Skocz do zawartości

[Gra][Bosman]Zniszczyć i stworzyć na nowo


PrinceKeith

Recommended Posts

Naho westchnęła. Podeszła do ciebie bliżej. Miała ten sam wyraz twarzy co zawsze. Ciekawski, delikatnie tajemniczy, nie wyrażający zbyt wiele. Serce ci waliło, jak ona się tu znalazła? Wyglądała bardzo realne, gdyby nie ta przezroczystość. Pokręciła głową.

- Musisz robić to co robiłeś. Staraj się jak możesz a będzie dobrze. Będę stała u twego boku - powiedziała. Tu zrobiła krótką przerwę przetarła czoło dłonią zastanawiając się. - Kuro... Daj jej uczucie, tego jej brakuje. Pocięła się bo czuje się samotna. Z tamtą grupą, żyła od najmłodszych lat więc musisz to zrozumieć. Mars... Nie, Shinji... Nie wiesz ile przeżył bo nie wiesz wszystkiego. Tylko to co wygodne. Uważaj, złote oczy... Tak złote oczy... - Mruknęła po chwili patrząc na ciebie i zabierając ci szklankę by odstawić ją daleko.

Edytowano przez Clockwork Ruby Who
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął. Widząc jak duch dziewczyny odstawia jego szklankę nie wstał.

- To nie jest takie proste jak się wydaje Naho. Wszystko jest na mojej głowie - Powiedział przez chwilę patrząc na swoje ręce. Po chwili wstał i podszedł do ducha dziewczyny. Przez chwilę milczał, zbierając myśli. - Dziękuję ci Naho. Wiem, że jesteś zawsze przy mnie - Powiedział po czym wyciągnął z kieszeni spodni chusteczkę, którą dostał od niej. Po chwili ucałował ją i znowu schował do kieszeni. - Wracaj do nieba. Ja pójdę się przespać - Powiedział po czym posłał dziewczynie lekki, szczery uśmiech. Następnie poszedł do do swojego pokoju. Tam zdjął z siebie ubrania, zostając w samych bokserkach i położył się obok Kuro, jeśli już leżała. Delikatnie objął ją ramieniem i przytulił do siebie. 

- Śpisz już? - zapytał szeptem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna tylko delikatnie mu pomachała. Widziałeś jak powoli znika. 

- Trzymaj się - usłyszałeś jeszcze. Po chwili jej nie było. Dookoła roznosiła się tylko jej aura, która czułeś. W mieszkaniu było okropnie cicho, słyszalne było tylko ciche tykanie zegara. Było już ciemno i późno. Kuro spała smacznie machając ogonem to w jedną, to w drugą. Przytuliła się tylko do ciebie gdy ją obiąłeś.

***

Rano. Kuro jeszcze spała kiedy wstawałeś, może powinna pospać, tak stanowczo. Ogarniecie się nie zajęło ci dużo czasu. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że w domu nigdzie nie było Marsa. Ani żadnej wiadomości, nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David obudził się rano. Widząc, że Kuro jeszcze śpi zawahał się. Jednak nachylił się i pocałował ją w czoło. Następnie wstał i zaczął się ubierać. Założył swój standardowy mundur. Następnie wyjął ze schowka jeden ze swoich pistoletów i włożył go do kabury. Napisał na kartce dla Kuro "Poszedłem do pracy. W razie czego dzwoń na mój telefor" I dopisał swój numer. Następnie poszedł do pokoju Marsa, chcąc sprawdzić, czy już wstał. Widząc, że go nie ma zaniepokoił się. Poszedł do Kuchni i wyjął drugi pistolet. Odbezpieczył go. Po chwili, a czego nie robił od bardzo dawna, założył swój komunikator. Na razie był wyłączony. Wybiegł z domu i zaczął się rozglądać. 

- Mars! Mars gdzie jesteś?! - Wołał go, rozglądając się za jego śladami. Liczył, że jego wyszkolenie i trening pozwolą mu znaleźć jakiekolwiek ślady jego brata. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie czynności poszły gładko, tylko... Marsa nigdzie nie było. Żadnych śladów, nic. Kompletnie, nic. Na razie musiałeś się martwić pracą... Marsa możesz poszukać potem, może sam się znajdzie. Pogoda była dobra. Dobra mam namyśli nie za gorąco, nie za zimno. Trochę się chmurzyło. Ruch nie był duży. Przechodnie patrzyli na ciebie. Jakaś starsza pani spojrzała na ciebie przechodząc, zatrzymała się.

- Dziewczyna ci uciekła, że tak krzyczysz? - mruknęła. - Trzeba było być dla niej lepszym. Po co ci ta broń. Jesteś terrorystą? To nie dziwię się że uciekła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David rozglądał się, lecz nigdzie nie widział śladów po swoim bracie. Zaczął się martwić. Lecz po chwili zobaczył na czas. Nie mógł teraz szukać brata. Musiał zdążyć na spotkanie z panią Gubernator. Warknął pod nosem. Widząc i słysząc staruszkę westchnął i schował broń. 

- Nie jestem terrorystą. Szukam tylko brata. A to środek zapobiegawczy - Powiedział po czym ruszył się w kierunku głównego budynku wojsk brytyjskich. Stojąc przed głównym wejściem aktywował komunikator i połączył się z bazą. 

- Rycerz Gubernator Calyspo David Fereni zgłasza się na spotkanie z panię gubernator. - Powiedział po czym wszedł do środka, Ignorując strażników i inne kontrole. Teraz liczyło się tylko to, żeby porozmawiać z Calypso i ustalić warunki jego powrotu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do gabinetu dotarłeś niezwykle szybko. W gabinecie panowała pożądek jak zawsze. Na fotelu siedziała Calypso. Pogrążona w myślach, okropnie zmartwiona. Widać że płakała. Na twój widok obudziła się nieco i spojrzała w twoją stronę. 

- David! Ja nie wiem jak to się stało... Ja na prawdę przepraszam nie mogłam nic zrobić - powiedziała skruszona. Bardzo ją to bolało. Bardzo bolał ten widok. W końcu Calypso wydawała się aniołem. A czy płaczący anioł nie łamie serc?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David wszedł do gabinetu Calyspo i zatrzymał się w progu. Widząc księżniczkę zawahał się. Jednak nie dał po sobie poznać, że się łamie. 

- To nie była twoja wina Calyspo. To Imperator wysłał tych ludzi. To oni zabili opiekunkę mojego brata oraz przyjaciół Kuro. Muszę zapewnić im ochronę. Jestem ostatnią osobą, która jest w stanie ich ochronić - Powiedział, siadając na przeciwko dziewczyny. Złapał ją za rękę. - Calypso popatrz na mnie. To. Nie. Była.Twoja.Wina. Nie mogłaś temu zaradzić. Ale możesz zrobić coś teraz. Ja mogę cię chronić. Mogę na nowo zostać twoim rycerzem. Ale ktoś musi chronić także moich bliskich - Powiedział spokojnie, trzymając nadal dziewczynę za rękę. - Jesteś gubernatorem strefy 11. Musisz być silna. Nie możesz się załamywać. Jestem przy tobie. Jestem tu po to aby cię chronić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna spojrzała w jego stronę. Zacisnęła dłoń na jego dłoni. Jej wzrok wbił się w twoje ślepia. Otarła łzy. Anioł, po prostu anioł.

- Dobrze... Tak, dobrze! Załatwię im obronę. Tak! Nie będą mogli nic im zrobić. Nic. Czy tak ci pasuje? David? Powiedz że tak! - mówiła coraz szybviej z ogromnym entuzjazmem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David uśmiechnął się lekko. 

- Dobrze. To będzie pasować. Ale proszę... żeby to była dyskretna ochrona. Nie chcę, żeby oni wiedzieli, że ktoś ich ciągle obserwuje - Powiedział nadal trzymając dziewczynę za rękę. - Cieszę się, że chcesz mi pomóc Calypso. To wiele dla mnie znaczy - Dodał, siląc się na uśmiech. Nadal miał z tyłu głowy, że jego brat gdzieś zniknął. Musiał go znaleźć. Jednak teraz musiał zając się panią gubernator. - Jest coś jeszcze pani? - Zapytał, przybierając nieco oficjalny ton. Zastanawiał się, czy są jeszcze jakieś sprawy, którymi trzeba się zająć. Skoro już wrócił do służby, to musiał na nowo wrócić do swoich obowiązków. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zachichotała cicho. 

- Nie. Topaz już się wszystkim zajął więc wracasz jutro od 07.00, mam nadzieję, że dobrze spędziesz dzisiejszy czas - powiedziała. I wtedy do pomieszczeniach wszedł Topaz.

- Panienko, wszystko wykona... O David jak ty tu? Wszystko gra? Nie zabili cię? - zapytał patrząc uważnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David skinął głową. 

- Dobrze Księżniczko. Nie zawiodę - Powiedział z lekkim uśmiechem chłopak. Już chciał zapewnić, że na pewno miło spędzi dzień, lecz wtedy do pomieszczenia wszedł Topaz. Słysząc go odwrócił się błyskawicznie w jego stronę. Posłał mu lekki, konspiracyjny uśmiech.

- Tak jestem cały. Czemu mieli by mnie zabić? Po prostu wróciłem do służby. A ty jak się trzymasz? - Zapytał, wracając wzrokiem na księżniczkę. - Tak, myślę, że dobrze spędzę ten dzień. Dziękuję za troskę. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Topaz zastanowił się.

- Wszystko gra. Wykonywałem twoją robotę gdy cię nie było. Shiro mnie w to wrobiła choć nadal nie pamiętam jak. Jeśli o Shiro mowa. Fajnie by było jakbyś ją odwiedził. Teo podupadłana zdrowiu i biedna siedzi i się nim opiekuje. - powiedział. Calypso słuchała tylko.

- I dopiero teraz o tym mówisz Topaz? Zdrowie naszych żołnierzy jest bardzo ważne. Szczególnie jednostki specjalnej. Podaj mi adres a wyślę tam najlepszego lekarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David nic nie powiedział do momentu, aż Calypso odpowiedziała Topazowi. Podniósł lekko rękę. 

- Calypso spokojnie. Może to tylko zwykłe przeziębienie lub coś w tym stylu. Nie wysyłaj od razu lekarza. Pójdę tam i zobaczę jak wygląda sytuacja. W razie czego poinformuję cię. I tak muszę tam iść. - Powiedział. Nie wspominał o swoim bracie. Wolał w to nie mieszać innych. Będzie musiał go poszukać jak tylko będzie w domu. - Coś jeszcze mam dla ciebie zrobić Księżniczko? - Zapytał, patrząc na nią z lekkim uśmiechem. Skoro już wrócił do pracy, to musiał się na nowo wczuć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna uśmiechnęła się.

- Tak. Jedną rzeczą. Baw się dobrze dzisiejszego dnia - powiedziała dalej szeroko się uśmiechając. Pożegnałeś się i wyszedłeś z biura. W budynku panował gwar. Wszyscy się przeciskali, jeden krzyczał przez drugiego. Ale w końcu udało ci się wydostać. Gdzie teraz się udasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David skinął głową po czym wyszedł z gabinetu Calypso. Przez chwilę przeciskał się do wyjścia. Kiedy mu się udało udał się od razu do domu Teo. Zastanawiał się o co chodzi. Czy to jest faktycznie choroba czy może jednak Teo coś robi po tajemnie. Uruchomił komunikator, zastanawiając się czy Kuro już wstała. Nadal rozglądał się za swoim bratem. Musiał go znaleźć. 

- Shiro co się dzieje z Teo? Topaz przed chwilą był w gabinecie Calypso. Mówił, że Teo jest chory. A ja mam iść zobaczyć co się stało i ewentualnie powiadomić medyka - Powiedział, licząc, że dziewczyna odbierze i powie mu o co chodzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałeś ciche buczenie w komunikatorze a potem jak zapewne Shiro w niego stuka.

- Halo? Słychać mnie? Mam nadzieję, że tak bo jak nie to rozwalę to ustrojstwo. Cóż, trudno to określić. Chyba grypa. Ogólnie słaby i tak dalej. Siedzę w domu i się nim opiekuję. W końcu ten futrzak zasługuje na trochę miłości - mruknęła. Słychać było że jest nieco zmęczona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak słyszę cię. Cóż to się cieszę, że to nic wielkiego. Ale spróbuj odpocząć trochę. Bo słyszę, że jesteś zmęczona - Powiedział do komunikatora po czym westchnął. - A teraz jak możesz to odpowiedz mi na pytanie. Widziałaś gdzieś Marsa? Nie było go rano w domu. Nie wiem, gdzie go wcięło. Zaczynam się martwić - Dodał, idąc w kierunku swojego domu. Musiał się dowiedzieć, czy czasem nie wrócił do domu. Miał ciągle z tyłu głowy słowa ducha Naho. I to jeszcze bardziej go martwiło. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła.

- Nie. Ale ta grupa... "GOD's" znowu zaatakowała. Rok nie robili nic głupiego a teraz nagle znowu im się zachciało bawić. Sprawdź w domu, a jak tam go nie będzie to poszukaj go na liście ofiar ataku. Ogólnie sprawdz temat. Będzie dobrze, znajdzie się - mruknęła cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął i popatrzy w niebo. 

- Wierzę, że się znajdzie. Ale mam pewne obawy. Coś każe mi myśleć, że stało się coś złego. On coś ukrywa przede mną - Powiedział spokojnie, idąc dalej w kierunku domu Teo. - Zróbmy tak. Powiedz mi, czy mam wzywać do was lekarza. Calypso chciała już wzywać najlepszego ze swoich. A potem... Potem idę go poszukać. A ty w wolnej chwili sprawdź nagrania z kamer w okolicy. I wyślij na mój komputer dane o tych całych... GOD'sach. Zobaczę co z nimi. Może... Może mój Geass się w końcu na coś przyda - Dodał po czym wyłączył rozmowę i ruszył szybszym krokiem do domu Teo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko dotarłeś do domu Shiro oraz Teo. Chłopak spał na rozłożonej kanapie okryty kocem. Obok leżała sterta zużytych husteczek, sam nos wilka był obtarty od dmuchania nosa. Lekko zastrzygł uszami. Obok niego siedziała Shiro zanim nie wpuściła cię do domu.

- Słuchaj - zaczeła gdy wszedłeś. - Nie ma nagrań z ataku, sprytnie je usunęli. A informacje, nie ma nic konkretnego w bazie danych ale to co jest... Wysłałam ci i myślę że wystarczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął, widząc Teo. Faktycznie nie wyglądał na zdrowego. Następnie popatrzył na Shiro i skinął głową. 

- Dzięki. Przejrzę to, jak wrócę do siebie - Dodał po czym zamilkł na chwilę. - Shiro słyszałaś o kimś, kto ma złote oczy? - Zapytał, opierając się o framugę drzwi. Teraz sobie przypomniał, że Naho coś o nich wspominała. Musiał to też brać pod uwagę. - Nie wiem czemu, ale to może mieć coś wspólnego z moim bratem. Zaczynam się martwić. Sporo przeżył. Wczoraj zobaczyłem, że ma rany na rękach. Zachowuje się tak samo jak Kuro. Zamiast mi powiedzieć wolą się ciąć - Powiedział, zaciskając dłonie w pięści. Strasznie go to denerwowało, że tak się dzieje. Dodatkowo całą sytuację pogarszały słowa Naho. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro westchnęła. Po chwili zamyśliła się.

- David. Bo Mars tak? Ma żólte oczy nie? Znaczy tak mi się wydaje z tego co widziałam. Złote oczy mogą być określeniem na żółte David - powiedziała spokojnie. - Co do informacji. To trudny temat, pilnie strzeżony. Znalazłam niewiele ale przesłałam wszystko co było. Autorem tych notatek jest niejaki "Bjarkan". Topaz się z nim zadaje więc jeżeli będziesz potrzebował z nim porozmawiać... To podziedz, na pewno wie wiecej niż jest w terminalu. I nie martw się o to, że Mars jest związany z Kuro. Kuro należała do innej grupy. Bardziej rozbudowanej. GOD'si to tylko czwórka, z czego w ataku były tylko trzy osoby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David zamyślił się. Słowa Shiro dały mu do myślenia. Wiedział, że Mars ma żółte oczy i to go jeszcze bardziej zmartwiło. 

- Dzięki. Przejrzę to co mi wysłałaś i w razie pytań zgłoszę się do tego Bjarkana. I właśnie to mnie martwi. Że atakowało tylko 3. Gdzie jest czwarty? Czemu nie było go z nimi, skoro są tak zgraną ekipą - Powiedział po czym skinął lekko głową do Shiro i wyszedł. Poszedł prosto do swojego domu, rozglądając się przy okazji, czy czasem nigdzie w okolicy nie ma jego brata. Wchodząc do domu poszedł prosto do swojego pokoju, do komputera. Chciał zapoznać się z informacjami od Shiro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars siedział na ganku domu, nieco znudzony, z rozczochranymi włosami. Nucił coś pod nosem.

- Hej - powiedziała ci tylko gdy przyszedłeś. Potem dalej pogrążył się w myślach. Kuro kręciła się po kuchni. Po jakimś czasie udało ci się dotrzeć do komputera. Zacząłeś przeglądać informacje.

Przypomnę wam o tych śmieciach. Szef, który śmie się nazywać bóstwem to "Jupiter", wiemy tylko, że może rozmawiać z duchami. Jego hałastra to między innymi przewidujący przyszłość "Tyche". Dalej. Największy skurwysyn z tego grona, czyli szmata "Mars". Potrafi wpajać do mózgu odczucia. Jest najniebezpieczniejszy z całej grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...