Skocz do zawartości

[Gra] Absurd na Skraju Drogi


Mark Crusader

Recommended Posts

Zapowiadał się bardzo piękny dzień. Słońce świeciło na niebie, ptaki śpiewały, lekki wiatr szumiał w gałęziach drzew. Dwójka wędrowców zmierzających w kierunku Strefy przyozdobiła pobliski pagórek.

Przodem, twardo i pewnie kroczył lekko szarawy kucyk ziemny o żółtej grzywie i spojrzeniu przywołującym na myśl mroźny wschód. Był ubrany w kombinezon "Świt", a przy jego boku spoczywał groźnie karabin AK 74 U2. Bacznie obserwował otoczenie. Odwrócił na chwilę głowę, aby skontrolować czy jego towarzysz wciąż idzie za nim. Nic nie zmieniło się od dłuższego czasu. Drugi kucyk trzymając się trochę z tyłu dorównywał mu w marszu.

Był to jednorożec o ciemno niebieskiej sierści, żółto pomarańczowej grzywie i złotych oczach. Prawdopodobnie przez swój duży wzrost był dosyć chudy. Miał na sobie czarne, podarte spodnie oraz tego samego koloru bluzę z kapturem. Swoją maskę i gogle na czas wędrówki zawiesił przy plecaku, aby mu nie przeszkadzały. Długa katana przy boku nadawała mu wygląd prawie, że ninji.

Podróżnicy nie dawno minęli symboliczną bramę Strefy, na którą składał się rozpadający drewniany płot. To miejsce nie wyróżniało się zbytnio z pośród innych. Absurd dotarł do wszystkich zakątków Equestrii po równo. Tutaj jednak wydawał się być inny niż w pozostałych jej częściach. Na twarzach naszych bohaterów nie można było dostrzec zmęczenia. To oznaczało, że nie przybyli tutaj z bardzo daleka.

Kierowali się na południe. Wokół rozciągała się duża łąka, pofałdowana niekiedy niewysokimi pagórkami. Po prawej stronie na trochę wyższej od pozostałych górce, można było dostrzec zaniedbany, drewniany domek. Natomiast na lewo, rozciągał się las. W oddali, dokładnie przed nimi majaczyła jakaś niewielka osada.

Zaznaczony spojrzał w dół, kiedy usłyszał plaśnięcie pod swoim kopytem. Przez swoją chwilę nieuwagi wdepnął w dżem rosnący tu i ówdzie niczym mech na kamieniach.

Edytowano przez Zegarmistrz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nu, wiżu cel. Wygląda na to, że jesteśmy na miejscu. - Towarzysz posmakował dżemu, na który się natknął i zapakował nieco na zapas. - Spiczka (Zapałka), pójdziem teraz do miasta. My odwiedzimy bar, i zrobit swołoczy barmanowi mały wypad do Ziemłi Wiecznyjego Rassljedowania. A i napit czjego by się przydało, dawno nic mocnego my nie pili. Odpoczniem trochu.

Po tych słowach Towarzysz skierował się w stronę pobliskiego miasta, a mianowicie za swój cel obrał znajdującą się tam prawdopodobnie knajpę.

- Spiczka, masz ty wolne do momentu aż nie skończymy z barmanem. Idti ty i najti coś do jedzenia, w cenie rozsądnej. Zobaczym wtedy gdzie dalej iść należy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaznaczony spróbował trochę dżemu i stwierdził, że jest on o smaku truskawkowym. Sięgnął po pierwszą lepszą pustą butelkę po wódce i zapakował go nieco na zapas. Ostatecznie nie często można spotkać dżem rosnący w środowisku naturalnym.
***

Kiedy Zaznaczony ruszył w kierunku osady. Ignis zajął się czymś całkowicie innym. Odwrócił się i porozglądał się wokoło. W pierwszej kolejności ponownie jego uwagę przykuły formacje dżemu rosnące na łące. Z pewnością był on jadalny i smakował nie najgorzej. Po za tym jak okiem sięgnąć nie było tu widać nic co nadawało by się mniej czy więcej w celach spożywczych. Jednorożec ruszył przed siebie. W pewnym momencie potknął się o jakiś przedmiot, którego wcześniej ani on, ani Zaznaczony nie zauważyli przechodząc w pobliżu. Na pierwszy rzut oka był to sporego rozmiaru kryształ w kolorze szafirowym. Z kształtu przypominał on trójkąt równoboczny prostokątny. Leżał na ziemi jak gdyby nigdy nic, połyskując w świetle słońca. Zaciekawiony znaleziskiem Ignis nie zauważył przyczajonej przy domku na wzgórzu ogromnej postaci, która śledziła każdy jego ruch...

***

(Mephisto The Undying dołącza do gry)

Nie wiadomo dokładnie skąd w pobliżu pojawił się jeden z diamentowych psów. Prawdopodobnie zwabił go w pobliże kryształ znaleziony przez Zapałkę. Wyglądał jak ogromny, przypakowany, pasterski pies berneński, który z niewyjaśnionych przyczyn chodzi na tylnych nogach. Jego zielone oczy wyglądały jakby był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Interesowało go znalezisko Ignisa, potrafił wyczuć wszelkie złoto, pieniądze i klejnoty z pół mili.

***

Zaznaczony oddalił się znacznie od swojego kompana jednak dalej utrzymywał z nim kontakt wzrokowy. Ocenił, że dotrze do osady, w nie dłużej niż pięć minut spokojnego marszu. Od celu dzieliło go jedynie kilka pagórków, na których rosły niewielkie skupiska drzew.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki, świecący się, kryształ. Ogon Jimmiego ruszał się jak opentany. Sam pies pozostawał jednak w bezruchu. Jego nozdrza poruszały się co pewien czas, po chwili łopatki psiska zaczęły się ruszać, w górę i dół, jakby szykował się do skoku. Wreszcie rzucił w kierunku kryształu, przy okazji ignorując kucyka, jedyne co by z nim zrobił to go odepchnął, zresztą, jeśli miał sposobność zrobił to i chwycił kryształ z zachwytem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ałłł! Co do....

Krzyknąłem gdy poczułem jak coś odrzuca mnie w bok. Odwróciłem się moim oczom ukazał się wielki pies trzymający w łapach i przyglądający się z zachwytem znalezionemu przed chwilą kryształowi.

-Kim albo może czym jesteś?

Zapytałem przybysza nie wiedząc czy mnie w ogule rozumie, jednocześnie na wszelki wypadek przygotowując pozycje obronną gdyby pies postanowił się na mnie rzucić. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś ty głupi Ah? Psa na diamenty żeś nie widział. - zapytał. - Ten kryształ jest mój, pierwszym go znalazł i nie oddam! - zawołał zaraz potem przytulając kryształ z całej siły i wpatrując się w ciebie sugerując że raczej kryształu nie odda. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Wprowadzam małe rozdzielenie wątków, aby nikt nie musiał czekać na odpisy innych, połączę je znowu w całość kiedy spotkacie się z Zaznaczonym)

(Ignis, Mephisto)
(Na razie pozostawiam bez komentarza, pogadajcie sobie ile chcecie i dopiero później się wtrącę)

 

(Zaznaczony)

Zaznaczony nie odwracał się za siebie i nie zauważył psa, który zaczepił jego towarzysza. Skupił się na jak najszybszym dotarciu do celu. Nie minęło wiele czasu, kiedy dotarł do pierwszych domów, a raczej tego co z nich zostało. Znalazł się najprawdopodobniej na jakieś drodze głównej. Wysypana żwirem szeroka ścieżka, prowadziła obok dwóch rozsypujących się ceglanych szczątków posesji mieszkalnych. W środku ruiny siedziała trójka kucyków przy rozpalonym ognisku. Rozmawiali o czymś, pewnie nieinteresującym i nieszczególnym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instynktownie czułem, że gdzieś w tej okolicy jest to czego szukam. A kto pyta, nie błądzi. Siedzący przy ognisku nie wyglądali w moim przekonaniu jak bandyci, ale lepiej dmuchać na zimne, szczególnie gdy jesteś w takim terenie. Postanowiłem ich podsłuchać i określić, czy należą do jakiejś frakcji, przy okazji będąc przygotowanym do ataku. Jeśli jednak okazaliby się wrodzy, lepiej się oddalić cichaczem gdzieś w krzaki. Jeden na trzech to zły bilans sił. Bez zorientowania się w terenie i tak nie mam szans na dalsze poszukiwania, a ci trzej mogą okazać się pomocni. Ale najpierw, także po cichu postanowiłem przeszukać inne ruiny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- No pewnie że mam. Czy to nie oczywiste? - rzucił obojętnie pies. - Jestem Jimmy. Diamentowy pies Jimmy. A co? - zapytał przytulając kryształ. - To że mam imię wcale nie znaczy że dostaniesz kryształ, nawet o tym nie myśl - kłapnął groźnie szczękami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Przypadkiem znalazłem ten kryształ przeszukując okolice i powiedziałem przecież że możesz go wziąć skoro chcesz, ale po co ci on właściwie?

Spytałem podejrzliwie 

-Chyba nie zamierzasz go wykorzystać w jakimś podłym celu? I skąd się tu w ogóle wziąłeś? 

A tak poza tym to jestem Ignis, Ignis Vesper, najemnik.

Przedstawiłem się.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Zaznaczony)


Zaznaczony podkradł się po cichu pod ścianę budynku i chowając się za gruzami przybliżył do gromadki, pozostając jednocześnie niezauważonym. Aktualnie nie był w stanie obserwować kucyków, ale za to mógł usłyszeć o czym rozmawiali. Akurat kiedy dotarł na pozycję całą trójka wybuchnęła gromkim śmiechem. Po głosie Zaznaczony ocenił, że przy ognisku siedzą dwa ogiery i klacz.

- Uciekały z podkulonymi patykami! - Jeden z nich rozbawiony do granic możliwości najwyraźniej kończył opowiadać jakąś przygodę - Aż się za nimi KURZYŁO! - Po czym nastąpił kolejny wybuch śmiechu.
- Konkretnie je na szaro zrobiłeś - odezwała się klacz dusząc się ze śmiechu - Ehh... mimo wszystko lepiej nie pałętać się w nocy po lesie. A jakby ci się coś stało?
- Nocnikowi? - zdziwił się trzeci - Jakby połowa tych pierdół była prawdziwa to pewno zbieralibyśmy go po krzakach.
- Hej! - oburzył się kuc zwany Nocnikiem - Przecież wszystkie moje opowieści to prawda!
- Jasne, tylko trochu tak przegięta.
- Jakbym nie koloryzował to nie byłoby się z czego pośmiać - tłumaczył się - Nie Wichura?
- Ano - przytaknęła ze śmiechem klacz.
- I fajnie!
Szczęknął odciągany zamek i coś upadło na ziemie
- Kurna, karabin mi się sypie! - biadolił Nocnik - Znowu kolba odpadła!
- Jakbyś całej kasy nie przesrał na pierdoły to byś se gdzieś taśmę kupił i wziął to porządnie skleił - pośpieszył z fachową radą jego kumpel i pogrzebał za czymś w plecaku - Trzymaj. Podklep tu trochu i powinno się trzymieć.

Rozmowa na chwile ucichła na rzecz przeprowadzenia napraw karabinu w warunkach polowych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wnioskując po ich rozmowie nie wyglądali na bandytów, lub jakiś inny niezbyt bezpieczny element, ale na wszelki wypadek oddaliłem się na osłoniętą pozycję i postanowiłem skontaktować się z nimi przez ogólny kanał radiowy na którym wszyscy zwykle prowadzą rozmowy towarzyskie.

- Zdraztwujtje tawariszczi! Mówi Zaznaczony. Gdzie tutaj znajdę najbliższe miasto lub jakiś obóz? Albo kogoś, kto a ochotę na flaszkę? Mam małe co nieco. Ktoś chętny?

Postanowiłem sobie, że poczekam na ich reakcję, a jeśli nie odezwą się podejdę do nich z flaszką w gotowości. To powinno pomóc w prewencji ich odruchu obronnego.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczne słowo oderwało Nocnika od klepania młotkiem po kolbie karabinu.
- Flaszka?! - ożywił się nagle, kilka dźwięków świadczyło o tym, że właśnie próbuje odnaleźć swój radiotelefon. Jego kumpel westchnął teatralnie jakby chciał powiedzieć "Temu to zawsze jedno w głowie".
Niedługo później Zaznaczony usłyszał odpowiedź:
- W tych stronach zawsze znajdą się chętni na parę procentów! Gdzie jesteś? Bo nie wiem, jak mam cię nakierować na sie... znaczy no, tam gdzie chcesz iść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po co mi krysz... po co mi kryształ... słyszeliście go - pies zdawał się być niezwykle wręcz zaskoczony takim pytaniem. - Jak to po co? To kryształ! Wielgachny! A ja uwielbiam kryształy! Mógłbym pływać w ich basenie gdybym miał basen a one nie były tak twarde i ostre - powiedział. Po chwili jednak zaczął wyraźnie się zastanawiać. - W zasadzie to po co mi on? I tak nigdy nic z nim nie zrobię. To chyba jakaś mania natręctw... - burknął do siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mieli ochotę na flaszkę...

- Wiżu jakieś ruiny, dokładniej to nie wiem gdzie jestem. Ale to chyba wam wystarczy jeśli chodzi o pozycję. Flaszki ja jeszcze nie osuszył, więc budiet pić.

Mogą okazać się dobrym źródłem informacji, a nawet być pomocnymi, bo coś mi się zdaje, że gdzieś tutaj jest to czego szukam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No dobra...

Powiedziałem trochę zmieszany sytuacją i nie do końca pewny co teraz zrobić.

-Skoro już na siebie wpadliśmy, może mógłbyś mi powiedzieć gdzie znaleźć coś do jedzenia poza tym rosnącym dżemem?

Spytałem w nadziei że będzie coś jeść, bo choć w prawdzie dżem był smaczny nie uśmiechało mi się go jeść w kółko i w nadmiernych ilościach. Możliwe że zaznaczony znajdzie coś jadalnego, ale jak go znam przyniesie jeszcze większą ilość wódki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-A rośnie tutaj wszędzie w okolicy, smakuje jak truskawkowy. A mógłbyś mnie zaprowadzić do tych frytkowych drzew? 

Tak się składa że jestem w tych okolicach z towarzyszem który akurat poszedł w kierunku osady niedaleko a ja muszę nam zrobić jakieś zapasy.

Powiedziałem wciągając językiem kolejną miętówkę.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Skoro zapraszają, to chyba czas wstąpić. Powinni zmięknąć po kilku kielonkach, a to czego szukam nie godzi w ich interesy. Ruszyłem w kierunku ruiny trzymając flaszkę na widoku aby dokładnie określić swoje zamiary wobec nich. Jeśli wszystko będzie w porządku, zawołam tutaj Zapałkę. Ciekawe gdzie łazi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

(Zaznaczony)

Kiedy tylko Zaznaczony pojawił się w zasięgu wzroku wesołej gromadki, jeden z nich wstał energicznie i przyjacielsko do niego pomachał. Nie mógł być to nikt inny jak Nocnik. Zaznaczony zbadał go szybko wzrokiem. Był ubrany w całkowicie losowy zestaw ubrań często spotykanych w tych stronach. Mimo wszystko nie było w nich nic
szczególnego. Jego pozostali towarzysze jedynie unieśli głowy znad ogniska. Nocnik widząc flaszkę w kopytach naznaczonego uśmiechnął się jeszcze bardziej niż był dotychczas.
- Czołem kolego! - zawołał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...