Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro wyszła z sali, a następnie z instytutu wojny. Nie była jeszcze gotowa, nie teraz. Może kiedy indziej. Zaczęła wracać do Piltover choć za bardzo nie wiedziała czy był sesns wracania do tego miasta. Nic jej tam nie trzymało. Zawsze chciała zaczerpnąć inspiracji w Ionii. Może to był odpowiedni moment by spróbować nauczyć się czegoś od tak cenionego przez nią kraju.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrujnowane budynki w trakcie odbudowy przytłaczały. Tym bardziej, kiedy dziewczyna zobaczyła wieżowiec w którym jeszcze dzisiaj mieściło się biuro Ezreala. 

Dotarła do hotelu i sen zmożył ją szybciej, niż podejrzewała. Dzień był pełen wrażeń. I to był pierwszy niefortunny wypadek.

Shiro obudziła się, a wokół niej panował mrok. Słyszała miarowe tykanie zegarów, których nie było w pokoju kiedy do niego wchodziła. 

Z drzwi do łazienki świeciło nienaturalne, zielonkawe światło. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nieco się przeraziła. Nie wiedziała co się dzieje. Po kilku minutach przemyśleń postanowiła wejść do łazienki. Na wszelki wypadek ułorzyła ręce tak, by szybko móc rzucić zaklęcie. Nie wiedziała co ją czeka, ale musiała to sprawdzić bo coś tu śmierdziało. Tykanie zegarów, i to zielone światło. Nir powiem, jedno gorsze od drugiego. Przylgnęła do drzwi plecami i miarowo przesuwała się, aż w końcu weszła do pomieszczenia.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed przestąpieniem progu powstrzymała ją miękka i lepka błona rozpostarta w futrynie. Była przezroczysta, ale Shiro nie widziała żadnego z łazienkowych sprzętów. To właśnie ze środka wydobywało się światło. 

Shiro wydawało się, że przestrzeń za kleistą błoną wypełniona była wodą. 

Przed jej twarzą pojawiła się dłoń. Dłoń z obkurczonymi palcami, jakby ktoś tonący próbował przebić się przez strukturę dzielącą łazienkę z pokojem. Widziała tylko zarys szamocącej się postaci. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nie wiedziała co sie dzieje. Kilkoma diamentami spróbowała przebić się przez błonę chociaż wątpiła, że da to cokolwiek. Jeśli to coś było kleiste. To raczej ciężko byłoby się do tego dostać. Machnęła rękami by wywołać deszcz różnokolorowych diamentów. Wiedziała, że ten czar nieco ją osłabi, jednak chciała się przebić przez lepką błonę.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 odbijały się tylko od powierzchni, wywołując na niej kręgi jak w wodzie. 

Postać po drugiej stronie próbowała chwycić galaretowatą strukturę, ale niewiele z tego wyszło. Z zarysu osobnika Shiro mogła wywnioskować, że jest mężczyzną - wskazywała na to szczupła, lekko umięśniona sylwetka.

I wtedy postać przybliżyła się na tyle blisko, że dziewczyna zobaczyła jej twarz i okalające ją jasne włosy. Twarz była młoda, ale jej oczy były podkrążone, a usta sine. Niebieskie oczy wyglądały na zmęczone, a kiedy ujrzały Shiro, zdawało się że chłopak trochę się ożywił, co w tym wypadku nie jest zbyt szczęśliwym zwrotem. 

Ezreal miał na szyi ranę, tę samą która przyczyniła się do jego śmierci. Przyłożył dłonie do błony, wpatrując się niemal błagalnie w dziewczynę. Unosił się jak w wodzie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro stała jak zachipnotyzowana. Co się stało? Co to miało być. Dziewczyna odsunęła się o kilka kroków, chciała wziąć rozbieg by jakoś wejść do łazienki. Jej ciałem władały drgawki. Co mogło to spowodować? Zapewne jakaś istota z Shadow Isles. Po rozbiegu natarła na błonę chcąc przez nią przejść.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błona odbiła dziewczynę niczym trampolina, odrzucając ją pod samo łóżko, o czym poświadczył ból w potylicy i mroczki przed oczami. 

Świat w którym przebywała ona był innym niż ten, w którym tkwił jej ukochany. Dzieliła je cienka granica. Cienka, ale niebywale wytrzymała. Nie do przerwania. Tyle, że bywały na Valoranie dni i noce, podczas których bariera zanikała. Były też isoty, które umiały przez nią przenikać. I kilka z nich należało do Ligi. 

W oczach Ezreala zagościł smutek. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro przeklnęła pod nosem, pierwszy raz od kilku lat. Nie mogła przekroczyć tej granicy ale, kilka osób z ligi potrafiło. Musiała się so nich zwrócić. Podeszła do błony i połorzyła na niej dłoń.

- Uratuję cię, obiecuję. - powiedziała. Po chwili umiechnęła się jednak po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ezreal położył dłoń w miejscu, w którym dziewczyna położyła swoją. Emanował od niej chłód. Uśmiechnął się i pokiwał głową. 

Shiro mrugnęła. 

Widok trochę się rozmazywał, więc aby widzieć lepiej musiała przetrzeć oczy. Cholera, zasnęła w ubraniu. Nawet nie zdjęła narzuty z łóżka. 

Przez otwarte drzwi do łazienki widać było umywalkę i część wanny. Żadnej błony, żadnego zielonego światła i tykania zegarów. Jedynie przytłumione odgłosy maszyn z ulicy. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna prześcieliła łóżko, następnie wzięła prysznic i się przebrała. Musiała iść porozmawiać z istotami z Shadow Isles. Nie do końca wiedziała jak ma zabrać się za wyprawę, więc postanowiła zapytać o radę przyjaciela Ezreala, Jayce'a. W sumie był on jedyną osobą z przyjaciół blondyna którą znała. Szybko wybiegła z hotelu I udała się w stronę komisariatu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Halo, halo! Pani w jakiej sprawie? - zatrzymała ją sekretarka siedząca przy recepcji, tuż obok wejścia do sekretariatu. Wyglądało na to, że poprzedniego dnia dziewczyna weszła po godzinach pracy, bo sekretarki nie było. 

Przez szklane szyby wpadało światło wczesnego poranka, a na biurku kobiety stał kubek z parującą jeszcze kawą. Aromat kawy uświadomił Shiro, że jest głodna. Kobieta tymczasem, ubrana w granatowy, wymyślny i typowo steampunkowy mundur właściwy Piltover patrzyła na nią nieufnie zza okularów. Wokół krzątało się senne jeszcze kilku funkcjonariuszy policji. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod sufitem wisiały kamery. Obiektyw jednej z nich odwrócił się ku Shiro, choć ta nie mogła tego zauważyć.

- W porządku, Mil. Wpuść interesantkę i skieruj ją do mojego biura - odezwał się przekształcony drobnymi zakłóceniami głos z głośniczka przy biurku sekretarki.

- Tak jest - odpowiedziała kobieta. - Do windy, na piętro czwarte, pokój 402 a - podała dziewczynie instrukcje i wpuściła ją do korytarza.

Winda była dość przestronna i jasna, z lustrem. Shiro spojrzała w lustro i wywnioskowała, że przed tak gwałtownym wypadem z hotelu mogła się przynajmniej uczesać. Twarz miała opuchniętą od niewyspania, a pod oczami wory. Kiepsko.

Winda zatrzymała się na czwartym piętrze i dziewczyna ruszyła do wskazanego przez sekretarkę pokoju. Już zza drzwi słychać było łoskot i mechaniczne dźwięki. Same drzwi były zresztą metalowe, z grubej blachy. Przypominały nieco śluzy w łodziach podwodnych, jakie widziała niegdyś w dokach w porcie Piltover.

Drzwi otworzyły się.

W środku panował uporządkowany chaos. Biuro w rzeczywistości było pracownią konstruktora. Ściany były  z gołego betonu, podobnie jak długie biurka. Na ścianach wisiały kartki z rysunkami technicznymi różnych maszyn i wynalazków, w znakomitej części broni. Shiro zauważyła okulary spawalnicze i maskę wiszące nad biurkiem z ogromnym palnikiem gazowym. W słojach wbudowanych w skrytki w ścianach świeciły różnobarwne kryształy i inne wyglądające niebezpiecznie materie. Na podłodze i na stołach spoczywały metalowe części, w kontenerze w rogu leżał złom. Pomieszczenie oświetlane było tylko lampami, bo nie miało okien.

Akurat w momencie w którym wchodziła do środka, postawny mężczyzna wrzucił do zsypu na śmieci coś, co w trakcie spadania wybuchło. Nad głową Jayce'a latał mały robot unoszący się na prowizorycznym śmigiełku i wymachiwał szczypcami, próbując widocznie złapać upuszczony przez niego arkusz papieru.

- Cześć, Destino - rzucił wesoło Jayce. - Czemu zawdzięczam wizytę? - zapytał, wstając ze stołka i podchodząc, aby się przywitać. Był słusznych rozmiarów, a sama Shiro wyglądała przy nim karykaturalnie drobno.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na niego. Był wesoły, czy jeszcze nie wiedział? A może próbował jakoś pocieszyć Shiro.

- Jayce... Nie chce nic mówić ale... Myślę że wiesz co się stało... - wydukała. Nie wiedziała co ma więcej powiedzieć. Po prostu zwiesiła głowę.

Edytowano przez Clocky
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba każdy wie, Destino. Ezreal jest odkrywcą sławnym na cały Valoran, nie tylko Piltover. No już, przestań się mazać. Oboje wiemy, że to tylko stan przejściowy, nie? Znam kilku takich, którzy byli martwi i teraz radzą sobie całkiem dobrze. Powiem ci więcej, choć to ściśle tajne i nie możesz tego powtarzać... Umowa stoi? Świetnie. - Jayce nachyli się tak, żeby mówić do ucha Shiro. 

- Ezreal szukał pewnej istotnej rzeczy związanej z pustyniami Shurimy. Jego odkrycie po raz pierwszy miało mieć tak bardzo polityczny wydźwięk. I wiesz co? Nie zostawimy towarzysza broni w grobie. Jesteśmy  trakcie organizacji wyprawy - powiedział. Wyprostował się, odchrząknął i mrugnął porozumiewawczo. 

- Pewnie nie chciałabyś wziąć udziału. Rozumiem, oczywiście. Strata przyjaciela, to wszystko trzeba opłakać... - uśmiechnął się cwaniacko. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro przeanalizowała wszystko dokładnie.

- Dziękuję Jayce! Jesteś prawdziwym przyjacielem. - Erynia nie opanowała emocji i go przytuliła choć do jej umysłu nie do końca dotarło jeszcze to co zrobiła. Świadomość była zbyt zasłonięta gwałtowną radością dziewczyny. Czyli Ezreal jednak miał żyć. Czyli były osoby które chciały go przywrócić. Może... Mogła doczekać jeszcze swojego szczęśliwego zakończenia.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ... Ja nic nie sugeruję, Destino. Nie mógłbym cię namawiać do czegoś tak dalekosiężnego jak wyprawa nastawiona na poszukiwania legendarnego przedmiotu, o którym jedyne poświadczenia to zapiski w jakimś dzienniku. No, już - poklepał dziewczynę po plecach. - Nie ma się z czego cieszyć, jasne? Nic nie wiesz - skierował na nią palec wskazujący, porządkującym gestem. Jak nauczyciel do ucznia, który coś właśnie nabroił. - A ponieważ nic nie wiesz, zaraz stąd wyjdziesz niepostrzeżenie, najlepiej płacząc i smarkając. I nie szczerz się tak, bo ci ten uśmiech zostanie. Usłyszałaś ode mnie kondolencje i obietnicę, że pogadam z typami z Ligi. Czy to jest jasne?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, jeśli będę mogła wyruszyć z wami. Nie ma mowy bym pozostawiła to tylko wam. Przyda wam się jakiś mag a po za tym... Chcę udowadonić Ezowi, że nie jestem takim stachajwą jak myśli. A po za tym jest moim chłopakiem i... I terz chcę pomóc! - powiedziała nieco zmieszana. Po chwili nieco się zarumieniła ponieważ do jej umysłu doszło to co przed chwilą zrobiła. - I nie wspominaj Ezowi o tym, że cię przytuliłam. Bo pewnie będzie zazdrosny. - powiedziała.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Póki co Ez nie żyje i pamiętaj o tym. Kolejna sprawa: jeśli masz brać w tym udział, to musisz odłożyć emocje na bok. Na bok, powtarzam! Słyszałem o twoim wystąpieniu wczoraj. Jeśli chcesz dołączyć do Ligi i pomóc w ratowaniu tyłka Ezreala, to musisz się wykazać odpowiedzialnością. Mam przeliterować? Świetnie, że nie. Rozumiesz, tak? - Puknął Shiro w czoło. - Emocje na bok, tak samo jak pragnienie zostania pępkiem świata. Na prowadzenie w tym twoim łbie przechodzi odpowiedzialność, logiczne myślenie i słuchanie przełożonych, jeśli Cait zgodzi się na przyjęcie cię do grupy. Dzisiaj odbywa się spotkanie organizacyjne, i jeśli obiecasz mi, że będziesz zachowywać się jak na dorosłą osobę przystało, dostajesz tę robotę. Rozumiemy się? Gdzie mi z tymi papierami, poszedł precz! - Jayce odgonił robota, który uporczywie starał się wetknąć mu w dłoń plik papierów.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jayce zmarszczył brwi i przymrużył oko.

- A po co ci to? Przecież masz te swoje kryształy. Nie wiem, ja uważam, że wystarczy. A ludzi od strzelania mamy wystarczająco. No i kolejna sprawa, ja tu moja droga siedzę na pełen etat, to kiedy ty byś chciała lekcji? Zresztą, o tym wszystkim zadecyduje szeryf. Dzisiaj na spotkaniu. Wiesz chyba, że jeśli chodzi o broń palną, to ona jest lepsza, tak? Właśnie. No, a teraz poszła mi stąd - Jayce otworzył drzwi i wypchnął Shiro na korytarz. - Ach, zapomniałbym.

Oficer przyjrzał się Shiro i pokręcił głową. Położył wielką dłoń na jej głowie i rozczochrał jej włosy, po czym dmuchnął w twarz odrobiną proszku, którą wyjął zza kurtki. Oczy dziewczyny zaczęły piec i łzawić.

- Nie zaszkodzi, ale będzie upierdliwe. Teraz spadaj, Destino. I pamiętaj, odpowiedzialność. - Drzwi zatrzasnęły się.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż za cudowne porzegnanie. - Shiro zwiesiła głowę i zaczęła iść w stronę wyjścia. Odgrywała swoją rolę jak najlepiej, pozwoliła by uśmiech znikł z jej twarzy. Gdy udało jej się wyjść z komisariatu postanowiła iść do tego co zostało z bióra Eza, oraz ich wspólnego domu. Może udałoby jej się znaleźć jakieś notatki, cokolwiek. A tak na prawdę chciała uratować wszystko to co mogła. Nie wiadomo co mogło się przydać w tej chwili.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się okazało, wszystko co tylko było w biurze i w mieszkaniu zostało zabrane przez policję i schowane w magazynie albo oddane dziadkowi Ezreala - Lyte'owi. Tak więc Shiro w ogóle nie została nawet dopuszczona do mieszkania.

Jayce dał jej znać, aby pojawiła się na komisariacie pod wieczór, o godzinie szóstej. Tak też się wkrótce stało.

Dziewczyna weszła do sali wyglądającej na salę obrad. Stał tam podłużny stół z litego drewna i krzesła ustawione wzdłuż niego. Okna były zasłonięte żaluzją, przez co pokój znajdował się w przyjemnym półmroku.

Na ścianie był spory ekran, na którym akurat wyświetlała się mapa. Wszystkie spojrzenia zwróciły się ku Shiro.

- Siadaj, Destino - powiedziała rozkazującym tonem szeryf Piltover, stojąca u szczytu stołu. Po jej lewej stronie siedział Jayce, po prawej różowowłosa dziewczyna. Oficer Vi, w granatowym mundurze. Bez swoich hextechowych rękawic jej dłonie były zaskakująco drobne. Vi siedziała rozwalona na krześle. Jedna jej ręka spoczywała na oparciu, druga na stole.

Kiedy już Shiro siadła, Caitlyn zaczęła mówić.

- Pozwalam na twoje uczestnictwo w misji, ale zanim wyrażę zgodę, podpiszesz pewne papiery. Wynika z nich tyle, że żaden z uczestników nie ponosi odpowiedzialności za twoje potencjalne rany i zgon, że jesteś świadoma niebezpieczeństwa i wyrażasz zgodę, uczestnicząc w tym całkowicie dobrowolnie. Wiesz chyba, że...

-... Że ani ja, ani jajogłowy nie będziemy cię niańczyć. Nie patrzysz pod nogi, lądujesz w g...

- Dosyć, Vi - ucięła Caitlyn. - Ale tak, mniej -więcej o to chodzi.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...