Skocz do zawartości

[Ternos23] Star Wars


Recommended Posts

- Dzięki. Za chwilę i tak z niej wyjdziesz, więc to się nie liczy. To ja już pójdę i powodzenia - rzuciła wesoło i odmeldowała się.

 

Pierwszy ze szturmowców zaczął ocknął się kilkanaście minut później z koszmarnym bólem głowy, o czym nie omieszkał poinformować wszystkich obecnych, okraszając wypowiedź soczystym przekleństwem.

- Co o cholery... - odezwał się TB-5508, 'Tobi'. Poddźwignął się na rękach i oparł o ścianę. - Gdzie my jesteśmy? - zwrócił się w stronę Yuri. - I co się stało chłopakom?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 242
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Yuri siedziała oparta o ścianę, bawiąc się jakimś podłużnym poprzez podrzucanie go w dłoni. Wyglądało na coś w rodzaju małego, metalowego pręta... albo coś na wzór staromodnego pocisku. 

Uniosła lekko głowę, patrząc na TB. Dało się od niej słyszeć ciche westchnięcie.

- Aktualnie to jesteśmy w więzieniu, zdaje się. A co do reszty... Pamiętasz tego Kage z przedziału? Ogłuszył was wszystkich jakimś ustrojstwem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A tak. Dorwę drania i nakopię... - stwierdził, ale jego obecny stan poddawał słowa Tobiego w wątpliwość. Wyglądał jakby przesadził z trunkami o wysokiej zawartości alkoholu, co szturmowcom zdarzało się raczej rzadko.

- Zaraz... A co z tobą, Yu? - zapytał budzący się CJ, a ton jego głosu i podejrzliwe spojrzenie nie sugerowały niczego dobrego. - Wyszłaś z przedziału, nie? Co było potem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wbiegłam do przedziału z ambasadorami, żeby poinformować o naszym gościu. Zaraz potem złapało mnie jakieś cholernie dziwne uczucie niepewności, więc wgapiałam się jak głupia w nasz przedział. Rozkaz był żeby zneutralizować... - Yuri spojrzała teraz w bok, drapiąc się po tyle głowy. - ... Dalej pamiętam już tylko jakieś urywki.Ot, otworzenie drzwi, was leżących nieprzytomnych, oraz wspomnianego Kage biadolącego o pokojowych rozmowach. W Każdym razie, nie miałam czucia w kończynach, albo... raczej woli by je mieć, dlatego przez następne... - Tutaj zatrzymała się na chwilę, wbijając oczy w podłogę ich celi - ... parę, paręnaście minut siedziałam pod ścianą jakby pod lekką narkozą. Więcej nie powiem, bo po prostu nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli misja zakończona niepowodzeniem - skwitował Tobi. - Wie ktoś, czy Akul przeżył? - zapytał z nadzieją.

- W dupę sobie wsadźcie te swoje imprezy - wymamrotał kolejny z powracających do żywych, AT-6364. - Więcej z wami nie piję.

LV, który ocknął się chwilę wcześniej ale dotychczas nie zabierał głosu w dyskusji spojrzał na niego i skrzywił się paskudnie, jakby AT powiedział coś obrzydliwego.

- Ja go nie będę uświadamiać - stwierdził, wstał, poszarzał, podszedł w kąt pomieszczenia i zwymiotował. To z kolei otrzeźwiło budzącego się nieopodal DF, który odskoczył jak oparzony, z prędkością o którą sam siebie najpewniej nie podejrzewał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri spoglądała tylko na budzący się oddział, tak na prawdę trochę tłumiąc w sobie cichy śmiech. Personalnie, nigdy z chłopakami nie piła - ale często była w pobliżu gdy trunki szły w ruch. Ot, taka odpowiedzialna dziewczynka.

- Współczuję wam, chłopcy. - Rzuciła tylko, powoli wstając ze swojego miejsca, spoglądając teraz zza kra... to jest, osłony cząsteczkowej.  Jedno licho, ważne że byli zamknięci.

- Co do Akula, pojęcia nie mam. Zamiast tego jednak mam dziwne uczucie że w stanie swojej... niezdolności, dało się czuć palonego kalmara... Ale cholera wie. Mam nadzieję że mi się tylko wydawało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po słowach Yuri zapadła cisza. No, może poza jękami jednego z ostatnich budzących się.

-  Mam nadzieję, że ci się tylko wydawało. Inaczej jesteśmy martwi i równie dobrze możemy prosić tego żółtookiego drania o szybką egzekucję - stwierdził DF. - Ależ ja bym mu nakopał...

- Ej, a jeśli typ jest tym, no... Że korzysta z Mocy? - zapytał CJ. - Ja tylko pamiętam, że coś wyjął. A potem mnie zemdliło i ciemność, pustka, koniec. Zakładam się o pięć kredytów, że gość używa Mocy i jest niebezpieczny. Może gdybyśmy go pojmali, co? Może wiecie... Może by nam darowali.

- W dupę sobie wsadź swoje pięć kredytów - skomentował ponownie AT.

- Moc nie istnieje - rzucił DF. - I tamte typy to była tylko sekta.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak mówiłam, to właśnie to ustrojstwo was powaliło. Przynajmniej tak powiedział ten koleś w tatuażach, zaraz po otworzeniu przeze mnie drzwi. - Odpowiedziała, rozglądając się wokoło, głównie wpatrując się teraz w przejście którym wszyscy tutaj zostali wniesieni.

- Może i sekta, ale cholera ich wie czy nie mają jakiś ukrytych potomków. W każdym razie... O ile dobrze kojarzyłam fakty, przywieźli nas tutaj nie dalej niż pół godziny temu, I aktualnie jesteśmy w podziemiach jakiegoś pseudo-kryształowego miasta jeżeli was to interesuje. Zastanawia mnie na jak długo tutaj zabawimy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri nie umknęły kolejne dziwaczne spojrzenia ze strony CJ. O ile reszta oddziału łyknęła wersję o zamroczeniu umysłu, o tyle on najprawdopodobniej miał wątpliwości, którymi póki co z nikim się nie podzielił.

Kolejne minuty minęły na dywagacjach o Mocy, jej użytkownikach i ich potencjalnych technikach, aby wszystko urwało się nagle w momencie, w którym do budynku wszedł znany już Yuri Kage i stanął przed celą.

- Myślę, że mamy parę spraw do omówienia - rzekł. - Kto dowodzi waszym oddziałem? Chciałbym z nim porozmawiać.

Funkcję kapitana w oddziale pełnił LV, który wyprostował się i wstał, wyprostował palce i podszedł do Kage, od którego dzieliła go teraz tylko niebieska tarcza cząsteczkowa.

- Najpierw chciałbym wiedzieć, jaki los spotkał ambasadora który przybył tu z misją pokojową - zażądał.

- Opowiem panu wszystko. A teraz proszę pozwolić. Nie mam żadnego dowodu na poparcie moich słów, ale nie krzywdzimy jeńców. - Seth nacisnął przycisk na ścianie i tarcza opadła, pozwalając przejść LV. Żołnierze zaczęli się rozglądać po sobie. Mogli podjąć działanie. Mogli rzucić się na Kage, każdemu przeszło to chyba przez myśl. Ale było za późno - gdy tylko LV przekroczył obszar celi, zasłona wróciła na miejsce.

 

Wrócił godzinę później, blady na twarzy i z kamienną miną. Seth otworzył celę na stałe.

- Akul nie żyje. Pan... zaprasza na posiłek - rzekł LV. Po twarzach oddziału przeszedł wyraz niezrozumienia. CJ podniósł się pierwszy i podszedł bliżej wyjścia. plótł ręce na piersi i z miną rasowego buntownika odchrząknął.

- Nie będziemy nic tu spożywać - oznajmił. LV spojrzał na niego spode łba.

- Zamknij się, CJ.

- NIE. Czy ktoś wyraża zgodę na zjedzenie posiłku w obecności tego gościa? - zapytał, odwracając się do oddziału. Po minach widać było, że nie byli pewni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri przez resztę konwerswacji była cicho, patrząc tylko w stronę wyjścia, oczekując jakby kogokolwiek. Odwróciła się jednak od tarczy, siadając na powrót w jej wcześniejszym miejscu.

Gdy Kage jednak się pojawił, rzuciła na niego tylko spojrzenie, następnie wbiła wzrok w ziemię. Przez następna godzinę siedziała w zasadzie pogrążona kompletnie w myślach, od czasu do czasu podrzucając wcześniej wspomniany pręcik - nie wiadomo skąd go wzięła, po prostu był w jej kieszeni - jakby dla zabicia czasu, albo uspokojenia.

 

Gdy kapitan wrócił, Yuri uniosła lekko brwi widząc jego wyraz twarzy. Był on dosyć... Przerażający tak na prawdę.

Gdy usłyszała że ambasador nie żyje - nie żeby o tym już nie wiedziała - położyła twarz w swych dłoniach, siedząc przez krótką chwilę w pozycji załamego dziecka. Po paru sekundach uniosła głowę z cichym westchnieniem, następnie powoli wydając na nogi, przeskakując delikatnie z jedną na drugą. Zdrętwiała od siedzenia zapewne.

- ... Spokojnie, CJ. Nie ma sensu się rzucać. Osobiście nie chcę trafić w stan nieprzytomności, dodatkowo z twojej winy... W każdym razie. - Odwróciła się do oddziału, kaszląc krótko. - Chętni na kolację, ręka w górę. Niechętni, w dół. Zobaczymy kogo będzie więcej i wtedy podejmiemy decyzję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez dłuższą chwilę nikt nie podniósł ręki. To był dowód na działanie instynktów stadnych - patrzeli po sobie, próbując wyłapać potencjalne reakcje albo szukać u siebie nawzajem zgody na spożycie posiłku. Wszyscy byli głodni, ale był też CJ, stalowym wzrokiem wpatrujący się w towarzyszy.

- No, zastanówcie się poważnie. To będzie przyjęcie jedzenia od wroga. Dezercja! Zdrada! - syknął. Kage stojący przy wejściu pozostał niewzruszony, a LV skrzywił się z dezaprobatą.

- Chrzań się, CJ - stwierdził w końcu DF. - Zdychanie za cokolwiek przez odmowę jedzenia to kretyński pomysł.

- Dobra. Dobra! To posłuchajcie zamiast tego YU, którą zawładnął ten gość. Nie widzicie, jakie to podejrzane? Jako jedyna z nas nie była nieprzytomna i wiedziała, że Akul nie żyje! Zdradziłaś nas, YU. Ale mam nadzieję, że nie z własnej woli. Pytanie tylko, do czego jesteś zdolna pod wpływem Mocy tamtego cwaniaka - syknął, patrząc na Yuri z obrzydzeniem.

Po reakcji oddziału widać było, że zastanawiają się usilnie nad jego scenariuszem.

- Nie posługuję się Mocą - stwierdził spokojnie Seth.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yu patrzyła prosto na CJ, stojąc przodem w jego stronę, ze skrzyżowanymi rękoma na jej piersi. Wysłuchała do końca jego oskarżeń - tak na prawdę słusznych - następnie zaś pokręciła tylko głową.

- Mylisz zdradę z logicznym myśleniem, przyjacielu. - Zaczęła - Nie wiedziałam że Akul nie żyje aż do teraz, to że miałam dziwne przebłyski świadomości w czasie gdy wy leżeliście jak kłody były spowodowane moją odległością od czarnego gościa. - Wskazała ręką na Setha, krzywiąc lekko twarz w grymasie. - A teraz powiedz mi. Na prawdę uważasz że twoja "Stalowa wola" cokolwiek teraz zmieni? Jesteśmy zamknięci we wnętrzu jakiejś cholernej planety, dodatkowo w celi, nasz eskortowany nie żyje i raczej nic nie zdoła go odratować. Nie mamy broni, przy nas stoi koleś który powalił nas w sekundę, a w oczach Najwyższego Porządku jesteśmy nieudacznikami którzy nie zasługują na miano noszenia munduru. - Jej głos był uniesiony, ale nie można było powiedzieć żeby Yuri krzyczała. - A więc z całym szacunkiem, ale wolę żyć ze świadomością że jesteśmy praktycznie martwi przynajmniej najedzona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mnie przekonała - podsumował DF i minął CJ, żeby przejść poza celę. Odważył się jeden, odważyła się i reszta. Wyszli z celi i ruszyli za kapitanem i za Sethem. Tylko CJ został nieco dłużej, nieufnie wpatrując się w Yuri. Ale po chwili on także uległ.

 

Kage poprowadził ich do innego budynku, po wykutych w skale schodach. W komnacie w której się znaleźli, nieszczególnie wysokiej, ale za to dobrze oświetlonej, znajdowały się dwa metalowe stoły - jeden z krzesłami, ale pusty, i drugi zastawiony misami z jedzeniem i z miskami na jedzenie.

- Ekosystem Quarzite nie ma żadnych roślin. Są tu bakterie i grzyby wytwarzające tlen i detrytus, którym żywi się spora część żywych stworzeń. Dlatego też nie możemy wam zaproponować do jedzenia roślin, ale właśnie grzyby i mięso - wyjaśnił. - Kiedy już nałożycie sobie posiłek, zapraszam do stołu. Kapitan i ja mamy parę komunikatów.

Potrawy pachniały mimo wszystko całkiem nieźle, choć nieco egzotycznie. Żołnierze ruszyli ku misom z jedzeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaś Yuri została z nim, wyraz jej twarzy przybierał coraz delikatnieszy wyraz z każdą sekundą.

- Wybacz, CJ. - Powiedziała po dłuższej chwili. - Ale na prawdę jesteśmy udupieni, zaś wewnętrzne walki dużo nam nie pomogą. No, a teraz chodź, zjemy coś w spokoju. - I ruszyła w ślad za resztą oddziału.

 

Yu podeszła powoli do stołu, rozglądając się po stole z lekko uniesioną brwią. Cóż, zawsze to jakieś... Urozmaicenie. Nałożyła sobie grzecznie trochę czegoś co przypominało pieczone pieczarki, trochę... Prawdopodobnie mięsa i coś co wyglądało na zawierające najwięcej witamin, o ile e ogóle można było to przewidzieć. Następnie zajęła miejsce gdzieś po środku stołu, czekając na wspomniane ogłoszenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zacznijmy od... - zaczął LV, kiedy już wszyscy usiedli przy stole. Palce miał splecione w piramidkę, opierał łokcie o stół i wpatrywał się w blat, jakby szukał w nim wybawienia. - Zacznijmy od tego, że wpakowaliśmy się w kłopoty. To znaczy... - Tu spojrzał ukradkiem na Setha. - ...Ruszyliśmy na misję, nie znając kompletnie terenu i nie mając pojęcia o panujących tu nastrojach, zapewne przez propagandę Belugan, a także...

- Do rzeczy kapitanie - przerwał Seth.

- Trzeba to wszystko odkręcić. Aluk nie żyje, ponieważ próbował zabić ambasadora Botehsa. To w gruncie rzeczy przypadek. Nie mamy ambasadora, ale wiemy chyba wszyscy, że przywódcy Najwyższego Porządku oczekują skutków. Generał Hux oczekuje skutków. A skutkiem pożądanym jest zawarcie przymierza z planetą Quarzite, bowiem Najwyższy Porządek potrzebuje handlu z tą planetą. Nie doszło jeszcze do negocjacji, ale dojdzie, jeśli wystawimy drugiego ambasadora. A jeśli zdobędziemy więcej niż było założeniem, możliwe że uda nam się wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Wszak wypadki się zdarzają.

- Beluganie nie wiedzą, kto miał być ambasadorem. Nie wiedzą, że Ande-ek Akul nie jest w istocie Kalamarianinem, tylko człowiekiem. Kobietą - wtrącił się znów Seth i - podobnie jak każdy z oddziału - spojrzał w stronę Yuri.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri dotychczas siedziała spokojnie, trochę jakby nieobecna. Konsumowała nieśpiesznie posiłek z talerza, żyjąc trochę przydługo każdy kęs. Dopiero po chwili dotarło do niej jakie słowa padły - kluczowe "Ambasador", "Człowiek" i "Kobieta". Kaszlnęła cicho, przełykając ostatni swój kęs, następnie spoglądając to na kapitana, to na Setha swoimi pytającym oczyma żądającymi obszerniejszych wyjaśnień.

- Za przeproszeniem, czym sobie "zasłużyłam" no posadę ambasadora? Nie mam żadnego doświadczenia w tym temacie, a innej kobiety człowieka na tej przeklętej planecie nie ma! - Rzuciła, opuszczając sztućce o ile w ogóle takie były dostępne, następnie jej głowa oparła się na rozłożonej dłoni.

-... przecież to się skończy następną katastrofą... - szepnęła do siebie, choć nie starała się nawet ściszyć tonu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To jest rozkaz - skwitował LV. - Nie mamy innego wyjścia, YU. Poza tym nie masz się bawić w dyplomatę, tylko dobrze zachowywać, bo wszystkie ustalenia dostaniesz. Nie każę ci tam odwalać żadnych gier politycznych, po prostu wejdź w rolę i zachowuj się jak na poważnego człowieka przystało. Czego byś nie robiła, i tak będziesz lepszym dyplomatą niż ten idiota Aluk. Poza tym, to będzie zwyczajnie lepiej wyglądać. Wjeżdżamy do miasta tych ćwoków, udajemy że nas schwytano i że nie zostaniemy zabici tylko jeśli Beluganie zgodzą się na wspólne obrady z Kage. Po wszystkim żegnamy się i wracamy jako triumfatorzy do Najwyższego Porządku, wciskamy kit że prawdziwy Aluk zginął przez tętniaka podczas podróży windą wgłąb Quartzite i wszyscy żyjemy w zdrowiu i szczęściu.

Gdyby Yuri spojrzała teraz na CJ, widziałaby że jest wstrząśnięty tak pozbawionym szacunku wspomnieniem o ambasadorze. Niektórzy nie byli przekonani - w umysłach zwykłych żołnierzy wyglądało to jak zdrada, ale i było jedyną możliwością na uratowanie życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yu siedziała jeszcze przez chwilę w swojej załamanej pozycji, zastanawiając się nad opcjami. Cóż, miała być zatem tylko i wyłącznie reprezentantką... dobre i tyle. Uniosła ponownie głowę, spoglądając na Setha i swojego kapitana. następnie kiwnęła tylko w goście zrozumienia.

- Z szacunku dla zmarłego nie będę się wypowiadała o naszym poprzednim Ambasadorze. Teraz do spraw aktualnych. - Westchnęła cicho. - Zakładam że jako "Ambasador Aluk" nie noszę uniformu szturmowca. Po drugie, ja obraduję z Beluganami, Kage, czy z kim w końcu, bo chyba się pogubiłam w aktualnej sytuacji politycznej tej planety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Z Beluganami i ze mną - odparł Seth. - W odpowiednim czasie przedstawię pani warunki. Te skopiowane z datapada Kalamarianina które były dla nas neutralne i jeszcze parę innych, które zapewnią nam bezpieczeństwo i korzyści.

Kapitan kiwnął głową, patrząc z nadzieją na Yuri.

- I nie, nie będziesz w uniformie szturowca - wtrącił LV.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiedziałam. Znowu mnie wsadzą w piękne ciuszki. - Westchnęła szorstko tym razem, trzęsą krótko głową. - No dobra. Czyli od teraz to ja pełnię rolę Ambasadora Najwyższego Porządku. Jest jeszcze coś co chcecie nam przekazać? - Spytała, spokojnie już wracając do swojego posiłku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po posiłku zaprowadzę was do pokojów gościnnych. To wszystko. Smacznego - rzekł Seth i sam zaczął spożywać swój posiłek, podobnie jak cała reszta. Ale atmosfera z niewiadomych przyczyn była dość napięta, mimo że część oddziału próbowała między sobą rozmawiać. Rozmowy po prostu się nie kleiły.

Przez jedno z otwartych, kwarcowych okien w sali słychać było odgłosy z zewnątrz - głosy mieszkańców miasta i plusk wody. I w pewnym momencie były to właściwie jedyne odgłosy jakie było słychać w sali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cisza była jedną z rzeczy która Yuri nie lubiła, pomijając rzesze i jeszcze dodatkowe zgrupowania innych do których miała podobny stosunek. Od czasu do czasu rzuciła okiem na CJ czy jednego ze Szturmowców, to na swojego Kapitana, to na talerz a potem na Setha. W końcu wyprostowała się delikatnie, wzrok trzymając na przedstawicielu Kage.

- Cóż, skoro już gościmy w pańskich... Pańskiej kulturze i rasie... - Zaczęła, próbując złożyć na prędzce jakiś temat do rozmowy - Może raczył by Pan podzielić się z nami ważniejszymi informacjami na temat rasy Kage? Jak na razie, mieliśmy tylko okazję usłyszeć same... Negatywne opinie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, służę pomocą. Ze względu na obszary które zajmujemy, mamy lepszy niż Beluganie dostęp do rzadkich rodzajów kryształów. Dlatego też ich eksport odbywa się tak rzadko. Nasze społeczeństwo nie jest podzielone na kasty, co uważam za dosyć korzystne. Jesteśmy odizolowani od Galaktyki, ponieważ jedynym wyjściem poza Quarzite jest winda, którą mieliście okazję podróżować. Została ona zbudowana jeszcze w czasach, kiedy Beluganie i Kage żyli w pokoju. Potem zmienili się władcy, zmieniły się czasy i wyszliśmy na tym nieco gorzej, choć jeśli porównać życie cywili Kage i Belugan... Cóż, można wspomnieć o pewnym dosyć zauważalnym kontraście, którego nie będziecie w stanie zobaczyć, ponieważ nasza wizyta odbędzie się w pałacu króla, nie na peryferiach. Warto wspomnieć o naszym wysoce rozwiniętym systemie religijnym. Jesteśmy bez wyjątku politeistyczni i mamy tylko jedną religię. Proszę wyobrazić sobie, jak bardzo trafna musi być, skoro nie znajdziecie u nas żadnych jej przeciwników. Choć to może być spowodowane faktem, że zostali utopieni albo złożeni w ofierze. Co zaś się tyczy ofiar, wierzymy że byliśmy w stanie przetrwać w tak niegościnnym środowisku tylko dzięki łasce naszych bogów. Regularnie co dwa dni powtarza się cykliczna ofiara: rankiem jest to dziecko dowolnej płci, w południe młody Kage do lat dwudziestu, a wieczorem przedstawiciel do lat sześćdziesięciu, wybrany drogą głosowania Rady Starszych. Akurat jutro ma się odbyć ceremonia, możliwe, że nawet się załapiecie. Bardzo polecam, są wyjątkowo efektowne. Zwłaszcza z całą tą krwią, rytualnymi tańcami, śpiewami i narkotycznymi wizjami. Później, aby nie marnować materiału, ciało ofiary jest spożywane jako błogosławiony posiłek - opisał spokojnie Seth, spożywając akurat kawałek mięsa i uważnie obserwując wyrazy twarzy gości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuri zamilkła na dłuższą chwilę po usłyszeniu wykładu, spoglądając na Setha z lekka zdziwionymi oczyma. Zaraz jednak jej normalny wyraz twarzy powrócił, gdy ta spokojnie kontynuowała posiłek. Nie wyglądało na to żeby miała mięso na talerzu, choć, kto wie. Lepiej żyć w nieświadomości w tym wypadku.

- Co drugi dzień, panie Seth? Wychodzi 45 ofiar na miesiąc. Ze względu na położenie geograficzne, powiedzmy, nie wydaje mi się by wasza populacja była na tyle liczna ażeby utrzymać tak stały datek. Chociaż, mogę się co do tego rzecz jasna mylić. - Odpowiedziła spokojnym tonem, wpatrując się teraz w talerz ażeby trafić w co tam jeszcze miała nałożone. - Proszę wybaczyć dociekliwoć, ale... Czy przedstawiciel waszej Rady Starszych również może skończyć jako ofiara? I czy są jakieś wyjątki w czasie wyboru osobnika do złożenia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage uśmiechnął się. Jego twarz lekko drgnęła.

- Nie składamy w ofierze tylko Kage. Jeśli chodzi o dzieci, są to głównie Beluganie. Ich jest więcej, więc czujemy się w prawie korzystać z ich potencjału populacyjnego. Ze starcami jest różnie, zazwyczaj jednak są to Kage, lubimy dbać o to, żeby w mieście nie było zbyt wiele schorowanych albo starych egzemplarzy - odparł, przeżuwając kęs mięsa. Przy okazji Yuri zauważyła, że kapitan dyskretnie zdjął z kageńskiego odpowiednika widelca kęs mięsa i do ust włożył inny element obiadu. Dwóch z żołnierzy, ku - jak się zdawało - satysfakcji Setha, lekko odsunęło od siebie miski.

- Nie, nie, Rada Starszych nie podlega wyborowi. Rada starszych w rzeczywistości jest tylko jedną rodziną, która krzyżuje się tylko w swoim zakresie. Czystość krwi, to bardzo ważne - odparł, dalej uważnie obserwując reakcje gości. - Och, i jeśli któreś z was poczułoby zew przeznaczenia, to bardzo zachęcamy do samowolnego zgłoszenia się na ofiarę. Te z gości są bardzo lubiane przez bogów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...