Skocz do zawartości

[Ternos23] Star Wars


Recommended Posts

Uśmiechnęła się w odpowiedzi na nagły śmiech. Tak na prawdę już miała w głowie mały mętlik, jej ostatniym punktem było ewentualne pokazanie notatnika... Albo zrobienie czegoś żeby się nie włączył. Ale, nieważne - jest już przecież po sprawie.

 

Tak na prawdę to była nawet zadowolona z samej siebie. Hej, w końcu sprawdziła się w czymś innym niż strzelanie!

 

- Ah, bardzo chętnie skorzystamy z poczęstunku. Mogłabym jednak wpierw prosić o sprowadzenie mojego oddziału? Dużo przebył, a jeszcze trochę drogi będzie miał. Nie chcę żeby ich morale spadły zbyt mocno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 242
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Zostali już obsłużeni trzy komnaty stąd. Państwa zapraszam do jadalni dla gości. Proszę za mną - rzekł, ciężko wstał od stołu i przeszedł do drugiej komnaty, równie wystawnej. Stiukowe kolumny, złocenia, ornamenty i bogactwo - wszystko, czego można się było spodziewać. 

Na długim stole poustawiane były już potrawy, a służba odziana w minimalistyczne, granatowe mundurki donosiła kolejne misy i talerze. W nozdrza uderzały najróżniejsze intensywne aromaty, zarówno te słodkie jak i słone. Wzdłuż stołu ustawione były krzesła, a naprzeciwko każdego złocona misa i ceramiczne kubki. W misach z kolei znajdowały się najróżniejsze mięsa i potrawy z grzybów, a także niezidentyfikowanych, kolorowych składników. Król poprowadził ambasadorów i Kage do szczytu stołu. Dla Yuri było miejsce po jego prawicy, a na Setha nawet nie spojrzał. 

- Smacznego życzę - powiedział. Obok każdego krzesła stanął belugański służący - zapewne mieli obsługiwać gości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie nie mam więcej sprzeciwów. Krok za Panem, królu. - Rzuciła z uśmiechem Yuri, teraz wpatrywała się w Setha. Szukała jakiejkolwiek emocji, tudzież aprobaty lub skarcenia za jej akcje - mimo wszystko, całe te rozmowy były jedną wielką improwizacją złożoną z informacji dla Yu dostępnych. Nadal jednak miała... Minimalne wrażenie iż oryginalny ambasador niebyłby tak skory do współpracy z Kage. 

 

Siadając do stołu czuła lekkie zakłopotanie. Niby zdarzało jej się oglądać postępowanie osób w takim środowisku, ale miała wewnętrzną blokadę nawet o poproszenie służacego o podanie jej czegokolwiek. Na razie starała się sprawiać wrażenie jakby wybierającej odpowiednie potrawy wzrokiem - w międzyczasie obserwując zachowanie króla i Setha. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może w czymś pomóc, pani? - zapytała się służka stojąca obok Yuri. Kobiety Belugan nie różniły się szczególnie od mężczyzn, tyle że były nieco drobniejsze i miały mniejsze grzebienie na bokach głowy. 

Seth dość nieufnie przyjrzał się jedzeniu, a następnie wypowiedział się na tyle cicho do służącego obok siebie, że ten musiał się nad nim nachylić. Wymienili się kilkoma słowami i dopiero wówczas mężczyzna go obsłużył potrawą z grzybów, pytając uprzednio o ilość. 

- Co tak nieśmiało? Chciałbym, żeby pani dobrze zapamiętała Quarzite. Mimo tego co się wydarzyło - rzucił. - Skąd pani jest, jeśli wolno wiedzieć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jakiegoś powodu Yuri zawsze odnosiła się trochę delikatniej względem własnej płci. To mówiąc, oczywiście na myśli mamy fakt iż po prostu była względem nich bardziej miła niż zazwyczaj. Spojrzała na służącą z lekkim uśmiechem. 

- Cóż... Jesteś tutejsza, zatem masz większe pojęcie o lokalnych potrawach. Co byś mi poleciła, moja Droga? - Spytała, następnie spoglądając następnie na swojego rozmówcę. - Proszę o wybaczenie mojej złej maniery, ale nie jestem przyzwyczajona do jedzenia w dużych ilościach. Mając to na uwadze, muszę wybrać to ci będzie mi smakować by nie stracić okazji... Oh, pochodzenie jest proste, pochodzę z przepięknej... - Zapadła cisza, Yuri nie mogła z siebie wydusić nazwy swojej własnej rodzimej planety. -... Musi mi pan dać chwilę, chyba z emocji przy rozmowach dyplomatycznych zapomniałam podstawowej informacji o samej sobie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Polecę zatem na początek zupę z kalwatii gąbczastych i mięsa myoptisa czarnego. Pierwsze to grzyb, a drugie to rodzaj latającego ssaka jaskiniowego - wyjaśniła, nalewając zupę do pozłacanej misy i oddając ją Yuri.

Seth zmarszczył brwi i przez krótką chwilę wyglądał na zdziwionego, a potem perfekcyjnie udawał niepokój.

- Wszystko w porządku? Pobladła pani tak nagle. Niemożliwe, ledwie wczoraj opowiadała o błękitnym Kalamarze, oceanach i podwodnych miastach. Macie tu gdzieś medyka? Dyplomaci bywają wrażliwi na nowe warunki. Może to brak światła słonecznego? Słyszałem, że ludzie go potrzebują aby normalnie prosperować. Niech ktoś sprawdzi, co z oddziałem pani ambasador, może oni też odczuwają tego skutki. Prędko! - zarządził. Służba spojrzała na króla, który z kolei spojrzał na Yuri pytająco. Zmrużył oczy.

- Pani ambasador...? Wszystko dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm... Brzmi egzotycznie. Nie lubię gąbek, ale lubię kolor czarny. Dziękuję, moja Droga. - Uśmiechnęła się lekko do służki, następnie spoglądając na króla. Kiwnęła lekko głową na potwierdzenie, następnie roześmiała się lekko. Co więcej - jej śmiech nawet nie był udawany.

- Ah, nie zapomniałam skąd pochodzę, spokojnie. Źle się wyraziłam. - Kaszlnęła cicho. - Chodziło mi raczej o nazwę planety. Nawet ambasador czasami potrafi zapomnieć - Mon Kalamari, moja kochana wodna olbrzymka. Nie potrzebuję medyka, aczkolwiek... Można kogoś posłać do oddziału, na wszelki wypadek. Wracając. - Zgrabnym ruchem nabrała zupy na odpowiednik łyżki, próbując dania. Było... Zjadliwe. - Jak zapewne Pan się domyśla, nie jestem Kalamarianką. Przynajmniej nie pod względem biologicznym. Podwodne miasta są rzeczywiście piękne, przez to też moi dziadkowie postanowili zamieszkać w jednym z nich zaraz po ślubie. Osobiście nawet się z tego cieszę, bowiem przez to urodziłam się w miejscu którego piękna zapomnieć się po prostu nie da - dodatkowo, moim ulubionym kolorem stał się niebieski. I choć pływanie było dla mnie zakazane - moja matka miała wstręt do wody, więc trzymała mnie w minimalnym kontaktcie - to dzień w dzień spoglądałam na nią z przyjemnymi myślami. Czyż to nie ironiczne że zostałam wychowana na wodnym olbrzymie przez kobietę z wodowstrętem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Istotnie - mruknął król, niezbyt przekonany i spojrzał karcąco na Setha. Kage nie przejął się tym zbytnio. 

Monarcha odchrząknął znacząco, biorąc łyka fioletowego płynu. Ponownie zwrócił swe spojrzenie na Yuri i uśmiechnął się. 

- Jak to się stalo, że polityk z Mon Kalamari została ambasadorem Najwyższego Porządku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oficjalnie? Nadzwyczajne osiągnięcia na polu dyplomacji i negocjacji. - Odpowiedziała, kontynuując posiłek. Kątem oka rozglądała się po stole szukając jakby następnych potraw do konsumpcji. - Ale, jeżeli mam być z Panem szczera, większy wpływ miały na to kontakty mojego Ojca, a co z tym idzie, moich kontaktów. Oczywiście obie wersje są prawdziwe, bowiem uważam się za postać raczej kompetentną, ale nie oszukujmy się - wpływy też mają duże znaczenie. - Mrugnęła porozumiewawczo do króla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Król uśmiechnął się szczerze, po raz pierwszy od początku spotkania.

- Cóż rzec... Oto i esencja polityki - stwierdził. Atmosfera rozluźniła się nieco, choć nie na tyle, by przy stole panował gwar. Na nowym talerzu Yuri wylądowały okrągłe kapelusze grzybów wypełnione żółtą pastą, słone i lekko pikantne w smaku.

Reszta posiłku przebiegała już spokojnie i bez niepotrzebnych rewelacji. Służba wykonywała swoje zadanie, ale jedzenia nie zabrakło. Na stole i tak był go nadmiar.

- Więc - podjął król - Życzycie sobie przenocować w pałacu, czy też czas was nagli? Nie popędzam, wręcz zapraszam. Będziecie mogli poznać gościnę Belugan - rzekł z dumą.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć do grzybów  miała raczej nastawienie sceptyczne - jak do wszystkiego w ogólnym rozrachunku - to farsz ktrym kapelusze były wypełnione przypadł Yuri do gusty. Pikantne i słone, takie jak nasza "pani ambasador" lubiła.

 

- Osobiście bym została na miejscu chociaż do rana, jednak muszę to jeszcze przedyskutować ze swoimi ludźmi. Są wymęczeniu, jeżeli nie fizycznie to na pewno psychicznie - mimo wszystko dostali się w niewolę, a szturmowcy Najwyższego Porządku są na tym punkcie mocno... Uczuleni, jeżeli Pan rozumie co mam na myśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak najbardziej. Hej, ty! Tak, do ciebie mówię. Podejdź no tu i zaprowadź panią ambasador do pokoju gościnnego, do jej żołnierzy - rozporządził z kamiennym wyrazem twarzy. Tymczasem do Yuri odwrócił się z szerokim uśmiechem i złożył dłonie w piramidkę rzeczowym gestem. - W razie problemów, będę przebywał w sali tronowej - uprzedził.

- Kiedy już pani i pani oddział będą się zbierać, proszę mnie poinformować - odezwał się Seth. - Chętnie się pożegnam i odprowadzę was na stację. - Mrugnął porozumiewawczo do Yuri. - Tymczasem mamy jeszcze parę spraw do omówienia, królu.

Król nie wyglądał na zadowolonego tym faktem, ale kiwnął głową, a "Hej, ty" poprosił Yuri, by podążała za nim.

 

Pokój gościnny nie był daleko, choć w labiryncie pałacowych korytarzy spokojnie można było się zgubić.

Szturmowcy wyglądali zabawnie, porozwalani na fotelach z poduszkami, pomiędzy którymi chodziły trzy Beluganki, dwie Kage i jedna Togrutanka. To ona rzucała się w oczy najbardziej z pomarańczową skórą upstrzoną białymi wzorami i oczywiście charakterystycznymi dla swojej rasy montralami i lekku. Jej oczy były zupełnie czarne, bez widocznych źrenic. Spoczęły na Yuri dosłownie na moment, ale widać w nich było coś niepokojącego. Jakby spojrzenie było niemal porozumiewawcze, niosące ostrzeżenie. Atmosfera panująca w pokoju nie była zresztą luźna - czuć było napięcie. Wszyscy żołnierze zwrócili spojrzenie ku Yuri.

- Pani ambasador - odchrząknął kapitan. - Ostateczny rozkaz należy - oczywiście - do pani, ale chłopcy z oddziału chcieliby już się zbierać - rzekł. Gdyby mógł, zapewne przepraszająco wzruszyłby ramionami.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak pan uważa. Dziękuję ładnie za posiłek. - Ukłoniła się ładnie w stronę króla, przedtem wstając od stołu i dziękując cicho dziewczynie która ją obsługiwała.

- Proszę się tylko nie pozabijać - mimo wszystko, mamy umowę. - Zaśmiała się słodko, wychodząc z komnaty razem z "Hej, Ty".

 

W czasie drogi w ciszy podziwiała pałacowe labirynty - co więcej próbowała nawet zapamiętać drogę przez którą przechodzili, ot tak na wszelki wypadek. Może się jej to jednak przyda?

 

 

Yuri weszła do pokoju z lekkim uśmiechem, i na wstępie miała coś powiedzieć - jednak pomarańczowa kobieta wybiła ją trochę z humoru. Tak samo atmosfera panująca w środku - bynajmniej nie była luźna. Odkaszlnęła cicho, kiwając w stronę kapitana.

- Po pierwsze, wszystko zostało podpisane i możemy spokojnie opuścić już planetę. Po drugie, możemy wyjść już teraz, mimo nalegań od strony Króla. Mi to obojętne, panowie, dlatego proponuję demokratyczne głosowanie. - Spojrzała szybko po szturmowcach i paniach wokół nich, szukając jakichkolwiek oznak do niepokoju. - Kto chce opuścić planetę już teraz, niech uniesie prawice.

 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzja żołnierzy była jednogłośna. Wszyscy unieśli prawicę, a Togrutanka stanęła za nimi i lekko, niemal niezauważalnie pokręciła głową. Była młoda i zastanawiającym było jak w ogóle trafiła na Quarzite.

Szybkie spojrzenie na TB, który z niewiadomych przyczyn pokasływał i nie szło mu to szczególnie realistycznie. Uporczywie wbijał wzrok w Yuri, ale przestał kiedy dostał ostrzegawcze pacnięcie od CJ po potylicy.

- To co, ruszamy? - zapytał właśnie CJ. Spojrzał na Togrutankę i przywołał ją do siebie. - Odprowadź nas na stację - zarządził. Kobieta skinęła głową i ruszyła w stronę wyjścia z pałacu, prowadząc ich w stronę stacji pociągu.

- Zapomniałbym. FX, idź, dobrze? - zapytał CJ, a FX posłusznie skręcił z korytarza w jedno z pomieszczeń. Dziwnym był brak reakcji LV, który przecież pełnił funkcję kapitana. A jednak szedł na przodzie, nie oglądając się za siebie.

 

Pociągu na stacji jeszcze nie było. Pierścienie świeciły swoim fioletowym światłem, oświetlając kryształowe pole poniżej, w miejscu gdzie kończył się taras i teren pałacu.

Pociąg pojawił się niebawem i wyhamował idealnie między pierścieniami. Otworzyły się drzwi, ale CJ stojący na przedzie nie zareagował i reszta oddziału również nie. Dopiero po chwili, gdy na peron wstąpił FX prowadząc ze sobą Setha.

- No cóż, nadszedł czas pożegnań... - zaczął Kage, ale w tym momencie FX dyskretnie wyjął blaster i przyłożył jego lufę do pleców "ambasadora". Seth przestał się uśmiechać. - O co chodzi?

- Wsiadaj - powiedział CJ i Yuri nakazał to samo. Wszyscy weszli do środka i zamknęły się drzwi pociągu, a ten już po chwili ruszył.

- Stańcie pod ścianą. YU, Kage, LV, TB.

 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri w chwili uniesienia rąk zrozumiała że coś było kompletnie nie tak. Dodatkowo zrozumiała co Togrutanka chciała jej przekazać - a przynajmniej ostrzec. Brak reakcji kapitana tym bardziej jej się nie podobał, a ich powolny krok bynajmniej dał Yuri wiele czasu do myślenia.

 

Widząc Setha już sama z siebie chciała pokręcić głową na boki, ale FX ją bynajmniej uprzedził. Westchnęła dosyć głośno, spoglądając z dezabrobatą na buntującego się szturmowca. Nie mogąc dużo więcej zrobić w obecnej sytuacji, stanęła w pobliżu ściany - choć nie można było tego dokładnie nazwać " pod ścianą " - lustrując swój dotychczasowy oddział zmrużonymi oczami.

 

- Więc? - Rzuciła w stronę CJ, krzyżując ręce na piersi. Na prawdę żałowała braku bronu przy pasie - nawet gdyby była ona zabrana tak czy siak. - Zamierzasz nas rozstrzelać za dojście do porozumienia czy jak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. Zamierzam wrócić do bazy i przedstawić prawdziwą wersję wydarzeń. Ty, LV i TB zostaniecie postawieni przed sądem wojskowym, a on - tu wskazał na Setha. - Stracony za zabójstwo ambasadora Ande-ek Akula. Zapomniałaś, YU-1337, komu jesteście lojalni. Nie mieliście prawa urządzać przebieranek bez konsultacji z Najwyższym Porządkiem, a to dla Najwyższego Porządku walczyliście! Cała reszta oddziału ocaleje, bo - rzecz jasna - wydamy im zdrajców i mordercę. Brzydzę się tym, że tak łatwo daliście się zmanipulować temu szmatławcowi z szarą mordą. - Dla podkreślenia słów, splunął na ziemię. - Przeszukać ich!

LV i TB zostali już ograbieni z blasterów. Yuri nie miała przy sobie broni, Sethowi natomiast zabrali cylinder miecza świetlnego i całą masę pomniejszych gadżetów jakie miał poupychane w kieszeni. Seth nic nie powiedział, tylko stał z podniesioną brwią i zażenowaniem wypisanym na twarzy. Podobnie zachowali się TB i LV.

- Kiedy wyjdziemy z pociągu, będziecie się grzecznie zachowywać. Ciebie, szary, będę miał cały czas na muszce, więc nie rób głupot. To samo tyczy się pozostałej trójki. Jeden fałszywy ruch i otworzę ogień, jasne? Nieważne w jakim stanie dolecicie do bazy.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri zachowała ciszę i względny spokój w czasie przeszukiwania. Jej twarz wyraźnie się skrzywiła gdy jej niedawny "kolega" postanowił splunąć na podłogę. Denerowało ją tego typu prostackie wręcz zachowanie. Ale cóż, na razie nie mogła go za to skarcić - czas pokaże czy w ogóle będzie wstanie to jeszcze zrobić. 

- Napomnę tylko że coś zrobić musieliśmy, a informowanie centrali o tym że nagle straciliśmy ambasadora raczej nikomu by się nie spodobała. Na przebieranki była ogólna zgoda z tego co pamiętam, tylko... Ty jakoś byłeś do tego wszystkiego sceptycznie nastawiony. - Skrzyżowała ponownie ręce, obrzucając CJ bynajmniej karcącym wzrokiem oficera. Ot, strój robił swoje. - Nie dość że nie zrobiłeś zasadniczo niczego żeby misja się jednak powiodła, to jeszcze masz czelność grozić mi sądem wojennym i posądzać o zdradę. Ty nawet nie wiesz jaki był werdykt rozmów - choć nie wiem czy byłbyś wstanie go wpełni zrozumieć, nawiasem mówiąc. - Yu bynajmniej nie miała najmniejszego pojęcia co w danej sytuacji robić. Ale siedzieć cicho nie chciała - kolejka jechała cały czas, miali każdy następny pierścień z lekkim zaciemnieniem światła w wagonie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie jest tylko groźba. To jest twoja najbliższa przyszłość - wysyczał, zaburzając przestrzeń osobistą Yuri. Stał z nią twarzą w twarz. - Nie interesuje mnie werdykt rozmów, bo jest, kurwa, nieważny. A to że jesteś w ciuszkach Akula nie oznacza, że jesteś ambasadorem. To tylko tyle, że jesteś szturmowcem we wdzianku martwego Kalamarianina. I jeśli jeszcze raz spróbujesz się wymądrzać, to zdejmę to z ciebie i dalszą drogę przejdziesz bez niczego na sobie! - ostatnie zdanie wypowiedział kłując Yuri w pierś palcem. Odwrócił się do reszty oddziału.

- Wprowadzam nową zasadę! Od teraz jeśli którekolwiek z czwórki żartownisiów przez których mamy przesrane się odezwie bez pytania, cała reszta ma pełne prawo mu pokazać, co o tym sądzi! - oznajmił. Reszta nie zareagowała szczególnie - patrzyli na nich wrogo, ale bez satysfakcji albo nienawiści.

Pociąg zatrzymał się i wyszli na stację windy. Stało tam dwóch belugańskich strażników,  którzy tylko ukłonili się z szacunkiem i wrócili do obowiązków, czekając aż oddział zajmie miejsce w windzie.

Podróż na stację orbitalną nie trwała długo. W hangarze stała wyczyszczona, wierna kanonierka którą dostali się na Quarzite, gotowa przyjąć transport z oddziału szturmowców. Gdy tylko zamknęły się śluzy, YU, TB, LV i Seth zostali wepchnięci pod pokład i skrępowani razem wokół metalowego słupa łańcuchem. Kolejno LV, Seth, Yuri i TB. Następnie szturmowcy zamknęli pomieszczenie pogrążając ich w ciemności - tylko wąskie listwy świetlne zaznaczały drogę ku schodom i z powrotem na pokład.

- Nie chciałbym być zbyt dosłowny, panowie - zaczął TB.

-...I panie - dodał LV.

- ...I panie, ale chyba wdepnęliśmy w niezłe gówno.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yu cofnęła się tylko o krok by złapać lepszą równowagę gdy CJ recytował swoje słówka nienawiści pod jej adresem. Wizja łażenia nago jakoś niezbyt ją pociągała, na jej twarzy malowała się zniesmaczona złość. Gdy została kujnięta w swoją raczej typowo kobiecą część, chciała - mówiąc slangiem - "Wyjechać mu z dyńki" choć wszyscy wiemy jak by się to skończyło. Nie lubiła walki w zwarciu, szczególnie gdy była ona w ilościach Cztery na Siedemnaście. 

 

Resztę podróży spędziła w ciszy, delektując się tylko ostatnimi obrazami kryształów migającymi jej przed twarzą. Szczególnie czerwonych będzie jej szkoda - aż dziw że Król nie podarował jej żadnego prezentu w postaci naszyjnika czy innego cholerstwa... Chociaż z drugiej strony, kti wiedział że Pani Ambasador tak bardzi polubi kryształki.

 

Przeskakując do aktualnej chwili - Yuri Westchnęła tylko cicho na słowa TB, kręcąc głową przy okazji. Zamknęła oczy, myśląc jakby.

- Seth. - Rzuciła nagle, odwracając się w jego stronę. - Obwiniam Ciebie za tą sytuację. Przypomnij mi żebym Cię później spoliczkowała. A teraz. - spojrzała przed Siebie, próbując dostosować wzrok do ciemności. - Ma ktoś jakiś pomysł jak się z tego wydostać? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapadła chwila względnego milczenia.

- Właściwie - zaczął Kage. - Chciałem protestować i bronić się, bo przecież robiłem to wszystko dla dobra innych. Ale chyba jednak tego nie zrobię i rzeczywiście ci o tym przypomnę - stwierdził.

- Wiesz, YU, obwinić można CJ za to, że jest kretynem, bo wydaje mu się że chłopaki unikną lania jeśli znajdzie kozły ofiarne. A prawda jest taka, że ci idioci poniosą te same konsekwencje co my - stwierdził LV.

- Może by ten łańcuch przeciąć jakoś, no nie wiem, nie mam pojęcia - rzucił TB. - Ma ktoś jakiegoś asa w rękawie?

- Właśnie próbuję go wyjąć - szepnął Seth, który istotnie od kilku sekund się wiercił.

- Skoro i tak już nie należymy do Najwyższego Porządku, nazywam się Kavi. Nie pytajcie mnie, dlaczego to pamiętam - odezwał się TB.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oh, obwiniam Cię za to że w ogóle zjawiłeś się w naszym przedziale. No ale, Kage i Beluganie są w pokoju, my w ciemnym więzieniu, no i ogólnie wszyscy szczęśliwi. - Parsknęła cichutko, pozwalając swojej głowie opaść na pierś. 

- Tak na prawdę to nawet chciałam im to wyperswadować, ale... Tak na prawdę mówiłam już o tym gdy gościliśmy u Kage. Cóż, niektórym jednak nic do głowy nie wchodzi. - Wzruszyła tą ramionami na tyle ile mogła, następnie zamykając się na chwilę. Imiona... Miała jakieś? Yuri. To na pewno. YU-1337.... Yu... Leet... Juliet. Ha, można i w ten sposób to dedukować. 

 

- Miło poznać, Kavi. Ja chyba jednak zostanę przy Yuri. Brzmi ładnie. I kojarzy mi się z różowym. Nie lubię różowego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mogę was przeprosić, ale nie sądzę żeby w tej chwili zbyt wiele to zmieniło - warknął Seth, poirytowany. 

- Miło mi cię poznać, Yuri - stwierdził Kavi. - Nie mam nic do różowego. Sympatii też nie. 

- O, to ja chcę być... L... V... Livrey? Jest takie imię? Liv będzie lepiej. Od teraz Liv. 

- Dobra, miło nam Liv, Yuri, Kavi, jestem Seth i zamknijcie się na chwilę - fuknął Kage, manipulując łokciem jakby chciał wytrącić coś z rękawa. 

- Nie wiem, czy to ma sens - odezwał się Kavi. - Może pogodzimy się ze śmiercią? I tak nie mamy gdzie wiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybacz. Tak tylko się z Tobą droczę. - Zachichotała cicho Yuri, obserwując swojego przyjaciela z uwagą. Chciała mu nawet pomóc, niestety nie było żadnej możliwości by to zrobić. Chyba że mogłaby trącić go łokciem... Albo nogą.... Zależy od odległości.

- Liveroy. To chyba jakaś marka papierosów była. - Odparła Yu po chwili, wpatrując się w łokieć Setha. - Co do śmierci, nie bądź taki hop do przodu. Zawsze możemy wszystkich powystrzelać. Może. Albo może będą na tyle głupi żeby sami się obezwładnić jedną z zabawek Setha. Mogę widzieć skąd je bierzesz tak w ogóle? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niektóre konstruuję. Jak już załapiesz zasady mechaniki, elektroniki, elektryki i innych, to jest to całkiem łatwe. I można kombinować nowe sprzęty, wredne dla kogoś kto nie potrafi ich użyć i przydatne dla użytkownika. Czyli na ogół mnie. Jeszcze inne, te których nie zrobiłem, pochodzą z innych planet. Jestem chyba jedynym Kage którego nosi poza Quarzite, ale podróży do bazy Najwyższego Porządku wolałbym uniknąć - powiedział. W końcu udało mu się chwycić mały przedmiot przypominający nóż, tyle, że bardzo płaski. Chwycił w dłoń ostrze. 

- Wolałbym nie uciąć nikomu dłoni, sobie też nie, więc jeśli możesz, to chwyć rączkę - poprosił. Dłoń Yuri była akurat niedaleko narzędzia, a Seth nie mógł go sobie przełożyć. 

- Liveroy brzmi dobrze. Ale Liv krócej i lepiej, więc no... Liv - stwierdził niedawny kapitan. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy ja wiem czy lepiej... Ahh, w każdym razie. Widzę że jesteś zatem domorosłym rzemieślnikiem. Ha, miło Cię jednak mieć po swojej stronie. - Rzuciła spowrotem Yuri, łapiąc za rączkę i mozolnie piłując metalowy kabel owijający Setha. Żmudna i nudna praca. 

- Zatem co zdołali Ci zabrać, Drogi Kage? Jak dużo nieznanych im sprzętu Ci zabrali? Mam nadzieję że się ogłuszą sami z siebie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...