Skocz do zawartości

Orły Mórz [NZ] [Comedy] [Human] [Adventure] [Violence] [Mature]


Orły Mórz  

34 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jak oceniasz całe dzieło? ( w skali 1-10 )

  2. 2. Jak oceniasz konwersacje bohaterów? ( w skali 1-5 )

  3. 3. Czy fabuła jest ciekawa?

  4. 4. Co sądzisz o głównych bohaterach? ( kapitan i oficer )

  5. 5. Kiedy wydawać nowe rozdziały?

    • Niedziela
      0
    • Sobota
    • W tygodniu
    • Od razu kiedy wyjdą z poprawy
  6. 6. Jak sądzisz. Ile jeszcze czeka rozdziałów

  7. 7. Czy Celestia ma umrzeć ?

  8. 8. Czy chciałbyś/chciałabyś pomóc w pisaniu?

  9. 9. Nazwa z 20 rozdział

    • U Legendarnego Kapitana
    • Pod Zamkiem
    • Lochy
    • U roześmianej czaszki
    • Ambasada


Recommended Posts

Napisano (edytowany)

Coś jakby ten okręt wojenny. 

 

Spoiler

1486195-Chinskie-okrety-zawitaly-do-Gdyni.jpg

 

Ale zmodyfikowany. Jak na ilustracji w rozdział 1. I przystosowany bardziej do samotnej żeglugi. ( zamiast cyferek napis Żelazny Orzeł ). Ogumienie był prototypem zbudowanym na zlecenie osoby prywatnej ( wszystko będzie wyjaśnione na końcu książki, więc nie chcę spojlerować jakim cudem ktoś se zamówił okręt wojskowy :D ) 

Edytowano przez Yoda
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacność na zacnościami, wszystko zacność Kapitanie :D Oj coś przeczuwam, że nasze małe biedne księżniczki nie będą miały łatwego życia, a jeszcze gorzej będzie się miała ich wątroba :) Troszkę szkoda, że rozdział będzie później, ale i tak życzę wszystkiego co najlepsze, szerokich wód pisarskich i ładowni pełnej weny Kapitanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, przeczytane.


Uwaga, komentarz może zawierać złośliwości, jad, przytyki, czepialstwo, spojlery i śladowe ilości czerstwych żartów. Może powodować raka, choroby serca i ból dupy, albowiem jego autor, choć nic do autora fanfika nie ma i życzy mu wszystkiego najlepszego, nie ma zamiaru powstrzymywać się przed negatywną oceną jego wypocin.
No, to wstęp mamy już za sobą. Jedziemy!


Zacząć trzeba od strony technicznej. Która nie byłaby taka straszna, gdyby nie kilka naprawdę irytujących błędów. Przykładowo, pomimo iż trochę fanfików już przeczytałem (w tym sporo słabych), nie widziałem wcześniej takiego, w którym imię Spike'a odmieniałoby się jako „Spikie'go”. Gdzieś znalazłem też „zabraliśmy go jeleniĄ”, co wywołało u mnie gigantyczną salwę śmiechu. (Od razu mówię, że nie zaznaczałem błędów w tekście, bo z oszczędności transferu – i żeby móc fanfika czytać w samolocie – zgrałem sobie wszystko na telefon w formie plików .txt).

I weź przepuść wszystkie rozdziały przez automat zamieniający podwójne dywizy (--) na myślniki (–).

Ktoś bardziej wrażliwy ode mnie pewnie zwróciłby uwagę też na stylistykę zdań itp. (fanfik, zwłaszcza w początkowych rozdziałach, często brzmi jak historia opowiedziana przy piwie i nie, to nie jest zaleta – zostaw włączony dyktafon na stole przy piwie z kolegami, a potem spisz DOSŁOWNIE wszystko, co się tam nagrało, i spróbuj to przeczytać), ale moja wrażliwość na te aspekty została mocno stępiona przez wieloletni kontakt ze słabą literaturą, więc tu ci nie pomogę i nie powiem, co jest do poprawy.

 

Postacie można podsumować bardzo szybko – dwóch Garych Stu (męskie wersje Mary Sue) i banda idiotów. Jeśli były jakieś wyjątki, to słabo rozwinięte.


Kapitan i jego towarzysz są zdecydowanie zbyt idealni, zwłaszcza kapitan. Tu pewnie autor stwierdzi, że wcale nie, przecież mają liczne wady... okej, tyle że cierpią na podstawową przypadłość Garych Stu – zdają się być otoczeni Niewidzialnym Bąblem Zarąbistości, który zakrzywia czasoprzestrzeń tak, że nic poważnego im się nie może stać (a w efekcie całe napięcie siada). Luna szpieguje kapitana we śnie? Co tam, zna się chłop na świadomym śnieniu i potrafią wypierniczyć stamtąd samą Władczynię Snów! Kapitan zostaje ciężko ranny? Nic to, jest napompowany magią i błyskawicznie się leczy! Zatrzaśnięci w celi bez wyjścia? Spoko, wbrew podstawowym zasadom więziennictwa Ceśka i Luna nie kazały rozebrać pojmanych do rosołu i nie zabrały im wszystkiego, co ci mieli ze sobą, dając w zamian jedynie więzienne pasiaki (albo, z braku strojów dostosowanych do anatomii więźniów, jakieś prześcieradła dla przyzwoitości), dzięki czemu kapitan-McGyver i jego płaszcz z zaszytą w nim połową Ikei wyciągają wszystkich z opresji przy pomocy tunelu wykutego w ciągu kilku dni w litej skale, właściwie bez snu i na okrągło ze śpiewem na ustach (fizycznie niemożliwe – rozumiem że to Ślązacy, ale nawet naturalne dla osób z tego regionu powołanie do kopalni ma chyba jakieś granice). Mogą zawisnąć za piractwo? E tam, tak naprawdę to nie, a poza tym Twilight się za nimi wstawia! Sam diabeł przybywa po nich z piekieł? SAM BÓG ICH CHRONI!
No i w rezultacie ich przygody nieszczególnie mnie obchodziły, bo jak tu się przejąć, skoro wiadomo, że po wszystkim okaże się, że tak naprawdę nic im nie jest?

Przy okazji, doceniam próbę urozmaicenia ich postaci poprzez wykorzystanie gwary śląskiej (jako zamieszkały we Wrocławiu, oznaczonym na lingwistycznej mapie Polski jako „nowe dialekty mieszane”, bardzo lubię wszelkie regionalizmy), ale szkoda, że pojawia się tak rzadko. Jestem zdania, że powinna w większym stopniu nadawać charakter rozmowom kapitana i starszego oficera albo nie powinno jej być wcale.

Celestia i Luna są zwyczajnie głupie. To bardzo częste w fanfikach, ale nagminność nie jest usprawiedliwieniem wykroczenia, a poza tym to część problemu z Niewidzialnym Bąblem Zarąbistości, jaki otacza naszych Garych Stu – cytując nonsensopedyczny poradnik, w konfrontacji z nimi każdy okazuje się zaradny jak anemik i inteligentny jak warzywo (scena we śnie z Luną, przesłuchania). Rozumiem, że w założeniu mieli być wyjątkowo sprytni, ale tworzenie takich bohaterów to naprawdę niełatwe zadanie – autor musi być odrobinę inteligentniejszy od każdej ze swoich postaci. Nie, nie uważam autora za idiotę, uważam tylko, że zrobił idiotów ze wszystkich dookoła głównych bohaterów, chcąc z nich samych zrobić spryciarzy. Wyszło trochę nie w tę stronę co miało. A dać się zirytować tekstami rodem z gimnazjum to coś naprawdę niegodnego władczyni z tysiącletnim doświadczeniem.

Twilight za to zdecydowanie za szybko przechodzi do porządku dziennego nad przebywaniem na jednym statku z osobami, które na jej oczach zabijały kuce i zniszczyły statek Celestii. Powinna najpierw wzbraniać się wszelkimi możliwymi sposobami przed wciągnięciem na pokład (i bez żadnych wymówek z mokrymi skrzydłami, jest alikornem i Powierniczką Elementu Magii, jakiś sposób na pewno by znalazła), a po wciągnięciu na pokład i zamknięciu w kajucie strzelić focha jak stąd do Newport News. O rzezi jeleni już nie mówię i nie, to, że stanowiły załogę statku, z którego pochodził zabójca gryfiej pani doktor, nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Serialowa Twilight to porządnisia, która poza Celestią świata nie widzi. Zrobienie właśnie z niej adwokatki piratów to wybitnie karkołomne zadanie – moim zdaniem w tej roli znacznie lepiej sprawdziłaby się Rainbow Dash, której znacznie mniej potrzeba byłoby do uznania, że piraci wymiatają, są awesome i cool, a ich statek to już w ogóle.

Spike'a nie ma. To znaczy jest, a jakoby go nie było. Jego rola sprowadza się do istnienia i jednorazowego pobiegnięcia z wiadomością. Nie służy nawet jako mobilny faks, a pomysł skorzystania z niego w ten sposób nie wpada do głowy ani Twilight, ani Celestii – choć jest kilka momentów, kiedy odległość między nimi jest stosunkowo niewielka, a sporo by to pomogło.

Załoga statku pirackiego zlała mi się w jedno. Brakuje tam wyrazistych postaci, które zapadłyby w pamięć. Można o nich powiedzieć tyle: chleją, piracą, rozrabiają i boją się kapitana. Trudno to nazwać charakterem.

Papuga nazwana po ś.p. polityku nie jest złym motywem (jest trochę za inteligentna jak na zwykłą papugę, ale mieści się to w granicach mojego zawieszenia niewiary), tyle że autor zdecydowanie za często o niej zapomina. Jest przedstawiona, potem długo jej nie ma, zjawia się na chwilę raz czy drugi, potem znowu jej nie ma, a potem pomaga w więzieniu. A potem znowu jej nie ma. Jej chamskie komentarze bardzo ożywiłyby wiele momentów fanfika.

 

Pora zacząć znęcać się nad fabułą.
Tu taka drobna rada od kogoś, kto „humanów” kilka ma już na koncie. Jeśli piszesz fanfika, w którym ludzie trafiają do Equestrii – przemyśl to poważnie. Jeśli jeden z bohaterów jest bardzo mocno wzorowany na tobie – przemyśl to trzykrotnie. A jeśli to w dodatku twój pierwszy fanfik – to... napisz coś innego.
Serio, ten motyw jest niesamowicie wyeksploatowany, a do tego z jakiegoś powodu większość decydujących się na jego użycie łomocze go na okrągło w ten sam sposób. Tutaj za pomocą dość nietypowego settingu (fanfiki dziejące się na morzu to rzadkość) udało się uniknąć może tego, że ten fanfik brzmi jak tysiąc innych... ale irytującego marysuizmu głównych bohaterów już nie.


Naszych bohaterów poznajemy na środku Atlantyku, który, jako mechanicy ze stoczni, przemierzają statkiem. I to nie byle jakim statkiem, lecz prawdziwą pływającą fortecą z mnóstwem dział, pancerzem grubym jak świnia, silnikiem który pójdzie na wszystko co się pali i najnowocześniejszym wyposażeniem nawigacyjnym.
Tu wypadało powiedzieć coś więcej. Jeśli statki, jak twierdzą niektórzy, posiadają dusze, to Żelazny Orzeł zasługuje na miano honorowego Gary'ego Stu. Jest OP do potęgi entej. Wszystkie inne jednostki bierze taranem na raz, a armaty i, co niezwykłe, zaklęcia, nic mu nie robią – pewnie ma na wyposażeniu generator pola antymagicznego. Bez trudu rozwala całą flotę Equestrii czy okręty jeleni, które wypowiedziały piratom wojnę. Problem? Ten sam co z idealnością głównych bohaterów – jak tu się przejąć ich losami, skoro w zasadzie nic im nie zagraża? O ciężkich bitwach z morskimi potworami, które rzeczywiście stanowią jakieś zagrożenie dla jednostki, dowiadujemy się z opowiadań, ale ich nie doświadczamy.

Do tego miał być zamówiony przez jakiegoś miliardera ze Stanów... a wyposażony jest jak okręt wojenny. Nie wydaje mi się żeby to w ogóle było legalne. Jak przeczytałem, jak on właściwie wygląda, moje zawieszenie niewiary pękło z trzaskiem. Jakiś nieco podrasowany jacht, ze sporym arsenałem pod pokładem – okej, to byłbym w stanie przełknąć, ale cholerny okręt wojenny? Co ten facet chciał tym statkiem robić, zatopić całą flotę Raula Castro i odbić Kubę? Czy też szykował się na apokalipsę zombi?

 

Dobra, idziemy z fabułą.

Mamy sztorm, puf – załoga znika, jesteśmy w Equestrii (później ni z gruchy ni z pietruchy główni bohaterowie mówią coś o wojsku, co z niczego wcześniejszego nie wynika), a nasza dwójka postanawia zostać piratami.

I ta decyzja jest największym problemem tego fanfika.

Wpływa ona na wiele późniejszych wydarzeń, a motywacje bohaterów i sposób podejmowania decyzji pozostawiają wiele do życzenia. Sprawia ona wrażenie strasznie wymuszonej i podjętej nie w wyniku autenycznego procesu myślowego, a „bo tak mówi fabuła”. I autor chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo później próbuje to uzasadniać – że niby magia, że kapitan był niepewny (on miałby się czegokolwiek bać? Nigdy! On tylko był niepewny!), że rząd może ich pociąć na kawałki (bo, cytując pewną parodię My Little Dashie, „to jest po prostu coś, co rząd robi”), co by nasz rząd zrobił z kosmitami... (swoją drogą to szczególnie zabawne, jeśli przyjmiemy za „rząd” nie agencje i instytucje, a Beatę Szydło, Mateusza Morawieckiego i tak dalej – ciekawe jakie miejsce miałby kapitał kosmiczny w Planie Odpowiedzialnego Rozwoju).

Okej, nabijam się z tego, ale tak na serio uważam, że ta ostrożność w kontaktach z miejscowymi jest znacznie mądrzejsza niż ślepy entuzjazm, który pojawia się w większości opowiadań typu „brony w Equestrii” – to, że coś wygląda jak w kreskówce dla dzieci, nie znaczy, że będzie się zachowywało w kreskówce dla dzieci (gry z serii Touhou są bardzo zdradliwe pod tym względem).

Tylko że chwilę później dwaj kamraci lądują na wysepce o wybitnie podejrzanym wyglądzie, o której również nic nie wiedzą, zgodnie z Prawem Wygody Fabularnej całej utytłanej w paliwie nadającym się znakomicie do ich silnika. I postanawiają zająć się piractwem.

Tym samym przekreślając całkowicie swoje szanse na stałym lądzie, bez najmniejszej próby nawiązania kontaktu.

I z góry zakładają (przypominam – nic nie wiedząc ani o tym świecie, ani o jego mieszkańcach), że dadzą radę przepić tego czy innego lokalsa. I że uda im się wygrać z nimi pojedynek na rękę. I że w tym świecie ręczna broń palna nie istnieje (choć istnieją armaty). I że po zastrzeleniu jakiegoś przypadkowego gościa cała wyspa nie rzuci się na nich.

I mają rację.

Niewidzialny Bąbel Zarąbistości wszedł ostro.

 

Swoją drogą kapitan ma być przypadkowym gościem, który znalazł się w tej sytuacji, w której się znalazł, w wyniku okoliczności. A ma pistolet i umie się nim podługiwać, choć w Polsce bynajmniej nie jest to coś typowego. Aż by się prosiło o jakieś wyjaśnienie, że, nie wiem, kapitan należał do zorganizowanej grupy przestępczej i dlatego tak łatwo przyszła mu decyzja o wyborze tej a nie innej drogi życiowej w nowym świecie czy coś podobnego...

 

Przeskakujemy kilka lat w przód. Piraci sieją spustoszenie na morzu, a z jeleniami mają wręcz otwartą wojnę – a mimo to większość equestriańskich marynarzy uważa ich za legendę. I tak, wiadomo, że piraci starają się pozostać w ukryciu, a sytuacja między Equestrią i Rushią jest napięta, ale chyba jakiś handel jednak prowadzą, a i prasa przecież istnieje w tym świecie... jeśli mowa o otwartym konflikcie, to jakieś wieści chyba by się przedostały.

Twalot płynie sobie statkiem, pojawia się Żelazny Orzeł i rozwala statek, a fioletowego alikorna wyławia załoga na wniosek starszego oficera, który jest broniakiem i jara się na widok Twalota jak ja na widok angielskiego Intercity 125. Dowiadujemy się, że celem rozbicia statku było to, żeby galera nie mogła ostrzec innych... ale z jakiegoś powodu piraci nie pozabijali całej załogi, tylko tym, którzy nie zginęli w zderzeniu, pozwolili odpłynąć szalupą, tym samym niwecząc cały sens swojego ataku.

 

Z późniejszych wątków dwa zasługują na szczególną uwagę. Jeden to Niewidzialny Bąbel Zarąbistości ogłupiający Ceśkę i Lunę podczas przesłuchań, dzięki któremu piratom uchodzą na sucho odzywki rodem z gimnazjum.

A drugi... to wątek nadprzyrodzony.

Autorze, dobra rada: wejdź w archiwum forum, poszukaj dzieła pod tytułem „Anioł z Ponyville” i poczytaj komentarze.

Doradzam niezwykłą ostrożność, jeśli w ogóle chcesz dotknąć świata nadprzyrodzonego w swoim dziele. Mefistofeles dybiący na Celestię i Lunę i odstraszany jedynie przez Niewidzialny Bąbel Zarąbistości (w dodatku w tym momencie zapewniany przez samego Najwyższego, który z jakiegoś powodu uważa dwóch rzezimieszków za godnych Swojej opieki) o tej ostrożności bynajmniej nie świadczy. Podobnie jak scena ze św. Piotrem...

Mnie to nie uraża. Mam prawie trzy dychy na karku i przez te lata wyhodowałem sobie na tyle grubą skórę, że jestem w stanie czytać teksty z karachana bez uczucia obrzydzenia. Ale ostrożnie, bo może trafić się ktoś bardziej wrażliwy na tym punkcie.

 

Pora się zabrać do rzeczy, która mnie w tym fanfiku naprawdę irytowała. A jest nią konstrukcja świata przedstawionego.

Nie, nie mam nic do zamieszczonych map, nie mam nic do samego pomysłu Czarnej Wyspy (poza tym, że fakt, iż jest utytłana w paliwie, trochę za bardzo śmierdzi mi wygodą fabularną). Nie mam nawet nic do tego, że w tym świecie mówią po angielsku i po polsku (choć to też trochę zbyt wygodne).

Mam coś do poziomu technicznego Equestrii i w ogóle całego świata.

Zdaję sobie sprawę z tego, że materiał źródłowy nie do końca może się zdecydować w jakiej epoce się dzieje i trochę miota się od ściany do ściany, niepewny, czy świat przedstawiony ma być stricte baśniowy, czy też ma być jakąś wariacją na temat współczesności. Ale, do jasnej ciasnej, elektryczność to oni na pewno mają, a choć Twilight może i byłaby zaskoczona widokiem elektrycznego tramwaju, nie byłby on dla niej nieodgadnioną zagadką, podobnie jak blacha spawana. Wyspa, jak bardzo by się nie rozwinęła od czasu, kiedy piraci zainstalowali na niej akap monarchię konstytucyjną i nawieźli łupów, raczej nie odleciałaby całej reszcie świata aż tak daleko, jak fanfik zdaje się sugerować.

Serialowa Equestria zdecydowanie nie jest w średniowieczu. Stawiałbym raczej na przełom dziewiętnastego i dwudziestego stulecia.

A te ciągłe gadki o tym, jacy to ludzie inteligentni, jakich to oni niepojętych rzeczy nie zbudowali i jak bardzo Equestria nie jest w tyle za nimi są strasznie irytujące. To jak te wszystkie opowiadania TCB, gdzie kuce są święte, a ludzie to potwory – tylko w drugą stronę. Tutaj mamy super-zarąbiście-fajnych ludzi i kuce, które potrafią tylko gapić się z niedowierzaniem i z otwartymi pyskami na ich wynalazki.

Dlaczego tak mało osób pisze fanfiki, w których kuce mogą być dla ludzi równorzędnymi partnerami (bez skojarzeń), a obie cywilizacje w jakiś sposób wzajemnie się uzupełniają?

 

A teraz nadeszła pora, na którą nikt nie czekał. Panie i panowie... uwaga, nadciąga rant miłośnika kolei.

 

Cytuj

-- Pewne, toż to się rozpędzi maksymalnie do dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę.

-- Prędkość zdychającego ślimaka o kulach, straszne.

Po tych słowach się obrócili i już mieli wsiadać ale zauważyli księżniczki. Patrzyły na nich wielkimi oczami.

-- Więc do ilu się rozpędzają wasze pociągi? -- odważyła się zapytać Celestia.

-- Te towarowe załadowane średnio dwa razy szybciej od tego -- kapitan wskazał na lokomotywę -- A pasażerskie to średnio trzy razy szybciej.

 

Do dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę rozpędzi się ta lokomotywa.

 

Spoiler

a478c499a1.jpg

 

Powstało jej 1822 sztuki, co czyni ją najliczniej wyprodukowaną lokomotywą w Polsce.

A towarowe, choćby nawet bardzo chciały, nie rozpędzą się do stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. W Polsce zdecydowana większość pociągów towarowych, zwłaszcza tych z ładownymi węglarkami, porusza się z prędkością maksymalną... siedemdziesięciu kilometrów na godzinę.

Pewnie, istnieją też szybsze. Zwłaszcza za granicą, w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych (kolej towarowa ma się w USA bardzo dobrze). Tyle że i one pojadą maksymalnie sto dwadzieścia kilometrów na godzinę, a prędkość ta dotyczy tylko najszybszych pociągów kontenerowych na najlepiej utrzymanych głównych liniach.

Ba, większość pociągów pasażerskich w Polsce nie jest w stanie osiągnąć tych stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę, które nasi bohaterowie przypisują pociągom towarowym.

 

Spoiler

e248655200.JPG

 

To jest EU07. Najpopularniejsza lokomotywa PKP Intercity.

Jest to konstrukcja licencyjna, opracowana przez firmę English Electric na początku lat 60. XX wieku, a następnie produkowana we wrocławskich zakładach Pafawag i, po pewnych przeróbkach, w poznańskiej fabryce Cegielskiego aż do roku 1992. Obecnie narodowy przewoźnik pasażerski posiada 236 takich lokomotyw, z czego 150 w zmodernizowanej wersji EP07.

Ich prędkość maksymalna to zaledwie 125 km/h.

Pojazdów zdolnych osiągnąć wyższą prędkość jest w tej chwili na ilostanie firmy 142, z czego tylko 30 osiąga więcej niż 160 km/h (dziesięć lokomotyw Husarz, prowadzących pociągi do Berlina, oraz dwadzieścia pendolin). Nie mówiąc już o tym, że w Polsce można rozpędzić się najwyżej do 200 km/h na kilkunastokilometrowym odcinku Centralnej Magistrali Kolejowej.

 

A teraz zajmijmy się zagranicą.

Trzy razy dziewięćdziesiąt to dwieście siedemdziesiąt kilometrów na godzinę.

Hmm... nie.

Jasne, superekspresy pomykają sobie trzysta i więcej, ale nawet w Niemczech czy Francji większość pociągów, nawet dalekobieżnych, jest w stanie rozpędzić się najwyżej do 200 km/h, co jest warunkowane wytrzymałością sprzęgów i aerodynamiką wagonów. Nawet specjalnie przystosowane zestawy wagonów typu Railjet, kursujące w Austrii, Czechach, Szwajcarii i na Węgrzech, są w stanie jechać najwyżej 230 km/h.

A nie wspomniałem nawet o tym, że prędkości maksymalne są maksymalne i że w najlepszych kolejowo krajach też istnieją liczne odcinki, gdzie pociągi swojego maksimum osiągnąć nie mogą, choćby dlatego, bo linię kolejową zbudowano wzdłuż rzeki i podąża ona za jej zakrętami.

 

Cytuj

Mirek zza płaszcza nagle wyjął czarną paczuszkę, wielkości pudełka po butach, tyle, że trochę niższą. Na boku czarnej kostki widniał żółty obrazek ognia w kółku.

-- Jest to tak zwany dopalacz, stworzony przed kilkoma tygodniami przez szkołę nauk ścisłych na czarnej wyspie. Dostałem owy przedmiot do przetestowania, oczywiście był już testowany wcześniej wiele razy, jednak miałem sprawdzić jego użyteczność na oceanie. Ale krótko. Wrzuca się to do paleniska, przykrywa grubą warstwą materiału opałowego i zamyka drzwiczki paleniska. A dopalacz robi swoje -- wytłumaczył szybko i sprawnie stojąc na baczność i trzymając czarny przedmiot.

-- Rozumiem -- odpowiedziała Celestia przyglądając się czarnej paczce. -- Co sądzisz siostro?

Luna spojrzała podejrzliwym okiem na przedmiot i zapytała.

-- O ile przyśpieszy to pociąg?

-- Zapewniano mnie, że zwiększa to prędkość maszyn parowych o trzydzieści procent, ale dokładnie pewien nie jestem tej liczby -- kapitan odpowiedział bez wahania.

 

NIE. Nie zwiększy.

W najlepszym razie uruchomi zawór bezpieczeństwa. W najgorszym – rozsadzi kocioł.

Kotły parowozów buduje się z uwzględnieniem ich maksymalnego ciśnienia roboczego (w polskich parowozach z międzywojnia zwykle kilkanaście atmosfer). I jest to ciśnienie bez trudu możliwe do utrzymania, a nawet przekroczenia, przy zwykłym paleniu węglem. Do tego ciśnienia dostosowane są też tłoki, rozrząd pary i cała armatura.

Dlatego właśnie kotły wyposażane są w zawory bezpieczeństwa, które po prostu upuszczają nadmiar pary do atmosfery. I to właśnie stałoby się z dodatkową parą, wydzieloną po wrzuceniu do pieca dopalacza.

Chyba że equestriańscy inżynierowie są idiotami i zaworu bezpieczeństwa w swojej konstrukcji nie umieścili. Wówczas – bum.

 

Okej, pora na jakieś podsumowanie...

Jak chyba można zauważyć, nie bardzo mi się to podobało. Przyznam szczerze – przeczytałem ten fanfik bardziej dla beki, tak samo jak ogląda się kiepskie filmy typu „Mega Rekin kontra Gigantyczna Ośmiornica”. No i w tej roli sprawdził się nieźle, bo niektóre sposoby, na jakie objawiał się Niewidzialny Bąbel Zarąbistości, były przezabawne.

Ale dobre to to nie jest.

 

Nie zniechęcam jednak autora do dalszego pisania. Tylko niech spróbuje czegoś innego.

Ale „Upadłego z niebios” nie tknę. Powód?

 

Spoiler

adventuring_is_magic__rainbow_dash_by_am

Spoiler

oh-shi.gif

 

 

No właśnie.

Edytowano przez psoras
  • +1 9
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To powyżej było do mnie. Nie ostrożnie usunąłem post.

Więc to komedia. Wiec zdarzają się nierealne wydarzenia.

Pro po pociągów i innych nie podałem czasu kiedy wypłynęli z polski.

Błędów samodzielnie nie jestem w stanie poprawić.

Postacie nie są op. To ludzie potrafiący sobie radzić. Wspierani przez tz siły nadprzyrodzone. 

Spoiler

Bo własnie przez nie stali się piratami. Nie chce mi się rozwodzić co i dlaczego. Będzie to w którymś rozdziale.

W tym opowiadaniu Equestria jest na etapie rozwoju średniowiecza i nie będę tego zmieniał, gdyż to było zamierzone.

Przemyślałem zachowania bohaterów i mają oni swoje powody. Jeśli ich nie widzisz to jest mi przykro.

Spike nie jest rozwinięty gdyż miał go pisać ( zachowanie, kwestie ) drugi pisarz. Bo ja go nie trawie, a on się uparł. Skończyło się na tym że on po prostu przestał zemną pisać a Spike ,,umarł".

Wiele jeszcze czeka do wyjaśnienia i do napisania. Fabuła się nie zmieni. Twoje "sugestie" przeczytałem i wiele z nich już dawno wpadły mi do głowy.

Dzięki za krytykę.

 

Sp. Ile osób które polubiło ten post przeczytało całość? 

 

 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet do połowy posta nie doszedłem, bo za długi i jestem zbyt dyslektyczny by go czytać. Jak dla mnie za dużo w nim jadu. Fanfic mi się podoba, błędy ortograficzne są znośne, a fabuła nieraz przezabawna. Rozdział o tym, jak to nasi piraci próbowali nawiać z zamku był tak śmieszny, że musiałem powstrzymywać się od śmiechu (czytałem w nocy a mieszkam u dziadków razem z mamą) Pisz dalej mistrzu i oświecaj nam drogę ku wielkiemu rozbawieniu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...

Jeszcze a jeszcze poczekacie. Najbliższy rozdział jest już prawie skończony. Jednak korektor przez egzaminy nie będzie mógł w najbliższym czasie poprawić go. Więc spodziewajcie się, że jak już rozdział wyjdzie, to będzie długi.

Spoiler

Rozdział będzie jeśli już to po egzaminach gimnazjalnych. 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UWAGA SPOILERY!!

 

Spoiler

http://data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxMSEhUQERIWFRUVFxcXFRgVFxUWFRgVFRUXFhUWFRUYHSghGBolGxUWIT0iJSorLi4uFx8zODMvNygtLysBCgoKDg0OFxAQGi0lHSUuLS0tLS0tLTcyNy0tLS0uKzcrLS0rLSstKys1LS0uNysuLS0vLTctLTU3LzAyKysyLf/AABEIALQA8AMBIgACEQEDEQH/xAAcAAEAAgIDAQAAAAAAAAAAAAAABQYEBwECAwj/xABAEAABAwIEAwYCCAQFBAMAAAABAAIDBBEFEiExBkFREyIyYXGBB5EUIzNCUmJyoUOx0fBjgpKi4VOywfEIFjT/xAAaAQEBAAMBAQAAAAAAAAAAAAAAAQIEBQMG/8QALREBAAICAQIDBgYDAAAAAAAAAAECAxEEITEFElETQWGhsdEiM3GB4fAUMpH/2gAMAwEAAhEDEQA/AN4oiICIiAiIgIiICIiAiIgIi4ug5RUjj/js4e+FscAqA/tO1AflLMmSwuGuFzmOht4V0wH4q4dUWa6R1O/8M4DR7PBLT81dG16RdIpmuAc0hzTqC0ggjqCF3UBERAREQEREBERAREQEREBERAREQEREBERARcFYVRisbCW3zOG7Wd4j9XJvvZBnLyqKhrBme4NHVxAHluoafEJX7WiHl33n3tlb/u9lA4xjlNSnNPKO05AkvmI55WjUD0sFdCyz41f7Jhd+Z3cb6jS5+XuonE8RysMlTOGs569nH6b3PzK1/ifHk8t20sQib+OXvyHzyA2b7kqtSwOkf2s73SP/ABPOYjybyaPIK6RPcWcf05YaanpzMCPE76qJvQsFszj7Aea1jVxzSuzOaD5NFh8laK7smG8hDSB4Rq/yu3lfXe2ysvA/AkmIx/SJpDBTkkMbGB2kljYnM7wt0Ow18ld6RAfBrEZIMThgzvbHLna6PM7IXZC4OLNrjLuvpNUrBfhhh9LNHUQtlEkZu1zpXnWxGoOh0J5K6hYzKw5XmZm5slxmtcC4vbqAu5XzP8Vp3SYrUOB1je1jTsWhjGnQ7jUnZIhX0xdcr504Y+KNdSkMkP0qIbtkNpAPyy2J/wBV1uvhXi6mxBmaB/eAGeN1hI31HMeY0SYFgRcBcqAiIgIiICIiAiIgIi4ug5RYFTisTSWXzvG7WDM4fqto33ssKWtmf0ib5d+Q+/hZ/uQS9TUMjbme5rWjm4gD91GzYuT9lGXfmf8AVs9dQXH2HuoypkihHbSvAy/xJXajrlc4930bZU/FviOwXbRxGc/jcTHEPQ2zP9gPVXSbXeYvf9pIXDmGgsZ8gbkepVXxXjakpx2cR7VzdBHBlLQfN3hb/e6oOJ11TV//AKZiWf8ATZ3Iv8zRq73JXnBStFmtHkAB/IDdUSWI8V1tToHCnYfuxG77ecpA/YBREFC1puBdzjqdy4nqd3FZ9FTPmkMMDXTPFszIrOy327R98kfuSTY2Bsrrhvw4k7Nz6qUA5TlhgJGttpJz3n+jQ0eqCjwwucSxjXPc0XcyMZi0HYvOzP8AMRforvw18PnStbNVSZGuaC2KEkO1/HPv00YG+pUkzCoY6FskH1PdyOazRj7Et7zRued/VXPDZmujY5uxaLeVha3skyKX8R+FWHCpIKOANMZbKxkbdXOaddBq5xBI66q2cN0YhpIIQMuSKNtjoQQ0XuOt7qQK5CxVyi4zKCxLiEBzoaZomlabP71ooz/iyAHX8gBd6boJPEsQigjMs0jY2N3c42Hp5nyXzRxNCZ6qoqQ7LHJK5zLgh5DvDdp8J023W18aoPpN2SPNRUixD/DHATzDbkRg9Ll7hz6QuN8MwUlP275bvZ4nvIa038TWM5H0uet1lEJLWTMFltc2Hlz9+i8MLrpIqmE05tK2VgaWHm57QWg+d7e6uPDfDlVjB+rvT0YNnSkd6Tq2MfeP7DnfZbJ4a+FNFRVDapjpZHM1YJSwta78QytBJHne102L8FzdU3iTj6CmPZxDt5BoQ11mN9X2OvkLqMo/ilGftaZ7f0Oa8fvlK15z44nUy6OPwrl3p56451+303tsVFV6Tj6gk/j5D0ka5v7kKdpMShl+ylY/9Lmk/IFelb1t2lrZeNmxfmUmP1iWWi4BXKyeAiIgKj8bfEJuG1MUMlO6SOSPOXscA9veLdGEWdt+IK8LS/8A8gqa0lHN1bPGfUGJzf5u+SsJK/YXxvBWaUREj7XIeeyI9WkF7vYH1CyJA9/2spd+Vl42elgcx93ey+YG6WINi3UEXBB6gjYqys46ruzELqh1ubwGiUjp2lv+Vl5U23TimOUtG0NlkZGLd2NviP6Y26/sqRinxCnku2khETf+pNq8+kQ0HuT6BVDDoY3XkBuXHvOdq8nzJ1JUlG3WzRc2vtc29OQ9UGNUQPmf2tRI6V42Mhvb9Ldm+wWRHEL5Wi5Owtc+zd174bSyVLzHTRmoeDZ3ZkCNh/xZyMrfRtyrvQfDUljjVzZyWm0EILIb207R188x9bDyKm1UWmidK5zYWOmcwXeIrEMH+JKe5HsdNSbaK68K8ACeMTVkncdf6iG7WEA2tLKTnlGm3dHUFSGG4VC6jEkf1T4Q9hyd0OaD4Xgb3BCteASD6PEByaAfUb/35pMjKoaCKBgihjbGxuzWANaPYL3L15OkXhJKsVVfDKYvmNOdYoJHSEciSbMafcOPzUlg8nZSSUpOg78Xm07j2/qtd1HxAdBiU1MIwGGQgvdfVwBINiLW1I3WfX8cRvnij0E7TdpF8rs33TpYX9eZ6qo2LX4i2FhkebNFr+6V2LRwMEkr8oJAbuXOcRcNjYNXuPQC6p2PVbq9rIaOxbe8srvsoyNMtx9o8G/dbtbUjRZTWtik0Lqmry2zOIDmsPL8MEZI5b2+8U0bZOIV0szS6Z30WnA1YHASvHWWQG0Y3GVup5nksemgc9rWRt+jwNFmgNySOHRjf4TfM3ceg3WTFQ2PazuD3tuRyij01yA8wPvu19NlRsf48lqZfoODt7WV28w8LRsSy+lhfxnTpdUTXFHFtNhjBE1odKfBCw2NyfFIdcoJO51PmoXg/hZ+LymuxSTOyMgRU7bhgDhm110btpubankojhSlFHM8ZY5a1xJ+lVDj2EIFw9zb3dJIXel+oVuoMaZQOlEkvbBwDmuZlBkcL6gNuG3Lj6WWNrREblnjx2yWilI3M+5sSrrIaWHO8tjiYLC2jQOTWgfyC1PxTxzLVXjhvFCdLX77x+YjYeQ+ag+IMemrH55To2+Rg8LAenUnqouy5mbkzbpXs+28M8EpgiMmbrf5R95+P/HpkI5LhdBdXvhngAzM7Wqe6NpF2sbbOfNxIOUeW68KY5vOqupyuXi4tPPlnp8/2hQ5pWtBc4gAbk7KvVmPuv8AUgAD7xHeNtiPwrZ/xa4Jp4qRlTTkN7DSRpdq9ryAHXJ8YPzBPktM5Vv4uLWvW3WXynP8ey5fw4N1r6++ft+zePw6+KLZLU9WSDoGuJudup3/AJrbkUwcA5pBB1BGoPuvjeCjc7Vovb5rYXA3xCqaEiOoa58J3JvdvncfzWz/AK/o4szXL36W+U/afk+ikUdguMRVUYlheHNPzHkRyUisonbxtWazqRa7+OWH9ph4lA1glY/2cDG7/vv7LYijuIsNFTTTUx/ixuZ6Ejun52VhHyei6uu0HOLFujgeTho4H0IIW1+Hvgy+WNstXUuiLgD2UbGlzb/je8nveQGnVZ7YKVwXSSzyuggj7R7wHBucRtAbu57jqG97ktu4L8M2+Kvk7bn2EQMdOP1i+aU+btPLmuOF/haKGsjq46xzmsDgWPjbchwtbO1wAGx8PJbELljMsoeVLSsiYI42tYxuga0BrR6AL0Ll0c9Y884aC47NBJ9Gi5WKqVVRv7aWiZo2aVrgQfCLEu0/Tb/SpyjcKed0A0ZJ3o/LkW/35LUmF/EmoFR9KmiZJmBGVvcLQ63hdrqAANRrrsr1/wDbKaujvE5zJYzma14s4HmNNx/QKouznLoVhYZiDZow8HbR3kQLm/Qc/dRr8afPdlAGkah1TICYW237JosZ3A9CGjryUVEYnS0ondJMSJCbRNYM75DzDIxq47aqNpuAoHSmtrWNYBqIriwAHineDa9vut0HUqxQwQ0riGB09TKNXGzppADu47Rx3Pk3XmVlRYaXkSVRa9wILY26xRkbb/aOF/E4C3IDnlEI8onPmAbCOxgAsHhtnFvIQxnRrfzEegO66YliNLh0BfI4RsuT+J8j7a25veRzKheOPiBDRXijAmqPwX7sfnKRt+kany3VFpuGquvf9Mr3Ek+Fp003AA+43y5/ugy31Vbj8jooz9Go2nvX7xcL6ZrW7R35fCFsfAcDgoYuypmZdi5x1e8jm93P02HJYPCOG9gxwtboOQXHFGPCEGGPWRw1PJgPX82u3uvO94rG5e/H4+TPeMeOOs/3qo1eSw2OV56EWI876qLcOf8AwpJree5535+ayopGbOaublyzlnr2fb8Hh4+FT8Mbt75+3wQdksrIKCJ+w+SleGeGY3y9o65ZHYlp2c77oPlpdYVw2tOobGXxPDipNrb6MjgnhcNAqpxcmxiYRt0e7qeg91cppdyT813cdyVQ+LMf7S8MR7v3j18l06Uikah8Ly+Xk5WScmSf4j4ID4hVTa0tiYbMjcXX17zrWvboNfmqLLw3JysfTRXGOBZcVOs2qoEeGzR66j1aSPm269o55AbENPo9o/Z1itixQKVw/h10+gjuOZcNP3QiNqRwvjNVSydvC12VoHaAg5C29tTtcnQL6Ewyp7WNkhaW52g5TuL8lXsE4EpYHCR0UZkGoIYAArW0WTXXbKb7rET7nK4K5RVg+f8Ajfh9sOOxNI+rqqiCUdDmlaJW+7h/vW/wq5xfwjDXmnfI98b6eQSRujy33a4tOYHQljT/AJQrA4qzKDnLyc5HFeblFcOKxa5t45B1jePm0rJXDW667c/Tmg+VqY9xv6R/JeoNtv8AlKqkdDLJA7QxPdGR+glt/e1153KzYrnwljcDpOyr3OMTg0WvaFxaTb6Q0avGvM26hbQ+lSTgNprRxDTti3Sw0tBHoHfqPdGlg7ZfPwcFbeEON30V2S5pILE5b99hAuMhPInkdNfLUNwRQxUzHuuGt8Ur3nU23dI86np5crLV/FXxGlqXmlwwOsbh0w0e7r2Y+43fvb+iruNY1V4sS6S0NNGfCCezb5uJt2jh57eSs2C00DQYqGEyxxX7arOjC7YMZf7TXU20Gim1ZvBPw/jgAnnIklNnA27rb66X3PmVfhGBoAsbDJPqmDoAPbksfG8QMTAGeN98t+Q5utz5fPyWFp1G5emLHbJaKV7yw+IsbEA7KKxlPPkwdSObvL+zSC3cnUnUk6kk7knmVlywuFybknUk6knqSvBc3LebzuX2vB42Pj4/LTrM959f4eWVcFq9Sll5ab/mdI2G+l/be/IDqVtLBKEwQNa897xPP5juL+QAHsq3wXhN3fSHjusPcvzfzPoP5nyXPFnEVvqYz5Erd42PUeaXy/jXMjJeMNe0d/1/j+9nnxVxHe8UR9SFUWNXDQSblZEbFtuDt6xMUxhmEvmNmhenDuCOncNO6NytnUFCyJuVoUZdI7oXCeFI47Ok7x6clYo4wBYCw8l3RVjMzIiIiCIiAurmrsukcocLtII8kHQsXQxrJXCDG7NMiyDZRWI4iG6BBrfjbg2KrqJJmS9jKbX7ueN5FhdwBBBsNwfZa+xDhWqhv3O0A5xnN+2h/ZbTq5SXk9V4McSSAFdo00XciCCNwRt6jksnCqUzTRwtGbtJGMt5EjN8m5j7Fbrj4ajm1qI2v/ULn57rJwnhOkpXmWCENeRa5LnEA7huYm3turs0r/FNLFCyOAMtGQ4WA7vLQ7qFo62SFgjhkBjAs1vIN6DdpHyVu4sHgt4joPcgKpVeHg5w9obI12V4Hi8jcWuCoqd4cxizHNeDdlrdCD78rLBxHEjJJmPSw9FFUlO9hNnmxFjcAn2P/vddJzZxXhyLaq6vhGOL5p36JRtQuHRsduFEiVejahaXmie76L2Fq9ayyZcPP3HexXbC8PkkmbDaxdfXcADxO9gV5sq1L4VifZte8eIjK33N3fyCtKVtaIYcnlZcGG1p6/3oncaxFsLBTw6AC39+f9VUJKLMb3WQ1xccx3K9wujD42ZmZ3KN+hkKYwHBXTOAtpzK74bRuleGgLZeFYc2FoAGvNCOnV3w2gbCwMaFloirEREQEREBERB41brMcejT/JVrgWo7skfPNmHvurHiA+rf+krXmC1pgmDuWx9FYRstdJZQ0XKxXYizLmBvdQ1XVlyisivxInQKFmdfUr0esijw50h12VEP9CdI7uhWDD8EDBcjVTNJRNYNAsksUEW6JeTo1KOiUBjGJBvdZugrHE1UBM38uvyUDVydrJnO45rLxKnLnZjuvBwsg6tZYXKia/xnkrhhGDOmOZws0KL48pBHO3KLB0bf2JB/8LX5Mfgdbwa2uRr1iVaumZdSuCtB9dDtnUhhjswI6EH57/8AhRZXvQT5HgnY6H0KtL+W0Sw5XHjPgvj9YT7dF7QML3BoWMSb2V24Nwf+K4ei6u3wExMTqUxw5hAhaCR3ipxcBcqpIiIiCIiAiIgIiIPOdt2keRWsK2LK8jzW01U8bwMlxc1WElX6OvLdCdFLwz59BuomfDXt5KT4Wpz2uoVE5h+FX7z1MxsAFgu4RYq4c4DcpmG6rvGUzmsblNrlVuLFpWty5jZBZMbxndjPmq40E6lebKkE95ZrXC10EfVMtqVnYPgJmcHvFmhSWFYOZTnfo0bBWqOMNFgLBBgfRgwWbsFRfiVT92GXoXsPo4Bw/wC0rZMrLqocdUmamePwkOHqD/Qrzyxusw2+Fk9nnpb4/Xo1QV0K93NXmWrmzD7Sl4eZXQr0IXQhYzDZrZaOFQJ3sYT3gcp8/wAK3BSRBjQ0cl8/YfWGGRsgvpvbe39VvbAcSE8TZARe3et13/fdb3Gybjyz7nyvjnD9nk9rXtb6pJERbTgiIiAiIgIiICIiAuLLlEHi+madwF1go2sNwNVkIgIiIIPiyDNED0KpBC2fPEHDKdlX6vhwHVqCoWWRQus9t9ri6lpeHnhdYMBkzBUXSMCwttyXddYm2AHQLsoOFTuMagSfU8udlcSoXEMDDyXA6lY33ro98Hk834+zU9XgMrTeJ7ZB+F/dd7OH9FEzPyG0rXRH847v+oaLZ9Xg72clGy0+mVwuOhF1qzEe+Hbx5LR1x23HpKiFq8y1WWp4aiNzEXQH8urfdh0UTVYTUR7sErfxR6H3Yf6rznFvs3Kc/wAv5kaRparf8O8f7CTsZDZpH7f8b+hKqTZGuOUHvfhPdd8iudWkOGhaQR7LziLY7bbtrYuVinHM9J+r6HikDhcEEHYjUH3XotacCY0TPHE3wyh5c3k0saCXAeunuFsoLpVtFo3D4jNithyTjt3hyiIsnmIiICIiAiIgIiICIiAiIgIiICIiAiIgIiIOrm33WFU4Ux/Kyz0UmIllW9q9pVaq4eP3dVGy4TI37p9le1wvOcUNunPyR0nq1liGEMkFpog7zI19bqCqeFiPsJrfkl7w+d7/ALrdJYOgXXsG/hHyCezn1Zf5te8V1PwlrD4eYXUR1WZ7A1oa7NY52m/Q2FuW62kFw1ttl2WdKRWNQ1+RyLZ7+a3fsIiLJ4CIiAiIgIiICIiAiIgIiICIiAiIgIiICIiAiIgIiICIiAiIgIiICIiAiIg//9k=


Zacny rozdział, a szczególnie kiedy:
 

Spoiler

góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra, dół, góra

 

To była dopiero akcja :D

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Achoj ci! Jak to rzecze kłólik Bugs. Ciekawy rozdział, Mefi się już widać przestał pierdzielić i wziął się do roboty, ale mnie bardziej ciekawi kiedy nasz aniołek się ujawni. No i też czego do pyzdrałki Pyzdry chce diaboł od ekipy, że tak mu przeszkadza spółkowanie z księżniczkami. Czekam na kolejny rozdział, bo chcę poznać reakcje królowej na oczko kapitana XD

Pomyślnych wiatrów!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przeczytane.

 

Po przeczytaniu jakże... khem... nietypowego opisu fanfika spodziewałem się typowego opowiadania "pirackiego", z pojedynkami, bitwami morskimi i innymi klasycznymi w tym gatunku motywami. To, co dostałem, to... cóż. Niby właśnie to, tylko pozbawione jakości.

 

Teraz zacznę swój wykład na temat tego, co poszło nie tak. Zanim jednak zaczniemy, praca domowa dla autora (autorów?) – zapoznać się z materiałem poglądowym, by wiedzieć, jak powinno się tworzyć opowieść o piratach. Zalecam dwukrotne obejrzenie Piratów z Karaibów, części 1-3 – za pierwszym razem dla przyjemności, za drugim, by podpatrzeć dobre rozwiązania.

 

Już wróciłeś? Świetnie. Zacznijmy zatem nietypowo, bo od bohaterów.

 

W "Orłach Mórz" mamy dwie postacie główne – Polaka-1 i Polaka-2. Różnią się tym, że jeden jest kapitanem i ma kaftan +40 kg udźwigu – swoją drogą, polecam autorowi, by w ramach eksperymentu pobiegał sobie dzień czy dwa z plecakiem wypchanym czterdziestoma kilogramami czegokolwiek, oczywiście bez zdejmowania tegoż plecaka – a drugi jest jego zastępcą. I... tyle. Jasne, niby mamy parę mniejszych różnic, na przykład jeden teoretycznie nawija gwarą śląską, ale w zasadzie występują one tak rzadko, że po prostu się o nich zapomina. Nawet fakt, że jeden jest bronym, a drugi wręcz przeciwnie, nie ma żadnego przełożenia na fabułę, na dialogi, na stosunek Polaka-1 (?) do księżniczek, po prostu na nic.

 

Na dodatek ci dwaj są OP ścierwami, co to poradzą sobie ze wszystkim. No bo popatrzmy – dwóch mechaników w wieku 20 lat, jakimś cudem okazują się świetnymi nawigatorami, potrafią obsługiwać dowolny rodzaj broni palnej, bez zadyszki biegają z cekaemami w łapach, są świetnymi szermierzami, potrafią kilka dni kopać podkop bez jedzenia i snu, do tego czego nie ugotują, to jest to smaczne... Pokonają każdego, potrafią wygnać Lunę ze snu, no i przede wszystkim są sprytniejsi od każdego mieszkańca Equestrii. Aha, i potrafią przepić każdego. Czytelnik przestaje interesować się ich przygodami, bo wie, że i tak nic im nie grozi.

 

Nie zapominajmy też o załodze Żelaznego Orła. O tych można powiedzieć tyle, że są. Z nimi mamy ten sam problem, co z Polakiem-1 i Polakiem-2, tylko gorzej, bo dostają mniej czasu antenowego. Jedynym wyjątkiem jest Lola, której poświęcono nieco więcej miejsca... tylko po to, by ją zabić. W jednym z pierwszych rozdziałów.

 

Aha.

 

Mamy ich equestriańskich sojuszników. Twilight najwyraźniej zapadła na ciężki przypadek syndromu sztokholmskiego – swoich ludzkich przyjaciół broni niczym niepodległości, i to mimo ich ewidentnej winy, w końcu zatopienie 4/5 eskadry Equestrii, zaatakowanie randomowej jednostki, "bo nas zobaczyli", czy ogólne piracenie to nie są drobne wykroczenia, które skończą się mandatem. Z kolei Celestia i Luna są tu tak nieporadne, że aż dziwię się, jakim cudem panują od tysiąca lat.

 

– Ej, siostra, zróbmy kolonię karną na wyspie!

– Dobry pomysł! I otoczymy ją takim diablo wielkim tajfunem!

– I ten diablo wielki tajfun będzie cały czas krążył wokół jednego punktu! Każdy marynarz, wybudzony w środku nocy, będzie mógł powiedzieć, gdzie ten diablo wielki tajfun i ta wyspa są!

– Super! Zróbmy to!

*1000 lat później*

– Siostra...

– Co?

– Zgubiłyśmy wyspę i diablo wielki tajfun. Żaden marynarz nie wie, gdzie są.

– ...

– Co z tym robimy?

– Nic. Wracaj banany jeść.

 

Tę ich nieporadność najbardziej widać w momencie, gdy udało im się uwięzić Polaka-1 i Polaka-2. Zamiast przeszukać ich, zabrać im ubrania, powiesić w klatce gdzieś między chmurami albo walnąć w nich zaklęciem, dawały się ogrywać jak głupie. Prawdę mówiąc, problem rozciąga się na praktycznie wszystkich Equestrian – marynarzy, strażników więziennych, oficerów etc.

 

Czym byłaby opowieść przygodowa bez charakterystycznych villainów? ... Pewnie nadal opowieścią przygodową, ale nie zmienia to faktu, że dobry złoczyńca znacznie poprawia odbiór fanfika (książki, filmu, komiksu, gry, niepotrzebne skreślić). W Piratach z Karaibów 2-3 mieliśmy na przykład Davy'ego Jonesa – przeklętego kapitana Latającego Holendra, który wyciął sobie serce i ukrył je, by nie odczuwać więcej ludzkich emocji. Przy okazji zapewnił sobie nieśmiertelność, bo zabić go można tylko gdy przebije się mu serce. On i jego potworna załoga bez wytchnienia ścigają protagonistów PzK, samym wyglądem wzbudzając strach u bohaterów i respekt u widza.

 

A kto jest villainem "Orłów Mórz"?

 

Jelenie. Czworonogi pływające okrętami, które nie mogą nawet zadrasnąć jednostki dwóch Polaków-bliźniaków i które padają jak muchy. Ba, żadnego jelenia nie poznajemy bliżej, robią tu za złoczyńcę zbiorowego.

 

Pozwólcie, że to podsumuję.


PzK – Davy Jones

OM – jelenie

 

Davy Jones

Jelenie

 

Spoiler

6543643445.jpg

Davy Jones

 

Spoiler

000491843G30S1QM-C122-F4.jpg

Jeleń

 

Czy wspomniałem już, że nasz Pan Ośmiornicogłowy potrafi przywołać krakena?

 

W pewnym momencie w "Orłach Mórz" pojawia się drugi złoczyńca – sam... Mefistofeles. Znaczy nie no, szanuję za próbę dodania wątku nadnaturalnego, demona, który swą mocą kontrowałby możliwości Polaka-1 i Polaka-2, niestety, nie wyszło. Złoczyńca pojawia się dosyć późno i bez zapowiedzi, a o jego wcześniejszych wyczynach dowiadujemy się jeszcze później. Ponadto przy całej swojej potędze ma jedną wadę – przepędzić go może... modlitwa. Nie, serio. W horrorze typu "Egzorcysta" może by przeszło, ale w opowiadaniu przygodowym?

 

Na dodatek, poza ostatnim wyczynem, nasz demoniczny kolega niewiele robi. Ot, chwilę pogada, czasem "poza ekranem" zabije kilku randomów, stosując sztuczki rodem z tanich horrorów typu gore, po czym ucieknie, przegnany przez modlitwę albo anioła, który pojawia się jak jakiś Deus es machina. Jak na razie – zmarnowany potencjał.

 

(No i skoro to opowiadanie pirackie, to spodziewam się piekielnego imba galeonu).

 

W zasadzie jedynym godnym uwagi złoczyńcą, co prawda małego kalibru, jest yandere-smoczyca – ale tylko przez to, że główni bohaterowie są Garymi Stu do sześcianu. Każda postać, która samym pojawieniem się wywołuje u nich panikę, ma u mnie plus.

 

Poza nią, brakuje tutaj prawdziwych villainów na tyle potężnych, by stanowić wyzwanie i jednocześnie na tyle słabych, by przeżycie spotkania z nimi nie wymagało interwencji sił wyższych. Cała historia aż prosiła się o, nie wiem, piekielny imba galeon? Złowrogiego admirała... heh... jeleni z IQ większym niż u ziemniaka (czytaj – sprytniejszego niż reszta postaci w uniwersum), potrafiącego wykorzystać przewagę liczebną i znajomość lokalnych wód? Czy choćby króla-polityka, którego ulubionym zajęciem byłoby napuszczanie na siebie wrogów i doprowadzanie do sytuacji, w której zawsze wygrywa? Tyle możliwości...

 

Więc może fabuła jest dobra?

 

Hehe, nie.

 

Fabuła jest dziurawa jak sito. Ot, choćby sprawa statku, którym rozbijają się Polacy-klony. Jednostka zbudowana na zlecenie tajemniczego miliardera w Polsce (czemu akurat tam?), uzbrojona niczym przeciętna korweta (co rodzi dodatkowe problemy, o czym niżej), może być pilotowana przez dwóch dwudziestoletnich mechaników, których stocznia dorzuciła w gratisie zamiast odświeżaczy powietrza, jest wyposażona w broń palną dla całej kompanii, ma żagle, silnik działający na wszystko, magazyny, w których można zmieścić roczny zapas żywności dla przeciętnej afrykańskiej wsi i więcej schowków niż na Sokole Milenium. ... Naprawdę nie widzisz, że w tym opisie coś jest nie tak?

 

Nawet osiągi tej jednostki wzięto z kosmosu. Obecnie tylko najszybsze jednostki morskie osiągają 60 węzłów. Istnieją co prawda plany stworzenia okrętu naddźwiękowego, ale po pierwsze – tylko plany, które traktowałbym raczej jako srogie sci-fi, po drugie zaś – dotyczą one okrętów podwodnych, gdzie teoretycznie jest to możliwe.

 

Natomiast sprawdziłem i faktycznie – w XX wieku zdarzały się uzbrojone statki cywilne, jednak zdarzało się to głównie przed wojnami światowymi i w obu przypadkach było to ograniczone. Przede wszystkim nikt nie budował statków z zamontowanym uzbrojeniem i amunicją, te dodawano później, za wiedzą i zgodą marynarki wojennej. Niekiedy taki statek był dozbrajany do tego stopnia, że stawał się krążownikiem pomocniczym, jednak i te nie dostawały uzbrojenia "fabrycznie" w stoczni. Ponadto obsługę dział stanowili marynarze marynarki wojennej, a o fakcie uzbrojenia – faktycznego lub możliwego – informowano publicznie (taki RMS Lusitania – statek powstał z myślą o możliwym przerobieniu go na krążownik pomocniczy, ale z pomysłu zrezygnowano. Mimo to jeszcze na początku I wojny światowej figurował na liście brytyjskich krążowników pomocniczych). Obecnie nikt normalny nie uzbroi statku w cokolwiek bardziej śmiercionośnego od armatki wodnej, odradza się też uzbrajania załóg w karabiny i pistolety w myśl zasady, że w razie buntu uzbrojony marynarz zabije więcej ludzi niż nieuzbrojony.

 

Zatem – kto i dlaczego kazał zbudować Żelaznego Orła oraz jakim cudem nikt się tego nie czepił? Po co tam załoga licząca 200 osób, skoro tak naprawdę potrzeba kilkudziesięciu? Po co komu żagle, skoro mamy silnik działający na wszystko – i jak działa ten silnik? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi nie ma i pewnie nie będzie.

 

Reszta fabuły też taka jest. Ciągle dostajemy Deus ex Machina i boskie interwencje, bo tak/bo wplątaliśmy bohaterów w sytuację bez wyjścia i imperatyw fabularny musi ich ratować. Dziury fabularne są tu tak powszechne, że bardziej się już chyba nie da. Sceny komediowe miały być zabawne w kreskówkowy sposób, niestety, zamiast śmieszyć, męczą swą głupotą, vide ucieczka z więzienia. No i najważniejsze, o czym już wspomniałem – tak naprawdę bohaterom nigdy nic nie grozi.

 

Swoją drogą, działania bohaterów to też ciężki przypadek – absolutnie nie da się zrozumieć, co nimi kieruje. Znaleźli się w obcym świecie, gdzie pewnie każdy ma w garażu pancernik Yamato, a mięso ludzi jest równie popularne jak u nas skrzydełka z KFC? Spoko, zacznijmy zatapiać i rabować ich statki. Władczynie lokalnego mocarstwa wysłały za nami flotę, bo porwaliśmy ich ulubienicę – z którą się zakumplowaliśmy do tego stopnia, że możemy razem konie kraść? Nie wyjaśniajmy sytuacji, wyrzućmy porwaną gdzieś z dala od cywilizacji i idźmy zatopić ścigającą nas flotę. Takich kretynizmów – bo inaczej tego nazwać nie można – jest tutaj sporo. O wiele za dużo, jak na mój gust.

 

No dobra, to może strona techniczna jest dobra?

 

...

 

Spoiler

0beUd0151kha0f21rt6ia_nbekg6.gif?type=w4

 

Nie.

 

Strona techniczna kuleje, tak samo jak kulałby facet, któremu odcięto obie nogi. Imię Spike'a było przekręcane chyba na wszystkie możliwe sposoby, to samo z Celestią. Interpunkcja chciała załapać się do fanfika, ale wykupiła bilet na Titanica i nie przeżyła podróży. Stylistyka przypomina momentami pijacki bełkot, a rozmaitych literówek, powtórzeń i innych potknięć jest tu tyle, że można się o nie zabić. Nazwy statków/okrętów zawsze zapisujemy dużymi literami (ORP Grom), gdyż są to nazwy własne – tymczasem w fanfiku ta zasada uwzględniana jest chyba tylko wtedy, gdy ręka autora przypadkiem wcisnęła shift w czasie pisania. No i najważniejsze – dialogi zapisujemy od półpauzy albo pauzy. Nie wiem, kto ci nagadał, że dwa dywizy -- to poprawny zapis dialogowy, ale jak się dowiem, kto był taki mądry, to go śmiechem zabiję.

 

No dobra, to chyba tyle. Fanfik oceniam na...

 

Halo, Gandzia, a zalety?

 

No tak, zalety. Podoba mi się koncepcja fanfika o piratach, jako że w polskim fandomie tego (jeszcze) nie widziałem. Gdyby przysiąść nad nim, zamiast pisać na hurra (na "'ARRR!"?), dopracować wątki, bohaterów i villainów, wyszedłby kawał niezłego opowiadania. Wtedy wybaczyłbym nawet fakt, że protagoniści walczą fregatą z XXI wieku z galeonami rodem z Karaibów, o ile autor zrobiłby wcześniej odpowiedni "risercz" i dorzucił bohaterom kilka innych problemów, jak choćby najbardziej prozaiczny – gdzie znaleźć więcej amunicji?

 

I tenże tego... Jesteś pewien, że chcesz do tego dorzucać wątki religijne w takiej formie, w jakiej są teraz? Z doświadczenia wiem, że z reguły to nie jest najlepszy pomysł.

 

Fanfik oceniam na 1+. W jakiejkolwiek skali, gdzie jedynka jest najgorszą możliwą oceną. Ten plusik za yandere smoczycę.

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silnik jest najprostszym z możliwych. Takie przykładowo montowano w ruskich czołgach. Masz wiele racji. Jednak to co napisałem szczerze mógłbym skondensować do 2 rozdziałów, bo się dopiero wszystko rozkręca. Ale twój komętaż również ma kilka błędów, np. O flocie Equ.. nie mieli oni pojęcia, uciekali przednią, a dopiero w momencie ataku dowiadują się kim jest agresor. Powstanie jednostki i cała reszta z nią związana będzie wyjaśniona dopiero na końcu. Nie ma głównego antagonisty od początku i to też zostanie wyjaśnione dopiero pod koniec. 

Ogółem już ocenianie tej pracy jest jak recenzja filmu po pierwszych 10 minutach seansu. Zrobię coś odmiennego od wszystkich i nie będę się przejmował pisząc dalej zaplanowaną historię, która będzie się powoli rozkręcać aż w końcu dostarczając ci tego co chcesz, jednak na razie radze się powstrzymać od czytania do momentu pojawiania się w tagach literki [Z]. Smuci mnie jedynie że gagi śmieszące jakieś 20 osób ( moi znajomi ) ciebie nie rozbawiły. 

Cześć do usłyszenia 

  • Nie lubię 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydałeś 13 rozdziałów i mówisz, że to za mało, by ocenić fanfik? Kiedy zaczynasz jeść kanapkę i po 10 gryzach smakuje ona kupą, to jesz dalej, bo może jednak jeszcze zrobi się lepsza? Ok ;]

 

Poza tym, nikt ci nie mówi, żebyś nie pisał - po prostu ludzie w tym dziale zwracają uwagę na wymienione przez komentujących problemy i nikt nie da ci taryfy ulgowej tylko dlatego, że "a moim znajomym się to podobuje". Od siebie mogę powiedzieć - pisz dalej, ale popraw choć kilka z opisanych wyżej problemów, na przykład znajdź sobie korektora który zadba o stronę techniczną fika, samo to już bardzo poprawi odczucia czytelników.

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...