Skocz do zawartości

Tajemnica Lodowca [Seria][Adventure][Alternate Universe][Dark]


Recommended Posts

Trzy miesiące temu, Twilight Sparkle jako jedyna powróciła z archeologicznej wyprawy.

Dziś, ponownie musi zmierzyć się z demonami przeszłości

Sequel Serii "Legendy Lodowca" autorstwa @Arkane Whisper

 

 

Serce Północy

Tajemnica Lodowca

Miasto Umarłych

Rozdział I

Rozdział II

Rozdział III

Rozdział IV

Rozdział V

Rozdział VI

Rozdział VII

Rozdział VIII

Rozdział IX

 

Edytowano przez D.E.F.S
  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autor w większości już wie, co myślę o tym opowiadaniu, więc tutaj zostawię jedynie krótką informację.

Opowiadanie moim zdaniem jest ciekawe i fajne. Podobnie do mojej "części" zostawia więcej pytań i sugestii, niż daje odpowiedzi. Wyraźnie jest ono napisane w innym stylu, niż moje. Nie ma się jednak co dziwić, biorąc pod uwagę dwóch różnych autorów i nie jest to wcale wada, ani nic w tym stylu. Dla mnie jest to równocześnie nieco odmienne spojrzenie na przedstawioną w tych dwóch opowiadaniach historię.

Sam z chęcią przeczytałbym więcej tej wersji opowiadania, ponieważ mam wrażenie, że jeśli osobiście wziąłbym się za dalszą część, to otrzymalibyśmy w efekcie dwa różne opowiadania o tym samym początkowym :)

 

Tak więc polecam, a jeśli ktoś chciałby się zaznajomić z całością, to "Skrysztalenie" można znaleźć tutaj.

Pozdrawiam :giggle:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość BrainDev

Piękne, a zarazem smutne opowiadanie. Poruszyło mnie bardzo. Gratuluję wspaniałego fica :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.

 

Zacznę od zacytowania kawałka drugiego akapitu:

Cytuj

"Lavender Craft. To ona zorganizowała drugą wyprawę."

Mój mózg natychmiast wyłapał skojarzenie, które nastawiło mnie pozytywnie na resztę czytania. Z jednej strony to dobrze, bo w przypadku fika, który mi się spodoba, radość z czytania jest większa, ale gdyby się nie spodobał, to większy byłby zawód... Spokojnie, na szczęście mi się spodobał. ;)

 

Lecimy dalej:

Cytuj

"Ze stropu zwisały potężne  stalagnaty."

To zwisające to stalaktyt. Natomiast stalagnat to kolumna, powstała przez połączenie stalaktytu i stalagmitu.

 

Natomiast co do samego fanfika... Doza tajemniczości, chociaż wciąż obecna, to jednak widocznie mniejsza niż w "Skrysztaleniu", co akurat mi absolutnie nie przeszkadza, a nawet wręcz odwrotnie. Historia zgrabnie trzyma się kupy, jest prosta i ciekawa, co prawda bez fajerwerków, ale wystarczy, żeby przyciągnąć do siebie czytelnika. Twilight w mojej opinii została oddana podobnie do tej z pierwowzoru Arkane Whispera, natomiast nowa bohaterka... Cóż, miałem wobec niej pewne wątpliwości, ale w ostatecznym rozrachunku wypada pozytywnie, jest ciekawym uzupełnieniem w całej tej historii. Mimo iż jest to opowiadanie pisane innym stylem niż "Skrysztalenie", to jednak oba te fiki razem bardzo ładnie trzymają się kupy, więc można (a nawet należy) polecać je w zestawie.

 

Podsumowując: udany kawałek przygodówki, osobiście czytało mi się całkiem przyjemnie, mogę polecić. :bronies:

 

Pozdrawiam!:ghost:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Dziękuję za opinie. Dla mnie nowością jest napisanie Fanfika z czyjegoś uniwersum. To bardzo ciekawe doświadczenie i myślę o ponownym "wkradnięciu się" do czyjegoś świata. @Foley twoje skojarzenie jest słuszne i cieszy mnie, że jest tu więcej fanów "pani archeolog" :).  @Arkane Whisper zainspirowałeś mnie do pociągnięcia historii nieco dalej.

 

Craft i Sparkle powrócą w nieco innej formie   . Tym razem w wersji pełnometrażowej z nowym tagiem (i nie mówię tu o clopach zboczuchy

:) ) 

Edytowano przez Darth Evill (Fire Sky)
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu Darth Evill (Fire Sky) napisał:

Craft i Sparkle powrócą w nieco innej formie

Z jednej strony: Chętnie przeczytam! :yay:

Z drugiej: W przypadku L.C. będę baaaardzo wymagający, więc lepiej, żebyś się postarał. :crazytwi:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Powiem tak, odnośnie I rozdziału "Miasta Umarłych".

Jest krótko, treściwie i osobiście uważam, że rozdział ten dobrze spełnia rolę wstępu do całości dłuższego opowiadania. Podoba mi się pomysł prowadzenia jednocześnie kilku wydarzeń, rozgrywających się w różnych czasach, ale zapewne łączących się w jedną całość. Zwykle lubiłem takie motywy w książkach, o ile były fajnie wykorzystane.

Od strony fabularnej, poczekam na coś więcej, zanim wypowiem się bardziej szczegółowo, natomiast już mogę stwierdzić, że wprowadzasz sporo postaci, i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Od strony technicznej, było klika literówek, zgubiona litera, takie tam typowe omsknięcia. Nic poważnego.

 

Czekam na następne i pozdrawiam :giggle:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Mając dzisiaj chwilę czasu, udało mi się (w końcu!) zabrać za "Miasto Umarłych" i za jednym podejściem rozprawiłem się z dwoma rozdziałami. Zanim zacznę, najpierw kilka uwag. Aha i uwaga na możliwe spoilery.:interesting:

 

1. Sam początek zajeżdża mi na kilometr historią z przełęczy Diatłowa, oczywiście zmodyfikowaną w kilku aspektach. Początkowo sądziłem, że mógł to być jedynie przypadek, ale kiedy w drugim rozdziale natrafiłem na “Zagadkę Tamyan Szúd”, to byłem już niemal pewien, że nawiązania są w 100% celowe. :D Good, lubię wynajdywać takie smaczki w fanficach.

2. Pierwsza scena, w której występują razem LC i Twi. Kurde, czy to już taki must-have, że w każdym opowiadaniu, w którym występuje sprzęt do wspinaczki, to musi on zawodzić? Zazwyczaj w postaci pękających lin bądź zapięć. Przecież te rzeczy są stworzone po to, żeby wytrzymywać dziesięciokrotnie gorsze rzeczy! :flutterbitch: Jakieś małe, skośnookie kuce zalały rynek w Equestrii swoimi podróbkami czy co?

3. To trochę dziwne uczucie czytać opowiadania bazowane na tych samych bohaterach i tych samych wydarzeniach, jednak wychodzące spod klawiatury dwóch różnych autorów. Zastanawia mnie, w jak dużym stopniu są ze sobą powiązane, a na ile należy je traktować osobno... :lunathink: Cóż, nie omieszkam się do tego dotrzeć.

 

Teraz do rzeczy. Całość czyta się szybko i sprawnie, autor wyraźnie oszczędza nam przynudzających dłużyzn (dzięki Bogu!). Sama fabuła, mimo iż prowadzona póki co ostrożnie i wciąż z dawką tajemniczości, to jednak rozjaśnia sporo rzeczy, wskutek czego czytelnik nie ma problemów z odnalezieniem się, ale jednocześnie ma w sobie to coś, co zachęca do dalszego śledzenia akcji. No i warto wspomnieć, że mimo tej "ostrożności", to z każdego kąta wyglądają przesłanki, że nasze bohaterki pakują się w niezłe tarapaty. :rainderp:

 

Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo się cieszę, że LC posiada zarówno sporo ze swojego "oryginału", jak i również wiele kwestii dodanych od siebie przez autora (autorów?). Dzięki temu Lavender jest całkiem oryginalną postacią, z własnym charakterkiem i historią. W mojej opinii taki kompromis sprawdza się bardzo dobrze, bowiem nie mamy do czynienia z kalką (co zapewne ciężko byłoby mi zdzierżyć bez wyrażenia swojej dezaprobaty), a zupełnie nową postacią, której tylko kilka aspektów zostało skądś zaczerpniętych. Jednocześnie aspekty te są na tyle widoczne i łatwe do odczytania, że stanowią tylko dodatkowy smaczek dla osób obeznanych w temacie.

 

Twilight, mimo iż w moim odczuciu nie jest zbyt Tłalotowata (na co z resztą wskazywałby tag Alternate Universe), to jednak również wypada dobrze. Chociaż trzeba przyznać, że obie klacze są w gorącej wodzie kąpane i czasami nie do końca lubią się z logiką, ale w sumie czemu by nie? W końcu nikt nie lubi bohaterów idealnych i nieomylnych. :D Nic tylko czekać, w jakie tarapaty się znów wpakują.

 

Podsumowując, historia prezentuje się najbardziej dobrze, jest przystępna do czytania oraz ciekawa. A że ja opieram swoją ocenę głównie na frajdzie płynącej z czytania, a nie z trudem wyszukanych "doczegobysiętuprzypierdolić", to z czystym sumieniem mogę wystawić dobre noty i stwierdzić, że z chęcią ujrzę ciąg dalszy tej historii. :rdblink:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim punktem odniesienia będą zarówno „Wrota Światów”, jak i opowiadania Arkane Whispera, których niniejsze teksty są kontynuacją. Generalnie, jestem zadowolony. Wprawdzie jeszcze wiele pracy przed autorem, ale wybrał sobie dobry wzór do naśladowania, gdyż Arkane Whispera uważam za fantastycznego twórcę o charakterystycznym, barwnym stylu pisania i wielu interesujących pomysłach. OK, może to nie do końca tak, że D.E.F.S. stara się go naśladować 1:1, ale po jego „Tajemnicy Lodowca” oraz „Mieście Umarłych” dostrzegam jak czerpał garściami z pierwowzoru. Mam tutaj na myśli wstawki i odniesienia mające przybliżyć genezę opisywanych wydarzeń, kompozycję, sposób opisywania. Tak czy naczej, jest to krok w dobrą stronę.

 

Jest to jedne z nowszych opowiadań autora, wypada ono o niebo lepiej niźli przytoczone przeze mnie „Wrota Światów”, praktycznie w każdym aspekcie – spokojniejsze tempo akcji, bardziej rozwinięte opisy, lepsza atmosfera, dużo, DUŻO staranniejsze kreacje postaci. No i pod względem technicznym jest lepiej, chociaż wciąż jest wiele do zrobienia. Przede wszystkim, wiele poucinanych, prostych, pojedynczych zdań. Zbyt wiele, zbyt blisko siebie. Zwłaszcza na początku tekstu, czułem się trochę tak jakbym w coś grał i co pięć sekund ktoś mi naciskał pauzę. Jak się potem okazuje, autor wie jak pisać zdania dłuższe, bardziej złożone, jak opisywać otoczenie, czy to co się dzieje. Myślę, że więcej praktyki załatwi sprawę. Poza tym, gdzieniegdzie wyłapałem podwójne spacje, albo spację przed i po kropce, literówki, drobne błędy itp. Niemniej, jest tego dużo mniej niż poprzednio.

Niestety, dostrzegam pewną niekonsekwencję w formatowaniu tekstu. W rozdziale drugim brakuje oddzieleń tekstu, przez co retrospekcje mieszają się z akcją właściwą, co bywa mylące. Poza tym, raz mamy mniej enterów, raz więcej. To dziwne o tyle, o ile poprzedni rozdział był dużo solidniej sformatowany.

 

W każdym razie, to dobry kierunek. Jako kontynuacja „Legend Lodowca”, fanfik spełnia swoje zadanie. Kontynuuje historię, dodaje nowe wątki i w sumie rozbudza ciekawość. Więcej praktyki i przemyślanego składania tekstu i mamy szansę na naprawdę wciągający kawałek opowiadania od D.E.F.S. :D

 

Co mi nieco zgrzyta to właśnie ten miks świata ludzkiego, ale wszystko zależy od tego jak istotne to będzie dla historii, jak rozpisze to autor, czyli po prostu od wykonania. Mam pewne obawy, gdyż we „Wrotach Światów” było wiele interesujących koncepcji o niemałym potencjale, ale wykonanie po prostu pogrzebało wszelkie nadzieje.

 

Co cieszy, to zawarcie a fanfiku postaci Arkane Whispera, a także, jak już wspominałem, próby oddania jego konstrukcji opowiadań. Dzięki temu całość zyskuje na spójności i atmosferze.

 

Ogołem, wygląda na to, że podążając przykładem Arkane Whispera, nasz D.E.F.S. ma szansę na rozwinięcie swoich umiejętności i napisanie porywającej historii, toteż będę czekał na ciąg dalszy. Bez dwóch zdań :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, czas na kilka przemyśleń dotyczących tej części opowiadania :NjdaT:

Po pierwsze, i chyba najważniejsze co chciałem napisać, Jakby te trzy rozdziały scalić, to wyszedłby dłuższy wstęp, ponieważ one wszystkie jak na razie wprowadzają czytelnika do głównych wydarzeń opowiadania, a przynajmniej ja tak to odbieram. Mam jednakże wrażenie jednocześnie, że od następnego będzie się działo :) 

Autor już częściowo wie, co myślę o tych rozdziałach, więc tutaj napiszę jedynie to, czego jeszcze nie pisałem, a co przyszło mi do głowy ostatnio.

Po pierwsze otwarcie kolejnej zagadki, dodatkowej grupy zaginionych, co do których zastanawiam się czy i w jaki sposób będą mieli wpływ na fabułę główną. Wiem jedynie, że mogą powstać opowiadania poboczne z nią związaną. Będę ich wypatrywał.

Czyżbyśmy poznali głównego złodupca? Właściwie to jego ostatni tekst sprawił, że na myśl przyszło mi:



51064066.jpg

 

Przy okazji poznajemy kolejną postać, zgodnie z zasadą iż: "Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę" :D

Poznajemy również przeszłość niektórych postaci, w zasadzie trzeci rozdział można podzielić na dwie części: "tu i teraz" oraz wspomnienia.

 

Cóż, poczekam na dalsze rozdziały.

Pozdrawiam :giggle:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
  • 4 weeks later...

Muszę przyznać, że wszystko potoczyło się nieco inaczej niż zakładałem, ale z drugiej strony, może to i lepiej, ponieważ w ten sposób chyba bardziej pasuje do postaci LC (której pierwowzór jest oczywisty, jak mniemam), niż tak, jak mi się to widziało.

Jak tak teraz przeglądam tekst, to widzę, że pasowałoby jakoś wyraźniej rozdzielać przeskoki pomiędzy akcją i miejscami. Owszem, wspomnienia są kursywą, ale dłuższe odstępy niekiedy oznaczają przeskok w inne miejsce, do innego bohatera, a niekiedy mamy ciąg dalszy obecnego wątku. Warto by się temu przyjrzeć i poprawić. Niektóre dialogi są też niechlujne, brakuje niekiedy rozdzielenia między tekstem mówionym, a opisem zachowania postaci. Ogółem, tekst ma kilka rzeczy do poprawy od strony technicznej.

Co do strony fabularnej.

Pierwsze w oczy rzuciło mi się imię "Diana", które moim zdaniem jest jasną wskazówką, że nie wszystkie dwunogi zniknęły. Ale to tylko moje przypuszczenia.

Co do reszty, to trochę mi się kojarzyło z "Obcym" w pewnym momencie; mordercze roboty (chyba roboty); cudowne uzdrowienie, choć, w zależności kto je spowodował, miało w sobie zapewne więcej magii lub nauki (zasadniczo możemy uznać, że jednego i drugiego).

Flare Sky jest niczym chorągiewka na wietrze, jak na razie :MJTQO:

Szkoda mi Rainera. Człowiek się stara, wymyśla postać (nie żeby samemu, raczej współtworzy), po to, aby ktoś mu ją uśmiercił. Cóż, takie życie :shrug2:

Czekam na dalszy ciąg.

 

Pozdrawiam :giggle:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
  • 3 months later...

"Miasto Umarłych" za mną. Niby początkowe rozdziały czytałem już kiedyś wcześniej, ale uznałem, że warto sobie odświeżyć i je, więc pochłonąłem całą dziewiątkę. Nie powiem, łatwo nie było. :D Utrudniał mi to styl pisania, skakanie po wydarzeniach przeszłych i obecnych, snach, wspomnieniach. Dodatkowo te przeskoki były bardzo częste i szybkie, więc... Ciężko było mi się miejscami połapać, ale summa summarum chyba się to udało.

 

Zanim przejdę do rzeczy, garść cytatów:

Cytat

Spojrzał w dół. Stali na krawędzi lodowca, pięćdziesiąt metrów nad ziemią. Upadek z tej wysokości na pewno skutkowałby kalectwem na całe życie.

Pięćdziesiąt metrów? Kalectwo? :twilightconfused: Przecież z takiej wysokości to pewny zgon...

Cytat

Pierwszą z nich był pistolet typu rewolwer z pełnym magazynkiem i dodatkowymi nabojami.

To nie jedyny fragment, dotyczący broni, przy którym zgrzytnąłem zębami, ale o ile na pozostałe mogłem przymknąć oko, o tyle tutaj już nie. :rdwild: Nie ma czegoś takiego jak "pistolet typu rewolwer". Pistolet a rewolwer to dwa różne typy broni. Ponadto w kontekście rewolweru odpowiedniej byłoby używać słowa "bęben" lub "bębenek" zamiast "magazynek".  :rdblink:

 

A więc tak... Mam mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł na fabułę był naprawdę mocno skomplikowany i intrygujący, krył w sobie sporo potencjału. Z drugiej jednak, forma tekstu utrudniała przyswajanie sobie wydarzeń i ich właściwe przyporządkowywanie w głowie. Aczkolwiek w ostatecznym rachunku da się wszystko zrozumieć. A przynajmniej tak mi się wydaje. :D

 

Oprócz tego wydaje mi się, że akcja leci ciut za szybko. Ma na to wpływ fakt "skakania po wydarzeniach", więc tu i ówdzie wypadałoby nieco przystopować. No i krótkie zdania nagromadzone obok siebie jeszcze potęgują ten efekt. Czytając odniosłem bardzo podobne wrażenie jak przy pewnym swoim staaaarym fanfiku, że ciągle coś się dzieje i czytelnik nie ma nawet kiedy złapać oddechu. :crazytwi3:

 

Jeśli chodzi o bohaterów, to byli na tyle charakterystyczni, żeby ich rozróżniać, ale większość z nich nie zapada jakoś mocno w pamięć. Co prawda można ich było dopracować lepiej, jednak wziąwszy pod uwagę objętość tekstu, to i tak nie jest źle. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście Twilight oraz LC. O naszej lawendowej alicorn raczej nie mam nic złego do powiedzenia, mimo tagu [Alternate Universe] czuć w niej było odpowiednią dozę "twilightowatości" i charakterystyczną dla niej nadgorliwość. Natomiast co do Lavender Craft, to cieszę się, że autor nie zrobił nam tutaj kalki 1:1 z pierwowzorem, a jedynie luźno się oryginalną LC zainspirował, pobierając kilka jej cech i dodając sporo od siebie. Z tego miksu wyrasta nam naprawdę solidnie zbudowana postać, której przygody czyta się naprawdę miło. Co prawda miałem z nią parę zgrzytów, jednak były one spowodowane raczej osobistymi preferencjami. Także dwójkę naszych głównych bohaterek mogę ocenić na piątkę, wyraźnie wybijają się spośród reszty.

 

Z błędów - pogubione przecinki, mieszanie czasów... Ogólnie drobnostki, ale są i to całkiem często.

 

Podsumowując... Wykonanie mnie nie powaliło, widać niedociągnięcia, ale za to bardzo wysoką notę dostaje u mnie pomysł na fabułę i poziom jej skomplikowania. Intrygująca, daje pole do popisu i można jeszcze na jej temat wiele napisać, więc nie zdziwię się, jak zostaniemy uraczeni jeszcze kilkoma fikami w klimacie lodowej północy. :D Ogólnie rzecz biorąc, studenckie 3,5 bym temu fanfikowi dał. Miłośnikom tajemnic mogę polecić, jeśli chcą się nieco poplątać wśród domysłów i niejasności.

 

Na razie to tyle, a na "Serce Północy" jeszcze kiedyś rzucę okiem. :5N9ul:

 

PS: Najlepszego. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Dnia 13.02.2018 o 14:22, Foley napisał:

Na razie to tyle, a na "Serce Północy" jeszcze kiedyś rzucę okiem. :5N9ul:

No i rzuciłem, "Serce Północy" za mną.

 

Generalnie... ot fajny dodatek do głównej historii, który daje nam spojrzenie na kilka faktów z przeszłości, ale też nie ma nad czym się zachwycać. Początkowo zapowiadało się na ciekawy kawałek przygodówki, ale zwrot akcji szybko pozbawił mnie, czytelnika, złudzeń. Takie "rozwiązanie" raczej nie przypadło mi do gustu, jednak absolutnie nie mogę powiedzieć, żeby było złe - po prostu nie w moim typie. Całość utrzymana w bliźniaczym do "Miasta Umarłych" klimacie, więc jak już wspomniałem, dobrze nadaje się jako dodatek.

 

Było parę zgrzytów językowych, mieszania czasów czy innych drobnych błędów. Nie było to coś, za co bym urwał głowę, ale jednak nieco przeszkadzało. Radziłbym popracować nad tymi kwestiami w przyszłości.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Pisze to z żalem, ale seria „Tajemnica lodowca” to jest w dużej mierze nieudana. Winę ponosi przede wszystkim chaotyczna narracja.

 

„Tajemnica lodowca” jest kontynuacją serii trzech fanfików pt „Legendy lodowca” a konkretnie „Skrzyształowanie”, chociaż pojawiają się też nawiązania do „Opowieści starego poszukiwacza”. Z kolei w samym temacie „Tajemnica lodowca” są trzy fanfiki: „Serce północy”, „Tajemnica lodowca” i „Miasto umarłych”. Ten ostatni jest najważniejszy i pozostałe dwie są prequelami do niego. Są one jednak umieszczone w różnych okresach czasowych, tak że skaczemy kilkanaście lat wstecz. W samym zaś „Miaście umarłych” przenosimy się tysiące lat wstecz i...

 

Nie będę spojlerował, ale moim zdaniem to jest pierwszy akapit tego fanfika zabija na dzień dobry nie tylko całą tajemnicę ale wręcz uniemżliwia zakończenia utworu intrygującym zwrotem akcji.

A potem, jeszcze w pierwszym rozdziale mamy jeszcze takie dwa przeskoki czasowe. Trzy takie zabiegi na pierwszych dwóch stronach. A rozdział ma efektywnie 5 stron. Nie wiem dlaczego wszystkie rozdziały mają tutaj na końcu jedną lub dwie niezapisane strony ekstra. Usuń je autorze.

 

Przez następne rozdziały te komplikacje będą narastać. Dopóki mamy tylko Twilight i Lavender Craft nie jest jeszcze najgorzej. Owszem w tekście przewijają się członkowie ekspedycji Twilight, która zginęła jeszcze  „Skrzyształowaniu”, ale naoczne dowody świadczą, że oni... mogą żyć!

 

Potem nieustannie skaczemy pomiędzy stanami snu i jawy, bohaterami, przeszłością i przyszłością. Dochodzą nowe postacie, z których wszystkie chyba muszą mieć własny powód by brać udział w tej wyprawie. I to wszystko się zazębia. Nowe postacie mogą się wziąć za przeproszeniem znikąd, być wspomniane raz i już muszą mieć własną motywację do działania. I to wszystko w fanfiku, gdzie każdy rozdział ma po 6-8 stron. W pewnym momencie, gdy zaczęły się pojawiać nowe postacie, zaczynałem zastanawiać się czy przypadkiem gdzieś już o ich nie wspomniano, tylko ja po prostu przeoczyłem ten moment. Byłem jednak już tak bardzo zmęczony wszystkimi przeskokami, że w pewnym momencie przestałem rejestrować co się dzieje. Najciekawsze jest to, że wbrew pozorom to ten tekst wcale nie ma skomplikowanej fabuły. Jest ona jednak przedstawiona w bardzo fragmentaryczny sposób.

 

Przejdźmy do postaci. O dziwo jak na tak krótki tekst są one nadspodziewanie rozbudowane. Zwłaszcza Lavender Craft, poszukiwaczka przygód na miarę Dzielnej Do... której nie dopisało szczęście i teraz jest pegazem bez skrzydeł. Podoba mi się, że autor nie uczynił z niej kogoś, kto po prostu wszystko wie lepiej, potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji. Lavender daje się ponosić emocjom częściej niż kieruje się rozsądkiem. Dopracowano także jej relacje z ojcem, które mają wyraźny wpływ na jej motywację. Jak na tak krótki tekst jest to moim zdaniem kawał dobrej roboty, zwłaszcza, że jest to chyba również debiut autorski. Lavender z pewnością mogłaby udźwignąć samodzielnie opowiadanie.  Ba, autor dopracował nawet wartości jakimi kieruje się rodzina podróżniczki, oddał ich system wartości itd. W czasach selfinsterów i innych uproszczeń należy stwierdzić, że z dobrym skutkiem stworzył dopracowaną postać.

 

Niestety, każdy kucyk przewijający się na kartach fanfka więcej niż raz, jest trochę jak Lavender Craft, nawet jeśli nie jest bohaterem opowiadania. Postacie były mi niekiedy nieznane, ale miałem wrażenie, że autor musiał je przybliżyć z jakiegoś sobie znanego powodu. I dla tych postaci znowu mamy skoki w czasie i przestrzeni co prowadzi do innego  poważnego zarzutu. Moim zdaniem „Miasto umarłych” nie posiada właściwie klimatu. Jest to opowieść w założeniach będąca horrorem, raczej niż opowieścią podróżniczą, względnie podróżniczo-awanturniczą. Ale przez nieustanne zmiany narracji nie udaje się wytworzyć klimatu stopniowo budowanego napięcia. Czasem ono skacze, głównie w wizjach Twilight, ale przypomina to bardziej technikę skokostrachu niż np.  „W górach szaleństwa” Lovecrafta. Jednak muszę przyznać, że czasami czułem niepokój. I te momenty są niezłe.

 

Styl jest w porządku. Literówek jest miejscami niemało ale nigdy nie doprowadzono tego do sytuacji, gdy mieliśmy całe zdania napisane ze słuchu. Także pewne fragmenty brzmią dziwnie, cudzysłowy są nieprawidłowe, ale ogólnie jest znośnie. Język autora jest zrozumiały, nie ma on ciągot do tego by zapisać coś w sposób bardziej skomplikowany niż jest to konieczne dla zrozumienia tekstu. Należą się też autorowi słowa uznania za przedstawienie istot przypominających alikorny. Są one naprawdę nieprzyjemne i aż dziwi fakt, że nie zwróciły uwagi głównej bohaterki (bo tą chyba nie jest Twilight) już w momencie gdy ich obecność została ujawniona jej po raz pierwszy. Widać ma ciągoty bardziej do historii materialnej niż historii naturalnej. Można to zrozumieć. Owszem, inspirował się on chyba mocno postacią Slendermana (a może Slenderpony z Silent Ponyville?), ale pewne rozwiązania np. porozumiewania się kolorami przy braku narządów mowy i powoływanie się na takie same rozwiązania u zwierząt żyjących w ciemnościach, było dla mnie strzałem w dziesiątkę.

 

Podsumowując, czy polecam serię „Tajemnica lodowca”? Mimo ciekawych założeń nie mogę dać jej pozytywnej oceny. Teksty mają kilka fajnych rozwiązań jak Lavender Craft czy wspomniane psuedoalikorny, ale ogólnie panuje w nim chaos. Nieustanne skoki w czasie i przestrzeni oraz zmiany postaci, której dotyczy narracja wzbudziły u mnie zamieszanie, wręcz niepewność tego co się działo. Moim zdaniem autor powinien się bardziej skupiać na ciągłości akcji i w miarę możliwości ograniczać ilość postaci do niezbędnego minimum. Bo poza narracją i brakiem skoncentrowania się na jednej czy dwóch wybranych postaciach, nie mam do tekstu innych zastrzeżeń. 

Edytowano przez Obsede
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...