Skocz do zawartości

[Pawlex] Jak dobrze mieć wroga! [Zakończone]


Recommended Posts

- Czym jest twoja siostra? Nie wampir, to ludzkie młode. Czym ona jest, Rennard? - zapytał, podsuwając się do Rennarda i wbijając pazurzaste łapy w kołdrę. Rozszerzył  oczy tak szeroko, że Rennard mógł mieć wrażenie, że go pochłonął. Nocturne wyglądał, jakby do końca oszalał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiech szybko zniknął z twarzy Rennarda, robiąc miejsce zaskoczeniu. Kiedy potwór wbił swoje ostrza w kołdrę, chłopak skulił nogi. 

- O czym ty gadasz?! - Krzyknął. To naprawdę nie był dobry czas i miejsce aby takie widmo jak on oszalało. - No jak nie wampir? Przecież pije krew, jest blada jak ściana i ma te swoje dziwne wampirze moce. Wampiry zwykle wyglądają jak ludzkie młode. Albo po prostu jesteś głupi i nie potrafisz rozróżnić albo... albo nie wiem. Doprowadzając ludzi do szaleństwa sam stałeś się szalony. Karma cię dorwała! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- NIE TA. Młode, mówię. Młode! - jęknął. Znieruchomiał na chwilę tak bardzo, że nawet dym przestał się w nim poruszać. Szukał odpowiedniego słowa. - Dziecko. To  jest... puste. Nie widzę w nim myśli. Nie widzę lęków! - odsunął się i zaczął lewitować w kółko, bardzo ludzkim gestem drapiąc się po miejscu, które mogło być brodą. - Idźmy tam jak najprędzej. Muszę odkryć. Muszę zrozumieć. To jest... ciekawe. Żadnych emocji, Rennard. A to dopiero szczenię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rennard podążał wzrokiem za latającym duchem. Nie miał pojęcia skąd u niego takie zdenerwowanie. 

- Cóż mój przyjacielu. Sprawa jest bardzo prosta. Skoro nie ma emocji... to jest martwe. Zwyczajnie poroniła. - Powiedział tak, jakby w ogóle go to nie interesowało. Co najlepsze, wrócił do spania, nie zważając na zachcianki zjawy. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Twoja młodsza siostra, Rennard. Lucia. -  Nocturne zagrzechotał, wisząc nad zabójcą. Wydał z siebie dźwięk podobny do ziewnięcia i przybrał formę niepokojąco podobną do formy Elise, wciąż falującą i ciemną. - Pająk nie byłby zadowolony wiedząc, że to bagatelizujesz. Pająk wie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak aż ugryzł poduszkę. Czyli nawet granie idioty na niego nie działa. Cóż, widocznie nie będzie mu dane dłużej się wylegiwać. 

- Dobra do cholery, wstaje! - Krzyknął po czym zerwał się z łóżka. Na jego nieszczęście musiał przez chwilę mocować się z kołdrą, w którą się zaplątał. 

- Cóż, to nie jest niespodzianka że Lucia to potwór. Co ty sobie myślałeś? - Zapytał kpiąco. - Dodam więcej! Nie widzisz myśli, bo nie ma mózgu! Nie czujesz emocji, bo nie ma serca! Proste i oczywiste!

Chłopak ubrał się we wszystko, co zdjął z siebie gdy kładł się spać. 

- Skoro jesteś taki niecierpliwy, chodźmy więc! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzieci takie nie są. Są okrutne bardziej niż dorośli, ale nie w ten sposób. Może to tylko jej ciało, a w środku siedzi coś innego? Może to już nie twoja siostra, Rennard? - zapytał, wracając do swojej prawdziwej postaci.

Drzwi Rennarda akurat mijał Alfred niosący coś na tacy.

- Panie? - zapytał. - Jadalnia jest w tę stronę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nocturne, skarbie. Ja miałem tylko jedną siostrę. Starszą siostrę. Tego małego potwora nie wliczam do swojej rodziny. - Zatrzymał się, kiedy to o mało co nie wpadł na służącego. Słysząc o jadalni, przypomniał sobie że dawno nic nie jadł. Kiwnął głową na znak podziękowania i ruszył coś zjeść.

- Wybacz mi duchu. My ludzie musimy jeść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jadalni stał bogato zastawiony stół. Było wino, soki i woda, owoce, mieszanki warzywne, mięsa, a nawet ryby.

Jadalnia miała wielkie okna wychodzące na łagodne wzgórza porośnięte winoroślą, z osadzonymi na nich niewielkimi domkami. Szkoda, że padało.

Jedyną osobą siedzącą przy stole był Christine, leżąca niemal na stole i smętnie obracająca w dłoni kieliszek z krwią. Kiedy Rennard wszedł na salę, podniosła głowę, zwróciła twarz w jego stronę, i...

Uśmiechnęła się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodząc do jadalni, uwagę Rennarda przykuło oczywiście to całe jedzenie. Wyglądało wspaniale. Zwłaszcza wino!

Zaraz potem zerknął na swoją siostrę. Wyglądała jakby właśnie zapijała smutki. Kiedy się tak uśmiechnęła, chłopak skrzywił się lekko.

- Ty co taka zadowolona? - Zapytał twardym głosem, siadając naprzeciwko niej. Wskazał na kieliszek. - To krew... czy wino?

Zaraz potem rozpoczął nakładanie jedzenia. Chociaż dziwnym sposobem jego dłoń, sama z siebie, zamiast do jedzenia, powędrowała do butelki wina. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może działo, może nie. - Odpowiedział. Zaczął pić wino prosto z butelki. Niezbyt kulturalne zachowanie. Nawet jeżeli był tylko w towarzystwie siostry. Kiedy wyjął ją z ust, szyjka butelki wydała głośny dźwięk. 

- Pamiętasz jak mówiłaś, że czas bym sobie w końcu kogoś znalazł? - Zadał pytanie, zabierając pomarańczę, która była atakowana przez zjawę. Posłał mu groźne spojrzenie. 

- No... to chyba znalazłem!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Christine jeszcze w trakcie przełykania odwróciła powoli głowę w stronę Rennarda i zmrużyła nieufnie oczy. 

- Znaczy... Masz na myśli dłużej, niż na jedną noc? - Podniosła brew, z niejakim niedowierzaniem oczekując odpowiedzi. Nocturne nawet nie spojrzał na Rennarda, tylko dalej wlepiał wzrok w niewinny owoc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dłużej niż jedną noc, dłużej niż jeden dzień! Mam nadzieję że na bardzo dłużej! - Powiedział to nieco rozmarzonym głosem. Znów spojrzał na ducha. Doprawdy, nie mógł pojąć czym zawiniła mu ta biedna pomarańcza. Schylił się i potoczył ją po ziemi, chcąc sprawdzić czy Nocturne poleci za nią, niczym aportujący pies. 

- Widzisz, moja kochana, wampirza siostrunio. - Odezwał się, mogąc już w pełni skupić uwagę na siostrze. - Ta cała sytuacja z tą naszą matką, bycie ściganym przez zombie... i to w czapeczkach! No i zakładanie sojuszy z takimi, no wiesz, egzotycznymi postaciami sprawia, że chyba zaczynam dojrzewać! - Jeszcze nigdy, nigdy z ust Rennarda nie padło takie słowo jak "dojrzewać".

- Chyba czas najwyższy znaleźć sobie tą jedyną. Przestać włóczyć się w nocy, szukając okazji do mordobicia albo chlania. Zacząć starannie i bez wygłupiania pełnić swoją służbę jak Noxiański zabójca. To znaczy może nie tak już teraz... ale za jakiś czas. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nocturne dopadł do pomarańczy i brutalnie ją zamordował, wbijając w owoc szpony i zmieniając go w czarną mgłę, która niebawem się ulotniła. 

Christine siedziała niedbale z brodą opartą o pięść i przyglądała się uważnie Rennardowi ze swoim standardowym brakiem emocji na twarzy. 

- Jeśli mówisz prawdę, to drogi bracie jestem pod wrażeniem. Spodziewałabym się stałego związku po wszystkich, tylko nie po Rennardzie DeWettcie. No to mów. Kim jest ta szczęśliwa kobieta? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kim jest? - Zapytał, po czym wstał. Nabrał powietrza do płuc, po czym wskazał obiema rękoma na ducha.

- Pozwól że ci przedstawię! Nocturne! - Krzyknął rozbawiony. - Z początku byliśmy do siebie nastawieni jak wrogowie! Jednak z biegiem czasu, między nami zaczęło rodzić się... uczucie! Uczucie które przeobraziło się w wielką, mroczną miłość! 

I tym właśnie sposobem, cała ta poważna i szczera atmosfera poszła w diabły. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Christine pozostała nieporuszona. 

- Pasujecie do siebie - mruknęła. - Życzę szczęścia i żeby wam się wiodło, a wasza miłość zawsze była tak gorąca jak dziś. Pięknie wyglądasz, Nocturne - stwierdziła, patrząc w przestrzeń przed sobą. 

Nocturne nawet nie udawał, że interesuje go rozmowa. Zawisł nad stołem i obserwował wędrującą po desce muchę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak opuścił ręce. Liczył na nieco inną reakcję siostry. Zawiódł się.

- Dobra, widzę że jest z tobą coś nie tak. - Usiadł z powrotem. - Śmiało, możesz wyspowiadać się swojemu bratu. Obiecuję że się nie zaśmieje! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nic takiego, Rennard. Ale jeśli będę mieć się z czego spowiadać, to niechybnie ci powiem - obiecała. - To co, mamy sobie kicnąć do domu? Tak bardzo tęskniłam. Zbiera mi się na mdłości. Ty, Rennard, gdzie masz tę magiczną skrzynkę którą miałeś dostarczyć Swainowi? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wieść o skrzynce, Rennard zamrugał kilka razy. Zaczął błądzić oczyma, gdziekolwiek się dało. Kompletnie o niej zapomniał. Oczywiście to wiązało się z tym, że nie miał pojęcia gdzie ją zawieruszył. 

-  Ups... - Powiedział cicho, drapiąc się po brodzie. - Obawiam się że mój termin oddania już dawno minął. To co? Publiczna egzekucja przez ścięcie łba, powieszenie, czy rozszarpanie przez kruki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. Pójdziemy tam. Albo ty tam pójdziesz. I zrzucisz całą sprawę na matkę. Jeśli jest ktoś, kogo Swain nie lubi bardziej niż ciebie, to jest to matka. I będzie chciał odzyskać to coś, a jeśli w dodatku może się pozbyć takiej wrzodu na dupie jak ona, to już w ogóle powinien na to pójść. I nam pomóc. No dalej, Rennard. Ostatecznie jesteś pod projekcją Zaavan, to też ma znaczenie - zaproponowała. - No i masz Nocturne'a. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może to wszystko i prawda. Jednak skąd ta pewność że ta skrzynka jest jeszcze w nienaruszonym stanie. Mam bardzo dużą obawę, że ta mała smarkula zdołała się do niej dobrać... - Jakby pomyśleć, to mógł być powód, przez który Nocturne zwariował na punkcie Lucii. Cokolwiek było w środku, młodsza siostra Rennarda mogła to wykorzystać.

Chłopak wstał od stołu. Zanim jednak zrobił krok do wyjścia, przypomniał sobie o butelce wina. Szybko ją chwycił.

- Niech będzie. Idę do tego starego grzyba. Jeżeli napatoczy mi się po drodze jakiś truposz matki to zdzielę go tą butelką w łeb! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej, Ren. Od dzisiaj będę mówić do ciebie "Ren". Przyznasz, że Rennard jest zbyt reprezentacyjne. - Christine wstała i zrównała się z bratem. 

- Może lepiej byłoby iść gdzieś pod ziemią, co? Ostatecznie jesteś teraz trochę poszukiwany. Ja tak samo - stwierdziła Christine.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ren" uniósł brew. 

- No niech ci będzie... Chris. - W końcu Christine też brzmiało aż nadto reprezentacyjnie. - Nigdy nie byłem fanem podziemi, a i bicie umarlaków butelką wina brzmi o wiele bardziej ciekawie. Jednak przystoję na tę propozycję. 

Zamiast do wyjścia na zewnątrz, chłopak zaczął szukać drzwi, które to prowadziły do podziemi. Te z których korzystali wczoraj. 

W cale nie podobał mu się ten pomysł. To nie tylko to, że nie był fanem podziemi. Cholernie nieswojo się w nich czuł. Zwłaszcza z towarzyszącym mu latającym obłokiem czarnego strachu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Potrzebujemy tylko przewodnika - zauważyła. - Nie orientuję się za bardzo w podziemiach.

I jak na zawołanie na horyzoncie pojawił się pająk, przebierając energicznie wszystkimi swoimi odnóżami. Jeszcze bardziej okazały niż ten, który poprzednio prowadził Rennarda.

Pająk popędził w stronę korytarza, w którym znajdowało się przejście do katakumb. Zatrzymał się przed drzwiami. Spośród wszystkich umiejętności pająków na próżno było szukać naciskania klamek i otwierania drzwi.

- Czuję się inwigilowana - stwierdziła Christine.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...