Skocz do zawartości

[GRA]Prawda Początku


Hoffner

Recommended Posts

Słysząc jej wiersz poczułem jakby zostało powiedziane w ten krótki sposób całe moje obecne życie. Niesamowite były jej zdolności zmiany własnego ciała. Mogła być, jakim chciała kucykiem a nawet niepozornym kotem. Jednak potem zacząłem ją dalej słuchać. Czyli tak do tego wszystkiego doszło? Miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuje, gdy to słyszałem. Nie wiedząc o tym stworzyłem zaklęcie, które mnie ocaliło? Dlaczego nie mogłem być na tyle silny by na wszystkich je rzucić? Dlaczego wtedy nie mogłem wykorzystać tego potencjału, o którym mówi? Gdybym wtedy go ujawnił być może zdołałbym ocalić królestwo. Czy jednak jeden kucyk mógł pokonać całą armię? Chciałbym znaleźć sposób by to wszystko naprawić by, choć trochę uciszyć moje sumienie by znów móc spokojnie zasnąć i nie śnić wiecznych koszmarów. Spojrzałem na swój hełm leżący teraz na ziemi to na nią i nagle przyłożyłem sobie kopyto do głowy. Chciałem by zimna zbroja złagodziła ból głowy, który nagle się zrodził po wszystkim, co usłyszałem.

 

- Miałaś kiedyś wrażenie, że nie masz już celu? - spytałem powoli sięgając kopytem po hełm i spoglądając teraz na niego. - Moim celem była ochrona królestwa, którego teraz już niema. Nie mam, po co walczyć a jednak tu jestem - krzywo się uśmiechnąłem do niej. - Biorę udział w misji, od której ma zależeć tak wiele z istotami, których do końca nie rozumiem niczym relikt dawnych czasów. Być może, dlatego się zgodziłem mam nadzieje, że podczas tej misji znajdę cel by żyć dalej lub przynajmniej przyniesie mi to upragnioną śmierć - powoli znów zacząłem wkładać hełm. - Wybacz za te rozterki dawno nie miałem, z kim spokojnie porozmawiać brakowało mi tego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 96
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Nie do końca podobało mi się co zrobił z moją twarzą ale uznałam że nie ma po co wszczynać awantury jeśli chce się czegoś dowiedzieć. Z drugiej strony nie miałam pewności czy ta lokacja ma jakiś związek z powierzoną nam misją czy jest tylko miejscem które ma nam dać więcej czasu by się zastanowić co dalej. Niestety widać że samotność zaczyna mu już siadać na psychikę, szczerze mówiąc tego samego bałam się w swoim świecie. Wszystkie kucyki zginą a ja będę żyć dalej z powodu długowieczności smoków. Discord był zupełnie inny z historii które znałam ale nie byłam pewna czy powinnam mu współczuć... Skoro się dowiedziałam że mój świat nie jest jedyny a jest ich nawet i miliony jasnym jest że ktoś będzie cierpieć.

 

- Widzisz... - powiedziałam w miedzy czasie zastanawiając się czy powinnam mu mówić kim jestem i do czego zostałam wybrana - Problem polega na tym że to nie do końca mój świat i nie wiem nic na temat tego co tutaj się stało - Trochę mu zazdrościłam mleka czekoladowego jednak nie byłam pewna czy mogę zapytać go o swoją porcję. Z jednej strony ma ponury nastrój a z drugiej strony może czuje się tak samotny że pogada z każdym na jakikolwiek temat - byleby porozmawiać z kimś innym niż ze sobą. 

 

Edytowano przez Shey V2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Kati]

- Skoro tak mówisz... - powiedział opadając na prawdziwy fotel, którzy niektórzy nawet mogliby nazwać tronem, gdyby tylko stał w sali tronowej, a nie na środku korytarza w towarzystwie miotły i wiadra. Złożył ręce jakby myślał i składał jednocześnie coś w większą całość.

 

- Wszystko wydarzyło się na początku najdłuższego dnia w roku... - Zaczął opowiadać, a jego ręka pokazywał raj w oddali jakim był Canterlot dawno temu. - Wyobraź sobie... Wielkie święto, wszyscy mieszkańcy zgromadzili się w jednym miejscu ~ ogólna radość. - Jego humor zmienił się gwałtownie. Na myśl tego co później się wydarzyło. - Wielka Księżniczka Celestia nie wiem czy dla żartu pozwoliła małej podnieść słońce, a przynajmniej spróbować... - Pokazał jej wszystko na obrazie... Jak nastoletni różowy alicorn o nienaturalnie wielkich skrzydłach wzlatuje i próbuje wykonać cały pokaz. - I wtedy wydarzyło się kuriozum, gdy próbowała użyć magii... - Cały obraz zamienił się w cukierkowo różową falę energii. - Nie było ucieczki przed tym chaosem... i tylko nielicznym się udało - powiedział to tak, jakby wolał żyć z innymi, będąc zamieniony w kryształ. Przynajmniej by nie cierpiał ale kontynuował dalej.

 

- Flurry Heart latami próbuje odczarować wszystkich. Używać Kryształowego Serca ~ bezskutecznie. I tak właśnie od prawie dwóch wieków wszyscy stoją, a ja sprzątam0... Co roku próbuje... i tym razem powinna się niedługo pojawić... - powiedział to z nutką nadziei... Tylko nie wiadomo której. Tej że pogada z nim ktoś naprawdę żywy, czy to że w końcu jej się uda.

 

[Golding Shield]

- Kiedy mój przybrany ojciec odszedł - westchnęła patrząc w niebo, doskonale pamiętając tamten dzień. Jak zwykle wstała przed wschodem jeszcze, by przygotować wszystko na następny dzień. Zrobić śniadanie i obudzi o danej godzinie. Mimowolnie w jej oku zakręciła się łezka, a pojedynczy oddech stał się ciężki, jakby właśnie stoczyła walkę życia. - Nie miałam celu. Nie skończyłam nauki, ani nie byłam na to gotowa, gdy on przygotowywał mnie na ten moment od samego początku. Zauważyłam to dopiero gdy nie wstał rano z łóżka. Wyobrażasz sobie to? - Spojrzała na niego szukając u niego zrozumienia. Że była tak ślepa i żyjąca chwilą jak reszta kucyków dookoła, którym przecież nigdy nie mogła zostać. Tak naprawdę zostać kucykiem na stałe, a nie tylko własnym wyobrażeniem.

 

- Po tym odzyskałam sporą część starej pamięci, więc to wydarzenie stało się nowym początkiem czegoś co już miało miejsce... - powiedziała zupełnie odmiennym głosem do poprzedniego. Bardzie doświadczonym i zdystansowanym od całej reszty i jednocześnie na tyle tajemniczym, by zamknąć wszystko co ważne tylko w swojej głowie. Jakby tamto życie nie do końca należało do niej, a może było tylko częścią czegoś o wiele większego.

 

- Od Garreta dzieli cię ze sto lat do Kati podobnie... - Przekrzywiła pytająco głowę. - Czy to tak wiele? Nie... Aenyeweddien trochę ponad sześćset lat. W mojej mierze to nadal nic... - Uśmiechnęła się dość tajemniczo... Ona nie była szermierzem, a mimowolnie wyobraziła sobie walkę. Nie swoją a łowczyni i tego ogiera... Była ciekawa, jakby wyglądała walka wojowników których dzieli ponad pół milenium historii i rozwoju techniki... Czy raczej nie byłaby to walka charakterów?

 

- Nic się nie stało. Każdy miewa takie dni... - Ruszyła mimowolnie w stronę bramy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zaczęła mówić o swoim "ojcu" cofnąłem się w lekkim smutku, którego nie było widać przez mój hełm. Po prostu jej uczucia wydawały się być tak szczere. Dawno nie widziałem tego. Prawdą było, że od czasu, gdy się obudziłem w ruinach byłem tam sam. Nie wiem jak dużo czasu minęło, ale ja nadal czekałem aż spotkam swych towarzyszy. Czas leciał pory roku się zmieniały a ja nadal nikogo nie widziałem i w końcu opuściłem ruiny rozumiejąc, że nikt nie wróci. Sam nie wiedziałem gdzie ruszam, ale musiałem znaleźć jakiś cel w innym wypadku moje życie utraciłoby sens. Zapomniałem, że nie tylko ja mogę cierpieć, że są i inni, którzy mają równie ciężkie przeżycia. Powoli ruszyłem w końcu jednak za nią. Gdy tak szliśmy jeszcze otworzyłem usta w jej kierunku.

 

- Przykro mi z powodu tego, co cię spotkało. Nie wiem nawet jak ciężko musiało ci być - odparłem z prawdziwym współczuciem. Jej ojciec musiał być wielkim mistykiem. Jednak, gdy powiedziała, że nie dzieli mnie tak wielka różnica czasu między innymi nie mogłem być tego pewny. Świat się zmienił i wcale już niemal nie przypominał tego, który ja znałem. Może dla niej to było nic jednak dla mnie wszystko było takie dziwne. - Dziękuje - dodałem jeszcze nim doszliśmy do bramy by wyrazić wdzięczność za całą rozmowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz westnęła cicho. Rozluźniła się. Nie mogła czuć się bardzo bezpieczna, ale mogła poczuć się luźniej. Tak się zdawało. Nadal czuła lekkość. Coś jeszcze było iluzją, magią. Nie wiedziała tylko co. Poprawiła ułożenie pasa z dwoma mieczami w pochwach. Westchnęła cicho. Postanowiła zwiedzić zamek. Może znajdzie tam coś ciekawego. Musiała znaleźć resztę. Zdmuchnęła kosmyk z oka. Zaczęła nucić cicho melodię i iść do zamku.
***
...Modlę sie aby świat
Brutalny tak
Mógł stać się dobry by trosk było brak
Dlaczego więc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Aenyeweddien]

Idąc przez miasto, mogła poczuć się jak na odludziu... Wszystkie domy jak ściany w jakimś kanionie wznosiły się smutno, a jej kopyta biły o porośnięte trawą i mchem kocie łby w równym rytmie... Tak bardzo zaniedbane to wszystko pozostawało w koło... Nawet ptaki nie chciały śpiewać jak w normalnym drzewostanie. Tylko właśnie drzewa posiadały dość odwagi, by choć od czasu do czasu zaszumieć, umilając jej tym drogę... A może nie miały wyboru i to wiatr je tylko tarmosił delikatnie i z wdziękiem ~ drocząc się z nimi jak namolny kochanek.

 

Pierwszymi istotami jakie spotkała, a może lepiej było ich nazwać ofiarami? Przynajmniej mogła tak przypuszczać byli gwardziści zamienieni w kryształ ~ kryształowe posągi, chodź na ich twarzach widniało znudzenie, a nie strach... Nawet nie bronili się przed tym co ich spotkało... Co mogło się z nimi stać? Żaden potwór, którego znała, nie robił czegoś takiego... No może poza kokotrisami, ale na nie pozostawało za wcześnie, słońce jeszcze nie zaszło i nie zmieniały przecież w kryształ, a co ważniejsze... Żerował na strachu ofiary. Łowczyni mimo wszystko powinna mieć się na baczności... Właśnie taki widok mogła zobaczyć przy każdej bramie w drodze do zamku... Czy mogło być więcej ofiar? Czy nie powinna ruszyć na polowanie... Musiała się zdecydować, gdy znalazła się na korytarzach zamku...

 

O dziwo w środku wszystko wyglądało jakby ktoś o to dbał od bardzo dawna... Idąc w prawo... Mogła trafić do biblioteki... odbijając w lewo i wchodząc po schodach znalazłaby się w sali tronowej... mogła też pójść na najwyższą wieżę i zobaczyć na własne oczy jak z wysoka wygląda miasto. Może w ten sposób mogła znaleźć swoich towarzyszy? Musieli przecież być gdzie, a ona powinna ich ocalić! Znaleźć ich i ostrzec albo sama... Zabić domniemaną maszkarę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiła się. Albo sami sobie poradzą albo poczekają. Najważniejsze było teraz by zaspokoić swoją ciekawość. Tak, to była dobra droga dla Dziecka Ognia. Ale czy dla świata także? Statycznie raczej nie dostanie wynagrodzenia za zabicie tej maszkary, może to stawiało to zajęcie na drugim miejscu. Nadal gdzieś w środku martwiła się o swoje zapasy, o swoje dobro. Tak należało. Postanowiła udać się do sali tronowej, potem zobaczy co zrobi. Wszystko zależy od jej humoru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Aenyeweddien]

Schody były bardzo śliskie... Ktoś niedawno musiał je zmywać, bo biały marmur z którego zostały wykonane, pokryty został szklistym nalotem pozostawionym najprawdopodobniej przez zwyczajną wodę... Klacz doskonale mogła wyczuć mydliny, które dość ostro drażniły jej zmysł powonienia, a to mogło tylko potwierdzić wcześniejszą wersję. Ktoś tu sprzątał i mógł znajdować się całkiem niedaleko, bo jego praca nie zdążyła jeszcze wyschnąć.

 

Klacz mogła usłyszeć ostatnie słowa jakiejś postaci, a głos jej nie mógł należeć do żadnej z jej towarzyszy... Przynajmniej w teorii...

- I tym razem powinna się niedługo pojawić... - powiedział głos, dość zmęczonym tonem ale jednocześnie na tyle głębokim że musiał być wiekowy... Należeć do wyjątkowo starej osoby znudzonej życiem, której mogło już przestać należeć na czymkolwiek.

 

Przechodząc koło następnego piętra mogła dostrzec miotłę pod ścianą... Gdzie mógł być jej właściciel? Nie zamiatała przecież sama... Wyglądając trochę dalej mogła ujrzeć plecy ogromnego fotela na którym ktoś siedział... Mogła dojrzeć gestykulującą jego prawą dłoń, która należała do lwa. Zza oparcia też wystawały dwa zupełnie różne rogi. W oddali stała Kati oparta o figurę gwardzisty... Czy to ona z nim rozmawiała?  

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

“W szafie ciuchy i buty, na półkach książki, a w szufladach akcesoria do makijażu oraz prywatne dokumenty… Nie spodziewałbym się niczego innego, skoro to sypialnia, ale jest tu parę ciekawych rzeczy..”

Wziąłem ze sobą, jedną z sukni, taką która pasowałaby na kucyka, o rozmiarze podobnym do mego, a nie na Alikorna; tak samo buty Z półek wziąłem jedno romansidło, a ze szuflady dwa flakony perfum, zestaw do makijażu  oraz ten prezent od Cadence, przepiękne pióro i kluczyk. “To powinno wystarczyć… Nigdy nie wiadomo, co się może przydać....”

Przejrzałem prywatne dokumenty i listy. “A teraz zobaczmy, co się wydarzyło:  sprawy królewskie… Celestia miała uczennice… Elementy Harmonii... Magia przyjaźni... dużo tu tego…” - pomyślałem, wczytując się. Coraz więcej wiedzy miałem, o tym królestwie, z tego wymiaru, Wydawał się, bardzo podobny do mego. Aż za bardzo… ale dalej nie miałem pewności.. Skończywszy z dokumentami, wziąłem się za pamiętnik. “ Zobaczmy, co tu napisałaś Księżniczko: te same informacje co w dokumentach i parę nowych faktów… Ostatni wpis był 20 więc…  a dziś jest 21…  Wypadek musiał się zdarzyć, wczoraj w okolicy wieczora albo… poczekaj, gdzie jest rok??...  nic nie rozumiem… ale wiem że wypadek zdarzył się tego dnia, lecz nie wiem ile minęło od niego...”

Odłożyłam pamiętnik na miejsce i ostrożnie wyszedłem z sypialni. Postanowiłem sprawdzić resztę zamku, a zacząłem od piętra na którym się znajdowałem… Poruszałem się przezornie i cicho niczym cień...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędrowała spokojnie. Schody nie zdążyły jeszcze wyschnąć. Znaczy, że ktoś tutaj był. Jakaś dobra dusza która sprzątała stare zamczysko pełne strażników zaklętych w kryształ. Wydawało jej się to śmieszne. Skoro nikt już tu nie funkcjonuje, księżniczki jak się zdaje nie ma. To dlaczego ktoś sprząta? Nie miało to ani trochę sensu. Skoro nikt tu nie rządzi, statycznie domyśla się, że nikt se służby nie jest w stanie życia. To dlaczego? Czy ktoś jest aż tak przywiązany do tego miejsca? Nie wyglądał to wiele inaczej niż w jej świecie. Będąc na szkoleniu dla gwardii, często bywała w zamku. Nie podziwiała go jakoś szczególnie. Był kolejnym niewiele znaczącym bydynkiem w jej umyśle. Żadne miejsce nie znaczyło dla niej wiele, dlatego, że jej życie było ciągłą wędrówką, a jej umysł składzikiem złych snów. Potem usłyszałam głos. Nie należał on do nikogo kogo z moich sojuszników. Ktoś tu był i ktoś z nim rozmawiał. Kim był? Kolejne kroki a potem ujrzenie fotela. Łapa lwa i dwa inne rogi. Kati opierająca się o diamentowego strażnika. Czy to ta istota wszystkich zaklęła? Nie była pewna. Postawiła kilka kroków w przód dobywając miecza.

- Kim jesteś? - burknęła tylko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli to był żart to mam wrażenie że coś jej nie wyszedł... - powiedziałam mając na myśli Celestię. Nie znałam się na magii... Nie byłam w stanie jej pojąć i jak dla mnie była ona nienaturalna. Ten różowy alicorn - zbyt potężny jak na swój wiek i nadal nie panujący nad swoją mocą był jedną z przyczyn tej tragedii. Zwykły przypadek, tylko tyle wystarczyło by miasto-raj zamieniło się w wystawę kryształowych figur. Nie rozumiałam jednak gdzie podziewa się ta cała Flurry Heart przez pozostałą część roku. Czy nie powinni trzymać się razem? Tak naprawdę mieli niewielki wybór chociaż  możliwe że się pokłócili. W końcu ile można gadać z jedną i tą samą osobą? Jakiś limit zawsze istnieje. Wydawało mi się że po części byłam w stanie go zrozumieć... Śmierć w tej sytuacji byłaby dla niego wybawieniem.

 

Nagle usłyszałam głos Aenyeweddien... Odwróciłam głowę w jej kierunku i zobaczyłam jak dobywa miecza. Po co jej ta zabawka? Nie widzi że rozmawiam z tym stworem i niczego się nie obawiam? To nie jest jeden z jej potworów które musi zabić... Z resztą nie mam co się przejmować - zwykłym orężem i tak nic mu nie zrobi, to by było zbyt proste. 

Edytowano przez Shey V2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Garrett]

Jedyny ubiór, który spełniał warunek rozmiaru była dość luźnego kroju suknia wieczorowa w barwie delikatnego fioletu o dość przezroczystym materiale, który widocznie podkreślała zwłaszcza tylne nogi władczyni, gdzie jej talia zaznaczona została fałszywym gorsetem z pomocą złotej nici. Ta sukienka miała w sobie coś wyjątkowego... Musiała być dość stara, bo porównując ją do innych wydawała się zrobiona na osobę o sporo mniejszą niż w przypadku pozostałych... skoro tak bardzo różniła się rozmiarem, lub kryła inną tajemnicę, bo jej stan pozostawał niezgorszy niż pozostałych.

 

Zamek o dziwo stał wysprzątany, jakby wszystko już od dawna zostało przygotowane na powrót władczyni, pytanie tylko kto o to dbał? Nigdzie nie zalegało ziarnko kurzu czy innego pyłu. Okna zostały niedawno wzorcowo umyte, a gwardziści stali na jego drodze w pozach które uwieczniła ta jedna chwila... Schodził więc pomiędzy takim dwóm po dość łagodnych schodach które wiły się wokół komina klatki aż mógł dojść po nich do długiego korytarza... Na końcu którego mógł zobaczyć najprawdopodobniej wejście do następnej wieży, która mogła być bardzo podobna do poprzedniej, a także zejście na niższy poziom... Po jego lewej znajdowała się chyba biblioteka... Przynajmniej tyle można było stwierdzić po uchylonych wrotach do tamtego pomieszczenia gdzie znajdował się chyba jakiś balkon we wnętrzu pomieszczenia z książkami... Tylko po co była mu wiedza z dalekiej przeszłości, skoro nie mógł wiedzieć co się wydarzyło chwile temu.

 

[Aenyeweddien][Kati]

Aenyeweddien mogła poczuć jak jej magia wyłączyła się gwałtownie, jak tylko wyciągnęła miecz że jej broń siłą rozpędu poleciała praktycznie pod nogi Kati. Tak jakby dopiero zaczynała się uczyć używać tej broni, co wcale jak się wydawało ~ nie było prostą sztuką. Dziwne to było dla niej uczucie... Nie czuła otoczenia tak jak zwykle. Działo się to tak że straciła jeden z najważniejszych zmysłów jednorożca... Magia otoczenia nie dochodziła do jej rogu... Tak jakby złapała katar ~ magiczny katar. Że otoczenie wydawało się takie dziwne ~ bez smaku.

 

- Celestia nigdy nie miała dobrego poczucia humoru... - powiedział machając łapą, że obraz alicorna pękł jak bańska mydlana - tak jak miotły, nie wiedziała jak zacząć... - No właśnie miotły wykorzystywane były w wielu psikusach ale te konkretne nigdy nie należały do tych, które szczególne uwielbiał. Miotła zza podchodzącym jednorożcem dosłownie ożyła i zaczęła się skradać za nią, a może lepszym określeniem było lewitowała w powietrzu biorąc dość potężny zamach podcinając tylne nogi klaczy. Tylko po to by wydzwoniła brodą o podłogę...

 

- Droga panno Aenyeweddien... - zaśmiał się dość śmiało. - Wyciągasz miecz na Pana Chaosu? - powiedział z oburzeniem że ona mogła nie pamiętać jego imienia... Że jego sława mogła od tak ulecieć. - Co robisz tu... Skoro nie powinnaś żyć od bardzo dawna... - zapytał się spoglądając przez ramie na nią swoimi żółtymi oczami...

 

[Golding Shield]

- Nie masz za co, a jeszcze mnie znienawidzisz ~ za moją decyzje, które odbije się na wszystkich - powiedziała niezwykle lekko, po czym uśmiechnęła się nonszalandzko jak gdyby koła już poszły w ruch dawno temu i nie było odwrotu przed tym co powinno się wydarzyć... może dlatego że się z tym pogodziła i to nie grało wcale tak wysokiej ceny? Przynajmniej dla niej ale straciła nim zainteresowanie, gdy spojrzała daleko przed siebie, a jej oczy zalśniły na krótko wszystkimi kolorami tęczy.

 

Brama do miasta stała szeroko otwarta, a krata wisiała w powietrzu i nie lśniła tak jak kiedyś musiała by zgrać się z całością zabudowy tego bajkowego zamku... Dwójka jednorożców weszła niepewnie na most zwodzony co wywołało jego głośne skrzypienie i po raz pierwszy mogli zobaczyć kto zamieszkiwał miasto. Kryształowi gwardziści stali na warcie, gdy ich broń zdążyła się rozpaść, a ostrza sterczały w ziemi zardzewiałe tak jak zbroje, które powoli się zsuwały z właścicieli...

 

- Oni jeszcze żyją... i żyć będą jeszcze długo... - stwierdziła krótko mijając dwójkę ogierów, których zbroje nie były ze złota jak co niektórzy mówili, a tylko złocone, by się błyszczeli i prezentowali nienagannie... by po przekroczeniu bramy móc ujrzeć że nie tylko na zewnątrz puszcza zdołała zapuścić swoje korzenie, a w mieście wcale nie wyglądało lepiej... Tylko gdzie podziało się resztę mieszkańców?

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrugnąłem kilkukrotnie słysząc ją. Jak do tej pory była jedyną z tej grupy, która wydawała się w jakiś sposób pomocna i interesująca. Bo co mogłem powiedzieć o reszcie? Pyskata jaszczurka w zmniejszonej wersji tej, którą widziałem w jaskini. Jakaś klacz, o której naprawdę niewiele mogę powiedzieć. No i jeszcze ten kurczak, który chyba chcę swoją muzyką zmienić świat. Żadne z nich nie wydawało się na tyle dobre by szukać z nimi jakiejś współpracy. Jednak ona była bardzo ciekawa. Zastanawiało mnie, za co miałem ją znienawidzić. Skoro wydawała się z nas najbardziej rozsądna z nas wszystkich. Z tym pytaniem ruszyłem dalej za nią na most. A potem w miejsce, którego zupełnie nie znałem. A jednak widok tych strażników pełniących swą wartę do samego końca i widok tego miasta były dla mnie tak znajome, że musiałem się cofnąć kilka kroków i złapać oddech. Podobnie jak mój dom i tutaj stało się coś tragicznego. Ktoś przeklął mieszkańców tego królestwa i zmienił ich w kryształy tak sądziłem widząc tych strażników. Jakiś czas później całe królestwo musiało podupaść. Jako mogło do tego dojść? Czy takie było nasze przeznaczenie? Czy każde dobrze rozwijające się królestwo kucyków miał czekać taki los? Nagle znów spojrzałem na Fate zatrzymując się przy okazji.

 

- Nie możesz im pomóc? - spytałem pokazując kopytem na gwardzistów. - Sama pokazałaś, że władasz potężną magią i masz ogromną wiedzę. Nie jesteś w stanie zdjąć z nich tej klątwy? - powoli znów podszedłem do kryształowych kucyków. Gdy tylko się zbliżyłem ściągnąłem hełm. Czytałem kiedyś o różnych zaklęciach w bibliotekach naszych mistyków. Gdybym znał jakieś odpowiednie zaklęcie może bym im pomógł. Jednak nie byłem pewny czy jako żołnierz byłem w stanie rzucić takie zaklęcie. Gdyby tu tylko był któryś z nich by podzielić się swą wiedzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Golding Shield]

- To nie jest tak proste jak wygląda... - Dotknęła piersi jednego gwardzisty, a pod nim zaczął się rysować dość spory złotawy krąg z dziwnych znaków chaosowi tylko znanymi, bo właśnie tak rozchodziły się niesymetrycznie koła bez centralnego punktu, a przez to i kolejne linijki nie mogły być równej wysokości... Magia zwykle uporządkowana i tworzone według pewnych konwencji w tym wypadku nie miała ładu, składu i prawa bytu. Więc jak mogła zostać odczytana? Trzeba było zrozumieć istotę która to rzuciła... W tym przypadku zrozumieć zeszytowe szlaczki i wspomnienia w nich zapisane. Wspomnienia pełne chęci i strachu uwięzionego przez uwielbienie.

 

- Nie mam czasu, ani już tyle mocy by spróbować to złamać siłą czy sposobem... bo to wszystko efekt pojedynczego przypadku -  westchnęła, mimochodem używając swojego aroganckiego profesorskiego tonu, - Niekontrolowanego użycia magii najprawdopodobniej u starszego źrebaka alicorna... Sam to powinieneś przeżyć, ale nie w takiej skali. - Uśmiechnęła się do niego zabierając kopyto z posągu, że zniknęło to co się pojawiło za jej sprawą... Stała się ciekawa jak to u niego mogło wyglądać.

 

- Ja wyciągnęłam siebie z lustra... - zachichotała... na myśl jak bawiła się ze swoją niemą srebrzystą wersją... i zrobiła naprawdę spory bałagan w kuchni. To właśnie stanowiło jedno z tych dobrych wspomnień... wybijające się z pośród cięższych wyborów. - Młode lata... - Zdmuchnęła pył z kopyta. - Dałabym radę ich wrócić na parę sekund, pytanie brzmi po co? - rzuciła odchodząc od bramy i udając się ku środkowi miasta... po więcej podpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele słów jak i gestów padło z jej strony. Mogłem zastanawiać się nad wieloma rzeczami jak choćby nad tym, co przed chwilą zrobiła z tymi kucykami. Jej magia, choć tak niespotykana nie mogła pomóc tym nieszczęśnikom a dać zaledwie kilka sekund życia. Jednak najbardziej mnie szokowało, gdy rzekła źrebaka. Nigdy nie słyszałem określenia, alicorn ale skoro był to źrebak musiała być to rasa pokrewna z naszą. W końcu pegazy ani ziemskie kucyki nie umiały w taki sposób używać magii. Pytanie jeszcze brzmiało jak potężna musiał być to rasa? Widziałem w życiu wiele uzdolnionych źrebaków jednak nigdy nie spotkałem takiego, który miałby tyle mocy by zrobić coś takiego. Czym musiały być te stworzenia? Rozmyślałem spoglądając na zaczarowanych gwardzistów. Nagle jednak skierowałem swój wzrok na Fate. Z lustra? Nic nie rozumiałem. Im bardziej się starałem ją zrozumieć nie byłem w stanie tego zrobić. Była istotą poza moim zrozumieniem. Zasalutowałem ostatni raz żołnierzom pełniącym swą służbę i znów włożyłem hełm. Musiał istnieć sposób by im pomóc a jeśli taki istniał to ja go znajdę. Mogłem zawieść raz jednak drugi raz nie zawiodę współbraci. Powoli ruszyłem dalej za nią kierując się ku tym ruinom niegdyś zapewne wspaniałego królestwa. Być może tu się kryły odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłem z pokoju i znowu, choć tym razem dokładniej przyjrzałem się korytarzowi. Był dobrze wysprzątany, wszystko w nim lśniło. “Dość czysto, aż nazbyt jak po katastrofie… Po wyglądzie miasta stwierdził bym że powinno to wyglądać gorzej… widać że ktoś o to miejsce dba... tylko kto??...” - Rozmyślałem. Zobaczyłem strażników, całych z kryształu. Wyglądali, jakby byli żywi tylko przemienieni, a nie wyrzeźbieni. “Czyli to musi być efekt tej tragedii… Ciekawe ile ona trwa... Po wyglądzie miasta, stwierdził bym że, co najmniej z wiek może dwa, skoro las się tak rozprzestrzenił… Ale po wyglądzie Wnętrza, tego zamku i z notatek oraz kalendarza, jak by się to wydarzyło wczoraj… Rozumiem  że notatki i kalendarz się nie zgadzają, bo kto by to ruszał skoro nikogo, prawdopodobnie tu nie ma, albo są jak ci strażnicy, ale dlaczego jest tu tak czysto… Trzeba będzie się tego dowiedzieć.” - rozważałem nad tym, schodząc po schodach. Dotarłem do rozwidlenia, stanąłem i rozejrzałem się. Wadziłem dwie ścieżki: jedna prowadziła do drugiej wieży, druga do pomieszczenia z wieloma księgami, pewnie biblioteka. “ Dokąd teraz… Wieża, czy Biblioteka… Może najpierw zwiedzić całą górę" - stwierdziłem, kierując się w kierunku wieży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiała dlaczego Kati nie ucieka. Przecież był to potwór i to za pewne on przemienił wszystkich w kryształ. Czyżby dała się zaczarować i nie była pewna co się dzieje? Nie wydawało się. W chwili gdy wyjęła miecz. Straciła nad nim kontrolę a on sam wylądował u nóg smoczycy. Nie była pewna co się dzieje. Czuła się jakby dopiero co zaczęła naukę władania bronią. Po chwili przyszło do niej to uczucie. Brak czucia magi. Kompletnie nie czuła magi a otoczenie miało jakiś dziwny smak. Kolejne słowa stwora. Potem coś podcieło jej nogi. Jak się okazało był to mop. Wylądowała na ziemi uderzając brodą o podłogę. Skrzywiła się i spróbowała wstać. Zawarczała. 
- Cóż, nie do końca wiem jak to działa. Nie wiem też co tu się stało, czy możesz mi to wytłumaczyć? Bo z mojej perspektywy to twoja sprawka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Golding Shield]

- Odpuść, nie złamiesz od tak magii alicorna, zwłaszcza rzuconej w ten sposób... Chodź to nie jest niemożliwe, gdy parędziesięciu magików złączy swe siły w tym celu - powiedziała, zwracając się do niego dość pobłażliwie. Nie musiała zaglądać mu do głowy, by wiedzieć co mu po niej chodzi. Celowa próba zrobienia wszystkiego co najlepsze dla innych gdy sam zawiódł o wiele wcześniej. Skąd ona to aż tak dobrze. To było już jej zmartwienie, które porzuciła już dawno temu i nawet w jej oczach już to nie miało śladu... Którą zapełniła zwykła obojętność...

- A namiastkę alikorna już ci dziś pokazałam. Namiastkę, bo majestatu posiadają nieporównywalnie więcej niż ja - rzuciła, by nie musiał zadawać sobie pytania czym właściwie była ta rasa spokrewniona tak bardzo z nim... Czemu jej się wydawało że im mniej będzie od niego wymagała to lepiej się to skończy...

 

[Garrett]

Wchodząc po tej wieży nie minął nikogo... Jakby całość została pozostawiona sama sobie, a na samej górze oglądając przy tym te same widoki przez kolejne okna co wcześniej. Wchodząc po schodach mógł wreszcie napotkać drzwi bez klamki wykonane z jednego kawałka czarnego drzewa za to pełne gwiazd z księżycem na samym szczycie, który mógł najprawdopodobniej przedstawiać wszystkie jego fazy po kolei... Czyżby właśnie one stanowiły piny zamka? Jeśli tak to jak skonstruowanego... Jego oczy nie mogły dojrzeć oznak zużycia którejś z części bardziej niż innej. Co to mogło oznaczać? Ktoś musiał mieć upodobanie do nocnego nieba... Tylko na jakiej zasadzie? Przyglądając się jeszcze bliżej mógł zobaczyć kolejne linie łączące pojedyncze gwiazdy w kolejne znaki zodiaków, które to wszystkie zostały nałożone na siebie... 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymałem się na chwilę by przemyśleć to, co usłyszałem. Czy ona czytała mi w myślach czy byłem po prostu dla niej tak przewidywalny, że wiedziała, co mi siedzi w głowie? Cokolwiek to nie było dostałem odpowiedzi na pytania, który nie zadałem głośno i kolejne powody do rozmyślań. Alicornem, więc był jednorożec ze skrzydłami pegaza, którego ona najwyraźniej przyjęła wcześniej formę. Dlaczego w moich czasach nikt nie słyszał o tej rasie? Kolejną ciekawą informacją było to o ich mocy magicznej. Jeśli mówiła prawdę były znacznie potężniejsze od nas, jeśli chodzi o magię. Ciężko było w to uwierzyć. Skąd mogła się wziąć tak potężna rasa i jak wiele ich było? Pokręciłem lekko głową by wrócić na trzeźwe tory myślenia i znów ruszyłem za Fate nic nie mówiąc. Jeśli gdzieś kryły się odpowiedzi były one w mieście a każda kolejna rozmowa opóźniała poznanie tych, że odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam jak broń Aenyeweddien sunie do moich stóp... Co jej się stało? Teoretycznie łowca potworów powinien umieć walczyć ale po takiej fatalnej prezentacji umiejętności w to zwątpiłam. Ze słów Discorda wynikało że to jest jej świat w przyszłości ale dlaczego akurat ten? Ma jakieś istotne znaczenie? Czyżby w każdym z naszych światów wydarzyło się coś co miało wpływ na resztę uniwersum a my przez to jesteśmy szczególni? Być może ale jeśli mam racje to powinnam wrócić do siebie... Pytanie czy spotkam swoich znajomych jako szkielety czy poznam ich rodziców jako źrebaki.

 

- Uważaj z tym żelastwem bo jeszcze przypadkiem zrobisz komuś krzywdę - wygłosiłam uszczypliwą uwagę nie zważając na to że jest w mało komfortowej sytuacji. Była bezsilna względem Pana Chaosu jak on sam siebie określił. Co mogła mu zrobić? Wątpię że zwykła broń może mu cokolwiek zrobić... W końcu magię najlepiej pokonuje się magią, przynajmniej z tego co wiem. Dzisiaj poznałam dwa nowe jednorożce z cechami które doskonale znam. Najpierw wyciągają broń a dopiero potem zadają pytania i ogarniają sytuację. Nadepnęłam na miecz dotykając pazurami zimnej stali i z łoskotem odepchnęłam przedmiot w kierunku klaczy - Tym i tak nie dasz rady... Chyba - wzruszyłam ramionami dając do zrozumienia że nie będę zbyt pomocna w tej dyskusji. 

Edytowano przez Shey V2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Aenyeweddien][Kati]

- Co to za tworzenie chaosu bez żadnej publiczności... - Podszedł do niej podnosząc ją by jej pysk zrównał się z jego, a świat za oknem nabrał w jednej chwili wręcz niewiarygodnych, cukierkowych kolorów w różowym odcieniu... Mury miasta wykonane z tiramisu i mnóstwa śmietany. Cały krajobraz zmienił się dosłownie w deser lodowy, rozpływający się w zachodzących promieniach słońca, gdzie latarnie z cukrowych lasek i czekolady tańczyły w rytm walca na całej długości alejek jak na jakimś przyjęciu ~ wielkiej gali grant galopu.

- To nie moja sprawka...- Ściągnął jej z nosa różowe okulary, które wyrzucił za nich, ale już trzask spowodowany ich upadkiem nie zaistniał ~ wyparowały w postać różowej chmury, która zawisła nad klaczą- A który bajarz opowiada tą samą historię dwa razy? - zapytał by wyparować po pstryknięciu, a z chmury jak nie zagrzmiało tak zaczął padać deszcz czekoladowy... A łowczyni mogła poczuć że jej świat wraca do normy. Znaczy jej magia, bo chmura goniła ją dokąd by nie poszła mocząc i sklejając jej grzywę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Zmierzając w stronę drugiej  wieży, rozmyślałem. “Zbierzmy wszystkie informacje jakie na razie zdobyłem… Znajduję się w Cantelockim Zamku, Samo miasto jest zniszczone przez czas, a wszyscy mieszkańcy, najprawdopodobniej, zostali zamienieni w kryształ… A tak zapomniałabym wspomnieć, że to dzieje się w innym wymiarze, podobnym do mego. Teraz jeśli chce wypełnić zadanie, które zostało mi zesłane przez ‘Los’, będę musiał, znaleźć resztę mej ‘drużyny’ i najprawdopodobniej rozwiązać tą zagadkę. Tak właściwie, po co ja to robię? A tak, bo była to oferta bez możliwości odmówienia… ehh… Jak ja się w to wplątałem. Dobrze chociaż, że poznałem historię tego wymiaru, może niepełną ale jakąś. ”

 

Po drodze nie spotkałem nikogo, pustka jak makiem zasiał. Gdy dotarłem na górę wieży,  ujrzałem dosyć interesujące drzwi. Zrobione z ciemnego drewna, bez klamki czy nawet zamka. Jedyne co się na nich znajdowało to fazy księżyca, oraz konstelacje gwiazd. “ Ciekawe, takiej rzeczy się nie spodziewałem. Jeżeli ten zamek jest zbudowany logicznie, to tu powinna być sypialnia drugiej księżniczki. Jeśli dobrze pamiętam dziennik to zwała się Luna - pani nocy…”

 

Wpatrywałam się w te wrota, zastanawiając się jak można je otworzyć.“Interesujące, jeżeli to są drzwi, to powinno dać się je ruszyć… A skoro nie ma w nich ani klamki, ani zamka, to są tylko dwa wyjścia”.  Próbowałem je popchnąć, lecz nie drgnęły. “ ...Czyli to muszą być na kod lub coś podobnego, bo nie wydaje się, by były one magiczne... Nie czuć od nich magii...” Zrobiłem parę kroków do tyłu i zacząłem im się uważnie przyglądać. “ To są drzwi na pewien mechanizm…Fazy księżyca i konstelacje gwiazd… czy to nie są przypadkiem znaki zodiaku?... Jeżeli tak, to to oznacza że…”. Wróciłem do okna i przyjrzałem się niebu, aby sprawdzić która jest pora dnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...