Skocz do zawartości

[Dyskusja] Twilight Sparkle – ewolucyjny ślepy zaułek?


Hoffman

Recommended Posts

Teza jest dosyć przewrotna – czy Twilight Sparkle słusznie powinna ustąpić miejsca komuś innemu? Może komuś takiemu jak Starlight Glimmer? A może pora na radykalną zmianę, czyli nowe Mane6, któremu przewodzić będzie właśnie Starlight, wzorem Twilight sprzed jej przemiany w alikorna?

 

Wraz z finałem trzeciego sezonu zamknięto niejedną furtkę dla dalszego rozwoju Twilight. Właściwie, pozostała tylko jedna ścieżka, czyli droga do większej perfekcji. Na przestrzeni kolejnych odcinków pojawił się pałac, kucyki zaczęły ustawiać się w kolejki by zaczerpnąć rady u Twilight, później lawendowa klacz stała się nauczycielką. Innymi słowy, tak jak kiedyś Celestia, tak teraz i ona naucza przyjaźni Starlight, której najbliżej jest właśnie do takiej „nowej Twilight”.

 

Czy rzeczywiście Twilight stała się ewolucyjnym ślepym zaułkiem i nie ma już w niej nic, co mogłoby ulec poprawie? Ewentualnie większa moc magiczna, ale jeśli chodzi o życiowe osiągnięcia, to wydaje się, że tylko męża i dzieci jej brakuje. No i może kolejnych przyjaciół. Czy można wokół niej zmajstrować jeszcze coś interesującego, czy już czas by stała się „nową Celestią”, ze Starlight Glimmer jako „nową Twilight”? Po części to się już dzieje, ale mam wrażenie, że twórcy sami nie wiedzą co robić, więc Twilight jedną parą kopyt stoi w świecie księżniczki-przyjaciółki (regularnej bohaterki), a drugą w świecie księżniczki-mentorki (kogoś, kto raczej pojawia się rzadziej i niekoniecznie bierze czynny udział w poszczególnych wydarzeniach).

 

Jednocześnie, to jest dobry moment na pytanie o Twilight w nadchodzącym, siódmym sezonie. Czego się spodziewacie? Co chcielibyście zobaczyć? I czy postać Twilight Sparkle może zostać bardziej rozwinięta, czy też Waszym zdaniem jest to postać definitywnie skończona?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem co można by poprawić. Mogłaby np stracić skrzydła. I cały motyw księżniczkowania. Co prawda raczej tego się ugryźć nie da i to bardziej materiał na fik niż na kolejny sezon. Ale fajnie byłoby gdyby Twilight się obudziła pewnego dnia... w swoim czymśtam w canterlocie. I nikt by o niej nie pamiętał. Ani o wszystkim innym. Zamek by zniknął itp. Tylko nie, że to byłby "pewnie to wszystko się jej przyśniło" tylko, żeby okazało się, że ktoś za tym stoi. Wtedy cały sezon mógłby się opierać o naprawianie tego.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Sandro de Vega napisał:

Wiem co można by poprawić. Mogłaby np stracić skrzydła. I cały motyw księżniczkowania. Co prawda raczej tego się ugryźć nie da i to bardziej materiał na fik niż na kolejny sezon. Ale fajnie byłoby gdyby Twilight się obudziła pewnego dnia... w swoim czymśtam w canterlocie. I nikt by o niej nie pamiętał. Ani o wszystkim innym. Zamek by zniknął itp. Tylko nie, że to byłby "pewnie to wszystko się jej przyśniło" tylko, żeby okazało się, że ktoś za tym stoi. Wtedy cały sezon mógłby się opierać o naprawianie tego.

Haha, "poprawić", to żeś ją ukrócił. Jakby jeszcze dostała depresji to mielibyśmy ciekawe obserwacje z zakresu psychologii, a - niech stracę - dajmy jej na dokładkę trąd to nawet z medycyny! I w dodatku historia Hioba/Joba się kłania. Aż mi się przypomniał pewien całkiem trafiony obrazek:

Spoiler

mlp__negative_feedback__commissioned__by

 

Według mnie na postawione pytanie (czy jak kto woli - tezę) są zasadniczo dwie odpowiedzi, a to zależnie od perspektywy. Istnieje tak zwany kanon, czyli wszystko co się stało, oraz fanon - wszystko co się mogło stać. Wzajemnie się one przeplatają, i często niektórzy uznają transfer czegoś co się wydarzyło na przykład w fanficu do regularnej opowieści. Domyślnie w przypadku MLP za podstawkę uważa się serial, dodatki typu EQG są już traktowane z dystansem. Słyszałem też opinie osób, które zatrzymały się na tym trzecim albo nawet drugim sezonie, i dalszych kucykowych przygód nie trawią. Dlatego ujęcie pierwsze, a więc twórców, musi być kreowane z dużą dozą staranności, bo będzie szło pod ostrą krytykę, czytaj: pod ostrze. Dostali dosyć szeroką publiczność, i żeby jej nie tracić, co wiąże się także z kwestią finansową, są obarczeni przymusem podążania małymi kroczkami, wprowadzania drobnych zmian, stopniowo i sukcesywnie. To także dlatego, żeby szybko się nie znudziło. Poruszają się w bezpiecznych ramach, tak, aby nie uczynić jakiejś kaszany przez którą serial, postacie stracą wiarygodność.

 

No i właśnie to słowo - "wiarygodność" prowadzi do drugiego, realnego ujęcia. Tutaj mamy wszystko, co mogło się stać. Cały Equestriański światek, który żył swoim życiem, a nie wszędzie Hasbro według tej spiskowej teorii miało swoje kamery, byśmy mogli podglądać kuce. Historia młodej Twilight, oraz jej późniejszych lat.

 

Jak dla mnie scenarzyści spisali się jak dotąd nieźle, decydując się na kilka śmiałych posunięć i wprowadzenia zasadniczych zmian. Mimo to, nie wyszli z formy, jakiejś niemo przyjętej konwencji z Mane 6 i problemami przyjaźni, rozwiązywanych w schematyczny sposób w roli głównej. Przydałoby się tchnąć w ten serial coś nowego, jakąś zupełnie odmienną historię rozgrywającą się w innym miejscu i/lub czasie, a przede wszystkim - złamać zasadę podług której wysnuta intryga kończy się w jednym, maksymalnie dwóch odcinkach. To naprawdę bardzo ogranicza serial i nie daje mu rozwinąć jakiegoś dłuższego konfliktu, wątku.

 

Ale, rozgadałem się a o samej Twilight prawie ani słowa. Jej dojrzewanie i przemiany, włącznie z awansem na Księżniczkę Przyjaźni rozłożone na przestrzeni tych sześciu sezonów uważam za naturalne i dobrze poprowadzone. Nie było tu jakiegoś niepoprawnego tempa, że nie zasłużyła na swój tytuł albo otrzymała go za wcześnie. Zaś co do jej przyszłości... Oczywiście że aż do śmierci da się opowiadać o niej ciekawie. Ba, nawet po śmierci, jeśli byśmy użyli wskrzeszenia, życia po życiu czy takich tam. Każdy okres istnienia jest unikalny, niesie ze sobą jakieś zmartwienia, kwestie do rozwiązania, przyjemności. Najchętniej jednak odszedłbym od niej, by później do niej powrócić, i zaskoczyć jak się zmieniła. Chciałbym ujrzeć ją z perspektywy innych, postronnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze, to powinna w końcu nauczyć się o co chodzi z tą przyjaźnią, bo aż wstyd. Uważam, że Twilight powinno być coraz mniej, ponieważ po alikornizacji stała się tępą i przemądrzałą chabetą. Jej metody rozwiązywania problemów z przyjaźnią są tak złe, że Spike lepiej sprawdziłby się w tej roli. No i niestety, ale jej otoczenie tego nie zauważa, w końcu Twilight jest mądra (nie widać) i najlepsza. 

Kiedyś lubiłam tego ponika i jego spektrum autyzmu, ale niestety księżniczkowanie nie wyszło jej na dobre. 

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Twillght zbliża się wielkimi krokami do perfekcji. Stałoby się to już dawno temu, obstawiam, że pod koniec czwartego sezonu, gdyby nie to, że autorzy chcą pozostawić ją na piedestale głównej postaci kosztem jakości fabuły. W końcu błędy popełniane przez Twillight w sezonach 5-6 są identyczne jak te z sezonów 1-3. Nie powinno ich być, przecież Twillight już się nauczyła co i jak. To samo tyczy się reszty mane6, ale to nie o tym. 

 

Załóżmy, że reżyserowie w końcu dają Twillight spokój i przestaną robić z niej sklerotyczkę, która w kółko i w kółko czyni te same błędy. Gdy to się stanie Twillight rzeczywiście będzie skończoną postacią i jedyne co będzie mogła zdobyć to większą moc, więcej uczniów, większą władzę. 

 

Ale nie widzę problemu. 

 

Liczę, że tak się właśnie stanie. Że reżyserowie odstawią ją trochę na bok i skupią się na dokończeniu rozwoju reszty mane6 oraz wprowadzą więcej wątków postaci, które dotychczas stały z boku: głównie chciałabym więcej wątków postaci złych oraz lepiej poznać przyjaciół Starlight Glimmer. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...