Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Z ogromnego okna zastępującego ścianę widać było panoramę Piltover. Kolorowe budynki, strzelające w niebo drapacze chmur, przepływającą przez miasto rzekę poprzecinaną liniami mostów i wreszcie niebo. Spokojny dzień, jak wszystkie ostatnie dni. Zero wybuchów, kradzieży, zabójstw, napaści ani ataków terrorystycznych. Policja Piltover triumfowała. 

W przestronnym pomieszczeniu rozlegało się miarowe tykanie zegarów i szczęk zębatek. Na zagraconych ścianach trudno było odnaleźć kawałek wolnej przestrzeni. Wszystko pokryte zegarami, szkicami, mapami i inną dokumentacją. Gdzieniegdzie wisiała półka z zakurzonymi książkami, pomiędzy kartkami papieru widać było kawałki obrazów. 

Pośrodku pomieszczenia był ogromny, drewniany stół wokół którego stały niedbale zasunięte krzesła. Blat stołu był zabałaganiony - kolejne mapy, jeszcze więcej map, ołówki, jakieś kamienie (możliwe, że talizmany), opasły tom traktujący o starożytnych szyfrach. 

Drzwi otwarły się z hukiem i wpadł przez nie niewysoki blondyn ubrany w marynarkę kompletnie niepasującą do spodni. Koszulę miał pogniecioną, na młodej twarzy malował się stres. Był zasapany, czym prędzej pobiegł do stołu i rzucił na niego torbę i papiery które trzymał. Kiedy tylko to zrobił, podszedł do spłoszonej dziewczyny stojącej pod oknem panoramicznym i pocałował ją w policzek. 

- Bardzo cię przepraszam, Shiro. Przyszedłem tak szybko jak tylko mogłem. Korki i te inne... To co, bierzemy się do roboty? Mamy podróż do zaplanowania.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna przyglądała się miastu przez okno, żyła tu dosyć długo, dwadzieścia jeden lat. Jednak nadal miasto to ją zachwycało, ciekawiło. W Eryni nadal pozostała cząstka dziecięcego "ja". Nadal obserwowała, dużo obserwowała. Tak, by zrozumieć rzeczy które nigdy jej nie spotkały. Obserwacja wszystkiego była u niej rzeczą już normalną, nawykiem. Nadal jeszcze trzymała się z boku od innych. Nie potrzebowała nikogo by funkcjonować, była przecież samodzielna. No prawie. Nie lubiła imprez, zbyt dużej ilości osób, i wzroku. Dlatego zwykle unikała miejsc, gdzie mogło być zbyt wiele osób. Od tak, dla bezpieczeństwa. By przypadkiem nie spanikować. Znajdowała się w pseudo biurze Ezreala. Dlaczego pseudo? Ponieważ sama Shiro nazwałaby to raczej rupieciarną. Było tu pełno książek, notatek, rysunków, artefaktów I nie wiadomo jeszcze czego. Ale okno było najbardziej ciekawe, dlatego do niego podeszła. Ten pokój był przesiąknięty osobowością chłopaka. Jednocześnie pokazywał jego pasję so podróży, odkrywania tajemnic, z drugiej jego bałaganialstwo, i robienie układanie wszystkiego na szybko. Jeśli kiedyś Shiro będzie miała okazję, to poukłada rzeczy tutaj. Tak, żeby to miejsce wyglądało bardziej jak to "biuro". Ale to trzeba odrzucić na inny termin. Podróże i zagadki były całym życiem Eza. Pomimo iż miał zdolności magiczne, i za pewne miał możliwość wybrania się do akademi by się kształcić, zamiast tego oddał się podróżą. Shiro nazwałaby to "Marnotractwem talentu", i powiedziałaby to blondynowi, gdyby miała ciut więcej odwagi. Wtedy usłyszała huk otwieranych drzwi, który przestraszył ją na tyle, że lekko odskoczyła. Lekko zadrżała, jednak spojrzała kto wszedł. To był Ezreal we własnej osobie. Obserwowała jak rzuca papiery i torbę na stół. Pocałunku w policzek się nie spodziewała. Zwiesiła lekko głowę rumieniąc się. Wysłuchała tego, co ma jej do powiedzenia.

- Ni-nic się nie stało. Sko-skoro chcesz t-to zaczynajmy. - wydukała nadal z lekko pochyloną do ziemi głową. Ręka lekko jej drżała.

Edytowano przez Clocky
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sądziłem, że też chcesz. Ostatecznie, to wspólna wyprawa i chyba też powinnaś wziąć udział w planowaniu. No, dobra. Gdzieś tu powinna być mapa Bilgewater... Widziałaś ją może? Byłem pewny, że zostawiłem ją na stole... O, jest. Przystań! Tu zaczynamy - ogłosił entuzjastycznie, wyciągając pożółkły arkusz spod stosu innych papierów. 

Stanął obok krzesła Shiro i wziął pierwszy ołówek z brzegu. 

Ale nie zdążył niczego narysować. 

Przez chwilę dziewczyna nie wiedziała co się dokładnie stało i dlaczego właściwie nic nie słyszy. Zaraz później odkryła, że stół pokryło szkło, a ona sama leży obok krzesła, wśród przeźroczystych odłamków. 

Słuch powoli wracał, uświadamiając dziewczynę o wybuchach gdzieś w tle. 

Nie było już okna panoramicznego, a część ściany pokoju zawaliła się, wzniecając chmurę białego pyłu. Mapy, rysunki i artefakty ze ściany leżały teraz na podłodze, przygniecione stertą gruzu. Wyglądało na to, że długotrwały spokój zwiastował nadejście czegoś wielkiego. Bardzo, bardzo wielkiego. 

Na niebie pojawiły się chmury czarnego dymu. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na niebo. Wybuchy? Czyżby kolejny atak Jinx? A było tak spokojnie, była przekonana, że nic się dzisiaj nie wydarzy. W środku strasznie się bała. Po chwili jednak przypomniała sobie, że stół pokryło szkło. To nie mogła być tylko Jinx. Do tego te nagłe zatrzymanie czasu, jeśli to było zatrzymanie czasu, bo w sumie nie była pewna. Wszytko działo się za szybko. Stanowczo, za szybko. Spróbowała wstać. Rozejrzała się po pokoju szukając jakiegokolwiek śladu Ezreala. Bała się, bardzo się bała. Ale musiała się opanować.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W istocie atak odbył się za sprawą niebieskowłosej wariatki, choć Shiro jeszcze nie mogła się o tym wiedzieć, a iluzja zatrzymanego czasu była tylko wyjątkowo potężną bombą, która wybuchła niedaleko budynku i ogłuszyła wszystkich w zasięgu kilkudziesięciu metrów. 

Ezreala siła eksplozji posłała kilka metrów dalej. Leżał i póki co nie wstawał, pokryty pyłem i odłamkami szkła. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro prychnęła. Wychuchy, jak ona nienawidziła wybuchów, a jeszcze bardziej tej całej "Jinx". Nie była ani zabawna ani zachwycająca. Dziewczyna nie rozumiała jak to niebieskowłose coś mogło dostać się do ligi. Jinx była według niej głupia, i nie rozważna. Robiła co chciała, szła, i niszczyła wszystko co było na jej drodze, nie myśląc o konsekwencjach. Całe te wybuchy podirytowały ją. Pobiegła szybko do Eza którego przed chwilą zauważyła. Chciała strzepać z niego pył i sprawdzić mu puls. Sama dziewczyna strasznie się pała a jej ciałem władało drżenie strachu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczy miał otwarte, więc nie wyglądał jak pogrążony we śnie. Wyglądał na zdziwionego tym co się stało i wpatrywał się nieruchomo w ścianę. 

Twarz miał podrapaną szkłem, a w gardle tkwił spory odłamek z szyby. W dodatku chłopak był wygięty pod dość nienaturalnym kątem. 

Wyglądało na to, że nie zaplanuje już żadnej wyprawy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzy Shiro do niego podeszła była bardziej niż załamana jego stanem. Mogła sama spróbować go opatrzyć, przynajmniej spróbować wyjąć kawałek szyby z jego gardła. Musiała zabrać go do szpitala. Czekanie na karetkę było zbyt ryzykowne, musiała sama go tam zanieść. Gwarantowało to szybszy transport. Erynia przygryzła wargę. Podeszła do chłopaka po czym zdjęła płaszcz. Stworzyła kryształ którym odcięła spory kawał materiału. Wzięła oddech po czym złapała za szkło i wyjęła je. Potem przewiązała to miejsce oderwaną częścią płaszcza. Teraz tylko, jak go podnieść. Najlepiej będzie na plecy, ale najpierw trzeba coś zrobić. Machnęła dłonią, by stworzyć dookoła blondyna trzy kryształy wieloryby które miały jako, tako ochronić go przed obrażeniami, na wypadek kolejnego wybuchu. Potem wzięła go na plecy, trochę to trwało. Nie chciała też, by zbytnio go bolało, co było niezwykle trudne. Po czym wyszła na zewnątrz. Nogi pod nią się uginały, ale musiała wytrzymać. Połorzyła eza na ziemi, stworzyła pnącza diamentów, które następnie rozłorzyła mocą i stworzyła z nich jakby podest, który miał się unosić, w teorii. To miało zapewnić szybszy transport. Po chewli wszystko było gotowe. Wzięła Eza z powrotem na plecy i ustała na skałce, która transportowała ich teraz do szpitala.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja powiodła się przez kilka metrów. Ezreal zsuwał się z grzbietu Shiro, a bezwładny ważył chyba dwa razy tyle co zwykle. 

Kiedy tylko dziewczyna wyjęła odłamek szkła, krew niemal wystrzeliła z szyi, powodując krwotok. Ale trwało to tylko przez chwilę, bo potem krew przestała tętnić. Ezreal był martwy. 

O tym jednak dowiedziała się dopiero w szpitalu, kiedy jeszcze próbowano go ratować. Tyle, że zgon stwierdzono niemal od razu, a przyczyną okazały się obrażenia i krwotok wewnętrzny. 

Shiro wciąż stała na korytarzu. W szpitalu był ogromny ruch. 

Usłyszała stukanie obcasów i po chwili stanęła koło niej wysoka kobieta z czarnymi, prostymi włosami. Ubrana w granatową sukienkę i wysokie buty. 

- Ty jesteś Destino? - zapytała szeryf Piltover.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wewnątrz Shiro palił się płomień nienawiści i jednocześnie załamanie. Ojciec zawsze radził jej by wierzyła, że się da. Udało, się, tak na prawdę się udało. Cóż, miał teraz powrócić, do normalnego, typowego życia. Teraz miała żyć już całkiem sama. Tak jak to było wcześniej. Miało to wady i zalety, cóż. Spojrzała na kobietę stojącą obok niej. Chyba była to szeryf policji Piltover, ale nie była pewna.

- Nie wiem, nie wiem czy jestem Destino... Może kiedyś. Ale, to chyba normalne? - zapytała, oddychała powoli. Prubowała się uspokoić, to na nic. Nadal drżała i nie wiedziała co ma zrobić by się opanować. Może zabicie tej wariatki pomogłoby? Nie, zawasze uważała przecież, że zemsta jest zła. Czemu teraz miałoby być inaczej.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Caitlyn, szeryf. Przykro mi - oświadczyła poważnie. Na chwilę zapadła cisza, a szeryf szukała widocznie odpowiednich słów. Wyjęła ręce, założone dotychczas za plecami i dotknęła ramienia Shiro. 

- To wielka strata. Był dla mnie nie tylko współpracownikiem, ale i przyjacielem. Dowiedziałam się, że byliście sobie bliscy. Chcę tylko powiedzieć, że postaram się uruchomić znajomości. Te związane z ligą. Potrzebujemy go. Nie trać nadziei - powiedziała. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na kobietę. Mówiła tak łagodnie, spokojnie. Jakby nic się nie stało. Ale przecież, stało się. Spojrzała na nią.

- Potrzebuję wszystkiego co wiecie o Jinx. - powiedziała stanowczo co zdarzało się nieczęsto. - Jeśli nic mi nie powiecie to i tak spróbuję sama ją wytropić. Ta zaraza nigdy nie powinna istnieć. - powiedziała po czym zaczęła iść w stronę wyjścia. Targało nią tak silne uczucie nienawiści do Jinx, że jej właściwe myśli nie dawały rady się przebić.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caitlyn nie poruszyła się. 

- Nie potrzebujesz. Jinx została ujęta i czeka teraz na wyrok, który zapadnie mocą Trybunału Ligi. Nie przyszłam tu tylko z kondolencjami. Moim celem było zaproponowanie ci okresu próbnego jako członkini Ligi. Pomyśl, jak bardzo to ułatwi ci zadanie. I przyjdź do mojej siedziby. Dzisiaj, o siódmej wieczorem. Oczywiście, jeśli już podejmiesz decyzję. Nie czas na pogrążanie się w rozpaczy. 

Stukot obcasów uświadomił Shiro, że rozmowa skończona. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wiedziała co chce zrobić. Nie tylko pomścić osobę którą... Darzyła uczuciem, to wszystko. Ale takrze, zapragnęła przyjąć propozycję Caitlyn. Pokazać wszystko co szara istota może zrobić swoim wrogom. Teraz już nie miało być Eza który zawsze, by jej pomógł. Teraz miało być "Ja" nie "My".

Podjęła decyzję. Teraz postanowiła tylko czekać na siódmą wieczorem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posterunek był naprawdę ogromny. Zbudowany z szarych i białych modułów, przeszklony i czysty. 

Biuro szeryf znajdowało się na pierwszym piętrze i tam też Shiro poszła. 

Musiała chwilę poczekać, aż Caitlyn zaprosi ją do gabinetu. Zamiast tego jednak szeryf wyszła na zewnątrz z plikiem papieru pod pachą. 

- I jak? Decyzja podjęta? - zapytała, wpatrując się w jakiś dokument.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Świetnie. Tyle wystarczy. W zasadzie mogłaś po prostu zadzwonić, ale to znaczy że jesteś nawet bardziej zdeterminowana. Na jutro jesteś już umówiona na rozmowę. Masz też załatwiony hotel, bo do mieszkania wrócić nie możesz. Wszystko jasne? - spytała. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na kobietę. Wszystko przyszło tak łatwo, bez najmniejszych problemów. I zrobiła to od tak. Kiedy Erynia zbierała się do poproszenia o osąd wiele razy, niestety kończyło się to nie za ciekawie.

- W sumie, dlaczego nie mogę wrócić do mieszkania? - zapytała. Nie za bardzo rozumiała o co chodziło Caitlyn.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jinx wyjątkowo przesadziła. - stwierdziła Shiro. - Zapewne zginęło wilu ludzi a inni, nie mają domu. Mogę o coś prosić? Odprowadź mnie proszę do tego hotelu. Nie jestem pewna czy dałabym radę iść sama. - Erynia była bardzo zamyślona, a jednocześnie smutna. Wiedziała, że skoto teraz nie odczuwa smutku. Odczuje go później. Ale czas na płacz będzie potem, jak będzie sama.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caitlyn ze względu na nadmiar obowiązków nie mogła odprowadzić Shiro do hotelu, toteż przedstawiła jej płomienny wykład o samodzielności, odpowiedzialności i wytrzymałości przyszłego członka Ligi, jeśli oczywiście chce nim być. 

Trybunał zebrał się nazajutrz. 

Shiro została przyjęta w okrągłej sali zwieńczonej kopułą. Na fotelach pod ścianami siedzieli przedstawiciele narodów zebranych w Lidze. 

Freljord reprezentowała białowłosa, dojrzała kobieta w granatowej sukni. Prosty diadem na jej głowie świadczył o pozycji. Przedstawicielką Ionii była kobieta o oliwkowej cerze z krótkimi włosami, ubrana w tradycyjny ioniański strój. Wzrok przykuwał przedstawiciel Shurimy, ponad dwumetrowy kolos w złotej zbroi. Znany Shiro król Jarvan IV reprezentował Demację, Noxus zaś podstarzały jegomość z krukiem na ramieniu. Był nawet przedstawiciel Pustki, odległego wymiaru i Shadow Isles (półprzezroczysta, niebieska kobieta przebita włóczniami).Cała gromadka wyglądała bardzo niestandardowo.  Liga przygarniała najdziwniejsze istoty. A jedną z nich miała być Shiro. Erynia. 

- Otwieram czterdzieste drugie posiedzenie Trybunału Ligi dotyczące przyjęcia nowej członkini, Shiro Destino, obdarzonej talentami nadprzyrodzonymi, co jest niewątpliwie kluczem do rekrutacji. Shiro Destino, Czy i jeśli tak to dlaczego chcesz zająć miejsce pośród członków Ligi Legend? - zapytała królowa Freljordu, przewodnicząca obrad, otwierając oprawiony w skórę, wielki tom. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nie przywykła do tak wielkiego zgromadzenia osób. Nie do takiej ilości ważnych osobistości. O każdej osobie słyszała, większość takrze widziała ponieważ byli bohaterami ligi. Próbowała opanować nerwy, i całkiem jej to wychodziło. Bo dziwne dla niej było to, że jeszcze nie uciekła. Bo nie mogła. Shiro wsłuchała się w głos Ashe, który wypowiadał jej imię. Brzmiało ono teraz tak, inaczej.

- Chcę być ceniona... Od młodości chciałam zostać bochaterką ligi i... Chce pomścić Ezreala! - Ostatnie zdanie nie było cichym dukaniem, a płynną i stanowczą odpowiedzią. Erynia sama nie wierzyła w to, co powiedziała. Przecież nienawidziła zemsty. Wtedy przypimniała sobie słowa ojca "Ty jesteś Shiro, Erynia, jesteś zemstą. Ten, w imie kogo będziesz walczyć, będzie wielkim szczęściarzem." Tak, Ezreal był szczęściarzem. Pokazał jej wiele, pora by to ktoś, nauczył się czegoś od niej.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reakcja członków Ligi uświadomiła dziewczynę, że padła zła odpowiedź. Caitlyn siedząca po prawicy Ashe westchnęła, sama przewodnicząca zaś zacisnęła usta i zmarszczyła brwi. 

- Shiro Destino... Motywy którymi się kierujesz, są absolutnie sprzeczne z wartościami, które stara się propagować Liga. Nie kierujemy się zemstą i samozadowoleniem. Jesteśmy tutaj, aby pomagać.

- Aby chronić - dodał król. 

- Osiągać harmonię - odezwała się przedstawicielka Ionii. 

- Ratować i odbudowywać - zahuczał kolos w zbroi

- Szerzyć męstwo - odezwała się rudowłosa kobieta, na którą Shiro nie zwróciła uwagi za pierwszym razem. Góra Targon. 

- Prowadzić do sprawiedliwości - to była widmowa kobieta z Shadow Isles. 

- Doskonalić się - wycharczał przedstawiciel Pustki. 

- Wygrywać ze swoimi słabościami - zakończył stary generał z Noxus. 

- Twój wniosek najprawdopodobniej zostanie odrzucony. Jesteśmy tu dla innych, Shiro. Spoczywa na naszych barkach odpowiedzialność. Nie potrzebujemy rozgłosu, a zemstę potępiamy. Czy masz coś na swoje usprawiedliwienie? - zapytała Królowa Freljordu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wiedziała, że popełniła gafę. Cóż, trzeba było się wytłumaczyć.

- Nie ochłonęłam jeszcze po wczoraszych wydarzeniach. - wydukała. - Nie jestem dokońca pewna tego co mówię a takrze tego czym się kieruję. Ponieważ... Mój świat stanął do góry nogami. W jednej chwili straciłam dom... i miłość... - powiedziała. Zwiesiła głowę. Nie powstrzymała się i z jej oczu popłynęły łzy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kryje się w tobie potencjał, Shiro. Ale czas teraz nie jest dobrym czasem na tak nagłe zmiany. W Lidze to ty musisz być silnym ramieniem i pocieszycielką. Nie odrzucam twojego wniosku permanentnie. Wierzę, że kiedy emocje opadną będziesz dobrą obrończynią. Póki co uważam, że nie jesteś gotowa. Czy ktoś zgłasza przeciw? - zapytała królowa Ashe. 

Nikt nie zgłaszał sprzeciwu. 

- Rekrutacja tej osoby jest zakończona. Życzę Ci, aby wszystko się poukładało. Sprawczyni zamachu zostanie natomiast stosownie ukarana, czego możesz być pewna. Żegnaj, Shiro Destino. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...