Skocz do zawartości

D&D [Seria][Violence][Adventure][Military][Czytadła]


Recommended Posts

1. Wstęp

 

Dobry,

 

Jako, że dziś jest dyskusja w Klubie Konesera Polskiego Fanfika na temat tejże serii zdecydowałem się z nią zaznajomić. Zanim przejdę do właściwego tematu, chciałem tylko zaznaczyć, że byłem jednym z czołowych promotorów tego by właśnie coś z Foleya do dyskusji wziąć. Jednym z powodów był fakt, że mogłem się w rezultacie zmotywować by wreszcie coś autorstwa jakże zasłużonego pisarza na MLPPolska przeczytać, to że wybrałem akurat D&D wyszło trochę na chybił trafił.

 

O opowiadaniach drogiego autora słyszałem trochę opinii, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Biorąc pod uwagę fakt, że rzeczywiście napisał ich dużo (Pisiont!), to miałem relatywnie spore oczekiwania.

 

Muszę przyznać, że nie do końca tego się spodziewałem. Zaznaczam, że nie będę recenzował każdego fanfika osobno, gdyż w swej budowie są bardzo podobne i mijałoby się to z celem.

 

2. Zalety

 

Jestem jedną z osób, która ma paskudnie duże problemy z zauważaniem dosyć oczywistych błędów jeśli chodzi o język czy formę. Nawet jeśli jednak, to wydaję mi się, że generalnie w tych kategoriach jest naprawdę okej. Spostrzegłem kilkukrotnie brakujące Entery, znak albo tego, że autor kopiował opowiadanie z Worda i zrobił to niedokładnie albo jest leniwą bułą i gdzieś mu się te Entery zgubiły. Nie będę w to wnikał. Być może ktoś bardziej spostrzegawczy znajdzie takich błędów więcej.

 

Prawdopodobnie największą zaletą fanfików o której będę trochę mówił też w późniejszych sekcjach tej recenzji to fakt, jak łatwo i przyjemnie się je czyta. Wynika to z faktu, że autor pomija albo opisuje bardzo krótko zarówno wprowadzenie jak i zawiązanie akcji. Efektem jest to, że jak to jak krótkie są te opowiadania (max. 3500 słów) fabuła jest naprawdę błyskawiczna. Niezależnie od sekcji “Wady”, fanfiki tej serii to dosyć przyjemne czytadła. Jako takie więc sprawują się wyśmienicie.

 

Jeśli chodzi o kwestie militarne i podobne, nie mam żadnych zastrzeżeń co do właściwie użytkowanego sprzętu. Mam trochę innego rodzaju zastrzeżenia do czegoś co mógłbym nazwać “konceptem świata”, ale o tym później. To co jednak żołnierze (czy właściwie nasze tytułowe D&D) robią brzmi okej w kwestii realizmu (opisy poszczególnych akcji, strzelania, przeładowywania, you name it).

 

Zależnie od fanfika, występują porcje komedii. Niektóre z nich zrobione są lepiej i w tym sensie kwalifikują się na zalety, a w innych jest może nie kiepski, ale nijaki. Ponieważ uznaję opowiadania z tej serii za czytadła, “kiepski humor, ale jednak jakiś humor” nie jest dla mnie wielkim problemem.

 

3. Wady

 

Oceniając poszczególne opowiadania tej serii nie w sposób nie zauważyć, że są to fanfiki pisane na konkursy. Gdybym więc oceniał je w ramach konkursu gdzie rzeczywiście ustawiłem limit słów “1500”, to na pewno oceniłbym je wyżej. Powiem więcej - gdyby nie to, że nie oceniam tego jak fanfiki konkursowe, sekcja “Wady” prawdopodobnie w ogóle by nie istniała. W końcu zmieszczenie się w ciasnym limicie słownym to duże wyzwanie dla autora, często dużo większe niż “nabicie” odpowiednio wielkiej ilości. Niestety drogi Foleyu, ja nie oceniam tego jako fanfiki konkursowe, tylko jako fanfiki. I w tej kategorii opowiadania D&D kompletnie sobie nie radzą. Są stanowczo za krótkie, pozbawione opisów, ekspozycji, fabuły, wyjaśnień, budowy postaci, relacji… mógłbym pisać tak dłużej. To co spokojnie przeszłoby na konkursie “bo limit”, jako osobno publikowany fanfik po prostu nie działa.

 

Najbardziej brutalnym przykładem jest zresztą pierwszy fanfik tej serii, w której nie ma nawet wyjaśnienia o jaki artefakt toczy się cała gra. Naprawdę ciężko mi kupić “super tajną misję, obóz pełny żołnierzy i super powagę” kiedy nie mam bladego pojęcia jaki przedmiot mógłby być warty czegoś takiego. Tym bardziej, że sam autor niespecjalnie kontynuował ten wątek i raczej go wrzucił tylko po to by mieć powód do “misji skradankowej”.

 

Niestety, próbowałem, ale nie znalazłem jakiejś ambitniejszej próby budowy postaci, przedstawienia sensownie ich charakteru czy relacji. Chronologicznie jeśli chodzi o wydarzenia w serii pierwszy fanfik czyli “CSAR” był najbliżej przedstawienie tego “no jak to się w ogóle stało, że RD i DD znaleźli się w wojsku, jakie są relacje między nimi”, ale wypadło to blado. Powody do znalezienie w wojsku zostały dosłownie wypalone w błyskawicznym, mało ambitnym dialogu. Przypominam, że to jest najlepszy fanfik w tej kategorii, to można się domyśleć, że w pozostałych jest jeszcze gorzej. Coś próbuje z tym zrobić fanfik Hoofcoa, który był ot takim krótkim, relatywnie przyjemnym Slice of Life. Jednak po raz kolejny uderza problem taki, że po prostu wszystkie te fanfiki są brutalnie krótkie, a akcja w nich pędzi na złamanie karku.

 

Tak samo też, mamy wyjątkowo mało powiedzianie w ogóle o świecie w którym fanfik ten ma miejsce. Dlaczego w ogóle gryfy są wrogiem? Skąd ten wspomniany już artefakt? Często przedstawiany w literaturze “briefing” przed misją w tej serii jakoś nie spełnia swej funkcji.

 

Wreszcie mamy wyjątkowo istotną wadę, to jest to, że naprawdę ciężko odczuć napięcie w tym fanfiku. Powody tego stanu rzeczy są dwa: pierwszy to to, że po prostu fanfiki tej serii są brutalnie krótkie i autor po prostu nie ma czasu rzeczywiście tego napięcia zbudować. Drugi to ogólnie konstrukcja świata przedstawionego (o czym rozwodzę się w punkcie 4). Jest to wyjątkowo nieprzyjemne, bo w końcu czytam o bardzo specyficznej misji militarnej, a nie odczuwam by nasze bohaterki w ogóle były w stanie jakiegokolwiek zagrożenia.

 

Jeszcze jedna wada, która jest taką wadą, że wręcz zaletą - czyli jakie są najlepsze dowcipy w tych opowiadaniach. Są to jak się okazuje, ponyfikacje nazw własnych:

 

Spoiler

Al-Kucykaida, Kuc Ness oraz Hooflantyda.

 

I teraz następuje pytanie filozoficzne, czy skoro te nazwy własne są tak śmieszne, to jest to zaleta, bo dobry dowcip, czy jednak wada, bo jak bardzo musi być ten humor kiepski, że to akurat nazwy własne wypadły najśmieszniej?

 

Jeszcze na koniec rzucę małym rakiem:

 

3d0ff9747d.png

 

4. Konstrukcja Świata

 

Ta sekcja recenzji będzie dosyć specyficzna, bo tyczy się kwestii bardzo subiektywnych, osobistych odczuć autora do świata jaki ten stworzył w tej serii. Jest to coś co jedni czytelnicy będą lubili a drudzy nie, i akurat się trafiło, że jestem w tej drugiej kategorii. Mam konkretnie dwa problemy z całą tą wizją.

 

Pierwszy z nich tyczy się samej idei fanfika, jego kręgosłupa, czyli militarnych akcji. Jestem w stanie postawić tezę, że seria ta bardziej w kwestiach militarnych inspirowała się grami komputerowymi i “Hollywoodzkim” przedstawieniem wojskowości, który ma z rzeczywistością wyjątkowo mało wspólnego. Są oczywiście fani takiego rozwiązania - w końcu to widowiskowe, dobrze się czyta i tak dalej. Ja ten argument rozumiem, tak samo jak rozumiem ludzi będących fanem serii Szybcy i Wściekli. Na tych filmach nie myślisz, tylko delektujesz się akcją. Ale będąc szczery, po serii D&D spodziewałem się czegoś troszkę innego.

 

Btw. jestem pewien, że “Bez śladu” było pisane pod mocną inspiracją MGS.

 

Problemami z tym związanymi jest syndrom “One (a właściwie Two) Pony Army”, coś czego wyjątkowo nie kupuję. Po cholerę po odbicie cennego artefaktu wysyłać tylko dwa kucyki, jak można wysłać oddział, dać wsparcie lotnicze, UAV. Jeśli drogi autor inspirował się tu amerykańską armią i jej służbami specjalnymi w akcji, to powinien też zauważyć, że z zasady amerykańscy żołnierze mają tak mocne wsparcie wywiadowcze, lotnicze, siły ognia i inne, że właściwie nigdy nie można mówić o walce w sposób indywidualny. Podobnie - dlaczego po odbicie prototypu wyjątkowo cennej rakiety wysłać tylko dwa kucyki?

 

W tym ostatnim wypadku to prawie kupiłem, bo to w końcu komedia. Ale jakiś niesmak został.

 

Generalnie też ciężko powiedzieć, że fanfik jest konsekwentny w tym co robi. Czasami połączenie komedii i super poważnej wojskowości się sprawuje, ale nie tutaj. Paragraf 22 był jednocześnie doskonałym i pełnym humoru opowiadaniem, ciekawym opisem żołnierskiego życia oraz dużą ilością też tragedii wojennej. Tutaj nie ma ani tego ani tego. Komedia jest, ale nie wybitnych lotów, a jednocześnie czasem wygląda jakby autor bardzo próbował bardzo sprawić byśmy poczuli powagę sytuacji. Jakoś to nie działa.

 

5. Porady

 

Nie jestem pewien jakie autor ma plany co do kontynuowania serii. Optymistycznie założę, że zamierza pisać dalej. Jeśli miałbym zasugerować co konkretnie można byłoby poprawić, to:

 

- Pisać je jako znacznie dłuższe dzieła. Przy takich długościach po prostu wyjątkowo trudno zbudować napięcie, relacje czy sensowną fabułę. Wystarczy nie publikować fanfików od razu goło po konkursie literackim w Serii, tylko najpierw je dostosować

 

- Zastanowić się w co konkretnie celuje - czy komedię o wojskowości, czy jednak coś poważnego i realistycznego i trzymać się tego konsekwentnie.

 

- Poświęcić więcej czasu na Slice of Life. Muszę powiedzieć, że ostatecznie chyba elementy Slice of Life podobały mi się bardziej niż militarna akcja w fanfikach tej serii. Jak chce mieć dużo głupowatego bucha bucha, strzelania i tak dalej to odpalam przeciętnego FPSa.

 

6. Podsumowanie

 

Powiem szczerze, ciężko mi serię rekomendować jako wyjątkowo warty czytania. Gdybym zresztą miał go traktować w ten sposób pewnie oceniłbym je jeszcze gorzej. Natomiast jako “czytadło”, coś do czytania w tramwaju czy autobusie opowiadania serii spełniają swą rolę. To dobre zabijacze czasu.


Zwykle oceny od 0 do 10 uznaję za krzywdzące, więc takiej nie udzielam. Życzę autorowi powodzenia w dalszym pisaniu.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również przeczytałem opowiadania w ramach dyskusji w Klubie Konesera Polskiego Fanfika.

 

Nie spodobało mi się. Ocenię pierwsze 4 opowiadania, bo tylko tyle przeczytałem. 

 

W skrócie powiem tak - są nudne. Są pozbawione tła, i to zapewne to jest powodem takiego stanu rzeczy. Spójrzmy na pierwsze opowiadanie: RD&DD, gryfy, wojna, skradanie, trup, nic... Nie ma fabuły, nie ma relacji między psotaciami, nie ma nawet akcji, która by w jakiś sposób zaangażowała czytelnika. To nie jest jedno z tych opowiadań, które dawkują informacje w sposób pobudzajacy ciekawosć. Tu nie ma... nic. Ale to było opowiadanie konkursowe, nieprawdaż? Limity bolą, a jakże. Jednak poza konkursem można było jakoś je rozbudować i rozwinąć. 

 

Pozostałe opowiadania cierpią na ten sam problem. Brak im tła i po prostu czegoś, co by wzbudzało zainteresowanie. No i pojawiają się takie kwiatki jak Al-Kucaida czy MareGyver. Brakowało mi tam tablicy Maredelejewa. Słabe... 

 

Nie był bym sobą, gdybym się nie przypieprzył do pyszczków. Naprawdę... na chłopski rozum: czy to określenie pasuje do panujacej atmosfery czy klimatu? No, nic holery. A jak już, to dla kontrastu. A tu go nie ma.

 

Z dobrych rzeczy mogę wymienić formę, bo jest bardzo dobra. Zdarzały się wpadki z interpunkcją czy powtórzeniami, jednak całość jest napisana w sposób schludny i przystępny. Nie boli w oczy ani mózg, można czytać szybko i płynnie.

 

I w zasadzie tyle. To tylko kilka z 50 fanfików, więc wierzę, że nie przesądza to o innych opowiadaniach autora. Niemniej, te nie działają. Są, jak mówiłem, nudne. 

 

W skali liczbowej -4/10.

 

Jeśli o mnie chodzi, to po prostu rozbudowałbym świat przedstawiony. Opowiedział więcej o wojnie, jej przebiegu, powodach etc. Jeżeli zaś wojna ma być tylko tłem, to skupiłbym się na relacji Daring - Dash. Bo to mogłoby być siłą D&D, gdyby nie było tak... spłycone. A to akurat ma cholerny potencjał, chociażby gdyby oprzeć go o relacji tych klaczy z serialu.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam

Słowo i Poezja

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mnie zasypaliście, tego się nie spodziewałem. No dobra, po kolei...

 

godzinę temu Verlax napisał:

Spostrzegłem kilkukrotnie brakujące Entery, znak albo tego, że autor kopiował opowiadanie z Worda i zrobił to niedokładnie albo jest leniwą bułą i gdzieś mu się te Entery zgubiły.

Kopiowanie fików z notatnika w telefonie do Docsa nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy...:flutterblush:

 

godzinę temu Verlax napisał:

Niezależnie od sekcji “Wady”, fanfiki tej serii to dosyć przyjemne czytadła. Jako takie więc sprawują się wyśmienicie.

Podkreślenie moje. Bardzo podoba mi się użycie takiego, a nie innego nazewnictwa, gdyż tym w zasadzie miały być wszystkie pozycje tej serii - fikami "do popołudniowej herbatki", jak to się mówi.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Zależnie od fanfika, występują porcje komedii. Niektóre z nich zrobione są lepiej i w tym sensie kwalifikują się na zalety, a w innych jest może nie kiepski, ale nijaki. Ponieważ uznaję opowiadania z tej serii za czytadła, “kiepski humor, ale jednak jakiś humor” nie jest dla mnie wielkim problemem.

Od zawsze twierdzę, że moje poczucie humoru jest... ekhm... mocno specyficzne.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Najbardziej brutalnym przykładem jest zresztą pierwszy fanfik tej serii, w której nie ma nawet wyjaśnienia o jaki artefakt toczy się cała gra. Naprawdę ciężko mi kupić “super tajną misję, obóz pełny żołnierzy i super powagę” kiedy nie mam bladego pojęcia jaki przedmiot mógłby być warty czegoś takiego. Tym bardziej, że sam autor niespecjalnie kontynuował ten wątek i raczej go wrzucił tylko po to by mieć powód do “misji skradankowej”.

Nie dziwię się, że na chwilę obecną jest to odbierane w taki, a nie inny sposób. Miałem zaplanowane przynajmniej 10, jeśli nie więcej opowiadań, które delikatnie by się zazębiały i wówczas wiedzielibyście jako czytelnicy znacznie więcej, ale cóż... Do tego czasu pozostaje mi tylko zbierać opieprz za opieprzem za zbyt małą ilość informacji. Życie. :v

 

godzinę temu Verlax napisał:

Tak samo też, mamy wyjątkowo mało powiedzianie w ogóle o świecie w którym fanfik ten ma miejsce. Dlaczego w ogóle gryfy są wrogiem? Skąd ten wspomniany już artefakt?

Jak wyżej.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Jeszcze jedna wada, która jest taką wadą, że wręcz zaletą - czyli jakie są najlepsze dowcipy w tych opowiadaniach. Są to jak się okazuje, ponyfikacje nazw własnych:

Akurat one były w 110% robione dla jaj. :rainderp:

 

godzinę temu Verlax napisał:

Btw. jestem pewien, że “Bez śladu” było pisane pod mocną inspiracją MGS.

Co to jest MGS...?:ohmy:

Chociaż akurat "Bez śladu" wzięło się od którejś z części "Stick Squad", nie pamiętam której dokładnie.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Po cholerę po odbicie cennego artefaktu wysyłać tylko dwa kucyki, jak można wysłać oddział, dać wsparcie lotnicze, UAV.

A tu jednak zmuszony jestem się bronić. Nie odbicie, a odnalezienie. Na wrogim terenie z założenia chce się działać "niewidzialnie", a im więcej ludzi, tym większe prawdopodobieństwo wykrycia. A że RD i DD od początku stylizowałem tutaj na dwójkę snajperską, to dla mnie nie ma tu absolutnie nic dziwnego. Zadanie jak najbardziej odpowiednie.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Jeśli drogi autor inspirował się tu amerykańską armią i jej służbami specjalnymi w akcji, to powinien też zauważyć, że z zasady amerykańscy żołnierze mają tak mocne wsparcie wywiadowcze, lotnicze, siły ognia i inne, że właściwie nigdy nie można mówić o walce w sposób indywidualny.

A tu się nie zgodzę. Może i Amerykanie uchodzą za takich, co mają masę sprzętu, ale w praktyce często mają go w tylko w teorii i o AC-130 czy wsparciu F16 mogą pomarzyć. No, ale głównodowodzących się nie wybiera. :lol: Przykłady z życia wzięte? Ot chociażby Somalia (1993) czy Bengazi (2012).

PS: Co do wsparcia wywiadowczego, to już w ogóle komedia z tym jest.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Podobnie - dlaczego po odbicie prototypu wyjątkowo cennej rakiety wysłać tylko dwa kucyki?

Jak wcześniej, obcy teren. Dwójki snajperskie są idealne do takich sytuacji.

 

godzinę temu Verlax napisał:

Poświęcić więcej czasu na Slice of Life. Muszę powiedzieć, że ostatecznie chyba elementy Slice of Life podobały mi się bardziej niż militarna akcja w fanfikach tej serii.

Jakbym słyszał Dolara. :) Jeszcze kilka osób i chyba sam zacznę wierzyć, że potrafię pisać SoLe.

Nie, nie potrafię.

 

Podsumowując, dziękuję za naprawdę rozbudowaną i wysokich lotów recenzję, w dzisiejszych czasach coś takiego jest szczególnie rzadkie. I mile widziane. :bronies:

 

26 minut temu Zodiak napisał:

Nie był bym sobą, gdybym się nie przypieprzył do pyszczków. Naprawdę... na chłopski rozum: czy to określenie pasuje do panujacej atmosfery czy klimatu?

Tak. Setki razy o tym pisałem i pewnie setki jeszcze pisać będę, że przy pisaniu o kucykach pyszczki są adekwatne w każdej sytuacji. I swojego zdania w tej kwestii raczej nie zmienię.

 

26 minut temu Zodiak napisał:

W skali liczbowej -4/10.

Bywało gorzej, dzięki.

Edytowano przez Foley
Poprawiona literówka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...