Skocz do zawartości

Dla TAtusia!! [Łan-szot][Glafomania]


OneTwo

Recommended Posts

Gość Ziemowit
Właśnie teraz BeckerProPl (official) napisał:

Ktoś tu nie lubi 1 Kwitnia

Nie tyle nie lubi, co po prostu niektóre żarty go załamują psychicznie. Żebym ja cię zaraz nie lubił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu się odchrzaniło!?

Dolar najmocniej przepraszam Cię za bałagan w tytule. Dodałem właściwe tagi, które moim zdaniem są właściwe do wspomnianego dzieła. Chciałbym również poinformować, że córeczka otrzymała odpowiednią karę za nieprzestrzeganie regulaminu działowego.

PS: Sam tekst jest całkiem niezły 2/10 jak na debiut sześciolatki nie jest źle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

W odkrywaniu przeszłości fandomu sięgnąłem po kolejną fascynującą pozycję pod tytułem Dla TAtusia. Jest to fanfik krótki, krótki a zarazem na swój sposób interesujący, by nie powiedzieć, że szalenie interesujący.

 

Ale ponieważ nie mogę napisać, tak po prostu dlaczego jest to fanfik, który powinniście przeczytać, to spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: czym jest krytyka literacka i dlaczego jest ona tak ważna dla szanującego się pisarza.

Widzisz, drogi czytelniku, każdy mój komentarz jest o innym fanfiku ale tak naprawdę każdy z nich jest trochę o mnie i zawierają w sobie cząstkę mnie. I tym razem nie może być inaczej, bo fanfik ten jest tak krótki, że nie ma tam w sumie wiele rzeczy do skomentowania.

 

Ale do brzegu, jak mawiał kapitan Titanica. Jeśli piszecie fanfika i chcecie aby czymś się wyróżniał, nie tylko musicie się wysilić aby unikać sztampy i tym samym stworzyć jakość samą dla siebie. Warto też aby ktoś liczący się, podpowiedział innym dlaczego coś jest godne ich uwagi. Weźmy przykład z powieści Aleksandra Czernyszewskiego o tytule Co robić? która, choć nudna, dzięki ówczesnej krytyce literackiej stała się popularna wśród młodzieży w Imperium Rosyjskim w II połowie XIX wieku. Jednym z jej gorących zwolenników był Włodzimierz Lenin. Czy muszę wspominać co było później?

 

Albo weźmy inny przykład. Mój fanfik, Trucizna w naszych żyłach, zyskał bardzo wiele dzięki przychylnym komentarzom Cahan. Teraz na mnie spoczywa obowiązek reklamowania czegoś co może być interesujące.

 

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na ciekawą rzecz, rzecz rzucającą się w oczy jest przyznanie autora, że tekst nie posiada żadnych ambicji artystycznych, że jest on grafomanią, przepraszam, glafomanią.

 

Ktoś napisał, że nurt w sztuce zwany kampem, jest nim tylko wtedy, gdy autor lub autorzy tekstu kultury nie uświadamiają sobie, że coś jest kampem, zresztą poczytajcie sobie Notatki o kampie niejakiej Susan Sontag.

 

Grafomania, jeśli ktoś nieironicznie przyznaje, że coś nią jest, może nią jednak nie być ale z całą pewnością takie określenie czegoś, znosi wszelkie pretensje do bycia czymś wartościowym. A jednak ta odważna deklaracja podnosi symbolicznie jego wartość. Interesująca jest sama treść, która przywodzi na myśl selfinserty, które były kiedyś bardzo popularne w początkach fandomu. Jednak tym razem jest to jedna z dziecięcych fantazji, nie skażona fizycznym pożądaniem ciała ulubionego kucyka lub kucyków. Bohaterka, imieniem Dżesika, udaje się do świata fantazji, do miasteczka Ponyville... a nie, przepraszam, bo udaje się do Ponyvil. Nie jest ona jednak człowiekiem ale smokucem (twarz kucyka a ciało smoka). 
 

Cytat

 

była pięknym potężnym smokucem zionomcym ognem. Ona też czarowała urokiem. Potrafiła świecić oczami i strzelać laserami.


 

 

Dżesika znalazła tam przyjaciółki... a nie, przepraszam, znalazła tam pszyjaciółki i oddawała się tam niewinnym rozrywkom.

 

Cytat

No pogoda też była i miała bardzo dużo pszyjaciółek tyle ile bym chciała. No i na pupce miała znaczek torta bo lubiała gotować.
    Nudziło się jej na dworze to zaprosiła pszyłaciółki do pokoju. Gdzie bawiły się bo wszyscy lubili Dżesike bo fajna i modra była. Niestety zrobiło się nudno. Zabrakło ciastek bo ktoś je zjadł. A bez ciastek nie ma zabawy w sklep z ciastkami. Smutne ale prawdziwe!!!

 

Oczywiście, co to byłaby za fabuła? Jakieś tam okruchy życia? To za mało! Potrzeba trochę akcji!

Cytat

 

Wtedy stało się staszna rzecz!! Bardzo zła i brzydka aż się zasmutałam. Pszyszedł smok zły i brzytki. No i wiecie co zrobił porwał kucyki i zabawa w lodziarkę się skończyła. Pewnie chciał je zjeść ale Dżesi zostawił w spokoju. Bo też smokiem była. Nie wiem co dalej ksionżko. Ale wiem że Dżesika uratuje pszyjaciółki i pokona smoka. (...)

 

(...) No i walczyli! Dżesi czarowała, laserowała z oczu i nic. Smok nie potrafił się bawić. Tylko śmiał się straśnie. Wtedy użył straszliwej broni. Takiej której nawet Dżesika się bała. Wyciągnął pas. Bił moctno w pupę. A mówił dupę……..

 

 

Dalej się robi naprawdę ciekawie!


 

Cytat

 

Tato nie bij! Powiedziałam i nic….. Klap klap straszne.

Tylko jedna magia mogła mnie uratować.
Tato kocham cię! Tylko nie bądź zły! Ja ci zrobie loda! Tylko nie więź innych!!

 

 

Gdy czyta się to bez kontekstu, to przychodzą na myśl różne świństwa, ale przecież wcześniej autor pozbawił swój tekst wszystkich kontekstów, pisząc:


 

Cytat

 

No następnie Dżesi powiedziała by zrobić coś innego. Zamiast gotować ciastka można zrobić lody i pobawić się w lodziarkę. Niestety nikt nie umiał zrobić loda bo nie było śniegu. Dżesi rzuciła urok i zrobiła śnieg żółty bo lody miały być bananowe. Taka magia mówie! I pszyjaciółki podziwiały i biły brawo klap klap. I wtedy robiły loda wiele lodów z śniega a pszyjaciółki dobre w tym były.


 

 

Zresztą, biorąc pod uwagę bezpośredniość i naiwność dziecięcego postrzegania świata faktycznie może być to  fanfik o przemocy domowej, wszak opis jaskini smoka jest bardzo konkretny i niepokojący:

 

Cytat

Posła do jaskini. Sama tak odważna była a smok był zły a też duży. I wiecie co się stało gdy wesła do środka!?? Tam śmierdziało kupom!! Piwem też!!! Ale tak bardzo!!!! Tak było! No wtedy pojawił się smok brzydki. Taki wysoki i nosił spodnie dzinsy.

 

A wspominałem już o fascynującym słowotwórstwie autora? Słowo o laserowaniu z oczu przypomniało mi mojego germanistę, który stwierdził, że dzieci mają fascynującą zdolność tworzenia słów na określenie rzeczy, które już posiadają swoje nazwy? Jak się nazywa człowiek naprawiający rzeczy? Naprawca! Mój ojciec zdał mi relację o dwóch dzieciach, które stworzyły dla siebie własny język i trzeba je było uczyć języka polskiego od podstaw!

Jak zatem podsumować ten fanfik?

 

Może na początek przestanę sobie robić jaja z szanownego czytelnika. Nie wiem jak wyglądają inne utwory autora, ale napisał ten fanfik zupełnie świadomie, robiąc sobie dowcip z okazji Prima Aprilis. I faktycznie, śmiałem się gdy czytałem tego, napisanego śmiesznie nieporadnym językiem, fanficzka. Nazwy angielskie napisane po polsku rozbawiły mnie. Tak miało być i tak się stało.

 

Lecz co jeśli ten fanfik wcale nie jest taki śmieszny jak się może wydawać na pierwszy rzut oka? Widziałem przez kilka miesięcy wiele napisanych tylko trochę mniej nieporadnie utworów, które były całkiem na serio. Ubogie i pełne błędów słownictwo i brak jakiejkolwiek interpunkcji także nie są mi obce. Próby udoroślania na siłę oraz czynienia bohatera niemalże bogiem i sprawcą wszelkich dobrodziejstw dla kucyków także wydają się znajome. Dla mnie ten fanfik jest ostrzeżeniem. Dlatego moja konkluzja będzie następująca: autorze, jeśli masz wątpliwości czy napisałeś coś godnego publikacji, przeczytaj tego, napisanego dla jaj fanfika i porównaj ze swoim. Jeśli wydadzą się wam choć trochę podobne, to porzuć swój zamiar i lepiej popracuj dłużej nad swoim dziełem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...