Skocz do zawartości

Zmija [Oneshot][Dark][Crystal Siege]


Malvagio

Recommended Posts

A cóż to? Czy to naprawdę fik spod szyldu Kryształowego Oblężenia? Nienapisany przez Spidiego, czy Rekruta?!

 

Cóż, tak! Kto pisarzowi zabroni, heh? Ale tak na poważnie - już od dłuższego czasu chciałem napisać opowiadanie, w którym wystąpiłaby postać wykreowana przeze mnie w ramach jednej kucowej sesji... a że tak się złożyło, iż użyczyłem ją Spidiemu do jego dzieła, był to wybór właściwie całkiem naturalny.

 

Na początek jeszcze kilka ostrzeżeń - po pierwsze, fik jest dosyć wulgarny. Po drugie, pojawia się całkiem liczna reprezentacja słów w języku obcym (ale Dolar zapewnił mnie, że wstawki te nie dezorientują). Wreszcie po trzecie, co jest chyba najważniejsze... opowiadanie przedstawia bardzo, ale to BARDZO konkretną scenę w ramach uniwersum, dlatego zaznaczam, iż jest to moja autorska wizja, moja interpretacja, moje wnioski... nic z rzeczy tu zawartych nie musi wcale się w samym Oblężeniu pojawić. Wszelkie różnice charakterologiczne (zwłaszcza u wspomnianego udostępnionego Spidiemu kuca) wynikają właśnie z tego. Po prostu "Oblężenie podług Mala".

 

Dobra, przejdźmy do meritum!

 

Tytuł: Żmija

 

Tagi: [Oneshot], [Dark], [Crystal Siege]

 

Obrazek okładkowy:

cf3d1a6f79f3864721675f1143e2f420.jpg

 

Link: https://docs.google.com/document/d/1qw2Ur3Nl4_8Bt8JeffggI-Cm61BF2b0c_eKUbzUss1U/edit

 

Pre-reading&korekta: Bodzio i Dolar84

 

Opis: "Lękaj się jadu, który w oczach żmii płonie..."

 

Dziękuję moim prereaderom i oczywiście Spidiemu, który wyraził zgodę na wykorzystanie jego uniwersum.

 

 

 

Epic: 1/10

Legendary: 1/50

Edytowano przez Malvagio
  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem przyjemność zapoznać się z tym opowiadaniem jeszcze przed publikacją. I to prawdziwą przyjemność - nawet sobie nie wyobrażałem, że opowiadanie osadzone w uniwersum "Kryształowego Oblężenia" może sprawić przy lekturze tyle radości, kiedy forma stoi na najwyższym poziomie - rzadko mi się zdarza sytuacją, że przy ostrym prereadingu nie znajduję ani jednego błędu - tu właśnie tak było. Nic tylko brać przykład i naśladować :crazytwi:

 

Beware the spoilers!

 

Co do samego opowiadania to nie ma w nim wiele akcji, ale też nie o to tu chodzi. Sednem są przemyślenia pewnej generał i jej rozmowa z antagonistą. Swoją droga jest to antagonista, którego nie sposób nie polubić - mnie od razu skojarzył się z Fidelem Castro, a ten, pomimo swoich rozlicznych wad, jest cholera sympatyczny :D

 

Mnie najbardziej przypadła do gustu wspomniana wcześniej rozmowa - scena sądowa zaś była do niej dobrym wstępem. Mimo kontrowersyjnych tez, trudno było nie czuć sympatii do wroga Twilight - szczególnie kiedy wrzucał co chwila hiszpańskie wstawki. Czytelnicy nie powinni się martwić - nawet bez znajomości języka można z kontekstu spokojnie się domyślić co właśnie zostało powiedziane. Poruszano w niej różne tematy, ale to w jaki sposób były sombryjski soldat był w stanie rozgnieść Twilight w dyskusji było... niesamowite. Ona w kółko powtarzała swoje teorie o harmonii, jedności i innych pierdołach, a on ją bezwzględnie niszczył argumentami - aż miło się czytało.

 

W każdym razie - opowiadanie jest świetne i mogę spokojnie je polecić. Co do głosu na Epic... jeszcze się zastanowię.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu Dolar84 napisał:

W każdym razie - opowiadanie jest świetne i mogę spokojnie je polecić. Co do głosu na Epic... jeszcze się zastanowię

 

No proszę, czyli wychodzi na to, że powinienem częściej podsyłać Ci fiki do prereadingu - za każdym razem, gdy to robię, uznajesz je za naprawdę warte polecenia (i z szansą na Epic), heh.

 

Tak, czy inaczej, naprawdę się cieszę, że mój szubrawiec przypadł Ci do gustu! To choć trochę równoważy niechęć, jaką żywił (i wciąż żywi) do niego jeden z moich współgraczy w sesji.

 

21 godziny temu Accurate Accu Memory napisał:

BTW, jak zwykle zlektoruje to, jeśli Autor pozwoli...

 

Jasne, jeśli chcesz, możesz lektorować, nie będę robił problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Malvagio napisał:

Tak, czy inaczej, naprawdę się cieszę, że mój szubrawiec przypadł Ci do gustu! To choć trochę równoważy niechęć, jaką żywił (i wciąż żywi) do niego jeden z moich współgraczy w sesji.

A mi nie :( Kurde, jakbym widział POLSKI SYSTEM PRAWNY... To ścierwo powinno... Nie mam słów, ale czarny charakter naprawdę dobry :)

 

2 godziny temu Malvagio napisał:

Jasne, jeśli chcesz, możesz lektorować, nie będę robił problemów.

Wielkie dzięki... Mam trochę roboty z materiałami, które przywiozłem z konwentu :) Elbląg się udał, nawet... Jak znajdę czas, z chęcią przeczytam :)

 

Już Przeczytane :) WSPANIAŁE!! Kurde, ten skurczony syn, ma jednak racje. Może nie trza było dołączać do czyjejś gry :(

Edytowano przez Accurate Accu Memory
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29.06.2016 at 20:40 Accurate Accu Memory napisał:

Już Przeczytane :) WSPANIAŁE!! Kurde, ten skurczony syn, ma jednak racje. Może nie trza było dołączać do czyjejś gry :(

Dzięki, cieszę się, że Ci się podobało. No i cóż, zemściło się to "hajda na wojenkę!", heh. "Ohh, watch the puppets dancin'..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz trochę przesłuchałem, muszę powiedzieć, że szybko Ci to poszło - dzięki! Błąd w nicku to niewielki problem, ale gorzej z hiszpańskimi słówkami - słychać, że nie sprawdziłeś ich wymowy. Na upartego można co prawda uznać, że caballoński nie jest hiszpańskim w stu procentach, no ale mimo wszystko warto chyba zwrócić na to uwagę na przyszłość. Jeszcze raz dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu Malvagio napisał:

Teraz trochę przesłuchałem, muszę powiedzieć, że szybko Ci to poszło - dzięki! Błąd w nicku to niewielki problem, ale gorzej z hiszpańskimi słówkami - słychać, że nie sprawdziłeś ich wymowy. Na upartego można co prawda uznać, że caballoński nie jest hiszpańskim w stu procentach, no ale mimo wszystko warto chyba zwrócić na to uwagę na przyszłość. Jeszcze raz dzięki.

Wiesz... w Crisisie Equestri... I Falloutowym Crimson Tide, jeśli całe słowa/zdania są po Prancusku, to daje lektorowi[Tłumaczowi]Googla, je odczytywać... Nie jestem wstanie wymówić Słów z Fracji i Hiszpanii :( Zazwyczaj.

 

A skoro o Crisisjie już napomknąłem :D I że powiedziałeś, że szybko :D Dzięki, ale teraz przebrnałem rzez 107 stronicowy rozdział, który ma w 2 częściach, około 5 godzin... Więc to, jest szybko :D

Twój fik był przy tym króciutki :)

Edytowano przez Accurate Accu Memory
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu mam trochę czasu, więc biorę się za recenzję.

 

Uwaga! Poniższa recenzja może zawierać śladowe ilości spoilerów, orzeszków ziemnych i glutenu.

 

Zacznijmy od fabuły. Nie ma tu zbyt wiele akcji, ale wcale nie oznacza to, że jest nudno. Wręcz przeciwnie. Opowiadanie potrafi naprawdę zaciekawić czytelnika, począwszy na scenie procesu, a na rozmowie Twilight z antagonistą kończąc. Właśnie ostatnia część jest tą najlepszą. Sposób, w jaki Slither obalał kolejne tezy Twilight... No, to jest coś. Skojarzyło mi się to ze słynnymi "masakrami" Korwina. To po prostu trzeba przeczytać.

 

Postacie są świetnie wykreowane. Każda z nich ma swój charakter, można ją odróżnić od innych, żadna nie sprawia wrażenia wyciętej z papieru. Na tym polu przoduje Slither Gale - antagonista, którego jednak nie da się nie polubić. Klasa sama w sobie.

 

Co do formy... Tutaj autorowi udało się zachować złoty środek. Nie ma tutaj przesadnego wyrafinowania ani prostactwa. To dzieło, które spodoba się każdemu, bez względu na gusta. Cudo.

 

Od strony technicznej również nie ma się do czego przyczepić - są akapity, prawidłowy zapis dialogowy, nie ma błędów ortograficznych i interpunkcyjnych.

 

Podsumowując: mamy tu do czynienia z opowiadaniem perfekcyjnym. Nie można tu znaleźć żadnych błędów, wszystko do siebie idealnie pasuje.

 

Ocena: 11/9:salut:

 

Ale to jeszcze nie koniec. Po kilkudniowym zastanawianiu się podjąłem decyzję, że...

*fanfary*

głosuję na Epic dla tego opowiadania.:enjoy:

 

Dziękuję, to wszystko na dziś, ludziska.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10.07.2016 at 12:42 Coldwind napisał:

głosuję na Epic dla tego opowiadania

Yay, cieszę się, że "Żmija" aż tak bardzo przypadła Ci do gustu - szczerze mówiąc, naprawdę nie spodziewałem się, że zostanie przyjęta aż tak ciepło. No ale nic, teraz pozostaje czekać, czy pojawią się także inne głosy... muszę przyznać, że całkiem śmieszne byłoby, gdyby otrzymała więcej głosów od samego "Kryształowego Oblężenia", heh. No i to fantastycznie, że sam Slither też się udał. Cieszę się tym bardziej, że do postaci kreowanych na sesjach zawsze czułem największy sentyment.

 

Tak w ramach ciekawostki/bonusu mogę podesłać piosenkę, która nieco mi się z postacią i samym fikiem wiąże... nie tyle słuchałem jej podczas pisania, co myślę, że ładnie przedstawia dzieje późniejsze/naturę pewnych relacji, heh.

 

 

Spoiler

 

 

 

 

Jeszcze raz dzięki za komentarz, głos na Epic, no i za wcześniejszą reputkę.

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.

Muszę powiedzieć, że fanfik mi się podobał. Trzymał w napięciu od samego początku i do końca nie puszczał. Na plus przede wszystkim sytuacja przedstawiona w opowiadaniu. Rozmowę jaką przeprowadziła główna bohaterka z antagonistą jest czymś czego już dawno szukałem w innych fanfikach. Chodzi mi o pokazanie, że świat nie jest tak czarno biały jak wielu pisarzy stara się wykreować, a w jaki mane 6 wierzą, że jest (przynajmniej w większości fanfików z jakimi miałem do czynienia).

 

Antagonista... nie podzielę zdania Dolara. Nie polubiłem go, życzyłem mu śmierci od samego początku. Ale nie powiem, został dobrze wykreowany. Podobnie zresztą jak Twilight.

 

Teraz będą nieco większe spoilery więc UWAGA!

Mam jednak kilka wątpliwości co do samej treści. Mianowicie chodzi mi o przebieg procesu. Wydaje mi się cokolwiek nierealny. Po wojnie szuka się winnych, a potem przykładnie karze. Wdawać by się więc mogło, że jeden z najbliższych współpracowników Sombry powinien zostać skazany od razu na śmierć. Tymczasem zostaję w gruncie rzeczy uniewinniony za sprawą... zwykłej adwokat. To czy istotnie była tak dobra jak czytamy nie ma w tym momencie wielkiego znaczenia. Ciężko mi uwierzyć, że społeczeństwo, które przeżyło koszmar kilkuletniej wojny tak łatwo daje się zmanipulować i przyznać, że oskarżony jest niewinny zbrodni na ich własnym narodzie. Trochę naciągany wydaje mi się też fakt najęcia przez oskarżonego tak dobrego prawnika. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby księżniczki chciały go udupić i stracić zrobiłyby to. No chyba że od początku planowały pozostawić go przy życiu i pokazać, że hojnie nagradzają tych, którzy przyłączą się do Equestrii.

 

Tak czy inaczej fanfik mi się podobał i mogę go polecić. Warto przeczytać.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu DJSzklaż napisał:

Antagonista... nie podzielę zdania Dolara. Nie polubiłem go, życzyłem mu śmierci od samego początku. Ale nie powiem, został dobrze wykreowany. Podobnie zresztą jak Twilight.

 Heh, żeby było zabawniej, w "Kryształowym Oblężeniu" Dolar też życzył mu śmierci, przywołując jego opinię: 

17.05.2016 at 23:09 Dolar84 napisał:

Szef NKWD to szczególnie parszywe bydle - egoistyczny, zdradziecki, myślący wyłącznie o własnej korzyści - innymi słowy, bardzo dobra postać, której ciężko życzyć czegokolwiek oprócz poręcznej gałęzi, sznura z pętlą i małego stołka lub pniaka.

 

No cóż, nigdy nie spodziewałem się, że Gale zdobędzie sympatię wszystkich, ale miło wiedzieć, że jak na razie nikt nie przechodzi koło niego obojętnie. To chyba dobrze, zwłaszcza w przypadku postaci negatywnej (a przynajmniej tak jest w mojej opinii - nic nie poradzę, uwielbiam czarne charaktery!).

 

Co do nierealności procesu... cóż, może rzeczywiście lekko tutaj naciągałem rzeczywistość, ale takie, a nie inne rozwiązanie oparłem o kilka czynników - przede wszystkim fakt, że Slither rzeczywiście Sombrę zdradził i stosunkowo szybko zaczął grać na dwa fronty (bo i też nigdy nie chciał, by ten czerwonorogi alcornoque wojnę wygrał). No i oczywiście zadbał o to, by przed sąd nigdy nie trafiły najmocniej obciążające go dowody. Resztą zajęła się White Velvet, której kunsztu nie należy deprecjonować... zwłaszcza, że Gale'a łatwo było przedstawić jako ograniczonego żołdaka, którego nietrudno było omotać i zmusić do wykonywania rozkazów (przez pewien czas). A dlaczego w ogóle postanowiła go bronić? Cóż, Twilight właściwie miała tu rację ze swoimi przypuszczeniami. Oczywiście, że Slither jej zapłacił, oczywiście, że traktowała całą sprawę jako DOSKONAŁĄ trampolinę dla swojej kariery... no i wcale nie wykluczam, że rzeczywiście czerpała jakąś "patologiczną przyjemność" z obcowania z nim. Tutaj ciekawostka - ona również pojawiła się w tej sesji, z której pochodził Gale (choć nie jako prawniczka) i parka bardzo dobrze się tam znała. Na tyle dobrze, że byli kochankami, heh. W opowiadaniu postanowiłem nie precyzować, czy też nimi są, czy może dopiero zostaną po całej sprawie, jak już będą "świętować"... czy też może Slither dostanie jednak kosza, heh. Tak, czy inaczej, tak naprawdę trafił swój na swego.

 

No i nie będę też ukrywał, że po prostu bardzo, ale to BARDZO podobała mi się idea, w której taki skończony łotr unika karmy.

 

Cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i dziękuję za opinię.

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu Malvagio napisał:

No cóż, nigdy nie spodziewałem się, że Gale zdobędzie sympatię wszystkich, ale miło wiedzieć, że jak na razie nikt nie przechodzi koło niego obojętnie.

Stevena można lubić, można i nienawidzić. Ale nie można przejść obok obojętnie. Pillster o głównym bohaterze "Lasta...". To smutne, że najwięksi SK$#%@!#E... Są tak szanowani :(

Powiedziałem, że Gale miał całkowitą rację. Ale miał ją tylko co do jednej rzeczy... Że Equestria, dając się wciągnąć w wojnę, nie była wcale lepsza. Skoro istnuiała szansa, jakkolwiek mała, na powstrzymanie Sombry wcześniej. Jednak co do sprawiedliwości... Jak powiedział @DJSklarz... Nieco to naiwne... Podczas procesu Nazistów, wielu poszło w piach, a raczej na sznur...

 

" Egzekucji przypatrywano się ze zgrozą, ale bez litości"... Cytat z opisu jednej z szubienicznych egzekucji. Podczas której, w jakimś Polskim mieście, ofiary spychały swych katów z podestu szubienicy :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane i cóż, całość jest w porządku. Łba nie urywa, ale jest dobrze napisane, szybko się czyta, choć postaci zbytnio nie porwały.

Najbardziej jednak rzucają mi się w oczy trzy sprawy:

 

1. Proces. Księżniczki mają praktycznie władzę absolutną. A jeśli to nie wystarczyło, ich zbiorowisko neuronów w czaszkach powinno. Kuźwa, chciały się kolesia pozbyć. To można było obmyślić wcześniej, by nagłówki gazet głosiły "Zdrajca Sombry został zamordowany przez ostatnich popleczników upadłego Władcy". Albo zabrać się za ten proces jak osoby myślące i wykonać go praktycznie na miejscu, gdzie nie zdążył by zrobić czegokolwiek. Bez okazji do zdobycia dziwnej adwokat, która widocznie brała lekcje u Adolfa odnośnie występowania w sądzie. No, ale w oryginalnym, wspaniałym dziele, Księżniczki też były tępe i nigdzie nie było magii, żeby to cicho załatwić. No więc ok.

 

2. Nasza fioletowa osóbka. Nasza bohaterka jest zwyczajnie głupia. Biorąc pod uwagę kim i jak została, jest wybitnie głupia. Chyba, że można ją streścić w postaci karty postaci z D&D, gdzie władowała sobie wszystko w Inteligencję, a do Mądrości ma jeszcze minusy. Doprawdy, bierze się udział w konflikcie na taką skalę, jest się największą, chodzącą na czterech kopytach, perełką zdolności umysłowych... ale główny morał pozostawał poza zasięgiem.

 

3. I tu przechodzimy do puenty. Bo jeśli jeszcze nie wiecie... wojna... wojna jest... WOJNA JEST ZŁA DLA WSZYSTKICH. Tak, Twilight nie była w stanie tego sama wydedukować, tego co robiły jej wojska(I latająca koleżanka), że pociski i bomby nie zabijały tylko "złych złych", a inne kuce... to w sumie też kuce, a to niespodzianka. Kto by się spodziewał, nie?

Nie byłby to taki problem, gdyby nie fakt, że Twilight to tu pierd***ny geniusz. A biorąc pod uwagę ile książek przeczytała, to powinna znać inne narodowości, czym jest PROPAGANDA... jej "humanizm" powinien być szczególnie widoczny.

 

No ale powiedzmy, że to "wina oryginału". W każdym razie opowiadanko jest zwyczajnie ok. Ni więcej, ni mniej, szybko się zapomni.

Edytowano przez Wilkonet
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minuty temu Wilkonet napisał:

No ale powiedzmy, że to "wina oryginału".

 

Właśnie o to mi chodziło - Twilight z uniwersum Oblężenia nie ma żadnych argumentów przeciwko Slitherowi, bo żadnych argumentów mieć nie może. Wszystko przez całe podejście HAJDA NA WOJENKĘ! i rzucanych przez Celestię frazesów, że "na wojnie spotkają was rzeczy najlepsze".  Niby też wspomniała o najgorszych, no ale przepraszam bardzo... No i nikt tam nawet zdaje się nie zasugerował jakiegokolwiek innego rozwiązania, tylko "Celestia mówi idziemy na wojenkę, to idziemy na wojenkę". Całkowicie bezrefleksyjnie. Szczerze mówiąc, to już po opublikowaniu naszła mnie jeszcze taka myśl, że Gale mógł rzucić coś w stylu "księżniczki CHCIAŁY wojny, żeby poszerzyć swoje wpływy/granice Equestrii/cokolwiek". Hm, może faktycznie powinienem to gdzieś wpleść...

 

Cóż, mogę właściwie powtórzyć to, co pisałem w recenzji "Żelaznego Księżyca" - uważam po prostu, że kuce i II wojna światowa nijak się ze sobą nie łączą (i nie powinny tego robić).

 

No i dzięki za przeczytanie i komentarz!

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu Malvagio napisał:

 

Właśnie o to mi chodziło - Twilight z uniwersum Oblężenia nie ma żadnych argumentów przeciwko Slitherowi, bo żadnych argumentów mieć nie może. Wszystko przez całe podejście HAJDA NA WOJENKĘ! i rzucanych przez Celestię frazesów, że "na wojnie spotkają was rzeczy najlepsze".  Niby też wspomniała o najgorszych, no ale przepraszam bardzo... No i nikt tam nawet zdaje się nie zasugerował jakiegokolwiek innego rozwiązania, tylko "Celestia mówi idziemy na wojenkę, to idziemy na wojenkę". Całkowicie bezrefleksyjnie. Szczerze mówiąc, to już po opublikowaniu naszła mnie jeszcze taka myśl, że Gale mógł rzucić coś w stylu "księżniczki CHCIAŁY wojny, żeby poszerzyć swoje wpływy/granice Equestrii/cokolwiek". Hm, może faktycznie powinienem to gdzieś wpleść...

 

Cóż, mogę właściwie powtórzyć to, co pisałem w recenzji "Żelaznego Księżyca" - uważam po prostu, że kuce i II wojna światowa nijak się ze sobą nie łączą (i nie powinny tego robić).

 

No i dzięki za przeczytanie i komentarz!

Ech... To tak, jakby nie mieć Argumentów, przeciwko Nazi Niemcom... Tak, odpowiadając tym samym, może nie jesteśmy lepsi. Ale jednak jesteśmy, bo jesteśmy SPRAWIEDLIWI :) Equestria nie zasłużyła na atak, jak u nas Polska i wiele innych krajów :( To agresor jest sobie winien... A żołnierze, którzy zginęli na wojnie? Dlaczego nie przeciwstawili się szaleńcowi? Było ich ZNACZNIE WIĘCEJ...  I o ile... Hitlera próbowali zabić potem jego właśni ludzie... To Sombry, nikt nawet chyba nie próbował[ choć tego nie wiemy tutaj na pewno]... Jak w Obozie w Oświęcimiu... Więźniów znacznie więcej niż oprawców... A jednak w Sobiborze, rzucono się na oprawców... Ci którzy zginęli po Sombryjskiej stronie... Część sama jest sobie winna, szczególnie TA, która radośnie pohasała za Sombrą, ku dobrobytowi, który głosił... Może i miał pod sobą ciemnogród, ale jednak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Accurate Accu Memory napisał:

Ech... To tak, jakby nie mieć Argumentów, przeciwko Nazi Niemcom... Tak, odpowiadając tym samym, może nie jesteśmy lepsi

Wiesz, Slither przecież nie uważa, że tylko Equestria to banda sukinkotów - w jego oczach WSZYSCY nimi są. Bez wyjątków. A to, że ktoś jest mniej lub bardziej, to już żadnego znaczenia nie ma. No i też prawdziwy świat, a świat kolorowych koników od magii przyjaźni to dwie zupełnie różne rzeczy. My nie mieliśmy Elementów Harmonii, Kryształowego Serca i innych tego typu bajerów, które MOGŁY zostać wykorzystane przez Celcię&spółkę do pokonania Sombry zanim w ogóle mogłoby dojść do jakiegokolwiek rozlewu krwi. Bo gdyby ideały Harmonii były takie prawdziwe, to właśnie takie próby powinny zostać podjęte w pierwszej kolejności. A tymczasem... hajda na wojenkę, macie broń i się zabijajcie! Ale pamiętajcie, jesteście ci dobrzy, więc się niczym nie martwcie!

 

Dla nas sprawa jest jasna - doszło do wielkiej wojny, ponieważ autor chciał wielkiej wojny. Ale to wyjaśnienie pochodzące spoza samego uniwersum - w jego wnętrzu nie znajduję wystarczającego uzasadnienia, dlaczego kolorowe koniki mają się nagle masakrować bronią palną i całą resztą drugowojennego inwentarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu Wilkonet napisał:

1. Proces. Księżniczki mają praktycznie władzę absolutną. A jeśli to nie wystarczyło, ich zbiorowisko neuronów w czaszkach powinno. Kuźwa, chciały się kolesia pozbyć. To można było obmyślić wcześniej, by nagłówki gazet głosiły "Zdrajca Sombry został zamordowany przez ostatnich popleczników upadłego Władcy".

Jeżeli pozbyłyby się go, to przy okazji późniejszych wojen miałyby problem ze znalezieniem potencjalnych szpiegów. Zrzucenie winy na popleczników Sombry oznaczałoby, że Equestria nie zapewniłaby im (szpiegom) dostatecznej ochrony. Duży wyrok sprawiłby, że w ich oczach zdrada nie byłaby opłacalna. "Seryjny samobójca" prowadzi z kolei do powstawania plotek i teorii spiskowych.

 

8 godzin temu Wilkonet napisał:

2. Nasza fioletowa osóbka. Nasza bohaterka jest zwyczajnie głupia. Biorąc pod uwagę kim i jak została, jest wybitnie głupia. Chyba, że można ją streścić w postaci karty postaci z D&D, gdzie władowała sobie wszystko w Inteligencję, a do Mądrości ma jeszcze minusy. Doprawdy, bierze się udział w konflikcie na taką skalę, jest się największą, chodzącą na czterech kopytach, perełką zdolności umysłowych... ale główny morał pozostawał poza zasięgiem.

W serialu też się tak czasami zachowuje.

 

21 godziny temu DJSzklaż napisał:

Wdawać by się więc mogło, że jeden z najbliższych współpracowników Sombry powinien zostać skazany od razu na śmierć. Tymczasem zostaję w gruncie rzeczy uniewinniony za sprawą... zwykłej adwokat. To czy istotnie była tak dobra jak czytamy nie ma w tym momencie wielkiego znaczenia.

Niektórzy adwokaci podejmują się takich spraw, by się wypromować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minuty temu Coldwind napisał:

Jeżeli pozbyłyby się go, to przy okazji późniejszych wojen miałyby problem ze znalezieniem potencjalnych szpiegów. Zrzucenie winy na popleczników Sombry oznaczałoby, że Equestria nie zapewniłaby im (szpiegom) dostatecznej ochrony. Duży wyrok sprawiłby, że w ich oczach zdrada nie byłaby opłacalna. "Seryjny samobójca" prowadzi z kolei do powstawania plotek i teorii spiskowych.

To miało by sens, gdyby Księżniczki nie chciały go skazać. A wydaje mi się że bardzo chciały :molestia::luna3:

15 minut temu Coldwind napisał:

W serialu też się tak czasami zachowuje.

Ależ to nie ma znaczenia. Obchodzi mnie jak zachowuje się Twilight z KO. A tam jest mutantem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minuty temu DJSzklaż napisał:

Bronić zbrodniarza wojennego? Szczerze powiedziawszy na miejscu takiego adwokata bał bym się publicznego linczu. 

Powiedziałbym jednak, że zbrodniarz zbrodniarzowi nierówny - wiadomo, tak by się pewnie skończyło, gdyby postanowiła bronić Sombry, no ale... Velvet nie jest głupia, heh. Ze Slitherem miała szansę, tym bardziej, że większość equestriańskiego gniewu skupiała się na samym generalissimusie... i może też White Fire'rze (tak to zapisać?), czy jak mu tam było. Gale to "tylko" pegaz, a więc w opinii większości mógł być właśnie traktowany jako ktoś znajdujący się wyraźnie niżej - tak opierając się choćby na pochodzącej z serialu prawidłowości, że zawsze tymi głównymi złymi są władający magią.

 

A swoją drogą, ciekawe, co się z White Fire'm stało... może przydarzył mu się jakiś... wypadek, heh?

 

46 minuty temu Wilkonet napisał:

A wydaje mi się że bardzo chciały

Cóż, na pewno nie chciały, żeby tak się wykpił, jakąś tam większą karę musiały mieć w zamyśle... no ale nie mogły jej zrealizować z braku odpowiednio silnych dowodów. Jak dla mnie zasłużyły sobie na to, a co! Taki policzek wydaje mi się o wiele bardziej interesującym rozwiązaniem niż ucieczka Slithera do kucowego odpowiednika Argentyny (tak, wiem, że to Equestria jest tutaj Rzeszą). No i wtedy nie dostaliby lekcji!

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minuty temu Malvagio napisał:

Ze Slitherem miała szansę, tym bardziej, że większość equestriańskiego gniewu skupiała się na samym generalissimusie... i może też White Fire'rze (tak to zapisać?), czy jak mu tam było.

Nie wydaje mi się to prawdopodobne. Można to skonfrontować w pewien sposób z Procesem Norymberskim. Od razu trzeba tu dodać, że w owym procesie nie skazywano, albo nie tylko osób pokroju naczelnika obozu zagłady. Byli to i ludzie pośrednio odpowiedzialni za zbrodnie (podpisywanie odpowiednich rozkazów, ślepa posłuszność fuhrerowi itd.). Odpowiedzialni za całokształt, stworzenie zbrodniczego systemu. A jeżeli dobrze rozumiem Slither był właśnie takim posłusznym dupkiem, wykonującym rozkazy Sombry. Dodatkowo znajdował się w jego najbliższym otoczeniu co w sumie podwaja jego winy. To czy był zdrajcą czy nie, nie ma teraz większego znaczenie.

 

A społeczeństwo? Serio, po kilku latach wyniszczającej wojny oni chcieliby ukarania jak największej liczby wrogich przywódców. Zwłaszcza, że część z tych kucyków spędziła kilka lat w wojsku. I powtarzam, gdyby księżniczki chciały to by go powiesiły i to bez bawienia się w nagłe i niewyjaśnione wypadki. Gale jest zdaje się grubą rybą jeśli dobrze zapamiętałem z KO, a o takich osobach powinny dość często rozpisywać się np. gazety kształtując odpowiednio nastawienie społeczeństwa, któremu zwłaszcza w czasach wojny daleko od obiektywizmu (co zresztą dobitnie potwierdziła Twilight). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu DJSzklaż napisał:

Nie wydaje mi się to prawdopodobne. Można to skonfrontować w pewien sposób z Procesem Norymberskim. Od razu trzeba tu dodać, że w owym procesie nie skazywano, albo nie tylko osób pokroju naczelnika obozu zagłady. Byli to i ludzie pośrednio odpowiedzialni za zbrodnie (podpisywanie odpowiednich rozkazów, ślepa posłuszność fuhrerowi itd.). Odpowiedzialni za całokształt, stworzenie zbrodniczego systemu. A jeżeli dobrze rozumiem Slither był właśnie takim posłusznym dupkiem, wykonującym rozkazy Sombry. Dodatkowo znajdował się w jego najbliższym otoczeniu co w sumie podwaja jego winy. To czy był zdrajcą czy nie, nie ma teraz większego znaczenie.

 

Niby tak, ale nie negowałbym jednak faktu, że Slither Sombrę zdradził - o ile dobrze pamiętam, w Norymberdze nie było takiego przypadku. No i nie ujawniłem też przecież, co dokładnie Gale zrobił podczas swojej zdrady - na pewno przekazywał Equestrii informacje, ale nie wykluczam, że z czasem zrobił też coś znacznie poważniejszego. Jak pozbycie się White Fire'a, czy wystawienie samego generalissimusa. Tak, czy inaczej, nawet Twilight musiała przyznać, (chcąc, nie chcąc) że jego działania przyspieszyły koniec wojny. 

 

No i equestriański system sprawiedliwości może jednak się różnić od tego naszego... może księżniczki wcale nie miały zamiaru go wieszać, niezależnie od wszystkiego? Losu, jaki spotkał Sombry w końcu też nie zdecydowałem się pokazać. Czy była to śmierć? Tartar? Wypranie mózgu? Wykastrowanie (i Tartar)? Nie chciałem się w to zbytnio zagłębiać, szczerze mówiąc.

 

A tak a propos... mam nazwę dla tej kucowej Argentyny. ARGELDINGA. Heh, to by mogło wyjaśniać, dlaczego Slither tam nie uciekał.

Edytowano przez Malvagio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu Malvagio napisał:

Niby tak, ale nie negowałbym jednak faktu, że Slither Sombrę zdradził - o ile dobrze pamiętam, w Norymberdze nie było takiego przypadku.

Przepraszam, że tak się wtrącam bez znajomości fanfika oraz dyskusji, ale mała podpowiedź - owszem, był. Rudolf Hess, zastępca Hitlera. Z "niemieckiego" punktu widzenia dopuścił się zdrady stanu, a alianci w Norymberdze i tak skazali go na dożywocie za "zbrodnie przeciwko pokojowi" (czy coś w tym stylu). Przesiedział w więzieniu czterdzieści lat.

Edytowano przez Foley
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...