperymencie, który się udał. Stał się teraz zewnętrznie maszyną a wewnętrznie człowiekiem po części. Był nawet usatysfakcjonowany tym, że stał się lepszą istotą. Głównie w życiu bawi się bycie ochroniarzem, bo nie musi spać i może kilka dni bez przerwy stać na straży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Imię/pseudonim: Ziemovt
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat
Wygląd: Chłopak z dość długimi jasno-brązowymi włosami. Jest bardzo wysoki, ma niebieskie oczy, duże czoło
Charakter: Wredny, Brutalny, Pomocny, Mściwy, Egoistyczny, Kocha Nature, romantyczny
Ideologia (technika/natura): Natura
Umiejętności: Używanie Przemocy
Historia: Ziemowit urodził się w małym mieście. Często wychodził na spacery do parku. Poznawał tam świat. Jaki ten świat jest piękny. Pełno zwierząt, roślin i wiele innych. Gdy zaczął chodzić do szkoły nie miał kolegów. Był odtrącany od rozmów. Stwierdził, że tak być nie może i wszyscy co go denerwowali, obrywali. Każdego bił niezależnie od wyglądu, płci. Często też napadał na innych bez powodów. W wieku 18 lat zabił człowieka. Wyczyścił ślady i zakopał ciało pod ziemią. Nikt do tej pory nie zauważył ani nie znalazł ciała, ale chłopak mimo to obawia się, iż zostanie wsadzony do celi. Chłopak nie był nawet o to podejrzewany, bo jego ofiara była przypadkowym przychodźcą. Ziemowit wyrwał mu z rąk portfel, a ten zaczął obrażać niebieskookiego mężczyznę. Ofiara została śmiertelnie pobita. Ziemowit wywiózł ją swym samochodem. Ciało włożył posiekał na drobne kawałki i włożył to plecaka. Plecak zakopał w środku lasu, bardzo głęboko. Chłopak był również bohaterem. Uratował dziewczynę, która została porwana dla okupu. Był przez pewien raz z nią razem, ale zabił ją. Nie miał powodu dla którego ją zabił. Tym razem nie było tak łatwo się obronić przed zarzutami. Chłopak był podejrzany. Na szczęście Policja odrzuciła jego i zamknęła inną osobę, która naprawdę była niewinna. Kilka miesięcy wygrał w totolotku 12 milionów. Nie wiedział co zrobić z pieniędzmi, więc część z nich przeznaczył na schronisko. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne. Ale najpierw pozwól, że wyjaśnię.

Chodziło mi o to, że nie do końca pasuje piętnastolatka-ninja. Bo wiesz, właściwie piętnastolatki rzadko kiedy znają takie sztuczki, a postacie i tak dostaną umiejętności w trakcie sesji. Poza tym, historia - ci martwi rodzice to trochę zbyt standardowy wariant.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię/pseudonim: Seintenshi zwana również Płomykiem.
Płeć: kobieta
Wiek: 26 leciszy na karku
Wygląd:
Ta ru jest albinoską. Jej figury nie można nazwać "wieszakiem" lub "szkieletem". To typowa dla jej płci "klepsydra". Wiecie, wąskie ramiona, zaokrąglone szerokie biodra. Jest szczupła, i dosyć niska, ma tylko 168 cm wzrostu. Jej skóra jest blada niczym pergamino raz cienka i delikatna. Najmniejsze zadrapanie powoduje u niej krwiawienie. Nie jakieś obfite, ale jednak. Twarz, ma typową owalną. Znajduje się na niej para ciekawskich ślepi w szkarłatnym kolorze. Nosek lekko zadarty, usta pełne w odcieniu jasnego pastelowego różu. Włosy ma białe, bardzo gęste i długie. Często wplątują się jej tam liczne patyki, liście i tak dalej. Szczególnie kiedy leży na trawie. Zwykle ma na sobie niebiesko-białą sukienkę z halką. Na szyi powiewa jej klucz na łańcuszku.
Charakter: Spokojna, nieco płochliwa, lubi pokazywać innym jak coś robić, bez wstydu wygłasza swoje własne opinie. Kocha naturę i nigdy by jej nie skrzywdziła.
Ideologia: Natura
Umiejętności: Czytanie myśli z wyrazu oczu i twarzy.
Historia: Płomyk nie znała swoich rodziców. Nie to, że ich nie miała. Bo miała, ale gdzieś bardzo daleko. Musieli wyjechać i powodu zadłurzenia do innego kraju by tam pracować. Odkąd pamiętała opiekowała się nią kobieta. Nie znała jej imienia toteż zawsze mówiła do niej "Pani". Seintenshi nie znała też swojego imienia. Kobieta powiedziała, że dostanie je gdy osiągnie 20 lat, wtedy wyruszy głosić to co sama się nauczy przez lata. Więc z początku wołano na nią "Dziecko", potem "Dziewczynka", następnie "Dziewczyna". Płomyk od zawsze była cicha i spokojna. Wychowywana wśród natury kochała ją i szanowała. Zwierzęta traktowała jako przyjaciół, rodzinę. Seintenshi rosła, piękniała i nabierała doświadczenia. W końcu nadszedł tak wyczekany przez nią dzień. Miała się dostać imię i wyruszyć, wyruszyć wraz z wiatrem. Pamięta słowa kobiety gdy ostatni raz ją widziała "Na imię ci Seintenshi. Jesteś Płomykiem tego świata, pokaż im jak mają żyć". Jednocześnie otrzymała klucz na łańcuszku "klucz do serc". I tak znalazła się w tym świecie, wędrując. Niektórych rzeczy nie rozumie, ale to jej nie przeszkadza. Kieruje się sercem natury, dopuki ono ją prowadzi zniesie wszytko.

images-10.jpeg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Maximilian

Płeć: Mężczyzna

Wiek:40

Wygląd: Wysoki mężczyzna o przeciętnej budowie ciała, jego głowę zdobią kruczoczarne włosy, wśród których zaczynają gościć siwe. Włosy są ułożone na styl lat 40-stych XX wieku, a na świat patrzy piwnymi tęczówkami. Na jego ciele nie widać żadnych zmian cybernetycznych, posiada on tylko implanty, które podnoszą wydajność organizmu, przy wysiłku fizycznym, jak i umysłowym. Co pozwala mu na dłuższą pracę i mniej snu, niż zwykłemu człowiekowi. Wyglądem zewnętrznym przypomina zwykłego pracownika recepcji, który pracuje w korporacji.

Charakter: Spokojny i cierpliwy, nie lubi podejmować pochopnych decyzji i każdy krok woli zaplanować. Zawsze stara się być konsekwentny w tym co robi i dążyć do celu za wszelką cenę. Nigdy nie uzewnętrznia swoich prawdziwych przemyśleń, stara się mówić, co chce usłyszeć jego rozmówca, aby wyciągnąć jak najwięcej przydatnych informacji. Jest ambitny, ale nie daje po sobie tego poznać, woli zgrywać uległego i posłusznego, wszak bezlitosne korporacyjne tryby mogą zmielić każdego, a on woli, aby to inni byli mieleni. 

Lubuje się w dobrym alkoholu, jest również nałogowym palaczem.

Ideologia: Technika

Umiejętności: Retoryka, aktorstwo, podstawowa broń palna, podstawy hakowania.

Historia: Urodzony w Bedford na północ od Londynu. Wraz z siostrą i rodzicami mieszkał w Bedford, aż do ukończenia szkoły podstawowej, kiedy to jego rodzice w wyniku zmiany pracy zmuszeni byli przeprowadzić się do Birmingham. Gdzie dokończył swoją edukację, był ambitnym młodym człowiekiem, który w przeciwieństwie do reszty rodziny chciał osiągnąć coś więcej, aniżeli zwykłe szeregowe stanowisko. Które względnie zapewniało spokojny byt od pierwszego do pierwszego. Po ukończeniu szkoły średniej poszedł na studia, związane z bezpieczeństwem wewnętrznym, na wydziale politologicznym. Po uzyskaniu licencjatu, postanowił zrobić specjalizację w kierunku kryminalistyki, jego wysiłki podczas edukacji zostały dostrzeżone i zaproponowano mu pracę, którą miał rozpocząć po ukończeniu magisterki.

Maximilian pracuje dla jednej z megakorporacji, gdzie "oficjalnie" zajmuje stanowisko, specjalnego przedstawiciela handlowego, którego zadaniem jest dbanie o interesy firmy i jej nieskazitelny wizerunek. Pomagając w subtelnym przekonaniu opornych petentów, do współpracy lub zmiany kierunku ich działania względem jego mocodawców. Stosując w tym celu rozmaite środki przekazu i manipulacji. 

Stara się żyć na poziomie zwykłego szarego pracownika, aby utrzymać pozory. Kontaktuje się z rodziną, odwiedza ją na święta i przy innych okazjach, spędzając czas z starszą siostrą i jej rodziną.

 

Imię ojca: Simon

Imię maki: Madelein

Imię siostry: Ann

Rodzina siostry:

Mąż: Charles

Córka: Miriam

 

(Jeżeli jest jakiś aspekt do rozwinięcia, w Historii, to proszę o informację. Nienawidzę ich pisać i o czymś mogłem zapomnieć.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapisy zakończone!

===

Kolejna równonoc, dokładnie dwa lata po przebudzeniu. Noc znacząca dla nowych braci i sióstr natury. Przez dwa lata poznawali nauki swojego wodza, opiekuna, przewodnika i nadszedł czas, aby się im pokazał. Pośrodku kamiennego kręgu zapłonęło ognisko. Wokół siedzieli wszyscy ci, którzy gardzili mechanizacją życia. Między innymi niski, czarnoskóry mężczyzna, drobna dziewczyna o azjatyckich rysach, kolejna dziewczyna o granatowych oczach, równie drobna i białoskóra piękność o intrygującej urodzie. Zgromadzili się, oczekując pojawienia się leśnego ducha. Oczekiwanie przebiegało w ciszy, choć dało się wyczuć napięcie.

 

Mężczyzna, ubrany w poszarpaną mnisią szatę, skrywający swoją twarz za kapturem, podciągnął lewy rękaw swojego ubrania. Następnie przy użyciu sztyletu, wykonanego z kła dużego drapieżnika, naciął nadgarstek. Gdy krew zaczęła ubywać z kończyny tajemniczej postaci, ten machnął ręką. Czarna osoka wleciała prosto w ogień ogniska, co poskutkowało chwilową zmianą koloru płomienia na kruczoczarny.

- Wiju! - Krzyknął, padając na kolana. - Leśny duchu! Obrońco natury. Pomóż nam w tych ciemnych czasach. Twoja ziemia jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Ludzie odrzucili twoje nauki, popadając w technologiczny obłęd. Panie natury, przyzywam cię! Pomóż nam pokonać to nienaturalne zło!

Edytowano przez Pawlex
Letz plej de gejm!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogień trzasnął, pożerając błyskawicznie resztki drewna. Płomień wystrzelił w górę, jakby miał dotknąć samego nieboskłonu, a potem z czerni wyłoniła się postać.

Siedzący przy ognisku odczuli dreszcze. Wij na którego tyle czekali stał teraz pośrodku nich. Ogień, wróciwszy do normalnego koloru i stanu nie palił jego jasnoszarego ciała, a tylko tańczył wokół stwora. Nie był już duchem. Był w pełni materialny. 

Piękna, zdecydowanie nieludzka twarz o czterech granatowoczarnych oczach lustrowała uważnie wszystkich przybyłych. Jego wąskie usta milczały. Głowa zwieńczona porożem podobnym do poroża jelenia przesuwała się powoli, badając twarze swoich towarzyszy. Smukłe ciało pokryte było srebrnymi piórami. Dłonie o długich, szponiastych palcach przekształcone były częściowo w skrzydła, a z grzbietu sterczała kolejna para pierzastych skrzydeł. Miał długi ogon zakończony wydłużonymi lotkami. Znacznie górował nad przybyłymi - był dwa razy wyższy od człowieka. Wyszedł z ogniska i zaczął krążyć wokół ludzi, powoli i z gracją - jakby płynął w powietrzu, nie chodził.

- Niezwykle cieszy mnie, że zebraliście się tutaj tak tłumnie. Jesteście nadzieją, moje dzieci. Nadzieją moją, nadzieją dla świata. Kazałem wam czekać na mnie tyle dni i nocy, bo dopiero teraz zebrałem na tyle sił, aby móc pojawić się między wami. Chcę wręczyć wam jednocześnie drobne dary. W każdym z was wyczuwam potencjał, każdy z was jest silny i piękny - odezwał się głębokim, potężnym głosem.

- Khada Singh... Inteligentny, rozważny, spokojny, ale i silny... Twoim żywiołem jest woda i to z nią związany będzie mój dar dla ciebie. Koneko, najmłodsza z przybyłych. Na zewnątrz radosna i przyjazna, w której sercu tkwi drzazga. Ziemia to twój żywioł. Saya Mei, nieprzewidywalna, drobna i zwinna. Prezent dla ciebie ma związek z powietrzem. Seintenshi, twój żywioł to ogień. A teraz chodźcie za mną, cała czwórka - poprosił i ruszył w stronę drzew.

 

(Ci od natury odpisują)

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koneko siedziała w kółku znudzona. Obserwowała każdego z osobna ale żadna z nich nie robił na niej wrażenia prócz wyższego od niej czarnoskórego Mulata. Uśmiechnęła się do niego. Gdy pojawił się stwór lekko się przestraszyła ale gdy przemówił już się nie bała. Gdy usłyszała formułkę uśmiechnęła się i ruszyła za stworem podskakując. Podeszła do Mulata. - Jak się nazywasz?- zapytała z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saya oglądała wszystko z zachwytem jednak jej wyraz twarzy był taki jak zawsze,czyli spokojny. Kiedy usłyszała prośbę stwora, wstała z miejsca i przeciągnęła się. Siedzenie w miejscu cały czas było męczące dla jej kręgosłupa. Ruszyła za stworem powoli i spokojnie, trzymając ręce z tyłu. Granatowymi oczami rozglądała się czasami, aby patrzeć na to piękno jakim jest natura. Po chwili poprawiła kosmyk krótkich, brązowych włosów. Odetchnęła cicho i spokojnie, spuszczając wzrok.

Edytowano przez SayaSuu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemowa Żmija była zdecydowanie pasjonująca, w sumie to trochę jak spełnienie kilku marzeń, poznał osobiście starego boga, nie do końca rozumiał jednak o co chodzi z tymi żywiołami. Ale to się dowie. Potem usłyszał głos przemawiający do niego. 

Mulat spojrzał zdziwiony na dziewczynkę. 
- Em... jestem Adam, albo Khada, jak to większość osób na mnie mówił. - powiedział niepewnie. Jaki był jej cel rozmowy z nim? Nie wiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym samym czasie, nieco dalej. No w sumie nieco bardzo dalej. Tam gdzie trawa zamieniła się w ulice, drzewa w potężne budynki a powietrze zostało skażone gdzieś o 90%.
W jednej z tych lepszych dzielnic, nieco bardziej zadbanych i spokojnych znajdowała się całkiem popularna kawiarnia. Było to jedno z naprawdę niewielu miejsc, gdzie chociaż na chwilę można było się wyciszyć. W środku nie przeszkadzały odgłosy samochodów czy helikopterów, bądź potężnych odgłosów kroków droidów pilnujących porządku.
Sama kawiarnia nie była czymś wyjątkowym, wyjątkowa natomiast była grupka ludzi, którzy obecnie znajdowali się w jednym z prywatnych pokojów, gdzie zarezerwować takie pomieszczenie nie mogli zwyczajni szarzy ludzie. Idealne miejsce do prowadzenia osobistych rozmów, bądź prowadzeniu interesów.
W środku takiego pokoju znajdował się długi stół, zrobiony z solidnego drewna. Tak, drewna. Wiem jak ciężko o ten materiał w takim megamieście. Do kompletu również były wygodne, skórzane fotele. Oczywiście aby rozmawiało się przyjemnie, stół był wyłożony różnymi trunkami, cygarami, nawet słodyczami. Można było się tu poczuć, jak na rodzinnym spotkaniu.
Jednym z gości był człowiek o kruczoczarnych włosach, nieco już siwiejących. Starszy człowiek był pracownikiem w prawdopodobnie najpotężniejszej instytucji na tym świecie, korporacji "Cysper Corp.".
Drugim gościem był...droid? Chwilka. Och, rozumiem. Był to naprawdę bardzo zmodyfikowany człowiek. To by tłumaczyło, dlaczego przy wejściu tutaj wszyscy klienci patrzyli na niego nieco podejrzliwie. Może z zazdrości? Podziwem? Którzy to wie.
Ostatni, również mężczyzna, był nieco mniej śmiały. Siedział nawet troszeczkę oddalony od stołu, wyłożonym dobrami dla ciała i ducha. Albo dla ciała i metalu. Twarz jego zasłonięta chustą. Introwertyk jak się patrzy. Aż dziw że tutaj przybył.

Drzwi rozsunęły się. Nieco krępa, niska kobieta wstąpiła do pomieszczenia. Ubrana w fioletową marynarkę i prostą spódnicę, śmiało zaczęła kroczyć w stronę siedzących, stukając obcasami swoich szykownych szpilek. Miała miłą twarz, trochę zbyt mocny makijaż i okulary o czerwonych oprawkach, znad których swoim bystrym wzrokiem lustrowała otoczenie. Włosy spięte były w ciasny kok, symbol porządku pani Barbary, sekretarki z powołania. W ręce trzymała plik papierów i niewielki przenośny komputer. Odchrząknęła.

-Witam wszystkich serdecznie, szef dzwonił i mówił, że pędzi na spotkanie. Zaraz powinien się pojawić - oświadczyła. Otwarła notebooka zaczęla przygotowywać się do pisania raportu z zebrania.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atmosfera była miła, trunki, cygara a nawet słodycze leżały na niezwykle rzadkim widoku, czyli stole z drewna i to solidnego. Sam Spencer nie był tym zafascynowany, nawet nie mógł, jednak zdawał sobie sprawę z tego, że to jednak niezwykle duży luksus. Gdyby mógł jeść to prawdopodobnie skusiłby się na kilka cukierków, jednak w obecnej, lepszej formie nie mógł jeść i nie odczuwał głodu. Spojrzał swym sensorem na pozostałych gości, niestety nie byli tak mocno zmodyfikowani jak On, ale to może nawet lepiej? W końcu jest unikatowy w tym gronie. W ten jego wzrok zwrócił się w kierunku wchodzącej kobiety, gdy wypowiedziała wszystkie swe słowa ten kiwnął głową dla pewnego szacunku.

- Również witam. - powiedział swym mechanicznym głosem, po chwili ciszy dodał. - Rozumiem. - nie mógł się gniewać na to, że Jegomość się spóźnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...