Skocz do zawartości

[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat


PrinceKeith

Recommended Posts

Lufi z uwagą wysłuchał słów dziewczyny. Zamknął oczy, z których też poleciały łzy i odwrócił głowę w bok. 

- Więc to tak! Dobrze! Rozumiem! - Odpowiedział teatralnym tonem. Cofnął się i ukląkł. Rozłożył ręce i skierował wzrok ku niebu.

- Proszę! Zamorduj mnie! Rozszarp. Zawsze wiedziałem że to ty będziesz osobą, która zakończy mój młody żywot! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 139
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Lufi zdążył zareagować, aby nie stracić równowagi. Złapał i ścisnął Adrę, cofając się jedną nogą w tył, aby się zaprzeć. 

- Ależ ty agresywna! - Krzyknął, ściskając ją w boku. - Niby chcesz urżnąć mi łeb... a tulisz się do mnie jakbyśmy byli kochankami którzy byli w odseparowaniu kilka miesięcy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zazdrosna? O co? O kogoś kto chowa twarz za kawałkiem blachy? - Zapytał chichocząc, jednocześnie nieco się krzywiąc. Jej uścisk był coraz bardziej bolesny.

- A dlaczego tu jestem? Przecież dobrze wiesz jak lubię wykorzystywać innych. Nie ma lepszej okazji niż wykorzystać kogoś, kto wcześniej prawie cię zabił...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce ściemniło się. Posiedzieliście jeszcze chwilę przy ognisku. Było całkiem przyejmnie mimo to Vivienne w ogóle się do was nie odezwała. Dała jeszcze miskę strawy Adrze po czym wzięła się za rozkładanie zapasowego namiotu dla was. Oświadczyła iż możecie tam spać, potem udała się na przechadzkę. Zostaliście sami, siedzieliście sami na ponad godzinę. Potem wróciła, niezwykle zmęczona i nieco pobrudzona od substancji która wyglądała jak połączenie ziemi i jakiejś czerwonej substancji. W sumie nie kożna było tego ubrudzeniem, raczej malowidłami. Tan naprawdę były to pisma runiczne. Nie wiedzieliście co to za dziwne malunki. Trzeba było przyznać, zachowywała się dziwnie. Nie powiedziała wam dosłownie nic. Po prostu spojrzała na was po czym bez słowa poszła do swojego namiotu. W końcu postanowiliście pójść spać. Objęcia Morfeusza niedługo zamknęły was w sobie.

 

Znaleźliście się w jakimś dziwnym miejscu. Była tu tylko ziemia, a wszędzie indziej tylko biel. Przeszliście kilka kroków. Nagle znaleźliście się na ziemi na z której wyrastały kryształy. Na niebie znajdował się kosmos. Jednak najciekawsze było to, co działo się przed wami. Po środku stał stół z ogromną szachownicą. Z jednej strony stołu siedziała Eden. Poznaliście ją, wyglądała tak jak na obrazach czy rzeźbach. Więc osoba siedząca na przeciwko niej była Nathanielem. Po prawej stronie Eden stała dziewczyna. Dopiero po chwili ją poznaliście. To była Vivienne. Zaś po lewej stronie Nathaniela stał jakiś chłopak. Jego już nie znaliście. Po lewej i po prawej stronie stały siostry bytu. Po prawej pozytywne cechy po lewej negatywne cechy. Bogowie wywoływali po kolei każdą z cech a ta przestawiała pionki według swojego uznania. Potem chłopak i Vivienne podeszli do siebie a potem uścisnęli sobie dłonie. Usłyszeliście jak rozmawiają cicho.
- Vee, będę tam za godzinę. Musimy ich obronić. - powiedział.
- Powodzenia. - powiedziała Vivienne po czym oboje wyjęli coś z kieszeni a następnie rzucili tym ku górze. Dopiero w locie ujrzeliście co to. Były to dwa pionki. Pierwszy przedstawiał dwie dłonie. A drugi gałąź dookoła której obkręcony był wąż. Ten pierwszy złapała Vivienne a drugi chłopak. Szybko ustawili pionki na szachownicy. Następnym co widzieliście była czerń. Ocknęliście się. Leżeliście w namiocie. Słyszeliście rozmowy z dworu. Dwóch osób, jedną na sto procent była Vivienne. Drugi głos był podobny do głosu chłopaka którego widzieliście u boku bogów.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak cicho jęknął, kiedy dziewczyna szturchała go w bok. Niechętnie otworzył swoje zaspane oczy. Jak dla niego była to zdecydowanie za mała porcja snu.

- Coś mi się śniło... - Powiedział wpół przytomny, trąc oczy. - Ale zapomniałem. - Dodał. Zaraz potem usłyszał rozmowę na zewnątrz. Głos zamaskowanej dziewuchy oczywiście rozpoznał, lecz tego drugiego już nie. Jednak słysząc głos nieznanego mu chłopaka, wróciły do niego małe przebłyski o tym śnie. Niewiele sobie przypomniał, lecz zawsze coś.

Lufi odwrócił się na brzuch. Jego ręka nieświadomie spoczęła na piersi Adry. Ostrożnie wystawił głowę z namiotu, chcąc zobaczyć co się tam dzieje.

- Dziwne. Mówiła że była niewolnicą. Niewolnicy mają sztamę z bogami? - Zapytał, macając towarzyszkę w jej intymnym miejscu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andra skrzywiła się. Nie była zbyt Chojnie obdarzona, ale sam gest ją nieco irytował. Spojrzała na przestrzeń przy stopach Lufiego i w niej właśnie chwili otworzyła mały portal, z którego wylazło coś o zbyt dużej ilości nóg, co obrzydliwie grzechotało wszystkimi warstwami chitynowego pancerzyka i zamierzało między nogi Lufiego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak odwrócił głowę, kiedy zaciekawił go ten intrygujący dźwięk. Cokolwiek to było, ładnie nie wyglądało. Nieświadomy żadnego zagrożenia, po prostu chwycił stworzenie i podniósł do góry, blisko swojej twarzy.

- Potrafisz coś więcej, niż tylko wyręczanie się jakimiś obrzydlistwami? - Zapytał, próbując chwycić i wyrwać jedną z odnóży. Skoro to coś miało je tak dużo, pewnie nawet nie poczuje różnicy... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dworzu, przy ognisku siedział Vivienne i chłopak którego widzieliście u boku bogów. Był dosyć wysoki, zbudowany raczej zwyczajnie. Posiadał krótko obcięte blond włosy, spoglądał nana dziewczynę szarymi ślepiami. Co ciekawe, na jego kolanach spokojnie drzemał rudy lis, z niebieską kropką na czole.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adra zastanowiła się nad pytaniem.

- Niektóre czasami są ładne - odpowiedziała. Wstała  z legowiska, odchyliła poły namiotu i wyszła na zewnątrz, nie zamierzając specjalnie się ukrywać. Spojrzała w stronę ogniska, próbując odgadnąć kim jest ów nieznajomy, którego głos usłyszała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lufi wyszedł z namiotu zaraz po Adrze. 

- Więc! - Odezwał się, podchodząc do ogniska. Cały czas zwrócony był do nieznanego mu chłopaka oraz jego zwierzaka. Niewątpliwie najbardziej intrygowała go ta niebieska kropka. 

- Vivi skarbie, może przedstawisz nam swojego kolegę? - Zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna wstała. 

- Romeo de Cohiba. W skrócie Reo. A ten lis wabi się Liz. - Po chwili podniosła z ziemi dwie kulki i rzuciła w waszą stronę. Składały się one z pięciu ciekawych części. Środkowa była srebrem, jedna była z powietrza, kolejna była z ziemi, kolejna z ognia a piąta z wody. - Przydadzą się w razie ataku. Pięćty żywioł. - rzekła. Chwilę spoglądała nana was, a potem spojrzała na Reo by po chwili z powrotem na was. Westchnęła cicho. Chłopak wstał kładąc lisa na ziemi.

- Uznajcie to co teraz wybierzecie, za wybór który może zniszczyć wam życie w kilka chwil. Możecie iść z nami, wtedy jesteście bespieczni pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Ale możecie też iść samemu, gdzie całe zło tego świata będzie wam deptało po piętach by wydusić informacje. Jaki jest wasz wybór? - zapytał patrząc na was. I Vivienne, i Romeo domyślali się waszego wyboru, przyszłość małokiedy zmieniała się.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...