Skocz do zawartości

Zmarł nasz człowiek...


Cygnus

Recommended Posts

Ja po prostu traktuję śmierć jako coś normalnego i oczywistego. Nie robię z tego tematu tabu. Co do bliskich...cóż ja byłem tak samo obojętny jak jestem teraz.

Ja w ogóle nie rozumiem jak stwierdzenie oczywiste można potraktować jako śmieszkowanie. Jednak jeżeli obraża kogoś memento mori to wybaczcie. Mnie tylko denerwuje jedna rzecz. Nie znałem tego człowiek i nie wiem czy ktoś z was go znał, ale jeżeli mówił o nim źle, szydził z niego, a teraz po jego śmierci stał się jego obrońcą powinien się wstydzić.

Cytuj


Oczywiście trzeba okazywać szacunek w takiej trudnej sytuacji 

 

Mam inny pogląd. Jestem zdania, iż szacunek należy się żywym. Ale twoje zdanie też szanuję.

Edytowano przez WhiteHood
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu WhiteHood napisał:

szacunek należy się żywym.

Źle mnie zrozumiałeś. Również denerwuje mnie fakt iż niektórzy okazują komuś szacunek tylko dlatego że umarł. Dlatego zamiast skupiać się na tych co umarli trzeba skupić się raczej na żywych i o ile jest to od nas zależne, nie dopuścić żeby zginęli. Zamiast zanosić znicze na cmentarz wolałbym wydać pieniądze na akcję charytatywną. 

 

16 minut temu Vezz napisał:

Oczywiście trzeba okazywać szacunek w takiej trudnej sytuacji

Mówiąc to miałem na myśli, szacunek dla ludzi cierpiących z powodu śmierci bliskich. Bo możliwe że wiele osób opowiada kawały o samobójcach, afryce itp. a wchodząc w ten temat jest wielce cierpiący że ludzie giną.

Ja uważam że trzeba mieć dużo dystansu do życia. I ja na przykład nie czuję się podle dlatego że lubię czarny humor. Myślę że nawet jak sam pochowam kogoś bliskiego to gdy minie czas rozpaczy, będę miał do tego dystans. Ale kto wie? Na szczęście nie byłem jeszcze w tej sytuacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Vezz napisał:

Ja uważam że trzeba mieć dużo dystansu do życia. I ja na przykład nie czuję się podle dlatego że lubię czarny humor. Myślę że nawet jak sam pochowam kogoś bliskiego to gdy minie czas rozpaczy, będę miał do tego dystans. Ale kto wie? Na szczęście nie byłem jeszcze w tej sytuacji.

 

Tylko musisz to mieć raczej jako wyryte doświadczenie niż slogan/myśl przewodnią, bo często życie weryfikuje nasze własne przekonania poprzez efekt "Zauważam jego brak". I tak dopiero gdy rozchodzimy się ze szkoły dostrzegamy jak bardzo związani byliśmy z naszymi przyjaciółmi i jaką swobodę tak naprawdę mieliśmy, albo odwrotnie, rzucając szkołę na rzecz pracy ktoś może odkryć, że taki styl życia bardziej mu odpowiada. Ciężko monitorować swoje wszystkie przyzwyczajenia i przywiązania, czasem samemu można się zaskoczyć swoją reakcją.

 

W skrócie chodzi o to: trzeba to przeżyć. Tak samo z depresją, i chociaż każda jest nieco inna, większość charakteryzuje się tym co Siper wymienił.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, szkoda. Młody człowiek, taka okropna sytuacja. Współczuje tym, którzy byli związani z tym chłopakiem, bo żeby zdecydować się na taki czyn.... szkoda i to bardzo :fluttercry2:.

 

Cóż, ja mam podobne podejście co @WhiteHood, ale jednak nie jestem aż tak obojętny wobec śmierci. Wiadoma sprawa, wszystkich nas to czeka, przyjdzie także i po nas któregoś dnia. Jednak nie należy w ogóle nie zważać na to co się dzieje. Nie reaguje zbyt przesadnie na śmierć osób, z którymi nie miało się jakiegokolwiek związku. Jak umarła Carrie Fisher oraz George Michael to coś mnie tknęło. Jeden, wspaniały muzyk, druga wspaniała aktorka. Jednak nie czuję większego bólu, gdy np. był jakiś zamach czy trzęsienie ziemi. Powiem "szkoda", ale nic więcej nie dodam, bo jakim miałem z tym związek? O tyle do powyższego przypadku coś się we mnie obudziło, bo bardzo lubiłem twórczość tamtych dwojga.

 

Bardziej mnie bulwersują ludzie na facebooku, którzy udostępniają zdjęcia mocno zranionych, zabitych ludzi, dzieci czy zwierząt, a potem wychodzą z tekstem "Jak nie polubisz, to nie masz serca". A od kiedy jeden przycisk na Facebooku udowadnia, że jestem nie czuły? Widzę, co tych ludzi, zwierzęta spotkało, jest to okrutne i smutne, ale nie chcę, aby ktoś tutaj wykorzystywał to do tworzenia fejmpostów czy "sprawdzania" czułości innych ludzi. Ja po prostu czuję, że nie jest to odpowiednie podejście. Żal się robi, jak się zobaczy, jednak proszę nie wykorzystywać tego do celów wiary.

 

I nie spekuluję, że post @Cygnus ma takich charakter. W żadnym razie. Jeśli jest jak napisał i ten chłopak był broniakiem, to szkoda go :fluttersad:.     

 

2 godziny temu WhiteHood napisał:

Jestem zdania, iż szacunek należy się żywym.

  

[Spogląda na krzyż] To trochę burzy wiarę w Chrystusa, ale pomijając ten element. Trzeba przede wszystkim iść naprzód i znosić przeciwności losu. Jednak nie należy zapominać o tym co za nami, naszej kulturze czy rodzinie. Ma to na nas duży wpływ, i nie wyobrażam sobie, aby po śmierci moich rodziców nie oddawałbym jakiegokolwiek szacunku, skoro wychowali mnie na dobrą i porządną osobę. Nie raz mi doradzali w chwilach bardzo kiepskich, czasem takich gdzie chciałem rzucić wszystko (studia) i być obojętnym na to co się będzie działo. Miałbym o tym zapomnieć? Nigdy.

 

@Siper fajnie napisał nieco o depresji. Czasem jednak trudno jest mi uwierzyć, że to jest choroba, bo tak na dobrą sprawę mamy napływ dużej dawki negatywnych emocji, które prowadzą do obojętności, a czasem nieodpowiednich zachowań. Cóż, ja ją mógłbym przyrównać do tzw. czarnej dziury, bo całkiem dobrze oddaje sytuację. Powoli zapadasz się, coraz dalej i dalej, aż może być moment kiedy wciągnie cię ta dziura doszczętnie. Nie lekceważę depresji, bez takich, sam przeszedłem nie jeden trudny, przytłaczający moment. 

    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram WhiteHood. Codziennie na świecie umierają ludzie z głodu,umierają dlatego że nie mogą zaspokoić podstawowej potrzeby która jest potrzebna do życia.Nie mówię że jestem bez uczuć,współczuję rodzinnie i że sobie nie poradził z depresją. Jak powiedział 2pac, umarł papież czy powinienem płakać? Codziennie umiera tysiąca dzieci z głodu i nikt nie płacze.

 

Mnie nie śmieszy czarny humor,bo to jest przykre kiedy ktoś nie może zaspokoić podstawowej potrzeby typu jedzenie,picie,a tymczasem na zachodzie jeden otyły drugiego pogania w drodze do koryta.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może słowa nie były użyte z należytą subtelnością, ale praktycznie nie umiem ich używać subtelnie. Za to przepraszam.

Ale nie będę przepraszać za to w co wierzę, za to co zamanifestowałem (niechcący). No po prostu nie.

Co do samobójstw - głęboka depresja, jako choroba psychiczna (i w sumie nie tylko taka), jest postrzegana jako odbierająca wolną wolę człowieka. Dlatego właśnie dziś Kościół nie jest taki restrykcyjny wobec pogrzebów samobójców. Nie powinien być. To tak na przyszłość, sobie zapamiętajcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego znów się kłócicie? :rainderp: Skąd wiadomo, że oglądał kolorowe salcesoniki? Czemu się czepiacie czyjejś wiary? Przecież nie jest nią islam, lol
 

18 godzin temu Cheese napisał:

Jeśli jest jak napisał i ten chłopak był broniakiem, to szkoda go

A gdyby nie był broniakiem, to nie byłoby go szkoda?
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu Waryate napisał:

Dlaczego znów się kłócicie? :rainderp: Skąd wiadomo, że oglądał kolorowe salcesoniki?

 

Bo przychodził na meety w Trójmieście (widziałem go ostatnio na świątecznym parę tygodni temu), dodatkowo był to najlepszy przyjaciel mojego przyjaciela.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit
19 godzin temu Siper napisał:

 

Bo przychodził na meety w Trójmieście (widziałem go ostatnio na świątecznym parę tygodni temu), dodatkowo był to najlepszy przyjaciel mojego przyjaciela.

A mógłbyś podać chociaż jego nick, był zarejestrowany tutaj na forum? Bo naprawdę chciałbym wiedzieć. Jak nie chcesz tutaj to jak najbardziej proszę na PW

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę powiedzieć w tej sprawie? Chyba jedynie swoje życiowe motto - Memento Mori (i mówię poważnie, te 2 słowa pojawiają się w moim umyśle niemalże codziennie od wielu lat). Czy się pomodlę? Nie. Nie mam swojego Boga, do którego mógłbym się pomodlić, a do cudzych nie zamierzam. Czy znam typa? Nie. Zajrzałem tu, bo ktoś podesłał mi link do tego tematu. Czy współczuję? Nie. U mnie współczucie jest szczątkowe, po za tym jestem osobą o charakterze lekko socjopatycznym i dla mnie ta śmierć jest jedynie swoistą używką, która pozwala na przerzucenie swej uwagi z nudnego monotonnego życia, a coś nowego i świeżego. Sam jestem zdziwiony swoich słów, ale... to co w tej chwili doświadczam jestem wstanie określić jako "karmienie siebie cudzą śmiercią".

 

Tak jak ktoś tu mądry powiedział - człowiek o wiele bardziej się przejmie własnym skaleczeniem, niż śmiercią jakiegoś randoma. No może nie tak dosłownie, ale sentencja pozostaje taka sama. Prawie każdy w tym temacie oczekuje na informację kim dokładnie jest ten człowiek, a wiecie co to oznacza? Że człowiek, który jest protagonistą tego tematu, jest dla większości obca. To kolejna osoba, jakich wielu, którą spotykamy na swojej drodze. Postać wyłącznie epizodyczna, niegrywalna i dla nas nie istotna. Więc nazwanie go randomem nie powinno nikogo zaskoczyć. Owszem, są tu spekulacje typu "może go widziałem", ale odpowiedzcie sobie sami - Czy gdybyście na prawdę znali tę postać, to czy byście się dopytywali kim ona jest? To jest nieistotne, czy tę postać ktoś z was widział, bo widzieć to widzieliście miliony twarzy na ulicy i każda z tych miliona twarzy ma dla was taką samą emocjonalną wartość. Również, nie istotną kwestią pozostaje, że to brony. Co z tego, że ktoś od nas, jak prawie nikt z nas go nie zna?

 

Wybaczcie mi me brutalne słowa, ale byłbym hipokrytą i kłamcą, gdybym napisał "ale mi go szkoda", zamiast charakterystycznego, dla mej filozofii, maksymy - "Selekcja naturalna, przeżyje silniejszy". Tak działa ten świat. Jak ktoś jest za słaby, żeby poradzić sobie we własnym środowisku, no to sory. Obojętnie, czy to głód, zabójstwo, czy depresja - nie dałeś rady, potknąłeś się, to złazisz ze sceny. I nie mówię tego jako życiowy wygryw. Uważam, że jestem ogniwem, który obciąża genetycznie nasz gatunek. Swój ostrzegawczy strzał w tył głowy dostałem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6.01.2017 at 10:50 Mirage napisał:

Wybaczcie mi me brutalne słowa, ale byłbym hipokrytą i kłamcą, gdybym napisał "ale mi go szkoda", zamiast charakterystycznego, dla mej filozofii, maksymy - "Selekcja naturalna, przeżyje silniejszy". Tak działa ten świat. Jak ktoś jest za słaby, żeby poradzić sobie we własnym środowisku, no to sory. Obojętnie, czy to głód, zabójstwo, czy depresja - nie dałeś rady, potknąłeś się, to złazisz ze sceny. I nie mówię tego jako życiowy wygryw. Uważam, że jestem ogniwem, który obciąża genetycznie nasz gatunek. Swój ostrzegawczy strzał w tył głowy dostałem.

 

Jeżeli uważasz, że depresja - normalna choroba powodująca niepoprawną gospodarkę neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za poczucie szczęścia, serotoniny - jest słabością, to nawet mi Cię nie żal i życzę Ci, żebyś sam się potknął i wypadł z puli genetycznej. Ale no tak, nie leczmy ludzi, najlepiej nie pomagajmy nikomu bo przecież sensem życia jest przekazanie genów dalej, czyli najbardziej prymitywny i najbardziej podstawowy instynkt jaki posiada każdy organizm jaki istniał w historii naszej planety. Jak zwierzę po prostu...

 

PS. Śmieszy mnie niesamowicie, że najczęściej osoby na które trafiam i mówią o selekcji naturalnej i przekazywaniu genów, nie miały nawet dziewczyny.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Siper napisał:

PS. Śmieszy mnie niesamowicie, że najczęściej osoby na które trafiam i mówią o selekcji naturalnej i przekazywaniu genów, nie miały nawet dziewczyny.


Czyli tak jak ty kocie rok temu? :v

 

:* ~Sipuś

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu Siper napisał:

przekazanie genów dalej, czyli najbardziej prymitywny i najbardziej podstawowy instynkt jaki posiada każdy organizm jaki istniał

Czy on taki najbardziej podstawowy, to nie sądzę. Bardziej mi zależy by się najeść i wydalić, a przedłużanie gatunku mogłoby dla mnie nie istnieć, poza tym nie każdy to może,  w przeciwieństwie do bardziej podstawowych potrzeb.

Edytowano przez SebastianRichCountryOwner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depresja nie dotyka ludzi z poukładaną i silną psychiką. Nie dotyka ludzi, którzy potrafią nie tyle przejść do porządku dziennego nad swoimi problemami, ale radzić sobie z nimi na tyle, żeby nie pozwolić im przytłoczyć się i zdominować swojego życia. Człowiek, który tylko z powodu - powiedzmy - nietolerancji i wyśmiewania ze strony rówieśników, popełnia samobójstwo, jest po prostu słaby. Depresja może i jest chorobą duszy, ale nie jest jak rak, który może dotknąć najsilniejszego. Musi mieć solidną (chociaż w tym przypadku raczej właśnie spróchniałą) podstawę, żeby móc zapuścić korzenie. Chociaż nie, podobnie jak z rakiem właśnie, jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której depresja dotyka naprawdę silną psychicznie osobę. Ale to musiałaby być naprawdę wielka tragedia. Zresztą spójrzmy, jak wiele osób podnosi się w końcu np. po śmierci małżonka, rodziców czy dziecka, a to chyba najgorsze, co może człowieka dotknąć. W większości przypadków więc dotyczy to ludzi słabych. 

 

Słabość sama w sobie żadnym grzechem nie jest, każdy człowiek jest inny, jedni rodzą się szybcy, drudzy wolni, a trzeci ze słabą psychiką. Albo życie kształtuje ich w taki sposób, że stają się słabi. Tylko pytanie, na ile powinno się im współczuć, żałować i próbować pomagać. I na ile takie osoby pozwalają sobie pomagać. Prawda jest taka, że nie wystarczy okazać komuś uwagę, i nawet najszczersze chęci nie wystarczą, żeby takiej osobie pomóc. Trzeba do niej trafić. Do tego nadają się najlepiej wykształceni psychologowie i psychiatrzy. Co może zrobić normalny człowiek? Jasne, może spróbować. Ale według mnie powinien raczej postarać się pokierować taką osobą tak, żeby trafiła do specjalisty. Może faktycznie wystarczy czasem okazać troskę, żeby trochę pomóc, ale w ostatecznym rozrachunku można jeszcze bardziej zaszkodzić, choćby odrzuceniem, jeśli okaże się, że z tą osobą, której się pomaga ze współczucia, nie chce się utrzymywać kontaktu. 

 

Wzmianki o wypadaniu z puli genetycznej lepiej sobie darować, bo depresję da się wyleczyć, a przynajmniej przytłumić, a każdy ma prawo do szczęścia. Należy życzyć osobom chorym na depresję, żeby trafili w życiu na kogoś, kto do nich trafi i będzie skłonny zmagać się wraz z nimi z tą chorobą. Ale niewiele jest osób, które będą w stanie dźwigać, poza swoim, jeszcze krzyż innej osoby. Bohaterowi tego tematu się nie udało, i to samo w sobie jest smutne, ale tak już jest. Jeśli przyroda dąży do równowagi, to za jego śmierć ktoś inny znalazł szczęście. 

  • +1 1
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Cahan napisał:

@Airlick, wystarczą zaburzenia w biochemii mózgu. Nie potrzeba wcale wyśmiewania i wielkich problemów. Ktoś z idealnym życiem też może na to zachorować.

 

Być może. Nie skupiam się w tym poście na biologii, bo się na tym nie znam. 

  • +1 1
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Bądź Arłukiem
>Miej swoje "mądrości" na temat poważnej choroby, że to słabość i bycie ciotą co "nie potrafi się ogarnąć"

>@Cahan ci mówi o faktach, że to również problemy z funkcjonowaniem neuronów w mózgu

>"być może, nie znam się"

Śmieszne, albo wręcz żałosne. Przez takie rakowiska i Januszy Medycyny depresja jest tematem tabu i wiele osób nie chce się otwierać przed innymi i pokazywać, że mają problem. A to tylko pogarsza stan zdrowia takiej osoby i tylko przybliża do najgorszego. Ale no tak, bo przecież wystarczy wyjść z domu, zaruchać, przytulić drzewo i wziąć się w garść. W końcu choroba psychiczna nie istnieje, to tylko od dobrobytu się ludziom przewraca.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu Siper napisał:

ci mówi o faktach, że to również problemy z funkcjonowaniem neuronów w mózgu

>"być może, nie znam się"

 

"Również" 

 

Po raz kolejny przeliczam się, licząc na inteligencję albo uwagę (albo jedno i drugie) ludzi, którzy okazują się pieniaczami. Nie pisałem o przypadkach, w których depresja jest wywołana czynnikami biologicznymi, a tylko o tych, w których wynika z problemów z psychiką. Chyba że wszystkich wrzucamy do jednego worka - wszyscy chorują z powodu biologii, a nie słabej, niepoukładanej psychiki... No i nie widzę, gdzie napisałem, że wystarczy wyjść z domu i się ogarnąć, ale najwyraźniej szał ci tak przesłonił wizję, że dorobiłeś sobie do mojego posta swoją własną ideologię - co w sumie nie byłoby specjalnie zaskakujące. 

  • +1 1
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depresja zawsze ma podłoże biologiczne, a psychika moze coponajwyżej to potęgować.

 

Ciało ludzkie jest jak komputer czy inna maszyna licząca. Jeżeli jej komponent szwankuje, szwankuje jej funkcjonalność.

 

Kiedy dysk zaczyna padać, pojawiają się błędy, kiedy zaczyna padać procesor, system sie sypie i zwiesza albo glitchuje.

 

Kiedy organizm nie jest w stanie sobie poradzić ze swoimi hormonami, wariuje i wtedy mamy choroby typu nadmierna agresja, depresja, nadpobudliwość, choroba dwubiegunowa. Każda depresja ma przede wszystkim podłoże biologiczne bo umysł jest tylko zabawką ciała w którym się znajduje.

 

 

Nie ma czegoś takiego jak choroba z powodu słabej psychiki. Jest choroba z powodu uszkodzonego organizmu który nie funkcjonuje jak należy. Leczenie farmakologiczne, wg powyższej alegorii, to naprawa sprzętu, a terapia u psychoterapeuty to patch systemu albo overclocking pozwalający uszkodzonej maszynie funkcjonować tak jak powinna.

 

Skoro udowodniono ci, że to co powiedziałeś było niemądre, a bardzo nie chcesz przyznać się do błędu, to może po prostu się więcej nie wypowiadaj bo ewidentnie jesteś na przegranej pozycji.

 

 

 

Stała się tragedia. Kiedy iskra zabłyska, wszystko się cieszy, ale kiedy gaśnie, wszechświat rozpacza. Ta iskra wygasła zbyt wcześnie i nie podsycono jej płomienia na czas. Nie obrażaj pamięci tego chłopaka. Jeżeli nie znajdzie miejsca w Niebie, Valhalla przyjmie wojownika u siebie, a na pewno obecnie ma już spokój i więcej nie cierpi. Jest to jedyne pocieszenie z tej całej sytuacji: że już więcej nie musi cierpieć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...