Skocz do zawartości

[Dyskusja] Granica marzeń


FrozenTear7

Recommended Posts

Hej Dashie zastanawiało mnie od dawna jak bardzo warto się poświęcać w życiu, aby spełniać swoje marzenia. Czy opłaca się poświęcać się dla czegoś, czego możemy nigdy nie osiągnąć? Ty sama jesteś przykładem, że trzeba podążać za swoimi celami i można osiągnąć sukces. Jednak gdzie jest tego granica?

 

Dobre pytanie Frozuś. Sukces nie jest rzeczą, którą się osiągnie na 100%. Możemy spędzić całe życie pędząc za wymarzoną pracą, miłością, a jedyne co otrzymamy to rozczarowanie. Ja osobiście uważam, że jeśli coś daje nam radość i czujemy, że warto dla tej rzeczy żyć to trzeba za wszelką cenę do niej dążyć i dawać z siebie wszystko, żeby potem nie żałować.

 

Ja jednak sądzę, że często można zatracić się w ślepym biegu po sukces zamiast poświęcić się czemuś co da nam mniej satysfakcji, lecz potencjalnie otworzy nowe ścieżki i sprowadzi nas na manowce.

 

A co sądzą inni? Jestem bardzo ciekawa. Czy dążenie do marzeń za wszelką cenę jest rzeczą słuszną, mimo że osiągnięcie sukcesu nie jest rzeczą pewną? Czy nie lepiej zająć się rzeczami przyziemnymi, aby przeżyć swoje życie spokojnie?

Edytowano przez FrozenTear7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za marzeniami trzeba podążać - to fakt - ale czasem warto trochę przystopować i wyluzować. Faktem jest, że niektórzy nigdy się nie poddawali i osiągnęli w końcu to co chcieli. Można umrzeć młodo, ale osiągają wszystko co się chciało, jak np. Jim Morrison, a można dożyć nawet setki, ale żyjąc spokojnie. To jest raczej trudne pytanie i raczej ciężko znaleźć jedną słuszną odpowiedź, która zapewne i tak niektórzy istnieje. Zależy ona tylko od ludzi i ich charakterów. Takie jest moje zdanie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dość dziwną postawę. W sumie jestem takim życiowym przegrywem trochę i mimo sporych marzeń po prostu mi się NIE CHCE ich spełniać, bo są za trudne dla mnie. A są za trudne, bo jestem leniwa. I specjalnie mi to nie przeszkadza, póki mam się czym cieszyć. A żyć chciałabym jak najdłużej, mimo że nie mam specjalnych aspiracji. Boję się po prostu śmierci chyba i dlatego. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FrozenTear7 Możesz używać innego odcienia niebieskiego dla Dash? Bo na jasnym stylu razi w oczy.

 

Chciałam tylko na to zwrócić uwagę, ale skoro już to jestem, to napiszę coś może sensownego, żeby nikt nie mógł się o spam przyczepić. 

Uważam, że za marzeniami należy podążać, ale nie można się w tym kompletnie zatracić. Przecież nie sam cel się liczy, ale i droga też.

Najważniejsze jest chyba starać się pokonywać przeszkody, które utrudniają spełnienie marzeń, próbować przy okazji stać się choć odrobinę lepszym człowiekiem. (I mówię to do zwłaszcza tych, którzy tak jak ja mają problem z lenistwem. To trudny i bezwzględny przeciwnik, ale trzeba niestety czasami trzeba z nim powalczyć).

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh ile ja to marzeń miałem,nawet całkiem realnych.Ale przez durnowatych kumpli z gimbazy straciłem ambicję na to.Teraz próbuję się jakoś spokojnie ustatkować w życiu zrobić jakiś zawód żeby być w czymś dobry a pózniej zając się marzeniami. Lecz dla mnie najważniejsza jest przyjazń,nie wybrałbym 10000000000000 zł kosztem moich prawdziwych przyjaciół. Z kasą nie pogadasz,nie pośmiejesz się,a jak wiadomo kasa przyciąga z reguły tylko fałszywych przyjaciół. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gray Picture Słyszałam, że Frozu jest w spisku z adminami i próbuje przeforsować czarny styl na forum u wszystkich.

 

Oj tam od razu jakieś spiski no. Ale poprosiłem Tęczową żeby się ogarnęła, bo racja wali po gałach trochę :D

Ale przyznam, że bardzo mądre słowa. W sumie patrząc na własne życie to nie osiągnąłem swoich marzeń, ale z pewnością wiele z tych dążeń wyciągnąłem i ukształtowało to teraźniejszego mnie. Wiele jeszcze przed nami i chyba to czym się kierujemy będzie na końcu najważniejsze. Ci którzy chcieli czynić dobro może i upadli i przegrali z samym sobą pewnego dnia, ale na swojej drodze uczynili więcej niż zamierzali.

 

Sama też nigdy tak na to nie patrzyłam. Nie raz nie dwa chciałam dać sobie spokój, ale wciąż podążam za swoimi marzeniami i właśnie dzięki temu żyję tym pięknym życiem, które osiągnęłam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Gray Picture napisał:

I mówię to do zwłaszcza tych, którzy tak jak ja mają problem z lenistwem. To trudny i bezwzględny przeciwnik, ale trzeba niestety czasami trzeba z nim powalczyć.

Święte słowa. Lenistwo mnie już drażni, jutro chyba zabiorę się za walkę z nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu Gray Picture napisał:

(I mówię to do zwłaszcza tych, którzy tak jak ja mają problem z lenistwem. To trudny i bezwzględny przeciwnik, ale trzeba niestety czasami trzeba z nim powalczyć).

Kiedy mi się nie chce.... :v

 

Aporpo jeszcze tego co widziałam wyżej to fakt. Oprócz moich zainteresowań to właśnie szczęście w życiu dają mi bliscy. Jak często jest mi smutno z jakiegoś powodu to wystarczy że pobędę bądź pogram z bliskimi i jestem szczęśliwsza.

Ogólnie szczęście bliskich daje mi szczęście, nawet jeśli mam doła, to o ile wiem, że ou nich jest dobrze to mogę być szczęśliwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie życie bez dążenia do choćby tych najprostszych marzeń to dla mnie nie życie tylko wegetowanie. Ot bycie i nic poza tym. Możesz sobie być bogaczem, albo po prostu zwykłym człowiekiem z dobrą pracą i rodziną, ale jeśli na tym poprzestaniesz i zostawisz marzenia to moim zdaniem nie jest to najlepsze wyjście. No, chyba, że stagnacja w zwyczajności sprawia ci radość i nie robi z ciebie pantofla, który zagubił się w monotonii i "normalności" do tego stopnia, że już nic nie zrobi wbrew tej "normalności". Jak moi cholerni rodzice... 

 

Ja jestem człowiekiem leniwym. Nie aż tak by nie robić nic w kierunku spełnienia marzeń, ale mimo to niewiele z moich marzeń się spełniło. Ale nie narzekam. Teraz powoli dążę do spełnienia reszty. W tym miesiącu podjęłam ku temu bardzo duże kroki. Problem w tym, że ci "spokojnie żyjący" ludzie jakimi są moi rodzice nie mogą się pogodzić z tym, że chcę żyć według własnego planu. I to mi sprawę bardzo utrudnia bo ciężko jest się za coś wziąć gdy słyszy się tylko obelgi, groźby i inne demotywatory. 

 

Ale trochę wyszło z tego mojego smęcenia, wybaczcie za taką formę :v Sens jednak został zawarty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej jak ludzie próbują nas przekonać że jesteśmy do niczego. Ale jest to taka forma treningu można powiedzieć. Im więcej przetrwamy tym więcej osiągniemy. Będziemy mogli się chwalić że mimo iż nikt nam nie wierzył to udało nam się iść swoją drogą, nieważne jak chcieli nam podciąć skrzydła. Ale walka o sukces jest niestety nieunikniona. Szkoda tylko że ludzie bywają kompletnymi ignorantami i nie próbują nawet zrozumieć motywów innych ludzi.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu masz rację @FrozenTear7 Zdaję sobie sprawę, że jak ktoś jest słabszy to się może załamać i zniechęcić przez taki brak wiary ze strony innych, ale w moim wypadku to działa raczej odwrotnie. Odkąd pamiętam mam tak, że jak wpadnę na jakiś pomysł, który bardzo chcę spełnić, ale słyszę od rodziców same "nie" czy "ale ty głupia jesteś" to tylko jeszcze bardziej chcę to zrobić by pokazać im, że nie mają racji. I tak jest też teraz. Osiągnę swoje cele, spełnię marzenia i jeszcze zobaczą! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam stosuję zasadę - nie mówić o niczym rodzicom. Gadki o szkole i takie tam spoczi, ale nic nie miewam zwyczaju gadać o twórczości, zainteresowaniach i innych marzeniach czy poglądach. Tak jest łatwiej. Wolę takimi rzeczami dzielić się z osobami tylko zaufanymi.

Ale dobrze mieć motywację jakąś też ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...