Skocz do zawartości

[Gra]We speak no Americano


Dead Radio Man

Recommended Posts

- Aleksiej, jebcu. - zaczął Arthur. - Utop się! - krzyknął odpychając mocno mężczyznę. Arthur ponownie się uśmiechnął. - Moi drodzy. Zadzierając ze mną, zadzieracie z Bogiem. Jak najszybciej ogarnijcie się i odwalcie od moich pomysłów i alkoholizmu. - oznajmił niebieskooki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bóg nie żyje. Umarł na wojnie, o której tak ochoczo mówisz - powiedział zmęczonym tonem Walker. "Ciekawe jak ostry byłby jego jęzor jakby posiedział parę miesięcy w okopach wśród brudu, smrodu, chorób, wszędobylskiego wariactwa i stałego poczucia zagrożenia od artylerii." - Póki co jedynym nierozgarniętym człowiekiem jesteś ty. Jeżeli się to nie zmieni, będę zmuszony wyeliminować złośliwy element. - Walker powiedział to bez żadnej złośliwości w głosie. Czyste zmęczenie życiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś jebnięty. - powiedziała po czym prychnęła. Nie to nie. - Jak się ogarniecie panowie, to czekam w aucie. Jak nie, idziecie na pieszo. - powiedziała Clockwork w ogóle nie przejmując się ich kłutnią. Wyszła na zewnątrz pod samochód, oparła się o niego po czym wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Włorzyła jednego do ust i zapaliła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, macie problem najwyraźniej, że musicie ze mną współpracować. Ja tutaj jestem tylko dla zysku. A tak to na wszystko mam wyjebane. - stwierdził Arthur. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to jak to robimy? Wiecie, jak na moje plan jest zbędny. Wiem z doświadczenia, że plany zawsze zawodzą. Proponuję więc szybki wjazd, zrobienie co zrobić i wyjazd. Na głośno, po cichu, bez znaczenia. Chociaż wiecie, jak umrzeć to z pierdolnięciem - powiedział Walker. Zamyślił się na chwilę i dopowiedział: - Mimo wszystko wolę port. Będzie prościej i szybciej, posiłki z kryjówki będą miały chwilę drogi. No i przy skrawku szczęścia będzie pościg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak konkretnego planu mógł być i dobrym pomysłem jak i złym. Zdecydowaliście jednak iść na żywioł. Po godzinie dojechaliście na miejsce i się ukryliście za skrzyniami leżącym zaraz przy hangarze a drogą i samym portem, tędy miała przejeżdżać ciężarówka z ładunkiem. 

 

 

Kameleon 

W tym samym czasie Giotto zapukał do drzwi pewnego prawnika. 

- Witaj, co tam u ciebie słychać. - Zdołał u siebie wysilić się na uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((No każdy gadu gadu a plan to tylko Clocky podała :V))

 

- Mogę robić za wabik - powiedział Walker sprawdzając, czy broń jest w pełni naładowana, a on ma przy sobie wystarczająco dużo amunicji. Jako posiadacz niemieckiego Gewehr'a myślał, że raczej powinien dać sobie radę z wywołaniem małej bitwy. Może nawet pośle paru do piachu. Pocieszał się myślą, że jako weteran, który przetrwał wielką wojnę od początku do końca ma przewagę doświadczenia nad wrogiem, ale każdy żołnierz dobrze wie, że jedna losowo wystrzelona kula może odmienić los bitwy. Na wojnie właśnie los pociskami kieruje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

William siedział wygodnie w fotelu przysypiając w trakcie czytania akt.  Jego "pracę" przerwało pukanie do drzwi. Zerwał się wybudzony z pięknego snu i wskazał gościowi fotel. 

- Witam -  uśmiechnął się szeroko. -  Co cię tu sprowadza -  spytał wstając i podchodząc do barku. -  Rozmawiamy na sucho, czy się napijesz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawnik nalał szkockiej do tumblerów. Jedną podał bossowi, a sam usiadł naprzeciwko. 

- Bez problemu - wziął łyka trunku i oparł się wygodnie. - I tak trzeba poczekać na ich powrót -  westchnął. -  Nie wiadomo co im przyjdzie do głowy. Urządza jakaś masakrę i będę musiał stawać na głowie, żeby nikt się do nas nie przyczepił. Aż tak trudno o dobrych ludzi? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ostatnio tym ciężko, wiesz po tym całym wybiciu większości familii jest mi ciężko. - Powiedział, westchnął i się napił. - Oczywiście twoja pomoc jest nie oceniona i mam nadzieje że nam będziesz dalej pomagał, oczywiście wypłaty będą się zwiększać w razie jakichkolwiek żądań. - Uśmiechnął się. - Tylko nie przesadzaj bo tak bogaci też nie jesteśmy. - Zaśmiał się i wypił resztę. - Cóż jeśli ta akcja odniesie sukces zdobędziemy całkiem pokaźną sumę pieniędzy za sprzęt. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj przestań, bo się zarumienię - uśmiechnął się i wyciągnął papierośnice. Otworzył i zaproponował gościowi jednego. - Poczęstujesz się - nie czekając na odpowiedz wyciągnął jednego i zapalił. Zaciągnął się i czekając na odpowiedź szefa pomyślał o rezydencji, która niedawno kupił, a raczej co do niej dokupić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Giotto poczęstował się. 

- Tak czy inaczej pamiętaj że doceniamy twoją pracę dla nas. - Gdy Giotto wypalił papierosa dopił alkohol i ruszył do drzwi. - Tak czy inaczej miłego dnia. - Powiedział i otworzył drzwi. - A i jeszcze jedno, dzisiaj wszyscy mają zamiar urządzić po akcji popijawę, pojawisz się? - Zapytał przed wyjściem. 

 

Reszta:

 

Po jakimś czasie zauważyliście nadjeżdżającą ciężarówkę. To była ta na którą mieliście napaść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No panie i panowie, my w rozterce a cel nie poczeka. Mam jedno pytanie. Zastopować ciężarówkę? - zapytał się Walker. Był niemal pewien, że zdoła zatrzymać cel. W taki, lub inny sposób. Przy dobrych wiatrach zestrzeli kierowcę lub koło wozu. Na wojnie robił to niejednokrotnie, teraz też da radę. Miał nadzieję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...